Ani prawo kościelne, ani katolicka teologia moralna nie zawierają szczególnego przykazania w tej kwestii. Oznacza to, że po pierwsze nie ma ogólnego, wyraźnego zakazu, a po drugie, że należy stosować ogólnie zasady etyczne Kościoła. Jako że zwolennicy zakazu powołują się na słowa ze Starego Testamentu, Księga Kapłańska 19,28, sprawa wiąże się także z katolickim rozumieniem Starego Testamentu w ogólności. Oto te słowa wraz z kontextem:
I przemówił Pan do Mojżesza:
Mów do całego zboru synów izraelskich i powiedz im: Świętymi bądźcie, bom Ja jest święty, Pan, Bóg wasz.
Niechaj każdy czci swoją matkę i swego ojca. Przestrzegajcie też moich sabatów; Ja, Pan, jestem Bogiem waszym.
Nie zwracajcie się do bałwanów i nie sporządzajcie sobie bogów odlewanych z metalu. Ja, Pan, jestem Bogiem waszym.
A gdy składać będziecie Panu ofiarę pojednania, ofiarujcie ją tak, aby zyskać upodobanie.
Będzie ona spożywana w dniu waszej ofiary i nazajutrz, a co pozostanie do trzeciego dnia, będzie spalone w ogniu.
Jeżeliby spożywano ją trzeciego dnia, będzie nieczysta, nie zyska upodobania.
Ten, kto ją spożyje, stanie się winny, gdyż zbezcześcił świętość Pana, i wytracony będzie ze swego ludu.
A gdy będziecie żąć zboże w waszej ziemi, nie będziesz żął do samego skraju swego pola i nie będziesz zbierał pokłosia po swoim żniwie.
Także swojej winnicy nie obieraj doszczętnie i nie zbieraj winogron pozostałych po winobraniu. Pozostaw je dla ubogiego i dla obcego przybysza. Ja, Pan, jestem Bogiem twoim.
Nie będziecie kradli i nie będziecie się zapierali i nie będziecie okłamywali jeden drugiego.
Nie będziecie fałszywie przysięgali na moje imię i nie będziesz znieważał imienia Boga swojego; Jam jest Pan.
Nie będziesz uciskał swego bliźniego i nie będziesz go obdzierał. Nie będziesz zatrzymywał u siebie przez noc do rana zapłaty najemnika.
Nie będziesz złorzeczył głuchemu, a przed ślepym nie będziesz kładł przeszkody, ale będziesz się bał Boga swojego; Jam jest Pan.
Nie będziecie czynić krzywdy w sądzie; nie będziesz dawał pierwszeństwa biedakowi, ale też nie będziesz miał względów dla bogatego. Sprawiedliwie sądzić będziesz bliźniego swego.
Nie będziesz szerzył oszczerstw wśród ludu swojego i nie będziesz nastawał na życie swego bliźniego; Jam jest Pan.
Nie będziesz chował w sercu swoim nienawiści do brata swego. Będziesz gorliwie upominał bliźniego swego, abyś nie ponosił za niego grzechu.
Nie będziesz się mścił i nie będziesz chował urazy do synów twego ludu, lecz będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. Jam jest Pan!
Będziecie przestrzegać ustaw moich. Nie będziesz twego bydła parzył z odrębnym gatunkiem. Twego pola nie będziesz obsiewał dwojakim gatunkiem ziarna i nie wdziewaj na siebie szaty zrobionej z dwóch rodzajów przędzy.
Jeżeli mężczyzna będzie obcował cieleśnie z kobietą, a ona jest niewolnicą przeznaczoną dla innego męża, lecz jeszcze nie wykupioną z niewoli lub jeszcze nie obdarzoną wolnością, należy go ukarać, lecz nie będą ukarani śmiercią, gdyż ona nie została wyzwolona.
Przyprowadzi więc jako swoją ofiarę pokutną dla Pana do wejścia do Namiotu Zgromadzenia barana ofiary pokutnej.
Kapłan dokona za niego przebłagania przez barana ofiary pokutnej przed Panem za jego grzech, który popełnił, i będzie mu odpuszczony grzech, który popełnił.
A gdy wejdziecie do ziemi i zasadzicie różnorodne drzewa owocowe, pozostawcie pędy ich nieobrzynane wraz z ich owocem przez trzy lata. Miejcie je za nie nadające się do obrzynania, owocu ich jeść nie będziecie.
