Odpowiadam w oparciu o Tradycję, Pismo św. oraz dokumenty Magisterium Kościoła. Nazywam się Dariusz Józef Olewiński. Jestem kapłanem Archidiecezji Wiedeńskiej. Tytuł doktora teologii przyznano mi na Uniwersytecie w Monachium na podstawie pracy doktorskiej przyjętej przez późniejszego Prefekta Kongregacji Doktryny Wiary, kard. Gerharda L. Müllera oraz examen rigorosum z oceną "summa cum laude". Od 2005 r. prowadziłem seminaria na uniwersytecie w Monachium oraz wykłady w seminarium duchownym.
Czy neuronauka obala istnienie duszy i wolnej woli?
Najpierw tytułem wstępu. Gdy przytoczone pytanie dotarło do mnie, nie zdawałem sobie sprawy z natarczywości i agresywności propagandy tzw. neuronaukowców. Dotychczas nie zajmowałem się bliżej tą tematyką. Uznawałem sprawę za jasną i prostą. Chcąc jednak oprzeć mój punkt widzenia na solidnej bazie źródłowej, musiałem dokonać przeglądu nowszego i obecnego stanu kwestii, po czym wybrać najważniejsze i najwartościowsze, a zarazem w miarę łatwo dostępne publikacje. W niniejszych ramach możliwe jest jedynie wprowadzenie i zarysowanie tematyki. Bardziej dociekliwy czytelnik będzie musiał samodzielnie zapoznać się ze wskazanymi źródłami. W nich znajdzie też dalsze źródła.
Jak świadczy przytoczone powyżej pytanie, problem nie jest czysto akademicki i nie dotyczy jedynie problematyki teologiczno-kościelnej i rozumienia człowieka (antropologii), lecz także etyki w ogóle, wymiaru sprawiedliwości i porządku społecznego. Jeśli wolna wola jest jedynie iluzją, a nasze czyny jedynie wypadkową mechanizmów fizyko-chemicznych w naszych mózgach, to nie ma odpowiedzialności moralnej i tym samym winy czyli przedmiotu kary, który jest istotnym elementem każdego systemu prawnego. Łatwo więc dostrzec, że chodzi nie tylko o nasze samopoczucie jako istot rozumnych i wolnych - w odróżnieniu od maszyn i zwierząt - lecz o podstawy cywilizacji i życia społecznego.
W internetach krążą od lat sensacyjne wieści odnośnie badań mózgu, neurologii czy tzw. neuronauki. Chodzi nie tylko o dziedzinę badań empirycznych, lecz bardziej o pewien nurt światopoglądowy, który powołuje się na owe badania, formułując tezy bardzo daleko wybiegające poza dziedzinę, metody i kompetencje nauk przyrodniczych. Mówi się też o „neuronaukach“ (w liczbie mnogiej bądź pojedynczej, neuroscience) w znaczeniu różnych dziedzin, wychodzących z pewnych założeń powołujących się na nowoczesne metody obserwacji działania mózgu. Tak mówi się o nie tylko o neurobiologii, neorofizyce, neuromedycynie itp. lecz także o neuropedagogice, neurofilozofii, nawet o neuroteologii. Propagatorzy i wyznawcy mówią nierzadko wprost, że chodzi o rewolucję nie tylko naukową, lecz także społeczną, czy przynajmniej o nowy paradygmat ogarniający wszystkie nauki, a także kulturę i cywilizację. W ramach tego programu powstała też tzw. kognitywistyka (cognitive science), która - nawet jako dziedzina akademicka - z założenia łączy neuronaukę z dotychczas znanymi dziedzinami, od psychologii, poprzez lingwistykę, aż po filozofię.
W przestrzeni polskojęzycznej krąży w tym temacie bodaj najczęściej nazwisko Włodzisław Duch. Jest to fizyk związany od czasu swoich studiów z uniwersytetem w Toruniu.
Jego biografia zamieszczona zarówno na stronie uniwersytetu jak też w wikipedii podaje szeroką działalność naukową we wielu uczelniach i instytutach, od Niemiec, poprzez Amerykę aż po Singapur (biografia). Przy tym nie podaje się ani jego funkcji jako rzekomego pracownika Instytutu Maxa Plancka w Monachium, ani prac naukowych z tego okresu. Nie ma żadnych śladów naukowych tej działalności, tym samym nie wiadomo, nad czym przez te długie lata pracował oraz z jakimi owocami. Zaś w liście publikacyj (publikacje) znalazłem tylko jeden jedyny artykuł w języku obcym podpisany jego nazwiskiem. We wszystkich innych publikacjach jest tylko współautorem. Niemal wszystkie zostały wydane tylko w Polsce, co jest dziwne w zestawieniu z podaną bardzo szeroką działalnością zagraniczną. Nasuwa się pytanie, na jakiej podstawie był (jest) rzekomo zatrudniany za granicą, skoro praktycznie nie publikuje poza Polską. Na żadnej z podanych uczelni nie ma internetowych śladów działalności p. Ducha. Jest natomiast podana działalność w organizacji pod nazwą European Neural Network Society.
Jest to prywatna organizacja zrzeszająca zainteresowanych. Członkostwo następuje na zasadzie przystąpienia i opłaty członkowskiej. Założycielem jest profesor informatyki Alessandro E. P. Villa z Lozanny, który w swojej karierze naukowej jest związany m. in. z The Hebrew University w Jerozolimie.
Komitet wykonawczy stanowią osoby z krajów europejskich (Czechy, Niemcy, Szwajcaria, Włochy, Francja, Bułgaria, Finlandia, Hiszpania) oraz z Izraela.
Tak więc podana oficjalnie kariera i działalność naukowa prof. Ducha jest dość dziwna i tajemnicza.
Przyjrzyjmy się jego wypowiedziom w temacie neurobiologii. Jest to zarówno text pisany (tutaj) jak też sfilmowane wystąpienie (film). Nie mam śmiałości polecać czytania ani słuchania. Sam to uczyniłem i muszę stwierdzić, że obalanie tego punkt po punkcie jest zbędne. Nawet pomijając sprośny dowcip na początku wystąpienia oraz infantylne chwalenie się posiadaniem auta rozpoznającego znaki drogowe, jest to potok słów składający się z banalnych i wręcz fałszywych informacyj, gdzie ilość i gęstość niezrozumiałych dla przeciętnego odbiorcy wyrażeń usiłuje zastąpić podawanie rzetelnej wiedzy i choćby śladową argumentację. W taki sposób p. Duch propaguje w gruncie rzeczy swego rodzaju ideologię pseudonaukową, posługując się quasi fachowym słownictwem. Zasadnicza treść sprowadza się do prostych tez:
- materialistyczny redukcjonizm, czyli sprowadzenie człowieka do procesów fizykochemicznych w mózgu, oraz
- naiwny, wręcz groteskowy futurystyczny optymizm odnośnie zarówno poznania działania mózgu (i tym samym świadomości) jak też wynikających zastosowań technicznych (głównie wiara w możliwość stworzenia sztucznej inteligencji typu ludzkiego).
Nasuwa się pytanie, czy podłożem jest tutaj brak solidnej wiedzy i krytycznej reflexji, czy też taktyczne przemilczanie istotnych dla tematu wątków, na które wskażę poniżej. W każdym razie p. Duch wydaje się dość wiernie prezentować poglądy, które na początku tego stulecia budziły burzliwe dyskusje, zaś obecnie są już po prostu przestarzałe i wręcz groteskowe.
Zajrzenie choćby do wikipedii pod hasłem neuroscience czy cognitive science daje wiedzę, że badanie empiryczne mózgu oraz jego działania nie jest zupełnie nową dziedziną naukową, lecz sięga przynajmniej XIX wieku, gdyż już wtedy zaczęto pomiary elektryczności mózgowej (elektroencefalografia, EEG). Badania z czasem zostały wzbogacone przez nowe technologie jak encefalografia magnetyczna (MEG), tomografia pozytronowo-emisyjna (PET) i tomografia funkcjonalna rezonansu magnetycznego (fMRT, fMRI). Są to współcześnie stosowane technologie obrazowania procesów fizyko-chemicznych w mózgu (brain imaging) za pomocą pomiarów przetwarzanych komputerowo.
