Mówiąc najpierw najkrócej:
Wbrew obiegowemu mniemaniu, papież nie może wszystkiego. W pewnym sensie, może tylko bardzo mało, a spoczywa na nim wielka odpowiedzialność.
Zacząć należy od istoty, natury, celu, charakteru, zakresu oraz struktury władzy w Kościele:
1. Istotą jest realizacja władzy samego Boga.
2. Natura jest odpowiednia do natury całego Kościoła, czyli pochodzenie od Boga (czynnik Boży) oraz realizowanie przez ludzi (czynnik ludzki).
3. Celem jest prowadzenie ludzi do zbawienia.
4. Charakter czyli cechy są określone Bożej Objawienie w Jezusie Chrystusie: jest to władza równocześnie duchowa (wewnętrzna, niewidzialna) jak i instytucjonalna (zewnętrzna, widzialna).
5. Zakres jest także określony przez Boże Objawienie w Jezusie Chrystusie, czyli dotyczy tego, czego dotyczy Boże Objawienie, a są to prawdy nadprzyrodzone, ale także - pośrednio - poznawalne naturalnym światłem rozumu, o ile odnoszą się do Zbawienia.
6. Struktura jest podporządkowana zakresowi wynikającemu z misyjnego nakazu Zbawiciela, a jest to:
- nauczanie Bożego Objawienia, oraz
- sprawowanie sakramentów.
Innymi słowy: wszelka władza w Kościele, także papieska, ma na celu realizację nakazu i jest temu nakazowi podporządkowana.
Dlatego Sobór Watykański I (Pastor aeternus) odróżnia między władzą nauczania i rządzenia:
Sobór Watykański II rozróżnia trzy władze (Lumen gentium 21):
Jest to władza:
- nauczania
- uświęcania
- rządzenia
Wydawanie czy aprobowanie ksiąg liturgicznych oczywiście łączy wszystkie te władze, jednak nie angażuje ich w taki sam sposób. Papież nie może bowiem zmienić prawd wiary ani istoty sakramentów (materia, forma, intencja, szafarz). Co więcej: z praktyki Kościoła aż do XX wieku wynika, że papież nie ma też prawa usuwać obrzędów sprawowanych od niepamiętnych czasów i zastępować je wymyślonymi nowymi, ponieważ aż do Pawła VI żaden papież tego nie czynił. Dopiero Paweł VI wprowadził takie zmiany jak
- zastąpienie modlitw na ofiarowanie modlitwami wziętymi z żydowskich modlitw przy stole
- dodanie nowych, wymyślonych "modlitw eucharystycznych", które de facto wyparły i zastąpiły Kanon Rzymski.
Owszem, papież ma prawo wydawania i aprobowania obowiązujących ksiąg liturgicznych, czyli zarządzać sprawowaniem obrzędów, jednak to prawo rządzenia nie może być wykonywane w sprzeczności z władzą nauczania i uświęcania.
Ostatnio pojawiła się kontrowersja, wcale nie nowa, ale wciąż aktualna, odnośnie władzy papieskiej w sprawach liturgii. Chodzi oczywiście o kwestię wprowadzenia Novus Ordo przez Pawła VI oraz statusu liturgii tradycyjnej, zwłaszcza w świetle motu proprio Benedykta XVI "Summorum Pontificum". Jeden z kapłanów tradycyjnych zabrał głos, wskazując w tym kontekście na kanon Soboru Trydenckiego:
Pewien młody człowiek sprzeciwił się tej opinii:
Powołał się przy tym na słowa encyklik "Mediator Dei" Piusa XII oraz "Allatae sunt" Benedykta XIV:
Warto przytoczyć cały fragment w oryginalnym kontekście (źródło tutaj):
Podkreślone zdanie jest nietrafnie cytowane przez "Fiat lux", gdyż po pierwsze bez kontextu, po drugie w zafałszowanym tłumaczeniu zniekształcającym sens. Kontextem jest samowolne mieszaniu obrządków łacińskiego i greckiego, czemu papież się przeciwstawia. Poprawne tłumaczenie brzmi:
"... także odjęcie jakiejś części z jakiegoś rytu, pozostawiając inne części tegoż rytu, nie jest sprawą prywatnego człowieka, lecz konieczne jest interweniowanie władzy publicznej, to znaczy najwyższej Głowy Kościoła powszechnego, którą jest Biskup Rzymski."
