Zasady komentowania: bez anonimowych komentarzy

Fałszywa pandemia a Kościół

 


Jedno ze słynnych powiedzeń pewnego zacnego prałata z Bawarii (zresztą związanego blisko z kręgami ratzingeriańskimi), gdzie spędziłem większość mojego kapłańskiego życia, brzmi:

Niektórzy pasterze przywdziewają owczą skórę, by wyć razem z wilkami.

Słowa te usłyszałem kilka lat temu. Stały się one aktualne i pasujące do rzeczywistości zwłaszcza obecnie. Ich autor miał wprawdzie pierwotnie na myśli układanie się hierarchii niemieckiej z możnymi tego świata pod pozorem troski duszpasterskiej i pozornego wychodzenia na przeciw oczekiwaniom wiernych. W takim właśnie zakłamaniu nastąpiła degradacja, destrukcja i dewaluacja prawdziwego duszpasterstwa katolickiego, którego istotą jest nauczanie wiary i sprawowanie sakramentów świętych. Nastąpiła nie tylko w Niemczech i nie tylko w krajach tzw. zachodnich. Obserwując przemiany w Kościele w Polsce na przestrzeni ostatnich dekad, muszę stwierdzić niestety ślepe czerpanie fałszywych wzorców i tym samym popełnianie tych samych błędów, które doprowadziły do zapaści życia kościelnego w krajach niegdyś katolickich (co nieco poruszyłem już tutaj i tutaj). 

Trwająca od ponad roku sytuacja tzw. pandemii okazała się testem także stanu Kościoła, a to nie tylko poprzez niebywałe w historii Kościoła ingerencje państwa w życie Kościoła jak ograniczanie i wręcz uniemożliwianie wiernym dostępu do sakramentów świętych, zwłaszcza chorym i umierającym. Istotna jest tutaj reakcja pasterzy Kościoła na różnych szczeblach, począwszy od Watykanu aż do parafij. Diagnoza wypada jednoznacznie: poza nielicznymi, odosobnionymi przykładami przedstawicieli hierarchii, dominuje niestety uległość, a nawet wręcz służalczość wobec władz świeckich, wobec ich wręcz absurdalnych, szkodliwych, nawet zbrodniczych rozporządzeń - zbrodniczych dla życia i zdrowia zarówno biologicznego jak też duchowego. 

Bezkrytyczne zachowanie na początku tzw. pandemii rzeczywiście w sytuacji niepewności można by jakoś usprawiedliwić, choćby z powodu ostrożności. Jednak w międzyczasie, znając zarówno absurdalność i szkodliwość jak też nielegalność rozporządzeń obowiązkiem moralnym Kościoła, a zwłaszcza jego hierarchii, jest podnoszenie głosu w obronie ludności skazanej na zakłamany, obłudny i patogenny tzw. reżim sanitarny, jak też na brak dostępu do regularnej opieki medycznej i nawet do dziedziny własnej działalności Kościoła, jaką jest nauczanie wiary, pocieszanie strapionych i udzielanie sakramentów Zbawienia wiecznego. Zachowanie hierarchii zwłaszcza najwyższych stopni - i to w wymiarze powszechnym, globalnym - jest dobitnym autoświadectwem zapaści nie tylko teologicznej, intelektualnej, czy choćby zdroworozsądkowej, lecz także moralnej i w myśleniu duszpasterskim. 

Któż jak nie Kościół powinien się upominać o prawo swoich wiernych do dostępu do sakramentów świętych? Od kiedy dla Kościoła ważniejsze jest życie biologiczne niż zbawienie dusz przez sakramenty święte, zwłaszcza wobec ewidentnie zakłamanego reżimu tzw. sanitarnego? Od kiedy to Kościół ma prawo milczeć, gdy wskutek zarządzeń sprawujących władzę chorzy nie mają dostępu do lekarzy i szpitali, choć całe życie płacą składki na ubezpieczenie zdrowotne, gdy przedsiębiorcom zakazuje się wykonywania pracy i zdobywania środków na utrzymanie swoich rodzin? Czyż to nie Kościół właśnie powinien wołać głośno o sprawiedliwość i rozsądek, by rządzący pod pretextem rzekomej walki z rzekomą pandemią nie nakładali obciążeń na następne pokolenia przez zaciąganie kredytów w imieniu swoich obywateli, zamiast pozwolić im zadbać o siebie i swoje rodziny? Czyż hierarchia nie zna głoszonej przez Kościół zasady pomocniczości państwa, według której państwo ma prawo ingerować w życie indywidualne i rodzinne tylko wtedy, gdy wymaga tego konieczne i nieosiągalne w inny sposób dobro? Czyż ktokolwiek z przedstawicieli Kościoła upomniał się choćby o wyjaśnienie przyczyn śmierci dodatkowych 100 tysięcy Polaków i tym samym skazania ich rodzin na utratę osoby najbliższej? 

Podam jeden przykład. Pewien młody człowiek (21 lat) miał planowaną operację kardiologiczną we wrześniu 2020 r. Operacja się powiodła, pacjent powracał do sił i miał zostać wypisany do domu. Jednak w dzień, w którym miało to nastąpić, lekarz prowadzący tego pacjenta nie przyszedł do pracy i wstrzymano wypisanie. Zamiast wypisania zrobiono temu młodemu człowiekowi tzw. test na obecność rzekomego wirusa, którego wynik okazał się pozytywny. Natychmiast pacjenta umieszczono na oddziale tzw. covidowym pod respiratorem. Jego stan nagle się pogorszył i wprowadzono go w śpiączkę farmakologiczną. Młody człowiek po 3 tygodniach zmarł (R.i.P.). Rodzina, po pierwszym otrząśnięciu się z bólu i szoku, zażądała od szpitala dokumentacji. Okazało się, że dokumentacja jest niekompletna, gdyż brakuje istotnych dokumentów z ostatnich tygodni życia pacjenta. Za radą prawnika rodzina złożyła zawiadomienie do prokuratury i czeka na wynik. Tak się składa, że brat zmarłego pracuje w służbie zdrowia i to akurat na oddziale tzw. covidowym. Dzisiaj właśnie rozmawiałem z nim i potwierdził, iż twierdzenie o przepełnionych oddziałach i szpitalach jest zwykłym kłamstwem, gdyż na 500 łóżek tylko 100 jest zajętych. 

