Zasady komentowania: bez anonimowych komentarzy

Komu brakuje wyczucia katolickiego?

 


Wskazano mi właśnie na następny popis internetowy x. Szymona Bańki FSSPX. Jest to niestety kolejny szczyt ignorancji, zakłamania i bezczelności. 

Otóż pod enigmatycznym i chwytliwym tytułem "Katoliku, dlaczego jesteś nienormalny" x. Bańka usiłuje usprawiedliwić wydarzenie, które słusznie wzbudziło zgorszenie, oburzenie i sprzeciw u katolików, także u wiernych FSSPX. Chodzi o występ chóru w kaplicy szkoły w Józefowie, konkretnie o jego ustawienie, które - jak widać wyraźnie - odpowiada praktyce protestantów i modernistów, ale nie zasadom Kościoła:




X. Bańka przyznaje się, że to ustawienie jest jego pomysłem. Zamiast przyznać się do skandalicznego błędu i wywołania zgorszenia, próbuje sprawę usprawiedliwić, w sposób typowo dla siebie zakłamany, pokrętny i niekompetentny teologicznie, atakując w sposób perfidny tych, których to wydarzenie uraziło. Posługuje się przy tym prawie pół godzinnym wprowadzeniem o "zmyśle katolickim", powołując się na o. Woronieckiego, który zresztą nie powinien być autorytetem dla tradycyjnego katolika, gdyż był kryptomodernistą związanym z klerykalną subwersyjną mafią charystów, która odegrała (i nadal odgrywa) haniebną, katastrofalną rolę w historii Kościoła w Polsce. 

Oto wywody x. Bańka we właściwym temacie, do którego zmierza:


Odpowiadam:

Nie ma żadnego półkola, lecz chór stoi w szeregu, w którego środku znajduje się dyrygentka chóru, dyrygująca z tego miejsca. Tutaj absurd goni absurd. 

Po pierwsze, dyrygowanie chórem z tego miejsca jest bez sensu, gdyż ta pani nie jest zwrócona ku chórowi (ani chór ku niej), więc ona dyryguje tylko pustymi ławkami, na które zresztą patrzą także chórzyści. 

Po drugie, dyrygentka stoi prawie dokładnie na środku, jak widać wyraźnie. Nawet jeśli nie stoi co do centymetra na wprost tabernakulum z Najświętszym Sakramentem, to de facto jest odwrócona swoimi pośladkami do niego, co zresztą nie ma żadnego usprawiedliwienia choćby nawet praktycznego, gdyż nie jest to normalna, ani konieczna pozycja dyrygowania chórem. 

Po trzecie, chór śpiewa do pustych ławek i do kamerzysty. Oczywiście głównie do odbiorców przed ekranem komputera, a do tego wcale nie jest konieczne odwrócenie się pośladkami do Najświętszego Sakramentu. 

Po czwarte, wedlug x. Bańka widocznie najważniejsza jest widoczność twarzy i wymachiwania dyrygentki, skoro za tę cenę pozwala tej pani na takie zachowanie. 

Po piąte, szczytem bezczelności - zresztą typowej dla x. Bańki - jest twierdzenie, jakoby zastrzeżenia odnośnie tego pomysłu było przejawem braku "katolickiego zmysłu". To x. Bańka ma obowiązek wykazać zgodność z zasadami Kościoła, co próbuje uczynić w następujący sposób:


Czyli x. Bańka powołuje się na pozycję kapłana oraz ministrantów podczas sprawowania liturgii. Tu wystarczy wiedza na poziomie zdroworozsądkowym, by odróżnić po pierwsze liturgię od występu chóru, a po drugie kapłana i kleryków podczas liturgii od pani w kusej spódniczce bezsensownie wymachującej rączkami do pustych ławek i pośladkami w kierunku Najświętszego Sakramentu. Wygląda na to, że x. Bańka na ludzi za debili, którzy nie są w stanie uchwycić tych różnic. Otwarte pozostaje pytanie, czy on sam je rozumie. 

Wyjaśniam:

- Kapłan podczas liturgii odwraca się tyłem do ołtarza tylko wtedy, gdy w Osobie Pana Jezusa zwraca się ku ludowi. Odwraca się tylko na ten krótki moment, całując przedtem ołtarz, wyrażając swoją osobistą jedność z ofiarą, która jest sprawowania na ołtarzu. 

- Turyfer (kleryk czy ministrant, czyli zastępca kleryka) okadzający lud także wykonuje czynność kultyczną, której źródłem i właściwym podmiotem jest Jezus Chrystus, uświęcający lud i składający go w ofierze. W tym momencie tabernakulum jest zasłonięte przez kapłana, co także ma znaczenie liturgiczne w akcji liturgicznej, której momenty i elementy zawierają różne akcenty. Ten moment oznacza, że uświęcenie i poświęcenie w ofierze spływa na lud od samego Jezusa Chrystusa na ołtarzu, więc ustawienie turyfera w tej czynności ma uzasadnienie teologiczne i liturgiczne. 

Czymś istotnie i zupełnie innym jest koncertowy występ chóru, nawet jeśli wykonuje pieśń religijną. NIE jest to akcja liturgiczna pod żadnym względem. Zwrócenie chóru ku pustym ławkom czy choćby nawet ku publiczności jest bezpodstawne teologicznie i praktycznie, absurdalne, sprzeczne z sensem pieśni modlitewnej, i przejawem całkowitego braku zmysłu wiary i pobożności. Jest wręcz świętokradzkie, gdyż jest zachowaniem traktującym ołtarz jako tło dla koncertu. Nie ma to nic wspólnego ani z modlitwą, ani z prowadzeniem ku modlitwie, skoro sam chór nie jest zwrócony ku ołtarzowi i Najświętszemu Sakramentowi. De facto ta pani w kusej spódniczce wymachująca rączkami do ławek oraz ta nadużywana młodzież przysłaniają sobą ołtarz i Najświętszy Sakrament. W Kościele Chrystusowym nigdy, aż do zapaści liturgiczno-duchowej po Vaticanum II, czegoś takiego nie było. To jest zachowanie na wzór zborów protestanckich, gdzie oczywiście nie ma ani tabernakulum, ani Najświętszego Sakramentu. 

X. Bańka jednak powtarza swoje bełkotliwe mieszanie spraw, czy to z ignorancji teologiczno-liturgicznej, czy z obłudnej zatwardziałości i pychy niechętnej do przyznania się do błędu:


Czyżby po studiach w Zaitzkofen nie był w stanie odróżnić między czynnościami duchownych w liturgii, a występem chóru? Czyżby nie odróżniał aktów kapłana od aktów chóru i to poza liturgią? Co na to jego przełożeni? 

X. Bańka brnie jeszcze bardziej:


Czyli x. Bańka bezczelnie twierdzi, że koncertowe ustawienie chóru jak na estradzie czy w teatrze odpowiada zachowaniu duchownych podczas liturgii. No cóż, nasuwa się pytanie, czy x. Bańka sam siebie słyszy. 

Dodaje jeszcze jeden argument: odwrócenie chóru pośladkami do Najświętszego Sakramentu ma "lepiej podkreślić to, co się tutaj dzieje". Nasuwa się pytanie: co tu się dzieje według x. Bańki? Mówi: "żeby lepiej pokazać śpiew i równocześnie ołtarz". Cóż, to jest wręcz wybitny bełkot, zresztą typowy dla tego człowieka. Od kiedy śpiew jest do pokazania? Czyż nie jest raczej do słuchania? Po co budowano i buduje się empory z tyłu świątyń? Czyż po to, żeby pokazywać chórzystów i dyrygentkę w kusej spódniczce wymachującą rączkami w kierunku ławek? Komu śpiewa chór? Czyż ławkom, czyż dla publiczności? Oj komuś tu wybitnie brakuje już choćby trzeźwego, racjonalnego myślenia, a tym bardziej zdrowego katolickiego wyczucia.

Szyderczy przykład z wychodzeniem tyłem z kościoła jest także kłamliwy i absurdalny. Po pierwsze, nie ma i nigdy nie było zakazu takiego wychodzenia. Po drugie, wychodzenie z kościoła nie jest koncertowaniem i to ze słowami modlitwy. Po trzecie, nikt z osób zgorszonych tym wydarzeniem nie postuluje niczego, co by było niezgodne z powszechnym zwyczajem Kościoła. Takim zwyczajem z całą pewnością nie jest scena, którą x. Bańka próbuje w sposób bełkotliwy i obłudny usprawiedliwić. 

Na koniec pozostaje zwrócić uwagę, że nie jest to pierwszy przypadek tego typu zachowania x. Bańki. Przypomnę o dwóch, o których pisałem wcześniej (tutaj i tutaj):

- X. Bańka twierdził, że ruch abstynencki jest obcy Kościołowi, co świadczy o jego ignorancji co do tradycyjnych podręczników katolickiej teologii moralnej. Mimo zwrócenia uwagi na fałszywość tego twierdzenia, x. Bańka go nie odwołał i nie przeprosił za wprowadzenie w błąd.

- X. Bańka zarzucał mi "nadwrażliwość" w kwestii rozumienia Bóstwa Jezusa Chrystusa, zapowiadając teologiczne obalenie moich zastrzeżeń co do koronki s. Faustyny, oraz atakując mnie ad personam. Tego obalenia nadal nie ma, podobnie jak wycofania się z bezczelnego ataku. 

Nasuwa się prosty wniosek: dla x. Bańki nie prawda jest najważniejsza, lecz własna rzekoma, a zakłamana nieomylność, tudzież biznes na youtube.