Przez kolejną prośbę jednego z P. T. Czytelników zostałem znów skłoniony do przezwyciężenia wstrętu, którego nabyłem do słuchania uporczywie bezczelnego bełkotu w wykonaniu tego osobnika. Tym razem sprawa jest dość prosta a istotna, choć pozornie bardzo teoretyczna. No i znów ukazująca wręcz bezdenną i upartą ignorancję tego człowieka (nota bene przedstawianego jako autorytet przez innych uporczywych ignorantów jak np. doszłego ostatnio do sławy biznesmana o aspiracjach katolicko-publicystycznych o nazwisku Dawid Mysior). Chodzi o dwa fragmenty:
Tutaj x. Bańka popisuje się swoją ignorancją co do fundamentalnych teologicznie pojęć i rozróżnień, a jest to elementarz teologii katolickiej szczególnie ważny w walce z modernizmem, który wszak polega na pomieszaniu w tym rozróżnieniu. Otóż x. Bańka widocznie nie wie, że pojęcie nadprzyrodzoności (supernaturalis) jest synonimem boskości. Innymi słowy: nadprzyrodzone jest to i tylko to, co jest boskie, gdyż tylko Bóg jest ponad stworzeniem czyli naturą (= przyrodnością) bytów stworzonych. Przyrodnością (przyrodzonością) czyli naturą jest to, co "się zrodziło", czyli zostało stworzone, co się stało (greckie "physis" od "phyein" = stawać się, powstawać).
Natomiast pojęcie "pozaprzyrodzości" (praeternaturalis) oznacza to, co wykracza poza przyrodzoność czyli naturę danego bytu. Tak pozaprzyrodzone są skutki wpływu złego ducha na człowieka jak np. rodzaj wiedzy czy zdolności, które nie pochodzą z naturalnych zdolności człowieka, lecz z naturalnych zdolności złego ducha.
Dochodzimy do kwestii, jaki jest zakres naturalnych zdolności złych duchów. Do tego zmierza wypowiedź x. Bańki:
On miesza tutaj różne sprawy. Otóż pytanie się odnosi do naturalnych zdolności złych duchów, które są zresztą wspólne wszystkim aniołom, także świętym duchom. Jemu się widocznie nawet nie chciało spojrzeć do pism św. Tomasza ani nawet do podręcznika angelologii katolickiej, a ogranicza się do swojego dość prymitywnego użytkowania Pisma św., konkretnie historii biblijnego Tobiasza, z której zresztą wcale nie wynika to, co on twierdzi. Wszak po pierwsze prawidłowe rozumienie i interpretacja także tej historii biblijnej zakłada uwzględnienie rodzaju literackiego tejże opowieści. Po drugie, w tej opowieści nie ma nic o zrzucaniu ze schodów przez złe duchy czy ogólnie o zdolności aniołów co do wpływu na byty materialne. Po trzecie, konieczne jest uwzględnienie szerszego kontextu teologicznego, a to oznacza w tym wypadku wzięcie pod uwagę, że anioł Rafael działał w ramach posłannictwa Bożego, czyli w sposób nadprzyrodzony, to znaczy w rodzaju cudu, który ze swej istoty zawsze wykracza poza naturalne zdolności anioła. Tak więc, przykład anioła Rafała jest zupełnie chybiony i ma się nijak do pytania, na które x. Bańka niby odpowiada.
Teologicznie prawidłowa odpowiedź jest następująca:
Do naturalnych zdolności aniołów (czyli zarówno dobrych, świętych, jak też złych duchów) nie należy poruszanie bytami materialnymi. W ramach porządku naturalnego do takiego poruszania konieczne jest użycie siły materialnej. Tak np. zarówno duch jak też człowiek nie jest w stanie poruszyć samą myślą jakiegoś przedmiotu materialnego. Duchy (zarówno dobre jak i złe) nie mają ciała czyli są samymi "myślami" w znaczeniu bytów czysto intelektualnych.
Duchy złe mogą mieć wpływ na materię jedynie poprzez "wejście duchowe" jakim jest dusza ludzka w najszerszym znaczeniu. Konkretnie: zły duch może mieć spowodować upadnięcie człowieka ze schodów tylko w ten sposób, że może zaburzyć uwagę czy inne funkcje duchowe człowieka. Z całą pewnością zły duch ani dobry duch w ramach swoich zdolności naturalnych nie jest w stanie poruszać ani ciałem człowieka ani innym bytem materialnym.
Szczególnym przypadkiem są manifestacje opętania, gdy ciało człowieka wydaje wrzaski czy zachowuje się w sposób niekontrolowany przez samego człowieka. Takie zachowanie jest możliwe tylko wskutek stłumienia czy opanowania władzy psychicznych człowieka, gdy to z kolei jest skutkiem trwania człowieka w grzechu ciężkim czy wręcz wolnego oddania się złym duchom. Podkreślam: to są manifestacje stanu duchowego człowieka, gdy sam człowiek przestaje panować nad swoją psychiką, głównie uczuciami, przy utracie czy właściwie znacznemu ograniczeniu świadomości.