Na powyższą wypowiedź zwrócił mi uwagę jeden z P. T. Czytelników z prośbą o ocenę. W temacie już się zasadniczo wypowiedziałem (tutaj).
Mówiąc najkrócej: to jest połączenie ignorancji teologicznej z brakiem elementarnego trzeźwego myślenia.
ad I.
X. Jakubiak widocznie nawet nie wie, po co jest błogosławieństwo w ogóle, a błogosławienie domów w szczególności. Mówiąc najkrócej: każda modlitwa Kościoła i każda jego czynność ma na celu i zmierza do zbawienia dusz, a to się dzieje przez nawrócenie z grzechów. Owszem, modlitwy Novus Ordo zawierają poważne rozmycie pod tym względem. Widocznie ich autorzy-wynalazcy już przy ich tworzeniu przynajmniej dopuszczali rewolucję bergogliańską, z którą mamy teraz do czynienia. Jednak także w nich nie ma żadnych podstaw do twierdzenia, że błogosławione są grzeszne związki, gdyż jest w nich mowa jedynie o mieszkańcach domu, nie o parach. Tak samo w spowiedzi czy przy innych okazjach błogosławi się poszczególne osoby, a nie pary czy ich związki. Błogosławienie par grzesznych jest wynalazkiem "Fiducia supplicans".
ad 1.
W jaki sposób FS przewiduje badanie, czy dane osoby wyrażają błędną koncepcję małżeństwa? Jakie to musi być wyrażanie, gdzie i kiedy? Czy to wyrażenie musi nastąpić bezpośrednio przed udzieleniem błogosławieństwa i wobec kapłana, czy wystarczy dzień, tydzień, miesiąc, rok wcześniej? W jaki sposób powinno ono mieć miejsce? Jak kapłan ma to zbadać? Tego x. Jakubiak także nie określa. Tym samym albo jest ofiarą obłudy FS, albo sam oszukuje.
ad 2.
Od kiedy to błogosławieństwo jest włączeniem się kapłana w czyjąś modlitwę? Błogosławieństwo kapłańskie jest urzędowym aktem działającego w imieniu Kościoła, NIE prywatną modlitwą w prywatnej sprawie.
Jak kapłan powinien sprawdzić, czy dana para akurat o to się modli? W jaki sposób? Kiedy?
Tego również nikt nie precyzuje, x. Jakubiak też.
ad 3.
To oddzielenie od obrzędu ślubu cywilnego jest słuszne, ale również obłudnym zabiegiem. Jak określić związek błogosławienia ze ślubem cywilnym? Ile dni musi upłynąć po takim ślubie, żeby można było udzielić błogosławieństwa? A może wystarczy to zrobić dzień po albo dzień przed? Całkiem możliwe. Czy i jak kapłan powinien pytać o takie okoliczności? Wyobraźmy sobie, że taka para przychodzi do kościoła w dzień po ślubie cywilnym, w niedzielę odświętnie ubrana. Podchodzi do kapłana po Mszy św., być może nawet w zamówionej przez siebie intencji, i prosi o błogosławieństwo. Który kapłan wpadnie na pomysł, by zapytać, czy są po ślubie cywilnym i kiedy go zawarli? Toż to są tylko pozorne ograniczenia, nie tylko nierealistyczne, lecz wręcz obłudne.
ad 4.
W Kościele nigdy nie było i nie ma błogosławieństw, które nie są sakramentaliami. To jest wynalazek protestancki. Duchownemu Kościoła wolno działać w imieniu Kościoła wyłącznie według obrzędów przepisanych w rytuale (Rituale Romanum). Jakieś "spontaniczne" modlitwy czy błogosławieństwa to zwyczaj protestancki, niestety obecnie dość rozpleniony pośród katolików, i to bez żadnej porządkującej reakcji ze strony władzy kościelnej. Ta samowolka zostaje przez "Fiducia supplicans" po raz pierwszy podniesiona do rangi quasi oficjalnej, co jest jednym z elementów demontażu Kościoła i jego protestantyzacji.
ad 5. i 6.
Odróżnienie na błogosławieństwo liturgiczne (w sensie przewidzianego w księgach liturgicznych) i nieliturgiczne jest obłudnym wynalazkiem "Fiducia supplicans". Nie ma pozaliturgicznych obrzędów Kościoła i kapłanowi nigdy nie wolno było sprawować jakichkolwiek obrzędów - także błogosławieństw - nieprzewidzianych przynajmniej w rytuale (Rituale Romanum).
