Pod szumnym tytułem "Działalność Apostolska" dołączył do grona jutjuberów we wrześniu 2018 anonimowy kanał, na którego istnienie dopiero właśnie zwrócono mi uwagę. Okazją jest ostatni jego filmik, w którym autor - jak sam szumnie wyznaje - atakuje mnie z powodu krytyki w temacie s. Faustyny, konkretnie słów koronki o ofiarowaniu Bóstwa. Autor się wprawdzie nie przedstawia, jednak dość łatwo mogłem go rozpoznać mimo upływu dwudziestu kilku lat od zapoznania się i ostatniego kontaktu, tudzież znacznie zmienionego wyglądu. Rzeczywiście dane mi było poznać Jakuba Szymańskiego początkiem września 1995 r. w Gdyni, gdzie byłem w celu pomocy jego koledze w przeprowadzce do seminarium Bractwa Kapłańskiego Św. Piotra w Niemczech (który stał się zresztą pierwszym Polakiem wyświęconym w nim). Szymański - będąc wówczas świeckim studentem teologii w Gdańsku - uczestniczył chyba po raz pierwszy we Mszy św. tradycyjnej, którą widocznie nie był zachwycony (powiedział, że czuł się malutki podczas tej Mszy św.). Kontakt się zakończył ponad 20 lat temu. To oczywiście nie upoważnia go do podawania nieprawdziwych informacyj odnośnie mojej biografii, których nawet nie próbował zweryfikować, choć mógł to bardzo łatwo uczynić chociażby pisząc przez formularz kontaktowy niniejszego bloga. Sprostowanie pominę, gdyż chodzi o nieistotne, choć proste fakty.
Istotna jest natomiast jego polemika w sprawie koronki s. Faustyny. Otóż przede wszystkim wygląda na to, że Szymański nie zadał sobie nawet trudu zapoznania się z moimi wpisami w temacie, z którymi usiłuje polemizować i to aż do zadyszki i nerwowego wymachiwania rękami.
Znamienne jest, że występuje anonimowo, nie przedstawia się ani imieniem i nazwiskiem, ani wykonywanym zawodem czy działalnością, a równocześnie podszywa się pod działalność apostolską, choć jako absolwent teologii powinien wiedzieć, kim są Apostołowie i ich następcy, to znaczy z całą pewnością nie osoba świecka, zwłaszcza ukrywająca swoją tożsamość. Ten fragment wypowiedzi wyjaśnia, świadcząc o samopoczuciu wypowiadającego...:
Całość wystąpienia jest tutaj. Odpowiadam po kolei.
1. Rzekomo nasiąkłem duchem germańskim w teologii 😁 To jest pierwszy i główny - wielokrotnie powtarzany - "argument" Szymańskiego...
2. Teologiczną krytykę sformułowania o ofiarowaniu Bóstwa Szymański sprowadza do "zadziałania diabełka". Na czym owo "zadziałanie" względnie moja "pomyłka" w sprawie s. Faustyny ma polegać, nie wiadomo, gdyż Szymański wskazuje tylko na jeden mój wpis w temacie, i to nie zasadniczy, w dodatku przekręcając (można sobie porównać tutaj). Otóż wykazałem, iż w tekście koronki wydanym przez o. Andrasza nie ma mowy o ofiarowaniu Bóstwa. Pojawia się ono natomiast w wersji wydanej przez x. Sopoćkę. Jedynym "argumentem" Szymańskiego jest, że on "nie wyobraża" sobie, iż "ksiądz Sopoćko zrobił podróbkę, bo był głównym dziedzicem, spadkobiercą przesłania s. Faustyny" i "jest kandydatem na ołtarze". Tak więc Szymański nawet nie próbuje zadać sobie trudu wyjaśnienia sprzeczności między wersją o. Andrasza i x. Sopoćki. Widocznie uważa, iż wymachiwanie rękami w zadyszce wystarczy...
3. Niemiecki Kościół był rzekomo przeciwny s. Faustynie i "blokowali". Odpowiadam: to jest zwykłe kłamstwo. Szymański sam zresztą wskazuje na rzekomą modlitwę niemieckiej zakonnicy św. Gertrudy mówiącą o ofiarowaniu Bóstwa, zawartą pierwotnie w anonimowo i bez imprimatur kościelnego wydanym w Niemczech modlitewniku, a przejętą następnie przez dwa modlitewniki niemieckich księży Wiedemann'a i Schneider'a (więcej tutaj i tutaj). Tak więc ofiarowanie Bóstwa jest widocznie wynalazkiem niemieckim, a raczej żydowsko-niemieckim, przyjętym najpierw i to widocznie bez sprzeciwu akurat w Niemczech. Natomiast teologowie zarówno polscy jak też rzymscy od razu dostrzegli problem głównie z ofiarowaniem Bóstwa (por. tutaj). Nie jest mi natomiast znana żadna krytyka ze strony jakiegokolwiek teologa niemieckiego. W Niemczech - i ogólnie na Zachodzie, nawet chyba na całym świecie, a do lat 1980-ych także w Polsce - temat był właściwie nieznany aż do czasu beatyfikacji s. Faustyny, czyli odgórnego wypromowania, po czym także został praktycznie zignorowany. W niemieckojęzycznych kręgach konserwatywno-katolickich, które Jana Pawła II zwykle darzą wielkim szacunkiem i zaufaniem, "Dzienniczek" i koronka są bardzo popularne.