W czwartym roku wszystek ich owoc będzie poświęcony na uroczystości pochwalne dla Pana.
Dopiero w piątym roku jeść możecie ich owoc, i tak przysporzy On wam jego urodzaju; Ja, Pan, jestem Bogiem waszym.
Nie będziecie jedli niczego z krwią; nie będziecie wróżyć ani czarować.
Nie będziecie strzygli włosów dookoła waszej głowy, ani nie podcinaj końca twojej brody.
Nie będziecie na znak żałoby po zmarłym czynić nacięć na ciele swoim ani nakłuwać napisów na skórze swojej; Jam jest Pan.
Nie będziesz hańbił twojej córki, nakłaniając ją do nierządu, aby kraj nie stał się nierządny i pełny rozpusty.
Będziecie przestrzegać moich sabatów i będziecie moją świątynię zbożnie czcić; Jam jest Pan.
Nie będziecie się zwracać do wywoływaczy duchów ani do wróżbitów. Nie wypytujcie ich, bo staniecie się przez nich nieczystymi; Ja, Pan, jestem Bogiem waszym.
Przed siwą głową wstaniesz i będziesz szanował osobę starca; tak okażesz swoją bojaźń Bożą; Jam jest Pan.
Jeżeli w waszej ziemi zamieszka z tobą obcy przybysz, nie będziesz go gnębił.
Obcy przybysz, który mieszka z wami, niech będzie jako tubylec wpośród was samych; będziesz go miłował jak siebie samego, gdyż i wy byliście obcymi przybyszami w ziemi egipskiej; Ja, Pan, jestem Bogiem waszym.
Nie czyńcie nikomu krzywdy w sądzie ani co się tyczy miary, ani wagi, ani objętości.
Będziecie mieli wagi rzetelne, odważniki rzetelne, efę rzetelną, hin rzetelny; Ja, Pan, jestem Bogiem waszym, który was wyprowadziłem z ziemi egipskiej.
Będziecie więc przestrzegać wszystkich moich ustaw i wszystkich moich praw, i będziecie je wykonywać; Ja jestem Pan.
Jak widać, kontext jest bardzo szeroki. To z jednej strony uwypukla wagę zakazu tatuowania się, a z drugiej relatywizuje ów zakaz w świetle Nowego Testamentu.
Otóż tatuaże są pierwotnie zwyczajem pogańskim. Na przykład w starożytnym Rzymie tatuowani byli zarówno legioniści, czyli żołnierze, jak też skazańcy. Chodziło o identyfikację człowieka co do przynależności do danej grupy, czyli coś w rodzaju dokumentu tożsamości czy akt personalnych. W średniowieczu rozpowszechnione było tatuowanie w miejscach pielgrzymkowych jak Jerozolima, Loreto, Santiago de Compostela itp., co miało funkcję dowodu odbytej pielgrzymki. Także uczestnicy wypraw krzyżowych znaczeni byli czy znaczyli się w ten sposób. Od dawna i obecnie dość powszechne jest tatuowanie się u chrześcijan w Egipcie i Erytrei, co stanowi tam rodzaj wyznania wiary wobec siebie nawzajem i wobec większości muzułmańskiej kraju. Można w tym upatrywać pewną analogię do teologicznego pojęcia "character indelebilis", co oznacza, iż niektóre sakramenty - jak chrzest i sakrament święceń - udzielają "niezmazywalne znamię" oznaczające szczególną, trwałą i w pewnym sensie niezatracalną przynależności do Jezusa Chrystusa.
Tak więc pierwszym kryterium moralnym w kwestii tatuaży jest ich treść i cel. Jeśli treść jest chrześcijańska czy choćby zgodna z prawem naturalnym, to nie ma teologicznego powodu do ich potępienia.
Jest jednak jeszcze kryterium następne, mianowicie zdrowotne. Jest ono oczywiście niższej rangi niż poprzednie, jednak także istotne. Jeśli tatuaż nie jest w pewnym sensie nieodzowny np. dla wyznania wiary czy jako pomoc np. w zachowaniu wierności małżeńskiej, a niesie ze sobą ryzyko uszczerbku na zdrowiu, to jest moralnie niedopuszczalny. Chodzi zwłaszcza o zdrowotne skutki stosowanych substancyj chemicznych.
