Zasady komentowania: bez anonimowych komentarzy

Czy Msza św. jest ucztą paschalną?

 


Teologicznie pytanie odnosi się do istoty sakramentu Eucharystii oraz jego sprawowania, czyli Ofiary Mszy św. (sacrificium Missae). Równocześnie ma też wybitne znaczenie praktyczne, gdyż jest fundamentem zmian w liturgii Mszy św. (i nie tylko) po Vaticanum II oraz obecnego sporo o prawomocność,  ważność i doniosłość liturgii tzw. przedsoborowej, czyli tradycyjnej. Otóż w świadomości potocznej podstawą zmiany choćby ukierunkowania celebransa Mszy św. - zmiany zresztą w żaden sposób nie wymaganej, ani choćby wspomnianej w oficjalnych dokumentach Vaticanum II i po nim - jest powoływanie się na Ostatnią Wieczerzę, czyli domyślne przeświadczenie, jakoby wzorem i normą dla sprawowania Eucharystii była Ostatnia Wieczerza, czyli żydowska uczta paschalna. Według tego przeświadczenia pewne sekty grasujące w obrębie Kościoła usiłują realizować to powiązanie i dążą do maxymalnego naśladowania uczty paschalnej, nawet wbrew oficjalnym przepisom liturgicznym Novus Ordo. Pośrednio zawarty jest tutaj zarzut, jakoby liturgia tzw. przedsoborowa (zwana też "trydencką") stanowiła sprzeniewierzenie się pierwotnej i wzorcowej postaci sprawowania Eucharystii jaką jest Ostatnia Wieczerza, czyli ostatecznie uczta paschalna. Na tym zarzucie bazuje i nim się żywi wrogość i aktualne prześladowanie tejże liturgii. Brak natomiast teologicznego zgłębienia tematu, czy choćby nawet wyraźnego postawienia kwestii. Bierze się to z tego, iż wówczas konieczne jest sięgnięcie do historii tej kwestii, co by odsłoniło powiązania stanowisk. Ostatnio wydawane odgórne dokumenty bynajmniej nie dążą do wyjaśnień doktrynalnych, lecz - wręcz przeciwnie - zaciemniają i mieszają, dążąc apodyktycznie do dalszego forsowania owego przeświadczenia, tudzież całkowitej eliminacji liturgii "przedsoborowej". Nieprzypadkowo zupełnie pomija się katolicką doktrynę o Eucharystii, poświadczoną poprzez wieki, a szczególnie wnikliwie i normatywnie - z rangą nieomylności - omówioną na Soborze Trydenckim. Innymi słowy: nie da się zaprzeczyć, iż nie ma katolickiego nauczania o sakramencie Eucharystii z pominięciem czy wręcz z zaprzeczeniem tegoż soboru. Ponieważ formalne zaprzeczenie temu nauczaniu oznaczałoby popadnięcie w herezję formalną i tym samym w wykluczenie się ze wspólnoty Kościoła (exkomunika latae sententiae), dlatego operuje się sugestiami, półprawdami i niedopowiedzeniami. Sprzymierzeńcem tej taktyki jest potoczne przeświadczenie, jakoby nauczanie Soboru Trydenckiego było przestarzałe, nieaktualne i unieważnione przez Vaticanum II i papieży po nim, to jest oczywiście nieprawdą, gdyż nieomylne prawdy wiary, w tym dogmatyczne nauczanie Soboru Trydenckiego, nigdy nie tracą swej prawdziwości i obowiązywalności. 

Główny fragment nauczania tego soboru w naszym temacie brzmi (sesja XXII, dekret: Doctrina de sacrificio Missae, źródło tutaj):





W skrócie i uproszczeniu (dla lepszego zrozumienia):

1. Ponieważ kapłaństwo starotestamentalne nie było doskonałe, dlatego Bóg w Swoim miłosierdziu ustanowił kapłana według obrządku Melchizedeka, którym jest Jezus Chrystus, by przez Niego spełnić dzieło uświęcenia (Hbr 7,11; 10,14; Rdz 14,18; Ps 109,4).

2. Jezus Chrystus ofiarował Siebie Bogu Ojcu na ołtarzu krzyża dla naszego zbawienia.

3. By to Jego kapłaństwo nie zanikło wraz z Jego śmiercią, dlatego w nocy, w której był wydany, podczas Ostatniej Wieczerzy pozostawił Swojemu Kościołowi widzialną ofiarę, która uobecnia krwawą ofiarę złożoną na krzyżu. 

4. W tej ofierze Jezus Chrystus pod postaciami chleba i wina ofiarował Ojcu Swoje Ciało i Krew, dał je Apostołom do spożycia, oraz nakazał im sprawować tę ofiarę. 

