Nie milknie dyskusja ostatnich dni w związku z "manifestem 16". I nadal niestety debata brnie w ślepe zaułki i tematy zastępcze.
Przypominam: Sprawa dotyczy działań Grzegorza Brauna, a dokładnie jego sprzeciwu wobec świętowania chanukki przez sektę Chabad Lubawicz w przestrzeni publicznej. Za sprawą Marka Jurka sprawa się obraca wokół kwestii, czy Pan Jezus świętował chanukkę, czy raczej wokół stanowczego i upartego twierdzenia M. J., że świętował. Nie bardzo rozgarnięte osoby ze środowiska jakby konserwatywno-katolickiego ulegają tej narracji bądź przynamniej dają się wmanewrować w temat:
Otóż powoływanie się na to, że Pan Jezus świętował chanukkę, jest dziełem apologetów świętowania chanukki przez sektę Chabad Lubawicz w przestrzeni publicznej. Ten rzekomy przykład Pana Jezusa ma usympatycznić nie tylko samą chanukkę, ale także sektę Chabad Lubawicz. W ten sposób sekciarze z Chabad Lubawicz oraz inni świętujący chanukkę w przestrzeni publicznej stają się jakby naocznie "starszymi braćmi", nawet rzekomo kimś wyjątkowo bliskim Jezusowi Chrystusowi. Czyż chrześcijanin mógłby mieć czelność pomyśleć coś innego?
Poprzednio już wytoczyłem kilka zasadniczych argumentów przeciw tezie, jakoby Pan Jezus świętował chanukkę. Przypominam po krótce:
- Ewangelia św. Jana (10) nie mówi o żadnym świętowaniu "odnowienia" świątyni przez Pana Jezusa, gdyż przechadzanie się w portyku Salomona nie jest żadnym świętowaniem. Dla jasności układ świątyni:
Jak widać, tzw. portyk królewski znajdował się jeszcze dalej od Przybytku i właściwej świątyni z ołtarzem niż tzw. dziedziniec pogan. Jak więc Pan Jezus mógł będąc w tym miejscu uczestniczyć w obrzędach świątynnych? Skoro Ewangelista podkreśla, że Pan Jezus podczas święta znajdował się akurat w tym miejscu, a nie w miejscu sprawowania kultu, to tym samym wyraził dystans Zbawiciela co do tego kultu. Jeśli ktoś podczas Mszy św. nie znajduje się w kościele, ani nawet przy nim, a jedynie spaceruje ulicą przylegającą do dziedzińca kościoła, to czy możemy powiedzieć, że uczestniczy we Mszy św.?
- To święto nie obowiązywało pobożnego żyda, ponieważ nie istnieje w Prawie Mojżeszowym.
- Nawet jeśli Pan Jezus uczestniczył w ówczesnym państwowym święcie "odnowienia" świątyni, to z całą pewnością nie świętował chanukki, która jest pomysłem znacznie późniejszym, mianowicie talmudycznym.
- Stosunek Pana Jezusa do świątyni jerozolimskiej jest podany w Ewangeliach w sposób dość jednoznaczny: Pan Jezus chodził do świątyni nie po to, żeby składać ofiary i w nich uczestniczyć, lecz żeby tam nauczać i tak przygotować lud na kult Nowego Testamentu, w którym ta świątynia jest zbędna (J 2,19; 4,21). Nie ma ani jednego słowa Pana Jezusa pochwalnego dla świątyni jerozolimskiej, ani dla kultu tam sprawowanego. Wręcz przeciwnie, odnosi się stale krytycznie i zarzuca, iż świątynia została uczyniona "jaskinią zbójców" (Łk 19,46) i "targowiskiem" (J 2,16). Nie chodziło przy tym o jakieś nadużycia co do litery Prawa Mojżeszowego, lecz te zarzuty trafiały w sedno kultu starotestamentalnego, jakim były sprawowane tam ofiary. Tutaj Pan Jezus jest nieprzejednany, mimo że równocześnie nazywa świątynię "domem Ojca" (J 2,16; Łk 2,49). To określenie z całą pewnością nie oznacza, jakoby Bóg tam mieszkał, lecz o poświęcenie tego miejsca Bogu.
Ponadto należy wziąć pod uwagę powiązane fakty historyczne. Otóż chrześcijanie jerozolimscy nigdy nie świętowali odnowienia świątyni, o którym mówią Księgi Machabejskie, ani do niego nie nawiązywali. Doroczne świętowanie poświęcenia bazyliki Grobu Pańskiego (Anastasis) związali natomiast ze "świętem namiotów" (sukkot), które upamiętniało wędrówkę Izraela do ziemi obiecanej (Kpł 23,34; Pwt 16,13-14) oraz poświęcenie pierwszej świątyni przez Salomona (2 Krn 6). Zwracają na to uwagę Sozomen w swojej Historia ecclesiastica (II, 26, 4) oraz Egeria (Itinerarium 48,2). Gdyby Pan Jezus świętował święto Machabejskie, to by zapewne ono było upamiętniane przez chrześcijan jerozolimskich.
O istotnych różnicach między świętem Machabejskim "odnowienia świątyni" a talmudyczno-chasydzką chanukką już poprzednio wspomniałem: podczas gdy świętowanie Machabejskie odnosiło się do historycznego faktu wznowienia prawowitego kultu w świątyni i polegało na bliżej nieokreślonych czynnościach rytualnych w świątyni, to chanukka jest infantylno-nacjonalistycznym pseudorytuałem, nawiązującym do bajki o rzekomym cudzie z lampą oliwną, o którym oczywiście nie ma mowy nigdzie w Biblii, zwłaszcza hebrajskiej.