Oprócz wyników czysto empiryczno-przyrodniczych, które swoją drogą zawierają poważne problemy technologiczne i metodologiczne, niektórzy naukowcy występują także z tezami światopoglądowymi. Z drugiej strony nie brakuje też filozofów, którzy w danych neurobiologicznych upatrzyli sobie okazję do formułowania czy potwierdzenie swoich poglądów.
Szeroko znanym przykładem jest chociażby Daniel Dennett, jeden z czołowych przedstawicieli tzw. nowego ateizmu. Z wykształcenia jest on właściwie filozofem. U początku swojej kariery zajmował się filozofią Kartezjusza (Descartes’a). Z czasem uczynił neurobiologię swoim głównym tematem i narzędziem, negując w sposób skrajnie redukcjonistyczny istnienie rzeczywistości duchowej.
Z drugiej strony mamy np. wspólne dzieło słynnego filozofa Karl’a Popper’a oraz John’a C. Eccles’a, neurofizjologa i laureata nagrody Nobla w dziedzinie fizyki i medycyny.
W książce The Self and its Brain (1977) odrzucili oni wspólnie teorie materialistyczne jako niewystarczające do wyjaśnienia procesów mózgowych. W swojej późniejszej książce How the Self Control Its Brain (1994) Eccles postuluje istnienie czynnika niematerialnego (umysłowego), który nazwał „psychon“:
https://en.wikipedia.org/wiki/How_the_Self_Controls_Its_Brain
Fundamentalnym dziełem przeglądowo-krytycznym w dziedzinie neuronauk jest wspólna książka neurobiologa Maxwell’a R. Bennett’a i filozofa analitycznego Paul’a M. S. Hacker’a z 2003 r. W akrybiczny sposób analizują oni i demaskują liczne uprzedzenia, zabobony i nieuczciwe chwyty niektórych tzw. neuronaukowców, służąc porządkowaniu i oczyszczeniu pola dyskusji w tematyce.
Prof. Hacker'a można też posłuchać i obejrzeć tutaj.
Można było się spodziewać, że po tak solidnej i miażdżącej krytyce podejścia redukcjonistycznego, problem został ostatecznie rozwiązany.
Jednak krótko potem, w jesieni 2004 r., ukazał się „Manifest“ jedenastu neurologów i neurobiologów niemieckich (oprócz jednego Amerykanina pochodzenia niemieckiego), przy czym nie trudno dostrzec pewną analogię do „Manifestu Komunistycznego“ z 1848 r.
https://www.spektrum.de/magazin/das-manifest/839085
Prześledźmy w skrócie jego treść. Podanie niektórych najważniejszych fachowych pojęć neurologicznych jest przy tym nieuniknione. Ich dokładne zrozumienie nie jest jednak tutaj konieczne, gdyż w naszym kontekście istotne jest przesłanie światopoglądowe.
1° Autorzy zapowiadają całkowite zgłębienia działania mózgu ludzkiego dzięki współczesnym technologiom (EEG, MEG, PET, fMRT).
2° W osobnym rozdziale pod tytułem „natura ducha“ naukowcy ogłaszają uroczyście swoje odkrycie, że „w mózgu człowieczym procesy neuronalne i świadomie przeżywane stany duchowo-psychiczne są jak najściślej ze sobą związane i że procesy nieświadome są w określony sposób uprzednie względem procesów świadomych“. Takie procesy jak wyobraźnia, empatia, odczuwanie zmysłowe, podejmowanie decyzji i planowanie czynności są według autorów manifestu opisywalne jako procesy fizykochemiczne, choć dotychczas nie są znane szczegóły zachodzenia tych procesów. Z tego wyprowadzają następujące wnioski:
- „Duch i świadomość (…) wpisują się w proces fizykalny i go nie przekraczają“.
- „Duch i świadomość nie spadły z nieba, lecz wykształciły się stopniowo w ewolucji systemów nerwowych“.
Te tezy są nazwane „być może najważniejszym dorobkiem poznawczym nowoczesnych nauk neurologicznych“, przy czym oczywiście brakuje choćby próby wykazania związku. Tym samym w tym miejscu ukazuje się szczególnie wyraźnie charakter manifestu jako deklaracji światopoglądowej, nie naukowej.
3° Szkicują wizję postępu nauk neurologicznych w następnych 10 latach (czyli do 2014 r.). Zaznaczają wprawdzie ostrożnie, że ten postęp będzie zależał od postępu metod badawczych. Słusznie zauważają autorzy, że lokalizacja procesów mózgowych jeszcze nie jest opisaniem działań kognitywnych przez mechanizmy neuronalne i że do tego konieczne będzie wypracowanie metod łączących obydwa aspekty (procesu kognitywnego i procesu fizykochemicznego neuronów). Przyznają, że raczej nierealistyczne jest odpowiedzenie w ciągu najbliższych 10 lat na takie pytania jak powstawanie świadomości i jaźni, połączenie aktywności racjonalnej i emocjonalnej oraz „wyobrażenie wolnej woli“. Za prawdopodobne uważają jednak czasowo-przestrzenne zbadanie procesów na poziomie neuronalnym żywego organizmu, konkretnie opisanie reguł przepływu informacyj w neuronach i w zespołach neuronów. Ma to zostać dokonane na zwierzętach w naturalnej sytuacji, czyli bez wpływu środków chemicznych czy bodźców zewnętrznych oddziałujących na organizm i tym samym na pracę mózgu.
4° Istotną pomocą ku temu na być stworzenie komputerowych modeli pracy mózgu. Ma to być oparte nie tyle na koncepcjach informatycznych i tworzenia tzw. sztucznej inteligencji (Artificial Intelligence), co raczej na rzeczywistych procesach fizjologicznych żywego mózgu (dotychczas są jedynie badania na martwych mózgach ludzkich oraz otwartych zwięrzęcych pod wpływem środków znieczulających). Ma to doprowadzić do powstania neurologii teoretycznej, obok dotychczasowej experymentalnej (podobnie do fizyki teoretycznej). Ostatecznym celem jest matematyczne opisanie struktury i działania mózgu, co ma służyć wypracowaniu hipotez odnośnie wyższych procesów jak powstawanie wrażeń oraz skoordynowanych ruchów organizmu, a w końcu twierdzeń („Aussagen“) odnośnie związku między badaną empirycznie aktywnością neuronów a czynnościami poznawczymi. Tutaj autorzy niespodziewanie - i w sprzeczności z poprzednimi zdaniami - przyznają, że w obecnym stanie wiedzy takie twierdzenia są jedynie „spekulatywne“ („spekulativ“).
5° Optymistyczna jest także wizja zastosowań praktycznych w medycynie. Autorzy spodziewają się poznania molekularnobiologicznych i genetycznych podstaw chorób typu Alzheimer i Parkinson, a także chorób psychicznych jak schizofrenia i depresja. Zapowiadają nową generację leków psychofarmakologicznych, które mają być dopasowane do poszczególnych regionów i funkcyj mózgu. Ma to być wręcz rewolucja w psychiatrii i psychoterapii. Ponadto zapowiadają rozwój tzw. neuprotez czyli wszczepianych mikroaparatów elektronicznych (chip), a także sztucznej siatkówki ocznej. Szczególnie niepokojąco brzmi zapowiedź diagnozowania i możliwości „korygowania“ anomalii w psychice i zachowaniu, co oznaczałoby ingerencję w przeżycia, myślenie i osobowość człowieka.