5. Tak więc po sprawowaniu starej (żydowskiej) paschy, którą Izraelici sprawowali na pamiątkę wyjścia z niewoli egipskiej (Wj 12,1), Pan Jezus ustanowił nową paschę (novum pascha), by kapłani pod widocznymi znakami ją ofiarowali na pamiątkę Jego przejścia z tego świata do Ojca, gdy przez wylanie Swojej krwi odkupił nas i wyzwolił z panowania ciemności i przeniósł do Swego Królestwa (Kol 1,13). 

6. To jest ofiara czysta zapowiedziana przez proroka Malachiasza (Mal 1,11), sprawowana wszędzie, na całym świecie i po wsze czasy.

7. O niej też mówi św. Paweł w Liście do Koryntian (1 Kor 10,21), przeciwstawiając "stół Pański" (mensa Domini) "słołowi demonów" (mensa daemoniorum). 

8. Ta ofiara była zapowiedziana przez wszystkie ofiary religii naturalnych i religii mojżeszowej, oraz jest ich spełnieniem i udoskonaleniem (consummatio et perfectio). 

9. We Mszy św. sprawowana jest boska (pochodząca od Boga) ofiara, w której jest obecny i zostaje bezkrwawo ofiarowany Jezus Chrystus, która Siebie raz na zawsze ofiarował na ołtarzu krzyża. 

10. Kto mówi, że Msza św. nie ofiarowuje Bogu prawdziwej i właściwej ofiary (verum et proprium sacrificium), ten niech będzie wyklęty. 

11. Kto mówi, że kapłani w Sukcesji Apostolskiej nie ofiarowują Ciała i Krwi Chrystusa, ten niech będzie wyklęty. 

12. Kto mówi, że Msza św. jest jedynie pamiątką ofiary krzyżowej, a nie ofiarą przebłagalną, ten niech będzie wyklęty. 

Już to skrótowe zestawienie kluczowych prawd nauczanych przez sobór ukazuje kontrast a nawet sprzeczność względem poglądów i przeświadczeń sporej części (raczej nawet większości) katolików wychowanych na liturgii Novus Ordo, czyli wprowadzonej po Vaticanum II. 

Należy mieć na uwadze kontext historyczny nauczania Soboru Trydenckiego: sobór nie podaje traktatu o Eucharystii, lecz w obronie wiary Kościoła przed herezją protestancką wskazuje na istotne i fundamentalne prawdy. Pomijanie czy wręcz przynamniej pośrednie negowanie tych prawd oznacza w gruncie rzeczy popadnięcie w herezję protestancką, która neguje ofiarny charakter sprawowania Eucharystii. Temu popadnięciu służy faktyczne upodabnianie Mszy św. do uczty paschalnej czy uczty w ogóle, nawet jeśli odbywa się to w powoływaniu się na Ostatnią Wieczerzę. Owszem, nie da się zaprzeczyć, iż Pan Jezus pierwszą Mszę św. sprawował w kontekście Wieczernika oraz uczty paschalnej. Z tego faktu nie wynika jednak w żaden sposób, jakoby Msza św. była swego rodzaju kontynuacją czy nową wersją uczty paschalnej. Według nauczania Kościoła, począwszy od Nowego Testamentu i Ojców Kościoła, ofiary starotestamentalne, w tym także obchody Paschy, były jedynie zapowiedzią i przygotowaniem do ustanowienia jedynej właściwej i doskonałej Ofiary złożonej na Krzyżu w sposób krwawy, a uobecnianej w sposób bezkrwawy we Mszy św. Innymi słowy: istotą Mszy św. nie jest uczta paschalna, lecz Ofiara Krzyżowa. 

Ma to fundamentalne znaczenie dla rozumienia Nowego Testamentu, oraz istoty i znaczenia Kościoła wraz ze wszystkimi sakramentami, czyli środkami zbawienia. Nie przypadkowo wrogość wobec tradycyjnej liturgii katolickiej - oznaczająca właściwie wrogość wobec prawd wiary co do sakramentu Eucharystii - regularnie łączy się z wybujałym ekumaniactwem, począwszy od bratania się z heretykami protestanckimi, poprzez uwydatnianie rzeczywistych czy urojonych wspólnych korzeni z judaizmem i islamem, aż do uczestnictwa w obrzędach pogańskich. Bowiem żadna inna religia nie może się poszczycić kultem tak wzniosłym, czystym i doskonałym jak Ofiara Mszy św., uobecniająca Ofiarę Krzyżową wcielonego Syna Bożego. Ta ofiara przeszkadza i wręcz blokuje ekumenizm polegający na relatywiźmie i pluraliźmie religijnym, a właściwie równoznaczny z apostazją, czyli porzuceniem wiary katolickiej przekazanej przez Apostołów. 

