Zasady komentowania: bez anonimowych komentarzy

Czy upomnienie się o spłatę długu jest grzechem?

 


Głównym problemem zawartym w pytaniu jest podejście do Pisma św., czyli poprawna hermeneutyka. 

Naczelną zasadą poprawnej interpretacji Pisma św. jest jego jedność. Oznacza to, iż nie wolno wyrywać jednego fragmentu z kontextu bliższego i dalszego, czyli interpretować bez czy przeciw kontextowi. Innymi słowy: pojedyncze można poprawnie rozumieć tylko w związku z zarówno z tym kazaniem jak też treścią całego Pisma św. 

Po drugie, nie jest mi znany w całym Piśmie św. żaden fragment mówiący, jakoby domaganie się spłaty długu było grzechem. Jest owszem fragment z tzw. Kazania na Górze w Ewangelii św. Łukaszowej:


U św. Mateusza jest sformułowane ogólniej:


W kontekście jest oczywiste, iż chodzi o równe i bezinteresowne traktowanie bliźnich, w tym także nieprzyjaciół. Nie chodzi tutaj o to, iż należy pożyczać, nie spodziewając się zwrotu, gdyż nie byłoby to pożyczaniem lecz darowizną. Tutaj chodzi właściwie o sytuację, gdy nieprzyjaciel jest w potrzebie i jest zmuszony wziąć pożyczkę. Uczeń Chrystusa nie powinien zważać na to, czy ta osoba jest mu przyjazna, lecz powinien być gotowy pomóc. Domaganie się zwrotu pożyczki powinno zależeć od sytuacji danej osoby, nie od osobistej relacji do dłużnika. 

Nie jest to zresztą nowe nauczanie, już w Psalmie 37 jest powiedziane:

Podobnie w Przypowieściach Salomona: 


Należy mieć także na uwadze, iż Pismo św. nawet werbalnie odróżnia rodzaje pożyczania: słowo κίχρημι oznacza użyczanie bez odsetek i dotyczy zwykle zwierząt i przedmiotów codziennego użytku, podczas gdy δανείζω oznacza oprocentowane pożyczanie dóbr naturalnych i pieniędzy.

Otóż zaciągnięcie długu jest rodzajem umowy, której warunki obydwie strony powinny dotrzymać (por. 2 Krl 4,1-7). Nieuczciwe zawarcie umowy jest rodzajem oszustwa, które z pewnością nie mieści się w etyce nauczanej przez Jezusa Chrystusa. 

Jeśli zaś pytający ma na myśli przypowieść o dłużnikach (Mt 18,21-35) to powinien mieć na uwadze, iż jest to przypowieść i to odnosząca się do przebaczania bliźniemu, czyli do spraw duchowych, nie doczesnych. 

Oczywiście, w teologii moralnej opartej na Piśmie św. Starego i Nowego Testamentu najwyższym przykazaniem odnośnie bliźniego jest przykazanie miłości. Zawiera ono w sobie odpowiednie rozumienie bliźniego jako osoby ludzkiej z duszą nieśmiertelną, która stanowi najwyższą wartość w człowieku. Oznacza to relatywność życia doczesnego i spraw doczesnych, w tym także umów międzyludzkich jak chociażby umowa pożyczki. W tym świetle należy rozważyć także kwestię domagania się spłaty. Domaganie się spłaty od rodziny matki rodziny wielodzietnej, której ledwo wystarcza czy nie wystarcza na godziwe utrzymanie, jest oczywiście niemoralne. Inaczej ma się sprawa w przypadku kogoś, kto zaciągnął pożyczkę na przyjemności czy zachcianki, czy też na potrzeby codzienne, a mógł zarobić swoją pracą. 

Grzeszy natomiast ta osoba, która zaciągnąwszy dług nie spłaca go, choć ma ku temu możliwość, czy to przez swój zarobek, czy przez pozbycie się rzeczy zbędnych, czy przez odpracowanie. Wtedy jest to nie tylko złamanie umowy, lecz rodzaj kradzieży, czyli grzech potępiony wprost w Dekalogu. 

6 komentarzy:

  1. Bóg zapłać!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe, czy będzie odpowiedź p. Szymańskiego (ciekawe czy jest jakoś spokrewniony z "hipster-katoliczką" Szymańską)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ona już nie jest katoliczką...

      Usuń
    2. Ten komentarz miał chyba być do innego wpisu.

      Usuń
  3. Proszę Xiędza, dlaczego Kościół potępiał pożyczki na procent? Pytam się, bo nie rozumiem niemoralności tego czynu jakim jest pożyczanie na procent.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam jeszcze jedno pytanie. Czy coś się zmieniło od czasów Akwinaty w podejściu Kościoła do banków i pożyczek na %?

      Usuń