Odpowiadam w oparciu o Tradycję, Pismo św. oraz dokumenty Magisterium Kościoła. Nazywam się Dariusz Józef Olewiński. Jestem kapłanem Archidiecezji Wiedeńskiej. Tytuł doktora teologii przyznano mi na Uniwersytecie w Monachium na podstawie pracy doktorskiej przyjętej przez późniejszego Prefekta Kongregacji Doktryny Wiary, kard. Gerharda L. Müllera oraz examen rigorosum z oceną "summa cum laude". Od 2005 r. prowadziłem seminaria na uniwersytecie w Monachium oraz wykłady w seminarium duchownym.
Jakie są dowody na prawdziwość religii katolickiej?
Przystępując do tego tematu należy mieć najpierw na uwadze, że kwestia religii jest sprawą, która dotyczy każdego człowieka osobiście, gdyż odnosi się zarówno do jego życia doczesnego jak też losu po śmierci. Dlatego rozważania racjonalne, naukowo-filozoficzne po pierwsze napotykają na przeszkody mentalne, a po drugie często nie wystarczą do przekonania samymi argumentami. Innymi słowy: zajmowanie się tym tematem wymaga najpierw trzeźwego, wolnego od przesądów i blokad myślenia. Ponadto potrzebna jest postawa otwartości na rzeczywistość, której się jeszcze nie zna, w tym wypadku na Boga. Dobrze wyrażają to słowa Karola de Foucauld: "Boże, jeśli jesteś, daj mi się poznać!".
Po drugie, rozpatrując poszczególne argumenty trzeba mieć na uwadze, że są one ściśle powiązane ze sobą. Oznacza to, że mają moc argumentacyjną nie tylko same w sobie, jako poszczególne ciągi myśli, lecz także nawzajem się wspierają i uzupełniają. Dlatego należy je rozpatrywać w całości, nie tylko osobno. Wymaga to postawy cierpliwości i też szerokości myślenia.
1. Podstawowe zasady myślenia
Rozum ludzki działa w sposób porządkujący według pewnych zasad. Już samo myślenie, tym bardziej mówienie i porozumiewanie się (czyli komunikacja), nie jest możliwe bez pewnego porządku pojęć i znaczeń. Każde poznanie rzeczywistości odbywa się na sposób odkrycia w niej jakiegoś porządku, przynajmniej wycinkowego, tzn. w jej fragmentach. Także ogarniając myślą całą rzeczywistość, czy to na płaszczyźnie fizycznej czy metafizycznej, odnajdujemy zasady porządkujące, czy to w postaci elementarnych części składowych i podstawowych praw nimi rządzących, czy jako pierwszych zasad tzn. ontologicznej struktury rzeczywistości. Istnienie niezaprzeczalnego porządku w cząstkach rzeczywistości prowadzi do odkrycia porządku w całości, a to z kolei prowadzi do zasady porządkującej, która jest przyczyną sprawczą tego porządku. Odpowiada to spontanicznej dynamice umysłu ludzkiego, widocznej już w praktyce codziennej: gdy słyszymy jakiś dźwięk, to szukamy jego źródła, gdy znaleźliśmy na drodze wartościowy kamień, to pytamy o jego pochodzenie, gdy nas coś boli, to szukamy przyczyny tego bólu i ewentualnie idziemy do lekarza, żeby postawił diagnozę. Tak więc na co dzień i nieuchronnie stosujemy zasadę przyczynowości, która jest podstawowa dla naszego poznania i działania.
Empirycznie stosowana i poznawana zasada przyczynowości zawiera w sobie i jest ściśle związana z logiczną zasadą tożsamości czyli niesprzeczności. Ta zasada jest niezbędna dla jakiegokolwiek poznania, także poznania samego siebie. Jeśli mówię, że ja jestem ja, to twierdzę tym samym, że nie jestem inną osobą. Gdy poznaję, że przyczyną bólu palca jest widoczne skaleczenie, to twierdzę równocześnie, że ten ból nie jest moim urojeniem. Zasada tożsamości oznacza właśnie, że coś nie może być i równocześnie nie być, tzn. coś albo jest, albo go nie ma. W przełożeniu na ludzkie poznanie: dane zdanie jest albo prawdziwe tzn. odpowiada rzeczywistości, albo jest nieprawdziwe, tzn. nie odpowiada rzeczywistości. Innej możliwości nie ma.
2. Pytanie o przyczynę rzeczywistości doświadczalnej
Nasz rozum dostrzega w rzeczywistości widzialnej, zwłaszcza w empirycznie sprawdzalnej, wysoce skomplikowany, wzniosły, stały i pożyteczny porządek. Wszystkie dziedziny zarówno doświadczenia codziennego jak też naukowe, począwszy od geologii, botaniki, zoologii, chemii, fizyki, astronomii, aż do fizjologii i anatomii, poświadczają porządek rzeczy oraz prawa nim rządzące. Na przykład powietrze składa się z jednej części tlenu i czterech części azotu. Zmiana tej proporcji spodowałaby zagrożenie dla życia, a nawet jego zagładę. Ta proporcja pozostaje stała mimo stale odbywających się procesów spalania, które zużywają tlen. Istoty żywe przez oddychanie wydzielają dwutlenek węgla, który jest niezbędny dla roślin. Rośliny wchłaniają go i przetwarzają, co się wiąże z wydalaniem tlenu. Mimo zmienności czynników od wielu tysięcy lat powietrze jest utrzymywane w stałej proporcji składników, czego nie da się wyjaśnić jedynie samymi mechanizmami fizykalnymi i biochemicznymi bez odwołania do inteligencji wyższej nawet niż umysł ludzki. Nauki przyrodnicze są w stanie wyjaśnić mechanizmy wskazując na prawa nimi rządzące, jednak nie są w stanie wyjaśnić istnienia i pochodzenia tych praw, czyli nie mogą odpowiedzieć na pytanie o przyczynę całości zjawisk przyrodniczych, w wymiarze zarówno mikro- jak też makrokosmicznym.