Tym wyraźniej widać, jak ważne, konieczne i niezbędne jest trwanie przy tradycyjnej liturgii Kościoła, mimo kłamliwych, perfidnych i podstępnych zabiegów jej wrogów, którzy nie przypadkowo są równocześnie - choć skrycie - wrogami wiary katolickiej, nawet jeśli sprawują wysokie urzędy w Kościele. 

Czy "Dzienniczek" s. Faustyny zmienia prawdy wiary?

 


Oczywiście ani "Dzienniczek" ani żadne objawienie prywatne, choćby było autentyczne, nie jest w stanie zmienić prawd wiary. Autentyczne, czyli pochodzące od Boga objawienia prywatne jedynie przypominają, uwydatniają i konkretyzują Boże Objawienie i tym samym prawdy wiary katolickiej. Jeśli jakieś rzekome objawienie prywatne wykracza poza te ramy, czy wręcz jest sprzeczne z prawdami wiary, wówczas z całą pewnością nie pochodzi od Boga lecz jest szatańskim mamieniem bądź przynajmniej ludzkim oszustwem. 

Pytanie odnosi się do następującego fragmentu "Dzienniczka":


Ten fragment zawiera szereg niedorzeczności i fałszów teologicznych. Pytający słusznie zwraca uwagę na kwestię odpuszczenia win i kar. Przejdźmy po kolei.

1. W tym dniu otwarte są wnętrzności miłosierdzia Mego...

Te słowa mógł wypowiedzieć tylko ktoś, kto nie zna języka hebrajskiego i greckiego. Bowiem język hebrajski na określenie miłosierdzia posługuje się źródłosłowem rhm (רחם), który oznacza "wnętrzności, łono". Idąc za tym język grecki również mówi o "wnętrznościach" w znaczeniu pierwotnie fizjologicznym (σπλάγχνον). Dlatego w świetle już choćby Pisma św. wyrażenie "wnętrzności miłosierdzia" jest absurdalne i przypisywanie go Panu Jezusowi jest bluźniercze.

2. dostąpi zupełnego odpuszczenia win i kar

Według teologii katolickiej odpuszczenie win i kar następuje wyłącznie w sakramencie Chrztu świętego. Człowiek ochrzczony może dostąpić odpuszczenia win w sakramencie Pokuty, zaś odpuszczenia kar doczesnych w uzyskanym odpuście, którego warunki są określane przez następcę św. Piotra. Zupełne pominięcie tego rozróżnienia świadczy przynajmniej o ignorancji życia Kościoła i teologii katolickiej, a nawet o ich podważaniu. Dopiero Jan Paweł II ustanowił tzw. święto Miłosierdzia Bożego w pierwszą niedzielę po niedzieli Paschy wraz z odpustem zupełnym. Słowa "Dzienniczka" natomiast zupełnie pomijają konieczność ustanowienia odpustu przez papieża. Zresztą samo ustanowienie tego święta oznacza "korektę" tradycyjnej liturgii rzymskiej, która od niepamiętnych czasów świętuje miłosierdzie Boże w drugą niedzielę po niedzieli Paschy (introit Misericordia Domini), co de facto stanowi podważenie prowadzenia Kościoła przez Ducha Świętego poprzez wieki. 

W całej historii Kościoła nie ma - i nie może być - autentycznego objawienia prywatnego, które by negowało czy podważało sakramenty Kościoła, jego liturgię oraz porządek hierarchiczny. To są cechy fałszywych objawień, które z całą pewnością nie pochodzą od Boga. 

3. w dniu tym... 

Ograniczenie obfitości łask miłosierdzia Bożego do danego dnia jest zarówno groteskowe i fałszywe, jak też bluźniercze. Jest sprzeczne już z biblijnym nauczaniem o Bogu, które mówi o powszechnej i niezmierzonej obfitości zmiłowania Bożego. Jedynym "ograniczeniem" dla łask Bożych jest sprzeciw człowieka, czyli brak woli nawrócenia. Nie zależy ono ani od czasu, ani od dnia, ani od miejsca, lecz jedynie od dyspozycji człowieka. Nie przypadkowo każdy wierzący ma możliwość spowiedzi i Komunii św., oraz uzyskania odpustu zupełnego codziennie (oczywiście przy spełnieniu odpowiednich warunków). Wyróżnienie jednego dnia w roku przypomina raczej pogańskie zabobony, a z całą pewnością nie Boże Objawienie i życie Kościoła Chrystusowego. 

