Wynika to po pierwsze z natury i specyfiki teologii, po drugie z natury stanu świeckiego.
Teologia jest - mówiąc najprościej - nauką o Bogu łączącą poznanie naturalne (czysto rozumowe) z poznaniem w oparciu o źródła nadprzyrodzone, czyli Boże Objawienie. Jest nauką najogólniejszą (obejmuje wszystkie dziedziny wiedzy), najbardziej uniwersalną (żadna inna nauka nie opiera się na poznaniu zarówno naturalnym jak też nadprzyrodzonym) i najwyższą, gdyż poznanie nadprzyrodzone, czyli drogą rozumnej wiary w Boże Objawienie, daje wiedzę nieosiągalną przez poznanie czysto rozumowe. Dlatego uprawianie teologii wymaga zarówno uniwersalnej wiedzy, staranności i precyzji, jak też sprawności poruszania się w kwestiach bardziej duchowych, co wymaga prowadzenia życia duchowego, czyli na wysokim poziomie moralnym i religijnym. To zwykle nie jest możliwe w stanie świeckim, gdyż poważne, dojrzałe i trwałe życie duchowe wymaga zarówno dogodnych warunków, także odpowiedniego dystansu do spraw doczesnych (oczywiście przy zachowaniu zdrowego realizmu), jak też stałej opieki duchowej, którą zapewnia zwykle stan klerycki i zakonny. Faktycznie w historii Kościoła praktycznie nie było, ani nie ma wybitnych postaci świeckich teologów, choć obecnie można spotkać świeckich reprezentujących znacznie lepszy poziom teologiczny niż znaczna część duchownych, nawet profesorów teologii, co wynika jednak z obecnego żałosnego poziomu instytucjonalnej teologii, a nie z natury stanu duchownego i świeckiego.
Przykłady: Jeśli ktoś nie jest w stanie i nie ma chęci bycia gotowym do udzielenia pomocy chorym, ten nie powinien zostać lekarzem. Jeśli ktoś nie jest gotowy wyruszyć na wojnę w razie zagrożenie bezpieczeństwa granic, ten nie powinien zostać żołnierzem. Itp.
Solidne uprawianie teologii wymaga nie tylko rzetelnego studiowania źródeł i pobożności, lecz także zdolności i stałego ćwiczenia myślenia w świetle prawd Bożych zarówno naturalnych jak też naturalnych. Nie chodzi o oderwanie od spraw tego świata w sensie swego rodzaju bujania w obłokach, lecz o wolność od świeckich schematów myślenia (i też działania).
Z tych właśnie powodów Kościół przez wieki nie zezwalał na studiowanie teologii przez świeckich, tym bardziej na zdobywanie tytułów naukowych upoważniających do nauczania teologii. Obecne doświadczenia potwierdzają słuszność tej zasady. Wprawdzie niestety nie brakowało i nie brakuje duchownych heretyków (wszyscy znaczący herezjarchowie w historii byli duchownymi), to jednak także tylko duchowni byli w stanie skutecznie zwalczać herezje.
Nie oznacza to, by wykształceni świeccy nie mogli przyczynić się do utrzymaniu teologii katolickiej i jej rozwoju na odpowiednim poziomie. Właściwie każda dziedzina wiedzy świeckiej (nieteologicznej) może i powinna przysłużyć się teologii.
Zdrowy pociąg ku teologii u normalnego człowieka wiąże się z pragnieniem życia duchowego, a to wymaga odpowiednich warunków (jak wyżej). Zajmowanie się sprawami tego świata, zwłaszcza życiem małżeńskim i rodzinnym, jest oczywiście przeszkodą, a normalne warunki ze swej natury zapewnia stan zakonny i duchowny. Jeśli adept teologii przynajmniej nie rozważa pójścia drogą powołania zakonnego czy duchownego, to z całą pewnością nie traktuje teologii poważnie. Skoro decyduje się na życie świeckie, to zwykle wynika to z braku gotowości i woli życia w czystości, a to już jest problem duchowy, który jest też poważną przeszkodą w poważnym uprawianiu teologii.
Oczywiście w obecnym, żałosnym stanie zakonów i seminariów to ta sytuacja może być odstraszająca i zniechęcająca, a nie jakaś niechęć do życia duchowego. Tym niemniej życie duchowe na odpowiednim poziomie wymaga spełnienia pewnych niezbędnych warunków, które są praktycznie niemożliwe do spełnienia w stanie świeckim, czy przynajmniej bardzo trudne do spełnienia i mało prawdopodobne.