Jeszcze raz podkreślam: W temacie świętowania chanukki przez sektę Chabad Lubawicz w przestrzeni publicznej jest zupełnie nieistotne, czy Pan Jezus świętował "odnowienie" świątyni czy nie. To jest jedynie zabieg psychologiczny, rodzaj szantażu emocjonalnego, tym bardziej podłego, że polegającego na fałszu historycznym, czyli podawaniu za fakt historyczny czegoś, na co nie ma jakichkolwiek dowodów, a przeciw czemu przemawia wiele przesłanek z bliższego i dalszego kontextu historycznego. Nawet jeśli by Pan Jezus rzeczywiście świętował święto Machabejskie, co jest wysoce nieprawdopodobne, to nie stanowi to żadnego dowodu ani na korzyść świętowania chanukki przez katolików, ani na korzyść promowania sekty Chabad Lubawicz w przestrzeni publicznej. Wszak już za czasów apostolskich Kościół jednoznacznie orzekł, że nawet prawo Mojżeszowe - do którego nota bene z całą pewności nie należy świętowanie chanukki - straciło swoją obowiązywalność formalną, choć trwa materialnie co do istoty w Nowym Testamencie czyli w Kościele w postaci spełnionej i aktualnej do końca dziejów. Dlaczego sekta Chabad Lubawicz nie występuje publicznie z obrzezaniem, czy choćby ze świętowaniem Paschy (pesah)? Wtedy pokazałaby, jaką obrzydliwością jest obrzęd obrzezania i jak banalne są ich obrzędy paschalne.
Taką samą taktykę pomieszania i szantażu emocjonalnego stosuje Marek Jurek w swojej drugiej polemice z Pawłem Lisickim.
Pytanie retoryczne "czy Jezus udawał?" jest oczywiście absurdalne. Co miał Pan Jezus udawać, a czego nie? Czyż wypełnianie prawa Mojżeszowego przez Pana Jezusa jest jakimkolwiek argumentem na korzyść chanukki w sejmie? Czyż były marszałek sejmu uważający się za katolika nie zna Ewangelii, gdzie wielokrotnie jest mowa o tym, że Pan Jezus dość często łamał prawo Mojżeszowe w rozumieniu faryzeuszy (por. Mk 2,28; 3,4; Mt 12,8)? Co Pan Jezus wtedy udawał, a czego nie udawał?
Paweł Lisicki niepotrzebnie wszczął kwestię, czy Pan Jezus świętował "jom kippur" czyli "święto pojednania" (Kpł 16-29-30; 23,26-32; Li 29,7-11). Zbawiciel mógł to oczywiście świętować, gdyż wynikało to z prawa Mojżeszowego, podobnie jak Pascha (pesah), a w przeciwieństwie do święta "odnowienia". Nie muszę tutaj wykładać uzasadnienia teologicznego tej możliwości. Wynika ona oczywiście z tajemnicy Wcielenia dla naszego zbawienia. Z tego także oczywiście w żaden sposób nie wynika słuszność czy sprawiedliwość inscenizowania chanukki w sejmie przez kogokolwiek, także przez sektę Chabad Lubawicz.
Marek Jurek twierdzi stanowczo, jakoby z Jezusowego "posłuszeństwa wobec Matki i Opiekuna" wynikało posłuszeństwo "wobec praw swego narodu". Na jakiej podstawie twierdzi, że Matka Boża i św. Józef nie tylko sami świętowali "odnowienie" lecz także nakazywali Jezusowi to świętowanie, pozostaje jego słodką tajemnicą. No cóż, ma widocznie bujną fantazję. Czyżby nie wiedział, że święto Machabejskie, a tym bardziej świętowanie chanukki nigdy nie przynależało do prawa Mojżeszowego? Czyż jako historyk nie jest w stanie odróżnić prawa Mojżeszowego (torah) od prawa państwowego dynastii hasmonejskiej?
Wybitnie pomieszane i zakłamane jest jego następujące zdanie:
"Mówimy cały czas o szacunku dla pamięci o Świątyni i dla święta, które to upamiętnia. Nie o jego obchodzeniu."
Czyż w sprawie nie chodzi o to, że sekta Chabad Lubawicz została zaproszona najprawdopodobniej przez niego właśnie do celebrowania chanukki w sejmie RP? Czyż to celebrowanie jest konieczne dla pamięci o świątyni jerozolimskiej? Czyż brakiem szacunku dla święta chanukki jest traktowanie jej na równi ze świętami innych kultów i sekt, czyli niewpuszczanie do gmachu sejmu? Czy Marek Jurek wie, co pisze?
Odnośnie do rozdartej zasłony Przybytku w świątyni odnoszę wrażenie, że P. Lisicki zaczerpnął ten wątek z moich poprzednich uwag. Widocznie jednak niestety nie do końca zrozumiał to, co napisałem, a M. Jurek bezlitośnie to wykorzystuje. Otóż w kwestii stosunku Pana Jezusa do świątyni jerozolimskiej nie jest istotne, kiedy zasłona została rozdarta. To rozdarcie nie spowodowało opustoszenia Przybytku, lecz jedynie ukazało jego pustkę. A pusty był już od wieków, od momentu zburzenia świątyni Salomona i zaginięcia Arki Przymierza, a nawet od zawsze, gdyż nigdy w nim nie było widzialnego obrazu Boga niewidzialnego, którym stał się dopiero wcielony w człowieczeństwie Syn Boży. Dlatego właśnie Pan Jezus zapewne nie czcił, ani nie nakazywał czcić tego Przybytku. Pusty Przybytek bardziej upamiętniał niewierność Izraela, która doprowadziła do zburzenia świątyni, niż przymierze Boga z Izraelem, który złamał to przymierze. Natomiast wierność Boga okazała się w założeniu Kościoła, który jest niezniszczalnym Ciałem Syna Bożego, nie w odbudowaniu świątyni czy to przez Machabeuszy, czy to przez Heroda, czy obecnie przez syjonistów.
M. Jurek pisze:
"Paweł Lisicki słusznie przypomina, że Jezus był Świątynią, ale Zbawiciel nie przeciwstawiał Świątyni swego Ciała – Świątyni Jerozolimskiej, ale je utożsamiał."
