Zasady komentowania: bez anonimowych komentarzy

Prawda wyzwala czyli moje doświadczenia z FSSPX



Dla tych P. T. Czytelników, którzy nie wiedzą, co oznacza skrót FSSPX, wyjaśniam, że po polsku oznacza on: Bractwo Kapłańskie Św. Piusa X. Założone ono zostało przez abpa Marcel'a Lefebvre w 1970 r. jako "pobożne stowarzyszenie" (pia unio) na prawie diecezjalnym z aprobatą biskupa szwajcarskiej diecezji Fribourg na okres próbny (ad experimentum) 3 lat, co następnie zostało przedłużone na następne 3 lata. Od nazwiska założyciela bierze się nazwa "lefebvryści", zresztą bardzo nielubiana przez członków i zwolenników. Resztę szczegółów można łatwo znaleźć w internecie.

Dlaczego poruszam ten temat? Ano dlatego, że ma on ścisły związek z niniejszym blogiem, co wyjaśnię poniżej, a temat pojawia się dość często przy różnych okazjach. Kilkakrotnie odpowiadałem na powiązane pytania. Niestety musiałem tutaj też kilkakrotnie korygować słowa i czyny członków FSSPX, zwłaszcza x. Szymona Bańki. Teraz nastąpił czas na ogólniejsze uwagi i poniekąd podsumowanie, które z konieczności musi zawierać także wątek autopsyjno-autobiograficzny, co wyjaśnię w trakcie. 

Moje doświadczenia z FSSPX zaczęły się w 1997 r. w konsekwencji mojej wydanej wówczas książki pt. W obronie Mszy św. i Tradycji katolickiej, której kupowanie zresztą stanowczo odradzam, ponieważ wydawca Marcin Dybowski mnie oszukał i nie płaci honorarium autorskiego (według umowy 10% ceny książki), a obecnie przygotowuję drugie, poszerzone wydanie. Otóż w tej książce zawarłem też rozdział dotyczący nauczania i postępowania abpa M. Lefebvre'a, a to na podstawie jego kazań opublikowanych po polsku. Wyprowadziłem z nich wniosek, że stanowisko Arcybiskupa wobec Jana Pawła II w ciągu lat stopniowo się radykalizowało, co doprowadziło do udzielenia przez niego w 1988 r. sakry biskupiej czterem ze swoich kapłanów i wskutek tego do orzeczenia exkomuniki na niego i wyświęconych biskupów (która to kara została uchylona przez Benedykta XVI w 2009 r.). Według mojej ówczesnej oceny wyjaśnieniem - i poniekąd usprawiedliwieniem - tego czynu abpa M. Lefebvre'a był fakt, że w jego wypowiedziach w okresie przed tą decyzją można zauważyć ukryty sedewakantyzm. Wówczas nie wiedziałem nic o usuwaniu przez niego z FSSPX kapłanów, którzy otwarcie głosili sedewakantyzm, co miało miejsce już w latach 70-ych, gdy stanowisko Arcybiskupa jeszcze nie było tak radykalne jak w 1988 r. W każdym razie treść książki także w innych kwestiach wzbudziła oburzenie ze strony x. Karl'a Stehlin'a, który wówczas rozwijał działalność FSSPX w Polsce. W czasopiśmie "Zawsze wierni" opublikował nie tyle polemikę, co raczej osobisty atak na moją osobę, nazywając mnie "konserwatywnym modernistą". O dziwo opublikowano także moją replikę. Prawdopodobnie zawdzięczam to ówczesnemu redaktorowi naczelnemu - obecnie słynnemu - Sławomirowi Cenckiewiczowi. X. Stehlin jednak się nie poddawał i znów mnie zaatakował. Na to również odpowiedziałem, jednak tym razem moja replika nie została opublikowana. Natomiast zadzwonił do mnie p. Cenckiewicz z propozycją publicznej debaty z x. Stehlinem. Moderatorem miał być redaktor modernistycznego organu KAI Krzysztof Gołębiowski. W odpowiedzi postawiłem warunek wstępny: publiczne odwołanie przez x. Stehlina obraźliwego określenia mnie "konserwatywnym modernistą". Warunek nie został spełniony i na tym sprawa się zakończyła. 

Drugi mój kontakt z FSSPX miał miejsce w Monachium, gdy posługiwałem w słynnej parafii św. Piotra w centrum miasta, najstarszej parafii stolicy Bawarii. Sprawowałem tam regularnie także Msze św. według mszału św. Piusa V, co przyciągało m. in. wiernych, którzy uczęszczali także do przeoratu FSSPX. To dzięki nim nawiązał ze mną kontakt x. Robert Schmitt FSSPX, który był wyznaczony przez swoich przełożonych do kontaktów z kapłanami spoza FSSPX. Odwiedził mnie i zaprosił na spotkania dla kapłanów organizowane w seminarium w Zaitzkofen. Równocześnie dość wyraźnie zaproponował mi wstąpienie do FSSPX. W spotkaniach uczestniczyłem dwa razy (chyba w roku 2009), po czym nie byłem już zapraszany (nie wiem właściwie dlaczego, być może dlatego, że nie zostawiłem żadnej "ofiary", a nie zostawiłem, ponieważ nie przyszło mi na myśl, że tak trzeba, skoro zostałem zaproszony bez żadnej choćby sugestii opłaty). Podczas jednego ze spotkań ówczesny rektor seminarium, x. Franz Schmidberger, wspomniał o x. Stehlinie. Odniosłem wrażenie, że znał moje doświadczenie z nim, a równocześnie próbował mnie zachęcić do nawiązania kontaktu i współpracy. 