W tym miejscu muszę wspomnieć, iż dopiero w ostatnim czasie (od około roku) podzieliłem się zastrzeżeniami zarówno publicznie na pewnym niemieckojęzycznym teologicznym forum dyskusyjnym, jak też prywatnie wobec dwóch wybitnych teologów dogmatyków niemieckich, w tym jednego kardynała. Ten ostatni pisemnie potwierdził pośrednio moje zastrzeżenia, a drugi profesor, którego prosiłem o opinię co do moich zastrzeżeń, póki co milczy, co należy widocznie także rozumieć jako potwierdzenie (qui tacet consentire videtur).
4. W "samej strukturze" koronki rzekomo "widać", że ofiarowanie Bóstwa jest właściwe. Przytoczę dosłownie, gdyż jest to wręcz zabawne:
Po pierwsze, nie wiem, czy Szymański zdaje sobie sprawę, ale tym samym de facto zanegował pochodzenie tych słów od Pana Jezusa, skoro twierdzi, że to s. Faustyna tak to sobie ułożyła. Po drugie, głównym argumentem jest dwoistość i rytm, co jest właściwie na poziomie absolwenta szkoły podstawowej, a nie kogoś po studiach teologii. Przy tym ewidentnym fałszem jest utożsamianie duszy z człowieczeństwem, gdyż człowiek nie składa się jedynie z duszy. Dla człowieka normalnie myślącego, nawet bez wykształcenia filozoficznego i teologicznego jasne jest, iż to ciało, krew i dusza razem wzięte stanowią człowieczeństwo. Ponadto teolog powinien wiedzieć, że w postaciach eucharystycznych obecna jest także dusza Jezusa Chrystusa, gdyż jest to żywe Ciało i żywa Krew. Tym samym "parą" dla Bóstwa nie jest sama dusza, lecz dusza wraz z Ciałem i Krwią. Tym samym "dwójki" podane przez Szymańskiego mogą być jedynie w rytmie, nigdy w elementarnie poprawnym rozumieniu teologicznym.
Szymański brnie dalej i osiąga szczyt swojej "argumentacji":
Tutaj po pierwsze widać, że Szymański albo wcale nie czytał wpisu o interpretacji x. Różyckiego (por. tutaj), albo czytał i przekręca, albo ma urojenia, albo kłamie, albo wszystko na raz. Zresztą wykazując przy tym podstawową ignorancję w temacie arianizmu. Ktoś po studiach teologii - a nawet bez studiów, gdyż obecnie wystarczy zajrzeć do wiki - powinien wiedzieć, iż arianizm polega na negacji współistotności Ojca i Syna, nie na oddzielaniu Bóstwa i Człowieczeństwa Jezusa Chrystusa. Ta negacja jest zawarta w interpretacji x. Różyckiego, co jest oczywiście bluźnierstwem i apostazją. Każdy to może sprawdzić w podanym wpisie. Na koniec: Dobrze jest, że problem jest zauważany, nawet jeśli polemika z moimi zastrzeżeniami jest - delikatnie mówiąc - dość niskiego poziomu i wręcz groteskowa. Nerwowe, chaotyczne, niechlujne, niemerytoryczne, a równocześnie wyniosłe i złośliwe zachowanie Szymańskiego, które go właściwie kompromituje, jest dość typowe dla wyznawców koronki s. Faustyny. Jest to zachowanie sekciarskie i wręcz demoniczne, gdyż pomieszane i zakłamane. Owszem doceniam jego miłe osobiste uwagi i podkreślanie sympatii do mnie, choć są to zapewne jedynie zagrywki taktyczne wobec odbiorców (captatio benevolentiae). Zresztą także miło wspominam spotkanie z nim w 1995 r. (jedyne póki co). Nie wiem, jaki on ma osobisty interes w tego typu wystąpieniach. W każdym razie teologicznie wszedł na grunt bardzo grzęski, choć oczywiście zasadniczo nie neguję jego dobrej woli i chyba też gorliwości w modlitwie. Tym niemniej z serca polecam mu przede wszystkim
- najpierw zapoznanie się z wypowiedziami, z którymi chce polemizować,
- douczenie się w prawdach wiary katolickiej i teologii,
- więcej trzeźwości i rzetelności myślenia.
Oby jego wypowiedź przyczyniła się do świadomości problemu. W każdym razie maniakalnie powtarzanie, że "koronka jest w porządku" niczego nie rozwiązuje, ani w niczym nie pomaga. Zwłaszcza nie pomaga w przezwyciężaniu zamieszania oraz ignorancji w sprawach wiary, tudzież zapaści wiarygodności Kościoła.
Przy okazji wskażę jeszcze na tzw. owoce nachalnego forsowania "Dzienniczka" i koronki s. Faustyny:
- myślenie kategoriami fałszywego miłosierdzia bez sprawiedliwości, co musi demoralizować przynajmniej pośrednio,
- wypieranie różańca Najświętszej Mariji Panny, czyli modlitwy uświęconej wielowiekową praktyką Kościoła, umiłowaną i zalecaną przez wielu - właściwie wszystkich - świętych i papieży (różaniec jest de facto zastępowany koronką zarówno jako modlitwa osobista jak też wspólnotowa),
- odmóżdżenie katolików przez zmuszanie do ślepego odmawiania słów sprzecznych z wiarą i teologią katolicką, co musi prowadzić do mentalności sekciarskiej i apostazji.
Tylko prawda jest ciekawa. Ona na pewno zwycięży. Nawet jeśli trzeba poczekać.