6° Najbardziej świetlana jest prognoza rozwoju nauk neurologicznych na przyszłe 20-30 lat, czyli w perspektywie następnego pokolenia. Autorzy ponownie zapowiadają, że będzie można „naukowo“ wyjaśnić związek między procesami neuroelektrycznymi i neurochemiczymi a aktywnością percepcyjną, kognitywną, psychiczną i motoryczną. To będzie oznaczało, że bezsprzecznie zapanuje pogląd, iż duch, świadomość, uczucia, akty woli oraz podejmowanie decyzji są „naturalnymi procesami“ („natürliche Vorgänge“), „ponieważ opierają się na procesach biologicznych (beruhen auf biologischen Prozessen)“. Mimo tego autorzy zaznaczają, że nie zostanie osiągnięte całkowite rozszyfrowanie na poziomie procesów komórkowych czy molekularnych. Nie będzie możliwe zupełne opisanie poszczególnego mózgu ani przewidywanie zachowania danej osoby. Powodem jest „uporządkowanie mózgu“ na podstawie różnic genetycznych oraz niepowtarzalnych wpływów otoczenia. Obrazowanie czynności mózgu nie daje możliwości wnioskowania o procesach psychicznych danej osoby.
7° Odwołując się do przykładu przejścia od fizyki klasycznej do fizyki kwantowej, autorzy przewidują powstanie „teorii mózgu“ jako nowej dziedziny naukowej, która będzie operowała innymi pojęciami niż znane w obecnej neurologii. Ta nowa nauka będzie bazowała na zrozumieniu działania zespołu neuronów. Doprowadzi to do odpowiedzi na zasadnicze pytania filozoficznej teorii poznania, mianowicie dotyczące świadomości, doświadczenia jaźni oraz stosunku między przedmiotem poznającym i poznawanym. W ten sposób nasz mózg będzie w stanie zrozumieć samego siebie.
8° Ta nowa wiedza doprowadzi do zmiany pojęcia człowieka („Menschenbild“): odejście od dualizmu ciała i ducha oraz od rozróżnienia między wiedzą wrodzoną i nabytą. Stąd autorzy postulują ścisłą współpracę między naukami humanistycznymi (Geisteswissenschaften) i neurologicznym (przyrodniczymi) dla „wspólnego zarysowania nowego obrazu człowieka (um gemeinsam ein neues Menschenbild zu entwerfen)“.
9° Na koniec autorzy, widocznie dostrzegając groteskowość tego programu, jednak odżegnują się od „neuronalnego redukcjonizmu“. Skwapliwie zaznaczają, że „samodzielność perspektywy wewnętrznej“ człowieka („Eigenständigkeit dieser Innenperspektive“) zostanie zachowana także wtedy, gdy uda się zupełne wyjaśnienie procesów neuronalnych, na których polega ludzkie współczucie, zakochanie czy świadomość moralnej odpowiedzialności. Porównują to do muzyki: naukowo można wyjaśnić konstrukcję fugi Bacha, jednak nie można naukowo nic powiedzieć o szczególnym pięknie tej kompozycji.
Podsumowując należy zauważyć tutaj przede wszystkim:
- pomieszanie kwestij przyrodniczo-neurologicznych i światopoglądowych,
- brak systematycznego toku myśli, na korzyść języka perswazji, postulatów i obietnic,
- groteskowy optymizm oraz ambicje poznawcze, które obecnie z perspektywy kilkunastu lat jawią się jako wręcz naiwne i śmieszne (te spostrzeżenia uzasadnię szerzej poniżej).
Mimo tego ten „Manifest“ stał się nie tylko pewnym motorem i bodźcem działań zarówno badawczo-naukowych jak i politycznych. Oddziaływuje on nadal jako program działania, a jego zasadnicze tezy są nadal często powtarzane nawet dosłownie, mimo że ich podstawy czysto naukowe czy to zostały już dawno obalone i zanikły, czy też uległy zasadniczym zmianom. Tym samym jest to jeden z przykładów trwałości zabobonów w świecie nauki.
Spośród sygnatariuszy najgłośniejsze nazwiska to Gerhard Roth oraz Wolf Singer.
Ten pierwszy, G. Roth, zaczynał swoją karierę naukową jako filozof związany z neomarxistowską tzw. szkołą frankfurcką (pracę doktorską z filozofii napisał o marxiście A. Gramsci). Po latach nauczania filozofii wyspecjalizował się w neurobiologii i do dziś jest z nią związany. Oprócz działalności naukowej prowadzi działalność gospodarczą. Znany jest ze szczególnie agresywnych wypowiedzi z pozycji radykalnego redukcjonizmu, czyli sprowadzania pojęcia umysłu do funkcyj mózgowych, negowania wolności woli oraz optymizmu scjentystycznego.
W. Singer, profesor medycyny (neurologii), reprezentuje właściwie identyczne poglądy. Mimo braku wykształcenia filozoficznego nie ogranicza się do prezentacji wyników badań empiryczno-medycznych, lecz głosi poglądy scjentystyczno-redukcjonistyczne i materialistyczno-monistyczne. Wobec tych faktów zadziwiające jest, że od 1992 r. jest członkiem Papieskiej Akademii Nauk, a od 2011 r. konsultorem Papieskiej Rady ds. Kultury. Jego działalność i wypowiedzi wybiegają bowiem znacznie poza dziedzinę medycyny i neurobiologii, przy czym opowiada się dość wyraźnie za światopoglądem sprzecznym nie tylko z wiarą Kościoła lecz ze zdrową filozofią i poznaniem czysto racjonalnym. Nie dziwi natomiast, że do 2013 r. należał do rady naukowej ateistycznej i antykościelnej, masońskiej „Fundacji Giordano Bruno“.
Trzecią znamienną postacią z grona sygnatariuszy „Manifestu“ jest biofizyk Christoph von der Malsburg. Obecnie jest on m. in. członkiem rady naukowej słynnego przedsięwzięcia Human Brain Project w Lozannie (Szwajcaria). Temu projektowi warto poświęcić nieco więcej uwagi, gdyż jest charakterystyczny dla tego, co ma miejsce w dziedzinie tzw. neuronauki.
W kilka miesięcy po „Manifeście“ jedenastu, w maju 2005 r. profesor politechniki w Lozannie (Szwajcaria), obywatel Izraela, Henry Markram, we współpracy z koncernem komputerowym IBM zapoczątkował projekt pod nazwą Blue Brain.
Jego celem było stworzenie w ciągu 10 lat komputerowego modelu mózgu człowieka wraz z jego biologicznym funkcjonowaniem. Faktyczny wynik prac okazał się znacznie skromniejszy: w październiku 2015 r. zaprezentowano komputerową symulację mózgu nie ludzkiego lecz mózgu szczura i to nie całego lecz jedynie małego wycinka.
Mimo tak skromnego, bardzo odbiegającego od pierwotnych założeń i obietnic wyniku, Komisja Europejska w październiku 2013 r. powierzyła temu człowiekowi prowadzenie następnego sowicie dotowanego przez siebie projektu, nazwanego tym razem Human Brain Project. Jako cel podano zbieranie danych badań mózgu ludzkiego z zamiarem wypracowania modeli komputerowych i symulacyj działania mózgu ludzkiego. Dzięki zastosowaniu superszybkich komputerów, specjalnego oprogramowania, zbiorów danych oraz podobnych do mózgu ludzkiego płytek pamięci (chip), zbędne mają się stać experymenty na zwierzętach, a tak zdobyte dogłębne poznanie funkcjonowania mózgu ludzkiego ma wprowadzić Europę w nową epokę naukowości nowoczesnej oraz stanowić przełom w historii ludzkości. Ponadto wyniki mają mieć zastosowanie w leczeniu schorzeń mózgu jak też w konstruowaniu nowych technologij komputerowych oraz sztucznej inteligencji (robotów).
Nie trudno zauważyć, że te cele, wizje i obietnice dość dokładnie podejmują „Manifest“ z 2004 r.
Jeszcze przed publikacją wyników poprzedniego projektu Markram’a (Blue Brain) podniosły się głosy krytyczne odnośnie nowego projektu Human Brain. W lipcu 2014 r. liczna grupa uczonych wystosowała do Komisji Europejskiej list otwarty, wskazujący na poważne braki i błędy metodologiczne i organizacyjne projektu Human Brain finansowanego sumą ponad miliarda eurów rocznie przez kraje czlonkowskie Unii Europejskiej. Opis konfliktu znaleźć można np. tutaj.