Kolejny epizod nastąpił dopiero w 2020 r., gdy zamieszkałem w Rzeszowie. Otóż niegdyś w kontekście posługiwania w parafii w Monachium pewne zaprzyjaźnione małżeństwo wspomniało o swojej dawnej, z czasu młodości zażyłej znajomości z x. Anselmem Ettelt'em, pochodzącym z okolic Monachium, a posługującym obecnie w kaplicy FSSPX w Rzeszowie oraz w Jarosławiu. Przy pewnej sposobności poznałem go osobiście. Gdy z początkiem tego roku osiedliłem się w miejscowości rodzinnej, a nie miałem jeszcze urządzonej kaplicy domowej, poprosiłem x. Ettelt'a o możliwość sprawowania Mszy św. w kaplicy w Jarosławiu przez kilka dni, gdyż od lipca 2021 r. - wskutek motu proprio "Traditionis custodes" - niestety nie mam możliwości sprawowania w kościele parafialnym. X. Ettelt się zgodził i z tego wynikł kontakt z miejscowymi wiernymi, którzy chętnie uczestniczyli we Mszy św. Natychmiast też wystąpili z propozycją, bym regularnie sprawował dla nich Msze św., gdyż kapłani FSSPX przyjeżdżają do Jarosławia tylko na niedziele. W myśl kanonu 1752 Kodexu Prawa Kanonicznego (salus animarum suprema lex) zgodziłem się i zgodził się także x. Ettelt. Po kilku tygodniach, w lutym x. Ettelt poinformował mnie, że x. Stehlin życzy sobie rozmowy ze mną. Ów napisał do mnie z propozycją rozmowy: 

Rozmowa była kilkunastominutowa. Odbyła się w przyjaznej atmosferze i x. Stehlin zaproponował mi współpracę. Powiedział, że prawie wszyscy księża FSSPX zgadzają się ze mną w sprawie koronki s. Faustyny. Wspomniał też o blogu i przyznał, że sprawa tego chóru ustawionego pośladkami do Najświętszego Sakramentu (por. tutaj) jest rzeczywiście skandaliczna. Przyznał też, że sam nie czyta bloga, ale doszły do niego głosy, że mam "ostry język". Z mojej strony obiecałem, że przejrzę moje wpisy w temacie x. Szymona Bańki i że usunę wszystkie wyrażenia, które mogłyby zostać interpretowane jako atak na FSSPX. Tak też uczyniłem. 

W trakcie Wielkiego Postu pojawiło się ze strony wiernych życzenie sprawowania Triduum. Skontaktowałem się więc z x. Ettelt'em w tej sprawie, który mi polecił zwrócenie się do x. Stehlina, co uczyniłem:

Odpowiedź przyszła dość rychło:


Tak więc zgoda była jednoznaczna, co jest istotne dla dalszego biegu wydarzeń. Na początku Wielkiego Tygodnia napisał do mnie x. Ettelt:

W mojej odpowiedzi jest oczywiste, że zgodnie z ustaleniem liturgia odbędzie się według formy starszej, gdyż to w niej we Wielki Piątek nie ma Komunii św. dla wiernych:


W odpowiedzi x. Ettelt nie wyraża jakichkolwiek zastrzeżeń: 


Jednak dokładnie w tym samym czasie, na początku Wielkiego Tygodnia, jedna z kobiet (Jolanta N.), dowiedziawszy się o planowanej formie wszczęła zamęt w imię swoiście rozumianej wierności dla FSSPX. Jej małżonek (Klaudiusz N.) według pierwotnego planu miał pomagać w przygotowaniach do liturgii oraz służyć jako ministrant. Jednak nagle (chyba we wtorek Wielkiego Tygodnia) poinformował inne osoby - pomijając mnie - że ani on ani jego rodzina nie będzie uczestniczyła w Triduum. Równocześnie powiedziano mi, że Jolanta N. wysuwa jakieś bliżej nieokreślone zarzuty wobec mnie. W związku z tym zatelefonowałem do niej, prosząc o wyjaśnienie czy raczej o powtórzenie tego wobec mnie, co twierdziła o mnie wobec innych osób. Jolanta N. nie podjęła wcale tematu i po kilku wykrętnych zdaniach zakończyła rozmowę. Od tego też czasu wszczęła nagonkę na moją osobę. Pośrednio dotarło do mnie, że chodziło o bloga. Podobno twierdziła, że gdyby księża FSSPX znali bloga, to by mnie od razu wyrzucili z kaplicy. W obawie przed skutecznością jej poczynań wierni wystosowali w czerwcu pismo do x. Stehlin'a z podziękowaniem za moją posługę. Nie dostali żadnej odpowiedzi, co już świadczy o potraktowaniu ich przez x. Stehlin'a. Tymczasem Jolanta N. nie ustawała w swoich wysiłkach. W końcu x. Hubert Kuszpa FSSPX, który jest "przeorem" na tym terenie i to bardzo uwielbianym przez Jolantę N., zapowiedział wizytę x. Stehlin'a w Jarosławiu, która miała przynieść rozwiązanie konfliktu o moją skromną osobę. X. Stehlin poprosił o rozmowę ze mną:


W krótkiej rozmowie oznajmił od razu, że "musimy zakończyć" moje Msze św., a uzasadnił to tym, że powstało wzburzenie z powodu tego, iż on mi pozwolił na starszą formę Triduum, bo też inni kapłani, zwłaszcza ci, którzy przeszli z diecezyj do FSSPX, chcieliby dostać takie pozwolenie, a to by spowodowało zamieszanie. Podkreślił, że oprócz Jolanty N. nikt z wiernych w Jarosławiu się na mnie nie skarżył, ale on musi dbać o jedność w łonie FSSPX w Polsce. Przyjąłem to do wiadomości, nie domagając się dalszych wyjaśnień, gdyż nie sprawowałem tam Mszy św. we własnym interesie (przez ponad dziewięć miesięcy dojeżdżałem na swój koszt, aczkolwiek w tym czasie dwukrotnie od dwóch osób otrzymałem ofiarę na paliwo), lecz na prośbę i dla dobra wiernych. Tym niemniej takie uzasadnienie wydawało mi się bardzo dziwne, skoro decyzja zapadła dopiero ponad pół roku po Triduum i to bez żądania dostosowania się przeze mnie w tej kwestii na przyszłość. Post factum okazało się, że błędem z mojej strony było przyjęcie zaproszenia do rozmowy zarówno w lutym jak też ostatnio w październiku, gdyż post factum i wobec innych osób x. Stehlin przedstawił zupełnie inną wersję rozmowy i wydarzeń. 

Otóż po rozmowie ze mną x. Stehlin miał jeszcze spotkanie z wiernymi, które poświęcił swojej decyzji usunięcia sprawowania Mszy św. przeze mnie. Nie byłem obecny na tym spotkaniu, a o jego treści poinformowało mnie sukcesywnie w sumie 7 osób, niektóre także pisemnie. Wszystkie te osoby wyraziły swoje zaskoczenie, zasmucenie i oburzenie decyzją x. Stehlin'a, moim zdaniem zupełnie słusznie. Mnie natomiast zaskoczyła i zbulwersowała treść jego wystąpienia wobec wiernych, które z natury rzeczy dotyczyło mojej osoby. W takiej sytuacji zażądałem od x. Stehlin'a wyjaśnień:



W odpowiedzi x. Stehlin zastosował swoją typową taktykę - chciał załatwić sprawę w rozmowie, żeby uniknąć dowodów i móc przedstawiać fałszywą wersję wydarzeń:


Tym razem już nie byłem naiwny i nalegałem na pisemną odpowiedź:


Jednak nie było łatwo, bo x. Stehlin próbował dowiedzieć się najpierw, kim są "donosiciele":


Widocznie puściły mu nerwy, bo poczuł, że łajdaczenie nie będzie tym razem proste. Tym samym się zdemaskował, bo zamiast odpowiedzi na proste pytania wzięła go złość na tych, którzy nie posłuchali jego szantażowania na spotkaniu 9 X, jakoby "szemranie" przeciw jego decyzji było rzekomo grzechem przeciw posłuszeństwu, być może nawet ciężkim. Jednak nie poddałem się:


Po dłuższym namyśle i naradach ze wspólnikami odpowiedział jednak następująco, aczkolwiek nie mniej kłamliwie:



No cóż. To są szczyty zakłamania i obłudy. Zwrócę uwagę tylko na jeden znamienny szczegół: to wprawdzie jest kłamstwo, ale ciekawe jest, że niby żądał ode mnie usunięcia wpisów o Bańce, natomiast od Bańki chciał żądać tylko unikania przyszłej polemiki ze mną, czyli że Bańce w istniejących już i mających pozostać wystąpieniach wolno nadal bredzić i oszukiwać ludzi, a mnie nie wolno wykazywać, że Bańka bredzi i oszukuje. No cóż, mistrz dyplomacji... Odpowiednio mu odpisałem:


Sprawa ma też szerszy zasięg, który znowu poświadcza zakłamanie i obłudę tego grona. 

