Zasady komentowania: bez anonimowych komentarzy

Czy Pan Jezus był świeckim?


W związku z powyższym wystąpieniem o. Szustaka otrzymałem prośbę o wyjaśnienie:



Odpowiadając w skrócie niestety muszę stwierdzić, że o. Szustak ponownie wprowadza publiczność w błąd. Nawet jeśli czyni to z niewiedzy, to jest ona poważna, zawiniona i karygodna, ponieważ kapłan ma obowiązek i możliwość zdobyć wiedzę w temacie zanim się wypowie, gdyż są to sprawy ogólnodostępne chociażby w podręcznikach teologii i nawet w katechiźmie.

Zwrócę uwagę na główne kwestie.

1. O. Szustak twierdzi, że wraz z Wielkim Czwartkiem kończy się Wielki Post. Otóż się myli. Powinien sobie chociażby przeliczyć dni od Środy Popielcowej, a wtedy będzie wiedział, kiedy się kończy okres 40-dniowy (odejmując niedziele, gdyż są one "małym Zmartwychwstaniem"). Zarówno liczebnie jak też liturgiczne Wielki Post się kończy dopiero Wigilią Paschalną. Oczywiście jego trzy ostanie dni - Triduum Sacrum - mają szczególny charakter. Należą one jednak także do okresu pokutnego i szczególnego rozpamiętywania Męki Pańskiej.

2. O. Szustak twierdzi, że brak błogosławieństwa we Wielki Czwartek i Piątek oznacza trwanie i jedność liturgii Triduum. Jest to znowu tylko domorosła teoryjka, nie mająca żadnych podstaw ani w teologii ani w samej liturgii. Gdyby o. Szustak miał pojęcie o liturgii tradycyjnej, to by wiedział, że nie ma w niej żadnych błogosławieństw w liturgii żałobnej. Ten charakter żałobny został przeniesiony do liturgii Triduum także w Novus Ordo.

3. Delikatnie mówiąc dziwna - i to bardzo - jest wspomniana przez o. Szustaka a stosowana w klasztorze dominikanów w Krakowie praktyka spożywania konsekrowanych hostij "garściami". Mam nadzieję, że chodzi o spożywanie w ramach Komunii św., a nie w sensie objadania się opłatkami. Szkoda, że o. Szustak tego bliżej nie wyjaśnił, żeby uniknąć nieporozumień i tym samym możliwego zgorszenia.

4. Najszerzej potraktowaną kwestią jest charakter Wielkiego Czwartku w związku z ustanowieniem kapłaństwa, a dokładniej sakramentu święceń. Tutaj o. Szustak twierdzi wprost, że
- Pan Jezus "był świeckim"
- chodzi o kapłaństwo na "wasz" i "mój sposób"
- to samo kapłaństwo Chrystusowe "wyraża się na różny sposób"
- istota kapłaństwa Chrystusowego "wyraża się w służbie"
- dlatego "dzień kapłaństwa" to "dzień tych, którzy służą"

No cóż, taki stek przekłamań, przekręceń i bzdetów, nie zawsze zdarza się nawet o. Szustakowi.

Po pierwsze, o. Szustak powinien przynajmniej określić, co rozumie przez bycie świeckim. Prawdą jest, że Jezus Chrystus nie pochodził z pokolenia kapłaństwa starotestamentalnego czyli Lewiego. Jednak gdyby o. Szustak znał Pismo św., zwłaszcza List do Hebrajczyków, to by wiedział, że Pan Jezus jest w nim nazwany "kapłanem według porządku Melchizedeka" (Hb 5, 6-10):


Tak samo Pan Jezus nie był świeckim ani co do swej Osoby ani posłannictwa ani stylu życia. Pod wszystkimi względami był o wiele bardziej duchownym niż kapłani starotestamentalni, którzy poza okresową, turnusową służbą w świątyni prowadzili zwykłe życie świeckie, w tym także rodzinne. Zawężanie pojęcia stanu kapłańskiego do dziedzicznego kapłaństwa starotestamentalnego jest więc zarówno historycznie jak też teologicznie fałszywe. Szczególnie ważny jest aspekt chrystologiczny, czyli boskie pochodzenie i godność Jezusa Chrystusa oraz Jego zbawcze pośrednictwo między Bogiem a ludźmi. Doprawdy nie do pojęcia jest powiedzenie, że Pan Jezus był osobą świecką. To można właściwie zakwalifikować do bluźnierstwa.