Historycznie występują w tej kwestii następujące postawy intelektualne:
- Zaniechanie pytania o pierwszą i całościową przyczynę rzeczywistości empirycznej, poprzestając jedynie na płaszczyźnie przyczyn jednostkowych i częściowych. Postawa ta stawia w sposób arbitralny i bezzasadny granice ludzkiemu rozumowi w szukaniu prawdy o rzeczywistości. Skoro każda rzecz i każde zjawisko ma swoją przyczynę - a jest to założenie każdego poznania zarówno spontanicznego, codziennego jak też naukowego i to w każdej nauce, zarówno przyrodniczej jak też humanistycznej - to jest bardziej prawdopodobne i logiczne, że także całość zjawisk i całość widzialnej rzeczywistości ma swoją przyczynę, niż że takiej przyczyny nie ma. Przede wszyskim jak najbardziej uprawnione jest pytanie o takową przyczynę, zwaną w filozofii od wieków pierwszą przyczyną.
- Założenie a właściwie nadzieja, że w przyszłości, dzięki postępowi naukowemu, będzie można także całość rzeczywistości bez reszty wyjaśnić przez prawa naturalne, które jeszcze nie są znane. Ta postawa nie ma żadnych podstaw empirycznych i polega na błędzie logicznym. Owszem, możliwy jest postęp naukowy w znaczeniu doskonalenia poznania praw przyrodniczych, może nawet odkrywania nowych. Jednak pozostaną to zawsze prawa jednostkowe, fragmentaryczne, gdyż wnioskowane są z poszczególnych zjawisk. Innymi słowy: nauki przyrodnicze z racji swego przedmiotu i metody nie pytają i nie są w stanie ani pytać o "klucz" do całej rzeczywistości, ani tym bardziej nie są w stanie ten klucz znaleźć pozostając w ramach swojego przedmiotu i swojej metody. Przyrodnik szukający wyjaśnienia całości świata, czy już nawet negujący możliwość tego wyjaśnienia przestaje być przyrodnikiem, a udaje się w dziedzinę filozofii, zwłaszcza metafizyki i teologii.
- Skoro nasze myślenie i doświadczenie zarówno codzienne jak też naukowe polega i prowadzi nas do poszukiwania przyczyn, które też rzeczywiście znajdujemy, co potwierdza ich sprawdzalność, powtarzalność i stosowalność chociażby w coraz bardziej wyrafinowanych wynalazkach technicznych, to uprawnione i już z pierwszej intuicji słuszne jest pytanie o przyczynę całej rzeczywistości zarówno empirycznej jak praw nią rządzących. Jest to główne i najważniejsze pytanie metafizyczne, choć nie zawsze musi się ono tak nazywać.
3. Odpowiedź racjonalna: Stwórca wszystkiego
Porządek stwierdzany i badany przez nauki szczegółowe prowadzi do racjonalnego, choć przekraczającego wyniki nauk empirycznych wniosku, że istnieje Inteligencja, która jest przyczyną sprawczą i porządkującą całość rzeczywistości. Harmonia i zgodność w porządku panującym na płaszczyźnie zarówno mikro- jak też makrokosmosu wskazują na JEDNĄ przyczynę, która musi być tym samym przyczyną wszystkiego, to znaczy całości. To pochodzenie od przyczyny, która jest jedna i zarazem różna od swojego skutku, jest stworzeniem, czyli utworzeniem z niczego, tzn. bez materiału początkowego istniejącego przed aktem stworzenia.
Z faktu stworzenia wynika wszechmoc Stwórcy, skoro wszystko, co jest (i co może być), jest Jego dziełem. Ta wszechmoc jest nieograniczona w tym sensie, że jest ograniczona tylko tym, co istnieje i może istnieć. Coś sprzecznego z istnieniem nie może istnieć. Dlatego Bóg nie może stworzyć np. kamienia, którego nie może podnieść, gdyż jest to sprzeczne z pojęciem kamienia jako rzeczy skończonej i z pojęciem Boga, który stwarza wszystko, co może istnieć, tzn. nie jest sprzeczne ze swoim istnieniem.
Stwórca jest wieczny, czyli nieskończony, tzn. nie ma początku i nie ma końca. Wynika to ze stworzenia z niczego. Tylko nieskończona moc może uczynić coś z niczego. Ta nieskończoność dotyczy wszystkich Jego właściwości: dobroci, szczęśliwości, mądrości itd. Także z tej perspektywy musi to być tylko jedna istota, gdyż wielość oznaczałaby różnice i tym samym brak nieskończoności i doskonałości.
Stwórca jest dobry, gdyż od niego pochodzi wszystko, co istnieje. Dobroć wszystkich stworzeń ma swoje źródło w Bogu, który dlatego musi być nieskończonym dobrem.