Gdzie jest głos Kościoła? Kto upomni się o los pacjentów i ich rodzin? 

44 komentarze:

  1. A z jakiego województwa jest ten oddział covidowy gdzie jest 400 wolnych łóżek?

    OdpowiedzUsuń
  2. "już nawet tylko zdroworozsądkowej"tu chyba powinno byc "nie tylko" a nie "tylko"

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie coraz bardziej irytuje modlitwa wprowadzana w kościele na końcu Mszy świętej "o ustanie epidemii", w której są słowa: "otocz szczególną opieką służbę zdrowia...". Nie wiem z jakiej racji Pan Bóg ma otaczać szczególną opieką służbę zdrowia, która zamknęła swoje drzwi przed chorymi? A druga sprawa to jak można modlić się o ustanie czegoś, czego nie ma? Nie kwestionuję istnienia wirusa, ale na pewno nie ma epidemii. Jestem ciekawa, czy we wszystkich kościołach taka modlitwa jest odmawiana?
    czytelniczka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można to traktować jako modlitwę o ustanie fałszywej pandemii, czyli o powrót do normalności.

      Usuń
    2. Dlaczego Ksiądz uważa że pandemia koronawirusa jest fałszywa?

      Usuń
    3. Ponieważ w przestrzeni publicznej w oficjalnych źródłach panują fałszywe informacje o niej.

      Usuń
    4. To nie świadczy o fałszywości samej pandemii. Poza tym, to jest śliska ścieżka pomiędzy zdrowym dystansem do nowin a teoriami spiskowymi.

      Usuń
    5. Jeśli coś jest zafałszowane, to jest fałszywe.
      Od kiedy ścieżka prawdy jest śliska?

      Usuń
    6. 1. Zafałszowane są pewne informacje o pandemii. Nie samo jej istnienie.
      2. Ścieżka prawdy nie jest, ale od dystansu do nowin nie tak znów daleko do teorii spiskowych, i obawiam się, że takie artykuły leżą za daleko w tę drugą stronę.

      Usuń
    7. 1. Zależy od definicji pandemii. Już definicja jest zakłamana.
      2. Co nie jest ścieżką prawdy, to jest ścieżką kłamstwa albo przynajmniej błędu. Wykazania tego - choćby w zalążku - nie widzę. Za to plucie za rzekomą bliskość teorij spiskowych. Nie wstyd tak?

      Usuń
    8. To nie plucie, tylko przestroga przed utratą wiarygodności. Owszem, teraz uważam, że sformułowałem to zbyt ostro, jednak zdania mi to nie zmieni. Jeśli mi się uda, znajdę argumenty i sformułuję je tu mniej ostro.

      Usuń
    9. 1. No, ale określenie "fałszywa pandemia" u większości czytelników bez sprecyzowania budzi raczej skojarzenie z rzekomym brakiem choroby, nie błędem w klasyfikacji.

      Usuń
    10. ad "Anonimowy 23 kwietnia 2021 08:00"
      Nie należałoby zacząć od argumentów?

      Usuń
    11. Owszem. Pisałem to (niestety) po pracy, co negatywnie wpływa na merytoryczność.

      Usuń
    12. DO Anonimowy22 kwietnia 2021 21:35

      Problem polega na tym, iż owe 'teorie spiskowe' stają się 'PRAKTYKĄ spiskową' i TEORIA zamienia się w PRAKTYKĘ.

      Usuń
    13. Raz jeszcze do Anonimowy22 kwietnia 2021 21:35

      Wystarczy włączyć na 5 minut serwis [dez]informacyjny na dowolnej stacji głównego nurtu (mówiąc delikatnie i bez złośliwości wobec "głównego nurtu"). Kłamstwo na kłamstwie, absurd na absurdzie. Psychoza. Gdybym oglądał TV co najmniej godzinę dziennie (nie mówiąc już o tym, że można od rana do wieczora), to bym zwariował i musiałbym się leczyć psychicznie.
      Wiesz od czego zależy dobowa liczba 'zakażeń'? Od liczby przeprowadzonych 'testów'.
      Jakim cudem Adam N. groził nam, katolikom, NA 6 TYGODNI PRZED WIELKANOCĄ, że mamy się szykować na 'szczyt zakażeń' na Wielkanoc, na to że mamy się szykować na spędzenie Wielkanocy "tak jak rok temu", tj. w 2020...? Skąd on to wiedział? Jasnowidz? Wiedza tajemna? Ekonomista wypowiada się w dziedzinie. w której wypowiadać się nie powinien, to tak jak by teolog miałby wypowiadać się na temat fizyki kwantowej.
      Wielce zabójczy wirus! Ale tak, można było wobec tego 10 kwietnia 2020 r., tj w dniu najtwardszego 'lockdownu'gromadzić się tłumnie pod pomnikiem smoleńskim, bez dystansu, bez maseczek, można było być takim hipokrytą, by łamać swoje własne obostrzenia i reżim sanitarny, bo to właśnie robili politycy, którzy to wszystko wprowadzili. Ale Sąd Najwyższy stwierdził, że oni prawa nie złamali, ponieważ ich własne obostrzenia i lockdown był nielegalny.
      Na ten temat mógłbym książkę napisać, ale takie książki są, polecić ci?