Podobnie jest z twierdzeniem o. Szustaka, że udział świeckich i duchownych w kapłaństwie Jezusa Chrystusa różni się "sposobem", niczym więcej. Widocznie o. Szustak nie zna nawet nauczania Vaticanum II, które wyraźnie mówi:


Podsumowując:
Niestety znowu widać zarówno poważne braki w wykształceniu teologicznym, nawet w znajomości Pisma św., jak też znaczące skrzywienie poglądów ku protestantyzmowi. Tym samym o. Szustak oraz jego przełożeni mają na sumieniu wprowadzanie w błąd i w heretyckie, nawet bluźniercze poglądy, tych, którzy odbierają jego wystąpienia. Tym samym nadal trwa zwodzenie i oszukiwanie ludzi, którzy pragnąc nauczania Kościoła faszerowani są fałszywymi treściami.



Post scriptum

1.
W związku z tym otrzymałem pytanie wymagające dopowiedzenia:



Odpowiedź jest krótka: 
Fakt wypowiedzenia kłamstwa przez bpa Rysia nie sprawia, że przestaje być kłamstwem. 

Zresztą akurat bp Rysiowi nierzadko się to zdarza. Już jego książka o celibacie, napisana w czasie gdy był jeszcze profesorem historii Kościoła, jest niestety jednym wielkim - choć objętościowo małym - kłamstwem i oszustwem na czytelnikach. 


2. 
I jeszcze jedno dopowiedzenie na życzenie:



1. Zasada domniemania niewinności dotyczy stanu przed zbadaniem sprawy i orzeczeniem winy. W tym wypadku sprawa jest zbadana i oczywista, gdyż 
- wypowiedzi są ewidentnie fałszywe w sprawach, na które wskazałem,
- o. Szustak ma obowiązek przygotowania się do publicznej wypowiedzi przynajmniej na podstawie katechizmu i podręczników teologii.
Tak więc wina polega przynajmniej na tym, że się nie przygotował, a to jest nie do usprawiedliwienia, gdyż to są sprawy z zakresu podstawowej wiedzy teologicznej przerabianej na zasadniczych studiach. Tym samym de facto o. Szustak w sposób zawiniony wprowadza ludzi w błąd, sugerujący przy tym, że jest osobą kompetentną i przygotowaną do nauczania wiary katolickiej. Przynajmniej na tym polega kłamstwo i oszustwo. 

2. Nie wiem, skąd pochodzi podany cytat. W każdym razie głosi nieprawdę. Wystarczy sobie policzyć dni od Środy Popielcowej. A wypada umieć liczyć w takim zakresie. 

3 komentarze:

  1. Laudetur Iesus Christus,
    mam do księdza kila ciekawych pytań, ale trochę się rozpisałem (ale sprawa jest czytelna i klarowna), czy mogę je przesłać na jakiś email w celu odpowiedzi, czy po kawałkach umieszczać w komentarzach?

    OdpowiedzUsuń
  2. A co ze wspomnianym "Celibatem" abp Rysia? Może przydałby się osobny wpis na temat tej książki? Nabyłem ją swego czasu, ale obawa, że zawiera pewne przekłamania dotyczące tytułowej materii nie pozwala mi dalej czytać. Wspomnę jedynie, że po około dwudziestu stronach rozeznałem, że autor zmierza do pewnych wniosków. Czy zdaniem Księdza pozycja ta zawiera wartościowe a przede wszystkim prawdziwe treści? Bóg zapłać za odpowiedź.