No cóż, aż takiej bzdury to się jednak nie spodziewałem. W którym miejscu Pan Jezus utożsamił Swoje Ciało ze świątynią jerozolimską? Wtedy, gdy mówił o zburzeniu świątyni i Swoim Zmartwychwstaniu? M. J. widocznie nie umie czytać ze zrozumieniem, zwłaszcza textów biblijnych, a raczej jest skłonny przekręcać je na swój doraźny użytek. Jakże można twierdzić, że połączenie zburzenia świątyni z jej "odbudowaniem" przez Zmartwychwstanie nie jest przeciwstawieniem kultu starotestamentalnego niezniszczalnemu kultowi nowotestamentalnemu w Ciele Mistycznym Chrystusa? Czyż od momentu Wcielenia Syna Bożego, a najpóźniej od Zmartwychwstania nie ma wyboru między świątynią jerozolimską a świątynią Ciała Syna Bożego? Czy to nie jest wręcz radykalne przeciwstawienie? Czyż można pogodzić kult Jezusa Chrystusa z kultem świątyni jerozolimskiej i to w kontekście zamysłu jej odbudowania? Czyż ten zamysł - dość wyraźnie obecny w sekcie Chabad Lubawicz - nie stanowi zaprzeczenia i odrzucenia prawdy, iż prawdziwe odbudowanie jedynej prawdziwej świątyni Boga prawdziwego nastąpiło raz na zawsze w Zmartwychwstaniu?
M. Jurek pisze:
"Tak, dzieje narodu wybranego są prefiguracją doświadczeń Kościoła i narodów chrześcijańskich."
Co to oznacza w kontekście tematu świątyni i chanukki? O jakie doświadczenia chodzi? O zbezczeszczenie świątyni i jej odnowienie? Czyżby M. Jurek uważał, iż Mistyczne Ciało Chrystusa doznaje czy mogło doznać bezczeszczenia i odnowienia? Do czego się tu odnosi? Do Pachamamy w bazylice watykańskiej? Dlaczego nie mówi tego wprost? Czyżby sugerował konieczność katolickiego "powstania Machabeuszy" przeciw okrutnemu tyranowi, który bezcześci świątynię? Takie myślenie można by poniekąd zrozumieć w obecnym kontekście wydarzeń w Kościele. Psychologicznie zrozumieć. To jednak nie zmienia faktu, że jest tutaj zawarty poważny i fundamentalny błąd teologiczny, właściwie herezja, mianowicie negacja niezniszczalnej świętości Mistycznego Ciała Jezusa Chrystusa. Na tym właśnie polega istotna i fundamentalna różnica między kultem starotestamentalnym i nowotestamentalnym: ten pierwszy doznawał zniszczeń i odnowień, natomiast ten drugi jest trwały i wieczny. Tego nie są w stanie zmienić ani procesje z Pachamamą, ani sprawowanie "modlitw" ekumaniackich, ani rujnowanie i przebudowywanie świątyń katolickich na modłę modernistyczną, ani nawet dewastacja liturgii w postaci Novus Ordo. Co oczywiście nie oznacza, jakoby nie należało bronić godności, powagi i czystości kultu katolickiego.
Najgroźniejsze ataki na Kościół i narody chrześcijańskie polegają akurat na próbach powrotu do Starego Testamentu, a szczególnie próby choćby zbliżenia do religii talmudycznej. A to z tego prostego powodu, że oznacza to odejście od prawdy o Boskości Jezusa Chrystusa, czy przynajmniej jej zamazanie, a to jest rdzeń wszystkich herezyj w historii Kościoła, także obecnie. Promując w przestrzeni publicznej kult otwarcie negujący Boskość Jezusa Chrystusa oraz w związku z tym dążący do nawrotu kultu związanego ze świątynią jerozolimską - a to promowanie uprawia Marek Jurek - dąży się do zniszczenia Jego Mistycznego Ciała. Takie przedsięwzięcie oczywiście nie może się powieść eschatologicznie. Tym niemniej bój toczy się o dusze, zarówno katolików jak też wyznawców fałszywych kultów jak choćby sekta Chabad Lubawicz. Czy Marek Jurek wziął pod uwagę konsekwencje, jakie wynikają z faktu, że w przestrzeni publicznej polskiej - i to z jego czynnym zaangażowaniem - pozycję uprzywilejowaną zyskała sekta negująca Zbawienie w Jezusie Chrystusie? Jakież on ma sumienie? Czy pomyślał, jak to może być i zapewne jest odczytywane choćby przez przeciętnych katolików, mianowicie jako przynajmniej relatywizacja jedynej prawdziwości religii katolickiej? Słusznie i chwalebnie M. J. angażował się w prawną ochronę biologicznego życia dzieci nienarodzonych. Deo gratias! Ale czy pomyślał, że promowanie sekty Chabad Lubawicz w przestrzeni publicznej może zabić i zapewne niejednokrotnie zabija życie duchowe, życie w prawdziwej wierze i tym samym życie w łasce Bożej?
Na koniec jeszcze jedna "złota" myśl M. Jurka i jego towarzyszy, mianowicie utożsamianie bycia Żydem z Człowieczeństwem Pana Jezusa. Powołuje się on przy tym na słowa Edyty Stein, nota bene bez podania źródła i tym samym uniemożliwiając sprawdzenie kontextu tych słów, o ile one rzeczywiście padły. Czy można te słowa same w sobie uznać za prawdziwe? Czy istotną składową człowieczeństwa człowieka jest przynależność do jakiejś narodowości i kultury?
M. Jurek myli tutaj człowieczeństwo w znaczeniu natury (φυσις) z cechami osobowymi. Być może nawet nie wie czy nie rozumie, że zgodnie z teologią katolicką należy to odróżnić. E. Stein jako osoba z myśleniem wypaczonym przez żydowską "filozofię" fenomenologiczną negowała takie klasyczne pojęcia i rozróżnienia jak natura, istota, przypadłości itp. Nie wolno tego jednak robić, gdy się poruszamy w dziedzinie teologii i prawd wiary katolickiej. Innymi słowy: cechy osobowe - jako kod genetyczny, kolor skóry, język ojczysty, doświadczenia życiowe, charakter i formacja kulturowa i religijna itp. - nie stanowią natury człowieka czyli człowieczeństwa. To są jedynie przypadłości, które są zmienne i zawsze indywidualne i niepowtarzalne, gdyż nie ma dwóch ludzi o identycznych cechach osobowych, nawet w przypadku bliźniaków jednojajowych. Mówienie więc, że bycie Żydem stanowi część Człowieczeństwa Jezusa Chrystusa, jest conajmniej nieporozumieniem wynikającym z elementarnej ignorancji nie tylko pojęć lecz także podstaw chrystologii katolickiej.