W tym kontekście pojawia się regularnie zarzut ze strony ateistów odnoszący się do zła w świecie stworzonym, zarówno moralnego czyli grzechu, jak też fizycznego, czyli cierpienia. Ateiści zwykle przemilczają kwestię grzechu, przyznając tym samym pośrednio, że pojęcie grzechu przyporządkowane jest do pojęcia cierpienia. Rzeczywiście problemu cierpienia (zła fizycznego) nie można oddzielić od grzechu. Dlatego w tej kwestii nie jest możliwa odpowiedź na gruncie czysto filozoficznym. Grzech jest rzeczywistością w relacji człowieka - jako istoty wolnej - do Boga i odwrotnie, w oderwaniu od której nie można podać czysto racjonalnego wyjaśnienia cierpienia. Odpowiedź znajdujemy dopiero w Bożym Objawieniu, w sposób ostateczny w Jezusie Chrystusie, Synu Bożym, który wziął na Siebie grzechy i cierpienie całej ludzkości.
4. Dlaczego Bóg się objawił?
W historii ludzkości nie jest znany ani jeden naród, ani jedna cywilizacja, która byłaby ateistyczna. Powszechność religii jako uznania istnienia istoty transcendentnej (także w religiach politestycznych istnieje hierarchia bóstw z bóstwem naczelnym) stanowi także mocny argument na rzecz istnienia Boga, gdyż cała ludzkość nie może się mylić. Wiele wskazuje na to, że najstarsze religie były monoteistyczne czy monolatreustyczne, nawet jeśli chodziło o bóstwo tylko plemienne. Tak dane historyczne potwierdzają zarówno zgodność ludzkości odnośnie istnienia rzeczywistości transcendentnej, jak też niezgodność we wielu, także istotnych treściach i praktykach religijnych. Słusznie ateiści wskazują na te rozbieżności jako osłabiające - aczkolwiek nie obalające - religie jako całość od strony intelektualnej. Dochodzi do tego fakt, że właściwie w każdej religii występuje coś takiego jak manifestacja bóstwa czy rzeczywistości transcendentnej, zwane teofanią. Są to zjawiska - czy to mitologiczne czy faktyczne - w których rzeczywistość transcendentna staje się doświadczalna w sposób zmysłowo poznawalny dla człowieka. W tym znaczeniu można mówić o "objawieniach" bóstwa. Jednak również w tych zjawiskach nie ma zgodności między religiami, tzn. nie prowadzą one do jednej spójnej doktryny światopoglądowej i etycznej. Czy jest jakieś wyjście z tej sytuacji?
Owszem, historycznie istniały próby stworzenia religii tzw. rozumowej, na bazie racjonalnego poznania Boga oraz ogólnoludzkich zasad etycznych. To dążenie jest obecnie szczególnie aktualne, chociażby w projekcie "etosu światowego" szwajcarskiego teologa Hansa Küng‘a, poważanego i honorowanego za to zwłaszcza przez masonerię. Hasło jest chwytliwe i ponętne, gdyż obiecuje zapewnienie pokoju na świecie czy przynajmniej poważnego przyczynienia się do niego. Jednak patrząc nieco bliżej, trzeba stwierdzić, że ten projekt nie jest w stanie pogodzić ludzkości nawet w kwestii ekologii, lecz jest raczej quasi filozoficzną, właściwie agnostycką podbudową ideologiczną lewacko-globalistycznej polityki.
Tak więc zarówno wobec wielości i niezgodności różnych historycznych religij jak też fiaska ludzkich wysiłków stworzenia uniwersalnej religii, jedyną alternatywą pozostaje objawienie pochodzące od Boga, które jako jedyne może być źródłem i gwarantem prawdziwej religii. Taka religia objawiona przez Boga jako prawdziwa oczywiście nie neguje niczego z prawdziwego poznania racjonalnego odnośnie Boga, ani elementów prawdy czy prawdziwych i dobrych intuicyj zawartych w religiach nieobjawionych.
Religia objawiona bazuje przede wszystkim na racjonalnym poznaniu istnienia Boga oraz na idei objawienia jako ingerencji Boga w historię w celu ukazania prawdy o Bogu i o rzeczywistości stworzonej, oraz zasad etycznych. To objawienie pochodzące od Boga nazywa się w języku biblijnym najczęściej "słowem Bożym", gdyż apeluje do zdolności intelektualnej człowieka odnośnie zarówno poznania jak też wskazań praktycznych do wykonania. Jednak Bóg zwraca się do całego człowieka, obejmując wszystkie jego władze, także zmysły i cielesność. Prawdziwa religia musi odpowiadać całości człowieka, wszystkim jego potrzebom i tęsknotom. Dlatego jedyne prawdziwe i ostateczne Objawienie Boże odbyło się jako Wcielenie Boga samego, Jego przedwiecznego Słowa, którym jest Syn Boży. W ten sposób religia objawiona łączy religię werbalną, starotestamentalną, z intuicjami religii wizualnej, którą można uznać za wyraz tęsknoty człowieka za ujrzeniem Boga na sposób właściwy człowiekowi, czyli w widzialnym ciele, ciele ludzkim, które jest równocześnie objawieniem godności człowieka.
Wcielenie Słowa Bożego było przez wieki zapowiadane w Starym Testamencie. Tę obietnicę otrzymali patriarchowie i prorocy jako zapowiedź religii nie tylko dla narodu izraelskiego lecz dla całej ludzkości.
5. Jakie są dowody Bożego Objawienia?
Jako że Objawienie w powyżej wyłożonym znaczeniu jest w swej istocie zjawiskiem historycznym pochodzącym od Boga samego, ma ono wymiar przede wszystkim historyczny, tzn. polega na faktach, które są historyczne i muszą być jako takie badane, oczywiście w połączeniu z wymiarem filozoficznym i teologicznym, odpowiednio do charakteru tego przedmiotu.