Tym samym NIE ma wcale mowy o wprowadzaniu jakichkolwiek nowości przez papieża, lecz mowa jest o tym, że nikomu nie wolno samowolnie usuwać jakichkolwiek części obrzędów. W domyśle jest oczywiście, że papież może dokonać takiego usunięcia. Jednak czymś zupełnie innym jest tworzenie nowego rytu.
Także inne zdania Benedykta XIV przeczą tezie o swobodzie papieża w dziedzinie liturgii przynajmniej pośrednio. W bulli Ex pastorali jasno określa, że zadaniem papieża jest ochrona przed nowościami (źródło):
Podobnie mówi w encyklice Allatae sunt (źródło):
Zaś Pius XII podkreśla, że liturgia Kościoła jest jednym z głównych źródeł wiary Kościoła i tym samym dogmatów (źródło tutaj i tutaj):
Papież porusza temat tzw. loci theologici, czyli źródeł wiary i teologii.
Klasycznie zostały one zebrane i sformułowane przez wielkiego teologa dominikańskiego biskupa Melchiora Cano w jego słynnym dziele De locis theologicis. Podaje w nim listę dziesięciu źródeł uporządkowanych według rangi.
Są to:
1) Autorytet Pismo św.
2) Autorytet Tradycji Jezusa Chrystusa i Apostołów
3) Autorytet Kościoła powszechnego
4) Autorytet soborów, zwłaszcza powszechnych uznanych przez Kościół katolicki
5) Autorytet Kościoła rzymskiego czyli Stolicy Apostolskiej
6) Autorytet przodków czyli Tradycje kościelne
7) Autorytet teologów scholastycznych, w tym także doradców papieskich
8) Rozum naturalny, czyli wszystkie nauki
9) Autorytet filozofów opierających się na poznaniu naturalnym
10) Autorytet historii czyli tradycji ludzkiej, przekazywanej nie zabobonnie lecz z racyj ważnych i stałych.
Ta lista jest oczywiście uproszczeniem. W pewnym sensie Tradycja ma o tyle wyższą rangę, że była przed powstaniem Pisma św., a Pismo św. ją poświadcza tylko częściowo. Jednak Tradycja jest o tyle "słabsza", że - poza Pismem św. - nie jest przekazana w pismach natchnionych w znaczeniu natchnienia biblijnego, lecz jej poszczególne prawdy dla osiągnięcia rangi nieomylności czyli pewnego stwierdzenia przynależności do Bożego Objawienia muszą być uroczyście ogłoszone jako dogmaty. Ponadto istnieje ścisły związek i współzależność: dzięki Tradycji wiemy, które księgi należą do Pisma św. i Tradycja daje dopiero klucz do właściwego zrozumienia Pisma św.
Widać więc, że władza papieska wchodzi w grę dopiero od trzeciego stopnia, aczkolwiek tylko pośrednio, czyli w ramach autorytetu całego Kościoła. Dopiero w soborach powszechnych oraz Tradycji Kościoła rzymskiego jest ona zawarta bezpośrednio, czyli jako władza de facto wykonywana. Oznacza to, że jest podporządkowana zupełnie Pismu św. oraz Tradycji Apostolskiej, oraz nie jest oddzielona od całości Kościoła. W tym kontekście należy rozumieć właśnie podany przez x. Królikowskiego kanon Soboru Trydenckiego, w który zresztą uczestniczył Melchior Cano.
Potwierdza to nauczanie Soboru Watykańskiego I, które definiuje dogmatycznie prymat papieski oraz nieomylność w uroczystym nauczaniu wiary i obyczajów, oraz podaje istotę, naturę i cel tego prymatu (źródło):
Podsumowując te podane w skrócie źródła, należy zauważyć:
1) Żadne źródło - ani biblijne, ani patrystyczne, ani magisterialne, ani teologiczne - nie zawiera podstaw do wprowadzania nowości mocą władzy papieskiej.
2) Nigdy w historii Kościoła nie było tego typu ingerencji w liturgię jak ta dokonana przez Pawła VI. Dotyczy to zarówno rodzaju i treści, jak też zakresu:
- wcześniejsze reformy polegały na usunięciu nowszych naleciałości, nie na wprowadzaniu nowości,
- miały na celu i de facto realizowały uwyraźnienie i większą wierność prawdom wiary, a nie ich zaciemnienie i sprzyjanie herezjom.
