To już właściwie nie jest wcale zaskakujące, że o. Szustak "zaskoczył" kolejnym wystąpieniem (o poprzednich jest tutaj wraz z linkami do wcześniejszych), które jest mieszanką herezji, niedouczenia i arogancji. Mieszanka została podana znowu sugestywnie z pozą mającą stworzyć pozory kompetencji, oryginalności i miłości do odbiorcy.
Po kolei:
1. O. Szustak cytuje słowa swojego współbrata Jacka Szymczaka, przeciwstawiające "religijność" z jednej strony i "wiarę" z drugiej. To odróżnienie o. Szustak uważa za "kluczowe": "religijność odpowiada na pytanie: co robić, natomiast wiara odpowiada na pytanie: kim jestem". Na tych słowach opiera swoje wywody.
Jest to właściwie nic innego jak podwórkowa wersja poglądu słynnego protestanckiego teologa Karl'a Barth'a:
"Religia jest niewiarą. Religia jest sprawą, należy wręcz powiedzieć: jest sprawą bezbożnego człowieka."
(źródło tutaj)
To bzdurne zdanie protestanta należy rozumieć w kontekście fałszywego, typowego dla protestantyzmu przeciwstawienia uczynków w znaczeniu czynnej religijności z jednej, a "wiary" rozumianej jako irracjonalny akt z drugiej strony. W myśleniu protestanckim natura człowieka jest wskutek grzechu pierworodnego tak skażona grzechem i zepsuta, że nie jest zdolna do dobrych uczynków. Dlatego człowiek jest zdany na uczuciową wiarę, która właściwie nie musi i nie może prowadzić ani do praktyk religijnych ani do moralnego życia. No cóż. Dobrze wiedzieć, jakie zasady głosi swoim odbiorcom o. Szustak. Dlatego nie dziwi, że ma tyle fanów, skoro według niego wystarczy mieć naiwną, uczuciową "wiarę", nie związaną z żadnymi wymaganiami praktycznymi.
2. O. Szustak odróżnia i przeciwstawia "religijny system kościelny" w znaczeniu "kościołów, liturgii, administracji, zasad kościelnych, prawa kościelnego", które nazywa "ustanowionymi przez człowieka", "prawdziwej wierze nastawionej na spotkanie z Bogiem", czyli "bycie religijnym" w znaczeniu "zachowań, praktyk, zwyczajów" z jednej strony oraz "bycie wierzącym" z drugiej.
Wygląda na to, że o. Szustak albo nie wie, że liturgią jest sprawowanie sakramentów ustanowionych przez Jezusa Chrystusa (czemu zaprzeczają apostaci), albo odrzuca katolicką prawdę wiary, że sakramenty są ustanowione przez Jezusa Chrystusa, nie przez Kościół. A wystarczy znać nowy katechizm:
Według nauczania Kościoła sprawowanie i przyjmowanie sakramentów jest nie tylko czynnością wiary, lecz także wymaga spełnienia odpowiednich kryteriów moralnych, zarówno poprzedzających jak też wynikających z sakramentów. Kto oddziela wiarę od praktyk sakramentalnych i moralnych, ten nie tylko wzywa do bezczeszczenia sakramentów, lecz także do lekceważenia wymagań wynikających z wiary.
3. Pochwalenie "załamania systemu kościelnego", mianowicie faktu, że "zamarł Kościół instytucjonalny, liturgiczny, sakramentalny w jego najbardziej powszechnym znaczeniu".
Te słowa świadczą, że o. Szustak albo nie zna i nie rozumie wartości sakramentów według nauczania Kościoła, albo tę wartość odrzuca, albo jedno i drugie. Katechizm naucza:
W każdym razie jego entuzjastycznego zachwytu faktem "zamarcia" sprawowania sakramentów świętych nie można nazwać inaczej jak wręcz diabelskim.
4. "Wiara potrzebuje, ale nie w sposób konieczny, swojego wyrazu w instytucjach, w praktykach, zwyczajach, zachowaniach, nabożeństwach, sakramentach itd.", ponieważ "wiara się w nich wyraża", ale "bez nich wiara nie znika", "bez nich wiara nie przestaje być pusta, dlatego, że to ona jest sednem, a nie te praktyki są sednem"; "wiara bez religijności może istnieć".
Mamy tutaj znowu dowód nie tylko braku katolickiego rozumienia sakramentów, lecz ich fałszywe ujęcie, mianowicie protestanckie. Jak mówi już wyżej podany cytat z katechizmu, sakramenty są zbawczym działaniem Jezusa Chrystusa przez posługę Kościoła, a nie wyrazem wiary, zwłaszcza nie w tym sensie, jak ją ujmuje o. Szustak, czyli niezobowiązującego uczucia.
Ponadto o. Szustak popełnia w tym miejscu zdanie (min 6:30), które samo w sobie jest absurdalne, ale pasuje do o. Szustakowego pojęcia "wiary" (nawet jeśli to zdanie jest pomyłką Freudowską, czyli nieopacznym powiedzeniem czegoś, czego się nie chciało powiedzieć, a co świadczy o myśleniu):
Rzeczywiście wiara, którą głosi o. Szustak jest pusta. Bo nie jest to wiara katolicka.
5. "Pan Bóg zabrał nam to" czyli praktyki religijne, "sytuacja nam ucięła naszą religijność i chwała Bogu".
