Zwrócono mi uwagę na niedawną wypowiedź Stanisława Krajskiego, znanego w środowiskach konserwatywnych autora książek o masonerii. W wypowiedzi tej Krajski odpowiada na pytanie, czy nie zechciałby zaprosić moją skromną osobę do wypowiedzi teologicznej:
Odpowiedź jest nie tylko wymijająca, lecz w swej obszerności na poziomie faktów w istotnej części fałszywa. Podkreślam: w żaden sposób nie domagam się zaproszenia od p. Krajskiego, którego bym zresztą nie przyjął zwłaszcza po jego wypowiedzi, o którą tutaj chodzi. Wyjaśnię też, dlaczego bym nie przyjął. Zacznijmy od jego wypowiedzi, którą z powodów technicznych muszę podać w częściach, komentując przy tym.
Pierwszy fragment:
Fakty są takie:
- Nigdy nie prowadziłem polemiki z p. Krajskim, ani pośrednio ani bezpośrednio. Owszem, mogło być tak, że anonimowo zabierał głos w komentarzach czy tutaj czy na fb. Były to jednak najwyżej krótkie pytania czy zastrzeżenia z jego strony, bez jakichkolwiek argumentów, czego oczywiście nie można nazwać polemiką. A przy okazji wydało się, że słynny Krajski dyskretnie śledzi czy to moje grupy na fb, czy też bloga.
- Nigdy nie poddawałem krytyce ani o. Woronieckiego, ani kard. Wyszyńskiego. Text o tym pierwszym jest dopiero w przygotowaniu, przy czym chodzi konkretnie o jego haniebną książkę o Bożym Miłosierdziu, w której w sposób perfidny wysławia s. Faustynę w czasie, gdy jej "Dzienniczek" nie miał żadnego imprimatur, a był obłożony ze strony Św. Oficjum zakazem publikacji. O kard. Wyszyńskim nie pisałem jeszcze nic, a jedynie okazyjnie wskazałem na proste fakty z jego życiorysu jak ścisłe powiązania z bandą charystów z Lasek, tudzież z homosexualistą Jerzym Zawieyskim (właściwie: Feintuch, więcej tutaj), oraz pozwalanie na modernistyczne pseudoexperymenty liturgiczne na długo przed soborem.
- Nigdy nie krytykowałem "Bractwa" za odwoływanie się do o. Woronieckiego. Fakty są takie: gdy ktoś (może sam Krajski anonimowo?) wskazywał na autorytet o. Woronieckiego w kwestii s. Faustyny, wynikający rzekomo z tego, że nawet x. Sz. Bańka go poleca, wówczas wyraziłem swoje zdanie, że wniosek jest fałszywy. Nic więcej. Po prostu wychwalanie o. Woronieckiego przez x. Bańkę nie stanowi żadnego argumentu w kwestii s. Faustyny. Raczej o. Woroniecki zhańbił się promowaniem x. Faustyny, a zarówno x. Bańka jak i p. Krajski hańbią się bezkrytycznym promowaniem o. Woronieckiego.
Drugi fragment:
Fakty są takie:
- Nigdy nie twierdziłem, że "Woroniecki jest be" z tego powodu, że Wojtyła korzystał z jego "Etyki wychowawczej". Podkreślam: nigdy nie krytykowałem ani "Etyki wychowawczej" Woronieckiego, ani korzystania z niej przez Wojtyłę. Jedyne, co w tym temacie napisałem publicznie to to, że nie jest to dzieło ani naukowe, ani wybitne, lecz jedynie popularno-teologiczne i to we wielu punktach niejasne i powierzchowne. Nigdy nie postawiłem zarzutu modernizmu w tym kontekście, ani wobec Woronieckiego, ani wobec Wojtyły.
Trzeci fragment:
Fakty są takie:
- Powtarzam: nigdy dotychczas nie podjąłem całościowej oceny działalności kard. Wyszyńskiego. Słusznie Krajski wskazuje na sprawę x. Blachnickiego. Jednak z całą pewnością dopuszczenie działalności x. Blachnickiego nie jest "jakimś tam" owocem działalności kard. Wyszyńskiego, lecz jednym z głównych, o ile nie najgłówniejszym, a obecnie z całą pewnością najtrwalszą spuścizną po epoce Wyszyńskiego i Wojtyły, biorąc chociażby pod uwagę biografie i uformowanie przynajmniej większości, jeśli nie całości obecnej hierarchii w Polsce.