W liście podpisanym z czasem przez ponad 800 naukowców z całego świata, w tym laureatów nagrody Nobla w dziedzinie medycyny, krytykuje się przede wszystkim, że
- kierownictwo projektu postanowiło skreślić z programu experymentalne badania neurobiologiczne, pozbawiając go tym samym bazy empirycznej,
- są poważne usterki i błędy pod względem celów badawczych,
- brak jest przejrzystości struktur decyzyjnych, także odnośnie podziału środków finansowych.
Komitet wykonawczy projektu najpierw nie reagował wcale. Dopiero gdy liczba sygnatariuszy wyniosła kilkaset, padła z ich strony propozycja mediacji. Kilka dni przed publikacją raportu komisji mediacyjnej komitet wykonawczy z Markram’em na czele podał się do dymisji. Opublikowane raporty (zarówno komisji mediacyjnej jak też expertów wydelegowanych przez Komisję Europejską) przyznały rację krytykom oraz sformułowały wymaganie głębokich zmian w strukturze projektu. Przede wszystkim dokonano zmiany celu naukowego: symulację ludzkiego mózgu uznano za naukowo niemożliwą, zwłaszcza przy obecnym stanie wiedzy (danych naukowych) i dostępnych metod. Markram przekonywał, że można wykorzystać dane z experymentów na myszach, podobnie jak to zrobił w poprzednim projekcie (Blue Brain). Naukowcy uznali jednak, że jest to mydlenie oczu i czcze obietnice. Prof. Andreas Herz z Monachium wyraził to dobitnie w słowach: „Symulacja mózgu 1:1 jest definitywnie niemożliwa“ (źródło tutaj). Markram został uznany przez naukowców i szerokie kręgi opinii publicznej za szarlatana posługującego się fantazyjnymi obietnicami w celu wyłudzenia dotacji ze środków publicznych.
Projekt jest nadal poddawany ostrej krytyce jako dzieło „symulantów“ żerujących na środkach publicznych krajów Unii Europejskiej (źródło tutaj).
Ponieważ większość poważnych uczonych nie chce mieć nic wspólnego z działalnością Markram’a, powstały alternatywne projekty badawcze, jak chociażby stowarzyszenie łączące naukowców z całego świata.
Kierujący tą siecią badawczą profesor Andreas Herz z Monachium mówi wprost, że w świetle wiedzy o specyfice działania mózgu stworzenie tegoż pełnej symulacji jest niemożliwe, a każda symulacja może być nieuchronnie jedynie karykaturą rzeczywistej struktury i działania mózgu.
W międzyczasie Markram, niestety nadal finansowany przez Komisję Europejską z podatków obywateli Unii, nie tylko zredukował cele Human Brain Project, ograniczając je do zbierania danych pochodzących z pomiarów w obrazowaniu mózgów. Dla uzasadnienia swojej działalność prowadzi podobno badania nad modną obecnie chorobą jaką jest autyzm, nie tylko sprzedając nadzieję na zastosowania terapeutyczne swoich badań, lecz zapewne powodowany także faktem, że jego syn cierpi na tę chorobę.
Skromne są też cele analogicznego projektu w USA powołanego w 2013 r. pod nazwą Brain Activity Map Project (zwana też BRAIN Initiative), gdzie założenia i obietnice z góry były znacznie bardziej umiarkowane. Zapewne dlatego, że wyłudzenie pieniędzy podatników jest tam trudniejsze, a opinia publiczna jest bardziej krytyczna.
Oprócz granic wynikających z przedmiotu badań, są też granice metodologiczne, a także zwykłe ludzkie, konkretnie: solidność i uczciwość naukowców. Warto zwrócić uwagę na dwa słynne w międzyczasie przykłady.
Na konferencji poświęconej obrazowaniu aktywności regionów mózgu (Human Brain Mapping) w 2009 r. w San Francisco kilku młodych psychologów zaprezentowało swój experyment:
Experyment odpowiadał metodzie stosowanej przez tzw. neuronaukowców. Różnica polegała tylko na tym, że w aparacie fMRT umieszczono nie człowieka, lecz łososia atlantyckiego i to martwego. Nie bez poczucia humoru pokazywano temu łososiowi obrazy, których neuronaukowcy używają podczas swoich badań aktywności mózgu ludzkiego, mianowicie ludzi obejmujących się czule, witających się, kłócących się itp. Pomiary aktywności mózgu martwego łososia - wykonane na żywo przed publicznością naukowców - wykazały podwyższoną aktywność w regionach powiązanych ze sobą, podobnie do obrazów uzyskiwanych przy badaniu mózgu ludzkiego. W ten dość prosty i zarazem pikantny sposób autorzy experymentu wykazali, jak wiele zależy od ustawień statystyczno-obliczeniowych w programie analizującym pomiary.
Drugim głośnym wydarzeniem był artykuł grupy naukowców, którzy neuronaukom przyjrzeli się bliżej pod względem metodologicznym. Poprosili autorów 54 projektów badawczych z dziedziny neuronauk o wypełnienie ankiety dotyczącej metody statystycznej zastosowanej w pomiarach aparaturą fMRT. Wynik analizy wypełnionych ankiet okazał się jednoznaczny i miażdżący, gdyż wykazał czarodziejskie zabiegi rzekomo poważnych badaczy, na co już wskazuje tytuł publikacji:
Prezentacja tej analizy jest dość specjalistyczna, zrozumienie jej szczegółów wymaga znajomości pojęć i przedmiotu. Autor książki pt. "Neuromitologia" (Neuromythologie), demaskującej różnorodne przekręty w dziedzinie badań neuronaukowych, Felix Hasler, który sam jest pracownikiem naukowym zajmującym się tą dziedziną od wielu lat, w obrazowym uproszczeniu streszcza, o co chodzi (tutaj książka a tutaj flim prezentujący książkę). Porównuje sprawę do kowboja, który najpierw strzela na oślep w drzwi stodoły, a następnie rysuje tarcze wokół dziur po strzałach znajdujących się blisko siebie.
Te przykłady ukazują wyraźnie granice metod badawczych, które są wykorzystywane przez badaczy mózgu do bardzo daleko idących wizyj, obietnic, a nawet do postulowania i propagowania redukcjonistycznego światopoglądu. Chodzi nie tylko o granice czysto techniczno-metodologiczne, lecz także etyczne: czy i na ile uczciwie dany badacz prowadzi i przedstawia swoje wyniki, jak się zwraca uwagę tutaj.
Wobec tak skandalicznych faktów podważających wiarygodność tego, co się sprzedaje i exploatuje na rynku tzw. nauk, postulowanie nieistnienia nie tylko wolnej woli lecz także rzeczywistości duchowej i tym samym sprowadzenie człowieka do rangi skomplikowanej maszyny liczącej typu super szybkiego komputera, układa się w spójną całość.
Jednak nie brakuje naukowców, którzy zachowują trzeźwe podejście z punktu widzenia zarówno czysto przyrodniczego (neurologii, neurobiologii itp.) jak też bardziej ogólnego, filozoficzno-metodologicznego. Oprócz wspomnianej powyżej platformy naukowców koordynowanej przez prof. Herz’a, istnieją też środowiska i organizacje, które postawiły sobie za zadanie krytyczne śledzenie i ocenę badań z perspektywy przyrodniczo-naukowej. Owocem tego jest chociażby książka:
https://www.mpiwg-berlin.mpg.de/resources/publications/books/0123
Także platforma internetowa łącząca uczonych z całego świata:
https://www.frontiersin.org/journals/human-neuroscience#
https://www.frontiersin.org/articles/10.3389/fnhum.2014.00336/full
Na dziesięciolecie „Manifestu“ z 2004 r. podjęto krytyczną refleksję zarówno nad tym textem jak też nad stanem badań neuronauk. W perspektywie teologicznej filozoficznej dość łatwo jest się rozprawić z zapowiedziami i ambicjami, jak pokazał filozof jezuita Godehard Brüntrup:
Także z punktu widzenia studiów klinicznych i kryteriów pojęciowych i metodologicznych nie da się utrzymać tego, co redukcjonistyczni neuronaukowcy propagują, obiecują i postulują, jak wykazuje austriacki (pracujący w Niemczech) psychiatra z wykształceniem m. in. w neurofizjologii, Felix Tretter.
