Zasady komentowania: bez anonimowych komentarzy

Sedemenefregizm jako sposób na przetrwanie


30 listopada 2023 roku na stronie znanego watykanisty Marco Tosatti'ego została opublikowana deklaracja będąca pierwszą tego typu reakcją na obecną sytuację w Kościele. Sygnatariusze są anonimowi i nazywają się "grupą dziewięciu", składającą się z duchownych i świeckich filozofów, teologów, kanonistów i historyków. Deklaracja jest o tyle bardziej ciekawa, że próbuje wyrazić i określić stanowisko, które stało się jeszcze bardziej aktualne po niewiele później opublikowanej deklaracji "Fiducia supplicans" w kwestii błogosławienia związków grzesznych. To stanowisko otrzymało dziennikarską nazwę sedemenefreghismo od włoskiego wyrażenia "me ne frego" czyli "nie obchodzi mnie", "nie rusza mnie". 

Oto robocze tłumaczenie tej deklaracji:

Świadomi niebywałego kryzysu, który już od dłuższego czasu uderza w Kościół, oraz widząc, że toczone pośród ludzi dobrych często spory, podziały oraz debaty bez końca mają za przedmiot stan Stolicy Piotrowej (oraz całej hierarchii kościelnej), jako prywatni uczeni (duchowni, świeccy, teologowie, filozofowie, kanoniści, prawnicy i historycy) zgodnie sporządziliśmy co następuje:

1. Że mamy niebywały kryzys w łonie Kościoła, że w kryzysie pierwotna Tradycja Katolicka zostaje przytłoczona przez doktryny heterodoxyjne (modernizm i neomodernizm), że ten kryzys jest kryzysem doktrynalnym, liturgicznym i moralnym, że ten kryzys dotyka ciała Kościoła aż do Stolicy Rzymskiej - tego nie trzeba udowadniać, lecz tylko stwierdzić. 

2. Że ten kryzys, choć ma korzenie starożytne, ma swój początek na Soborze Watykańskim II wraz z przewagą niekatolickiego myślenia pośród hierarchii, sięgając aż do Stolicy Rzymskiej - tego nie trzeba udowadniać, lecz tylko stwierdzić. 

3. Że nowa liturgia wprowadzona przez Pawła VI przedstawia sztuczną konstrukcję oraz obiektywne zerwanie z nieprzerwaną Tradycją Kościoła oraz z dogmatem katolickim - tego nie trzeba udowadniać, lecz tylko stwierdzić. 

4. Obowiązkiem każdego ochrzczonego jest trwanie w wyznawaniu wiary ze Chrztu, czyli we wierze wszechczasów, w niezmiennej doktrynie otrzymanej od Apostołów. Obowiązkiem każdem ochrzczonego jest żyć i modlić się zgodnie ze świętą wolą Bożą, ukazaną w Bożym Objawieniu (Piśmie św. i świętej Tradycji). 

5. Obowiązkiem każdego ochrzczonego jest unikanie tego, co może zaszkodzić własnej duszy, co stanowi niebezpieczeństwo dla integralności wiary. 

6. Wobec rozmiaru i wagi kryzysu i aż do jego rozwiązania (potępienie i wyrzucenie z Kościoła każdej idei heterodoxyjnej, całkowity powrót do Tradycji w doktrynie, w liturgii i w obyczajach) jest powinnością roztropności, by nie dowierzać hierarchom opanowanym przez myślenie niekatolickie, jak też instytucjom kościelnym, które stały się narzędziem myślenia niekatolickiego. 

7. Roztropne jest trzymanie się wszystkiego, co jest pewne (lex credendi, lex orandi, lex vivendi jak to było zawsze nauczane), powstrzymując się natomiast od zgody na to wszystko, co jest wątpliwe. 

8. Wierny, czy to duchowny czy świecki, nie jest powołany do badania każdego poszczególnego nauczania, każdego poszczególnego textu liturgicznego, każdej wypowiedzi hierarchii dla zbadania jej zgodności z Depozytem Wiary. Raczej należy przyjąć kryterium roztropnościowe i profilaktyczne: skoro myślenie niekatolickie zaraziło hierarchię aż do Stolicy Rzymskiej, to należy trzymać się tego, co było nauczane przed kryzysem, i należy powstrzymać się od zgody na to, co jest nauczane potem. 

9. Powstrzymanie się od zgody nie jest "wolnym osądem", lecz powinnością roztropności dla trwania we wierze. Powstrzymując zgodę pozostawia się autorytetowi Kościoła osąd doktrynalny (o wierze bądź moralności) oraz co do lex orandi. Gdy kryzys zostanie przezwyciężony a hierarchia będzie znów pewna w ortodoxji wiary, wówczas będzie ona prawowitą władzą sądzenia we wierze. 

10. Kryzys będzie mógł być przezwyciężony gdy hierarchia (papież i moralna jednomyślność biskupów) będzie nauczała tę samą doktrynę, która była nauczana przez Kościół nieprzerwanie do Soboru Watykańskiego II i zostanie przywrócona lex orandi Tradycji Apostolskiej. 