- Krajski jest winien wyjaśnienia, w jaki sposób "szczególnie trudne warunki" usprawiedliwiają dopuszczenie do tego, a raczej wręcz sprawienie tego, że ktoś taki jak x. Blachnicki zyskał de facto monopol na formowanie młodych katolików w Polsce, tym bardziej, że ruch Blachnickiego był organizacją ponadparafialną, a nawet ponadnarodową. Bez wyraźnego i zdecydowanego poparcia duetu Wyszyński-Wojtyła z całą pewnością Blachnicki niczego by nie był w stanie zbudować, zwłaszcza w pozycji monopolisty. Czyż nie prostsze i nie bardziej katolickie byłoby działanie oparte na sprawdzonych, tradycyjnych modelach jak Akcja Katolicka, różnego rodzaju bractwa, grupy stanowe itp.?
Podsumowując:
Stanisław Krajski w swojej wypowiedzi mija się z prawdą na kilku płaszczyznach, zarówno co do prostych faktów bieżących (rzekomo prowadzona polemika ze mną, moje faktyczne wypowiedzi), jak też faktów historycznych. Przyznam szczerze, iż nie rozumiem, po co w ogóle podjął się publicznej odpowiedzi na pytanie swojego odbiorcy. Jeśli się już podjął, to miał obowiązek trzymać się prostych faktów, a w razie niepewności mógł dopytać pisząc chociażby do bloga. Chciał zakłamać z premedytacją, czy bezkrytycznie uległ swoim urojeniom? W każdym razie na tym przykładzie potraktowania dość prostego, aktualnego stanu rzeczy jak moje nieliczne okazyjne wypowiedzi co do Woronieckiego i Wyszyńskiego, z całą pewnością Krajski nie wykazał się rzetelnością już na poziomie surowych faktów. Czyż więc można mieć zaufanie do jego wręcz taśmowo produkowanych książek co to rzetelności, tym bardziej, że w nich praktycznie nie podaje źródeł i tym samym wyklucza weryfikację?
Znamienne jest to, że Krajski w swojej karierze piśmienniczej (i nie tylko) przed długi czas jechał na uwielbieniu dla s. Faustyny, co przejął po nim jego syn Michał. Ani jeden ani drugi choćby słowem nie zająknął się o poważnych zastrzeżeniach teologicznych podnoszonych przez teologów katolickich jak chociażby x. prof. Granat. Gdzie tu jest rzetelność choćby tylko dziennikarska co do faktów, nie mówiąc o naukowej, która by ich tym bardziej obowiązywała, skoro są doktorami filozofii? Jakże można nie dostrzec poważnych problemów już nawet zdroworozsądkowych u s. Faustyny i x. Sopoćki, a zamiast tego zupełnie bezkrytycznie włączyć się w chór piewców tych osób bez cienia samodzielnej reflexji i dystansu? Gdzie jest rzekoma wnikliwość słynnego znawcy masonerii, podczas gdy powiązania x. Sopoćki z masońskim piłsudczyzmem są bezpośrednie i oczywiste?
No cóż. Można mieć wyrozumienie, że p. Krajski żyje ze swoich książek, dzięki którym dotychczas zgromadził niezłą fortunkę, i nie chce się narażać establishmentowi modernistycznemu przez podważanie jego aktualnych filarów. Jednak czyż wolno poddać się obawie o swoje dochody za cenę prawdy? Oczywiście każdy ma prawo zarabiać na swojej uczciwej pracy. Tutaj jednak uczciwości niestety brakuje.
Bardzo dziękuję za ten wpis. Z Krajskim, czy raczej z odkryciem jego prawdziwych intencji mam problem, jeśli można tak powiedzieć. Poza - szczęśliwie krótkim - okresem niefrasobliwym, małowiedzy i naiwności w życiu, gdy jego wytwórczość zdawała mi się odpowiadać na pewne pytania i wzbudzać coraz większą ciekawość tzw. tematów blokowanych, od lat jednak zauważam jej miałkość i odnoszę coraz większe wrażenie, jakby miała konsekwentnie zagospodarowywać w tym zakresie intelektualnie ubogie tzw. konserwatywne i tzw. patriotyczne środowiska kościelno-polityczne. Przy czym jakość tego, co robi skutecznie obniża rangę, a nawet ośmiesza powagę tematów, z którymi się mierzy. Ewidentnie także kieruje uwagę na wątki mniej- lub zupełnie nieistotne, wręcz niepoważne, zarazem pomijając (nie wiem: świadomie i celowo, czy z niewiedzy, przypadkowo) to, co rzeczywiście istotne, a przy okazji mąci.