      Usuń
  4. Proszę nie wypowiadać się w sprawach, o których ma się znikome pojęcie. Mówię o pandemii, nie nadużyciach. Owszem, pewni ludzie robią śmiertelnie niebezpieczne decyzje. Ale świadczenie o braku pandemii tylko na tej podstawie, szczególnie bez wiedzy medycznej, jest nadużyciem już ze strony autora. Tym bardziej, że słuszna troska duszpasterska jest tutaj wymieszana z niczym nieuzasadnionym przekonaniem o braku pandemii. Łyżka dziegciu, jak nie więcej, w beczce miodu. Tylko ośmiesza ta część wypowiedzi jej całość, i ogólnie głos duchowieństwa.
    Do tego, od kiedy subiektywne przeżycia dominują nad głosami medyków?
    Szanuję autora bardzo, ale to już jest co najmniej niskie zagranie, że tak powiem. Chyba wykazałem problem, nie obrzuciłem błotem, czyż nie?
    Podam przykład: krzyk o braku pandemii z powodu nadużyć jest jak krzyczenie o braku sensu straży pożarnej na podstawie pewnej ilości fałszywych alarmów.
    Z całym szaczunkiem.
    Piotr, brat bohaterskiej lekarki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ktoś tu mówił o braku pandemii? O ile umiem czytać, jest mowa o fałszywej pandemii. Najlepiej zacząć od zmiany definicji epidemii przez WHO. O tym każdy może sam poczytać w necie. Także syn bohaterskiej lekarki.
      Po drugie, swoje zdanie opieram na głosach medyków. Tak się składa, że znam głosy także te spoza rządowej telewizorni. Współcześnie istnieje (jeszcze) coś takiego jak internet. Nie tylko koncernowo-rządowe przekaziory.
      Po trzecie, mam także osobiste doświadczenia z tzw. pandemią (przeszedłem chorobę w jesieni), również w kręgu rodziny i przyjaciół (przeszły chorobę także osoby starsze, bez hospitalizacji dzięki Bogu, gdyż byłby to zapewne wyrok śmierci). To są także wiarygodne dane, tym bardziej że nieskażone żadnym filtrem informacyjnym. Wolno mi się na nich opierać.
      Po czwarte, w ocenie głosów medyków zaangażowanych w tzw. pandemię konieczne jest branie pod uwagę, iż dzięki tzw. pandemii zarabiają dwa razy więcej, podczas gdy z powodu tzw. obostrzeń pracują o wiele mniej, gdyż regularni pacjenci nie są przyjmowani. O tym powinien wiedzieć zwłaszcza syn bohaterskiej lekarki.

      Usuń
    2. Może się nie ze wszystkim zgadzam, ale za merytoryczność odpowiedzi dziękuję.

      Usuń
    3. Głowa owinięta gazetą wyborczą, to jeszcze nie światopogląd

      Usuń
  5. Może zabrzmi to trochę dziwnie, ale ta fałszywa pandemia patrząc z perspektywy życia wiecznego jest w pewnym sensie pozytywnym zjawiskiem. Proszę mnie źle nie zrozumieć, widzę aż nazbyt wyraźnie jak wiele cierpienia i bezsensu nas otacza, śmierci, której w wielu przypadkach można było uniknąć, a przed pandemią, której by na pewno nie było.

    Ale staram się patrzeć w tym czasie szczególnie na duszpasterzy, na hierarchów i ta fałszywa pandemia stała się papierkiem lakmusowym, który w bardzo wyraźny sposób ukazuje kto jest wilkiem w owczej skórze, kto chorobliwie troszczy się o to życie ludzkie tu na ziemi, odrzucając i negując tym samym życie wieczne.
    Patrzę na Watykan i widzę (już nawet nie zdumiony), że to już jest moment w którym Rzym brata się z masonami / aborcjonistami itp. zapraszając ich na co rusz nowe konferencje i dyskusje o nowym porządku świata, szczepionkach, dobrobycie i ekologii.
    Jednocześnie cały czas podkreśla głośno i wyraźnie swój sprzeciw wobec aborcji, mimo akceptacji szczepionek. I dalej słyszę w środowisku, że KK ma się dobrze, że te całe szczepionki służą większemu dobru, ocalają życie wielu, poświęcając krew tych najmniejszych, najbardziej bezbronnych, ale cel jest szczytny - ocalenie ludzkości. Zachować życie w taki sposób?
    I słyszę od samych katolików (praktykujących, niedzielnych, albo wierzących i nie praktykujących), którzy głośno krzyczą precz z aborcją, ale nagle hurra, szczepimy się... że przecież papież się zaszczepił i również Benedykt XVI, kościół zezwolił więc w czym jest problem - piłat umył ręce, winy już nie ma. Dalej słyszę przekonywania, że Kościół cały czas doświadcza herezji od początku, nic nowego. Czy aby na pewno nic nowego?

    Patrzę i pomimo wewnętrznego gniewu próbuje w tym znaleźć właśnie tych którzy są tym głosem psującym ten harmoniczny chóralny śpiew o fałszywej pandemii. Dzięki Bogu ta garstka jest, ukryta jak skarb. Te pojedyncze głosy są jak promień światła przedzierający się przez ciemne chmury.
    Nic tak dobrze nie opisuje obecnego czasu jak ten cytat z Pisma Świętego:
    „Albowiem przyjdzie czas, że zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich upodobań nazbierają sobie nauczycieli, żądni tego, co ucho łechce, i odwrócą ucho od prawdy, a zwrócą się ku baśniom.”

    Zostaje to co pewne, co niezachwiane. Uchwycić się Maryi i czerpać z czystego źródła nauki i tradycji Kościoła Katolickiego.
    Maryjo, Matko pięknej Miłości, módl się za nami.