11. Z racji uwikłania samej Stolicy Rzymskiej w kryzys jest zasadne postawienie kwestii co do stanu Stolicy Papieskiej. 

Uprawnioną jest opinia tych, którzy uważają Jorge Maria Bergoglio za prawdziwego papieża, choć poważnie heterodoxyjnego.

Uprawnioną jest opinia tych, którzy uważają Jorge Maria Bergoglio za nieprawowitego okupanta Stolicy Piotrowej i tym samym za antypapieża. 

Uprawnioną jest opinia tych, którzy uważają Stolicę Rzymską za nieobsadzoną.  

Uprawnioną jest opinia tych, którzy uważają, że Stolica Rzymska jest obsadzona jedynie materialnie. 

Uprawniona jest opinia tych, którzy wiążą kryzys Stolicy Rzymskiej z postacią papieża heretyka. 

Uprawniona jest opinia tych, którzy wiążą kryzys Stolicy Rzymskiej z postacią papieża schizmatyka. 

Uprawniona jest także opinia tych, którzy uważają, że jest współobecność "dwóch Kościołów" pod widzialną postacią jednego Kościoła (tak więc w Kościele posoborowym byłby zarówno prawdziwy Kościół Chrystusowy, święty Kościół katolicki, apostolski rzymski, jak też neo-Kościół gnostycki) z papieżem jako głową obydwóch w ten sposób, że papież byłby wikariuszem Chrystusa, ale także głową nowej wiary, nowego kultu, nowego Kościoła. 

Uprawniona jest opinia tych, którzy uważają papieży posoborowych za prawdziwych papieży, chociaż nacechowanych myśleniem niekatolickim. 

12. Co do punktu 11 to są to między innymi opinie, których nie możne ze sobą pogodzić, gdyż nie mogą być równocześnie prawdziwe, a tylko jedna z nich może być prawdziwa. Osądzenie co do tego, która jest prawdziwa, jest sprawą wyłącznie najwyższej władzy w Kościele. Dopóki, po rozwiązaniu kryzysu, najwyższa władza w Kościele nie wyda osądu, są to tylko opinie uprawnione i podlegające dyskusji. 

13. Ponieważ są to tylko opinie, żadna z nich, nawet jeśli jest uprawniona, nie może być pewnym kryterium w stawieniu czoła kryzysowi. 

14. Ponieważ tylko najwyższa władza Kościoła ma prawo wydać osąd w kwestii Stolicy Rzymskiej, rozwijanie bądź popieranie takiej czy innej tezy będzie przedsięwzięciem nieuchronnie skazanym na brak rozwiązania. Kwestia Stolicy Rzymskiej jest skazana na pozostawanie otwartą, nierozwiązaną aż do końca kryzysu, aż to pewnego osądu najwyższej władzy. 

15. Różnice zdań co do Stolicy Rzymskiej nie może być nigdy powodem do podziałów, gdyż chodzi o opinie podlegające dyskusji, a nie o prawdy pewne. 

16. Jakiekolwiek byłyby opinie, to dopóki trwa stwierdzony kryzys (także w Stolicy Rzymskiej oraz w całej hierarchii) to postawa roztropności powinna polegać na powstrzymaniu się od zgody (sospensione dell' assenso), w oczekiwaniu na koniec kryzysu. 

Nadaje się temu naszemu stanowisku określenie "sedemenefregizm" w podwójnym znaczeniu:

- "mnie nie obchodzi" kwestia Stolicy Rzymskiej, o ile nie może być rozwiązana przez nas, więc bezużyteczne jest jej stawianie sobie,

- "mnie nie obchodzi" to, co pochodzi od Stolicy Rzymskiej, o ile ten, kto na niej zasiada (czy prawowicie czy nieprawowicie, czy jedynie materialnie czy także formalnie, czy de facto czy de iure, to podlega dyskusji), jest opanowany przez myślenie niekatolickie i z powodu roztropności nie powinien był słuchany. 


Tyle textu deklaracji. Jest ona wysoce kompetentna zarówno teologicznie jak też kanonicznie. Osobiście podejrzewam - także na podstawie chronologicznej bliskości faktu zaszykanowania kardynała R. Burke'a odebraniem mu mieszkania oraz pensji kardynalskiej, co miało miejsce około dwóch tygodni po opublikowaniu deklaracji - że jej inicjatorem i jednym z sygnatariuszy jest właśnie ten Kardynał. 

Ponadto osobiście mam tylko jedną uwagę. Wolałbym w tym kontekście użycie innego słowa niż kryzys, gdyż moim zdaniem bardziej pasujące jest określenie "zapaść". Rozumiem jednak, że słowo kryzys bardziej napawa optymizmem, gdyż można je rozumieć w nawiązaniu do kryzysu w stanie pacjenta. Obecny stan Kościoła wydaje się gorszy niż krytyczny. Równocześnie pewne jest, że bramy piekielne go nie przemogą. Po upadku Kościoła - a było ich sporo w historii - zawsze następowało podniesienie i odnowa. Na tę odnowę nie wystarczy czekać. Każdy wierzący może i powinien codziennie odnawiać się łasce Bożej, w życiu wiarą, nadzieją i miłością. To jest kryzys w każdym z nas. I zarazem jego przezwyciężenie tu i teraz. 

15 komentarzy:

  1. Te nawoływanie do całkowitego ignorowania nauczania posoborowego brzmi trochę niewiarygodnie. Czy mógłby Ksiądz skomentować szerzej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co to znaczy: "nauczanie posoborowe"? Nie ma czegoś takiego. Kościół zawsze i wszędzie ma nauczać tego samego. Jeśli ktoś naucza czegoś przeciwnego lub rozmytego i niejasnego, a robi to w autorytecie Kościoła, jest w błędzie, głosi błąd i nie wolno go słuchać, choćby to był sam papież.

      Usuń
    2. To, czego się naucza po Soborze Watykańskim II. Najwyraźniej autorzy dokumentów nawołują do ignorowania tego niezależnie od autentyczności, argumentując, że wierny nie odróżni nauczania fałszywego od prawdziwego.
      Prosiłbym czytać uważnie i zważać na kontekst.

      Usuń
    3. tadeusz863 stycznia 2024 12:12
      Czytam uważnie i zważam na kontekst. Twierdząc, jakoby autorzy tez sedemenefregizmu nawoływali do ignorowania nauczania autentycznego (rozumiem, że chodzi o niezmienne magisterium?) zwyczajnie Pan nadinterpretuje. Czego to autentycznie zaczęto nauczać po SWII, czego by wcześniej autentycznie nie nauczano? Czy sądzi Pan, że zaczęto autentycznie nauczać czegoś, co jest przeciwne lub rozmywa i/lub zaciemnia to, czego autentycznie nauczano do SWII? Jeśli tak, proszę wskazać przykłady.

      Usuń
  2. Czcigodny Księże, czy mógłby Ksiądz rozjaśnić, co w praktyce oznaczają słowa „Uprawnioną jest opinia tych, którzy uznawają Stolicę Rzymską za nieobsadzoną”? W praktyce uznanie sedewakantyzmu prowadzi nieuchronnie do odrzucenia sakramentów w nowym rycie a nawet odmowy uczestnictwa we Mszy Świętej, w której wymienia się imię Papieża, choćby nawet kapłan ją odprawiający byłby wyświęcony przez biskupa z linii czysto przedsoborowej. Czyli jest to de facto schizma i kłóci się według mnie z punktem 15. powyższego dokumentu. Sam Ksiądz z resztą na tym blogu pisał, że sedewakantyści popełniają grzech przeciwko wierze. Jak to się ma to twierdzeń z tego dokumentu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest to wyjaśnione w samym tekście. Uprawniona, bo póki co nie rozstrzygnięta formalnie.

      Usuń
    2. To odnosi się do postaci Bergoglio i stanu obecnego. Autorzy uznają, że Benedykt i jego poprzednicy byli papieżami.

      Usuń
    3. schizma to stworzenie równoległych struktur kościelnych i uzurpacja posiadania jurysdykcji

      Usuń
  3. > To odnosi się do postaci Bergoglio i stanu obecnego.

    Ale nawet w takim wypadku wyznawanie sedewakantyzmu prowadzi do odrzucenia Mszy odprawianej w łączności z Papieżem. Chodzi mi o to, że wyznawanie pewnych opinii czy tez bezpośrednio prowadzi do kolejnych i tego się nie da uniknąć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak kard. Burke może być jedynym sygnatariuszem skoro mowa o dziewięciu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inicjatorem i jednym z sygnatariuszy. Czego można nie rozumieć?

      Usuń
    2. Przepraszam, faktycznie, źle przeczytałem. Przeczytałem „jedynym”. Mój błąd.

      Usuń
  5. Dziękuję Księże Dariuszu za opublikowanie i wsparcie tej inicjatywy. Przecież wreszcie trzeba z tym bałaganem coś zrobić. Chwała tym, którzy coś próbują działać. Nie możemy tkwić w tym i zwłaszcza gdy jeden katolik konserwatywny ubliża drugiemu itp. Sytuacja jest nader poważna. Moim zdaniem zasłużyliśmy na wielką karę Bożą, która może jest tuż, tuż. Nie należy się dziwić gdy coś tragicznego się wydarzy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Szczerze mówiąc wątpię czy kard. Burke miałby aż tak radykalne stanowisko. To że ma na pieńku z Franciszkiem jest powszechnie wiadome i widoczne gołym okiem. Sam natomiast jak i większość "konserwatywnych" hierarchów pozytywnie wypowiada się o SW II, a negatywne znamiona mogą mieć jedynie wypowiedzi o wprowadzanych później reformach, szczególnie te ostatnie. Sam też widziałem jak udzielał Komunii św. dołapnej bez jakichś problemów.

    OdpowiedzUsuń
  7. "Że ten kryzys, choć ma korzenie starożytne" - O jakie korzenie może, według Księdza, chodzić?

    OdpowiedzUsuń