Zasady komentowania: bez anonimowych komentarzy

Czy małżeństwo jest powołaniem?



Chodzi właściwie o zestaw kilku pytań powiązanych ze sobą:



Odpowiadam po kolei:

1.
Odpowiedź na pierwsze pytanie zależy oczywiście przede wszystkich od tego, co się rozumie przez powołanie. W tradycyjnym języku kościelnym, opartym na Piśmie św., słowo to oznacza powołanie do naśladowania Chrystusa w kapłaństwie lub życiu zakonnym. Jest to oczywiście słuszne rozumienie, ponieważ chodzi o wezwanie do szczególnej formy życia związanej ze szczególnym zadaniem.
W ostatnich dziesięcioleciach rozpowszechniło się jednak inne użycie tego pojęcia, mianowicie w znaczeniu każdego stanu czy zawodu. Mówi się analogicznie o lekarzu czy nauczycielu "z powołania", ale także o "powszechnym powołaniu do świętości", co już bardzo zmienia znaczenie tego pojęcia, aczkolwiek co do rzeczy samej czyli treści jest słuszne.
Jak słusznie zauważa zadający pytanie, droga życia małżeńskiego jest drogą zwyczajną i powszechną. Tym samym nie można mówić tutaj o czymś szczególnym czy wyjątkowym.
Tym niemniej warto zauważyć, jaki głębszy sens kryje się pod nazywaniem małżeństwa "powołaniem": prawdą jest, że także małżeństwo jest drogą do świętości. Nie jest jednak prawdą, jakoby ta droga wymagała szczególnych uzdolnień czy wysiłków, gdyż każdy człowiek z racji swojej natury jest "powołany" do ojcostwa względnie macierzyństwa, a przeszkodą są jedynie wady czy wypaczenia osobowości.
Wiąże się z tym oczywiście kwestia, jak wobec tego należy pojmować życie samotne, czyli pozostawanie w celibacie nie będąc ani w zakonie ani w stanie kleryckim. Jest to droga wprawdzie mniej zwykła niż małżeństwo, jednak nie jest wyjątkowa w znaczeniu powołania, gdyż jest życiem w zadaniach świeckich, co oczywiście nie wyklucza dążenia do świętości. Nie przeczy to realizacji ojcostwa względnie macierzyństwa, choć taka osoba nie ma własnych dzieci. Realizacją może być i powinno zaangażowanie społeczne, czy to zawodowe czy na zasadzie wolontariatu, działalności charytatywnej itp.

2.
Małżeństwo służy przekazywaniu życia oraz wzajemnemu dobru, zwłaszcza duchowemu. Na tym polega realizacja świętości w tym stanie. Jak całe dzieje ludzkości i pojedynczego człowieka, tak też każde małżeństwo zawarte jest w planie Bożej Opatrzności i stanowi tym samym cząstkę historii Zbawienia. Oznacza to, że nie jest przypadkowe, gdy akurat tacy a nie inni dwoje zakładają rodzinę przez małżeństwo. To z nich mają powstać nowi ludzie - stworzenia Boże z duszą nieśmiertelną, przeznaczone do chwały nieba. Dlatego jak najbardziej słuszne jest szukanie i dobranie sobie takiej przyszłej małżonki (czy przyszłego męża), na jaką wskazuje - według możliwych do poznania oznak - Boża Opatrzność. To wskazywanie odbywa się zwykle przez niewyjaśnialne, spontaniczne wzajemne uczucie (tzw. zakochanie), aczkolwiek nie powinno być ono oderwane od poznania rozumowego. Innymi słowy: wybór współmałżonka powinien być zarówno uczuciowo-intuicyjny jak też rozumny. Proporcje tych czynników mogą być w poszczególnych przypadkach różne, w zależności od osobowości. Prawdą życiową jest jednak, że im bardziej irracjonalny, uczuciowy jest wybór, tym większe jest statystyczne prawdopodobieństwo pomyłki i tym samym katastrofy życiowej.