Obecnie, od pewnego czasu, chyba około dekady, rozpowszechniła się moda na tatuaże. Z jednej strony została ona, jak każda moda, narzucona przez tzw. celebrytów i media. Z drugiej strony sporo ludzie zwłaszcza młodych bezmyślnie poddaje się tej modzie, wykazując przez to słabość umysłu i charakteru. Oczywiście stoi za tym potężny biznes, nie liczący się z moralnymi i zdrowotnymi skutkami zwłaszcza wśród młodzieży. W tym znaczeniu jest to zjawisko patologiczne, które skutki mogą być bardzo poważne. Jego krytyka jest konieczna, musi jednak pozostać merytoryczna i wyważona, jeśli ma być skuteczna.
Szkoda, że z jednej strony mamy do czynienia z obojętnością i brakiem krytycznego podejścia do tematu, z drugiej zaś z nieugruntowanym intelektualnie odrzuceniem tatuowania z powoływaniem się wyłącznie na starotestamentalny zakaz, co oczywiście może zostać łatwo obalone. Często a nawet zwykle wystarczyłoby podejście zdroworozsądkowe. Czyż nie jest tak, że zwłaszcza u młodzieży, która jest szczególnie podatna na dyktaturę mód, dość szybko mijają upodobania estetyczne i też ideowe? Gdy np. w uniesieniu uczuciowym młody chłopak daje sobie wytatuować imię swojej ukochanej, to może to być samo w sobie szlachetne, o ile wyraża wolę wierności osobistej. Jednak uczucia szybko mijają zwłaszcza w młodym wieku, więc są o wiele mniej trwałe niż tatuaże. Owszem, w sytuacji małżeństwa tatuaż, który je wyraża, może być pomocą i napomnieniem we wierności, aczkolwiek oczywiście sam w sobie nie gwarantuje jej. Tak więc najczęstszym i głównym grzechem w tej sprawie jest brak rozwagi i namysłu co do motywacji oraz skutków. Tutaj właśnie jest miejsce na zaangażowanie duszpasterzy.
Post scriptum
Otrzymałem ciekawy i cenny komentarz, który wart jest szczególnej uwagi:
Szczęść Boże, jako, że posiadam bagaż 20 lat doświadczenia jako tatuator, a nawet nauczyciel zawodowy owego rzemiosła, pozwolę sobię na dodatnie swojego głosu do tematu tatuażu. Kwestia etyczna, tatuażu nie da się wykonać bez naruszenia skóry właściwej, do której musi dostać sie pigment.. Ze skóry właściwej da się go usunąc laserem, tak wygląda teoria medyczna owego zawodu. Praktyka natomiast wygląda nieco inaczej, nie ma osoby tak dokładnej, ktora była by zawsze wstanie poruszać, się igłą po tej samej głębokości z minimetrową dokładnością, skóra nie jest ani równa, ani równej grubości. Sporadycznie dochodzi do naruszenia tkanek podskórnych czyli uszkodzenia spójności skóry, i to w przypadku najlepiej wykształconych tatuatorów, którzy stanowią na chwile obecną 1-5% branży. Sprawa etyczna druga, nie ma pigmentów, które były by zdrowe. Pigmenty naturalne są bardzo gęste i powodują jeszcze większą potrzebę penetracji skóry, są alergenne i w większości zakazane przez obecne kuratele medyczne (przynajmniej na terenie UE). Pigmenty sztuczne składowo zbliżone są do ściennych farb akrylowych, więc oczywiście mogą powodować raka a ich usuwanie przy pomocy lasera powoduje jeszcze większą ekspansję związków toksycznych do organizmu. W kwestii teologicznej nie mam oczywiście kompetencji do dyskusji z Ojcem, ale dodam swój zbiór doświadczeń i przemyśleń. Niegdyś spotkałem się ze stwierdzeniem, pochodzącym od, jeśli dobrze pamiętem, włoskiego zakonnika, iż "Ciało jest świątynią ducha" w nawiązaniu do negatywnej oceny tatuażu, jestem w stanie się ku temu skłonić, od strony ideologicznej uważam owo zjawisko za część szerokopojętego transhumanizmu. Nawet gdy wykonywałem na skórze kopię pięknych ikonografii, tatuaż praktycznie zawsze otwierał,w pewien specyficzny sposób drogę do pychy, praktycznie nigdy nie kończyło się na jednym wzorze. Wytatuowani klienci, zawsze stawali się bardziej pewni