Tutaj znowu o. Szustak się mota w swoich myślach i słowach, bo raz mówi, że Pan Bóg zabrał, co jest bluźnierstwem, a potem wymyka się powiedzeniem, że to sytuacja jest winna, ale jednak dziękuje Panu Bogu za to i tym samym przypisuje odpowiedzialność, czyli potwierdza bluźnierstwo. A jest ono fałszywe zarówno faktograficznie, gdyż to rządzący nałożyli zakaz publicznego sprawowania liturgii, jak też teologicznie, gdyż Panu Bogu nie można przypisywać odpowiedzialności za złe decyzje i czyny ludzkie.
6. "Sednem nie są sakramenty (...) w znaczeniu tej zewnętrznej otoczki, którą im nadaliśmy".
O. Szustak znowu się plącze, próbując zasugerować, jakoby nie powiedział tego, co powiedział. I popełnia przy tym nie tylko kłamstwo lecz następną bzdurę. Wiadomo przecież, że obecnie ograniczenia nie dotyczą tylko "otoczki" sakramentów, lecz w ogóle ich sprawowania, przynajmniej z udziałem ludu, a nawet zupełnie. Czy jedynie "otoczką" jest uczestniczenie wiernych we Mszy św. i przyjmowanie Komunii św.? Czyż "otoczką" jest przystępowanie do spowiedzi świętej, chrzczenie dzieci, udzielanie bierzmowania itd.? Czyżby o. Szustak tak był skupiony na maskowaniu swego krętactwa, że nawet nie zauważa, jakie kłamstwa i bzdury plecie?
7. Zgodnie ze swoją exponowaną manierą rzekomego miłośnika i znawcy Pisma św., o. Szustak w swoim obrzydzaniu praktyk religijnych podpiera się słowami proroka Izajasza. Jednak widocznie nie doczytał do końca fragmentu, na który się powołuje, gdyż zawiera on wprost wskazanie na zobowiązania do praktyk moralnych:
Ponadto powoływanie się na ten fragment w argumentacji przeciw sakramentom Kościoła jest bluźnierczym pomyleniem ich z kultem starotestamentalnym, który był jedynie niedoskonałą zapowiedzią prawdziwego kultu Nowego Testamentu, do którego istoty należą zobowiązania moralne i wewnętrzne, właśnie czystość serca oraz czynne wypełnianie przykazania miłości Boga i bliźniego.
8. Kończąc wątek, będąc widocznie świadomym bzdurności tego, co powiedział, słusznie się spodziewa krytyki, którą odrzuca jednym zdaniem: "wiem, że zaraz będą głosy: Szustak oczywiście zanegował sakramenty, zanegował instytucję Kościoła, nie, nie zanegował, tylko o co tak nam na prawdę chodzi?".
W taki to krętacki sposób o. Szustak próbuje wyszydzić tych, który ośmielają się wskazać na jego bzdurne, heretyckie i bluźniercze wywody zwodzicielskie. I widocznie uważa swoich odbiorców za idiotów, którzy nie potrafią dostrzec krętactwa i obłudy, a łykają zupełnie bezkrytycznie każde jego zdanie, nawet jeśli jest ono ewidentnie sprzeczne z prostymi faktami i jego innymi zdaniami.
9. "Ogromna część naszej wiary katolickiej jest zbudowana na zabobonach, na strachu, na prymitywnych lękach, na niewiedzy, na przesądach, na chęci poczucia bezpieczeństwa, i dlatego łapiemy się najprostszych wyjaśniających rzeczywistość ideologii, które nie mają nic wspólnego z tajemnicą Ewangelii, z tajemnicą tego, czym jest rzeczywistość, kim jest Pan Bóg, z tajemnicą Boga itd."
Cóż. Także to zdanie stanowi mieszankę kłamstwa, obłudy, bluźnierstwa i bezczelności. W najlepszym wypadku o. Szustak widocznie nie wie, na czym zbudowana jest wiara katolicka, której najwidoczniej nie zna, gdyż głosi treści o wiele bardziej protestanckie niż katolickie. Tym samym jego wiara ewidentnie nie jest wiarą katolicką.
Oczywiście słuszna jest krytyka i odrzucenie budowania swojej osobistej "wiary" - w znaczeniu prezentowanym przez o. Szustaka - na prywatnych objawieniach, zwykle fałszywych, czy prywatnych naukach wygłaszanych w stylu quasi prorockim. Brakuje tu jednak powiedzenia, jakie są prawdziwe podstawy wiary katolickiej. Dlaczego o. Szustak tego nie mówi, a mówi jedynie tajemniczo o "tajemnicach"? Powodu można się domyślać na podstawie całości "nauczania" o. Szustaka: jego źródła widocznie są tego samego rodzaju, mianowicie niekatolickie, lecz protestanckie i paraprotestanckie - fałszywe ideologie pseudocharyzmatyków i tym podobnych sekciarzy.
Wskazuje na to wyszydzenie "chęci poczucia bezpieczeństwa". Widocznie o. Szustakowi nie podoba się, że wiara katolicka, która jest oparta na Bożym Objawieniu, właśnie daje poczucie bezpieczeństwa, czyli pewność trwania w prawdzie objawionej przez samego Boga. Właśnie ten, kto nie przyjmuje tej pewności - jak protestanci i pochodzące od nich sekty - szuka bezpieczeństwa w sensacjach i przeżyciach łechtających uczucia i ciekawość. Dlatego podatność na fałszywych "proroków" jest ściśle powiązana z protestantyzacją, którą o. Szustak tak perfidnie uprawia.
https://www.youtube.com/watch?v=7BmHpTbEIUc
OdpowiedzUsuńO. Szustaka zaczynają krytykować już nawet księża z formacji posoborowej ....