Ewangelia drugiej niedzieli po Objawieniu Pańskim (J 2,1-11) stanowi właściwie początek zwykłego okresu liturgicznego po świątecznym okresie Bożego Narodzenia. Ten okres zostaje potem przerwany przez Wielki Post i okres paschalny. W tradycyjnej liturgii rzymskiej niedziele po Objawieniu Pańskim i potem po Zesłaniu Ducha Świętego mówią przeważnie o cudach Jezusa Chrystusa. Jest to główna różnica względem porządku czytań niedzielnych Novus Ordo, gdzie większość perykop ewangelicznych ma charakter pouczeń moralnych, które w tradycyjnym porządku mają swoje miejsce we Wielkim Poście. W tym sensie można powiedzieć, że Ewangelia o cudzie w Kanie Galilejskiej otwiera treść niedziele roku liturgicznego i jest zarazem kluczem do ich właściwego zrozumienia.
A trzeciego dnia było wesele w Kanie Galilejskiej i była tam matka Jezusa.
Zaproszono też Jezusa wraz z jego uczniami na to wesele.
A gdy zabrakło wina, rzekła matka Jezusa do niego: Wina nie mają.
I rzekł do niej Jezus: Czy to jest moja albo twoja sprawa, niewiasto? Jeszcze nie nadeszła godzina moja.
Rzekła matka jego do sług: Co wam powie, czyńcie!
A było tam sześć stągwi kamiennych, ustawionych według żydowskiego zwyczaju oczyszczenia, mieszczących w sobie po dwa lub trzy wiadra.
Rzecze im Jezus: Napełnijcie stągwie wodą! I napełnili je aż po brzegi.
Potem rzekł do nich: Zaczerpnijcie teraz i zanieście gospodarzowi wesela! A oni zanieśli.
A gdy gospodarz wesela skosztował wody, która się stała winem, (a nie wiedział, skąd jest, lecz słudzy, którzy zaczerpnęli wody, wiedzieli), przywołał oblubieńca
I rzekł do niego: Każdy człowiek podaje najpierw dobre wino, a gdy sobie podpiją, wtedy gorsze; a tyś dobre wino zachował aż do tej chwili.
Takiego pierwszego cudu dokonał Jezus w Kanie Galilejskiej; i objawił chwałę swoją, i uwierzyli weń uczniowie jego.
και τη ημερα τη τριτη γαμος εγενετο εν κανα της γαλιλαιας και ην η μητηρ του ιησου εκει
εκληθη δε και ο ιησους και οι μαθηται αυτου εις τον γαμον
και υστερησαντος οινου λεγει η μητηρ του ιησου προς αυτον οινον ουκ εχουσιν
λεγει αυτη ο ιησους τι εμοι και σοι γυναι ουπω ηκει η ωρα μου
λεγει η μητηρ αυτου τοις διακονοις ο τι αν λεγη υμιν ποιησατε
ησαν δε εκει υδριαι λιθιναι εξ κειμεναι κατα τον καθαρισμον των ιουδαιων χωρουσαι ανα μετρητας δυο η τρεις
λεγει αυτοις ο ιησους γεμισατε τας υδριας υδατος και εγεμισαν αυτας εως ανω
και λεγει αυτοις αντλησατε νυν και φερετε τω αρχιτρικλινω και ηνεγκαν
ως δε εγευσατο ο αρχιτρικλινος το υδωρ οινον γεγενημενον και ουκ ηδει ποθεν εστιν οι δε διακονοι ηδεισαν οι ηντληκοτες το υδωρ φωνει τον νυμφιον ο αρχιτρικλινος
και λεγει αυτω πας ανθρωπος πρωτον τον καλον οινον τιθησιν και οταν μεθυσθωσιν τοτε τον ελασσω συ τετηρηκας τον καλον οινον εως αρτιταυτην
εποιησεν την αρχην των σημειων ο ιησους εν κανα της γαλιλαιας και εφανερωσεν την δοξαν αυτου και επιστευσαν εις αυτον οι μαθηται αυτου
U św. Jana każdy szczegół ma znaczenie, także liczby. Nie chodzi o to, jakoby Ewangelista dorabiał czy wymyślał liczby. Wszak nie sposób wykluczyć, że on tylko podaje fakty, które same w sobie są nośnikami treści.
Już pierwsze zdanie, gdzie jest mowa o trzecim dniu, wskazuje zapewne na dzień Zmartwychwstania. Z kolei sześć stągwi kamiennych - o pojemności około 100 l każda - jest rozumiane przez Ojców Kościoła jako wskazanie na sześć dni stworzenia. Także gody mają znaczenie teologiczne już w Starym Testamencie (Oz 2,21-22), zaś w Apokalipsie "gody Baranka" (19,7-10) są spełnieniem historii Zbawienia i sensem historii Kościoła (por. Mt 25,1-13). Dopiero w tej perspektywie możemy prawdziwie zrozumieć zarówno całość tej perykopy jak też jej poszczególne składowe.