4. święto Miłosierdzia wyszło z wnętrzności Moich...

Wystarczy proste pytanie: skoro owo święto zostało "objawione" s. Faustynie dopiero w XX wieku, a pod koniec tegoż wieku oficjalnie ustanowione, to jak to się ma do faktu zakończenia Bożego Objawienia wraz ze śmiercią ostatniego z dwunastu Apostołów? Dlaczego tylko w dniu tego święta i dopiero od "objawienia" (i ustanowienia) tego święta otwarte jest "wnętrze miłosierdzia"? Czyż nie jest to negacja, przynajmniej pośrednia, zakończenia czyli dokonania Bożego Objawienia wraz ze wszystkimi koniecznymi do zbawienia dusz środkami za życia dwunastu Apostołów? Wszak dlatego właśnie Kościół jest apostolski, że nie wykracza poza wiarę Apostołów, którzy byli świadkami życia Zbawiciela aż do Wniebowstąpienia. Mówienie, że takie nowe święto - zresztą sprzeczne z tradycyjną liturgią Kościoła - wyszło z "wnętrzności" Pana Jezusa, zaprzecza dokonaniu pełni Objawienia za życia dwunastu Apostołów i tym samym wierze katolickiej. 

Owszem, w historii Kościoła pojawiło się wiele świąt i nabożeństw zainspirowanych przez autentyczne objawienia prywatne, jak chociażby święto Bożego Ciała i kult Najświętszego Serca Pana Jezusa. Jednak nigdy nie uzasadniano tych nowości "wypłynięciem" z "wnętrza" Pana Jezusa, lecz rozumiano je jako przykłady prowadzenia Kościoła przez Ducha Świętego, który uwyraźnia i uwydatnia Boże Objawienie - raz na zawsze dane w Jezusie Chrystusie. Innymi słowy: według teologii katolickiej, począwszy od Ojców Kościoła, z wnętrza Pana Jezusa wypłynęły na krzyżu sakramenty Kościoła, które od tego momentu są dostępne całej ludzkości za pośrednictwem Kościoła raz na zawsze. Pan Jezus z całą pewnością niczego nie zatrzymał ze Swego wnętrza aż do XX wieku, gdyż - jak już św. Jan mówi w swoim prologu - "z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali" (J 1). Powiększeniu i rozszerzeniu w ciągu wieków podlega jedynie nasze rozumienie i przyswajanie sobie tejże pełni, które z całą pewnością nie jest ograniczone do jakiegoś jednego dnia w roku. Byłoby to absurdalne także z tego powodu, że od czasów apostolskich, głównym największym świętem Kościoła są święta Paschy, czyli celebracja Męki, Śmierci i Zmartwychwstania Zbawiciela. Obecnie jednak owo "święto miłosierdzia" de facto przysłania tę celebrację. Poprzez wieki historii Kościoła czasem pokuty i nawrócenia był okres Wielkiego Postu i Męki Pańskiej. Wierny katolik spowiadał się przynajmniej raz w roku zwykle we Wielkim Tygodniu, około Wielkiego Piątku, na pewno przed niedzielą Zmartwychwstania Pańskiego. Natomiast owe nowe "święto" tydzień później raczej zachęca do okładania spowiedzi i Komunii św. i tym samym do uczestniczenia w celebracji paschalnej bez należytego przygotowania pokutnego. Taki zabieg z całą pewnością nie jest dziełem Ducha Świętego i nie może pochodzić od Boga. 

5. nie zazna ludzkość spokoju...

To zdanie potwierdza bluźnierczy charakter zdań o pochodzeniu nowego święta z "wnętrza" Pana Jezusa, gdyż oznacza, że Pan Jezus zwlekał prawie 20 wieków z udostępnieniem ludzkości Swojego miłosierdzia i to ograniczając tegoż pełnię do jednego dnia w roku. Coś takiego może być wymysłem jedynie wrogów autentycznego Bożego Objawienia i Kościoła Chrystusowego. 

W podsumowaniu oczywiście nasuwa się pytanie, jak to możliwe, że tego rodzaju fałsze, niedorzeczności i bluźnierstwa mogły w końcu - po dziesięcioleciach słusznych zastrzeżeń i zakazów ze strony Magisterium Kościoła - otrzymać aprobatę a nawet poparcie sprawujących władzę w Kościele. Odpowiedź wymaga przestudiowania przede wszystkim materiałów archiwalnych, które na razie nie są ogólnie dostępne, i tym samym musi poczekać.