Zasady komentowania: bez anonimowych komentarzy

Czy w niebie będą steki?



Kilka miesięcy temu pojawił się film o ruchu wegańskim, a właściwie przeciw niemu, następnie także dyskusje promujące. W jednej z nich, profesor teologii moralnej z Poznania, x. Paweł Bortkiewicz, wyraził się żartobliwie, że nie wyobraża sobie nieba bez steków. Oczywiście film i dyskusja są na wyższym poziomie, jednak moim zdaniem niewystarczającym dla rzetelnego potraktowania tematu.

Otóż zarówno film jak też promujące dyskusje kładą nacisk na aspekt polityczny, mianowicie związek ideologii wegańskiej z ruchami i partiami lewackimi. Jest to fakt niezaprzeczalny. Pozostaje pytanie: I co dalej? Gdzie są argumenty przeciw samej ideologii, oprócz wskazania, że jest (rzekomo) lewacka, że chodzi o rewolucję, o niszczenie pewnych dziedzin gospodarki itd.?

Problem ma cztery zasadnicze wymiary:
- etyczny, dotyczący zarówno filozofii jak i teologii,
- zdrowotno-medyczny,
- ekonomiczny, oraz
- polityczny.

Akurat aspekt zasadniczy i fundamentalny, czyli etyczny, został potraktowany zarówno w filmie jak też w dyskusjach jedynie bardzo pobieżnie, ubocznie i niedostatecznie. Na tym polega słabość argumentacji tej strony, podczas gdy druga strona akcentuje głównie etykę i zdrowie, co daje jej siłę przebicia głównie wśród młodzieży. Oczywiście wszystkie cztery aspekty się zazębiają i nakładają. Jednak konieczne jest uporządkowanie w temacie dla przejrzystości i precyzji w argumentacji.

Fundamentem jest oczywiście etyka, której z kolei podstawą jest nauka o człowieku, czyli antropologia, oraz nauka o rzeczywistości stworzonej, czyli kosmologia filozoficzna, ewentualnie uzupełniona teologicznie.

W niniejszych uwagach opieram się głównie na następujących źródłach, oprócz św. Tomasza:

- na dwóch klasycznych podręcznikach katolickiej teologii moralnej




- na poważnej encyklopedii światowej sławy



Zacznijmy od szkicu historycznego.

Zamierzone unikanie spożywania mięsa z powodów rytualno-religijnych i filozoficznych znane jest ze źródeł około połowy tysiąclecia przed Chrystusem, mianowicie zarówno w kulturze śródziemnomorskiej jak też indyjskiej. Pytagoras z Samos, prawdopodobnie pod wpływem kapłanów egipskich, oraz jego uczniowie wierzyli w metempsychozę czyli wędrówkę dusz, podobnie jak im współcześni Budda i Mahavira w Indiach. Z powodów etycznych odrzucali oni zabijanie istot żywych i ogólnie przelewanie krwi, także rytualne, oraz spożywanie mięsa. Hagiograf Pytagorasa, Jamblich tak opisuje tegoż reguły żywieniowe:





Ten opis, choć jest zapewne stylizowany pod konwencję rozwiniętej ascezy chrześcijańskiej (Jamblich pisał na przełomie III i IV w.), świadczy o ścisłym powiązaniu zasad żywienia z poglądami etycznymi i religijnymi. W każdym razie motywem była filozoficzne przekonanie o kosmicznej harmonii oraz życzliwość wobec wszystkich stworzeń, co według pytagorejczyków wykluczało zabijanie czy to dla pożywienia, czy też w celach kultycznych (krwawe ofiary).

