W związku z nadchodzącym Wielkim Piątkiem oraz nowo wprowadzoną nowenną do "Miłosierdzia Bożego" warto zwrócić uwagę na istotny element tej praktyki, który należy ocenić w świetle nieomylnego nauczania Kościoła.
Podkreślam: nie chodzi ani o zwalczanie prawdy i kultu Bożego miłosierdzia, który był zawsze w Kościele Chrystusowym. Chodzi o nauczanie tego, co Kościół zawsze nauczał ku zbawieniu dusz, wbrew herezjom i błędom. W tym temacie wypowiadałem się już kilkakrotnie (np. tutaj, wraz z odnośnikami).
Okazją niniejszych uwag są następujące słowa (podkreślone):
(źródło tutaj)
Postawione w tytule pytanie dotyczy kwestii usprawiedliwienia czyli uświęcenia, które jest warunkiem dojścia do wiecznej szczęśliwości. Innymi słowy: pewność dojścia do nieba może wynikać tylko z pewności odejścia z tego świata w stanie łaski uświęcającej, czyli usprawiedliwienia.
Z góry należy wykluczyć tezę o tzw. fizycznym zbawieniu, czyli usprawiedliwieniu niezależnym od stanu duszy w momencie śmierci. Jest to teza diametralnie sprzeczna z nauczaniem Kościoła, zaś bliska wszelkim herezjom eschatologicznym, począwszy od tzw. orygenizmu (nauczającego o tzw. apokastazie), poprzez protestancki predestynacjonizm, aż po niemniej heretycki balthasarianizm, czyli bluźnierczy pogląd szwajcarskiego teologa H. U. von Balthasar'a o "pustym piekle".
Otóż protestanci chełpią się, że przez swoją fałszywą naukę o przeznaczeniu dają każdemu niewzruszoną pewność wiary, że Pan Bóg jest dla każdego łaskawy oraz przebacza grzechy ze względu na Chrystusa. Sobór Trydencki (sessio VI, can. 13) natomiast odrzuca taką pewność jako heretycką:
"Gdyby ktoś powiedział: każdemu człowiekowi do osiągnięcia przebaczenia grzechów konieczne jest, aby z pewnością i bez żadnego wahania własnej słabości i braku gotowości wierzył, że jego grzechy są przebaczone, ten niech będzie wyklęty."
Dokładniej: Mamy owszem zupełną pewność wiary, że Bóg czyni wszystko dla naszego usprawiedliwienia, ale nie możemy mieć pewności co do skuteczności naszej dyspozycji. Sobór (sessio VI c. 9) naucza:
"Chociaż jest konieczne wierzyć, że nikomu nie są odpuszczane ani nigdy nie zostały odpuszczone grzechy inaczej jak darmowo przez Boże miłosierdzie z powodu Chrystusa, to jednak należy powiedzieć, że nikomu, kto polega na swojej ufności i pewności przebaczeniu swoich grzechów oraz w niej samej się uspokaja, nie są przebaczane ani nie zostają przebaczone, ponieważ taka bezpodstawna i daleka od wszelkiej pobożności ufność może mieć miejsce tylko u heretyków i schizmatyków, a nawet jest głoszona w obecnej burzy i wielkiej walce przeciw Kościołowi katolickiemu.
Ale także nie należy twierdzić, że ci, którzy prawdziwie zostali usprawiedliwieni, powinni bez jakiejkolwiek wątpliwości być w sobie przekonani, iż są usprawiedliwieni, i że nikt nie jest uwalniany od grzechów i usprawiedliwiany, jeśli nie wierzy z pewnością, iż jest rozgrzeszony i usprawiedliwiony, i że przez tę samą wiarę dokonuje się rozgrzeszenie i usprawiedliwienie, tak jakby ten, kto tak nie wierzy, wątpił w obietnice Boże oraz w skuteczność śmierci i zmartwychwstania Chrystusa.
Albowiem jak nikt pobożny nie powinien wątpić o Bożym miłosierdziu, o zasłudze Chrystusa oraz o mocy i skuteczności sakramentów, tak każdy, kto spogląda na siebie i na swoją słabość i niegotowość, może drżeć i wątpić o swoim stanie łaski, ponieważ nikt z pewnością wiary bez domieszki fałszu nie jest w stanie wiedzieć, czy dostąpił łaski Bożej."
Tak samo naucza święty papież Grzegorz Wielki, który był zarówno uczonym teologiem jak i doświadczonym duszpasterzem i mistrzem duchowym (Ep. l. VII, 25):
"Rozważ, najmilsza Córko, że pewność jest zwykle matką niedbałości. W tym życiu nie powinnaś mieć pewności, przez którą byłabyś niedbałą. Napisane jest bowiem: 'Błogosławiony mąż, który zawsze trwa w bojaźni' (Prz 28,14). I znowu napisane jest: 'Służcie Panu w bojaźni i wysławiajcie Go z drżeniem' (Ps 11,11). Jest więc konieczne, by w krótkim czasie tego życia wasz umysł trzymała bojaźń, o ile potem będzie wielbił przez pewność radości bez końca. Wszechmogący Bóg niech napełni wasz umysł łaską Swojego Ducha i przez płacz, który wylewacie codziennie w modlitwie, niech was prowadzi do radości wiekuistych."
Nie trudno zauważyć, że wypowiedzenie pewności co do własnego i innej osoby dojścia do nieba, zwłaszcza w kontekście całości nauczania "Dzienniczka" s. Faustyny, wyraźnie odbiega od nauczania Kościoła, zaś jest niebezpiecznie i niepokojąco bliskie nauczaniu heretyków protestanckich.
Oczywiście, zgodna z wiarą katolicką jest pragnienie spotkania w niebie i wyrażanie tego pragnienia, także w połączeniu z nadzieją jako cnotą nadprzyrodzoną. Jednak nigdy nie może to oznaczać pewności, zwłaszcza gdy jest wypowiadane jakiś czas przed momentem śmierci. Bowiem nikt nie może przewidzieć ani walki, którą będzie musiał stoczyć z wrogiem naszego zbawienia, ani wyniku tej walki ze swojej strony. Znajomość własnej słabości i ułomności wyklucza zuchwałą pewność co do swojej przyszłości. A zuchwałość nie ma nic wspólnego z cnotą nadziei, która zawsze idzie w parze z pokorą.
Czyli że sw. Faustyna nie jest święta ale jest protestancką heretycką ?
OdpowiedzUsuńhttps://opoka.org.pl/biblioteka/T/TD/apokatastaza.html
OdpowiedzUsuńDlaczego uważa ksiądz że pogląd Vlon Baltazara był heretycki .Chyba on pisał o nadziei pustego piekła co jest zgodne chyba z nauką Kościoła .
Przecież H. U. von Balthasar nauczal o nadziei pustego piekła a nie pewności ... i chyba ten pogląd nie jest bluźnierczy i heretycki...
OdpowiedzUsuń