Celem tej narracji jest wpajanie czci dla Żydów - zwłaszcza dla tych z sekty Chabad Lubawicz - analogicznej do czci dla boskiego Człowieczeństwa Jezusa Chrystusa. Jeśli bycie Żydem ma być składnikiem tegoż Człowieczeństwa, to każdemu Żydowi, jako rzekomo krewnemu Jezusa Chrystusa, należy się taka cześć jak Ciału Chrystusa zarówno Mistycznemu, jakim jest Kościół, i też jak eucharystycznemu czyli Najświętszemu Sakramentowi. Chyba nie trudno dostrzec, że to jest absurd. Czyżby M. Jurek tego nie dostrzegał? A może jednak właśnie dostrzega...
Żal patrzeć jak się ten człowiek pogrąża. Dopuścili się haniebnego zabiegu, w celach politycznych posłużyli się fałszerstwem nauki katolickiej i to "konserwatywni prawicowcy". A teraz obracanie kota ogonem. Jeszcze lepszy jest Warzecha On stwierdził że jak tam są tacy "ortodoksi" jak Cienskiewicz i Milercarek to wiedzieli co podpisują :) czyli On nie wiedział ale jak się mu wykazało że nawet jego naczelny to zaorał to dalej refleksji 0. Chyba klasyczny efekt wyparcia. Teraz zero zdziwienia że tak heroicznie bronią sekty.
OdpowiedzUsuńOdnośnie skrina - symptomatyczne dla środowiska "tradi-elit" jest, że liczy się nie prosta prawda, tylko to, co "ładne", tak samo jak "elegancka" jest ich hermeneutyka naciągania. Kupowanie kłamstwa estetycznie zapakowanego.
OdpowiedzUsuńik
Judeo"chrześcijanie" jak Jurek nie są katolikami, a więc nie są związani z Tradycją katolicką, a więc nazywanie ich "tradi-elitami" jest wprowadzaniem w błąd. To judaiści i moderniści, lewacy, antykatolicy. Katolik nie tylko nie broni fałszywego kultu antychrysta, jakim jest judaizm, ale wręcz mu nie wolno tego robić.
UsuńA tutaj krytyka P. Milcarka tez P. Lisickiego:
OdpowiedzUsuńhttps://christianitas.org/news/o-boskim-czlowieczenstwie-jezusa-pawlowi-lisickiemu-w-odpowiedzi-po-raz-drugi/?fbclid=IwY2xjawIHr-JleHRuA2FlbQIxMAABHe2-vkV_330OwBkQpjqHajgYvZZCQcfAE9ulSBjNe_Mpt4hKvvuPIllZsQ_aem_-kZyHvq3-2kqvX4G36VWZA
To nie Milcarek tylko Jurek. Skompromitował się po raz drugi. Reszta tej ekipy schowała chyba głowę w piasek...
UsuńCzy moze Ksiadz poswieci wpis odnosnie dziel Edyty Stein, czyli s. Teresy Benedykty od Krzyza?
OdpowiedzUsuńJest duzo tekstow jej autorstwa, a ciekawe jest to co Ksiadz napisal: "E. Stein jako osoba z myśleniem wypaczonym przez żydowską "filozofię" fenomenologiczną negowała takie klasyczne pojęcia i rozróżnienia jak natura, istota, przypadłości itp. Nie wolno tego jednak robić, gdy się poruszamy w dziedzinie teologii i prawd wiary katolickiej"
Czy to co napisala po nawroceniu, bedac juz Katoliczka jest skazone tym "wypaczonym mysleniem" czy mowa tylko o tym co pisala jeszcze jako Edyta Stein?
zima, Jerozolima, portyk, Chanukkafest - to tylko są obrazki, scenografia
OdpowiedzUsuń- Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Kto nie wchodzi do owczarni przez bramę, ale wdziera się inną drogą, ten jest złodziejem i zbójem.
Lecz kto wchodzi przez bramę, jest pasterzem owiec. Temu odźwierny otwiera, a owce słuchają jego głosu, a on własne swe owce woła po imieniu i wyprowadza je. Gdy już wypuści je wszystkie, wtedy idzie przed nimi, owce zaś podążają za nim, bo znają Jego głos. Ale za obcym nie idą, lecz uciekają przed nim, bo głosu obcych nie znają.
Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, że ja jestem bramą dla owiec.
Wszyscy, ilu ich tylko przyszło przede mną, złodzieje są i złoczyńcy; toteż nie usłuchały ich owce. Jam jest bramą. Jeżeli kto przeze mnie wejdzie, będzie zbawiony: i wejdzie, i wyjdzie, i pastwisko znajdzie.
Złodziej przychodzi tylko po to, żeby ukraść, zabić i wyniszczyć.
Ja przyszedłem, żeby miały życie i obficiej miały. Jam jest pasterz dobry. Dobry pasterz życie swoje daje za owce. Lecz najemnik i ten, kto nie jest pasterzem, do którego nie należą owce, na widok zbliżającego się wilka porzuca owce i ucieka, a wilk porywa je i rozprasza; bo to najemnik i nie troszczy się o owce. Jam jest pasterz dobry; znam swoje i one mnie znają, jak mnie zna Ojciec, a ja znam Ojca. I życie swoje oddaję za moje owce. I inne owce mam, które nie są z tej owczarni. I te muszę przyprowadzić i słuchać będą głosu mego i stanie się jedna owczarnia i jeden pasterz. Dlatego miłuje mnie Ojciec, że ja życie swoje oddaję, abym je znowu otrzymał. Nikt mi go nie odbiera, ale ja oddaję je z własnej woli. Mam moc ofiarować je i mam moc znowu je odzyskać. Taki rozkaz otrzymałem od Ojca mego.
- Dokądże nas trzymać będziesz w niepewności? Jeżeli jesteś Chrystusem, powiedz nam jawnie.