Historyczność Bożego Objawienia dotyczy więc zarówno wydarzeń starotestamentalnych, a także powszechnej historii religii, jak też historyczności Jezusa Chrystusa jako Boga Wcielonego. Konkretnie chodzi o prawdziwość świadectw Starego i Nowego Testamentu, która jest do wykazania w zestawieniu ze świadectwami zewnętrznymi czyli pozabiblijnymi, oczywiście przy respektowaniu specyfiki pism pochodzących sprzed kilkunastu i więcej wieków, z innych i różnorodnych kontextów kulturowych i cywilizacyjnych. W tym miejscu oczywiście nie jest możliwe zajęcie się poszczególnymi kwestiami i dowodami. W tym temacie istnieje obszerna dyskusja i literatura począwszy od starożytności aż do czasów obecnych, gdy dzięki postępowi nauk historycznych i filologicznych, a także archeologii, historyczność świadectw biblijnych nie tylko nie została skutecznie podważona lecz wręcz wieloaspektowo potwierdzona. Innymi słowy, podsumowując w największym skrócie:
- Prawdziwość Starego Testamentu (oczywiście w jego właściwej treści wyrażonej w sposób odpowiedni dla czasu i miejsca) jest potwierdzona zarówno historycznie jak też filozoficznie i teologicznie, pod względem zarówno dziejów ludzkości oraz narodu izraelskiego, jak też zapowiedzi i przygotowania na przyjście Jezusa Chrystusa.
- Prawdziwość Nowego Testamentu jako wypełnienia zapowiedzi i obietnic Starego, a także dążeń religijnych całej ludzkości, jest potwierdzona zarówno historycznie, przez postronne świadectwa (żydowskie i pogańskie), jak też filozoficznie i teologicznie poprzez stały dialog z uczonymi niechrześcijańskimi począwszy od starożytności aż po czasy obecne. Nie powiodły się wszelkie podejmowane różnorodne próby podważenia historycznego i filozoficznego, a także unicestwienia fizycznego (począwszy od władców pogańskich, poprzez islam aż po komunizm i inne wrogie systemy): obecnie nikt poważnie nie kwestionuje ani historyczności i wyjątkowości osoby Jezusa Chrystusa na tle dziejów całej ludzkości, ani wyjątkowego i jedynego charakteru i trwania Kościoła przez Niego założonego.
W tym temacie istotne są zarówno badania filologiczno-egzegetyczne jak też historyczno-religioznawcze. Chodzi zwłaszcza o wyjątkowy charakter proroctw starotestamentalnych oraz świadectw Nowego Testamentu odnośnie zarówno wydarzeń i nauk, jak też treści i znaczenia. Pisma nowotestamentalne, powstałe w pierwszych kilku dziesięcioleciach po śmierci Jezusa Chrystusa i zachowane we wielu starożytnych manuskryptach, potwierdzają niezależnie od siebie główne dane odnośnie Jego życia i nauczania. Te dane są w głównych zarysach potwierdzone także przez pisane źródła starożytne zarówno żydowskie jak też pogańskie, a także przez odkrycia archeologiczne. W skrócie: życie i działalność żadnej innej postaci starożytnej nie jest tak dobrze i wszechstronnie poświadczone historycznie jak w przypadku Jezusa Chrystusa.
Na prawdziwości historyczno-filozoficznej zwłaszcza Nowego Testamentu bazuje wiarygodność treści ściśle teologicznej, czyli dotyczącej prawdy o Bogu. Skoro Jezus Chrystus jest postacią historyczną i Jego nauka przekazana została przez Jego uczniów w sposób wiarygodny wszystkim narodom, to zasługuje ona na uznanie także co do treści. W skrócie: zarówno treść jak też charakter nauczania i działalności Jezusa Chrystusa poświadczony przez źródła historyczne jest wyjątkowy i niespotykany w historii ludzkości.
6. Co poświadczają wiarygodni świadkowie?
Naoczni świadkowie życia i działalności Jezusa Chrystusa, czyli głównie Apostołowie, którzy czy to sami spisali swoje świadectwo, czy też powierzyli innym to spisanie, przepieczętowali je ofiarą swojego życia, co jest także wyjątkowe i jedyne w historii ludzkości. Za żadną inną prawdę i żadną inną osobę nie poniosło bezinteresownego cierpienia aż do śmierci zgodnie tak wiele osób. Dlatego wiara Kościoła opiera się na tych świadectwach. Oprócz historyczności Jezusa Chrystusa poświadczane jest:
- Spełnienie w Jezusie Chrystusie zapowiedzi proroków Starego Testamentu i pośrednio także dobrych pragnień i szlachetnych intuicyj innych religij i całej ludzkości.
- Boską godność Jezusa Chrystusa, która wynika zarówno z Jego nauczania, jak też czynów i przede wszystkim z faktu Zmartwychwstania.
To świadectwo jest potwierdzone znakami Bożej Wszechmocy czynionymi przez Jezusa Chrystusa i potem także przez Apostołów w Jego imieniu. Są to cuda, czyli działania wykraczające poza prawa naturalne i tym samym możliwe do zdziałania wyłącznie przez Boga. Mają one ścisły związek z treściami nauczanymi przez Jezusa i Apostołów, jako potwierdzenie ich pochodzenia od Boga i wiarygodności. Jest to szczególnie doniosły temat teologii fundamentalnej (czyli apologetyki), gdyż łączy on nauki przyrodnicze i filozofię, czyli wiedzę dostępną wszystkim ludziom, z teologią jako nauką posługującą się przesłankami z Bożego Objawienia.