Jest on też inicjatorem „Memorandum“ piętnastu uczonych, którzy w 2014 r. z okazji dziesięciolecia omówionego powyżej „Manifestu“ wskazali na tegoż błędy, zakłamania i fałszywe obietnice, zarysowując jednocześnie realistyczne i uczciwe perspektywy dalszego rozwoju neuronauk. Sam text „Memorandum“ w dziwny sposób nie jest dostępny w internecie, tzn. linki do niego niestety nie działają. Dlatego mogę wskazać jedynie na omówienia:
https://www.zeit.de/2014/09/hirnforschung-memorandum-reflexible-neurowissenschaft/komplettansicht
https://www.swr.de/swr2/wissen/neurodaemmerung/-/id=661224/did=15149972/nid=661224/626hsy/index.html
Można samemu szukać w wyszukiwarkach pod nazwą: Memorandum „Reflexive Neurowissenschaft“.
Przy tej okazji prof. Tretter wskazuje także na absurdalność wniosków wyciąganych ze słynnego experymentu Libet’a, jak też na iście ideologiczny i kłamliwy charakter „Manifestu“ z 2004 r., którego wizje i obietnice już wtedy we wielu punktach były sprzeczne ze stanem badań naukowych.
Już choćby pobieżne zapoznanie się z dyskusją dotyczącą neuronauk pozwala dostrzec jej wymiar światopoglądowy. Wyniki badań niby czysto przyrodniczych są przedstawiane nie tylko wraz z implikacjami filozoficznymi, lecz nierzadko dość wyraźnie opierają się na założeniach przed- i pozaprzyrodniczych.
Charakterystycznym przykładem jest dyskusja odnośnie istnienia wolnej woli na kanwie publikacji słynnego experymentu Benjamin’a Libet’a.
Fizjolog z Chicago, ukraińsko-żydowskiego pochodzenia, prowadził swoje experymenty od 1979 r. i wyniki opublikował w 1983 i 1985 r. Miały one udowadniać experymentalnie, że wolność decyzji jest iluzją. Przez około 20 lat, aż do początki obecnego stulecia, nie przywiązywano do tez Libet'a większej wagi, aż zostały podjęte głównie przez przedstawicieli tzw. nowego ateizmu.
Zarówno same te experymenty (które nie były wcale nowością, lecz nawiązywały do doświadczeń z lat 1960-ych dotyczących tzw. potencjału gotowości) jak też wyciągane z nich wnioski o charakterze antropologicznym nie wytrzymują krytyki, która została podjęta ze strony przyrodników jak i filozofów. W internetach można znaleźć mnóstwo textów (np. tutaj) krytykujących wnioski Libet'a oraz jego zwolenników i naśladowców (P. Haggard, M. Eimer, ), którzy są zresztą ze sobą skłóceni nawet w istotnych kwestiach.
Po pierwsze zwrócono uwagę, że te experymenty nie dotyczą wolnej decyzji, gdyż były przeprowadzane na osobach, które się już zdecydowały na udział w experymencie i dostały już jasno określone zadanie, które zdecydowane były wykonać. Tym samym Libet mógł zmierzyć jedynie ostatnie poruszenie woli odnośnie wykonania w danym czasie już dawno zamierzonej czynności.
Po drugie, jest właściwie niemożliwe zmierzenie dokładnego momentu uświadomienia sobie podjęcia decyzji, gdyż chodzi o setne ułamki sekundy. Należy pamiętać, że elektrody pomiarowe nie znajdują się w neuronach mózgu, lecz dzielą je od mózgu przynajmniej warstwy skóry oraz dość grube kości czaszki, a mierzone jest pole elektromagnetyczne, nie przepływ prądu w samych neuronach.
Po trzecie, nie jest wcale jednoznacznie wykazane, że aktywność danego regionu mózgu dotyczy takiej a nie innej decyzji, czy w ogóle decyzji jako aktu woli.
W 2006 r. jeden z naśladowców Libet'a, psycholog z Londynu Hakwan Lau, wykazał, że już skupienie uwagi dla podjęcia decyzji powoduje zmiany przepływu krwi w mózgu. Innymi słowy: to, co Libet uznał za moment podjęcia decyzji, było widocznie momentem skupienia uwagi dla podjęcia decyzji, nie samej decyzji.
Inni naukowcy, Judy Trevena i Jeff Miller w 2010 r. wykazali, że w tzw. potencjale gotowości nie odgrywa roli, czy podjęta została decyzja wykonania czegoś czy niewykonania: w jednym i drugim wypadku obraz aktywności jest taki sam. Wynika z tego, że zagadkowy potencjał gotowości jest jedynie niezróżnicowanym przygotowaniem czynności, a nie podjęciem decyzji czyli aktem woli. Tym samym experymenty Libet'a w żaden sposób nie dowodzą nieświadomego początku aktów woli.
Warto się zapoznać zwłaszcza z gruntowną krytyką austriackiego filozofa, Josef'a Seifert'a, długoletniego rektora Międzynarodowej Akademii Filozofii (IAP) w Księstwie Liechtenstein:
Także sami przyrodnicy tzw. neuronaukowcy dostrzegają metodologiczne braki experymentów Libet’a. Niektórzy próbowali je skorygować względnie udoskonalić, wyciągając przy tym sprzeczne wnioski. Podsumowując całą długotrwałą aferę wywołaną przez Libet’a należy stwierdzić, że jego experymenty na pewno nie upoważniają do tez, dla których były i nadal są wykorzystywane, mimo wielokrotnego i wieloaspektowego obalenia.
Przykładem jest chociażby jest z najbardziej znanych wojowników ateizmu Sam Harris, która także napisał malutką książeczkę w temacie wolnej woli (Free Will, 2012). Ujeżdża w niej experymenty Libet'a udając, jakoby to były niepodważone i niepodważalne badania naukowe, których interpretacja wymaga zanegowania wolnej woli. To nienaukowe i kłamliwe postępowanie widać też np. w wystąpieniu dostępnym na yt, gdzie bez cienia wyrzutów sumienia sprzedaje odbiorcom zabobon sprzed dziesięcioleci już dawno obalony (od min. 16:30):
Całość tutaj.
Harris'owi nie można odmówić elokwencji, sprytu i medialności (jest zresztą synem rodziców z branży filmowej). Na tym widocznie polega jego popularność i wpływ, nie na wiedzy naukowej i sile argumentacji.
Niestety widocznie także na gruncie polskim zignorowano fakt, że doświadczenia Libet'a mają już tylko znaczenie historyczne i obecnie żaden poważny tzw. neuronaukowiec się nie powołuje na nie. Przykładem takiej ignorancji co do stanu wiedzy i dyskusji jest chociażby wystąpienie jednego z młodych przedstawicieli tzw. szkoły krakowskiej, związanej głównie z x. Heller'em (od ok. min. 38):
Całość jest tutaj.
Inny przedstawiciel tego środowiska jeszcze wyraźniej ujął swoje stanowisko:
https://www.tygodnikpowszechny.pl/iluzoryczny-jak-wolna-wola-28813?language=pl
To środowisko wydało nawet podręcznik w tematyce:
https://www.copernicuscollege.pl/podreczniki/wprowadzenie-do-filozofii-umyslu-i-kognitywistyki
Nie mam akurat możliwości się z nim zapoznać. Jednak można się obawiać, że jest na podobnym czy nawet identycznym poziomie pod względem stanu wiedzy i argumentacji. Niestety.