    OdpowiedzUsuń
  3. Laudetur Iesus Christus,

    ciekaw jestem Księdza zdania odnośnie do wypowiedzi x. Gregory Hesse o SW 2.

    https://www.youtube.com/watch?v=aF7-d66ib0U

    Pozostałe części można znaleźć na youtube.

    Zamieszczam treść wykładu, aby wygodniej było Księdzu odpowiadać, nie musząc cytować myśli x. Hesse, jeśli byłby Ksiądz tak uprzejmy i odpowiedział. To pierwsza część, z braku miejsca swoje opracowanie podzielę na 3 do 4 komentarzy.

    Tematyka pasjonująca, a po lekturze Księdza bloga przypuszczam, że mam do czynienia z zawodnikiem wagi ciężkiej w prawie kanonicznym, więc...

    Streszczając, wg Hesse SW 2 nie jest soborem w sensie, w jakim dotychczas przez całą historię Kościoła mieliśmy do czynienia z soborami ekumenicznymi (wywodzi On słowo ekumeniczny od wyrazu oznaczającego rodzinę, więc ekumeniczny znaczyło dokładnie odwrotnie, niż to, co teraz, bo dyskutowano ''w rodzinie'' i nie wpuszczano heretyków czy apostatów (a na SW2 byli dwaj agenci KGB, obserwatorzy żydowscy, protestanccy o ile się nie mylę).

    1) Zawsze! celem dotychczasowych około 20 soborów było uściślanie doktryny, ogłaszanie dogmatów, gromienie herezji, tymczasem gdy idzie o SW2, Jan XXIII przed obradami ogłosił, że SW2 nie ma na celu ogłaszania nowych dogmatów, ani prostowania doktryny!

    Czyli to tak, jakby ksiądz przed pójściem do świątyni, aby sprawować Mszę, ogłaszał, że co prawda ''to coś'' co odprawi nie ma na celu być tym, czym z definicji być powinno (czyli np. sprawowanie Ofiary), ale towarzyszyć mu będzie otoczka zewnętrzna Mszy w postaci ornatu (vide na ''soborze'' watykańskim nr 2 są biskupi razem zgromadzeni, jest modlitwa Veni Creator)...Przecież to aż kłuje w oczy! Mój wniosek jako osoby nie będącej teologiem, ale używającej za Tomaszem z Akwinu rozumu jako metody badawczej, ''to coś'' co nazwano Soborem Watykańskim Drugim nie jest Soborem takim, jakim były WSZYSTKIE poprzednie sobory! A więc w świetle historii Kościoła i prawa kościelnego to nie jest sobór

    Czy sformułowanie ''sobór pastoralny'' (mające chyba na celu uzasadnić, że rzekomo SW 2 to sobór w myśl dotychczasowej nauki prawa kanonicznego) nie jest więc oksymoronem? Dotychczas przez cały okres historii Kościoła celem było uściślanie doktryny, potępianie herezji, a tutaj mamy do czynienia z ''pastoralnym'' nauczaniem bez cechy nieomylności?

    Jeśli coś jest ''pastoralne'' czyli stanowi zbiór zaleceń, nie tworzy nowych dogmatów ani nie uporządkowuje dotychczasowych, nie gromi herezji, to nie jest to sobór! Dwadzieścia razy na przestrzeni prawie 2 tysięcy lat mądrzejsi od ''Ojców soborowych'' robili coś konkretnego nazywając to soborem, nagle wstaje Jan XXIII z biskupami i robią coś innego, ale nazywają to tak samo! Czy prawnik (kanonista lub nie) może na to patrzeć spokojnie? To tak, jakby w prawie świeckim na gruncie RP nagle doszła do władzy jakaś ekipa i stwierdziła, że owszem, zbieramy się w Sejmie, przegłosowujemy coś, nazywamy to ustawą, ale materią tej ''ustawy'' jest coś, co ex definitione nie może nią być, np. sposób ułożenia kostki brukowej w gminie pod Otwockiem. Tym zajmuje się prawo miejscowe, a nie Sejm.

    OdpowiedzUsuń