Podczas gdy rzeczeni dalekowschodni mędrcy jako założyciele religii buddyzmu i jainizmu wywarli potężny wpływ na kulturę swojego kraju i sąsiednich krajów, pytagorejczycy pozostali ruchem bez większego znaczenia w kulturze europejskiej i euroatlantyckiej, pomijając oczywiście działalność naukową. Miało to zapewne związek z warunkami klimatycznymi, gdyż zimą w Europie praktycznie nie można było przetrwać na pożywieniu czysto roślinnym. Przede wszystkim wzorcem kulturowym zarówno greckim jak też rzymskim był waleczny atleta, nie uduchowiony asceta. Wegetarianizm pozostał zatem fenomenem elitarno-marginalnym, choć szereg filozofów go wyznawało, jak Platon, Epikur, Plutarch, zwykle też neoplatonicy. Niektórzy, jak Seneka i Owidiusz, nie mieli odwagi otwarcie przyznać się do poglądów wegetariańskich i takiegoż żywienia. Wielki poeta w swoim dziele Metamorphoses (l. XV) zawarł jednak dość wyraźną krytykę spożywania mięsa, wkładając ją w usta Pytagorasa:


W przekładzie polskim:

Pośród ludów semickich, które były pierwotnie głównie pasterskie, nie rolnicze, wegetarianizm jako praktyka właściwie nie jest znany. W Starym Testamencie można jednak znaleźć mocne podstawy teologiczne. Głównym źródłem jest opis w Księdze Rodzaju (1), według którego w raju człowiek nie żywił się mięsem:


Jest zaś mowa o składaniu ofiar ze zwierząt, które były miłe Bogu (Rdz 4):


Noe miał zebrać w Arce wszystko, co nadaje się do jedzenia (Rdz 6):


Po potopie Noe złożył Bogu ofiarę całopalną (Rdz 8):


Wtedy też Bóg pozwolił na spożywanie mięsa, wyraźnie rozróżniając zabijanie zwierząt od zabijania ludzi (Rdz 9):


Ten stan prawny pozostał także w prawie Mojżeszowym.
Pojawia się jednak wątek szczególnie ważny potem w Nowym Testamencie, gdzie Jezus Chrystus zostaje nazwany "arcykapłanem według porządku Melchizedeka" (Hb 5, 6-10). Otóż ten tajemniczy król i zarazem kapłan złożył Bogu Najwyższemu ofiarę z chleba i wina, będącą zapowiedzią ofiary Nowego Przymierza, czyli kultu doskonałego, w którym nie ma krwawych ofiar (Rdz 14):


W okresie starotestamentalnym pojawiały się grupy i ruchy ascetyczne, które odrzucały spożywanie mięsa jako zbytek, zmysłowość i okrucieństwo. Znani są przede wszystkim tzw. esseńczycy, porównywani przez Józefa Flawiusza do pytagorejczyków (Antiquitates; por. De bello iudaico2, 119–161; 18,11.18–22).  Przy tym odróżniano między spożywaniem a składaniem Bogu w ofierze, aczkolwiek u proroków pojawiają się nierzadko krytyczne słowa odnośnie kultu świątynnego.

Szczególną wagę ma proroctwo mesjańskie Izajasza:


Wspomniany na początku film "Mięsożerca" cytuje natomiast inny fragment tegoż proroka:


Czyżby prorok sobie zaprzeczał?
Problem jest już na poziomie samego textu biblijnego. Okazuje się bowiem, że podane tutaj tłumaczenie jest fałszywe. Oto porównanie tłumaczeń:


Okazuje się, że starożytne tłumaczenie na grecki (Septuaginta) wcale nie mówi o potrawach mięsnych:


Starożytne tłumaczenie łacińskie (Vulgata) także nie mówi o mięsie:



Również tłumaczenie angielskie podane na oficjalnej stronie watykańskiej nie zawiera ani słowa o mięsie:


Oczywiście, autor filmu nie jest i nie musi być teologiem. Jednak poruszając tematykę teologiczną ma obowiązek skonsultowania z teologami. Wprawdzie ktoś taki jak Mateusz Ochman (więcej o nim tutaj), który jakiś czas studiował teologię, współpracował w tworzeniu filmu, jednak widocznie nie zwrócił uwagi na tak poważny błąd. Teolog ma obowiązek znać i posługiwać się oryginalnymi textami biblijnymi, a przynajmniej porównać różne tłumaczenia.