Podczas dyskusji zorganizowanej w 2016 r. na KUL owszem pojawiło się szersze i bardziej wyważone spojrzenie. Jednak widocznie także nie wzięto pod uwagę nowszej krytyki podejścia redukcjonistycznego:
Całość jest tutaj.
W ubiegłym roku zaproszono nawet z wykładem jednego z głównych przedstawicieli materialistycznego redukcjonizmu, oczywiście bez zrównoważenia głosem z pozycji przeciwnej, która ma przynajmniej tyle samo przedstawicieli w dziedzinie zarówno neurobiologii jak też filozofii:
Całość jest tutaj.
Kim jest John-Dylan Hayes? Otóż jego praca polega na powtarzaniu i korygowaniu experymentu Libet'a, który jest dla niego quasi dogmatem. Widocznie nie przyjmuje do wiadomości nawet czysto experymentalnej krytyki takiego podejścia, ani tym bardziej metodologiczno-filozoficznej. Współpracuje ściśle z głównym sygnatariuszem omówionego powyżej "Manifestu" z 2004 r., neomarxistą G. Roth'em.
Jak zaznaczyłem, jednak nie brakuje uczonych, którzy nadal opowiadają się za istnieniem wolnej woli jako pierwiastka duchowego, nieredukowalnego do procesów fizyko-chemicznych. Oprócz wspomnianych już Eccles’a, Bennett’a, Hacker’a i innych, przykładem są także prace Günter‘a Rager‘a, który łączy kompetencje filozoficzne i przyrodniczo medyczne w tematyce współczesnej antropologii, uwzględniającej sprawdzone krytycznie wyniki nowoczesnych neuronauk:
http://www.guenter-rager.ch/
Prof. Rager jako przyrodnik odrzuca redukcjonistyczne wnioski tzw. neuronaukowców negujących istnienie wolnej woli:
https://www.forum-grenzfragen.de/beweisen-neurowissenschaften-unfreiheit/
W swoim zarysie nowoczesnej antropologii Rager uzasadnia pojęcie umysłu, świadomości oraz wolnej woli, czyli właściwości tego, co w klasycznej filozofii i teologii nazywane jest duszą ludzką czy duszą duchową. Mimo uwikłania w schematy filozofii Kanta i post-kantowskie, w swojej krytyce materialistycznego redukcjonizmu wskazuje słusznie na istotne kwestie. W oparciu o jego uwagi można następująco streścić głównie momenty krytyczne:
1° Twierdzenie, jakoby wolność woli była iluzją, ma swoje korzenie w scjentystycznym redukcjoniźmie, polegającym na założeniach, których nie jest w stanie uzasadnić. Nie można bowiem w ramach przyrodnictwa uzasadnić, dlaczego nasze poznanie nie wykracza i nie może wykraczać poza procesy i dane empiryczne. Tym samym redukcjonistyczni „neuronaukowcy“ popełniają błąd logiczny petitio principii: zakładają z góry coś, co powinni udowodnić.
2° Przedstawiciele redukcjonistycznej „neuronauki“ wikłają się w wewnętrzne sprzeczności. Z jednej strony twierdzą, że nie tylko nasze odczuwanie, lecz także myślenie jest zdeterminowane przez procesy fizyko-chemiczne mózgu. Z drugiej strony apelują o to, by nie szukać innych wyjaśnień działania mózgu, tzn. przyjąć bezkrytycznie ich własny punkt widzenia. Taki apel jest oczywiście absurdalny przy założeniach materialistycznego redukcjonizmu, gdyż równocześnie zakłada wolność wyboru - mianowicie pójścia za apelem bądź jego odrzucenia.
3° Sprowadzenie całości działania ludzkiego do mechanizmów fizyko-chemicznych (co zresztą nie jest wynalazkiem „neuronauki“ lecz jest znane w filozofii najpóźniej od XVIII w., gdy La Mettrie definiował człowieka jako maszynę) oznacza negację odpowiedzialności etyczno-moralnej także w wypadku przestępców i zbrodniarzy. Dotyczy to każdego aktu moralnie złego, począwszy od drobnej kradzieży, aż do morderstw seryjnych z okrucieństwem i pedofilii. Nie brakuje „neuronaukowców“, którzy wprost postulują zmiany w systemie prawnym czyli de facto uniewinnienie nawet najgroźniejszych zbrodniarzy.
4° Redukcjonistyczni „neuronaukowcy“ mieszają perspektywy poznawcze, tzn. sprowadzają perspektywę świadomości (wewnętrznej, podmiotowej, czyli świadomość w pierwszej osobie) do perspektywy zewnętrzno-przedmiotowej (czyli świadomość rzeczywistości zewnętrznej). Udają przy tym, jakoby ich własna świadomość zewnętrzna w empirycznym badaniu mózgu nie miała nic wspólnego z ich własnymi przeżyciami i myślami, czyli ich świadomością podmiotową. Innymi słowy jest to oszukiwanie odbiorców typu: to, co „neuronaukowiec“ twierdzi (że każda myśl jest zdeterminowana przez procesy fizyko-chemiczne), my być prawdą, a nie tylko procesem fizyko-chemicznym.
5° Błąd tzw. mereologiczny (wskazali na niego już Bennett i Hacker) polega na tym, że to, co może być orzekane tylko o całości, jest orzekane o częściach składowych. Tak np. „neuronaukowcy“ nazywają mierzone przez siebie procesy mózgowe odczuwaniem czy myśleniem, mimo że wiadomo także w perspektywie czysto przyrodniczej, iż uzyskane w pomiarach dane nie wystarczą do zaistnienia odczuwania czy myślenia. Oni po prostu przywłaszczają sobie pojęcia psychologiczne dla nazywania tego, co są w stanie empirycznie stwierdzić, a jest to zresztą nadal bardzo mało i nie ma żadnych zasadnych powodów do zasadnej obietnicy, iż będzie można kiedykolwiek wyjaśnić procesy psychiczne wyłącznie i zupełnie mierzalnym procesami fizyko-chemicznymi.
6° Kluczowe w neuronaukach jest pojęcie tzw. korelatów neuronalnych. Chodzi o związek między procesami w neuronach (czy ogólnie w systemie nerwowym funkcjonalnym) a procesami w świadomości. Przyrodnicy są w stanie badać jedynie te pierwsze (choć wiedzą dotychczas bardzo mało, znacznie mniej niż o działaniu innych organów i komórek). Mogą też wykazać, że procesom świadomości towarzyszą procesy fizyko-chemiczne mózgu (aczkolwiek większość aktywności mózgu odbywa się bez udziału świadomości). Nie są natomiast i nie będą w stanie wykazać, że procesy fizyko-chemiczne są WYSTARCZAJĄCE do zaistnienia aktów świadomości. Samo pojęcie korelacji w neuronaukach nie jest ani jednoznacznie zdefiniowane, ani zjawisko to nie jest ani wyczerpująco opisane, ani tym bardziej wyjaśnione. Po prostu nie wiadomo, na jakich zasadach i według jakich reguł stany świadomości są powiązane ze stanami fizyko-chemicznymi neuronów, synaps, ich zespołów i całego mózgu, powiązanego zresztą z całym organizmem. Także nic nie wskazuje na to, by mogło to być w przyszłości wyjaśnione jedynie na płaszczyźnie przyrodniczej czyli mierzalnych procesów fizyko-chemicznych. Z tego, co obecnie wiemy - także w dziedzinie neuronauk - wynika dość jasno: zjawiska świadomości nie dadzą się sprowadzić do procesów funkcyjnego systemu nerwowego.
