Ostatnio przypadkowo trafiłem na pewien dziwny profil na fb i zarazem na bloga. Oto wpis, do którego muszę się odnieść dla uświadomienia i przestrogi przed radosną twórczością tej osoby:
Są tutaj dwie istotne kwestie:
- przedstawienie Zbawienia w Jezusie Chrystusie jako polegającego na kłamstwie,
- powiązanie tego kłamstwa z "niewiarygodnym Miłosierdziem", czyli z modnym obecnie zakłamanym "miłosierdziem" bez sprawiedliwości.
Otóż owa przypowieść z wypadkiem, szkodą i wybawicielem z kłopotu jest nie tylko absurdalna, lecz zakłamana i bluźniercza. Nie trzeba być znawcą Pisma św. i teologii, by wiedzieć, że Jezus Chrystus nigdy nie powiedział, jakoby cierpiał za Swoje winy, jakoby to On zgrzeszył. Tym samym autor popełnia fundamentalne zafałszowanie już nawet na poziomie faktów źródłowych.
Mimo wskazania na problem, autor nadal brnie w tym bluźnierstwie:
Nie wiem, skąd ta osoba bierze swoje pojęcie expiacji. Może ono być tylko albo urojone, albo wzięte z innych, niebiblijnych i niechrześcijańskich źródeł, gdyż jest sprzeczne z Objawieniem biblijnym. Ani w Piśmie św., ani w żadnym innym źródle teologii nie jest powiedziane, by zwierzęta ofiarne zgrzeszyły, czy żeby Jezus Chrystus uznał grzechy ludzkości za Swoje.
- Księga Tobiasza jest jedynie deuterokanoniczna, co ma wpływ na jej interpretację. Ponadto jest starotestamentalna, tym samym nie zawiera ostatecznej prawdy objawionej, czyli jest pod tym względem niedoskonała. W Nowym Testamencie nie jest nigdzie cytowana.
- Słowa Pana Jezusa w J 7,8 nie są kłamstwem, ponieważ jest jasno powiedziane w 7,9, że Pan Jezus pozostał w Galilei, więc nie skłamał. Chodziło o pielgrzymowanie razem z krewnymi. Czym innym jest późniejsze pójście ukryte, o którym mowa w 7,10. Powód jest podany wyraźnie: ponieważ jeszcze nie nadszedł Jego czas.
Czyli dla delikwenta człowieczeństwo jest równoznaczne ze stanem grzechu tak, jakby człowiek nie został stworzony bez grzechu, czyli jakby grzech stanowił istotny składnik natury ludzkiej. No cóż, to jest kolejny absurd świadczący o braku elementarnej wiedzy teologicznej lub o negowaniu podstawowych prawd wiary.
Przykład bankowy jest tutaj charakterystyczny (a swoją drogą świadczy o braku elementarnego logicznego myślenia, gdyż czymś innym jest spłacenie za kogoś długu, a czymś innym powiedzenie, że się ten dług zaciągnęło). Otóż jego autor - pozostający anonimowy - przedstawia się następująco:
Tak więc autor jest po pierwsze widocznie z wykształcenia i zawodu związany z międzynarodówką bandycko-lichwiarską. Po drugie, widocznie nie ma żadnego wykształcenia teologicznego, natomiast ma "pasję w obszarze teologii" wykształconą w rozmowach z ateistycznym partnerem biznesowym, z którym się świetnie rozumie.
Ciekawe i właściwie wyjaśniające są sympatie pseudoteologiczne, które wyznaje:
Najbardziej charakterystyczni są tutaj: krypto-okultystyczny miesięcznik (było o nim tutaj) oraz pseudocharyzmatyczny vloger Kapusta, o którego bezczelnych kłamstwach musiałem już kilkakrotnie traktować (tutaj, tutaj, tutaj, tutaj, tutaj i tutaj, jeszcze o herezjach jego ojca tutaj).
Tak więc bluźnierstwo "racjonalnego katolika" odnośnie Jezusa Chrystusa i dzieła Zbawienia pasuje dość dokładnie do jego powiązań zawodowych i "autorytetów": to jest myślenie talmudyczne, realizowane zresztą także w islamie, gdzie Ałłah jest nazwany najwyższym kłamcą (porównaj tutaj).
Tym samym ów blog powinien się raczej nazywać: pseudoracjonalny bluźnierca, który ma niewiele wspólnego z katolicyzmem.
To naprawdę przerażające że takie osoby mówią o sobie "katolik" i że wykładają prawdę "katolicka". Jest cały wysyp takich klientów od Pana Kapusty zaczynając. Dobrze czcigodny księże że prowadzi swój blog i częściowo odklamuje rzeczywistość. Takie czasy że już nieraz często się połapać co jest prawdą katolicką.
OdpowiedzUsuńDokładnie. Dzięki Bogu za ten blog.
UsuńPrzeraża mnie to, że coraz więcej osób duchownych poleca tego typu osoby czy to przez media czy w rozmowach z wiernymi.
Wszystko jestem w stanie zrozumieć, ale brakuje sił kiedy kolejny kapłan/osoba zakonna z przejęciem opowiada o kolejnych wynurzeniach tego grona "katolickich" ekspertów.
Brak wiedzy teologicznej, znajomości KKK, nauki i tradycji KK to nie domena wiernych, ale dzisiaj również i duchownych.
Mam wrażenie, że duchowni jak i osoby zakonne udają, że nie widzą co się dzieje w KK. Zaklinają rzeczywistość i argumentują to w sposób, który Ksiądz tutaj obalił niejednokrotnie. Duchowieństwo naszych czasów jest w tragicznym stanie i widać wyraźnie, że są nieliczni - bardzo nieliczni - którzy takim herezjom zadają kłam.
"Księga Tobiasza nie należy to ksiąg kanonicznych, lecz jest jedynie deuterokanoniczna. W dodatku, jest starotestamentalna, tym samym nie zawiera ostatecznej prawdy objawionej. W Nowym Testamencie nie jest nigdzie cytowana."
OdpowiedzUsuńProszę sprecyzować, co zmienia to, że jest deuterokanoniczna - przecież, o ile się orientuję, oznacza to jedynie pewne wątpliwości co do włączenia do kanonu na pewnym etapie. Wyłączenie ksiąg deuterokanonicznych charakteryzuje przecież protestantów.
A także, co oznacza "nie zawiera całej prawdy objawionej".
Proszę mnie poprawić w razie mylenia się, ale czy nie jest to jakaś błędne rozdzielenie Biblii?
Deuterokanoniczność ma wpływ na interpretację, gdyż wynika z wątpliwości przynależności do kanonu, a te zastrzeżenia mają swoją podstawę, nawet jeśli ostatecznie zostały uznane za niewystarczające dla wykluczenia z kanonu. Innymi słowy: włączenie Księgi Tobiasza do kanonu Starego Testamentu ma znaczenie dla jego interpretacji. Zaś główną zasadą interpretacji jest odczytywanie w świetle Nowego Testamentu, nie odwrotnie. Oznacza to w kwestii kłamstwa, że nauczanie moralne Starego Testamentu nie jest doskonałe i ostateczne. Dotyczy to także historii Tobiasza, podobnie zresztą jak wielu innych miejsc w ST, jak np. w sprawie poligamii.
UsuńA, Bóg zapłać za sprostowanie.
UsuńDzisiaj na swoim kanale chyba ks Banka będzie się o księdzu wypowiadał :)
OdpowiedzUsuń