Ważny w temacie jest jeszcze inny fragment z Księgi Izajasza (66), który jakby wskazuje na kult Nowego Przymierza:


Słowa te nie znaczą, jakoby zabicie zwierzęcia ofiarnego było równoznaczne z zabiciem człowieka. Chodzi tutaj o odrzucenie kultu starotestamentalnego, który był niedoskonały, gdyż - podobnie jak ofiary pogan - odpowiadał obrzydliwościom w sercach ludzi.

Znamienne jest, że w islamie nie ma choćby cienia dystansu wobec składania krwawych ofiar. Nie ma też wcale wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych w ramach postu, podobnie zresztą jak w judaiźmie rabinistycznym (czyli talmudycznym). Jedynie sekty sufickie, nie uznawane za prawowity islam, znają praktykę abstynencji mięsnej z pobudek religijnych.

W Nowym Testamencie znajdujemy dwie główne zasady odnośnie pożywienia:

- Żadne pożywienie nie czyni nieczystym w znaczeniu moralnym i religijnym, jak mówi Pan Jezus w sporze z faryzeuszami (Mt 15):


Tak też naucza św. Paweł w Liście do Tytusa (1):


- Tym niemniej Apostołowie z powodów misyjnych, żeby nie narażać się na zarzuty ze strony żydów wydali zakaz odnośnie potraw(Dz 15):


Radykalna zmiana nastąpiła w chrześcijaństwie w postaci zaprzestania kultu starotestamentalnego czyli ustania krwawych ofiar i tym samym zabijania zwierząt do celów kultycznych. Natomiast odnośnie spożywania mięsa zachowano generalnie zasadę starotestamentalną, czyli pozwolenie na spożywanie i tym samym zabijanie zwierząt na pokarm. Z czasem pojawiły się radykalne sekty, jak np. ebionici, którzy całkowicie odrzucali spożywanie produktów zwierzęcych, powołując się na św. Jana Chrzciciela (mówi o nich św. Epifaniusz w Panarion).

Od początku w monastycyźmie i ascetyce ogólnie rozwinął się praktyczny wegetarianizm, czyli niespożywanie mięsa czy w ogóle produktów pochodzenia zwierzęcego z pobudek religijnych. Teologiczne uzasadnienie podaje zwłaszcza św. Hieronim (Adv. Jovinianum 1, 18):




Zawarte są tutaj następujące zasady:
- Bóg pozwolił na spożywanie mięsa z powodu ludzkiej zatwardziałości
- doskonalsze jest niespożywanie mięsa.

Podobnie wypowiadali się - i też praktykowali - tacy Ojcowie Kościoła jak św. Bazyli Wielki, św. Jan Chryzostom i inni.

Św. Bazyli wiąże reguły postne Kościoła - a oznaczały one zawsze abstynencję od mięsa - z pierwotnym życiem w raju:




Według legend i hagiografij także inni święci nie spożywali mięsa, jak św. Mateusz Ewangelista, św. Antoni Pustelnik, św. Angela Merici. Wszyscy na pewno przestrzegali przepisów postnych Kościoła, zarówno ogólnych, obowiązujących wszystkich katolików, jak też specjalnych według stanu i reguły zakonnej.

Klasycznym źródłem umiarkowanej linii w ascezie jest reguła św. Benedykta, która zabrania spożywania mięsa zwierząt czworonożnych, z wyjątkiem przypadków poważnej choroby. Oto cytat wraz z komentarzem klasyka:



Oto źródło:


Św. Tomasz w Summa contra gentiles (III, 112) wykłada, dlaczego nie jest grzechem zabijanie i inne używanie zwierząt dzikich:



Jako istoty nierozumne zwierzęta są stworzone nie dla samych siebie lecz po to, by służyły człowiekowi, a człowiek powinien służyć Bogu. Uzasadnieniem jest więc pozycja człowieka względem stworzeń nierozumnych. Oznacza to nie tylko prawo do używania, lecz także obowiązek właściwego, zgodnego z wolą Bożą używania, czyli z wykluczeniem okrucieństwa i złego traktowania.