siebie, ale zdecydowanie nie była to forma pewności pobożnej. Ostatnie lata mojej kariery tatuatora zbiegały się z drogą do nawrócenia, i w żaden sposób nie szło pogodzić sumienia z wykonywanym zawodem, w którym spędziłem praktycznie cały czas, od jego rozwoju w Polsce do obecnego upadku, jako rzemiosła, które uważam za wytworzone w sposób od podstaw zły. Wypadało by jeszcze przytoczyć odrobinę historii tatuażu, która jest dosyć krótka. Poza oczywiście kulturami pogańskim, w cywilizacji łacińskiej tatuaż praktycznie nie istniał nigdzie poza paroma wyjątkami, związanymi z opresją w państwach bałkańskich i owym Egiptem czy Erytreą. Tatuażem trudnili się tylko i wyłącznie przestępcy, mit żeglarski dotyczy przemytlików, a na mit żołnierski nie ma wystarczającego poparcia w źródłach. W Polsce tatuaż, również rozwijał się w środowiskach przestępczych, podobnie jak w Anglii czy w Stanach Zjednoczonych. Tatuaż nowożytny zaczął się w warunkach skrajnych zaniedbań etycznych i obecnie, poprzez brak jakiejkolwiek kontroli zjawiska, w takich warunkach kończy. Co do pytania o tatuaż jako formę sztuki, uważam iż sama forma i nośnik, nakierunkowują ją, siłą rzeczy, na awangardę, która do piękna i dobra dążyć nie może. Dodajmy jeszcze, iż jednym z pierwszych i największych krytyków tatuażu, był Adolf Loose, który jak na protestanta i modernistę przystało zapoczątkował fałszywą reakcję na owe zjawisko, która przynajmniej w Polsce pokutuje do dnia dzisiejszego, gdzie tatuaż najczęściej robi, się po to aby zaszokować opinię publiczną.
Generalnie zastanawiam się nad charakterem etycznym tatuaży pod kątem czy można negatywnie oceniać tatuowanie się jako szkodliwe dla zdrowia. Tatuaże są w pewnym sensie okaleczeniem i oszpeceniem ciała, oprócz tego mogą być przyczyną różnych chorób, np nowotworów. Więc wydaje mi się, że same w sobie nie są one neutralne etycznie. Nie wiem też jak etycznie można oceniać treść tatuaży. O ile tatuaże z treścią okultystyczną, satanistyczną, masońską i generalnie obsceniczną (czyli np zawierającą wulgaryzmy, treści bluźniercze lub erotyczne/pornograficzne) są z oczywistych powodów negatywne etycznie i myślę, że Ksiądz nie ma co do tego żadnych wątpliwości to nie wiem jak oceniać neutralność lub brak neutralności etycznej tatuaży o treści patriotycznej, nacjonalistycznej i religijnej (tatuaże o treści patriotycznej, prawicowej i nacjonalistycznej są popularne wśród niektórych zwolenników tradycjonalizmu katolickiego, z kolei nie wiem, czy ciało jest godnym miejscem na umieszczanie symboliki religijnej pod postacią tatuaży, ponieważ umieszczanie symboliki religijnej na koszuli, będącej elementem bielizny już nie jest godne). Wydaje mi się, że tatuaże związane z jakimiś bliskimi osobami lub miejscami (np dom, członkowie rodziny) można uznać (pod względem samej treści) za neutralne etycznie.
OdpowiedzUsuńCzy nie jest to przeciwne pewnej naturalnej inklinacji człowieka do zachowania integralności wlasnego ciała, (przykładowo tutaj: https://m.youtube.com/watch?v=FlKnm9MskMU&t=1320, segment od ok. 22:01), które należy uznwać za dobre jakienjuż jest i nie ingerować w nie bez potrzeby (a najczęściej tym właśnie jest tatuowanie)?
OdpowiedzUsuńPiętnuje się bydło, moda na tatuaże to promowanie zezwierzęcania ludzi, a także ich oznakowywania elektronicznego.
OdpowiedzUsuńWarto dodać, że piętnowano też niewolników i więźniów.
UsuńTak, dlatego dodałem, że chodzi też o znakowanie elektroniczne, jak niewolników, więźniów czy poprostu hodowlane bydło.
UsuńCzy tatuowanie się nie jest formą okaleczania się? Lub samookaleczenia się jeśli ktoś wykonuje go sam sobie?
OdpowiedzUsuńJest okaleczeniem, o ile stanowi ryzyko dla zdrowia.