    OdpowiedzUsuń
  6. Co do faktów. To warto szukać i dociekać.
    Jeśli mi ktoś mówi ze bazuje na telewizji i mediach głównego nurtu to prawdy jest tam tyle co kot napłakał.
    Dla przykładu proszę odnaleźć wypowiedź szefa CNN, który przyznał, że pandemia od początku to nic innego jak fake newsy i podtrzymywanie strachu a co w konsekwencji prowadzi do głównego celu czyli wysokich wyników oglądalności.
    Każda telewizja mainstreamowa działa w podobny sposób. Nie jest to coś odkrywczego, oglądalność to mamona i nic więcej.
    Warto też sprawdzić jak odwróciła się tendencja grypy, choćby na przykładzie USA. Poniżej źródło. Akapit o nazwie: Gdzie się podziała grypa?
    https://independenttrader.pl/najwazniejsze-wykresy-minionych-tygodni-marzec-2021.html

    Jeśli mając statystyczne dane ktoś jest dalej przekonany o prawdziwości tego co mówią przez rządowe tuby rządzący to nie mam więcej pytań.
    Jeśli każdy lekarz (albo nie lekarz bo tacy ministrowie też są, patrz Polska) głoszący mowy jako wielki ekspert na konferencjach prasowych jest powiązany z Big pharma czyli współpracuje lub współpracował z takim przedsiębiorstwem to jest automatycznie niewiarygodny bo jest to rażący wręcz konflikt interesów. Doktorzy niemający pojęcia o temacie wypowiadają bzdurne teorie. Raz maseczki nie działają i były minister otwarcie wyśmiewa ludzi którzy takie coś na początku zakupywali, by potem po zmianie fotela przychodzi finansista który dla zasady twierdzi coś odwrotnego. I ludzie bez zastanowienia łykają taką narrację jak dropsy.
    Gdzie tu logika?
    Gdzie wolność? Gdzie się podziało resztę chorób.
    Pewien dziennikarz wysłał oficjalne zapytanie o stan łóżek szpitalnych w Polsce do MZ.
    Po kilku grubych tygodniach czekania w końcu otrzymał informację, że jest ok 200 tyś łóżek, z czego zajętych łóżek jest ok 20 tyś. Pytanie co z pozostałymi 180 tyś i jak się to ma do kłamstw ministrów że system jest na granicy wydolności ponad 90 ileś procent.
    Proste pytania a kuriozalne odpowiedzi.
    W tym czasie warto skupić się na głosach niszowych, które są z wielką zaciekłością zakrzykiwane. Jednak jeśli chodzi o pieniądze ludzie łatwo zmieniają poglądy i to co mówili wcześniej. Ale na szczęście w internecie nic nie ginie.

    OdpowiedzUsuń
  7. I ja mailem wynik + tak zwanego testu. Moja żona miała i prawdopodobne mój 3 letni syn przyniósł z przedszkola.

    Moja Mama miała i mój Tato miał.
    Mój Tato zmarł.
    Czy zmarł w wyniku wirusa ?
    Zmarł bo go zamknęli w areszcie domowym i "leczyli" teleporadą. Do drugiej teleporady nie dożył. Zmarł w nocy przed ...
    Jednocześnie poznałem historię męża koleżanki żony. Leżał sobie na areszcie domowym, jakimś cudem gdzieś tam jakiś lekarz przyjechał do niego i zdiagnozował ostre zapalenie płuc. Powiedział że jak się nie polepszy dzwonić na karetkę (to podstawe zalecenia lekarzy w tym kraju) nie polepszyło się, zadzwonił, karetka przyjechała i drugi lekarz stwierdził że nie ma zapalenia płuc że to szmery z jelit (!?) Facet się dusi a ten gada o jelitach... Pojechali i zostawili tak pacjenta na szczęście przeżył. Ma 35 lat więc może dlatego. Mój Tato po 70-tce nie miał tyle szczęścia.
    Pytanie podstawowe czy jak się starego schorowanego człowieka zamyka w areszcie i moze być chory np. na zwykłe zapalenie płuc, grypę, lekarz go nie obejrzy i nie leczy i powie jakby się Pan źle poczuł to niech dzwoni po karetkę ... Ma szansę przeżycia? Czy to covid potrzebny aby ludzi wykańczać ? Czy kogoś zastanawia dlaczego Polska w odniesieniu do mieszkańca jest nr 1 na świcie pod względem zgonów ?
    Wirus może jest. Pandemia może jest ale pandemia śmierci wywołana działalnością władz które działają pod dyktando globalnych organizacji a nie pandemia wirusa który według badań chińskich ma bodajże śmiertelność na poziomie 0,02%

    Proszę o modlitwę za duszę mojego Taty.


    OdpowiedzUsuń
  8. A co do postawy Kościoła niestety słuszna jest diagnoza czcigodnego księdza. Jako prosty wierny jestem rozczarowany i serce mi krwawi.
    Postawa Biskupów którzy są ponoć następcami Apostołów, 11/12 ponosiło śmierć męczeńską za Chrystusa a nasi Apostołowie bratają się że światem, przymilają, najważniejsze jest życiem ziemskie, zdrowie.. a gdzie Zbawienie ?
    Czy Kościół stał się instytucją ziemską jak jakieś drugiej ONZ a hierarcha kompletnie straciła wiarę i zapomniała o kwestiach nadprzyrodzonych ?
    Nigdy nie zapomnę słów naszego prymasa który powiedział coś w stylu że chodzenie do Kościoła to może być grzech ciężki (!!!!????) przeciw miłość bliźniemu ... A moja katedra gdzie miałem Chrzest, Komunie i Bierzmowanie jako pierwsza zamknęła drzwi przed wiernymi jeszcze przed zakazami państwowymi (!!!!???).

    Jak tu nie mieć sympatii do Bractwa Piusa. Chyba tylko oni mają pojęcie na czym polega wiara katolicka ...

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak się bronić przed mandatem za brak maseczki?
    Na widok policji zacząć odmawiać różaniec. Nie tylko dlatego, że wówczas osobiście Matka Boża weźmie tę sprawę w swoje ręce, ale również dlatego, że:

    w polskim prawie nie jest zdefiniowane pojęcia "kult religijny", nie ma zatem definicji legalnej, dlatego sięga się po definicje słownikowe (potwierdzenie w wyroku z 2012 roku WSA w Łodzi sygn. akt. I SA/Łd 781/12).