Można porównać do niedawnej sprawy łodzi podwodnej Titan, która zatonęła w Atlantyku. Była zbudowana z nakładem sporej wiedzy i środków, nawet kilka razy z powodzeniem odbyła rejs do dna oceanu. Dopiero katastrofa unaoczniła elementarne błędy i wady zarówno konstrukcyjne, jak też formalne, gdyż łódź ta nie została poddana żadnej certyfikacji dopuszczającej do użytku. Podobnie świecka osoba może z jakimś powodzeniem nauczyć się teologii w znaczącym zakresie, może też pisać i wypowiadać się sensownie, lecz ostatecznie obiektywne warunki bycia w stanie świeckim nie przewidują i nie umożliwiają zarówno certyfikacji duchowej jak też stałej kontroli jakości i sprawności, co może mieć katastrofalne skutki zarówno dla tej osoby jak też dla innych osób, które jej zaufały.
Trochę małe przekonywujące, bo stan świecki niekoniecznie równa się małżeński i rodzinny. Można przecież żyć w celibacie i formować się w jakimś świeckim instytucie/ wspólnocie. Może w historii tak było jak ksiądz pisze ze względu na to,że ludzie zakładali rodziny i mieli dużo dzieci,a poza tym dobrze wykształcić można było się faktycznie tylko w Kościele, ale obecnie zupełnie nie widzę tego co ksiądz opisał.
OdpowiedzUsuńStarokawalerstwo i staropanieństwo są także przeszkodą. Chodzi o podleganie stałej opiece i kontroli. W małżeństwie nawet jest większa kontrola i korekta niż w starokawalerstwie.
UsuńTzw. wspólnoty z reguły działają jak sekty danego guru, co jest skrajnie niezdrowe. Dowodów obecnie nie brak.
Oprócz sekciarskich wynalazków Kościoła Soborowego tzw. Nowej Ewangelizacji są też tradycyjne instytucje trzecich zakonów.
UsuńNo nie jest to powszechna opinia teologów nawet tych tzw tradycyjnych bo x Bańka mówił że zajmowanie się teologia moralna przez świeckich nie jest grzeszne
OdpowiedzUsuńNo to na potężnym autorytecie anonimowy się opiera :-D
UsuńZresztą czym innym jest grzeszność, a czym innym odpowiedniość co do porządku społecznego Kościoła.
został poddany certyfikacji zgodnie z opinią Księdza i to w tzw tradycji gdzie nie uznają Murielis Dignitatem na orzykład
UsuńA tą certyfikację widać:
Usuńhttps://teologkatolicki.blogspot.com/2020/01/czy-abstynencja-jest-szkodliwa.html
https://teologkatolicki.blogspot.com/2021/04/dlaczego-unizenie-nie-jest-wyniszczeniem.html
a świeccy nie mają prowadzić życia duchowego?
OdpowiedzUsuńOczywiście mają. Odpowiednio do stanu. W stanie duchownym i zakonnym z urzędu jest obowiązek lektury duchowej, codziennej modlitwy, medytacji, poddanie się kierownictwo duchowemu, rekolekcyj przynajmniej raz w roku. Takich wymogów nie ma człowiek świecki. Oczywiście może on dobrowolnie podjąć te praktyki, lecz praktycznie tak się nie dzieje. Ponadto w stanie duchownym i zakonnym jest codzienna kontrola wspólnotowa, która może być owszem uciążliwa, ale jest pewnym "bezpiecznikiem", koniecznym zwłaszcza wtedy gdy ktoś uważa, że wspina się po drabinie doskonałości.
UsuńJaka kontrola wspólnotowa ?
UsuńCzy stałe spowiednictwo jest tym samym co kierownictwo duchowe ?
UsuńŻycie wspólnotowe - w zgromadzeniu duchownym czy w rodzinie - zasadniczo chroni przed egoizmem, egocentryzmem i pokrewnymi zwichnięciami psycho-duchowymi. Zasadniczo, to znaczy chroni o wiele bardziej niż życie w samotności, gdyż wtedy człowiek jest zdany tylko na siebie, co jest bardzo ryzykowne. Zwykle to bliźni dopiero zauważają pewne niebezpieczne nawyki czy tendencje. Nawet spowiednik może o nich nie wiedzieć, jeśli nie zna penitenta z zachowania na co dzień.
UsuńZaś w kontroli małżeńskiej jest ten problem, że współmałżonek zasadniczo zwraca uwagę tylko na to, co służy dobru małżeństwa i rodziny, a nie na dobro duchowe współmałżonka. To jest oczywiście już coś, jednak zbyt mało do rozwoju i postępu duchowego.
Usuńno ale jednak człowiek może się wyprowadzić z domu rodzinnego do wynajmowanego pokoju przecież jak juz pracuje
UsuńWtedy jako stary kawaler może łatwo zdziwaczeć.
Usuńczyli wg Księdza nie ma prawa wyprowadzić się z domu rodzinnego ,przyjeżdzając jednak co jakiś czas do niego?
UsuńPrawo jest, może nawet obowiązek.
Usuńto o co Księdzu chodzi że jako stary kawaler może łatwo zdziwaczeć? że powinien szukać żony?
UsuńBo nie ma nikogo, kto by mu zwrócił uwagę, gdy zacznie dziwaczeć. Życie w samotności jest bardzo niebezpieczne.
UsuńCzy dobro małżeństwa i rodziny a dobro duchowe małżonków rzeczywiście muszą się wykluczać? Gdyby tak było, blokowałoby to wzrost ku świętości i dążenie ku zbawieniu wszystkim będącym w stanie małżeńskim albo przynajmniej by spowalniało i utrudniało. Jak to pogodzić z sakramentalnym charakterem małżeństwa?
UsuńC.d. Czy nie chodzi o to, żeby zachować hierarchię dóbr także w małżeństwie? Czy nie jest to możliwe?
Usuńno ale nie każdy jest w stanie założyc rodzine a i nie każdy ma powołanie do stanu duchownego
UsuńDotyczy to również pustelników?
Usuń"Życie w samotności jest bardzo niebezpieczne." - Ksiądz w ogóle uznaje anachoretyzm, eremityzm? To są tradycyjne formy życia chrześcijańskiego. Przypominam Księdzu 1 Kor 7,25-40 oraz kanon Soboru Trydenckiego: "Gdyby ktoś mówił, że stan małżeński trzeba stawiać ponad stanem dziewictwa lub celibatu, i że nie jest lepiej i szczęśliwiej pozostać w dziewictwie lub w celibacie niż łączyć się małżeństwem – niech będzie wyklęty".
UsuńAnachoreci i eremici choć żyli w oddaleniu od miast i wsi, jednak nie w całkowitej izolacji. Wzajemnie stosowali kontrolę, praktykowali kierownictwo duchowe i to bardzo intensywnie. Zwykle grupa anachoretów skupiała się wokół swojego mistrza. Budowali eremy i pustelnie w stosunkowo niewielkiej odległości, także tworząc zaczątki wspólnot mniszych.
UsuńOczywiście uznaję.
UsuńPo pierwsze, dziewictwo nie jest równoznaczne z anachoretyzmem i eremityzmem.
Po drugie, anachoretyzm to nie to samo co eremityzm. Anachoreci żyli w koloniach, o czym jasno świadczą źródła.
Po trzecie, Kościół pozwala na życie pustelnicze (eremickie) tylko tym osobom, które przeszły formację wspólnotową, czyli w klasztorze, i to długotrwałą. Każdy pustelnik czy pustelniczka podlega opiece duchowej biskupa, który nadaje regułę danej osobie i zleca kierownika duchowego. To jest zupełnie coś innego niż starokawalerstwo i staropanieństwo.
Proszę Księdza, wspominał Ksiądz o "prawie, może nawet obowiązku" wyprowadzenia się z domu rodzinnego. Zapytam przy okazji, czy młodzieniec przed ślubem (dorosły i zarabiający) może (dbając sam o swoje sprawy doczesne z wyjątkiem dachu nad głową) mieszkać z rodzicami ze względu na utzymanie wspólnoty (także emocjonalnej) i cenne rady i wskazówki, jakie nadal może zdobyć przed podjęciem życia oddzielnego (o ile żona się nie wprowadza)?
UsuńOczywiście może, jeśli nie jest ciężarem dla rodziców, lecz pomocą.
UsuńWie Ksiądz Dr, nie było to dla mnie tak oczywiste, bo już tyle razy w życiu duchowym rzeczy które uważałem za oczywistość okazały się niewłaściwe...
UsuńNiech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
OdpowiedzUsuńProszę Księdza, a czy czytanie książek teologicznych (np. dogmatyka, apologetyka) oraz filozoficznych (np. tomizm) przez świeckich jest w porządku? Czy jednak lepiej skupiać się na lekturze pobożnościowej?
Oczywiście można czytać. Nawet należy. I można je wykorzystywać w publikacjach.
Usuń