Dotyczy to także reformy brewiarza dokonanej przez św. Piusa X, mimo znacznej ingerencji w układ i podział psalmów, gdyż nie naruszało to w żaden sposób treści teologicznej brewiarza. Równocześnie papież pozwolił zachować dawny układ w oficjum monastycznym.
Tym samym wygląda na to, że Pius XII (Mediator Dei) jest pierwszym, który mówi o prawie papieży do wprowadzania nowych obrzędów:
Te słowa Piusa XII o prawie wprowadzania nowych obrzędów przez papieża wymagają wyjaśnienia, doprecyzowania i też pewnej korekty. Po pierwsze, są one nowością. Po drugie, są wieloznaczne, gdyż nie precyzują, o jakiego rodzaju "nowe obrzędy" chodzi: czy w znaczeniu reformy św. Piusa V, czy jego następców, dokonujących drobnych zmian, czy w znaczeniu reformy Wielkiego Tygodnia, której kilka lat później dokonał sam Pius XII, a która była nowością daleko idącą i tym samym jakby próbą i wzorem późniejszego Novus Ordo Pawła VI.
Nie bez znaczenia jest doświadczenie ponad pół wieku po reformie Pawła VI: jej owoce są katastrofalne pod każdym względem. Najpoważniejszym skutkiem jest masowe odstępstwo od nieomylnych prawd wiary katolickiej, co ma bez wątpienia związek ze zmianami w liturgii. Dla przeciętnego dorosłego katolika, jedynym regularnym kontaktem z Kościołem i jego wiarą jest właśnie liturgia - to ona kształtuje jego wiarę, przekonania i kulturę duchową. Można tu wskazać na dwa zasadnicze problemy, które mają ewidentnie związek z Novus Ordo:
- Celebrowanie przy "stole" i w związku z tym kierunek celebracji "do ludzi" stanowi praktyczne zaprzeczenie prawdzie, że istotą liturgii jest zwrócenie się ku Bogu, nie pouczanie obecnych. Ponadto sprzyja to nieporozumieniu, a właściwie herezji, jakoby Msza św. była pamiątką Ostatniej Wieczerzy, a nie kultem ofiarnym skierowanym ku Bogu.
- Wiąże się z tym także kwestia języka liturgii, mimo iż żadne prawo po Vaticanum II ani nie usunęło łaciny, ani jej nie zakazało, choć de facto zniknęła ona z użycia niemal zupełnie. Otóż używanie języka codziennego sprzyja nie tylko nieporozumieniu, według którego liturgia ma być rzekomo pouczeniem, lecz również mniemaniu, jakoby rozumienie słów oznaczało rozumienie treści i tym samym zbędność katechezy oraz kompetentnych wyjaśnień. Dlatego właśnie zanika zainteresowanie nauczaniem Kościoła, a zwykle każdy, kto uczęszcza do kościoła, uważa się już za znawcę i dojrzałego katolika.
Troszkę to skomplikowane, czy ktoś ze chce w skrócie odpowiedzieć:
OdpowiedzUsuń- czy Sobór Trydencki "zabronił" zmiany liturgii ?
- czy wprowadzając NOM właśnie tego dokonano co zabronił Sobór Trydencki ?
- czy może moderniści zrobili coś (jak to oni) a powiedzieli, że jednak nie zrobili - czyli nazwanie "nowej mszy" tym samym rytem co stara msza ?
Brakuje mi tu konkluzji.
OdpowiedzUsuńJakie odstępstwo od "Najpoważniejszym skutkiem jest masowe odstępstwo od nieomylnych prawd wiary katolickiej, co ma bez wątpienia związek ze zmianami w liturgii" gdzie niby takie odstępstwo jest ? Należy podać przykłady ...
OdpowiedzUsuń" Najpoważniejszym skutkiem jest masowe odstępstwo od nieomylnych prawd wiary katolickiej, co ma bez wątpienia związek ze zmianami w liturgii." - Jakie masowe odstępstwo od nieomylnych prawd wiary katolickiej ? Proszę o przykłady
OdpowiedzUsuńNOM już nie podkreśla i rozmywa realną obecność Jezusa Chrystusa, tym samym zredukowane zostały gęsty mające oddawać cześć i szacunek Bogu żywemu którego się widzi a kapłan dotyka dłońmi (nie mówiąc o dramacie Komunii na dłoń obecnie dopuszczonym), NOM rozmywa i nie podkreśla przebłagalnego charakteru ofiary jaką składa kapłan w naszym imieniu Bogu Ojcu jako Alter Christi, co ma oczywiście wpływ na redukcję niesamowitej funkcji jaką ma kapłan , nie znam szczegółów liturgii tradycyjnej ale jest też tam dużo o świętych i michale archanie - czyli kolejny ważny element wiary katolickiej, krótko mówiąc NOM została sprotestantyzowna w imię ekumenizmu aby i pastorzy i protestanci mogli brać udział w tej mszy...