UsuńSzczęść Boże, jako, że posiadam bagaż 20 lat doświadczenia jako tatuator, a nawet nauczyciel zawodowy owego rzemiosła, pozwolę sobię na dodatnie swojego głosu do tematu tatuażu. Kwestia etyczna, tatuażu nie da się wykonać bez naruszenia skóry właściwej, do której musi dostać sie pigment.. Ze skóry właściwej da się go usunąc laserem, tak wygląda teoria medyczna owego zawodu. Praktyka natomiast wygląda nieco inaczej, nie ma osoby tak dokładnej, ktora była by zawsze wstanie poruszać, się igłą po tej samej głębokości z minimetrową dokładnością, skóra nie jest ani równa, ani równej grubości. Sporadycznie dochodzi do naruszenia tkanek podskórnych czyli uszkodzenia spójności skóry, i to w przypadku najlepiej wykształconych tatuatorów, którzy stanowią na chwile obecną 1-5% branży. Sprawa etyczna druga, nie ma pigmentów, które były by zdrowe. Pigmenty naturalne są bardzo gęste i powodują jeszcze większą potrzebę penetracji skóry, są alergenne i w większości zakazane przez obecne kuratele medyczne (przynajmniej na terenie UE). Pigmenty sztuczne składowo zbliżone są do ściennych farb akrylowych, więc oczywiście mogą powodować raka a ich usuwanie przy pomocy lasera powoduje jeszcze większą ekspansję związków toksycznych do organizmu. W kwestii teologicznej nie mam oczywiście kompetencji do dyskusji z Ojcem, ale dodam swój zbiór doświadczeń i przemyśleń. Niegdyś spotkałem się ze stwierdzeniem, pochodzącym od, jeśli dobrze pamiętem, włoskiego zakonnika, iż "Ciało jest świątynią ducha" w nawiązaniu do negatywnej oceny tatuażu, jestem w stanie się ku temu skłonić, od strony ideologicznej uważam owo zjawisko za część szerokopojętego transhumanizmu. Nawet gdy wykonywałem na skórze kopię pięknych ikonografii, tatuaż praktycznie zawsze otwierał,w pewien specyficzny sposób drogę do pychy, praktycznie nigdy nie kończyło się na jednym wzorze. Wytatuowani klienci, zawsze stawali się bardziej pewni siebie, ale zdecydowanie nie była to forma pewności pobożnej. Ostatnie lata mojej kariery tatuatora zbiegały się z drogą do nawrócenia, i w żaden sposób nie szło pogodzić sumienia z wykonywanym zawodem, w którym spędziłem praktycznie cały czas, od jego rozwoju w Polsce do obecnego upadku, jako rzemiosła, które uważam za wytworzone w sposób od podstaw zły. Wypadało by jeszcze przytoczyć odrobinę historii tatuażu, która jest dosyć krótka. Poza oczywiście kulturami pogańskim, w cywilizacji łacińskiej tatuaż praktycznie nie istniał nigdzie poza paroma wyjątkami, związanymi z opresją w państwach bałkańskich i owym Egiptem czy Erytreą. Tatuażem trudnili się tylko i wyłącznie przestępcy, mit żeglarski dotyczy przemytlików, a na mit żołnierski nie ma wystarczającego poparcia w źródłach. W Polsce tatuaż, również rozwijał się w środowiskach przestępczych, podobnie jak w Anglii czy w Stanach Zjednoczonych. Tatuaż nowożytny zaczął się w warunkach skrajnych zaniedbań etycznych i obecnie, poprzez brak jakiejkolwiek kontroli zjawiska, w takich warunkach kończy. Co do pytania o tatuaż jako formę sztuki, uważam iż sama forma i nośnik, nakierunkowują ją, siłą rzeczy, na awangardę, która do piękna i dobra dążyć nie może. Dodajmy jeszcze, iż jednym z pierwszych i największych krytyków tatuażu, był Adolf Loose, który jak na protestanta i modernistę przystało zapoczątkował fałszywą reakcję na owe zjawisko, która przynajmniej w Polsce pokutuje do dnia dzisiejszego, gdzie tatuaż najczęściej robi, się po to aby zaszokować opinię publiczną.
OdpowiedzUsuńBardzo dziekuje za ten cenny komentarz, ktory moze sluzyc jako argument w dyskusji dla tych, ktorzy zaciekle bronia tatuazy, lub planujacych taki wykonac.