Trzecim konstytutywnym działem świadectwa Apostołów jest
- założenie przez Jezusa Chrystusa Kościoła czyli społeczności wierzących w Boże Objawienie przez Jezusa Chrystusa, ukonstytuowanej według woli i ustroju nadanego przez Boskiego Założyciela.
7. Czym jest Kościół?
Jako widzialna społeczność założona przez Jezusa Chrystusa na podstawie zarówno porządku stworzenia (zwłaszcza społecznego charakteru natury ludzkiej) jak też proroctw Starego Testamentu Kościół ma następujące istotne znamiona:
- Kościół jest jeden, gdyż pochodzi od jednego prawdziwego Boga objawionego w Jego Synu Jezusie Chrystusie, kieruje się jedną i niezmienną prawdą, oraz jednoczy w sobie wszystkie narody i całą ludzkość.
- Kościół jest święty, gdyż nie jest tworem ludzkim, lecz pochodzi od samego Boga, według Jego woli i ustanowienia, i jego Głową jest sam Syn Boży Jezus Chrystus. Ta świętość nie powoduje automatycznej bezgrzeszności wszystkich jego członków, lecz oznacza prowadzenie każdego do zbawienia, czyli świętości, zgodnie za naturą człowieka wyposażonego w wolną wolę.
- Kościół jest katolicki (z greckiego καθ' ολον - "według całości"), gdyż zawiera i głosi pełnię prawdy objawionej przez Boga czy to w sposób naturalny (w dziele stworzenia) czy w sposób nadprzyrodzony, czyli przez Patriarchów, Proroków i ostatecznie przez Jezusa Chrystusa. To pojęcie należy rozumieć jako przeciwieństwo do wszelkich herezyj, które są zawsze pewnym wyrwaniem z całości (do greckiego αιρησις - wyrywek, fragment, oderwanie) i tym samym zafałszowaniem.
- Kościół jest apostolski, gdyż uformowany został pierwotnie z Apostołów czyli naocznych świadków nauczania i działalności Jezusa Chrystusa i kieruje się i zawsze będzie się kierował prawdą przez nich poświadczoną, czy to w sposób pisany (w pismach Nowego Testamentu) czy to w sposób ustny, względnie spisany później przez innych w postaci Tradycji Kościoła praktycznej bądź skodyfikowanej.
Powołaniem i zadaniem Kościoła jest głoszenie prawdy objawionej "wszelkiemu stworzeniu", włączenie jako wierzących do swojej wspólnoty i doprowadzenie do wiecznego Zbawienia. Stąd Kościół wypełnia następujące funkcje:
- nauczania, czyli głoszenia prawdy,
- rządzenia, czyli prowadzenia w imieniu Jezusa Chrystusa czyli Boga samego,
- uświęcania, czyli działania jako narzędzie Boga samego, Jego łaski przemieniającej człowieka ku doskonałości według zamysłu Bożego.
Jako widzialna społeczność Kościół ma ustrój monarchiczny, gdyż wynika to z porządku stworzenia, którego początkiem i Panem jest sam Bóg jako pierwsza i jedyna przyczyna (z greckiego: μον' αρχη). Dlatego Pan Jezus ustanowił św. Piotra i jego następców widzialną głową Kościoła, czyli swoimi zastępcami na ziemi (vicarii Christi), czyli ludźmi powołanymi i ustanowionymi do rządzenia Kościołem w Jego imieniu i według Jego woli.
Wszystkie te istotne znamiona Kościoła, podane jednoznacznie w Bożym Objawieniu, są urzeczywistnione po dziś dzień i będą zawsze urzeczywistnione jedynie w Kościele rządzonym przez następców św. Piotra, czyli katolickim.
To nieprzerwane i niezniszczalne trwanie Kościoła założonego przez Jezusa Chrystusa, mimo wielu poważnych ataków ideologicznych, krwawych prześladowań, usiłowań zniszczenia i zafałszowania, jest niepodważalnym dowodem historycznym jego Boskiego pochodzenia.
8. Jakie znaczenie mają cuda?
Pojęcie cudu jako ingerencji Bożej wykraczającej poza naturalny bieg i porządek w stworzeniu wiąże się bezpośrednio z fundamentalnymi prawdami ludzkiego rozumu, czyli podstawami każdego poznania racjonalnego, oraz z warunkami faktyczności oraz poznania Bożego Objawienia. Chodzi przede wszystkim o pojęcie Boga jako istoty najwyższej, Stwórcy i Pana porządku naturalnego. Dlatego negowanie możliwości cudu w podanym znaczeniu oznacza negację pojęcia Boga, które jest poznawalne już nawet rozumowo.
Kwestia faktyczności cudu czyli danych wydarzeń będących ingerencją Boga w naturalny bieg świata stworzonego wiąże się z ogólnymi warunkami poznania naukowego, zarówno szczegółowego (historycznego i przyrodniczego) jak też ogólnego, czyli filozoficznego, zwłaszcza w znaczeniu teorii poznania czyli epistemologii.
