Zasady komentowania: bez anonimowych komentarzy

Jak rozpoznać powołanie?

 

Autor pytania zadał właściwie szereg pytań dotyczących wyboru powołania. Odpowiadam po kolei. 

1. O stopniach chwały w niebie, czyli hierarchii niebiańskiej, można przeczytać w klasycznych podręcznikach dogmatyki katolickiej, dokładniej eschatologii. To są źródła miarodajne. Natomiast jakieś objawienia prywatne, zwłaszcza te propagowane przez x. Natanka, najlepiej zignorować, gdyż można sobie wyrządzić krzywdę, czy przynajmniej niepotrzebnie stracić czas. Istnienie pewnej hierarchii w chwale niebiańskiej jest dość powszechną opinią teologów katolickich. Jednak co do kryteriów hierarchii brak jest danych wynikających z Bożego Objawienia. Na pewno mają one do czynienia z zasługami, a nie ze stanem życia. 

2. Nie znam takowej wypowiedzi św. Alfonsa. Należałoby ją podać wraz z kontextem. Nie sądzę, by święty Doktor Kościoła zachęcał do wyboru bez powołania. Mógł natomiast zachęcać do wyboru doskonalszego. Równocześnie należy brać pod uwagę, że ostatecznie o udzieleniu święceń danemu kandydatowi decyduje władza kościelna, która rozeznaje powołanie. 

3. Wybór drogi życiowej ze względu na "wyższą pozycję" w niebie jest raczej nieporozumieniem, gdyż skupia uwagę na sobie, nawet jeśli dotyczy wieczności. Właściwym motywem dobrego wyboru jest natomiast miłość Boga i bliźniego, wraz z rozeznaniem własnych zdolności i predyspozycji. Na pewno fałszywym jest wybór powołania duchownego, mimo braku zarówno wewnętrznego upodobania w stylu życia i zadaniach, tudzież realnej umiejętności zachowywania całkowitej wstrzemięźliwości sexualnej. Zbadaniu i rozeznaniu w świetle tych kryteriów służą zwłaszcza lata formacji w seminarium. Należy więcej raczej stawiać sobie pytanie: w jakim stanie życia mogę, tzn. mam zdolność bardziej miłować Boga i bliźnich? Nie chodzi o odpowiedź ogólną, obiektywną, lecz o własne, indywidualne zdolności. Wprawdzie obiektywnie powołanie duchowne bardziej zawiera i wyraża miłość Boga i bliźniego, jednak równocześnie sam wybór tego powołania nie gwarantuje realizacji. W pewnym sensie, u osób pewnego rodzaju, stan duchowny może raczej sprzyjać egoizmowi i tym samym skarłowaceniu duchowemu, a nawet ludzkiemu. 

4. Oczywiście zarówno powołanie duchowne jak też życie w małżeństwie wymaga pracy nad sobą i ofiary ze siebie. Zaletą stanu duchownego pod tym względem są liczne pomoce w życiu duchowym, począwszy zwłaszcza od dostępności spowiedzi, poprzez codzienny czas na Mszę św. i modlitwę, aż po obowiązkowe doroczne rekolekcje. Pomocą w stanie małżeńskim są natomiast codzienne trudy i troski rodzinne, począwszy od konieczności utrzymania rodziny i wychowania dzieci, poprzez wzajemną pomoc, aż po dzielenie się problemami i wspólne szukanie rozwiązań, tudzież wskazywanie na niedoskonałości i błędy, oraz zachęty do pracy nad sobą. 

5. Wraz z powołaniem Pan Bóg wyposaża człowieka w zdolność sprostania jemu. Nie oznacza to, jakoby przyjęcie i wierność powołaniu nie wymagała wyrzeczeń, ofiar, zmagania się z własnymi słabościami i pokusami. Naturalny pociąg do założenia rodziny jest czymś normalnym i dobrym. Powołany do kapłaństwa powinien, a nawet musi mieć zdolność do bycia ojcem rodziny, gdyż jest to także powołanie do ojcostwa, aczkolwiek duchowego. Kapłańskie ojcostwo wymaga rezygnacji z własnej biologicznej rodziny i tym samym z pożycia sexualnego. Z drugiej strony ojciec rodziny, który jest pobożny, musi niekiedy zrezygnować nawet z ulubionych praktyk religijnych, jeśli wymagają tego obowiązki stanu jak opieka nad małżonką i dziećmi, zarabianie na ich utrzymanie itp. Pod tym względem wyrzeczenia ojca rodziny są większe, gdyż dotyczą spraw religii i duchowych, które są piękniejsze i wspanialsze niż cielesne. 