    Aktualny przepis rozporządzenia brzmi tak, przy czym "Nakazem określonym w ust. 1 i 2" jest zakrywanie ust i nosa :
    "Nakazu określonego w ust. 1 i 2 nie stosuje się w przypadku:
    sprawującego kult religijny podczas jego sprawowania"

    Kan. 214 Kodeksu Prawa Kanonicznego stanowi, iż:
    "Wiernym przysługuje prawo sprawowania kultu Bożego, zgodnie z przepisami własnego obrządku".
    Dobrze przeczytałem i dobrze zrozumiałem, że to WIERNYM przysługuje prawo SPRAWOWANIA kultu? W sensie takim, że nie jest tutaj napisane, że to kapłan sprawuje kult, ale że WIERNY.
    A jeżeli przyjąć, że MODLITWA jest integralnym elementem SPRAWOWANIA KULTU, to można to robić bez maseczki.
    Jedyna przeszkoda to fakt, że policja będzie chciała mandat wcisnąć, ale w takiej sytuacji trzeba będzie odmówić przyjęcia i pójść do sądu, i tam odpowiednio to uargumentować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To propozycja cwaniakowania się i instrumentalizacja modlitwy dla celów pozareligijnych.

      Usuń
    2. Tak bo najlepiej płacić mandaty o wątpliwej legalności za brak kawałka szmatki na twarzy.
      Sam fakt, że przez 9 miesięcy funkcjonariusze wciskali jawnie nielegalne mandaty normalnym ludziom, którzy ciężko pracują na swoje utrzymanie. Ci normalni, uczciwi ludzie zostawali jawnie OKRADANI. Niektóre sądy w dalszym ciągu uważają, że ten "obowiązek" został wprowadzony w niewłaściwy sposób, bo rozporządzeniem a nie USTAWĄ, tak jak się tego domaga zarówno polska Konstytucja, jak i prawo rangi ustawowej.
      Ta propozycja jest jedną z wielu próbą obrony przed niesłusznym uciskiem.
      To jest jedynie propozycja linii obrony, nic nadzwyczajnego.
      Nie musisz ty, ani nikt inny także z tego korzystać.

      Usuń
    3. Jest tyle sposobów, żeby nie nosić maseczki albo nosić ją tak, żeby było legalnie, ale żeby nie przeszkadzała, że używanie do tego celu różańca jest brakiem szacunku i do modlitwy, i do samego, poświęconego przecież, przedmiotu. A w Ewangelii jest prosta nauka o modlitwie: nie wystawaj na placu, tak, żeby wszyscy cię widzieli, tylko módl się w zamkniętej izdebce, tak, żeby tylko Pan Bóg cię widział. Druga sprawa: skoro mandat jest wystawiony niesłusznie, to po co ta szopka z różańcem, chyba wystarczy iść do sądu i udowodnić, że mandat został wystawiony nielegalnie? Niektórzy "antymaseczkowcy" właśnie tak robili, chwaląc się, że sposób działa.
      Potwierdza się to, co powtarzam o takich ludziach: im nie chodzi o to, żeby maseczki nie nosić, im chodzi o to, żeby zrobić wokół siebie jak największy szum

      Usuń
    4. 1. W Ewangelii jest też nauka, aby modlić się nieustannie. I o tym, aby się przyznawać do Chrystusa przed ludźmi, a czym jest publiczna modlitwa jak nie przyznawaniem się do Chrystusa?

      2. Nie ma sensu toczyć para-prostestanckiej bitwy na wyrwane z kontekstu wersety.
      Przecież jest rzeczą chwalebną, modlić się na ulicy, w skwerze, w parku, przy kapliczkach (nadchodzi maj i przepiękny zwyczaj gromadzenia się przed kapliczkami, a tych w miastach i wsiach wiele, by śpiewać Litanię Loretańską). Śpiewać w maseczkach czy bez maseczek?

      3. Więc rzeczą chwalebną jest wyjście na ulice i uczestnictwo np. w Męskiej Drodze Krzyżowej, publicznym Różańcu (np. Różaniec do Granic z 2017 r.), procesjach czy innych inicjatywach modlitewnych. Przede wszystkim w procesjach Bożego Ciała, których nam zaczyna coraz bardziej brakować..

      4. Aby mandat mógł być wystawiony niesłusznie, lub aby sąd miał choćby szansę się nad tym zastanowić, to najpierw trzeba sprawować kult religijny w myśl przepisów, bo m.in. sprawujący kult religijny są w myśl przepisów zwolnieni z obowiązku noszenia szmatki na twarzy - jak już dowiodłem za pomocą cytatu z rozporządzenia.

      Usuń
    5. 1. Czym innym jest modlitwa grupowa, gdzie ludzie zbierają się o ustalonej porze i modlą w ustalonej intencji, a czym innym spontaniczne modlenie się nastawione na to, żeby inni zobaczyli. Na pewno żadna modlitwa nastawiona na człowieka nie jest chwalebna

      4. Sporo speców twierdziło, że nakaz noszenia maseczek jest niezgodny z konstytucją i tłumaczyli, jak to przedstawić w sądzie, żeby zostać uniewinnionym. Czyli da się bez obłudnej modlitwy

      Aczkolwiek dalej nie zrozumiem po co w ogóle robić takie cyrki. Nikt nie każe Panu nosić maseczek chirurgicznych. Może Pan sobie przyszyć gumki do cienkiej gazy, i to też będzie maseczka. Pan się nie będzie dusił, policjanci się nie przyczepią, nikt Panu nic nie zarzuci. Proszę sobie odpowiedzieć uczciwie: co Panu ta szmatka na twarzy przeszkadza?

      Usuń
    6. 1. Nie interesują mnie twoje prywatne koncepcje, ponieważ nie doczytałeś chyba 1 Listu św. Piotra. Jest tam wyraźna sugestia by nie interpretować zapisów Pisma samodzielnie. Modlić się należy zawsze i wszędzie, NIEUSTANNIE. Nie tylko w grupach albo TYLKO w ustalonych godzinach.
      Publiczna modlitwa jest świadectwem wiary i przyznawaniem się do Chrystusa.
      Co z Jego słowami, że kto się Jego zaprze to i On się zaprze przed Ojcem
      i że kto się do Niego przyzna przed ludźmi to i On się przyzna przed Ojcem w dniu ostatecznym?
      Pisałem już to, ale widocznie nawet nie przeczytałeś.