Chrześcijaństwo jest jedyną religią, gdzie cuda mają fundamentalne znaczenie jako składnik i dowód Bożego Objawienia. Oczywiście zapoczątkowane to jest już w Starym Testamencie, czyli w religii Mojżeszowej, co ją istotnie odróżnia od religii judaistycznej (rabiniczno-talmudycznej) istniejącej obecnie odrębnie od chrześcijaństwa. Inne religie albo w ogóle nie przywiązują wagi do zjawisk typu cuda, albo wręcz negują ich konieczność, potrzebę i znaczenie, jak chociażby islam, gdzie księgu Kuranu jest uważana za jedyny i wystarczający "cud". Są owszem pewne niezwykłe zjawiska poświadczone czy to starożytnym pogaństwie, czy też obecnie, np. w hinduiźmie. Mają one jednak istotnie inny charakter, inną istotę i inne znaczenie, gdyż są po pierwsze przypisywane czy to jakiemuś poszczególnemu bóstwu, czy to nadzwyczajnej mocy danego człowieka. Ponadto nigdy nie były i nie są badane w sposób, który zawsze był i jest stosowany jedynie w Kościele katolickim, mianowicie według rygorystycznych, czysto racjonalnych kryteriów historycznych i przyrodniczych. Dotyczy to obecnie także rzekomych uzdrowień działanych w kontekście tzw. pentekostalizmu i charyzmatyzmu (tak nazywany jest "ruch" inspirowany pentekostalizmem w ramach oficjalnych struktur Kościoła katolickiego). Innymi słowy: jedyną instytucją zajmującą się wnikliwie i z zastosowaniem kryteriów najpierw czysto naukowych tego typu zjawiskami jest Kościół i to od wieków. Miało to miejsce i ma nadal głównie w ramach procesów beatyfikacji i kanonizacji, jak też procesów kanonicznych odnośnie tzw. objawień prywatnych (jak Guadelupe, Lourdes, Fatima), czy też relikwij typu Całun Turyński. Żadna inna religia nie jest w stanie choćby w zalążku wykazać tego typu fenomeny, dostępne dla badań nawet dla ateistów. Dlatego zasadnicze negowanie zarówno możliwości cudów jak też podstaw ich badania i poznawania jest właściwie atakiem na prawdziwość Kościoła katolickiego jako jedynej religii objawionej przez Boga, czyli o Bożym pochodzeniu i prowadzeniu.
Epilog
Każdy, kto ma doświadczenie w działalności apologetycznej, wie, że bardzo często, a nawet przeważnie, mimo solidnych argumentów i odpowiedniej postawy wobec adresata nie udaje się go przekonać w sensie doprowadzenia do przyjęcia wiary katolickiej i członkostwa w Kościele. O przyczynach, czyli głównych przeszkodach wspomniałem na początku niniejszego szkicu. Na koniec trzeba wspomnieć także o odpowiednim przygotowaniu nie tylko intelektualnym, lecz także duchowym apologety. Prawdziwy apologeta nie walczy bowiem we własnej w sprawie w znaczeniu wykazania własnej wyższości osobistej, czy to intelektualnej czy duchowej, lecz stara się być narzędziem działania łaski Bożej, która jest w swej istocie miłością Boga do Swego stworzenia, zwłaszcza do ludzkości i każdego człowieka.
Dlatego działalność apologetyczna wymaga przede wszystkim - oprócz solidnego wykształcenia naukowego (zarówno w naukach świeckich jak też w teologii) - dojrzałego życia duchowego oraz przykładu prowadzenia się według wzorów chrześcijańskiej świętości. Wymaga to wierności w modlitwie, życia sakramentalnego, skromności, pokory, uczynków miłosierdzia (co do duszy i co do ciała), a zwłaszcza gorliwości o chwałę Bożą, nie o własną sławę czy opinię ludzką. Krótko: apologetyka wymaga postawy służenia Bogu. Tylko wtedy może być szerzeniem Królestwa Bożego.
Święty Szczepanie, Patronie apologetów, módl się za nami!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
Chociaż już od dłuższego czasu odpowiadam na tego typu pytania, to jednak widocznie nadal są niejasności i potrzeba dalszych wyjaśnień...
-
Samo patrzenie na nagie ciało nie jest grzechem. Grzechem jest natomiast pożądanie w znaczeniu pragnienia zgrzeszenia, czyli popełnienia ...
-
Przy okazji aktualnej sprawy posła Grzegorza Brauna (więcej tutaj ) słusznie nasuwa się pytanie, czy katolikowi wolno uczestniczyć w świętow...
-
Dla tych P. T. Czytelników, którzy nie wiedzą, co oznacza skrót FSSPX, wyjaśniam, że po polsku oznacza on: Bractwo Kapłańskie Św. Piusa X. Z...
-
Kwestia dotyczy wprost autonomii Kościoła, w odpowiednim sensie stosunków między Kościołem a państwem. W tej kwestii są dwie zasadnicze p...
-
Dzięki wskazówce życzliwego czytelnika trafiłem na książkę z wypowiedzią bodaj najwybitniejszego polskiego dogmatyka katolickiego w okresi...
-
W związku z działalnością tzw. ruchu oporu (FSSPXR) w Polsce byłem pytany wielokrotnie o opinię. To grono zresztą widocznie pilnie śledzi bl...
-
30 listopada 2023 roku na stronie znanego watykanisty Marco Tosatti'ego została opublikowana deklaracja będąca pierwszą tego typu reakc...
-
Najpierw przypomnijmy fakty, czyli kontext historyczny tego pytania. Od około 10-u lat, po Motu proprio "Summorum Pontificum"...
-
Zależy, jaka zmiana. Jako istotne dla ważności Konsekracji zostały przez papieży określone słowa: " Hoc est enim Corpus meum " ...