P. S. 1

Pewien życzliwy człowiek wskazał na następujący fragment z pism św. Alfonsa:

Potwierdza on to, co podałem wyżej. Św. Alfons nie mówi, jakoby osoba, która nie podążyła za powołaniem, nie osiągnie zbawienia. Chodzi o zasadę, że powołanie należy do porządku wynikającego z Bożej Opatrzności. Oznacza to między innymi, że powołanie odpowiada po pierwsze naturalnym predyspozycjom osoby, a po drugie zadaniom, jakie ta osoba może i powinna spełnić w służbie Bogu i ludziom. Tym samym odrzucenie powołania jest odrzuceniem nie tylko tego zadania, lecz takie decyzją w pewnym sensie przeciwną zdolnościom i możliwościom tej osoby. Dlatego właśnie trudniej jest takie osobie osiągnąć zbawienie. Zbawienie nie zależy więc bezpośrednio od pójścia za powołaniem, ale owszem pośrednio. 

Warto zapoznać się także z tym textem, skierowanym do konkretnej osoby, gdzie św. Alfons mówi, ż osiągnięcie świętości bez pójścia za powołaniem jest możliwe, aczkolwiek jest trudniejsze:


Należy mieć na uwadze różnicę między uświęceniem a zbawieniem. Oczywiście osiągnięcie świętości oznacza także osiągnięcie zbawienia, jednak nie odwrotnie. Bowiem zbawienie osiąga się także wtedy, gdy do nieba się udzie przez czyściec, nie bezpośrednio do nieba, jak w przypadku świętych w potocznym znaczeniu. 


P. S. 2

Ponieważ z niewyjaśnionych przyczyn nie udaje się opublikować odpowiedzi pod komentarzami, dlatego odpowiadam tutaj:

Wyjaśniam po kolei. 

1. Wszystkie dusze w niebie (po zmartwychwstaniu ciał także ciała) radują się pełnią bliskości Boga, na ile jest to możliwe dla stworzenia. Nie należy ściśle trzymać się obrazu dworu niebiańskiego, gdzie jest różna odległość od tronu. Nie na tym polega hierarchia niebiańska, ponieważ Bóg nie jest ograniczony czasoprzestrzenią i każdy święty w niebie jest tak samo blisko Jego. Zresztą swojego miejsca w niebie nie można ani wybrać, ani na niego zasłużyć, gdy miejsca są "przydzielane" przez Boga, analogicznie do zadań i powołań na ziemi. Innymi słowy: świętość na ziemi - wraz ze stopniem świętości - jest kontynuowana i spełniana w niebie. Należy pamiętać, że im wyższy urząd i pozycja na ziemi, tym większa odpowiedzialność i tym samym trudniejsza droga do świętości. Nie przypadkowo np. Dante Alighieri umieścił w swojej poetyckiej wizji piekła także wielu papieży i biskupów, także władców świeckich. Równocześnie należy mieć na uwadze, że Pan Bóg dając powołanie, także uzdalnia to jego wypełnienia i daje odpowiednie środki, aczkolwiek wymaga także współpracy i wysiłku człowieka, zwłaszcza jego ofiarności z miłości. 

2. Powołanie należy do porządku Bożej Opatrzności, czyli takiego biegu wydarzeń historii, w tym także historii każdego człowieka, że służy to najlepiej zbawieniu dusz, oczywiście nie niwecząc wolnego wyboru człowieka. Kluczem są słowa Pana Jezusa do bogatego młodzieńca: "jeśli chcesz być doskonały...". Oznacza to, że Duch Święty daje natchnienie dążenia do doskonałości, ale od decyzji człowieka zależy, czy pójdzie za tym natchnieniem. Przykładowo: ktoś lubi się modlić, medytować, czytać książki teologiczne, ale wymaga to rezygnacji z przyjemności, którym by także mógł poświęcić czas i pieniądze (książki kosztują). Pan Bóg nie zmusza do modlitwy, daje tylko wewnętrzny pociąg, ale pójście za nim, zwłaszcza regularne i na zawsze wymaga świadomego wyboru, z którym wiążą się wyrzeczenia. 