- Już mówiłem wam, a nie wierzycie. Czyny, które ja wykonywam w imię Ojca mego, świadczą o mnie, ale wy nie wierzycie, bo nie jesteście z moich owiec. Owce moje słuchają mego głosu, a ja je znam i one idą za mną.I daję im życie wieczne, a nie zginą na wieki, ani ich nikt nie wyrwie z ręki mojej.Ojciec mój, który dał mi (je), większy jest ponad wszystkich i nikt nie może wydrzeć (ich) z rąk Ojca mego. Ja i Ojciec jedno jesteśmy. Wiele dobrych pochodzących od Ojca czynów dokonałem wśród was; za który z nich kamienujecie mnie?
- Nie kamienujemy ciebie za dobry uczynek, ale za bluźnierstwo, za to, że ty, będąc człowiekiem, czynisz siebie Bogiem.
- Czyż w Prawie waszym nie napisano: Jam rzekł: bogami jesteście?
Jeśli nazwał bogami tych, dla których przeznaczone było słowo Boże – a Pismo mylić się nie może – o tym, którego Ojciec uświęcił i posłał na świat, wy mówicie, że bluźni, bo powiedziałem, że jestem Synem Bożym. Jeżeli nie wypełniam uczynków Ojca mego, nie wierzcie mi.
Ale jeżeli je wypełniam, to choćbyście wierzyć nie chcieli mnie, wierzcie uczynkom, abyście poznali i zrozumieli, że Ojciec jest we mnie, a ja w Ojcu.
Może przyda się dla zrozumienia całej sprawy rzekomego świętowania przez Pana Jezusa i dobrego wyobrażenia o tle wydarzeń, taka ciekawostka architektoniczna i wskazówka zarazem, że oto portyk Salomona nie był ani połączony ani tym bardziej nie stanowił integralnej części bryły świątynnej, lecz wg. dostępnych danych i sporządzonych makiet były to oddzielone od niej rozległym placem i oddalone o kilkadziesiąt metrów krużganki z perystazą (kolumnada), z których na wprost widać było tzw. święte świętych. Stąd wnioskuję, że Pan Jezus nie zbliżył się nawet do świątyni, nie mówiąc o wejściu do niej, lecz przechadzał się między kolumnami w owych krużgankach portyku, ze sporego oddalenia spoglądając na opustoszałe miejsce świętego świętych. Ujmując rzecz z tej perspektywy, wydaje mi się to bardzo mocne, wręcz prowokujące i równocześnie wyjaśniające.
OdpowiedzUsuńkłaniam się, aean
" Wręcz przeciwnie, odnosi się stale krytycznie i zarzuca, iż świątynia została uczyniona "jaskinią zbójców" (Łk 19,46) i "targowiskiem" (J 2,16). Nie chodziło przy tym o jakieś nadużycia co do litery Prawa Mojżeszowego, lecz te zarzuty trafiały w sedno kultu starotestamentalnego, jakim były sprawowane tam ofiary" - mógłby to Ksiądz bardziej wyjaśnić, bo nie wiem czy dobrze rozumiem?
OdpowiedzUsuńŻe te ofiary ze zwierzaków nie są docelowe, że już objawiła się Ofiara Ostateczna, Chrystus i Ojcu już te ofiary z padliny nie są miłe.
UsuńIleż pożytku z jednej gaśnicy i startu w wyborach prezydenckich p. Grzegorza Brauna. Piękna dekonspiracja tradi-konserwowo-osobistości o których można było mieć zupełnie zdanie (choć część nazwisk ze środowiska Iudaitas mnie nie dziwi, ale prof. Cenckiewicz czy red. Warzecha to rzeczywiście kompromitacja kompletna). Gdyby to jak się teraz miotają nie było takie gorszące i groźne dla wiernych katolików jak wskazał Ksiądz w tekście to można by się śmiać z politowaniem z pajacowania tych pajaców. Ale nie można bo pajacowanie istotnie niebezpieczne dla wiary i wiernych.
OdpowiedzUsuńKomentarz brzmi jakby zasługą delegata była dekonspiracja tradielit. To są zupełnie niezależne zdarzenia. Pierwszy ma inne cele, a równolegle zawsze dzieją się skutki uboczne, dlatego uważam, za obrzydliwe gloryfikowanie delegata jakby był wyzwolicielem narodu. Osoby wieloletnio kształcące się w tradiśrodowiskach mają inną percepcję, niż osoby z zewnątrz, dla których działania delegata są wizytówką tradycji Katolickiej jako takiej, od której ostatecznie odstręczają.
UsuńPo drugie piszę to nie z powodu strachu, jak mi to było insynuowane, tylko z powodu właśnie tych ludzi z zewnątrz.
ik
"dla których działania delegata są wizytówką tradycji Katolickiej jako takiej, od której ostatecznie odstręczają"
UsuńBardzo niewłaściwa percepcja. To, że niektórym te działania wydają się złe nie znaczy, że są złe (np burzenie pogańskich świątyń w dawnych czasach nie było złe mimo, że dzisiaj pewnie cały liberalny świat lewacki grzmiałby o "destrukcji dziedzictwa kulturowego"). Nie, to nie Braun przyjął złą perspektywę. Złą perspektywę przyjmują właśnie ci fajnokatolicy z wypaczonymi umysłami liberalizmem i ekumenizmem. Nie powinno być miejsca dla niekatolickich kultów w państwie historycznie katolickim, tym bardziej jeśli jest to kult grup okultystycznych do jakich zalicza się kabalistyczna sekta Chabad-Lubawicz, bo to niesie zagrożenia duchowe włącznie z opętaniem. Ochrona przed zagrożeniami duchowymi w miejscach publicznych jest ważniejsza od wolności religijnej i źle rozumianego szacunku (czy raczej pobłażliwości) do innych kultur czy też czyichś subiektywnych uczuć religijnych. Zasługą Brauna jest podniesienie tego tematu do debaty publicznej i temu przysłużyła się zarówno użyta gaśnica (z której zrobił swój symbol polityczny szeroko rozpoznawany), jak i szeroko zakrojona społeczna kampania informacyjna. Wcześniej mało kto o tym wiedział, dzięki niemu cała Polska wie. Usunięcie chanukiji z tamtego miejsca jest koniecznością niepodlegającą dyskusji. Następnym krokiem powinno być odprawienie egzorcyzmów w tamtym miejscu.
Do Anonimowy1 lutego 2025 09:43
UsuńTo są insynuacje, że brak podziwu dla delegata jest równoznaczny z popieraniem wolności religijnej i pobłażliwością dla sekt, ekumenizmu i liberalizmu (czego nigdy nie popierałam).