Podobnie Doktor Anielski w Sumie teologicznej mówi odnośnie kwestii, czy zabijanie istot żywych jest dozwolone (STh II-II, q. 64 a, 1):



Tak więc regułą główną w temacie odżywiania pod względem etycznym jest dobro człowieka, zwłaszcza jego zdrowie fizyczne i duchowe, oczywiście w znaczeniu zarówno jednostki jak też zbiorowym. Tym dobrem nie jest przyjemność zmysłowa sama w sobie, lecz utrzymanie życia i zdrowia człowieka w sensie szerokim, czyli nie zawężając do sfery czysto cielesnej.

W bulli Sanctissimus Dominus z 1687 r. papież bł. Innocenty XI bowiem potępił tezę, jakoby nie było grzechem jedzenie i picie dla samej przyjemności bez potrzeby dla zdrowia:




Słynny podręcznik katolickiej teologii moralnej jezuity x. Hieronima Noldin'a, omawiając piąte przykazanie wskazuje na obowiązki względem ciała, do których należy zadbanie o pożywienie, odzienie oraz zamieszkanie:


Jednak nie są to obowiązki absolutne, gdyż wyższe są dobra i cele duchowe. Dlatego zakonnik, którego obowiązuje reguła trwałej abstynencji od pokarmów mięsnych, nie grzeszy, jeśli przestrzega tej reguły nawet za cenę zdrowia i życia:


Teolog poświęca osobny fragment kwestii traktowania zwierząt:



W skrócie:

- Ponieważ zwierzęta nie są osobami, człowiek nie ma wobec nich obowiązków z powodu sprawiedliwości czy miłości. Mają tutaj jednak miejsce obowiązki wobec Boga jako Stwórcy i Pana całego stworzenia, także zwierząt. 

- Człowiek jest panem zwierząt podobnie jak wszystkich stworzeń nierozumnych, a to w ten sposób, że te stworzenia mają służyć człowiekowi jako środki do osiągnięcia celów, które są dozwolone i godziwe.

- Prawo używania zwierząt nie jest absolutne i nieograniczone, lecz zależne od porządku ustanowionego przez Stwórcę i Jego woli. To znaczy, że człowiekowi nie wolno używać stworzeń dowolnie lecz tylko według rozumnych zasad. Naczelną zasadą jest cel człowieka, zarówno doczesny jak też wieczny. Także cel doczesny musi być godziwy, a sposób użycia zwierząt musi być rozumny, czyli zgodny z prawem naturalnym. 

Wynika z tego, że dręczenie zwierząt jest grzechem. Dręczenie oznacza zadawanie cierpienia i śmierci bez rozumnego powodu. Człowiekowi wolno zadawać zwierzętom cierpienie i śmierć, jeśli cel jest godziwy a sposób jego osiągnięcia jest moralnie konieczny.

Także prawo używania zwierząt do experymentów medycznych nie jest nieograniczone, lecz musi odpowiadać celowi oraz adekwatności środków. Oznacza to, że liczba experymentów powinna być ograniczona do koniecznych:


W perspektywie moralnej istotne jest także, iż zwierzęta
- odczuwają ból, choć nie na sposób ludzki,
- są także objęte miłością i troską Stwórcy, a nawet mają prawo do odpoczynku w dzień święty.
Dlatego człowiek ma obowiązek traktowania zwierząt z "delikatnością i łagodnością":


Grzechem jest - jako sprzeczne z prawem naturalnym i Bożym Objawieniem - zadawanie cierpień i zabijanie zwierząt bez rozumnego i godziwego powodu. Grzechem jest jednak także traktowanie zwierząt na sposób ludzki czyli w zastępstwie czy jako namiastki relacyj międzyludzkich. Obydwie skrajności uderzają zarówno w poszczególną osobę jak też w społeczność, gdy uczucia, starania i nakłady środków należne bliźnim z racji sprawiedliwości i przykazania miłości są skierowane ku bezrozumnym stworzeniom, które nie mają duszy nieśmiertelnej.

Stosunek człowieka do zwierząt jest więc określony przez następujące zasady:
1. Prawo do posługiwania się nimi dla celów odpowiadających porządkowi i woli Stwórcy.
2. Obowiązek szacunku i dbałości w imieniu Stwórcy i z szacunku dla Stwórcy.