Jak odpowiedzieć ateiście na następujący zarzut:
OdpowiedzUsuń"Jest dla dużo mnie bardziej prawdopodobnym, że ciało Chrystusa zostało skradzione z grobu przez kogoś innego niż Apostołowie (nie wnikam w to, dlaczego ktoś miałby to robić, ale z łatwością znaleźć mogę wytłumaczenie typu: ciało wykradli np. Rzymianie, żeby "zagrać na nosie Żydom") niż fakt Zmartwychwstania, będący zjawiskiem nadprzyrodzonym, więc z definicji nie prawdopodobnym, lub bardzo mało prawdopodobnym. Z tych dwóch hipotez tłumaczących brak Ciała Jezusa w grobie, ta z kradzieżą przez Rzymian, czy nawet samego Józefa z Arymatei, mimo że wymyślona na poczekaniu, wydaje się dużo bardziej logiczna i prawdopodobna niż ta mówiąca o przeniknięciu Ciała Jezusa przez skałę i wzięcia go do Nieba (nie mówiąc o Jego późniejszych objawieniach)"
Szczęść Boże.
Hipoteza kradzieży ciała jest znana już w Nowym Testamencie jako wymysł Żydów, którzy przekupili żołnierzy do rozpowiadania pogłoski (Mt 28,11-15). Absurdalność tej wersji jest oczywista, skoro śpiący żołnierze mieli być świadkami kradzieży. Po drugie, nigdy nie było i nie ma żadnych poszlak dla tej hipotezy, a wszystkie fakty świadczą przeciw niej. Pewne jest, że władzom zarówno żydowskim jak też rzymskim zależało na stłamszeniu dzieła i nauczania Jezusa Chrystusa. Dlatego zapewne uczyniły wszystko, by w inny sposób wyjaśnić fakt zniknięcia ciała z grobu. Z całą pewnością nie było możliwe ukrywanie i przetrzymywanie ciała. Jego zniszczenie, np. przez spalenie, także nie było możliwe w ukryciu. Mogli to uczynić tylko Rzymianie, a oni z pewnością uczyniliby to publicznie, gdyby mieli taką możliwość, gdyż w ten sposób rozprawiiby się ostatecznie z nauką Pana Jezusa. W każdym razie interes Rzymian i przywódców żydowskich był zbieżny. Gdyby mieli taką możliwość, to by na pewno uczynili wszystko, żeby zaprzeczyć naocznie Zmartwychwstaniu przez pokazanie czy publiczne zniszczenie ciała Pana Jezusa. Nie ma jednak najmniejszych poszlak dla hipotezy kradzieży, lecz polega ona wyłącznie na nielogicznych spekulacjach. Natomiast Zmartwychwstanie jest prawdopodobne nie tylko metafizycznie (Bóg ma moc wskrzesić z martwych), lecz jest wykazane historycznie, gdyż wszystkie źródła historyczne na nie wskazują. Podstawą jest nie tylko pusty grób, lecz także wielokrotne pojawianie się Zmartwychwstałego, co naoczni świadkowie - a były ich setki - potwierdzili krwią męczeńską. Warto też wspomnieć, że nawet Kuran, który jest księgą antychrześcijańską, zakłada, że Pan Jezus był żywy po ukrzyżowaniu. Ten fakt jest wprawdzie wyjaśniany w swoisty, absurdalny sposób, że mianowicie nie Jezus, lecz ktoś inny został zamiast Niego ukrzyżowany. Jednak jest to potwierdzenie wiarygodności świadków, którzy widzieli żywego Pana Jezusa po ukrzyżowaniu.
UsuńDziękuję za odpowiedź. Nie wszystko jest w niej jednak dla mnie w zupełności jasne:
Usuń1. "lecz jest wykazane historycznie, gdyż wszystkie źródła historyczne na nie wskazują"
-> Czy będę w błędzie jeśli powiem, że wszystkie źródła historyczne dotyczące życia Jezusa opierają się na Ewangeliach, a właściwie na jednej - pierwszej Ewangelii (na podstawie której powstały kolejne), czyli defacto na relacji Św.Piotra spisanej przez Marka? Bardzo chciałbym zrozumieć dlaczego uznaje się, autentyczność Ewangelii, skoro wszystkie pochodzą pośrednio lub bezpośrednio od jego uczniów, a brak jest relacji od nich nie pochodzącej np. od Żydów. Wzmianki o Jezusie pojawiają się co prawda również u innych historyków, jednak np. taki Tacyt zapewne również swoją wiedzę na temat Jezusa zdobył od jego wyznawców w Rzymie. Z tego co wiem relacjonował od nie fakt Zmartwychwstania a jedynie fakt wiary jego uczniów w Zmartwychwstanie.
2. "Pewne jest, że władzom zarówno żydowskim jak też rzymskim zależało na stłamszeniu dzieła i nauczania Jezusa Chrystusa",
"W każdym razie interes Rzymian i przywódców żydowskich był zbieżny"
-> Na jakiej podstawie możemy to stwierdzić? Jezus nie namawiał do powstania ("Królestwo moje nie jest z tego świata"), więc w którym momencie jego ewentualne Zmartwychwstanie mogło być na rękę rzymianom? Być może hipoteza kradzieży ciała przez samych Rzymian jest lekko dziurawa, ale ciężko mi dostrzec dowody na to, że możemy ją w 100% odrzucić i uznać za mniej prawdopodobną niż samo Zmartwychwstanie jako wytłumaczenie pustego grobu.
3. "Podstawą jest nie tylko pusty grób, lecz także wielokrotne pojawianie się Zmartwychwstałego, co naoczni świadkowie - a były ich setki - potwierdzili krwią męczeńską"
-> Kto konkretnie poza Świętym Pawłem? Mamy jakieś źródła mówiące o innych świętych, którym ukazał się Zmartwychwstały i w wyniku jego głoszenia zginęli śmiercią męczeńską?
Szanowny Xięże, jak odpowiedzieć ateiście na takie oto zarzuty?:
OdpowiedzUsuń1. Jeżeli wszystko potrzebuje proporcjonalnej przyczyny, to dlaczego Bóg już jej nie potrzebuje? Czemu Bóg nie jest uprzyczynowiony?
2. Skoro wszystko potrzebuje przyczyny, to dlaczego z fizyki kwantowej wiemy, że natura nie jest deterministyczna, czyli np. to które konkretnie cząstki się rozpadną nie ma swojej przyczyny?
Dziękuję
1. Przyczyną proporcjonalną Boga jest On sam. Bóg jes Pełnią bytu i tym samym źródłem i przyczyną Swojego bytu.
Usuń2. Nie wiemy z fizyki kwantowej. Fizyka kwantowa jest interpretowana deterministycznie i nie deterministycznie. Z faktu niepoznania przyczyny nie wynika brak przyczyny.
Dziękuję, ale dalej muszę dopytać:
Usuń1. Co powoduje, że Bóg może być sam swoją przyczyną, a inne rzeczy już nie mogą, i potrzebują Boga jako Pierwszą Przyczynę?
2. Nawet jeśli fizyka kwantowa może być deterministyczna, to przecież wolna wola obala determinizm. Bowiem gdyby nasza decyzja była zdeterminowana przez jakąś przyczynę, to nie mielibyśmy wolnej woli. Jak na to odpowiedzieć?
Dziękuję
1. Ponieważ wszystkie rzeczy podlegają zmianom czyli ruchowi. Ruch musi mieć swoją przyczynę - albo w samym bycie poruszanym, albo poza nim. Całość bytów znajdujących w ruchu - bowiem jest to ruch uporządkowany - musi mieć także przyczynę. Taką przyczyną musi być byt, który nie ma przyczyny poza sobą, gdyż przyczynowość tylko wtedy może być wyjaśniona.
Usuń2. Po pierwsze, wolna wola człowieka nie jest absolutna, ponieważ człowiek nie jest bytem absolutnym. Po drugie, natura wolnej woli człowieka to inny temat niż interpretacja teorii kwantowej. Po trzecie, są różne stopnie i zakresy determinacji i tym samym wolności woli. Np. człowiek obłożnie chory przykuty do łóżka jest wolny w swoich myślach w tym znaczeniu, że może chcieć dobra albo zła.
1. Dalej nie rozumiem niestety. Dlaczego Pierwszą Przyczyną nie może być np. wielki wybuch? Np. powiedzmy w ten sposób: "wielki wybuch jest sam swoją przyczyną, a zarazem przyczyną ruchu i innych rzeczy we wszechświecie". Jakiś ateista mógłby tak stwierdzić i nie wiem jak wykazać, że tylko byt najdoskonalszy i nieskończony, pelnia wszelkiego bytu, czyli Bóg, może być sam swoją przyczyną.
Usuń2. Niedokońca o to mi chodziło w pytaniu. Chodziło mi o to, że gdyby prawo proporcjonalnej przyczyny było absolutne to chyba negowałoby to wolną wolę, której decyzje nie są zdeterminowane przez żadną przyczynę.
Jestem katolikiem, ale bardzo chciałbym wiedzieć jak odpierać argumenty ateistów.
Za dotychczasowe odpowiedzi dziękuję.
1. Tzw. po pierwsze jest zjawiskiem, czyli wydarzeniem, na którego zaistnienie wnioskuje się z obecnych danych doświadczalnych. To zjawisko nie daje odpowiedzi na pytanie, co było jego przyczyną. Prawybuch nie może być przyczyną w sobie, ponieważ jest czymś złożonym, przynajmniej z materii i czasu. W nim samym nie ma wyjaśnienia ani zaistnienia materii, ani czasu. Pierwszą przyczyną może być tylko Byt, który jest przyczyną wszystkiego i który zawiera w sobie także swoją przyczynę, czyli jest przyczyną siebie i przyczyną w sobie, czyli pełnią bytu.
Usuń2. Nie rozumiem rzekomej sprzeczności między powszechnością proporcjonalnej przyczyny, a istnieniem wolnej woli. Jeszcze raz: należy odróżnić między absolutną wolną wolą, a względną. Ludzka wolna wola jest względna, choć realna.
Ilu mamy znanych męczenników, którzy byli świadkami Zmartwychwstałego i oddali życie za tę prawdę? Poza Apostolami i św. Pawłem.
OdpowiedzUsuńLiczba nie jest znana, ponieważ nie prowadzono wówczas statystyk. Istotne jest, że żadne ówczesne źródła nie podważają Zmartwychwstania.
UsuńNie znamy liczby, ale pewną część znamy. I o tę znaną część pytałem. Innymi słowy: jakie znamy osoby oprócz Apostołów i Pawła, ktore jeszcze były świadkami Zmartwychwstałego i ponieśli za to śmierć?
UsuńPozostaje jeszcze pytanie dlaczego może istnieć tylko Jedna Pierwsza Przyczyna. Bowiem mógłby ktoś stwierdzić: "istnieje kilka przyczyn pierwszych. Każda jest sama swoją przyczyną. Jedna z nich odpowiada za stworzenie materii, druga czasu itd..."
OdpowiedzUsuńCzemu jest tylko jedna Pierwsza Przyczyna?