Zasady komentowania: bez anonimowych komentarzy

"Szlachetna blaga" Stanisława Krajskiego


O działalności Stanisława Krajskiego miałem już sposobność krótko pisać. Dostarczył on właśnie następnego powodu, nie mniej niechlubnego, i tak się składa, że w tej samej materii co do istoty, czyli prawdomówności (por. tutaj). Oto kluczowy fragment:


W dalszym ciągu wypowiedzi Krajski powołuje się na dwa źródła swojej mądrości: książki jezuity Tadeusza Ślipko oraz niemieckiego redemptorysty Bernhard'a Häring‘a. To są według Krajskiego "wszystkie podręczniki"...

X. Ślipko rzeczywiście w okresie komunizmu był chyba najbardziej znanym czyli najbardziej wypromowanym teologiem moralistą w Polsce. To oznacza jedynie, że miał poparcie establishmentu wyszyńsko-wojtyliańskiego czyli charystów. Stąd do tego zestawu "wszystkich podręczników" pasuje dość dokładnie Häring, który jeszcze do Vaticanum II płynął z głównym nurtem teologów niemieckich, a następnie - mniej więcej od wydania encykliki "Humanae vitae" w 1968 r. - przeszedł na pozycje dość otwarcie antykatolickie, zwalczając dość radykalnie nauczanie nawet Jana Pawła II. Takie to są "wszystkie podręczniki" Krajskiego. 

Idźmy po kolei. 


Najpierw Krajski zaleca coś, co nie sposób jednoznacznie sklasyfikować, gdyż on nie podaje, czy chodzi o prawdziwe motywy czy fałszywe. A to jest istotne dla kwestii. Oczywiście nie ma obowiązku powiedzenia każdemu prawdy. Wówczas wolno podać inny, poboczny powód odmowy gościny, jednak musi być on prawdziwy. 

Drugi przykład Krajskiego jest już większego kalibru, choć sprawa jest raczej błaha. Argumentem za kłamaniem jest według Krajskiego to, iż kobieta, która nie umie gotować, się popłacze. Według niego powiedzenie oględne ("nie mój smak", "oryginalne") byłoby krzywdą dla kobiety, więc pozostaje "szlachetna blaga", którą Krajski się wręcz zachwyca. I to właśnie świadczy o nim. Skoro dla uniknięcia przykrości z powodu powiedzenia prawdy, Krajski zaleca kłamstwo, to nie rozumie podstawowych zasad moralnych:
- do natury mowy należy zgodność z prawdą poznaną jako taka przez mówiącego
- tym samym powiedzenie nieprawdy jest złe z natury, czyli niezależne od okoliczności
- okoliczności mogą jedynie zwolnić z obowiązku powiedzenia prawdy, ale nie mogą usprawiedliwić powiedzenia nieprawy. 

Ponadto Krajski widocznie nie uznaje, że powiedzenie tej kobiecie prawdy o jej umiejętnościach gotowania - oczywiście doceniając jej starania - jest uczynkiem miłosierdzia co do duszy. Tylko wtedy bowiem można ją zmotywować do poprawy swoich umiejętności, co posłuży także jej zdrowiu, a przynajmniej będzie dla nią lekcją pokory, która zawsze jest zbawienna dla duszy. Czyżby Krajski nie brał pod uwagę dobra duchowego? Na to wygląda. Zamiast kierować się zasadami katolickiej teologii moralnej, buduje swoje sprzedawane publicznie "savoir vivre" na pseudomoralności zakłamanych pseudoelit, która niewiele ma wspólnego z katolicyzmem. 


Tutaj przykład jest o tyle odmienny, że motywacja do kłamstwa jest bardziej egoistyczna i to bardzo krótkowzroczna, pomijając nawet nierealność takiego przykładu, gdyż o spotkaniu ze szczerze cenioną osobą nie można zapomnieć. Także więc tutaj chodzi właściwie o zakłamaną relację. Krajski widocznie uważa, iż o takie relacje należy zabiegać i dbać, niezależnie od ich wartości i trwałości, co także świadczy o nim. 

W tym miejscu miesza do sprawy wspomnianego już x. Ślipko. Zobaczmy, co ów faktycznie pisze w swojej "Etyce szczegółowej" (tom 1):






Mamy tu więcej póki co powtórzenie klasycznego nauczania katolickiego. Dalej czytamy słuszną krytykę tego, co w gruncie rzeczy reprezentuje Krajski:



Wygląda na to, że Krajski albo nie doczytał, albo niczego nie zrozumiał. 