      4. Jest kilka innych furtek, ale podobnie jak tą sąd może ale nie musi zaakceptować, może je odrzucić, ponieważ sąd jest niezawisły i orzeka na podstawie konstytucji i ustaw. I samodzielnie ocenia czy zgodzi się na powołanie się na daną lukę w prawie czy nie.

      Co przeszkadza? Choćby problemy w nabraniu powietrza (głównie duszności), narażanie się na rozwój chorób płuc i dróg oddechowych, przy jednoczesnej setce badań naukowych i opinii specjalistów z zakresu medycyny świadczące o tym, że maseczki w niczym nie pomagają i przed niczym nie chronią.

      A logiczne myślenie podpowiada to jaką sposobnością w lutym przyłbice są super, bo w ocenie rządu chronią przed zachorowaniem, a w marcu już są do piachu, bo nie chronią przed zachorowaniem i za ich stosowanie można dostać mandat??

      14 maja musisz mieć kawałek szmatki na twarzy albo zapłacisz 500 PLN, no ale 15 maja już nie musisz i nie zapłacisz nic, no przecież to jest logiczne.

      Usuń
    7. 1. Uwaga, cytuję Ewangelię: "Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać". (Mt 6, 5) Gdzież tu jakakolwiek interpretacja?
      No ale dobrze. Od początku. Katechizm uczy (cytuję za Katechizmem kard. Gasparriego), że "modlitwa to wzniesienie umysłu do Boga, aby oddać Mu cześć, wyrazić podziekowanie i poprosić o to czego potrzebujemy". Czy modląc się na oczach policjantów z intencją, żeby zaraz przerwać i wytłumaczyć im, że właśnie sprawuje się kult, wznosi Pan umysł do Boga, czy myśli Pan tylko o obronieniu się przed mandatem? Gdzie tu szacunek do Wszechmocnego?
      Modlitwa nieustanna może być równie dobrze modlitwą myślną.
      Według Pana słów należałoby zawsze i wszędzie krzyczeć do ludzi "jestem katolikiem!", bo inaczej by się liczyło jako wyparcie się Boga. Kościół naucza (cyt. za Katechizmem Kościoła Katolickiego), że "naszym obowiązkiem względem Boga jest wierzyć w Niego i świadczyć o nim". Świadczyć, a nie popisywać się. I to jeszcze w celu osiągnięcia zysku
      4. I 5. Proszę Pana, jeśli naprawdę ma Pan duszności oddychając przez JEDNĄ warstwę gazy (czyli de facto siateczkę), to myślę, że to nie przez maseczki. Powtórzę się: nie mówię, że ma Pan zakładać grube, nieprzepuszczalne maseczki ffp3. Mówię o gazie. Ja noszę maseczki sztywne i za duże na moją twarz, dzięki czemu powietrze cyrkuluje bokami i nie mam problemów z oddychaniem. Nie potępiam kombinowania, chodzi o to żeby nie robić tego ostentacyjnie.
      6. Nie bronię działań obecnego rządu, mierzi mnie jedynie pozerstwo osób, które za wszelką cenę nie będą nosić maseczek, bo nie. To trochę jak (proszę wybaczyć porównanie) z profesorami biedy: mniej czasu i sił pochłonęła by im uczciwa praca aniżeli kręcenie i szukanie kolejnych zasiłków. Mniej czasu i zachodu byłoby z cienką, dziurawą maseczką, aniżeli z kręceniem i szukaniem coraz to nowych sposobów na nienoszenie ich wcale
      Myślę, że temat się wyczerpał. Mimo wszystko dziękuję za dyskusję

      Usuń
    8. Po pierwsze rozporządzenie nie ma mocy prawnej. W internecie jest pełno opinii i dyskusji prawników, że to są po prostu nielegalne działania rządu. Nie tylko polskiego. Wystarczy nie przyjmować mandatu i każdy sąd wyda wyrok uniewinniający (przykładów o tym, że sądy wydają takie wyroki można znaleźć w internecie).
      Druga opcja, wizyta u lekarza rodzinnego i prośba o zaświadczenie. Są tacy którzy bez problemu wydają takie zaświadczenia bo mają bardzo dobrą wiedzę na temat tego, że maseczki nie pomagają wręcz szkodzą zdrowiu i o ironio wywołują choroby układu oddechowego (to co przypisuję się covidowi). Ja osobiście mam takie zaświadczenie i wcześniej nie mając skończyłem z tą farsą i zaprzestałem nosić maseczek, bo po prostu ciągle wracały do mnie infekcje dróg oddechowych. Więc nie potrzebuje nawet czytać kolejnych badań naukowych o tym, że długotrwałe noszenie maseczki szkodzi zdrowiu. Szkodzi bo sam tego doświadczyłem.
      Kolejna kwestia to szczepienia i najnowszy tzw. Resource Kit z Watykanu. Instrukcja nie tylko dla duchowieństwa bo „do wspierania proboszczów i personelu w biurach diecezjalnych oraz placówkach służby zdrowia i pomocy społecznej” odnośnie "moralnej odpowiedzialności za szczepienia". Nie wiem czy śmiać się czy płakać. Oto link do angielskiej wersji dokumentu:
      https://www.humandevelopment.va/content/dam/sviluppoumano/vatican-covid19-response/reports/Resource%20Kit%20-%20March%202.pdf
      Teraz tylko czekać jak z ambon będzie głoszona propaganda pro-szczepionkowa i ludzie bez maseczek i bez szczepień będą traktowani jak trędowaci.
      Nie chce się mylić, ale patrząc w jakim kierunku to idzie dojdziemy do punktu, w którym kapłan będzie mógł odmówić wiernemu udzielenia Komunii Świętej za brak maseczki, lub rozgrzeszenia czy nawet przystąpienia do Sakramentu Pokuty.
      Widać konsekwencje w tym, aby ta fałszywa pandemia i wszystkie z tym niby mechanizmy obronne weszły w nawyk ludziom.
      Już obecnie to widać, choćby np. na wsiach. Ludzie czy to w drodze do prac polowych czy na pustej drodze z przyzwyczajenia noszą maseczki. A brak żywego ducha obok. I jak tu się nie wzdrygać na myśl o tym, że za kilka miesięcy ten nawyk będzie traktowany jak ubieranie czapki w zimie. Nie wspominam o paszportach covidowych która jest już totalnym zniewoleniem.