Otóż, jak wspomniałem, x. Stehlin zostawił wiernych ze swoją zaskakującą i niezrozumiałą dla nich decyzją, tudzież z kłamliwym uzasadnieniem wraz z szantażem emocjonalnym o rzekomym grzechu - może nawet ciężkim - w razie oporu wobec jego decyzji. Uzasadnienie było wprawdzie inne niż wobec mnie, ale również mętne i pokrętne, wskutek czego wierni byli zdani na domysły. Te domysły szły w kierunku doszukiwania się mojej winy, co dopiero pośrednio i stopniowo do mnie docierało. Wpierw nie przejmowałem się tym wcale. Jednak wiernym sprawa nie dawała spokoju i zaprosili mnie na spotkanie dnia 21 X w domu państwa S. w Jarosławiu, którzy zresztą należą do głównych utrzymujących działalność FSSPX w tym mieście. Z razu nie wyczułem stanu rzeczy, ale okazało się, że po pierwsze zostałem przesłuchany co do mojej wersji sprawy, a po drugie oczekiwano jakichś ruchów czy "poprawy" z mojej strony, by FSSPX łaskawie wyraziło zgodę na mój powrót do kaplicy. Z mojej strony zaoferowałem skontaktowanie się z x. Stehlin'em oraz z Jolantą N., która sprawiła bieg wydarzeń i ostatecznie taką a nie inną decyzję x. Stehlin'a. W podanej wyżej poczcie zacząłem od wyjaśnienia sprawy uzasadnienia jego decyzji wobec wiernych (z rezultatem jak wyżej). Dwa dni po spotkaniu dotarło do mnie, że syn państwa S., Michał S., który jest (czy był) głównym z ministrantów, twierdził, jakoby powodem decyzji x. Stehlin'a było moje nieposłuszeństwo co do formy Triduum. W skrócie: Michał S. twierdził, że x. Stehlin dał najpierw pozwolenie na starszą formę, ale potem odwołał pozwolenie, o czym ja zostałem rzekomo poinformowany, a mimo tego nie odstąpiłem od starszej formy. Michał S. twierdził, że wie to od x. Ettelt'a, ale wobec mnie nigdy takiego zarzutu nie wyraził, lecz wobec osób trzecich, co ponownie ukazuje mentalność i metody postępowania tego grona. Wobec tego poprosiłem go o wyjaśnienie, które okazało się znów zakłamane:



Podsumowuję: Michał S. stanowczo twierdzi, że byłem przez x. Ettelt'a informowany o wycofaniu zgody na starszą formę i to wycofanie zignorowałem. To jest oczywista nieprawda, skoro nawet we Wielkim Tygodniu x. Ettelt wiedział o tym, że będzie starsza forma, i w żaden sposób wobec mnie nie wspomniał o wycofaniu zgody x. Stehlin'a. Reszta nie jest istotna. Nawet gdyby Michał S. polecał mi kontaktowanie się z x. Hubertem Kuszpą, to niby w jakim celu, skoro o sprawie decydował jego przełożony czyli x. Stehlin? W takim stanie sprawy musiałem zażądać wyjaśnienia także od x. Ettelt'a: 


Odpowiedź otrzymałem wprawdzie znów mętną i pokrętną, jednak demaskującą, gdyż wynika z niej, że nie było żadnego wycofania zgody na starszą formę:



Musiałem jednak dopytać:


Otrzymałem odpowiedź:



Odpowiedź jest wprawdzie znów mętna i pokrętna, jednak obala jednoznacznie zarzut, jakoby było wycofanie zgody na starszą formę Triduum, które zlekceważyłem. Ponadto mówi wprost, że powodem decyzji x. Stehlin'a nie była sprawa Triduum, lecz treść niniejszego bloga. A to jest sprzeczne z uzasadnieniem podanym przez niego zarówno wobec mnie jak też wobec wiernych. 

Mamy więc do czynienia z rutynowym i bezwzględnym zakłamaniem. Tu nie chodzi o mnie, ponieważ robiłem to dla wiernych, nie dla siebie. To przede wszystkim wierni zostali nie tylko pozbawieni Mszy św. i spowiedzi w tygodniu, lecz zostali okłamani i oszukani. Tym samym stało się oczywiste, że x. Stehlin'owi nie zależy na sakramentach dla wiernych, lecz na dość specyficznie pojętym interesie FSSPX, nawet za cenę prawdy i udzielania sakramentów wiernym. To wierni utrzymują kaplicę w Jarosławiu, pokrywając koszty czynszu i opłat (obecnie 3000 zł miesięcznie), a drugie tyle (podobną sumę) wpłacają jako ofiarę na konto FSSPX, otrzymując za to od FSSPX tylko Msze św. w niedziele po południu (czyli FSSPX zarabia za jeden przyjazd przynajmniej 600-700 zł na czysto). I oczywiście traktowanie ich jak durne owce, którym x. Stehlin wmawia grzech nieposłuszeństwa, jeśli nie będą potulnie i "bez szemrania" przyjmować wszystkiego, co on zechce dla nich postanowić, nawet jeśli jest to na ich niekorzyść. 