Następnie jednak x. Ślipko dopuszcza się sprytnego, a właściwie perfidnego zabiegu, który wygląda na jego oryginalny wynalazek. Otóż opierając się na - dość absurdalnym i fałszywym - odróżnieniu między "mową formalną" a "mową materialną" prowadzi do usprawiedliwienia różnych form kłamstwa, oczywiście bez jakiegokolwiek oparcia w nauczaniu Kościoła i w teologii katolickiej, a za to czerpiąc od autorów protestanckich, żydowskich i ateistycznych. Ślipko mówi:




No cóż, to jest pseudouczony bełkot. Ślipko gruntownie miesza i mąci, by w rezultacie sugestywnie wmówić odbiorcom sieczkę słowną, która sprowadza się do tego, że wolno kłamać dla dobrego celu. Widać więc, że ów Krajskowy "słynny jezuita" to arcykrętacz, a wystarczy nieco się przyjrzeć jego pisaninie by poznać, jak bardzo jest ona niemoralna i haniebna. Nie przypadkowo zarówno Ślipko jak też Krajski skrupulatnie unikają jakiegokolwiek odniesienia do tradycyjnych podręczników katolickiej teologii moralnej, czy choćby do doktorów Kościoła jak św. Tomasz czy św. Alfons. Mówiąc krótko: Ślipko jest oszustem, a Krajski wraz z nim. 

Przy tym Krajski widocznie nie doczytał tego, co napisał Ślipko. Ten ostatni bowiem oficjalnie odrzuca to, na co Krajski się powołuje czyli tzw. fałszomówstwo. Chodzi o - dość absurdalne - odróżnienie między powiedzeniem nieprawdy a kłamstwem. Według tzw. teorii fałszomówstwa (jak to nazywa Ślipko) powiedzenie nieprawdy w ramach tzw. mowy defensywnej nie jest kłamstwem. Problem w tym, że z jednej strony Ślipko niby odrzuca tę teorię i to całkiem słusznie, a równocześnie wprowadza ją do obiegu w niby oryginalnej swojej teorii "mowy defensywnej", której fundamentem jest prymat sekretu (tajemnicy) nad prawdomównością. Na ten użytek najpierw żongluje pseudonaukowymi pojęciami prezentując nic więcej jak sieczkę słowną, po czym przyznaje, że jego wywody sprowadzają się do analogii do piątego przykazania "nie zabijaj". Według niego powiedzenie nieprawdy w "mowie defensywnej" jest tego samego rodzaju co zabicie agresora w sytuacji zagrożenia przez niego własnego życia. No cóż, Ślipko widocznie uważa swoich odbiorców za debili nie umiejących logicznie myśleć ani nawet rozumieć prostych słów. Jeśli miał rzeczywiście na myśli analogię między piątym a ósmym przykazaniem, to powinien był jej się trzymać. Otóż analogia zachodziłaby wtedy, gdyby atakiem było powiedzenie nieprawdy, a nie zagrożenie życia. Innymi słowy: jeśli w obronie własnej (czy innej niewinnej osoby) wolno zabić agresora, to analogicznie wolno byłoby okłamać kogoś, kto mnie okłamuje. Nie ma jednak analogii takiego rodzaju, że w sytuacji zagrożenia kłamstwem wolno zabić czy w sytuacji zagrożenia zabiciem wolno kłamać. Podłożem takiego nieporozumienia jest pomieszanie nie tylko przykazań Dekalogu lecz także pomieszanie dóbr, co jest haniebne dla teologa i duchownego, a nawet już dla filozofa. Wszak jest oczywiste, że innym dobrem jest życie doczesne, a innym prawda, więc nie można ich traktować i stosować zamiennie. Dlatego właśnie fałszywa jest także koncepcja Häring‘a, zresztą dość propagowana nawet strukturach kościelnych, mimo że jest z gruntu niekatolicka i fałszywa:


Kwestia ósmego przykazania Dekalogu nabrała szczególnego znaczenia właśnie w kontekście II wojny światowej i ratowania żydów. Te sprawy służą obecnie jako koronne przykłady dla swoistego szantażu etyczno-emocjonalnego skierowanego przeciw rdzennie katolickiemu nauczaniu w tej kwestii. Skutki tego procederu - prezentowanego przez Häring‘a, Ślipkę, Krajskiego i też niestety przez wielu, chyba nawet niemal wszystkich teologów "moralnych" nauczający w polskich seminariach duchownych - są obecnie dość widoczne: powszechne, dogłębne i wręcz odruchowe i nawykowe zakłamanie w przestrzeni publicznej, politycznej i niestety także kościelnej, od najniższych do najwyższych stopni i poziomów. To jest korzeń zapaści moralnej w rodzinach, społecznościach i państwach, gdyż zakłamanie godzi wprost we wzajemne zaufanie zarówno osobiste jak też do instytucyj państwowych i kościelnych. Bez prawdomówności i zaufania choćby ograniczonego następuje rozkład więzi społecznych, które są podstawą wspólnoty zarówno duchowej jak też starania o dobro wspólne w wymiarze materialnym. 