7° Głównym przedmiotem światopoglądowego ataku redukcjonistów jest wolna wola i ostatecznie godność człowieka jako istoty ponadzwierzęcej, czyli duchowo-cielesnej. Powołują się przy tym uporczywie na słynny experyment Libet’a, mimo że jego wyniki nie są ani jednoznaczne, ani powszechnie uznane w ramach samej neuronauki, a założenia metodologiczne zostały już dawno obalone. Debata jest prowadzona słusznie w temacie i około determinizmu. Zwykle jednak zapomina się czy przemilcza, że jest to pojęcie przed-przyrodnicze, filozoficzne, nie przyrodnicze samo w sobie. Nie ma i nie może być żadnego empirycznego dowodu na to, że cała rzeczywistość - w tym cały przebieg historii wszechświata od początku do końca - jest określona zupełnie i wyłącznie przez prawa przyrodnicze. Teoria kwantowa, która jest obecnie powszechnie uznana w przyrodnictwie, przemawia raczej przeciw determinizmowi, aczkolwiek jest otwarta na interpretację zarówno deterministyczną jak też indeterministyczną. Gdy neuronaukowcy wychodzą z założenia, że procesy mózgowe polegają wyłącznie i zupełnie na deterministycznych prawach materii czyli fizyko-chemicznych, to nie tylko przekraczają dziedzinę przyrodniczą lecz lekceważą nawet kwantową teorię rzeczywistości fizykalnej. Argumentowanie z takiej pozycji przeciw istnieniu wolnej woli i tym samym rzeczywistości niematerialnej czy nadmaterialnej jest nie tylko przekroczeniem kompetencji metodologicznej lecz wręcz oszukiwaniem odbiorców. Jak wskazuje prof. Rager, główny przedstawiciel materialistycznego determinizmu w neuronaukach, G. Roth, nie jest w stanie podać nawet jasnej, jednoznacznej definicji determinizmu, a mimo tego regularnie głosi, jakoby pomiar aktywności mózgu był dowodem na nieistnienie wolnej woli.
8° Jak już zauważono, neuronauka nie jest w stanie wykazać tożsamości procesów świadomości z procesami fizyko-chemicznymi. Gdy tzw. neuronaukowcy twierdzą, że w ramach swoich metod udowodnili takową tożsamość, to po prostu kłamią, nadużywając dane empiryczne jako pretext do wygłaszania tez światopoglądowych. Dokładniej mówiąc, tacy naukowcy wyznają monizm materialistyczny, czyli filozoficzny pogląd. Oczywiście jest kwestia, czy ten pogląd jest w stanie wyjaśnić poznawalną rzeczywistość, zarówno materialną na płaszczyźnie empirycznej, jak też pozamaterialną, czyli w dziedzinie myśli ludzkiej, która istotnie różni się od rzeczywistości nie tylko przyrody nieożywionej, lecz także roślinnej i zwierzęcej. Tylko człowiek jest w stanie stworzyć kulturę duchową i podejmować reflexję zarówno nad sobą i swoim działaniem, jak też nad całością rzeczywistości (czym zajmuje się filozofia, poniekąd także teologia). Powoływanie się na proces ewolucji, który ma być przyczyną sprawczą statusu człowieka na podstawie wyjątkowych właściwości i zdolności mózgu ludzkiego, polegającego - według redukcjonistów - wyłącznie na procesach fizyko-chemicznych, nie jest w stanie dostarczyć wyjaśnienia, a pełni jedynie funkcję surogatu metafizyki czy wręcz religii (ewolucja wyposażana jest we właściwości quasi boskie, stwórczo-sprawcze, co nie ma żadnych podstaw empirycznych i jest sprzeczne z założeniami ewolucjonizmu jako teorii empiryczno-przyrodniczej). Alternatywnymi ujęciami ontologiczno-antropologicznymi są: monizm immaterialistyczny (jak u Hegla czy Fichte’go), dualizm (najczęściej cytowanym przedstawicielem jest Descartes) oraz hylemorfizm, czyli koncepcja arystotelesowska i pośrednio też tomistyczna. Warto zauważyć, że redukcjoniści neuronaukowi zwykle zwalczają dualizm. Mają przy tym na myśli przeważnie koncepcję kartezjańską, którą - czy to z niewiedzy czy ze złej woli - rozciągają na wszystkie inne koncepcje poza swoją (czyli oprócz monizmu materialistycznego). W ich ujęciu dualizmem jest każdy pogląd wykraczający poza wyłącznie materialistycznie ujęte wyjaśnienie przyczynowo-skutkowe. Oczywiście nie trzeba udowadniać absurdalności i nieuczciwości takiego podejścia. Charakterystyczne jest, że jego reprezentanci, co widać wyraźnie w publicznych debatach rejestrowanych audiowizualnie, zwykle zamiast spokojnym argumentowaniem posługują się odgórnie rzucanymi epitetami i pretensjami. Dlatego ciekawym przedsięwzięciem byłoby opracowanie psychogramu takich osób jak G. Roth czy D. Dennett w zestawieniu z ich poglądami: pierwszy ma rodowód marxistowski, drugi subjektywistyczno-kartezjański, ale rodzinnie powiązany z islamem, który jest także ideologią totalitarną wymierzoną w rozumność i wolność. Czy więc materialistyczni neuronaukowcy bardziej mówią o sobie, tzn. o swoich mózgach i ich działaniu niż o sprawdzalnych danych naukowych chociażby z dziedziny, na którą się powołują, czyli neuronauk? Pytanie jest raczej tylko retoryczne.
9° Spora grupa naukowców, zarówno przedstawicieli neurologii i neurofizjologii, jak też filozofów zajmujących się tą tematyką, skłania się w obecnej debacie metaprzyrodniczej ku hylemorfizmowi, widząc w nim zdatne narzędzie pojęciowe i wyjaśniające dla danych wypracowywanych w neuronaukach, ale także w psychologii i psychiatrii. Zaznaczylo się to m. in. także w sympozjach naukowych odbytych niedawno na niektórych wydziałach teologii w Polsce (szczególnie aktywny wydaje się wydział w Toruniu). Wygląda na to, że akurat te wydziały mogą odegrać istotną rolę zarówno krytyczną jak też pomocniczą i kreatywną w dziedzinie neuronauk oraz ich implikacyj filozoficzno-antropologicznych i etycznych. Analizie i ocenie debaty na gruncie polskim należałoby poświęcić uwagę osobno. Stan rzeczy w tym temacie wskazuje póki co na niedobór wiedzy o stanie dyskusji na świecie i zarazem brak krytycyzmu w recepcji głównie poglądów redukcjonistycznych. Znaczną rolę odgrywa zapewne bariera językowa, ale także pewna wybiórczość źródeł spowodowana wpływem takich autorytetów jak x. Heller i jego uczniowie. Symptomatyczny i bynajmniej nie zaskakujący jest fakt, że wzmiankowany na wstępie prof. Duch powołuje się także na x. Heller’a (por. tutaj). Mam nadzieję, że P. T. Czytelnicy zechcą i będą w stanie samodzielnie wyciągnąć odpowiednie wnioski.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
Chociaż już od dłuższego czasu odpowiadam na tego typu pytania, to jednak widocznie nadal są niejasności i potrzeba dalszych wyjaśnień...
-
Dla tych P. T. Czytelników, którzy nie wiedzą, co oznacza skrót FSSPX, wyjaśniam, że po polsku oznacza on: Bractwo Kapłańskie Św. Piusa X. Z...
-
Samo patrzenie na nagie ciało nie jest grzechem. Grzechem jest natomiast pożądanie w znaczeniu pragnienia zgrzeszenia, czyli popełnienia ...
-
Kwestia dotyczy wprost autonomii Kościoła, w odpowiednim sensie stosunków między Kościołem a państwem. W tej kwestii są dwie zasadnicze p...
-
Przy okazji aktualnej sprawy posła Grzegorza Brauna (więcej tutaj ) słusznie nasuwa się pytanie, czy katolikowi wolno uczestniczyć w świętow...
-
Dzięki wskazówce życzliwego czytelnika trafiłem na książkę z wypowiedzią bodaj najwybitniejszego polskiego dogmatyka katolickiego w okresi...
-
W związku z działalnością tzw. ruchu oporu (FSSPXR) w Polsce byłem pytany wielokrotnie o opinię. To grono zresztą widocznie pilnie śledzi bl...