Pięknym poetyckim wyrazem tej postawy są słowa Psalmisty (104):




Nie są to tylko idylliczne opisy pochodzące z rolniczo-pasterskiej kultury zamierzchłych czasów. Zawarta jest w tych słowach prawda o stworzeniu, ostatecznie o Stwórcy, Jego zamyśle i Jego woli dla człowieka i dla ludzkości po wszystkie czasy. Problem obecnie polega na oddaleniu się współczesnej cywilizacji przemysłowo-technicznej nie tylko od pierwotnych i naturalnych warunków życia człowieka i innych stworzeń, lecz także od prawa naturalnego, które jest konsekwencją porządku dzieła stworzenia.

Pozostałe aspekty tej tematyki - zdrowotny, ekonomiczny i polityczny - jedynie uzupełniają i stosują zasadniczy wymiar filozoficzno-etyczny. W tym ostatnim tkwi też rozwiązanie problemów istniejących w tej dziedzinie. Właściwym rozwiązaniem z całą pewnością nie jest fałszywa ideologia głosząca rzekome prawa zwierząt itp., zaś negująca prawo naturalne pochodzące od Boga.

Na koniec nawiążę jeszcze do tytułowego pytania, z pozoru humorystycznego, jednak właściwie dość poważnego w wymiarze teologicznym. X. Bortkiewicz w podanym wyżej wystąpieniu "nie wyobraża sobie" nieba bez steka, na szczęście zaznaczając, że to tylko żart. W przeciwnym razie wyglądało by na to, że x. Profesor wyznaje islamską koncepcję raju jako miejsca rozkoszy zmysłowych i to oderwanych od visio beatifica czyli duchowego zjednoczenia z Bogiem w miłości i przez Boga także ze wszystkimi stworzeniami jako dziełami Jego dobroci.



Post scriptum 

Otrzymałem słuszne uwagi:


Widzę, że potrzeba dopowiedzenia, choć co do istoty już powiedziałem w tekście:

Użycie zwierząt przez człowieka musi być rozumne, by nie było grzeszne. A to znaczy: zgodne z celem człowieka, którym jest docześnie realizacja człowieczeństwa, nie tylko cielesna lecz przede wszystkim duchowa, co oznacza także wrażliwość na piękno flory i fauny. Dotyczy to zarówno użycia jako pożywienia, jak też każdego innego, np. jako odzienie. Konkretnie:
Normalny człowiek dostrzega cierpienie zwierząt podczas uboju, dlatego etycznie wymagane jest znieczulanie. Tym samym normalny człowiek zabija zwierzęta tylko w razie konieczności, to znaczy gdy jest to niezbędne dla jego życia i zdrowia. Są kraje, gdzie zimą jedynym dostępnym pożywieniem jest zwierzyna. I są też kraje, gdzie jedynym odzieniem chroniącym sensownie przed zimnem są skóry zwierzęce.
Tym samym czymś innym jest zabijanie zwierząt czy to dla przyjemności (co jest zwyrodnieniem), czy dla zbytecznych wrażeń smakowych, czy też dla zbytecznego stroju.
Dochodzi kwestia skutków zdrowotnych, gdyż, jak wiadomo, nadmierne spożycie mięsa przyczynia się do różnych schorzeń, począwszy od układu krążenia, poprzez różne alergie, otyłość aż do nowotworów. Nie należy zapominać także o skutkach środowiskowych: hodowla przemysłowa dla masowej produkcji mięsa pochłania zarówno ogromne ilości paszy jak też wody. Nie jest to do pogodzenia z faktem, że miliony ludzi w ubogich krajach cierpią głód i umierają głównie z powodu braku wody i ziemi uprawnej. Rozumne ograniczenie konsumpcji w krajach zamożnych jest etycznie wskazane i nawet konieczne dla rozwiązywania problemów na poziomie globalnym.



To nie jest szafowanie swoim życiem, lecz odpowiednie ułożenie hierarchii wartości: większą wartość ma wierność regule zakonnej, bo jest to wartość duchowa, niż życie doczesne.