Stanisław Krajski jest tutaj niestety jednym z haniebnych produktów systemu wyszyńsko-wojtyliańskiego, który wyhodował i wypromował postacie typu Tadeusz Ślipko. Jeśli katolicyzm w Polsce nie otrząśnie się z tej zarazy intelektualno-moralnej, to niechybnie podzieli los katolicyzmów w krajach tzw. zachodnich. Czego oznaki zresztą już widać głównie w postaci drastycznego spadku liczby powołań duchownych. Normalny człowiek, nawet jeśli na co dzień przywykł do zakłamania, nie chce być okłamywany i pragnie prawdy. Dotyczy to zwłaszcza ludzi młodych, gdyż młodzież jest zwykle bardziej idealistyczna. Leczenie musi się zacząć jak zwykle od głowy, czyli od zdrowego, katolickiego myślenia. Nie prezentują go niestety takie postacie jak Krajski, Ślipko, Häring itp. Sięgać natomiast należy do autentycznych źródeł myśli i teologii katolickiej. W obecnych czasach to sięganie jest tak łatwe jak nigdy dotąd w historii ludzkości. Wystarczy chcieć i się nieco wysilić. To jest przyszłość Kościoła i Polski. 

21 komentarzy:

  1. Czy Krajski mówi tam o Księdzu, wspominając o "ścięciu" z jednym z trydenckich kapłanów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teologkatolicki1 sierpnia 2025 14:50

      Nie wiem. Imiennie nigdy ze mną nie dyskutował. Mógł jednak tutaj pisać anonimowo. To jest typowe dla niego. Nałogowy kłamca.

      Usuń
  2. "establishmentu wyszyńsko-wojtyliańskiego czyli charystów." - Kogo dokładnie oskarża tu Ksiądz o bycie charystą?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teologkatolicki1 sierpnia 2025 23:26

      Charystą był oficjalnie i to w kierowniczej funkcji był Stefan Wyszyński. I to on wykreował karierę Karola Wojtyły. To są fakty oficjalnie znane.

      Usuń
    2. Przepraszam za posądzenie o oskarżenie. Myślałem, że termin "charysta" odnosi się do czegoś innego.

      Usuń
  3. Bohater wpisu ma chyba o sobie mniemanie bezsprzecznego znawcy savoir vivre'u przy czym za najbardziej wartościowy przejaw tegoż uważa, o ile dobrze pamiętam, zasady obyczajów angielskie, w których - wykształconych przecież w epoce imperialno-wiktoriańskiej - roi się od mniej czy bardziej subtelnych ćwierć-, pół- lub wprost nieprawd, często, o ile nie zwykle, na potrzeby chwili przyozdabianych pozorami dobra.

    OdpowiedzUsuń
  4. Smaczność-niesmaczność nie jest kwestią prawdy tylko opinii. Żeby było kłamstwo musi być fakt. No chyba, że ksiądz zarzuca to, ze pan Krajski co innego myśli, a co innego mówi czyli jest obłudnikiem.

    OdpowiedzUsuń
  5. "powiedzenie tej kobiecie prawdy o jej umiejętnościach gotowania " jak miało to by posłużyć się jej zdrowiu? Już pomijając to że gotuje jedzenie niesmaczne to nie znaczy że nie umie gotować. Zresztą ciagłe krytykanctwo w zakresie gotowania jest niszczące dla zdrowia.I smaczność jest kwestia opinii a nie prawdy...

    OdpowiedzUsuń
  6. Czy można dla odmiany choć jeden pozytywny przykład, który Ksiądz pochwala?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teologkatolicki3 sierpnia 2025 17:41

      Przykład czego?
      Oczywiście mogę podać. Już dość wyraźnie i wielokrotnie polecałem studiowanie chociażby x. Wincentego Granata.

      Usuń
    2. Przykład pozytywny teraźniejszych kapłanów, teologów.