Dla mnie osobiście ta historia jest bardzo pouczająca. Tak okazało się, kim niestety jest x. Karl Stehlin oraz FSSPX, o ile on je reprezentuje. Być może mieli nadzieję, że dla bezinteresownego posługiwania wiernym w ich kaplicy poświęcę ukazywanie prawdy na blogu, także tej niewygodnej dla nich. Głównym motorem decyzji x. Stehlin'a był przypuszczalnie x. Szymon Bańka, który ma widocznie dość ciekawą pozycję w FSSPX, mimo że jest w gruncie rzeczy nadętym pychą ignorantem, którego musi słuchać nawet sam x. Stehlin, posuwając się wręcz do oszukiwania wiernych. W każdym razie ta sprawa dość wyraźnie śmierdzi i ujawnia patologiczny stan wewnątrz FSSPX, który ma znamiona sekciarstwa. Tyle póki co pod rozwagę. 


P. S.

Ujęcie na obrazku pochodzi z wystąpienia x. Stehlina w kaplicy w Nagasaki:






48 komentarzy:

  1. Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle. Gdyby nie histeria tej kobiety, "sprawa by się nie rypła". Tak samo to kwestionowanie ksiąg sprzed 1955 roku. Ministrant stracił okazję, żeby przemilczeć, że zrobiono dobry uczynek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taką "babę" wyhodowało sobie FSSPX, gdy to ona sprowadziła FSSPX do Jarosławia.

      Usuń
    2. Synod otworzy tak bramy dla kobiet, że z Kościoła nie zostanie nic.

      Usuń
  2. Czcigodny Księże Dariuszu,
    z uwagą i wdzięcznością czytam blog Księdza od dobrych paru lat.
    Wszystko co tu można przeczytać jest uczciwe, rzetelne i logiczne.
    Nie budzi najmniejszych wątpliwości.
    Ks.Stehlin powinien być jak "żona Cezara".Niestety.
    Poważne obawy zrodziły się we mnie po wypowiedzi na temat wirusa, który gdy przylgnie do komunii św.,mże zarażać.
    https://gloria.tv/post/ckfzpi8PP1GN6sbisUiipq1XU#50
    Od ks.Bańki oczekuję by jego wypowiedzi były "tak-tak,nie-nie." Natomiast jego komentarz w RChK na temat "koroneczki" był w stylu ..."właściwie to nic do końca nie wiadomo".
    Sytuacja opisana w tym blogu jest nie tylko smutna ale wręcz żenująca gdy idzie o zachowanie wszystkich ,wymienionych tam osób.

    Zacytuję Ks. Marka B. z dzisiejszej katechezy w RChK : (,,,)"Kto nas tak ogłupił.przytępił,zniewolił,że jesteśmy tak beznadziejni,jako polskie społeczństwo.(...)
    Ukłony wraz z codzienną modlitwą za Czcigodnego Księdza Dariusza.
    E.F.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Poważne obawy zrodziły się we mnie po wypowiedzi na temat wirusa, który gdy przylgnie do komunii św. może zarażać" - bo to prawda. Konsekrowana Święta Hostia nie niszczy bytowania wirusa (pomijam przypadku nadprzyrodzone).

      Usuń
  3. Najwięcej mącenia widać ze strony "zaangażowanych" wiernych. Widać to także przy parafiach, nie mówię o tzw. "wspólnotach" niestety przenosi się to na środowiska tradycyjne... Od takich uchowaj nas Panie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego czas na przygotowywanie kaplic domowych. Tego typu wspólnoty niestety wpadają w sekciarstwo. Intrygi, plotki, obmowy i taki syf niszczy jak zaraza wszystko od środka.
      Kościół ocaleje w zaciszu kaplic domowych. Małe grupy wiernych będą tworzyć domowe ogniska. Takie rozproszenie działa już w USA. Warto to propagować, aby mieć przygotowane podstawowe wyposażenie. Kilka osób jest w stanie zgromadzić odpowiednie środki, aby pokryć koszty podróży Kapłana i stypendium mszalne.
      Nie ma się co oszukiwać i malować trawę na zielono, ale nie będzie lepiej i bractwa też nie uzdrowią tego systemu

      Usuń
  4. Czy Ksiądz wyklucza dalsze odprawianie mszy Świętych w kaplicach FSSPX ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno nie będę o to zabiegał. Jeśli zostanie skierowana do mnie prośba, to rozważę.