-
30 listopada 2023 roku na stronie znanego watykanisty Marco Tosatti'ego została opublikowana deklaracja będąca pierwszą tego typu reakc...
-
Najpierw przypomnijmy fakty, czyli kontext historyczny tego pytania. Od około 10-u lat, po Motu proprio "Summorum Pontificum...
-
Zależy, jaka zmiana. Jako istotne dla ważności Konsekracji zostały przez papieży określone słowa: " Hoc est enim Corpus meum " ...
Bardzo erudycyjny tekst. Dzięki niemu dowiedziałem się o nieznanej mi literaturze, jak np. o książce Bennetta i Hackera (którą nabyłem za ciężkie pieniądze).
OdpowiedzUsuńTym, czego mi osobiście brakuje, to choćby wzmianki o Davidzie Chalmersie, gdyż to, co on prezentuje jest właściwie monizmem, tyle tylko, że naturalistycznym, a nie fizykalnym czy materialistycznym (jest różnica!). Rozumiem jednak, że tekst nie może traktować o wszystkim.
Zupełnie natomiast nie rozumiem czemu mają służyć wycieczki w stronę krytyki neomarksizmu. Krytyki tej ideologii może Pan dokonać w innym artykule. Takie uwagi umieszczone tutaj sprawiają wrażenie, że pisze to jakiś fanatyczny anty-lewak, a tym samym podkopują merytorykę tekstu. Jest też sporo przytyków ad personam (np. pomysł z biogramami neuronaukowców). Nie kwestionuję czy zarzuty personalne są prawdziwie czy też nie, ale jedynie to, że są tu zbędne.
Uwagi odnośnie osób i ich powiązań nie są zbędne, gdyż powiązania przynajmniej w jakimś stopniu wyjaśniają brak merytoryki u tych osób.
UsuńKsiądz Doktor ma absolutnie rację - przecież nie chodzi tylko o spór między jakimiś wizjami świata, ale o spór ludzi, którzy te wizje prezentują. To właśnie u innych często brakuje tej analizy, że brak rzetelności, uczciwości, jakieś pozanaukowe i arbitralne stwierdzenia mogą mieć swoje korzenie właśnie o wiele bardziej w życiorysach tych ludzi niż w wynikach ich badań...
UsuńA ja wolę wiedzieć, czy opinie wygłasza ktoś z dorobkiem, czy absolwent Wyższej Szkoły Gotowania Na Gazie (to pan Stanisław Michalkiewicz) albo filozof z Uniwersytetu Warszawskiego, na przykład.
OdpowiedzUsuń"Nie brakuje „neuronaukowców“, którzy wprost postulują zmiany w systemie prawnym czyli de facto uniewinnienie nawet najgroźniejszych zbrodniarzy."
OdpowiedzUsuńmożna prosić o przykłady?
Szanowny Xięże. W filozofii klasycznej mamy argument kosmologiczny opierający się na prawie przyczyny sprawczej. Czy nie jest tak, że determinizm wynika z tego prawa przyczyny sprawczej? Czy może coś źle rozumiem ...
OdpowiedzUsuńDennett nie jest redukcjonistą. On jest eliminatywistą, konkretnie iluzjonistą - w uproszczeniu uważa, że nasze pojęcie czym jest nasze doświadczenie świadomości jest błędne, czyli nasza świadomość tak jak ją intuicyjnie rozumiemy nie istnieje. Pomimo intuicyjnej absurdalności tego poglądu jest on łatwiejszy do wybronienia niż redukcjonizm, z czego on może nawet zdaje sobie sprawę.
OdpowiedzUsuńPodczas gdy to prawda, że z filozoficznego punktu widzenia redukcjonizm był krytykowany z wielu stron, i jest ciężki do wybronienia, może nawet można by powiedzieć zdyskredytowany (Jeden z ciekawszych argumentów można znaleźć tutaj https://thepessimisticidealist.blogspot.com/2021/08/an-argument-against-identity-theory-of.html), to iluzjonizm jest w o wiele lepszej pozycji, podobnie zresztą jak epifenomenalizm.
Czy w porządku jest napisanie licencjatu z dziedziny lingwistyki kognitywnej (która skupia się przeważnie na metaforze pojęciowej (conceptual metaphor), czyli wyjaśnianiu jednej sfery ludzkiego doświadczenia (zwykle abstrakcyjnej) przez inną (zwykle konkretną) jak np. czas to pieniądz? Wybrałem taki temat nie wiedząc do końca o co chodzi, teraz nie da się go zmienić, ale mam zamiar sprowadzenia tego do sfery języka i myśli w ujęciu abstrakcyjnym, bez odniesień do neuronauki i abstrahując od fałszywych poglądów (taka redukcja jest możliwa; od strony lingwistycznej niekonieczne jest wnikanie w biologię lub filozofię tej kwestii). "Obrazy" "schematy myślowe", "dziedziny", "ramy", "pojęcia", "mapy" nie zawierają sugestii jakoby człowiek był tylko materią. Co Ksiądz o tym sądzi?
OdpowiedzUsuńMożna pisać o wszystkim, byle rzetelnie.
UsuńW sensie że istnieje praca czeskiego filozofa, która streszcza się w zdaniu "Lingwistycznie teoria dobra, ale wara wam od filozofii" i mam zamiar tego użyć i się tego trzymać i zaznaczyć, że w mojej pracy chodzi o język a myślenie, niekoniecznie mózg jako organ
UsuńNie ma lingwistycznej, niefilozoficznej teorii dobra.
UsuńWyraziłem się niejasno. Sparafrazuję.
Usuń"Istnieje praca czeskiego filozofa, która streszcza się w zdaniu "Lingwistycznie ta teoria jest dobra, ale nie należy brnąć w inne dziedziny" i mam zamiar tego użyć i się tego trzymać i zaznaczyć, że w mojej pracy chodzi o język i jego relację do myślenia, ale niekoniecznie mózg jako organ"
Nie wiem, o jaką teorię chodzi.
UsuńTeoria metafory pojęciowej (że człowiek używa jednych sfer poznawczych do systematycznego wyjaśnienia innych i wyraża to w języku) po odrzuceniu balastu ideologicznego, ma wiele zalet.
UsuńNie znam i nie mogę się wypowiedzieć.
UsuńNie oczekiwałem wypowiedzi, podałem tylko kontekst i przykład, jak można uniknąć tych idei w pracy.
UsuńBardzo Księdzu dziękuję za ten rzetelny tekst. Tym bardziej dziękuję, że jakościowo (bardzo na plus) różni się od odpowiedzi, które często formułowane są przez innych katolickich teologów. Zdaję sobie sprawę, jak bardzo zajęty jest Ksiądz, ale czy mógłby kiedyś Ksiądz jeszcze kontynuować ten wątek odnośnie treści które od wielu lat propaguje Włodzisław Duch. Wierzę w to co Ksiądz napisał, jednak rozwinięcie mogłoby mieć pozytywny wpływ na ludzi których człowiek ten zwyczajnie zwodzi. Niestety Włodzisław Duch jest zapraszany nawet na katolickie uczelnie. Rzetelny, nawet wyrywkowy tekst o tym, w moim przekonaniu byłby bardzo pożyteczny dla ludzi szukających prawdy. Tak czy inaczej bardzo Księdzu dziękuję za działalność Księdza i polecam Księdza Panu Bogu, aby nie ustawał Ksiądz w pięknym i ważnym dziele.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe. Dziękuję za ogromny wkład pracy.
OdpowiedzUsuńChoć minęło już trochę czasu, odkąd Ksiądz Doktor zamieścił ten wpis, to nadal chętnie wracam do jego lektury. Bóg zapłać za poruszenie tego tematu!
OdpowiedzUsuńCzy mógłby Ksiądz zająć się również aktualnym tematem tzw. sztucznej inteligencji (AI)? Podobnie, jak w przypadku neuronauk, tak też tutaj słychać tu i ówdzie głosy, że rozwój tzw. sztucznej inteligencji przekreśli sens ludzkiego istnienia.
Z Panem Bogiem!