Zasady komentowania: bez anonimowych komentarzy

Czy wyświęcanie żonatych diakonów jest ważne i godne?




Jak poświadczają te zapytania, temat jest obecnie intrygujący.

Ważność udzielenia sakramentu święceń nie zależy od tego, czy przyjmujący święcenia jest żonaty czy nie, podobnie jak nie zależy od tego, czy jest chory, czy zdrowy, moralnie przynajmniej w normie czy osobą niemoralną, oraz jaką ma motywację do przyjęcia święceń, w jaki sposób zdobył dopuszczenie do święceń itp. Te kwestie natomiast są istotne dla godziwości udzielenia święceń. Sam fakt dopuszczenia kogoś do święceń nie jest istotny. Nie są istotne także regulacje prawne odnośnie tego dopuszczenia, gdyż prawo zasadniczo jest zmienne, a powinno być podporządkowane normom nadrzędnym. Istotna jest zgodność z normami, którymi są prawdy wiary katolickiej poświadczone w Tradycji Apostolskiej oraz Piśmie św.

Problem z tzw. diakonatem stałym obecnie polega na tym, że po raz pierwszy w historii Kościoła (pomijając schizmatyków i heretyków) święceni nie są zobowiązani do stałej wstrzemięźliwości sexualnej, niezależnie od tego, czy żyją w małżeństwie czy nie (więcej tutaj). Wskazany w pytaniu "regulamin naboru" Archidiecezji Łódzkiej zakłada nawet, że kandydatami do diakonatu stałego są wyłącznie żonaci, a to w wieku od 32 do 60 lat, co oznacza de facto, że nie stawia się im jakichkolwiek wymagań odnośnie wstrzemięźliwości sexualnej, całkiem tak samo jak w protestantyźmie i tylko w nim, ponieważ u wschodniaków obowiązuje wstrzemięźliwość liturgiczna, czyli związana z dniami sprawowania kultu Bożego (wschodniacy nie sprawują Eucharystii codziennie, lecz tylko w niedziele i święta). Tym samym mamy tutaj do czynienia z jednym z głównych elementów protestantyzacji życia Kościoła, co oczywiście godzi w jego wiarę i autorytet. Nie jest tutaj istotne, że ma to miejsce już od pontyfikatu Pawła VI.

Fałszywe jest powoływanie się na Vaticanum II, gdyż Lumen gentium mówi, że
- na diakonów stałych mogą być wyświęcani także starsi żyjący w małżeństwie,
- jak też "zdatni młodzi", których jednak ma obowiązywać celibat.


Wprawdzie nie jest tutaj jasne, co oznacza "żyjący w małżeństwie", gdyż nie musi to wykluczać zachowywania wstrzemięźliwości sexualnej. Mowa o "dojrzalszym wieku" akurat sugeruje tę wstrzemięźliwość, o ile oznacza wiek postprokreacyjny. Tym niemniej dalsze dokumenty w kwestii diakonatu stałego niestety poszły w kierunku zupełnego pominięcia wymogu wstrzemięźliwości, co jest sprzeczne zarówno z dyscypliną Kościoła od czasów apostolskich jak też z katolicką prawdą wiary o istocie, naturze i charakterze sakramentu święceń. Nie odgrywa tutaj żadnej roli fakt, że te dokumenty zostały wydane przez Pawła VI oraz lokalne konferencje biskupów, gdyż żadna władza nie jest w stanie zmienić ani prawd wiary katolickiej, ani faktów historycznych.

W takim stanie rzeczy jest nie tylko prawem lecz wręcz obowiązkiem katolików przeciwstawienie się w odpowiedni sposób. Oznacza to, że wierny Kościołowi katolik nie powinien w żaden sposób współdziałać w przygotowaniu i wyświęcaniu według owych reguł, które są sprzeczne z Tradycją Apostolską oraz wiarą Kościoła. Należy pouczać i napominać, by nikt nie ważył się przyłożyć ręki do tego przedsięwzięcia godzącego w samo serce Kościoła, mianowicie w sprawowanie sakramentów świętych. To forsujący tak określony diakonat stały stawiają siebie poza Kościołem (niezależnie od piastowanego stanowiska), nie ci, którzy się tej protestantyzacji we wierze i dyscyplinie przeciwstawiają.

Obowiązek sprzeciwu wynika także z obrony życia rodzin, których ten problem dotyka. Jest skandaliczne i niesłychane, że władze kościelne ważą się odciągać ojców rodzin od życia rodzinnego, od obowiązków stanu także wobec dzieci. Skoro tzw. formacja do diakonatu stałego - zupełnie słusznie - oznacza poświęcenie czasu, sił i środków, do których na podstawie prawa Bożego naturalnego i objawionego mają prawo dzieci kandydata, to jest to wołająca o pomstę do nieba krzywda niewinnych, niezależnie od tego, kto zaciąga na siebie winę za tę krzywdę.


P. S.
Aktualny przykład w temacie tzw. stałych diakonów, czyli zakompleksionych panów, zaniedbujących obowiązki rodzinne dla dowartościowania się w roli "półksiędza". Jeden z takich (a może nawet więcej niż jeden) przez lata używał nieważnej formuły Chrztu św. i chrzcił tym samym nieważnie, w tym także jednego przyszłego księdza:

https://www.aod.org/sacramentsupdate


3 komentarze:

  1. 1. Co powinien zrobić takowy żonaty diakon jeśli chciałby się nawrócić?
    2. Według Xiędza większość stałych diakonów jest grzeszy ciężko przyjmując owe święcenia czy raczej są nieświadomi problemu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Są dwa rozwiązania:
      - zaprzestać pożycia małżeńskiego, czyli zacząć żyć w tzw. białym małżeństwie,
      - zaprzestać posługiwania jako diakon i poprosić o przeniesienie do stanu świeckiego.
      2. Trudno powiedzieć. Są wybierani raczej skrajni moderniści, którzy albo nie znają Tradycji Kościoła, albo ją wprost odrzucają. Niezawiniona ignorancja oczywiście sprawia, że nie ma winy. Jednak zasadniczo wystarczy znajomość prawd wiary odnośnie sakramentu święceń, by dojść do właściwych wniosków.

      Usuń
  2. "zaprzestać posługiwania jako diakon i poprosić o przeniesienie do stanu świeckiego."
    Można tak? Przecież święcenia są na całe życie. Kolejny ślub bigamisty jest nieważny a świecenie na diakona jest ważne?
    A co do kwestii diakona bezżennego, jeśli nie dopuszczą go do prezbiteriatu zostanie zakleszczony - ani będzie ani księdzem ani mężem.
    A po co diakon w ogóle potrzebny, księdzem jeszcze nie jest, takie dziwadełko.

    OdpowiedzUsuń