      Usuń
  5. Wielebny Księże... takie to wszystko trudne i przykre... Jednego tylko w tej całej sytuacji można być pewnym nie będąc Panem Bogiem, który widzi wszystko: diabeł miesza i się bardzo cieszy z takiego obrotu spraw.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wierzę, głęboko wierzę iż sekciarsko zachowuje się tylko niewielka część wiernych i jest to widoczne w małych grupach. Mam nadzieję iż wszystko się ułoży AMDG.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To że część wiernych będzie się zachowywać inaczej niż druga część jest do przewidzenia. Choćby z uwagi na odprawianie Mszy w kaplicach SSPX przez kapłanów posiadających święcenia w rycie Pawła VI. Mamy czasy zamętu i braku jedności, dlatego moim skromnym zdaniem na pewne rzeczy trzeba patrzeć z wyrozumiałością. Weźmy bohatera tego artykułu - ks. Stehlina, przełożonego SSPX na Polskę. Siedzi on na beczce prochu tj. z jednej strony naraża się na zarzuty że Wielki Tydzień w wersji zmienionej za Piusa XII, przyjęty decyzją Abp Lefebvre wraz z decyzją o przyjęciu ostatniej edycji Mszału rzymskiego w oparciu o bullę Quo primum tempore (czyli zmian Jana XXIII) jest już przesiąknięty "duchem buniniańskim". Z drugiej strony są zarzuty że zmiany Piusa XII były prawowite oraz istnieje potrzeba zachowania jedności liturgii w kaplicach SSPX (przypomnijmy że kwestia zmian Piusa XII stała się przyczyną odejścia grupy kapłanów z SSPX na początku lat 80-tych ub. wieku).
      Z jednej strony jest atakowany że wpuszcza do kaplic SSPX księży po "nowych" święceniach czy to przychodzących do Bractwa czy odprawiających jak ks. Olewiński czy kiedyś ks. Bałemba (też wg Mszału sprzed zmian Piusa XII) czy ks. Kowalczyk, z drugiej, zwłaszcza w wyniku potworności tzw. "pandemii" nastąpił influxus wiernych i kapłanów wyświęconych w nowym rycie do kaplic SSPX.
      Trzecie pole sporów to oczywiście stosunek do Franciszka - una cum w Kanonie i modlitwy za ww. (nota bene kłócą się ze sobą o Triduum i nowy kalendarz Piusa XII nawet sedewakantyści AD 1958)
      Jednocześnie praktyczny brak autorytetu w Kościele, który mógłby i zechciałby rozstrzygnąć ww. kwestie wyklucza ich przesądzenie.
      Zatem pewne tarcia a czasem starcia są nieuniknione a wspomniane kwestie są i będą utrzymującym się ich punktem.
      Moim skromnym zdaniem, ważne zatem by przy ich praktycznym rozwiązywaniu mieć na uwadze zasadę: salus animarum suprema lex oraz z uwagi na deficytowość dobra jakim jest tradycyjna liturgia i Sakramenty Św. nie palić między sobą niepotrzebnie mostów, których żaden Pontifex Maximus obecnie nie odbuduje.
      A próby podchodów ze strony poszczególnych wiernych próbujących się stawiać w roli nadzwyczajnego Magisterium po prostu ignorować.
      Podsumowując, podzielam nadzieję iż może nie wszystko się ułoży, bo czasy takie a nie inne, ale że mimo to kapłani, którzy przylgnęli do tradycyjnego rytu rzymskiego Sakramentów Św. będą potrafili jakoś między sobą współpracować.

      Usuń
    2. Bóg zapłać na rozsądny i wyważony komentarz. Po obu stronach konfliktu nagromadziło się zbyt wiele emocji że szkodą dla naorawdę poważnej sprawy.

      Usuń
  7. "Głównym motorem decyzji x. Stehlin'a był przypuszczalnie x. Szymon Bańka, który ma widocznie dość ciekawą pozycję w FSSPX, mimo że jest w gruncie rzeczy nadętym pychą ignorantem, którego musi słuchać nawet sam x. Stehlin, posuwając się wręcz do oszukiwania wiernych". - skąd takie przypuszczenia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież x. Ettelt pisze, że to jeden z księży FSSPX naciskał na x. Stehlin'a na taką a nie inną decyzję. Nie jest mi znany nikt inny oprócz x. Bańki, kto byłby bardziej zainteresowany zemstą za bloga.

      Usuń
    2. Młodziak trzęsie polskim SSPX. To jakaś parodia i kompromitacja.

      Usuń
    3. ad: Anonimowy27 października 2023 23:59
      A najprawdopodobniej ktoś większy trzęsie młodziakiem. Właśnie po to, żeby była parodia i kompromitacja.

      Usuń
    4. Kto może być tym większym?

      Usuń
    5. Oto jest pytanie...

      Usuń
    6. Mam podejrzenie, że jest nim x. Weber, poprzednik x. Stehlin'a na stanowisku przełożonego dystryktu (gdy x. Stehlin przebywał w Azji). Na wspólnych wystąpieniach x. Bańki z nim widać coś niezdrowego. To by wyjaśniało.

      Usuń
    7. Hmm... Tego nie wiem, lecz to chyba oczywiste , że zwykle, gdy ktoś tak młody pnie się wysoko i osiąga coś nader szybko, bynajmniej nie z obiektywnych względów własnych rzeczywistych umiejętności i dokonań, zawdzięcza to komuś.