NIGDY nie popierałam serwilizmu wobec uzurpatorów krajów dawniej chrześcijańskich, i nie popierałam środków ubogich w działaniach politycznych.
Problemem jest atakowanie insynuacjami każdego, kto ma ale do delegata i zamykania dyskusji syndromem wyparcia.
ik
Grzegorz Braun nie zrobił nic złego. Koniec dyskusji. To, czy miał czyste intencje nie ma znaczenia, ktoś w końcu musiał to zrobić.
UsuńInsynuacje wiedzy intencjach i sprowadzanie tematu delegata do gaśnicy, tak jakby nic poza gaśnicą nie zrobił i nie mówił. Nie chodzi o intencje, tylko o fakty. O faktach powinno się mówić.
Usuńik
W takim razie jakie to tajemnicze fakty skrywają się za jego osobowością?
UsuńNie jest mowa o osobowości i o intencjach. Fakty wcale nie tajemnicze, odpowiedniego czasu trafią do odpowiedniej osoby.
Usuńik
ad "ik"
UsuńCzyim delegatem miałby być G. B.?
Np. polskim delegatem do Parlamentu Europejskiego...
Usuńik
"Nie jest mowa o osobowości i o intencjach. Fakty wcale nie tajemnicze, odpowiedniego czasu trafią do odpowiedniej osoby."
UsuńDo rzeczy. Jakie fakty świadczą mocno na niekorzyść Grzegorza Brauna i jakie są na to dowody?
wysłałam maila
Usuńik
skoro nie wiem czy mail doszedł wklejam:
Usuńtu od 8 minuty, szczególnie 8:16 i 8:27
https://www.youtube.com/watch?v=2vxW7uv8ccE
a tutaj w końcowych napisach jest kto robił muzykę, zdjęcia, montaż itp.
https://www.youtube.com/watch?v=x1dpzBvMjq4
Film powyżej z ponoć amerykańskimi czołgami i tekstem Kochanowskiego.
A tu po 13 minucie zabicie Hamana i jego zwolenników nazwał "żydowskim pogromem":
https://www.youtube.com/watch?v=BUdG4wu0cS0
ik
Głupoty jednym słowem.
UsuńDla zindoktrynowanych głupoty, a dla niezwiązanych z tradycją wizytówka tejże.
UsuńIk
Wystarczy zobaczyc ostatni wywiad jaki przeprowadził p. Cejrowski - na prośbę oglądających jego kanał - z p. Braunem. Niefortunny dla Cejrowskiego, bo pierwszy raz zobaczyłem go tak miotającego się przy argumentach (mimo, że za wiele nie był w stanie ich p. Braun podać taki był poziom histerii) i zachowującego się jak rozkapryszone dziecko. Ciekawie było to obserwować jak na każde słowo o "byłym narodzie" wybranym prowadzący wręcz unosił się do góry. Dodam, że p. Cejrowski określa się jako Katolik ("autograf za 10 różańca"), jednak jego wypowiedzi i wręcz obsesyjne bronienie wiadomo jakiego narodu i pogarda wobec Palestyńczyków dla mnie było momentem otwarcia oczu. G. Braun zachowywał stoicki spokój przy tej salwie kapryśnych wypowiedzi totalnie rozdygotanego Cejrowskiego. Druga część wywiadu to perła:
Usuńhttps://youtu.be/dMFW9MUOpoA?si=GNlxlHyVP0ShDEPh
"jednak jego wypowiedzi i wręcz obsesyjne bronienie wiadomo jakiego narodu i pogarda wobec Palestyńczyków dla mnie było momentem otwarcia oczu. G. Braun zachowywał stoicki spokój przy tej salwie kapryśnych wypowiedzi totalnie rozdygotanego Cejrowskiego"
UsuńBraun nie jest całkowicie idealny, bo sam ma skłonności do faworyzowania Rosji, która wobec Ukrainy robi to samo, co Izrael wobec Gazy (pomijam samą bezpodstawność bezwarunkowego wsparcia dla Ukrainy i pchania się na siłę do wojny). Ale jest różnica między rzucaniem słów o jakichś "zindoktrynowanych" i na argument podawanie głupich filmików (tak jakby nie umiało się użyć mózgu i samemu wyrazić wątpliwości do Brauna) i robienia na tej podstawie jakichś teorii spiskowych i łamigłówek.
Nie wiem jak można nazywać głupotą wskazanie na mieszanie kontekstów Starego Testamentu z obecnymi dzikimi zwyczajami szubienicznymi, nazywając zabicie Hamana pogromem. Delegat do parlamentu nie powinien mieszać kategorii. To podobna sprawa do mieszania Machabeuszy z rzekomą chanuką. Najłatwiej zbyć zastrzeżenia oskarżeniem o głupotę.
Usuńik
Do: Anonimowy 2 lutego 2025 11:10
UsuńPo pierwsze Ukraina z nami graniczy i ma roszczenia terytorialne, tożsamość na ludobójstwie Polaków opartą oraz ma silniejszą armię, a więc dla Polski jest korzystne wojowanie Rosji z nimi.
Po drugie stwierdzenie tego faktu to jeszcze nie to samo co faworyzowanie Rosji, lecz traktowanie obu wrogów wedle polskiego interesu - niech się żrą, byle z dala od nas.
Po trzecie w interesie Polski jest tak samo żarcie się obu wrogów Chrystusa na Bliskim Wschodzie. Jerozolima winna być katolicka.
Kogo należy nazywać chrześcijaninem?
OdpowiedzUsuńChrześcijaninem należy nazywać tego, kto wyznaje świętą naukę Jezusa Chrystusa, prawdziwego Boga i prawdziwego człowieka, w Kościele, przez Niego ustanowionym. A zatem prawdziwym chrześcijaninem jest ten, kto będąc mocno przywiązanym do nauczania Jezusa Chrystusa jednocześnie potępia i brzydzi się z głębi swojego serca wszelką sektą jak i wszelkim obcym tej doktrynie kultem, potępionym powagą Kościoła: takimi są sekty żydowskie, bałwochwalcze, mahometańskie i w ogólności wszelkie sekty heretyckie.