17 komentarzy:

  1. Mam do księdza 2 pytania. Proszę wskazać, kto ma rację.

    1. Jakiś czas temu pewna osoba zajmująca się savoir vivre, etykietą stwierdziła jako katolik, że bez oporów kupi żonie futro z prawdziwej skóry zwierzęcej, z radością poświęcając życie owieczek''. Bo zwierzęta są dla ludzi. Odpisałem:

    ''Wychodzi tu buractwo, bo o ile można zjadać zwierzęta, o tyle zabijanie ich w taki diabelsko wymyślny, okrutny sposób to wyraz próżności.

    Jest Pan katolikiem. Czy nie pojawiła się u Pana refleksja, że tym upodobaniem do bogactwa rozmija się Pan z naukami Pana Jezusa?

    Czytałem ostatnio Emmerich ''Żywot Jezusa''. Jeśli mam kogoś skojarzyć ze ślepą miłością do blichtru, to np. Heroda, jego nałożnicę, może Kajfasza...ale nie Jezusa, Apostołów...moja refleksja-Oni pojęli, że nie ważne to, co doczesne, ulotne, przemijające-a Pana życie wydaje się koncentrować na ''tym świecie''-to kuszące, lecz miałkie, komu chce Pan zaimponować pogardą dla żywego stworzenia?

    Jak ma się snobizm do Ewangelii?
    Czynienie ziemi poddanej, owszem, ale aby zaspokoić głód, a nie dogodzić próżności. Czy znajduje Pan w katolicyzmie termin ''próżność''? Czym ona jest?

    Czy po życiu powie Pan z dumą ''zajmowałem się próżnowaniem, bo to piękne''?

    Czy powie Pan Stwórcy ''dostałem od Ciebie, Panie, zwierzęta by je hodować, spożywać, ale mój kaprys pozwala mi także ingerować brutalnie w cud życia, bo chcę zabłysnąć?

    Kolejna sprawa-kiedyś ktoś stwierdził -''nie jem, by zaspokoić głód, tylko dla smaku''-jak ma się ta postawa do słów ''chleba naszego powszedniego"-czy jedzenie w myśl katolicyzmu to konieczna, ale mało istotna czynność, czy sens życia?

    Gerard des Lauriers-ponoć uważał, że tą czynność trzeba maksymalnie skracać, nie celebrować, czy w savoir-vivre jedzenie, wygląd nie jest naszym bożkiem?

    Czy św. Franciszek dialogując ze zwierzyną zdobyłby się na zwrot ''kocham Cię jako Boże stworzenie, ale chcę się wystroić, więc nie dla zaspokojenia głodu, ale kaprysu nowobogackiego zdychaj w męczarniach?"

    2. ''Dlatego zakonnik, którego obowiązuje reguła trwałej abstynencji od pokarmów mięsnych, nie grzeszy, jeśli przestrzega tej reguły nawet za cenę zdrowia i życia'' Czy jednak dobrowolne szafowanie swoim życiem, a więc takie, którego konsekwencją może być śmierć, nie jest w istocie samobójstwem? Tylko Bóg dał nam życie, czy możemy dobrowolnie, w imię wyższych celów, je zakończyć? Czy postawa świętych, którzy sami ''pchali się'' w ręce pogańskich katów, bo widzieli już dobrodziejstwa raju, nie jest formą samobójstwa?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to z polowaniem na zwierzęta dla tak zwanych trofeów? Gdy polowanie jest traktowane jako rozrywka dla zamożnych ludzi co nie ma nic wspólnego z pozyskaniem pokarmu czy skór i futra.