Powoływanie się tutaj na Pismo św. świadczy zarówno o ignorancji teologicznej jak też o niekatolickim myśleniu. To protestanci posługują się słowami Pisma św. w swoich "błogosławieństwach". Czynią tak z tego powodu, że odrzucają kapłaństwo hierarchiczne, a także regulowanie całości liturgii przez Kościół. W katolickim rozumieniu Pismo św. nie jest rytuałem, ani inną księgą liturgiczną.
ad 7.
X. Jakubiak miesza tutaj różne sprawy. Liturgią w sensie ścisłym jest sprawowanie sakramentów, natomiast liturgią w sensie szerszym są także sakramentalia, czyli także wszelkiego rodzaju błogosławieństwa. O tym właśnie mówi Kodex Prawa Kanonicznego. Nigdy w Kościele nie było błogosławieństw, które by nie były sakramentaliami. To jest wynalazek "Fiducia supplicans" na do doraźny obłudny użytek, w celu przemycenia błogosławienia związków grzesznych.
ad 8.
Wystarczającym zgorszeniem jest krętactwo i obłuda tego dokumentu, wraz z jego obrońcami. Także podkreślanie, że należy unikać zgorszenia. Zgorszeniem jest z definicji coś złego. Jeśli dana czynność jest zła, to należy jej unikać z powodu zła, nie z powodu zgorszenia. Zgorszenie jest jedynie okolicznością powiększającą zło moralne.
Laudetur Jesus Christus!
OdpowiedzUsuńProszę Księdza, chciałbym spytać, czy wolno zatem wiernemu poprosić kapłana (spontanicznie, np. poza kościołem) o błogosławieństwo?
Oczywiście wolno. Wówczas kapłan na do dyspozycji także krótką i ogólną formę błogosławieństwa, którą zapewne zna też na pamięć. Błogosławią oczywiście albo indywidualnie, albo upewniwszy się, że nie błogosławi pary żyjącej w grzesznym związku.
UsuńSkoro błogosławieństwo to również liturgiczna czynność to czy rodzice mogą zrobić znak krzyża na czole dziecka i powiedzieć by "Pan Bóg ci błogosławił"?
UsuńBo wiadomo, że świeccy noszą medaliki, szkaplerze i są to sakramentalia, ale nie to szersza składowa liturgii to się zdziwiłem.
A czy zgorszeniem nie może być np. nauczanie lub zachowanie surowe i z pozoru "zimne" (np. straszenie piekłem) o ile słuchacze / obserwujący nie rozumieją kontekstu czy z innego powodu będą sądzili coś błędnego (np. jakoby straszenie piekłem było istotą nauczania Kościoła)? Czy to jest najzwyczajniej problem samych słuchaczy?
OdpowiedzUsuńSzczęść Boże,
OdpowiedzUsuńCzytając powyższy artykuł pojawiło się następujące pytanie:
Czy Ja jako mąż i ojciec mogę błogosławić żonę i dzieci. Pytam, bo robię to codziennie czyniąc znak krzyż kciukiem na ich czołach wypowiadając słowa "błogosławię cię w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego Amen". Czy jest to praktyka zgodna z tradycją KK?
To jest prywatne błogosławieństwo rodzicielskie i jest w porządku.
Usuńa do tego te mętne pseudo wyjaśnienia https://www.vaticannews.va/pl/watykan/news/2024-01/watykan-biskupi-moga-rozeznac-zastosowanie-fiducia-suplicans.html
OdpowiedzUsuńJako że z tajemniczego powodu nie da się wysłać wiadomości przez formularz po prawej stronie, pozwolę sobie zadać pytanie tutaj:
OdpowiedzUsuńKsięże Doktorze, czy dzieła tzw. Mistrza Eckharta są ortodoksyjne i wolno je czytać jako książki traktujące o duchowości? Czy można poprośić o dłuższy wpis w tej sprawie, jako że niektóre z jego tez zostały potępione, później ponoć przez niego samego odwołane, dodatkowo różne kierunki myślowe, którym do katolicyzmu daleko (np. teozofia) na pisma tego człowieka się powołują?
Ten człowiek robi za profesora. Jest kanonistą. Nie rozumiem tego fenomenu. Ksiądz miał do czynienia z podobnymi ludźmi. Czy to wynik (tylko) złej formacji teologicznej? Czy gdyby znał prawdę, to działałby zgodnie z nią? Ja spotkałem wielu świeckich, którzy nie chcą znać prawdy, odmawiają wiedzy, boją się. Chcą ufać pozorom za wszelką cenę. Nawet smutne historie własnych dzieci czy innych osób z otoczenia nie są w stanie tego zmienić.
OdpowiedzUsuńCo do ludzi świeckich, wydaje mi się, że dosyć często się zdarza, że ludziom słabiej wykształconym zwykła ufność często zastępuje apologię.
OdpowiedzUsuń