(Św. Piotr Kanizjusz SI, Doktor Kościoła, "Katechizm większy czyli Summa nauki chrześcijańskiej", I. 1)
Oczywiście, że Chanuka nie powinna być świętowana w Sejmie RP. Oczywiście, że katolicy nie powinny świętować starotestamentowych świąt. Mówienie, że Pan Jezus świętował Chanukę czy nie, nie ma większego znaczenia. Problem polega na tym, że Pan Braun nazywa Chanukę świętem rasistowsko- satanistycznym, czyli tak jakby Machabeusze i męczennicy machabejscy byli satanistami. Bluźnierstwo z poziomu Nergala z Behemotha.
OdpowiedzUsuńProszę najpierw czytać, potem komentować. Jeśli ktoś nie odróżnia święta ustanowionego przez Machabeuszy od chanukki, ten wykazuje 1. ignorancję, 2. uporczywość w ignorancji, nie czytając nawet tego, co komentuje.
UsuńDaję szansę na poprawę do jutra, godzina 8. Po tym czasie komentarz nieskorygowany zostanie usunięty.
Jakikolwiek kult niekatolicki jest niebezpieczny duchowo. W przypadku religii niechrześcijańskich jest to wprost narażanie się na negatywne działanie złych duchów, w przypadku schizmatyków posiadających ważne święcenia jest to narażanie się na świętokradcze przyjmowanie sakramentów.
UsuńNajbardziej dogłębnej odpowiedzi na pytanie czy Pan Jezus świętował ch anukę duzielił Lisicki i warto się z nią zapoznać: https://www.youtube.com/watch?v=fXRfx_OVrww
OdpowiedzUsuńArgument jest następujący: Chrystus nie mógł świętować świąt ż y d o w skich, bo wszystkie one zapowiadały przyjście Mesjasza i były dowodem oczekiwania na Niego. więc jakby świętował, to by znaczy, że sam oczekuje mesjasza, a więc że nim nie jest. To byłaby sprzeczność. Ergo, nie świętował świąt wynikających z prawa Mojżeszowego.
Bardzo trafny i logiczny argument!!!
Ponadto, Ewangelie to potwierdzają: nawet, kiedy został ofiarowany w świątyni, co było aktem biernym, a nie czynnym świętowaniem, oświecił Symeona i prorokinię Annę. W przypadku święta Paschy, udał się z rodzicami do Jerozolimy, ale był w portyku Salomona (Królewskim), gdzie zadając pytania i odpowiadając również oświecił obecnych. W Ewangeliach nie ma żadnej wzmianki o świętowaniu przez Chrystusa.
Z tego też wynika, że Chrystus nie był ż y d em w sensie religijnym, czy jak to się lepiej określa i z r a elitą, bo i z raelici to byli ci, którzy czekali na Mesjasza i przygotowywali mu drogę przez zachowywanie prawa Mojżeszowego, obchodzenie świąt, etc.
> Paweł Lisicki niepotrzebnie wszczął kwestię, czy Pan Jezus świętował "jo m ki p pur" czyli "święto po jedna nia" (Kpł 16-29-30; 23,26-32; Li 29,7-11). Zbawiciel mógł to oczywiście świętować, gdyż wynikało to z prawa Mojżeszowego …
To jest sprawa absolutnie zasadnicza i Lisicki bardzo trafnie argumentuje, jak napisałem powyżej. Warto więc się z jego wypowiedzią zapoznać!
> Otóż w kwestii stosunku Pana Jezusa do świątyni jerozolimskiej nie jest istotne, kiedy zasłona została rozdarta.
Ma to znaczenie i to bardzo istotne. Zasłona Przybytku rozdarła się w momencie śmierci Chrystusa. To był właśnie moment, w którym, jak pisze św. Tomasz z Akwinu, stary Zakon stracił ważność, a więc jest to moment kluczowy.
> M. Jurek myli tutaj człowieczeństwo w znaczeniu natury (φυσις) z cechami osobowymi. Być może nawet nie wie czy nie rozumie, że zgodnie z teologią katolicką należy to odróżnić. E. Stein jako osoba z myśleniem wypaczonym przez ż y dowską "filozofię" fenomenologiczną negowała takie klasyczne pojęcia i rozróżnienia jak natura, istota, przypadłości itp.
To jest rzeczywiście zupełna kompromitacja Jurka, a może i samej Stein, jeśli rzeczywiście coś takiego twierdziła. Pomylenie przypadłości, jak rasa, w tym kolor skóry, włosów, cechy charakteru, itp. z naturą to jest zupełne nieporozumienie. Lepiej, jakby się Jurek w ogóle nie wypowiadał.
Niestety dzisiaj fenomenologia króluje w niektórych akademiach "katolickich" typu Ignacjanum - i to jest straszliwy upadek filozofii i samej teologii!
Nie jest ani trafny, ani logiczny argument. Gdyby Pan Jezus nie zachowywał prawa Mojżeszowego - oczywiście w jego pierwotnym i właściwym kształcie - to by nie był uznawany za "nauczyciela" (rabbi). Nie jest to wcale sprzeczne z faktem, że przyszedł, by wypełnić prawo Mojżeszowe. Widać tutaj, że Lisicki nie jest teologiem, ponieważ nie rozumie tajemnicy Wcielenia i Zbawienia.
UsuńCoraz ciekawiej, oto na pch24 z P. Lisickim starł się G. Górny:
Usuńhttps://youtu.be/E5UpBDR7Zd8?si=-X_YZDXqvRt_bXco
Jakie starcie ? W sprawach teologicznych panowie raczej się zgadzali ze sobą. Inne zdanie mieli jedynie wobec akcji Brauna z gaśnicą a nawet nie tyle samej akcji tylko jej konsekwencji.
UsuńTo czy Pan Jezus obchodził Chanukę czy nie jest sprawą marginalną. Bezsensownie wyolbrzymili dyskusję tego wątku. Nawet jak obchodził to po 1) tamto święto było zupełnie czymś innym niż to co to robi rasistowska sekta (to akurat Lisicki podkreślał) po 2) po Zmartwychwstaniu Pana Jezusa wszelkie te obrzędy tracą znaczenie (to chyba też Lisicki podkreślał) a po 3) i najważniejsze w całej tej akcji chodziło o politykę i próbę wybielania się przez M. Jurka który ową sektę i jej obrzędy wpuścił do sejmu polskiego . A katolikowi nie wolno brać udziału w obrzędach innowierców - o ile mi wiadomo jest dalej (choć rozmyte po soborze) w prawie kanonicznym ?