UsuńZgodnie ze starożytna nauka "tak wierzysz jak się modlisz" skoro liturgia została obdarta z najważniejszych elementów wiary katolickiej (a liturgia to serce wiary) to i wiara katolików wychowywanych na NOM jest obdarta co widać po 50 latach po Soborze aż nadto dobitnie ...
Tyle że NOM ma inne zalety i jest po prostu inny niż NFRR. Z tego co wiem nacisk położono na wspólnotę;wspólnotowy charakter Eucharystii." już nie podkreśla i rozmywa realną obecność" - w jakim sensie ? Napewno nie została odbarta z najważniejszych elementów wiary katolickiej ...
Usuń"Otóż używanie języka codziennego sprzyja nie tylko nieporozumieniu, według którego liturgia ma być rzekomo pouczeniem, lecz również mniemaniu, jakoby rozumienie słów oznaczało rozumienie treści i tym samym zbędność katechezy oraz kompetentnych wyjaśnień. Dlatego właśnie zanika zainteresowanie nauczaniem Kościoła, a zwykle każdy, kto uczęszcza do kościoła, uważa się już za znawcę i dojrzałego katolika." - niewiem czy tak jest ale wątpie może to i sprzyja tym nieporozumieniom i mniemaniom ale to przecież można takie rzeczy mówić na katechezie żeby nie sprzyjało.A Dzięki temu że jest rozumiany język wiele ludzi być może zainteresowało się modlitwą oraz nauką Koscioła ...
"to i wiara katolików wychowywanych na NOM jest obdarta co widać po 50 latach po Soborze aż nadto dobitnie .."- Cieżko takie coś zbadać ponieważ jak już ktoś chodzi na NFRR to jest zainteresowany bardziej liturgią więc mało ludzi jest w NFRR a jeśli są to juz tacy co są mocniej zainteresowani życiem wiarą.Więc trzabyło by popatrzyć ludzie związani mocniej z KK co chpodza na odnowy oazy jakieś grupy w parafii żeby można było to porównąc
Zalety ? Niby jakie ? Zalety z punktu widzenia protestanta może ?
UsuńJezus na Krzyżu nie miał żadnej "wspólnoty" była tylko Maryja kontemplującą i sw. Jan, no i motłoch Żydów szukający sensacji i chcący zrozumieć co Jezus gada (Eliasza szuka?) Coś jak dzisiejsze "liturgie" z bębenkami i skakaniem na stołach jak w Łodzi u Jezuitów...
Wspólne biesiady to wymysł protestantów, Msza Tradycyjna jest ważna i piękna i spełnia swoje cele nawet jeżeli odprawia ją tylko kapłan i ministrant .. nie jest konieczna żadna "wspolnota". Poza tym kłamstwem jest że msza trydencka nie jest "wspólnotowa " bo kapłan sprawuje ofiare dla całego Kościóła.
W jakim sensie ? Trzeba znać gesty i przebieg mszy Trydenckiej aby zobaczyć te różnicę. W starym rycie nie ma żadnych wątpliwości co się dzieje i dlaczego się dzieje i dla kogo się dzieje, skupia się na Bogu i ofierze Jezusa, NOM na Człowieku, proszę mi podać w NOM które gesty kapłana, który słowa kapłana, która dbałośći np. o naczynia liturgiczne ewidentnie wskazuje na najważniejsze elementy wiary katolickiej i teologii liturgii które zostały w/w? bardzo skrupulatnie ostatnio wsłuchiwalem się w kapłana na NOM i poza modlitwą za zmarłych nie ma absolutnie nic co precyzyjnie i jednoznacznie podkreśla jakikolwiek element wiary katolickiej, każdy Protestant jak przyjdzie będzie się czuł jak u siebie w domu bo bez problemu zinterpretuje po swojemu. Na liturgii tradycyjnej nie ma żadnych wątpliwości i katolicka teologią aż bije po oczach.