3. Naturalna skłonność do płci przeciwnej jest w pewnym sensie nawet warunkiem powołania, oczywiście o ile nie jest tylko pożądaniem jest wyrazem zdolności do bycia mężem i ojcem. Łaska buduje na naturze i ją podnosi, udoskonala, także w tej dziedzinie. Jeśli ktoś nie jest zdolny i chętny do oddania się jako mąż i ojciec w dozgonnej wierności, to nie także nie jest zdolny do wypełnienia obowiązków stanu jako duchowny. Stan duchowny to nie starokawalerstwo ubrane w sutannę, lecz wyższa forma ojcostwa, miłości i wierności nie tylko wobec Boga lecz także wobec ludzi. Przykład: właściwie chyba każdy kapłan przeżywa w jakimś stopniu kryzys powołania i tym samym pokusę porzucenia kapłaństwa. Jeśli ma odpowiednie, wierne i odpowiedzialne podejście, to pomyśli wtedy o wiernych, którzy potrzebują nauczania wiary, sprawowania sakramentów, pomocy duchowej. Jest to bardzo podobne do sytuacji męża i ojca, który powinien mimo trudności trwać przy żonie i dzieciach, to znaczy bardziej myśleć o ich potrzebach niż o sobie. 

4. Oczywiście może się pojawić pokusa typu żalu z powodu niedoznania współżycia sexualnego. Świadoma rezygnacja z tego doznania jest oczywiście ofiarą, ale równocześnie zasługą i probieżem łask potrzebnych do wypełniania posługi duchownej. Pan Bóg daje jednak także pomoc, szczególnie w spowiedzi i poradnictwie duchowym, gdy wierni świeccy, także żyjący w małżeństwie przychodzą ze swoimi problemami związanymi także z pożyciem sexualnym. Duszpasterz poznaje wtedy, jak bardzo delikatna, skomplikowana i w pewnym sensie niebezpieczna jest ta dziedzina. Także ojciec rodziny nie może współżyć z żoną zawsze wtedy, gdy ma na to ochotę. Dobry mąż i ojciec musi także umieć opanować popęd, co nie jest łatwe, gdy ma blisko siebie kobietę, która się mu podoba i którą kocha. 

5. Różnica między stanem kapłańskim i zakonnym polega na sakramencie święceń, aczkolwiek, jak wiadomo, są także zakonnicy, którzy są kapłanami. Przyjęcie święceń oznacza większe zadanie i większą odpowiedzialność. Nie ma jednak żadnej sprzeczności między byciem kapłanem i byciem zakonnikiem, ponieważ każdy kapłan zobowiązuje się do życia według rad ewangelicznych, choć nie składa ślubów zakonnych. W przypadku kapłana zobowiązanie to wynika z sakramentu święceń, który ontologicznie "wchłania" i upodabnia do samego Jezusa Chrystusa. 

6. Motywacja z powodu większych zasług jest właściwie egoistyczna i zwykle się rychło wypala, szukając po jakimś czasie realizacji dla swego ego w dziedzinie bardziej zmysłowej, nierzadko świeckiej. Gdy dochodzi do tego już po przyjęciu święceń czy złożeniu ślubów zakonnych (a taka motywacja powinna wykluczać od ich przyjęcia), wówczas dochodzi do tragedii, o ile nie nastąpi nawrócenie czyli odwrócenie od egoizmu. 

7. Właściwym sposobem rozeznania powołania jest przede wszystkim kierownictwo duchowe u stałego spowiednika. Z nim należy omówić tę sprawę. Jeśli kierownik duchowy poprze myśl o powołaniu, bądź przynajmniej da zielone światło, wówczas należy się ubiegać o przyjęcie do seminarium czy zakonu z zamiarem realizacji dobrego pragnienia (z dobrych pobudek) oraz bliższego rozeznania powołania. Pobyt w seminarium zapewnia odpowiednie warunki i środki ku temu. Oczywiście należy być gotowym przyjąć wolę Bożą. 