      Usuń
  10. Jak bardzo trudno wydobyć się spod władzy diabła, gdy spełniają się słowa Pisma:
    "Cała ziemia w podziwie spogląda na bestię" (Apok. 13, 3) a ludzie jak rzęsisty deszcz wpadają do ognia piekielnego
    Warto poznać prawdę objawioną przez Boga.
    http://tradycja2012.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeżeli w ramach walki z mniemaną pandemią stosuje się politykę, której skutkiem jest skazanie na śmierć na dzień dzisiejszy ponad trzykrotnie większej liczby Polaków niż uczyniło to NKWD w Katyniu a który to skutek był jedną z najprostszych rzeczy do przewidzenia z tytułu zablokowania dostępu do normalnego leczenia i ci którzy tak mówili od początku byli strofowani jako głosiciele teorii spiskowych, to trudno oprzeć się wrażeniu, że mamy do czynienia z wdrażaniem systemu totalitarnego z wydatną pomocą tak zwanego "katolickiego" narodu który życie doczesne uznał za dobro najwyższe i któremu łatwo przyszło odejść od udziału w życiu sakramentalnym. Że czyni to władza świecka to jedno, takie rzeczy już się działy i to nie tak znowu dawno. Ale że Watykan i hierarchowie ten cyrk uwiarygadniają, a fachowców mówiących w oparciu o własne doświadczenia z rzekomego "pola bitwy" że z medycznego punktu widzenia pandemia praktycznie nie istnieje, od razu się ucisza, cenzuruje, wprowadza ostracyzm społeczny i dopuszcza tylko jeden poprawny styl narracji, a właściwie propagandy i to najbardziej topornej jaka może być, to ból już jest kompletny.

    Ale ufam, że Pan Bóg i z tego wprowadzi dobro. Mam wrażenie, że już to się dzieje, obserwując jak w niespotykanym dotąd tempie przybywa katolików orientujących się ku Tradycji w liturgii i nauczaniu, porzucających pasterzy wymuszających na wiernych zasłanianie twarzy przed Bogiem Żywym i Prawdziwym, godzenie się na postawy gwarantujące profanowanie Najświętszego Sakramentu w ramach nowej tak zwanej mszy i zabijające resztki wiary w to co jeszcze może się w modernistycznym polskim kościele uchowało lecz dogorywa. A może umarło dawno, gdyż w innym razie poziom kapitulacji i dezercji rzekomo katolickiego narodu i duchowieństwa na skalę jaką widzimy byłby nie do pomyślenia. Ostrożność z samego początku była może i roztropne, ale trwanie w tych oparach absurdu i groteski po ponad roku nie widząc jak bardzo rzeczywistość kreowana przez największe koncerny medialne i farmaceutyczne rozmija się z rzeczywistością będącą do dostrzeżenia na ulicy - zakrawa o niespotykaną dotąd ślepotę jakby Pan Bóg rozum większości ludzi poodbierał. Polska jest zwijana. Straty są już wojenne mimo że nikt do nikogo nie mierzy z broni, no może z wyjątkiem tak zwanej policji pacyfikującej ludzi prostujących przeciw sanitarnemu terrorowi i najwidoczniej planowanemu sanitarnemu apartheidowi.

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam takie pytania do Księdza. Powiedzmy, że została stworzona etyczna (w aspekcie braku zwiazku z aborcja) szczepionka. Czy jest moralnie usprawiedliwione odmówienie szczepienia, gdy ma się wątpliwości np. co do sensu jej dostania przy małej skuteczności lub dużym ryzyku powikłań (albo nawet, przypuśćmy, braku sensu)? Co jest w priorytecie - uzasadniona o własne zdrowie czy troska o dobro wspólne?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To są właściwie dwa różne pytania.
      Każdy ma prawo decydować o zabiegu na własnym ciele, gdyż ryzyko dotyczy głównie (albo wyłącznie) osoby poddanej zabiegowi. Oczywiście należy wziąć pod uwagę także dobro wspólne, zwłaszcza rodziny. Dotyczy to także ryzyka: jeśli jest ryzyko dla zdrowia własnego, to ma ono znaczenie także dla dobry rodziny, społeczności itd., tak samo jak brak dbałości o swoje zdrowie, które nie jest li tylko sprawą indywidualną.
      Nie ma obowiązku narażania własnego życia i zdrowia dla dobra wspólnego, chyba że zachodzi pewne zobowiązanie, jak np. służba strażaka, wojskowa itp. Także np. ojciec rodziny ma obowiązek nawet z narażeniem życia chronić swoją rodzinę, także przed brakiem środków do życia. Rzeczywiście mogą zachodzić tutaj dylematy. Jednak możliwe jest słuszne rozwiązanie według zasady hierarchii dóbr: wartości duchowe są wyższe niż materialne i doczesne. Konkretnie dla przypadku takowej szczepionki:
      - zależy od stosunku między ryzykiem dla siebie a ryzykiem dla społeczności,
      - zależy od stosunku danej decyzji do hierarchii dóbr.
      Np. opór wobec nieetycznej szczepionki jest wartością wyższą i nadrzędną wobec zdrowia i życia biologicznego nawet wielu osób.

      Usuń
    2. Co do ostatnich paru zdań - czyli że miałbym raczej pozwolić ludziom, których można uratować, umrzeć, niż bezpłatnie dostać szczepionkę, której ofiary już zginęły?

      Usuń
    3. W sensie, nie rozumiem, jak ma się przekładać na postępowanie człowieka wspomniana w ostatnim akapicie komentarza nadrzędność.