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiadając Michałowi, jeśli mowa o Polsce to (teoretycznie) nikt nie zabija dla trofeów. Być może padłeś ofiarą dezinformacji. Główna i bezpośrednia przyczyna polowań to KONIECZNOŚĆ REGULACJI LICZEBNOŚCI zwierzyny.I to z niej wynikają inne pozostałe.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmmm, ale to brzmi jakoś... nie wiem... Bo wtedy co możemy jeść? W końcu nie tak wiele rzeczy jeść musimy. Nie mówiąc o tym, że np. jadłospis świąteczny (zarówno świąt kościelnych, jak też świeckich) zostałby zredukowany, bo w końcu karpia też jemy raczej dla smaku. I tort na urodziny jemy dla smaku... Czy po prostu źle zrozumiałem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Istotne jest: czy dla SAMEJ przyjemności. Oczywiście przyjemność ze smacznego jedzenia jest dobra. Wybieranie smacznego jedzenia jest także w porządku. Jedzenie ma także znaczenie symboliczno-duchowe, jak podkreślanie charakteru dnia świątecznego. Także wtedy służy zdrowiu, ale też wartościom duchowym, nie jedynie przyjemności.

      Usuń
  5. Odnośnie doświadczeń medycznych i naukowych na zwierzętach wypowiada się oficjalnie w KKK 2417 i wypowiada się chyba mniej rygorystycznie niż ten podręcznik więc myśle że trzeba zaktualizowac ten fragment wpisu( nie pisze o tym że sposób osiągniecia celu jest moralnie konieczny czy o liczbie eksperymentów ograniczonej do koniecznej liczby ) Więc chyba wg nauki Kościoła eksperymenty w celu stworzenia soczewek kontaktowych były dozwolone jeśli " mieściły się w rozsądnych granicach " bo soczewki kontaktowe przyczyniają się do leczenia zdrowia ludzkiego



    "Także prawo używania zwierząt do experymentów medycznych nie jest nieograniczone, lecz musi odpowiadać celowi oraz adekwatności środków. Oznacza to, że liczba experymentów powinna być ograniczona do koniecznych"
    "Wynika z tego, że dręczenie zwierząt jest grzechem. Dręczenie oznacza zadawanie cierpienia i śmierci bez rozumnego powodu. Człowiekowi wolno zadawać zwierzętom cierpienie i śmierć, jeśli cel jest godziwy a sposób jego osiągnięcia jest moralnie konieczny."


    KKK 2417 Bóg powierzył zwierzęta panowaniu człowieka, którego stworzył na swój obraz (Por. Rdz 2,19-20; 9, 1-4). Jest więc uprawnione wykorzystywanie zwierząt jako pokarmu i do wytwarzania odzieży. Można je oswajać, by towarzyszyły człowiekowi w jego pracach i rozrywkach. Doświadczenia medyczne i naukowe na zwierzętach są praktykami moralnie dopuszczalnymi, byle tylko mieściły się w rozsądnych granicach i przyczyniały się do leczenia i ratowania życia ludzkiego.[w angielskim łąciński włoskim i francuskim jest zamiast słowa "i" słowo "lub"]

    OdpowiedzUsuń
  6. Proszę Xiędza, dlaczego jedzenie dla dalej przyjemności ma być grzechem? Przecież po pierwsze nie robi to nikomu większej krzywdy. Po drugie takie jedzenie nie musi oznaczać obżerania się.
    Po trzecie dlaczego Bóg chciałby ograniczać człowieka takim niezbyt sensownym zakazem? A i jeszcze jedno pytanie, takowe jedzenie dla przyjemności to grzech lekki czy ciężki?
    Bóg zapłać za odpowiedź.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ponieważ celem jedzenia nie jest przyjemność lecz dostarczenie pożywienia organizmowi. To jest istotne. Oczywiście z tym dostarczaniem jest i powinna być powiązana przyjemność, jednak nie jako cel, lecz jako okoliczność towarzysząca.

      Usuń
    2. Bóg zapłać za odpowiedź. Mam jeszcze ostatnie pytanie. Czy materia owego grzechu jest ciężka czy lekka?

      Usuń
    3. Zależy od skutków. Skutkiem może być "tylko" okazyjne przejedzenie, ale też poważna otyłość, która oznacza zniszczenie swego zdrowia oraz powodowanie niezdolność do pracy oraz obciążenia i koszty dla swojej rodziny i innych.

      Usuń
  7. Nie rozumiem, czy Ksiądz uważa że mieszkanie w mieście i wybranie innego zawodu niż rolnik czy chodówy zwierząt (na mleko na wełnę) jest grzechem bo rolniczo pasterskie powołanie jest zamysłem i wolą Boga dotyczącą ludzkości?
    Czy Bóg jest przeciwny postępowi technicznemu?