UsuńWątek transhumanizmu zaciekawił mnie, bo z racji mojego wykształcenia (na studiach kilku wykładowców prowadziło zajęcia na temat transhumanizmu) oraz dawnego zainteresowania filozoficznego (m. in. Nietzschem) w ostatnich kilku miesiącach rozważałem na temat transhumanizmu. Sądzę, że transhumanizm będzie następnym stadium upodlenia ludzkości i destrukcji tożsamości człowieka po obecnym transseksualizmie i niewykluczone, że transhumanizm będzie zapowiedzią nadejścia antychrysta. Chciałbym się kiedyś podzielić moimi przemyśleniami, ale to na inną dyskusję. Rzeczywiście pan Krzysztof ma rację, bo faktycznie słuchałem wielu ludzi tatuujących się i rzeczywiście tatuaże często są robione, by zaspokoić swoje ego (posiadacze tatuaży nazywają to "podkreślaniem własnej tożsamości", generalnie fani symboliki okultystycznej, czy radykalnej, np nazistowskiej często kierują się tym motywem - to ostatnie znam z własnego doświadczenia). Więc mania tatuowania się w dużej mierze jest pewną formą narcyzmu lub braku stabilności emocjonalnej i potrzeby zwrócenia na siebie uwagi. Druga sprawa to tatuaże działają jak narkotyk, tatuujący się mają ciągłą i wzrastającą potrzebę tatuowania się. Poza przypadkami konieczności podkreślenia własnej tożsamości religijnej wśród presji otoczenia większości innowierców, jak we wspomnianych przypadkach Egiptu, Etiopii, Erytrei i Bałkanów (na Bałkanach robienie tatuaży nosiło nazwę sicanje lub bocanje) nie ma etycznych podstaw uzasadniających robienie tatuaży.
OdpowiedzUsuńW kwestii estetyki, czyli dążenia do piękna. Tatuaż jak pan Krzysztof powiedział dąży do awangardy, bo tatuaż tak jak awangarda sam w sobie jest modernistyczny kulturowo. Modernistyczne kierunki sztuki nigdy nie dążyły do piękna pojmowanego w klasyczny sposób, do budowania wrażliwości estetycznej człowieka. Wszystkie te formy kubistyczne, dadaistyczne itd. nazywane słusznie przez o dziwo... faszystów mianem sztuki zdegenerowanej miały na celu złamać psychologię ludzką i wykrzywić jego zmysł estetyczny. Analogicznie ta rewolucja modernistyczna objęła sferę muzyki wprowadzając do współczesnej muzyki i popkultury kakofonię, która nie buduje człowieka, ale go ogłupia, nie buduje jego gustu, ale go wykrzywia, człowiek zaczyna zachwycać się bezguściem. Analogicznie należy oceniać posoborowe tzw. (anty)reformy liturgiczne. Zaczynam zapoznawać się od praktycznej strony z szeroko pojętą Tradycją katolicką, dzisiaj byłem na Mszy Świętej w klasycznym rycie rzymskim. Klasyczny ryt rzymski ma nie tylko charakter ofiarny, ale jest również sztuką (dlatego pojawiły się postulaty wpisania klasycznego rytu rzymskiego do listy niematerialnego dziedzictwa UNESCO). Moimi wrażeniami przez te kilka razy, gdy uczestniczyłem we Mszy Świętej w klasycznym rycie rzymskim zawsze było wzruszenie, którego nigdy nie odczułem w tzw. zwyczajnej formie rytu rzymskiego. Moderniści sprytnie wprowadzają rewolucję niszczenia sfery sacrum w Kościele rozprzestrzeniając sferę profanum. Wszystkie te przeszczepy z protestantyzmu, te przeszczepy quasi-pentekostalne ukryte pod tymi "drogami charyzmatycznymi, neokatechumenalnymi", tworzenie tych sztucznych "rytów amazońskich, majańskich", coraz częstsze wprowadzanie kiczu architektonicznego do świątyń katolickich. Mało ludzi to zauważa, ale te wszystkie dziedziny kultury są objęte tym samym procesem, który tak naprawdę jest procesem niszczenia naszej cywilizacji.
OdpowiedzUsuńPs. przepraszam za liczne błędy. Znalazłem lukę w niedzielnym czasie na napisanie, niestety nie starczyło go już na przeredagowanie.
OdpowiedzUsuń