Naczelną zasadą poprawnej interpretacji Pisma św. jest jego jedność. Oznacza to, iż nie wolno wyrywać jednego fragmentu z kontextu bliższego i dalszego, czyli interpretować bez czy przeciw kontextowi. Innymi słowy: pojedyncze można poprawnie rozumieć tylko w związku z zarówno z tym kazaniem jak też treścią całego Pisma św.
Po drugie, nie jest mi znany w całym Piśmie św. żaden fragment mówiący, jakoby domaganie się spłaty długu było grzechem. Jest owszem fragment z tzw. Kazania na Górze w Ewangelii św. Łukaszowej:
U św. Mateusza jest sformułowane ogólniej:
Podobnie w Przypowieściach Salomona:
Otóż zaciągnięcie długu jest rodzajem umowy, której warunki obydwie strony powinny dotrzymać (por. 2 Krl 4,1-7). Nieuczciwe zawarcie umowy jest rodzajem oszustwa, które z pewnością nie mieści się w etyce nauczanej przez Jezusa Chrystusa.
Jeśli zaś pytający ma na myśli przypowieść o dłużnikach (Mt 18,21-35) to powinien mieć na uwadze, iż jest to przypowieść i to odnosząca się do przebaczania bliźniemu, czyli do spraw duchowych, nie doczesnych.
Oczywiście, w teologii moralnej opartej na Piśmie św. Starego i Nowego Testamentu najwyższym przykazaniem odnośnie bliźniego jest przykazanie miłości. Zawiera ono w sobie odpowiednie rozumienie bliźniego jako osoby ludzkiej z duszą nieśmiertelną, która stanowi najwyższą wartość w człowieku. Oznacza to relatywność życia doczesnego i spraw doczesnych, w tym także umów międzyludzkich jak chociażby umowa pożyczki. W tym świetle należy rozważyć także kwestię domagania się spłaty. Domaganie się spłaty od rodziny matki rodziny wielodzietnej, której ledwo wystarcza czy nie wystarcza na godziwe utrzymanie, jest oczywiście niemoralne. Inaczej ma się sprawa w przypadku kogoś, kto zaciągnął pożyczkę na przyjemności czy zachcianki, czy też na potrzeby codzienne, a mógł zarobić swoją pracą.
Grzeszy natomiast ta osoba, która zaciągnąwszy dług nie spłaca go, choć ma ku temu możliwość, czy to przez swój zarobek, czy przez pozbycie się rzeczy zbędnych, czy przez odpracowanie. Wtedy jest to nie tylko złamanie umowy, lecz rodzaj kradzieży, czyli grzech potępiony wprost w Dekalogu.
Bóg zapłać!
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy będzie odpowiedź p. Szymańskiego (ciekawe czy jest jakoś spokrewniony z "hipster-katoliczką" Szymańską)
OdpowiedzUsuńAle ona już nie jest katoliczką...
UsuńTen komentarz miał chyba być do innego wpisu.
UsuńProszę Xiędza, dlaczego Kościół potępiał pożyczki na procent? Pytam się, bo nie rozumiem niemoralności tego czynu jakim jest pożyczanie na procent.
OdpowiedzUsuńMam jeszcze jedno pytanie. Czy coś się zmieniło od czasów Akwinaty w podejściu Kościoła do banków i pożyczek na %?
Usuń