10 komentarzy:

  1. Bóg zapłać za wnikliwą odpowiedź.

    Trapi mnie ciągle kwestia, czy jeśli ktoś nie wybierze życia doskonalszego (a więc duchownego, ponieważ np. według już nie pamiętam jak nazwanej encykliki Piusa XII życie duchownego jest najdoskonalszą formą ) to osiągnie w niebie niższą pozycję i nie będzie tak blisko Pan Boga i Maryi, jak inni, bardziej zasłużeni... Chodzi o to, że jeśli walczymy o wieczność, to chyba nikt nie chce być poza centrum wydarzeń, czyli Pana Boga, tylko jak najbliżej, podobnie jak w szkole dzieci lubią ''trzymać się'' z osobami ważnymi, a nie być na uboczu. Co prawda podobno w niebie każdy ma inny stopień świętości, ale każdy jest szczęśliwy swoją miarą, bo na tyle może kochać Boga, na ile kto inny nie może?

    Z drugiej strony chyba jest napisane w Biblii, że ''w łonie matki zostaliśmy wybrani do powołania'', czy to oznacza pewnego rodzaju ''predestynację'', że jeśli Pan Bóg w łonie matki przeznaczył mnie do stanu świeckiego, to nawet i nie powinienem zabierać się za sprawy przynależne stanowi duchownemu? Na ile jest to kwestia ''przeznaczenia'' przez Najwyższego, a na ile wolna wola człowieka?

    Jak rozpoznać powołanie, skoro jest i np. silne uczucie do Matki Bożej, jest zainteresowanie teologią, ale i naturalna skłonność do płci przeciwnej? Boję się, że wybierając rodzinę stanę się zgryźliwym nieudacznikiem pogodzonym z losem, który mógł brać się za sprawy święte, a ''ugrzązł'' w realiach codzienności. Albo zostając księdzem, że będę żałował, że nie spróbowałem z kobietą itd.

    Czy stan kapłański jest lepszy od zakonnego, bo jest się ''drugim Chrystusem'' i mówimy tu o królewskim kapłaństwie Pana Jezusa, czy też jednak zakonny, bo jesteśmy dalej od ''życia światowego''?

    Pytanie, czy postawa ''zamknę się w klasztorze by mieć większe zasługi'' nie jest gorzej oceniana jako samolubna ucieczka od pokus do grzechu, ale przecież z drugiej strony jest gdzieś powiedziane, że roztropność polega na unikaniu nawet sposobności do grzechu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dodam, że jest też obawa, że Pan Jezus i Maryja tyle wycierpieli, że Pan Bóg ofiarował mi być może powołanie do życia w zakonie/kapłaństwie, a ja to zlekceważę. Przyszło mi też do głowy, że życie w zakonie to taka wersja życia Maryi, w odosobnieniu, a życie kapłańskie Pana Jezusa, bo naucza się, nawraca, żyje ''w świecie'', taka uwaga w kontekście pytania o ewentualną lepszą pozycję osoby zakonnej/księdza.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostatnio na Mszy, ksiądz w homilii do Łk 19, 11-28 (z racji tego, że każdy tu otrzymał tyle samo i jest różnica między przypowieścią z Mt 25, 14-30, gdzie była dysproporcja już na starcie - 5-2-1 talentów), powiedział tak (oczywiście nie dosłownie, parafrazuję): w niebie każdy będzie miał naczynie 'swojego szczęścia' napełnione do pełna. Kwestia tylko tego jakie to będzie naczynie? Może to być 5 l. dzban napełniony wodą, a moze to być basen napełniony wodą.
    Człowiek będzie 'do pełna' szczęśliwy, ale pytanie jakim będzie dysponował naczyniem?

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dziękuję za wnikliwą odpowiedź.

    Przepraszam, że dodam kilka pytań, ale to istotne.