      Usuń
    4. 1. Jeśli szczepionka powstała w sposób nietyczny lub jest narzucana w sposób nieetyczny, to wyższość wartości duchowej - czyli sprzeciw przeciw złu - wymaga jej odrzucenia.
      2. W wypadku, gdy są wykazane korzyści zdrowotne szczepionki, także dla innych osób, można się zgodzić na ryzyko zdrowotne dla siebie, o ile nie przeważa ono ewentualnych korzyści.
      3. W wypadku, gdy nie ma etycznych zastrzeżeń wobec samej szczepionki, sprawa jest dość jasna: należy zważyć korzyści i ryzyka. Jeśli własne ryzyko (czyli niebezpieczeństwo dla własnego zdrowia) przeważa korzyść innych osób, wówczas nie ma obowiązku podjęcia tego ryzyka. Obowiązek oczywiście nie zawiera zakazu. Jeśli ktoś chce poświęcić własne zdrowie czy nawet życie dla ratowania zdrowia czy życia innych osób, to jest to chwalebne, ale nie obowiązkowe, chyba że wchodzą w grę wartości duchowe. Wówczas wartości duchowe oczywiście przeważają.

      Usuń
  13. Trochę nie na temat, ale blisko. Czy jakiekolwiek oceny stopnia wpływów masonerii przez ludzi Kościoła są wiążące? Czytałem artykuł pewnego człowieka, uważającego się za katolika, który trąbił, że masoni kontrolują oświatę, media i politykę. Samo w sobie mnie to rozśmieszyło. Było też jednak u jakiejś osoby objawienie prywatne, gdzie Matka Boża powiedziała, że nadejdzie czas, że szatan będzie władać prawie całym światem przez sekty masońskie. Oczywiście masoneria aktywnie działa przeciwko Kościołowi, ale od takich perspektyw ich wpływów, jak te wspomniane powyżej, możnaby zwariować. Jak wygląda zdrowa postawa katolika wobec tego rodzaju zagadnień?

    OdpowiedzUsuń
  14. Zgadzam sie w zupelnosci z podnoszonymi przez Księdza zarzutami moralnymi dotyczącymi szczepionki, przymusu oraz wielkich zaniedbań Kościoła w latach 2020-21. Natomiast mimo wszystko niepokoi mnie jako człowieka z dziedziny nauk matematyczno-przyrodniczych jedno sformułowanie "test wykrywający rzekomego wirusa", stąd moje pytanie: Co Księdza zdanie wykrywają w takim razie te testy?
    Tak się składa, że z powodów zawodowych wykonałam tych testów w ciągu ostatnich 3-4 lat conajmniej kilkadziesiąt jeżeli nie ponad setkę i w dwóch okresach wyszły one pozytywne. Nie dwa jednostkowe testy ale testy przez ok 10 dni dwa razy w ciągu tych 4 lat.
    Podchodzę do tego jako naukowiec więc nie wykluczam z góry żadnej odpowiedzi, również żadnej odmiany oszustwa:
    Jak mówiłam wykonałam kilkadziesiąt testów zarówno w czasie kiedy nie miałam żadnych objawów jak i w sytuacij przeziębieniowej. 90% z nich była negatywna. Jesienią 2022 po pozytywnym teście w pracy zrobiłam prywatnie w domu sama test nie tylko nie z tej samej paczki ale nawet zupełnie innej firmy, był również pozytywny. Wtedy zrobił test również mój mąż był tego dnia negatywny, następnego dnia już pozytywny. I tak przez następne u męza 6 u mnie nawet 9 dni.
    Co ciekawe nasze wyniki różniły się nie tylko czasem ale również intensywnością kresek. Podczas gdy moje były grube ciemne i pojawiały się bardzo szybko, męża były znacznie mniej wyraźne.
    Pomysł, że cała paczka była pozytywna został wykluczony przez fakty. Opcję, że z opakowania 50 sztuk dokładnie w tych kolejnych dniach wyciągaliśmy na chybił trafił dokładnie tylko i wyłącznie testy "zaprogramowane" jako pozytywne, a wszystkie pozostałe były negatywne, nie mieści się w moim pojmowaniu statystyki.
    Że do tego mąż zawsze wyciągał takie słabo zaprogramowane a ja mocno, zmniejsza prawdopodobieństwo jeszcze bardziej.
    Faktem jest rónież, że z kilkudziesięciu wykonanych łącznie testów pozytywne zbiegły się z zachorowaniem grypopodobnym, ale zdecydowanie różnym zarówno od prawdziwej grypy jak i znanych mi do tej pory przeziębień, a tych zaliczam średnio 4-8 w ciągu każdego roku od 40 lat. Na około 20 zachorowań gónych dróg oddechowych w 2 przypadkach test był u mnie pozytywny. W czasach bezobjawowych wychodził zawsze negatywny. Pozytywne szarże testów, na które się trafia na chybił trafił zupełnie nie pasują do mojego doświadczenia.
    Połtorej roku później sytuacja się po części powtózyła tyle że tym razem ze znacznie łagodniejszymi objawami. Co ciekawe w tym czasie byli u nas z wizytą rodzice i zaalarmowani moim pozytywnym testem oni również kilkakrotnie w ciągu następnych dziesięciu dni wykonali test, był zawsze negatywny podczas, gdy mój z tej samej paczki był przez ten czas każdorazowo pozytywny. Oni z kolei mieli pozytywny pół roku wcześniej w czasie zapalenia płuc mamy.
    Dla mnie faktem jest na podstawie własnego doświadczenia, że testy coś wykrywają. Jeżeli nie wirusa to co? Dla mnie ewidentnym jest że wykrywają coś występującego w błonach śluzowych w związku z zachorowaniem na infekcję dróg oddechowych inną, niż znane mi wcześniej. Czy to coś jest przyczyną tej infekcji, czy jakąś reakcją organizmu nie wiem. Dlatego jestem ciekawa Księdza teorii na ten temat, skoro użył Ksiądz wspomnianego powyżej sformułowania.

    OdpowiedzUsuń