Mamy tutaj ostatni dialog Jezusa z Matką i zarazem ostatnie Jej słowa w Piśmie świętym. Słusznie możemy to uznać za Jej testament dla Kościoła na wszystkie wieki: "czyńcie wszystko, cokolwiek wam powie!" Jest to równocześnie jakby wstęp do testamentu Jezusowego z krzyża, skierowanego poprzez Apostoła Jana dla całego Kościoła: "oto Matka twoja" (J 19,27). Już podczas godów w Kanie Marija okazał się uważną i troskliwą matką nie tylko Swojego Syna, lecz wszystkich, którym brakuje wina szczęśliwości wiecznej. Ona nie rozważała, czy Syn dostrzegł kłopotliwą sytuację gospodarzy. Jakby odruchowo, spontanicznie wyraziła Swoje zatroskanie, wręcz ponaglając Syna do działania. Jakże to bardzo matczyne! Tak jakby Jezus wciąż potrzebował Jej uważnej troski i pedagogicznego prowadzenia. Pobudziła Ją do tego pewność, że On zawsze chce pomóc, a być może także przeświadczenie i przeczucie, że to jest dla Niego sposobność objawienia i uwiarygodnienia się przed uczniami i przed społecznością. Tak właśnie zrozumiał to Jezus. Jego słowa do Matki, pozornie szorstkie i mylące, gdyż sprzeczne z tym, co następnie uczynił, są skierowane bardziej do nas niż do Niej. Właściwie można sobie łatwo wyobrazić, że w kontekście następnych czynów Pan Jezus wypowiedział te słowa jakby żartem i z porozumiewawczym uśmiechem, gdyż są one paradoxalne w tym zestawieniu. Nie mają więc racji ci, którzy dopatrują się tutaj przynajmniej braku szacunku Syna do Matki, a także niestosownego zachowania Matki wobec Boskiego Syna. Wszak On uczynił to, czego Marija z serca oczekiwała. A Ona zrozumiała i to Swoje zrozumienie przekazała sługom jako polecenie, które musiało być zadziwiające ówcześnie, gdyż niesłychane było, by niewiasta wydawała rozkazy zwłaszcza w nieswoim domu.
W tym wydarzeniu zawarta jest sytuacja egzystencjalna zarówno indywidualna jak też powszechna i ogólnoludzka. Czyż nie doświadcza każdy z nas tego, iż mimo wszelkich starań brakuje czegoś i to w najważniejszych momentach? Czyż nie jest tak, że całej ludzkości brakuje trwałej radości, czego doświadczamy w chwilach i okazjach najmniej spodziewanych?
Chrystus mógł oczywiście stworzyć wino z niczego. Woda, którą słudzy musieli napełnić stulitrowe stągwie aż po brzegi, musiała być mozolnie czerpana i być może przynoszona z odległej studni. Wesele trwało wówczas zwykle nawet przez cały tydzień, co lepiej wyjaśnia, że zabrakło wina. Nie wiemy, w którym dokładnie momencie ten brak wystąpił, jednak ze słów starosty można wnioskować, że było to pod koniec dni weselnych. Mimo tego Pan Jezus każe przynieść wodę.
Skoro Ewangelista podaje właściwe przeznaczenie owych stągwi, to nie jest to bez znaczenia. Żydowskie oczyszczenia rytualne polegały na obmyciach i kąpielach. Wodę przynoszono ze studni do stągwi, skąd następnie czerpano do mycia. Nie były to więc naczynia zasadniczo przeznaczone do przechowywania wina. Związek godów z czystością staje się w pełni zrozumiały i oczywisty dopiero w tajemnicy Ofiary Nowego Przymierza. Oczyszczenie, które następuje w Chrzcie świętym, prowadzi do Eucharystii, która jest zadatkiem udziału w niebiańskiej Uczcie Baranka. Trud czerpania i starania o czystość jest warunkiem przygotowującym cud przemiany w niekończącą się i niewyczerpaną radość Zbawienia. Tym samym Pan Jezus nie tylko uczynił znak dla wiary Swoich uczniów, lecz także już wtedy zapowiedział znaki sakramentalne, zwłaszcza Chrztu świętego i Najświętszej Ofiary. Tylko On, przez Swoją krew przelaną na krzyżu, mógł dać to, czego ludzkim wysiłkom nie dostaje.
Początek znaków wprowadza więc w koniec dziejów, w pełnię czasów. Na tę pełnię wskazuje napełnienie stągwi aż po brzegi. Na którym etapie historii się znajdujemy obecnie? Czy stągwie czystości już są napełnione po brzegi? Pewne jest, że jest to zadanie osobiste każdego z nas. Każdy uczeń Chrystusa ma napełnić stągwie aż po brzegi wodą życia i czystości. Wodą, która jest niezbędna do życia i codzienna, i stanowi zarazem "materiał" dla cudu przemiany.
Słowa starosty weselnego do pana młodego odnoszą się do Bożej historiozofii. Także tutaj można sobie wyobrazić twarze zarówno uśmiechnięte jak też zdumione. Pewne jest, że w przemianie wody w wino to Jezus Chrystus objawia się jako właściwy Oblubieniec, który zapewnia radość godów. Na tej podstawie historiozofia Chrystusowa i chrześcijańska wyraźnie kontrastuje z pogańską. W mitologiach i "eschatologiach" pogańskich, których wyrazicielem był starosta weselny, złoty wiek pomyślności już minął, a świat jest skazany na dogorywanie w coraz większym niedostatku i beznadziei. Niesamowitość wiary w Jezusa Chrystusa polega na tym, że oczekuje ona, obiecuje i przygotowuje lepszą przyszłość przez przemianę, której może dokonać jedynie prawdziwy bo zmartwychwstały Oblubieniec. A Kościół - w tym każdy z nas - my czynić wszystko, cokolwiek On powie.
Szczęść Boże,
OdpowiedzUsuńdziękuję za piękną medytację.
W czas średniowiecza, m.in. za sprawą św. Bonawentury wskazywano, iż wesele na którym był Pan Jezus, to wesel św. Jana Ewangelisty.
Jakie jest księdza zdanie na ten temat?
Dziwne, bo słyszałem, że św. Jan nigdy nie był żonaty
UsuńW NOM też to samo było czytane w tym roku.
OdpowiedzUsuń