      Usuń
    3. teologkatolicki4 sierpnia 2025 00:06

      Trudne pytanie, ponieważ nie szukam, nie śledzę, a piszę na blogu zwykle o sprawach i osobach, gdy ktoś mi napisze i podsunie jakiś problem. Prawie zawsze są to podejrzenia o jakieś błędy, które się przeważnie potwierdzają.
      Z tego, co mi zostało dotychczas podesłane, mogę powiedzieć, że - oprócz kilku biskupów - generalnie zgadzam się z x. Danielem Wachowiakiem, choć nie we wszystkich szczegółach. Natomiast z obecnie żyjących i aktywnych polskich profesorów teologii nie znam żadnego godnego polecenia. Z x. Pawłem Bortkiewiczem zasadniczo się zgadzam, ale nie zgadzam się z jego zafiksowaniem na Janie Pawle II tak jakby poza nim nie było godnych uwagi, a nawet o wiele lepszych źródeł teologicznych. To śmierdzi sekciarstwem wojtyliańskim. Aczkolwiek nie spotkałem u niego poważnych błędów teologicznych.

      Usuń
  7. "buduje swoje sprzedawane publicznie "savoir vivre" na pseudomoralności zakłamanych pseudoelit, która niewiele ma wspólnego z katolicyzmem."

    Chodzi księdzu tylko o tę moralność "kłamania w dobrej sprawie" czy jeszcze jest coś do zarzucenia tej promowanej wersji savoir-vivru?

    OdpowiedzUsuń
  8. Z klasycznych opracowań teologii moralnej polecam duchownym podręcznik z XIX wieku, napisany przez biskupa Jean-Baptiste'a Bouviera - łatwo dostępny w języku polskim. Nie należy tylko zrażać się prowokacyjnym tytułem "Tajemnice konfesjonału" (i również prowokacyjną okładką), pod jakim został wydany.

    OdpowiedzUsuń
  9. A jakie jest spojrzenie katolickie na takie towarzyskie gry jak "mafia" itp. gdzie zabawa zakłada posługiwanie się kłamstwami między graczami?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak samo jak gra aktorów w teatrze, czy opowiadanie dowcipów. Każdy od początku do końca wie i spodziewa się, że to tylko gra/zabawa, w której a priori wyłącza się reguły prawdomówności, więc nie ma tu mowy o kłamstwie.

      Usuń
    2. Tu jest przykład zastrzeżenia domyślnego. Oznacza to, że osoby biorące udział w czymś takim wiedzą, że ktoś może mówić nieprawdę/robić coś nieprawdziwego więc nie są okłamywani tylko się umówili na taką, a nie inną konwencję. Przykładem może też być gra karciana cygan/oszukaniec, albo opowiadanie bajki typu: "Za górami, za lasami żyła sobie Baba-Jaga"

      Usuń
  10. Krajski to człowiek, który o sprawie podmiany siostry Łucji powiedział że z dowodami się nie zapoznał ale je odrzuca nie jest poważnym badaczem czy też pisarzem. Nie chodzi tutaj o to czy to prawda czy nie tylko o wyrażanie opini na tematy z którymi się wogole niezapoznal. Jeżeli do innych swoich prac podchodzi tak samo , a jak widać tak jest , to szkoda czasu na zajmowanie się jego dorobkiem.

    OdpowiedzUsuń
  11. No, ale jakoś nie umie ksiądz racjonalnie odeprzeć argumentu Krajskiego z hitlerowcem pytającym o żydowskie dzieci ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teologkatolicki5 sierpnia 2025 05:42

      Umie. Proszę czytać ze zrozumieniem i myśleć racjonalnie, nie brzuchem. Według teologii katolickiej hitlerowiec nie ma prawa wiedzieć, czy ktoś kogoś ukrywa, a równocześnie ukrywający nie ma prawa kłamać. Wolno milczeć i wolno zastosować tzw. zastrzeżenie w umyśle (restrictio mentalis), czyli wypowiedź wieloznaczną. Zresztą przykład jest bardzo absurdalny, ponieważ żaden rozumny hitlerowiec nie będzie polegał na słowach lecz będzie przeszukiwał.

      Usuń
    2. Znam autentyczny przykład człowieka, który w czasie okupacji nazistowskiej jechał pociągiem z dziećmi przewożąc mięso dla licznej rodziny. Było to karane śmiercią, ale konieczne dla przeżycia (nikt nie wiedział, ile ten stan będzie trwał a dzieci muszą być odżywione). Podczas kontroli zabronił dzieciom się odzywać a na pytanie niemieckiego żołnierza, co przewozi, odpowiedział, że mięso i może pokazać. Żołnierz uznał to za kiepski żart i poszedł dalej. Na taki heroizm nie każdego jednak stać.

      Usuń