OdpowiedzUsuńRównież i ja bardzo dziękuję za ten wpis.
OdpowiedzUsuńRównież poprzedni komentarz potwierdza niejako "miałkość" katolicyzmu w Polsce.
Na w/w tematy wypowiadał sie już p K. Zagozda,
Co o tym sądzić...jak i o Radiu Chrystusa Króla, które modli się codziennie koronką
s. Faustyny.
Czy X Olewiński jawi się jako ostatni autorytet w sprawach wiary katolickiej i prawdy w Polsce?
Na pewno nie ostatni. A nawet jeśli, odradzam dzielenia się takimi przemyśleniami, ażeby ks. dr. nie wpędzać w pychę.
UsuńP. S. Księże Dr., przecież nie publikuje Ks. Dr. komentarzy anonimowych...
Anonimowy17 lipca 2023 16:00
UsuńCzy dobrze rozumiem, że mój komentarz został uznany za wyraz/przykład tej "miałkości"?
Czekam cierpliwie na artykuł o o. Woronieckim OP. Co ciekawe, x. Bańka w jednym z ostatnich vlogów twierdzi, że o. Woronieckim OP był większym teologiem od fr. Garrigou-Lagrange OP. Ciekawe.
OdpowiedzUsuńBym wszedł w zakład, że x. Sz. Bańka nie przeczytał ani jednej książki o. Garrigou-Lagrange'a.
UsuńŻe w oryginale, czy wcale?
UsuńRaczej wcale.
UsuńNawet słynnych "Trzech okresów życia wewnętrznego", choćby w przekładzie pewnej "laskowiczki"?
UsuńReginald Garrigou-Lagrange był promotorem pracy doktorskiej ks. Karola Wojtyły, której nie mógł zaliczyć. Twierdził ,że autor nie wie co to jest prawda.
OdpowiedzUsuńMożna prosić o źródło tej informacji ?
UsuńWydaje mi się, że dr. Krajski nie docieka, nie analizuje już pewnych spraw i tyle. Jeśli chodzi o prymasa Wyszyńskiego, to mec. Marian Barański ( https://idmn.pl/rada-programowa/marian-baranski/ ) wspomina (proszę wybaczyć p. mecenasowi chaotyczny zapis, jest to starszy człowiek): "W maju 1973r. uczestniczyliśmy w spotkaniu zamkniętym dla aktywu duszpasterstwa akademickiego w kościele św. Anny z prymasem Wyszyńskim .Pytania zadawano na kartkach .Ja zadałem 13 pytań, które widać prymas uznał za ważne ,bo na nie w całości odpowiedział.Oto niektóre pytania i odpowiedzi /cytuję z pamięci /” .Pytanie :1. Jakie korzyści i szkody przyniosło wyeliminowanie łaciny w Kościele ? Odpowiedź- Korzyści duszpasterskie ,szkody - w nauce. 2.P. Czy jest możliwa Msza w języku esperanto?Odp. Wolałbym Trybunę Ludu po grecku .3. Co eminencja sądzi o tzw. endecji ? Odp.Zasługi olbrzymie .Czy się rozwiną okaże się za lat dwadzieścia. 4. Co eminencja sądzi o masonerii? Odp. Pytanie jest tak czarne jak numer ,pod którym je zadano/13/ Ja do masonerii nie należę. Działają takie czy inne siły destrukcyjne ,ale co to jest i gdzie to jest ,nie wiadomo. Ja nie znam przejawów działalności masonerii w Kościele polskim". Polecam całość: https://www.facebook.com/romandmowskiwarszawa/posts/1629656787301580/
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Księdzem co do Pana Krajskiego, którego kiedyś ceniłem, ale po jakimś czasie zorientowałem się ,że zajmuje się on tematami drugorzędnymi i odciąga uwagę ( nie wiem czy celowo ) swoich czytelników do spraw ważnych. Co innego jego syn Michał, który wydaje się być bardziej rzeczowy. Nie czuję się kompetentny do oceniania wiedzy teologicznej o. Woronieckiego choć uważam jego książki o wychowani za bardzo pożyteczne. Stawiam hipotezę , że kult miłosierdzia idący za rzekomymi objawieniami s.Faustyny uważam za podejrzany głównie dlatego, że przykrywa on i odciąga uwagę pobożnych katolików od bez wątpienia prawdziwego i dającego wiele łask nabożeństwa do Najświętszego Serca Pana Jezusa według św. Małgorzaty Marii Alacoque.
OdpowiedzUsuń