    1. Ciekaw jestem, na czym polegają biblijne słowa o ukształtowaniu w łonie matki, bo jeśli oznaczają, że dostaliśmy z góry od Boga predyspozycje do danej drogi życiowej, to po co Bóg to zrobił, skoro wezwał młodzieńca do doskonałości, to każdy przed urodzeniem powinien być przeznaczony do doskonałości, czy Bóg chce, by każdy był doskonały, czy zadowala się np. stanem świeckim u wielu? Chodzi o to, czy Bogu i np. Maryi nie będzie przykro, że ktoś nie wybrał cięższej, ale bardziej chwalebnej drogi, myślę o tym za każdym razem, gdy widzę jakiś wizerunek Maryi, wówczas jestem mocno rozczulony i podobnie, gdy słyszę czy myślę o Maryi, albo jestem na Mszy, to myślę, że niema innej opcji, rzucam życie ''światowe'' dla Maryi, z drugiej strony jak wracam do domu i po jakiś czasie widzę jakąś ładną kobietę myślę kompletnie inaczej, że nie ma opcji innej niż małżeństwo.

    2. Czy rekolekcje ignacjańskie u Bractwa FSSPX to dobry pomysł by rozeznać powołanie?

    3. Czytałem, że papież Franciszek uznał chyba tymczasowo ważność spowiedzi (Komunii nie?)i ślubów Bractwa, ale czy Msza, na którą do Nich uczęszczam jest ważna, ale niegodna, czy też godna?

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ważne pytania (mam na myśli te o FSSPX). Czy sakramenty sprawowane przez kapłanów Bractwa są ważne i sprawowane w sposób godny? Pamiętam, że biskup we Wrocławiu przestrzegał przed mszami i spowiedzią u nich, a nawet bohater Księdza kilku publikacji zabrał głos w tej sprawie ( p. Wolański).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiedz została już udzielona. Po prawej stronie jest etykieta odnośnie bractwa.

      Usuń
    2. Rzeczywiście są 2 artykuły dot. FSSPX, wynika z nich, że status jest nieuregulowany, ale kwestia polega na tym, czy Msza jest ważna i godna, czy też, ważna i niegodna, czy oprócz ślubów i spowiedzi np. Komunia św. jest ważna, czy są godne?

      Czy można co tydzień bez żadnych wyrzutów sumienia uczęszczać tam na Msze.

      Z jednej strony fakt, że jest zgoda papieża na śluby i spowiedź (czyli co, spowiadam się u Nich, a do Komunii jadę do innego Kościoła, w pełni jurysdykcji? Co za galimatias)wskazywałby, że skoro wolno a i b, to nie wolno c (czyli np. udzielać Komunii), z drugiej chyba komisja Ecclesia Dei zakończyła działalność i jej pole działalności przejęła jakaś Kongregacja, a rozmowy z Rzymem znów trwają w nieskończoność? Co robić, tym bardziej w dobie propagandy koronnej, gdy zamyka się lub limituje Msze, a chciałbym uczęszczać jedynie na trydenckie? Napiszę więcej, tylko na Mszy Bractwa spotkałem się z tak wyczerpującą wykładnią praw wiary, z rzetelnością, przynajmniej tak mi się wydaje. Dziękuję za odpowiedź

      Usuń
    3. Jest pozwolenie. Można uczestniczyć. Wszystko jest godne. Przecież to nie inna wiara i nie inna Msza Święta. Ten sam zarzut można skierować w stronę nowej Mszy czy jest godna i ważna. Nie ma co szukać problemu tam gdzie go nie ma.
      Jeśli coś to jest jeszcze Bractwo Kapłańskie Świętego Piotra jeśli FSSPX jest problemem.
      W dobie tej tzw pandemii i reżimu sanitarnego wszystko zależy od kapłana danej parafii. Są przypadki skrajne i są miejsca gdzie jest podejście zdrowo rozsądkowe. Trzeba szukać i tyle

      Usuń
  6. Czy wszystko jest dozwolone, to nie wiem, skoro Franciszek zezwolił o ile wiem jedynie na spowiedź i śluby...A o Mszy, czy Komunii nie było mowy?

    OdpowiedzUsuń
  7. W temacie: https://zapytaj.wiara.pl/pytanie/pokaz/840d0

    https://www.youtube.com/watch?v=wR5saNJX_00

    W końcu już nie wiem, czy są te stopnie, czy nie...

    OdpowiedzUsuń