    "
    Nie są to tylko idylliczne opisy pochodzące z rolniczo-pasterskiej kultury zamierzchłych czasów. Zawarta jest w tych słowach prawda o stworzeniu, ostatecznie o Stwórcy, Jego zamyśle i Jego woli dla człowieka i dla ludzkości po wszystkie czasy. Problem obecnie polega na oddaleniu się współczesnej cywilizacji przemysłowo-technicznej nie tylko od pierwotnych i naturalnych warunków życia człowieka i innych stworzeń, lecz także od prawa naturalnego, które jest konsekwencją porządku dzieła stworzenia."

    OdpowiedzUsuń
  8. "Nie należy zapominać także o skutkach środowiskowych: hodowla przemysłowa dla masowej produkcji mięsa pochłania zarówno ogromne ilości paszy jak też wody. Nie jest to do pogodzenia z faktem, że miliony ludzi w ubogich krajach cierpią głód i umierają głównie z powodu braku wody i ziemi uprawnej. Rozumne ograniczenie konsumpcji w krajach zamożnych jest etycznie wskazane i nawet konieczne dla rozwiązywania problemów na poziomie globalnym"
    Jak by wyglądało takie ograniczenie? Do tego, nierzadko mamy minimalny wpływ na syruację biednych krajów. Mają też często problemy z korupcją, a nasza pomoc czasem jest przysłowiowym "dawaniem ryb zamiast wędki"
    W skrócie: to, że wydamy, powiedzmy, 10 miliardów zamiast 50, nie oznacza, że zyskają na tym kraje biedne. Nawet jakby takie sumy bezpośrednio przekazywać, niestety często są one zwyczajnie rozkradane przez polityków tamtych krajów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teologkatolicki25 marca 2023 11:00

      Są proste sposoby:
      1. Zaprzestanie dotowania przemysłowej produkcji mięsa.
      2. Zakaz stosowania substancyj chemicznych powszechnych obecnie w masowej produkcji mięsa jak hormony wzrostu, antybiotyki itp.
      3. Liberalizacja odstrzału dziczyzny, oczywiście na warunkach bezpiecznych dla użytkowników lasów.
      4. Liberalizacja przydomowej hodowli zwierząt.
      Oczywiście może wtedy wzrosnąć cena mięsa (choć nie koniecznie, gdyż będzie można hodować przydomowo), jednak wyjdzie na korzyść zdrowia ludności, co będzie miało przełożenie na koszty opieki medycznej.

      Usuń
    2. Chodzi bardziej o to, co z tym robić w życiu codziennym.

      Usuń
    3. Chodzi o to, że trudno przeciętnemu obywatelowi być pewnym co do traktowania zwierząt oraz pochodzenia mięsa. Już nie mówiąc o kosztach jedzenia produktów jedynie o etycznym pochodzeniu.

      Usuń
    4. Jak się ma zasadniczo zachować człowiek w kraju konsumpcjonistycznym?chodzi o to, że wybieranie jedzenia, przy którym zwierzę mało cierpiało może być uciążliwe finansowo, ograniczające w wyborze żywności i do tego trudno bywa o wiarygodną weryfikację jego pochodzenia.

      Usuń
  9. W jednym z komentarzy pojawiło się odniesienie do modlitwy Pańskiej we fragmencie: "chleba naszego powszedniego" w znaczeniu codziennego pokarmu materialnego. Mam trochę problem w rozumieniu, jaka treść kryje się pod tym zwrotem. Patrząc na całość modlitwy to w każdym zdaniu odnosi się ona do sfery duchowej a jedynie w powyższym zwrocie do materialnej. Szukając znaczeń w tekstach oryginalnych znalazłam w odniesieniu do słowa, które zostało w polszczyźnie przetłumaczone na "powszedni" sens "życiodajny-codzienny". Takie rozumienie już ma odniesienie duchowe. Czy Xsiądz mógłby podjąć refleksję w tej kwestii?
    Z góry Bóg zapłać.

    OdpowiedzUsuń