      Usuń
    8. Na pewno musi być to ktoś ważniejszy od x. Stehlin'a, czyli ktoś taki jak x. Lukas Weber.

      Usuń
    9. "Hmm... Tego nie wiem, lecz to chyba oczywiste , że zwykle, gdy ktoś tak młody pnie się wysoko i osiąga coś nader szybko, bynajmniej nie z obiektywnych względów własnych rzeczywistych umiejętności i dokonań, zawdzięcza to komuś." - ale cóż takiego osiągnął ks. Bańka? vloga na YT?

      Usuń
    10. Osiągnął to, że nawet x. Stehlin musi go słuchać. No i pełni jedną z najważniejszych funkcyj FSSPX w Polsce jako dyrektor szkoły. I że może zupełnie bezkarnie i bez żadnych ograniczeń od lat głosić bzdury na vlogu.

      Usuń
    11. ad Anonimowy30 października 2023 21:06
      Ma niebagatelny wpływ na formację młodzieży skupionej wokół FSSPX (a poprzez obecność w internecie nie tylko), przy czym wydaje się, że dostał wyjątkowo dużo swobody, z której do woli korzysta. Wiele wskazuje też na to, że odpowiada przed kimś spoza struktur w Polsce. Czy to małe osiągnięcie?

      Usuń
    12. Czyli z tego wynika, że jest ktoś między papieżem a ks. Stehlinem w Bractwie? Ciekawe... kto to może być?

      Usuń
    13. FSSPX w oficjalnych strukturach oprócz biskupów ma swojego przełożonego generalnego, którym aktualnie jest x. Davide Pagliarani i przełożonych poszczególnych dystryktów, którzy mu podlegają. Wspomniany tutaj x. Lukas Weber (obecnie w Domu Generalnym Bractwa w szwajcarskim Menzingen) jest byłym przełożonym Domu Autonomicznego Europy Środkowo-Wschodniej FSSPX, po nim funkcję tę objął właśnie x Karl Stehlin.

      Usuń
  8. LICH. Szanowny Księże, dziękuję przede wszystkim za bloga. Nie ma chyba cenniejszego kompendium wiedzy o wierze katolickiej w polskim internecie.

    OdpowiedzUsuń
  9. "Proszę potraktować tą wiadomość stricte poufnie "
    Mam pytanie dlaczego Ksiądz ja upublicznił mimo to że Ksiądz Stehlin chciał aby potraktować ją poufnie ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już powiedziałem: z powodu konieczności obrony przed oszczerstwami. To była tylko prośba i znalazłem się w konieczności jej niespełnienia.

      Usuń
    2. Nie tak dawno na stronie sedewakantystycznej dowiedziałem się o pewnej, nazwijmy to "aferze" z Afryki z lat bodjże 1990. z udziałem ks. Stehlina i z jego współbratem w roli głównej. Sprawdziłem po angielsku i rzeczywiście sprawa jest opisana w mediach zagranicznych także. Czy Ksiądz coś wie może więcej na ten temat, a jeśli tak, jak powinien wierny zachować się wobec takiej sytuacji, tzn. chodzi mi o odpowiedzialność, jeśli świadomie z taką wiedzą korzystam z posługi Bractwa, które podlega poza papieżem ks. Stehlinowi, który ma taką historię?

      Usuń
  10. Na 'akwinacie' jest bardzo dobre 'mącenie', stąd taka pozycja.

    OdpowiedzUsuń
  11. Na 'akwinacie' jest wielosłowie i galimatias teologiczny, takim jest Bractwo, ale tak łatwiej ludzi zwieść. Nie ma konkretów jest mętlik. Za konkretne pytania dużo osób zostało usuniętych, pisali o tym, o manipulacjach i mentalnościach sekciarskich też. Są 'dyżurni', kto czyta pozna nicki, np. ktoś pisał jak spotkał się 'w realu' z 'sebastian kozłowski' ,jeden z księży. Niestety jest boom po 'pandemiczne', emocje i przywiązania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za jakie pytania osoby zostały rzekomo usunięte ?

      Usuń
  12. Dobrze że pewne rzeczy są wyjaśniane publiczne nawet jeśli wydają się zawiłe bo to szczególnie cenna wiedza dla osób poznających liturgie tradycyjną i tradycyjną teologie. Ciekawy byłby jakiś zbiorczy tekst na co należy uważać wchodzą w takie w różne środowiska zw. z tradycją z pamięcią że wszędzie są problemy (oczywiście sekciarstwo jest nie dopuszczalne ).Ave

    OdpowiedzUsuń
  13. Szkoda, bardzo przykra sytuacja. A wierni mieli możliwość uczestniczyć w niezdeformowanym tradycyjnym Triduum...
    Nie wiem co gorsze - babskie czy księżowskie intryganctwo.

    OdpowiedzUsuń
  14. Przykro mi z tego powodu , od lat śledzę księdza bloga - źródle wiedzy teologicznej

    OdpowiedzUsuń
  15. Ks.W. też stał się ofiarą zaszczucia medialnego i to przez swoich, tych właśnie medialnych, wszystko wiedzących, wszystkich oceniających i nie mających końca.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ale przez jedną babę taka historia? Te baby w Bractwie za bardzo zaczynają rządzić.

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie sądzę, żeby przeszkadzało przedreformowane Triduum jakiejś kobicie, co pojęcia pewnie nie ma o czym rzecz. Raczej jej intryga była na czyjeś polecenie. To logiczne. Sama z siebie by nie miała z niczym problemu. Jak Ksiądz słusznie zauważył w swojej wiadomości do ks. Stehlina, "wierni i tak nie zauważą różnicy". Właśnie. Wierni by nie zauważyli, więc intryga szyta przez kogoś stojącego za tym małżeństwem wiernych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, zauważyliby różnice. Brak Komunii wiernych w Wielki Piątek chociażby, czy 12 proroctw zamiast 4 w Wielką Sobotę (to znacznie wydłuża czas obrzędów).

      Usuń
    2. Brak Komunii w Wielki Piątek z tego co kojarzę ma miejsce w ramach samego Bractwa, o ile pamięć mnie nie myli. Wcześniej są podawane wprost komunikaty uprzedzające wiernych.
      Co do drugiej kwestii, czyżby tej kobiecie miało przeszkadzać, że Msza jest "zbyt długa"? A to ciekawy przypadek by był pobożności w Bractwie w tej miejscowości...

      Usuń
    3. Bractwo zasadniczo odprawia Triduum po reformach piusowych i według tych obrzędów w Wielki Piątek jest komunia wiernych. Pamięć więc pana (panią?) myli.
      Nie napisałem nic, że komuś może przeszkadzać "zbyt długa" msza. Ale że różnica w długości jest na tyle znaczna, że nie da się jej nie zauważyć. Niepotrzebna złośliwość.

      Usuń
  18. Wielebny Księże, szczerze i bardzo współczuję Księdzu tego co Go spotkało. Równocześnie i nie mniej, współczuję wiernym, którzy zostali bez Sakramentów, może rozżaleni, zawiedzeni i skrzywdzeni. Oszukani. Nie martwcie się Pan Jezus wszystko Wam wynagrodzi...

    OdpowiedzUsuń
  19. Ksieze Dariuszu, calkiem powiaznie chcialbym sie zapytac, a wlasciwie prosic o samokrytyke:

    Czy uwaza Ksiadz ze ten artykul bedzie pomoca w zbawieniu? w jakikolwiek sposob bedzie powodowal wzrost wsrod wiernych? Czy tez moze wrecz odwrotnie, spowoduje tylko zamet i zamieszanie, bedzie bardziej szkodzil niz pomagal w ogolnosci

    nie oceniam czy artykul jest prawdziwy czy tez nie, chodzi mi o cale 'zamieszanie' jakie ma tu miejsce, czy nie lepiej by bylo prywatnie to wyjasniac a nie publikowac takich tresci publicznie?
    Czy nie lepiej by bylo przemilczec to i po prostu przyjac decyzje Bractwa, niezaleznie od jego powodow?

    (nie oceniam ani Ksiedza, ani Bractwa, ani prawdziwosci zdarzen, pytam o sam artykul jako zaistnialy post i jego owoce, czy beda zgnile czy dobre, czy nie dalo sie tego roztropniej uczynic. Pisze w dobrej wierze)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiedź jest zawarta w tytule: prawda wyzwala, jak powiedział sam Pan Jezus.
      Co do prawdziwości wydarzeń każdy może się upewnić. Wystarczy wziąć pod uwagę dowody, które zamieściłem. Myślę, że one są wystarczające.
      Tylko na prawdzie można budować.
      Zresztą na tej sprawie widać, że FSSPX buduje swoje swoją działalność na mentalności sekciarskiej, gdzie nie prawda jest najważniejsza, lecz dość płytko pojęty własny interes, polegający w istotnej mierze na zakłamaniu. To nie jest droga Boża, katolicka. Nawet jeśli szeregowi kapłani FSSPX generalnie mają dobre intencje i autentyczną pobożność. Mam nadzieję, że ta sprawa przysłuży się do oczyszczenia wewnątrz FSSPX. Oby tak się stało. Nie wiem, na ile jest to realne. Czas pokaże. Moim obowiązkiem jest ukazywać prawdę i upominać.

      Usuń
  20. LJCH, Księże Dariuszu Bóg zapłać za ukazanie całej sprawy. Moje drogi z Bractwem rozeszły się 9 m-cy temu, z powodu ich niespójności. Bardzo zwodnicza postawa Bractwa ukazana jest przepięknie w książce Bp. Donalda Sanborna pt.:"Analiza soborowej destrukcji" Polecam każdemu.

    OdpowiedzUsuń