Na NOM ludzie rozumieją język kapłana ale nie rozumieją co się dzieje i o co chodzi, a tego się nie da rozumieć bo to misterium i dar od Boga. NOM wymusza również wielkie lenistwo, skoro po Polsku to nie trzeba już pogłębiać o co chodzi bo przecież wszytko zrozumiałe, przeklepac formułki i po mszy, wierni się nie interesują a kapłani nie nauczają o liturgii bo po co ? Po Polsku jest, wszytko wiadomo ... ?
Po wprowadzeniu NOM jest zauważalny wyraźny spadek powołań kapłańskich - bo po co iść na księdza jak się redukuje jego rolę do wodzireja spotkania modlitewnego a nie kapłana który SPRAWUJE NAJSWIETSZĄ OFIARĘ,
jak i spadek ilości wiernych co zrozumiałe bo po co iść na mszę jak to tylko spotkanie modlitewne, Bóg jest wszędzie ... wyrwano serce wierze katolickiej to i wiara katolicka podupada co widać na Zachodzie dobitnie a w Polsce się to zaczyna, proste .. takie są owoce 50 lat po Soborze takie są owoce sprotestsntyzowania liturgii...
Ale jaka nauka Kościoła się ludzie zainteresują na NOM jak żadna nie jest tam wyraźnie podkreślona ?
Raczej sprzyja to poznaniu form i duchowości protestsnckich, jak kalwińska komunia do łapy - do łapy można brać wafla ( jak wierzą kalwini) a nie Pana Boga jak wierzą katolicy ?
Jakie znowu odnowy i oazy ?
Co trzeba odnawiać ? Kościół nie musi nic odnawiać bo wszytko co ma mieć otrzymał i katolicy w sakramentach otrzymują...
Spadek powołań kapłańskich był też przed SV2 .Z tego co wiem w seminarium w Paryżu były ok wdrożone reformy SV2 i było lepiej.To ma związek z różnymi rzeczami
UsuńZalety NOM jest dialog kapłana z wiernymi choćby i być może prościej zrozumieć liturgię
.Zostało mi zarzucone kłamstwo którego nie popełnilem bo nie napisałem że NFRR jest nie wspólnotowa ,tylko że NOM bardziej na to nacisk położył .Jeśli chodzi o piękno liturgii to jest to sprawa subiektywna.W pewnym sensie KK musi odnawiać skoro celem soboru trydenckiego i SV2 była odnowa.Ogolnie ja wierzę że KK jest prowadzony przez ducha Świętego więc wprowadzenie Nomu chyba nie było źle tak samo jak reformy SV2.
Na początku po SV2 był istny szał i propaganda "wiosny Kościoła" więc może był jakiś krótkotrwały efekt na plus ale 50 lat po to już dane są miażdżące.
OdpowiedzUsuńDo "dialogu" się już odniosłem co z tego że po polsku jak treść już jest tak rozmyta, że w zasadzie nie wiadomo o co w liturgii chodzi i co się dzieje.
Poza tym liturgia to nie pogadanka ale sprawowanie ofiary.
Pan Jezus na krzyżu wypowiedział tylko 7 zdań i to głównie do Boga Ojca po cichu i w języku liturgicznym.
Język narodowy to żaden plus raczej ma to więcej wad i zalet.
A ja się nie zgodziłem że NOM kładzie bardziej nacisk na wspólnotę :) skoro przestano kłaść nacisk na aspekt Ofiary to i na wspólnotę bo ofiara jest składana za cały Kościół.
Liturgia też nie jest od tego aby formować lokalne wspólnoty od tego są inne formy.
Sobór Trydencki nic nie odmawiał tylko porządkował.
Nie znam sytuacji Kościoła przed SV2 ale jeśli dokonane jakieś "odnowy" to niestety chyba nie w duchu nauk katolickich.
Tak Duch Święty prowadzi KK ale chyba nie jest On sam sprzeczny ze sobą i raz oglaszane jest jedno, potępiane jedno, a później na odwrót? Więc coś tu nie gra...
Papież jest nieomylny w nauczaniu urzędowym papieskim zawsze, także w prawodawstwie dla Kościoła, w kanonizacjach, we wprowadzaniu Liturgii. O tym pisze ks. Dr Sieniatycki i dużo innych teologów. Gdyby w tym nie był nieomylny to KK nie byłby święty i nie prowadziłby pewną drogą do zbawienia. Dlatego Pius XII był ostatnim papieżem.
OdpowiedzUsuńCzy może Ksiądz skomentować? Widzę, że to stanowisko sedewakantystyczne, ale jak je odeprzeć?
Usuń