UsuńWarto tutaj też przypomnieć drugi kluczowy argument Lisickiego, a mianowicie dotyczący tego, że zamiast kultu świątynnego, właściwego dla tamtego byłego kultu, będzie kult nieprzemijający, a zamiast samej świątyni jerozo limskiej będzie świątynia Mistycznego Ciała Chrystusa, czyli Kościół.
UsuńJest i kolejne argumenty przeciwko twierdzeniu, że Chrystus mógłby świętować rocznicę poświęcenia świątyni, których niestety nikt nie podniósł. Po pierwsze, w ST powiedziane jest, że Bog nie miał upodobania w drugiej świątyni. Po drugie, zburzenie tej świątyni uniemożliwiło kult świątynny, co było ostatecznym znakiem, że ten kult przeminął. Ży d zi próbowali świątynię niejednokrotnie odbudować, np. za panowania Juliana apostaty, ale zawsze kończyło się to niepowodzeniem, nieraz z powodów nadprzyrodzonych. Piszą o tym kronikarze ówczesnych czasów, np. ogień wychodził z ziemi i palił robotników i tych, którzy tam byli, co było jasnym znakiem z Nieba, że Bogu się ta odbudowa i sama świątynia nie podoba.
Wiemy też, że antychryst będzie próbował odbudować świątynię, ale różne są zdania na temat tego, czy mu się to do końca uda. Jest też sprawa tzw. praw noa chickich, o których mówił Lisicki. Wedle tego "prawa", które z Noem nie ma nic wspólnego, ale jest wymysłem Majmonidesa, wyznawanie chrześcijaństwa miałaby być karane śmiercią przez ścięcie.
Także jest bardzo wiele wystarczających argumentów za tym, że Chrystus nie zachowywał Zakonu, więc nie brał udziału w rocznicy poświęcenia świątyni. Zresztą nie widzieliśmy ani jednego przekonywującego, że było inaczej. Kto twierdzi inaczej, ten neguje Nowe Przymierze.
Po pierwsze, Ewangelia nie używa słowa "zachowywać" ale wypełnić, i nie jest to żaden przypadek!, bo jest między tymi słowami zasadnicza różnica. Zacytujmy odpowiedni fragment [Mt 5,17]: Nie przyszedłem [Zakon] rozwiązywać, ale wypełnić.
UsuńCo znaczy zachowywać Prawo/Zakon? Zachowywać znaczy:
1) Kierować się nim,
2) Nie przekraczać go,
3) Nie zmieniać.
1) Prawo, jak pisze św. Tomasz, spełnia rolę oświecającą, pouczającą, kierującą. Chrystus Pan jako Bóg-Człowiek nie potrzebował żadnego oświecenia, pouczenia czy kierownictwa. Twierdzić inaczej byłoby fałszem a nawet bluźnierstwem.
2) Dalej, jak pisze św. Tomasz, prawo spełnia rolę zakazu wobec potencjalnych przestępców, ludzi o złej woli. Jest więc rodzajem przymusu i pozwala na karanie przestępców. Tutaj oczywiście też nie można powiedzieć, że Chrystus temu podlegał.
3) Zachować prawo znaczy też nie zmieniać, a pozostawić jakie było. Kto tak twierdzi, ten uznaje, że Zakon wciąż obowiązuje i neguje Nowe Przymierze. A więc jeszcze gorzej.
Wszystkie działania Chrystusa to było wypełnienie, a dokładniej udoskonalenie Zakonu, jak można przeczytać w Vulgacie, tłumaczenie Wójka.
Zresztą, Jezus Jest Królem. Czas Zakonu był okresem oczekiwania na Jego przyjście i temu przygotowaniu służył stary Zakon. Przecież, kiedy Król przybywa i obejmuje we władanie, to nie stosuje się do praw obowiązujących w czasie oczekiwania. To jest tradycyjna wykładnia -- warto posłuchać starych kazań na dzień dzisiejszy.
Przypomnijmy, że Chrystus jako Bóg jest prawodawcą, i to zarówno prawa naturalnego, czyli wpisanego w naturę człowieka, jak i prawa Bożego, czyli Bożych nakazów co do kultu. Jako absolutny władca i prawodawca nie był więc prawu poddany, i dla Niego przepisy prawa nie były nakazem. Jego działanie wobec prawa to było udoskonalanie go i spełnianie w doskonałej formie.
Widać to w każdym działaniu, np. poddaniu się chrztowi Janowemu. Nie było to przyjęcie skrmentalium, ale Chrystus w ten sposób zapowiedział chrzest, pobłogosławił wody tak, żeby mogły być użyte do obmycia z grzechu przez ten sakrament. O ofiarowaniu i obecności w święto paschy już pisałem. Warto zwrócić uwagę też na ostatnie Jego uczestnictwo w święcie paschy, w czasie którego oddał życie za nasze zbawienie. Powiedział wtedy: wykonało się -- jakże to charakterystyczne. Znowu widzimy, że nie świętował, jak ży dzi, ale wypełniał w sposób doskonały i udoskonalał.
Ta lista podpisujących mnie naprawdę zmartwiła. Wielokrotnie słuchałem wywiadów z M. Jurkiem, Milcarkiem, Warzechą. Ta akcja strasznie podkopuje moje zaufanie do tego środowiska. Gdyby protestowali na formę jaką przyjmują protesty G. B. nie miałbym żadnych uwag, ale czy oni nie widzieli co podpisują?
OdpowiedzUsuńNie bardzo rozumiem po co latami wysłuchiwał Pan (jak rozumiem w pozytywnym kontekście) M. Jurka, skoro on od zawsze był judaistą pokroju Wojtyły, paliłby świeczki z antychrystem jakby mu kazali o ile już tego gdzieś nie robił jak Kaczyński czy inny Hołownia.
Usuń