3.
Na to pytanie zawarta jest już odpowiedź w punkcie poprzednim, przynajmniej częściowo. Należy mieć na uwadze, że zdrowa, katolicka pobożność zawsze sprzyja wszechstronnemu i harmonijnemu rozwojowi osobowości, pod każdym względem, zarówno co do dojrzałości uczuć jak też używania rozumu i kierowania się nim. Oczywiście nie zależy to automatycznie od ilości czy długości praktyk religijnych. Gorliwość w pobożności, gdy nie jest poddana prowadzeniu i nadzorowi przez doświadczonego spowiednika, nierzadko prowadzi do wypaczeń nie tylko religijnych i duchowych, lecz także do dysharmonii osobowości, co musi mieć skutki dla relacyj międzyludzkich, również w dziedzinie poszukiwania współmałżonka. Krótko mówiąc: zdrowa religijność jest na pewno solidną podstawą pod każdym względem i jest bardzo pomocna, w pewnym sensie niezbędna. Nie oznacza to jednak, by każdy człowiek mniej religijny był osobowością niezdolną do dojrzałej i autentycznej relacji także małżeńskiej. Są różne przyczyny zarówno intensywnej jak też mniej intensywnej czy wręcz tylko śladowej religijności. Jako ogólną i prostą zasadę należy przyjąć: zdrowy rozsądek jest zawsze zarówno fundamentem jak też oznaką zdrowej pobożności.

4.
Według porządku naturalnego pochodzącego od Stwórcy, celem pierwszorzędnym małżeństwa jest przekazywanie życia ludzkiego. Oczywiście nie jest to cel czysto czy przeważająco biologiczny, gdyż człowiek jest czymś znacznie więcej niż istotą biologiczną i to już od poczęcia w łonie matki. Tym samym zjednoczenie cielesne zakłada i wymaga jedności osób. W harmonijnej osobowości jak też w harmonijnym małżeństwie wszystkie sfery (poziomy) człowieczeństwa mają swoje miejsce, oczywiście w odpowiednim porządku. Istotne jest też pamiętać o słynnej maxymie scholastycznej: gratia supponit naturam, czyli że łaska zakłada porządek naturalny, buduje go i wspiera. Tak jak życie religijne i pobożność jednostki polegają na współpracy człowieka z łaską Bożą, tak też realizacja sakramentalnego małżeństwa jest współgraniem i współdziałaniem z łaską zwłaszcza sakramentalną, która oczywiście zakłada łaskę uświęcającą jako fundament. Tak więc sprawa jest właściwie prosta: życie w łasce uświęcającej jest istotną podstawą dobrego pożycia małżeńskiego. Nie trzeba więc zasadniczo jakichś szczególnych praktyk, pouczeń czy doświadczeń, lecz wystarczy żyć zwykłymi zadaniami rodzinnymi, domowymi i też zawodowymi zgodnie z prawem Bożym. Chroni to przed wygórowanymi oczekiwaniami czy wręcz wymaganiami wobec współmałżonka, które pod pozorem rzekomej pobożności mogą poważnie zaszkodzić czy wręcz zniszczyć małżeństwo i rodzinę. Konkretnym przykładem, niestety nierzadkim jest, gdy żona woli chodzić na nabożeństwa czy "spotkania modlitewne" czy rekolekcje zamiast gotować mężowi i dzieciom dobre posiłki, utrzymywać dom w czystości i mieć też czas na rozmowy w rodzinie, czy choćby wysłuchanie ich trosk, problemów i też radości. Oczywiście dotyczy to także męża i ojca, gdyż także mężczyźni nierzadko wpadają w fałszywą pobożność.
W harmonijnym co do spraw zwykłych codziennych małżeństwie ma miejsce oczywiście także pożycie sexualne. Harmonia w ciągu dnia jest najlepszym przygotowaniem i też podstawą harmonii w sferze intymnej, która jest z natury delikatna i potrzebuje ochrony i dbałości nie przez wydziwiane czy wręcz perwersyjne praktyki, lecz przez wzajemny szacunek, zrozumienie i okazywanie czułości w zwykłym codziennym zachowaniu i postępowaniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz