Zasady komentowania: bez anonimowych komentarzy

W sprawie szczepionki

 


Zacznę od podanego cytatu. Najpierw warto zwrócić uwagę na pojęcie "potrzeby", które jest tutaj wieloznaczne i niejasne. Potrzeby mogą być różnego rodzaju, także jako czysto subiektywne czy wręcz irracjonalne uczucie bezpieczeństwa przed zagrożeniem. 

Oczywiście ktoś kupujący szczepionkę czy jej używający nie ma wpływu na proces jej powstania i wyprodukowania. Ma jednak wpływ na czerpanie przez producenta korzyści z tej produkcji. Przyczynienie się do tych korzyści przez kupowanie względnie używanie produktu powstałego w nieetyczny a nawet zbrodniczy sposób (ktoś zabił te dzieci oraz odniósł materialną korzyść ze sprzedaży ich komórek) stanowi także o odpowiedzialności moralnej. Ta odpowiedzialność oczywiście wiąże się z wiedzą na temat powstania danego produktu oraz z możliwością wyboru. Pod tym drugim względem zachodzi specyficzny przypadek pozornego dylematu moralnego: z jednej strony udział w zbrodniczym procederze producenta (względnie zbrodniczego podmiotu, z którym producent jest biznesowo powiązany) mający zapewnić czy dać przynajmniej złudzenie bezpieczeństwa zdrowotnego, a z drugiej (rzekomy) brak zabezpieczenia przed wirusem. Jest oczywiste, że wybór i jego moralna ocena zależy w istotnej mierze od stanu wiedzy także co do szczepionki, jej skuteczności, użyteczności oraz konieczności. Tutaj niewiedza może być jednak zawiniona, co ma również wpływ na moralną ocenę decyzji o poddaniu się szczepieniu. W każdym razie brak wpływu na proces produkcji danej szczepionki nie jest jedynym kryterium moralnej oceny i nie zwalnia z odpowiedzialności moralnej za produkowanie danej szczepionki, a przynajmniej za czerpanie korzyści przez producenta, który posłużył się w tym procesie zbrodniczym procederem. Zaś czerpanie korzyści jest nie tylko kwestią sprawiedliwości dla danego producenta, lecz także w wymiarze społecznym - konkretnie mówiąc, zgorszenia wskutek nie tylko bezkarności lecz wręcz korzyści materialnych w wyniku zbrodniczego procederu, nawet jeśli miał on miejsce jedynie w początkowej fazie produkcji. 

Podsumowując: Nie jest istotna bliskość względnie dalekość związku wyprodukowania szczepionki ze zbrodniczym procederem aborcyjnym, lecz istnienie tego związku jako takiego. Innymi słowy: każdy związek z procederem aborcji, czyli korzystanie z tego procederu i tym samym wspieranie go przynajmniej moralne i pośrednie, dyskwalifikuje szczepionkę pod względem etycznym, niezależnie od technicznych szczegółów tego związku. 

Jest tutaj pewna analogia do kupowania i korzystania z innych produktów powstałych w sposób ewidentnie nieetyczny czy wręcz zbrodniczy. Jeśli np. wiemy, że dana koszulka czy spodnie powstały w wyniku zatrudnienia dzieci czy nawet dorosłych w warunkach bezpośrednio zagrażających ich życiu czy zdrowiu, i to w procesie pracy o charakterze niewolniczym, wówczas kupienie takiego odzienia sprawia współodpowiedzialność za zbrodniczy proceder producenta. 

Nie ma natomiast analogii do korzystania ze zbrodniczych experymentów pseudomedycznych dokonywanych czy to na więźniach obozów koncentracyjnych czy w inny nieetyczny sposób. Otóż wyniki experymentów także dokonywanych w zbrodniczy sposób mogą być wartościowe naukowo - choć etycznie oczywiście należy je zawsze oceniać negatywnie - i stają się tym samym powszechnym dobrem ludzkości (choć brzmi to paradoksalnie, ale taka jest rzeczywistość tego świata). Analogia pojawiłaby się wtedy, gdyby zbrodniarz dokonujący takich experymentów bądź jego spadkobiercy czerpali materialne korzyści z owej wiedzy zdobytej w zbrodniczy sposób. 

27 komentarzy:

  1. Według mojej opinii nie ma tutaj odpowiedzi na zadane pytanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przykład z wykorzystywaniem dzieci nie jest adekwatny. Na ile mi wiadomo, najpierw dokonano aborcji, z przyczyn niezwiązanych z pobraniem komórek, dopiero później ktoś pobrał te komórki za zgodą rodziców. W przykładzie z dziećmi ktoś czerpię korzyść z niewolniczej pracy, której celem jest wyprodukowanie jakichś ubrań. Tutaj celem aborcji nie było zdobycie komórek, ale zabicie dziecka. Bardziej pasowałby przykład mordercy, który zabija swoją ofiarę z jakichś powodów, a dopiero później ktoś inny zabiera tej ofierze narządy, żeby przeszczepić je ciężko chorym pacjentom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest adekwatny, a to z dwóch powodów:
      - ci, którzy dokonali aborcji, mają korzyści z ciał zamordowanych dzieci,
      - ten proceder zachęca do dalszego mordowania dzieci.
      Tutaj ten, kto zabija bądź decyduje o zabiciu (dla własnych korzyści), udostępnia zabite ciało. To jest zaplanowany, systemowy proceder, nie przypadkowe wykorzystanie.

      Usuń
    2. Czyli
      1) gdyby okazało się, że rodzice, którzy zabili dziecko, nie uzyskali żadnych bezpośrednich korzyści z udostępnienia ciała (co prawdopodobnie miało tutaj miejsce)
      i 2) biorąc pod uwagę, że z faktu wykorzystania takiego ciała nie wynika z konieczności przyzwolenie na takie zabijanie (czyli powstanie takich przekonań nie przesądza z konieczności o wewnętrznym złu danego czynu - w tym wypadku wykorzystywania), uznałby Ksiądz wykorzystywanie już po fakcie skutków czynu samego w sobie złego jakim jest aborcja jako moralnie dozwolone?

      Usuń
  3. Co w takim razie ze szczepieniami dzieci na różyczkę, ospę itp., które podobno również zawierają linie abortowanych dzieci?

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak należy podchodzić do szeroko dostępnych farmaceutyków, które były testowane na liniach komórkowych, które mają swój początek w komórkach pobranych od człowieka zabitego podczas tzw. aborcji? Pytam, ponieważ wygląda to na bardzo powszechną praktykę, która dotyczy wielu zwykłych leków, nie tylko szczepionek na covid19.

    https://www.patheos.com/blogs/throughcatholiclenses/2021/01/if-any-drug-tested-on-hek-293-is-immoral-goodbye-modern-medicine/

    OdpowiedzUsuń
  5. FSSPX popiera szczepionki na Covid-19. https://sspx.org/en/news-events/news/it-morally-permissible-use-covid-19-vaccine-62290

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak katolik powinien podchodzić do kwestii wątpliwości dot. bezpieczeństwa takich szczepionek? Bo nie każdy jest lekarzem, nie każdy wie jak ocenić bezpieczeństwo, a zakładam, że to również należy do dziedziny moralności.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bóg zapłać za ten wpis ✝️❤

    OdpowiedzUsuń
  8. Czy można być moralnie usprawiedliwionym przyjmując szczepionkę z tego powodu [wykorzystującą linie komórkowe abortowanych dzieci], że bez przyjęcia tejże szczepionki już niedługo nie będzie możliwości pracować?

    Brak pracy to brak perspektyw na życie, brak pieniędzy, brak możliwości zrobienia podstawowych zakupów, niemożność zapłacenia rachunków za wodę, spłacenia swoich zobowiązań finansowych..

    Jestem stanowczym przeciwnikiem tych "szczepionek", ale co zrobić w tejże sytuacji?
    Sytuacja klaruje się coraz bardziej. I mimo, że te działania masonów (których prawą ręką jest "rząd") nigdy nie będą w pełni zgodne z prawem (art. 9 RODO zabrania pracodawcy przetwarzania danych wrażliwych, czyli danych dot. stanu zdrowia, czyli informacji o tym czy jestem zaszczepiony czy nie), to masoni (tj. głowa węża piekielnego wg. św. Maksymiliana Kolbe) za pośrednictwem "rządu" i tak wdrożą np. takie rozwiązanie, że lekarz med. pracy z uwagi na moje niezaszczepienie nie wyda mi orzeczenia o zdolności do wykonywania pracy. Czyli nie będę mógł pracować.

    Są to okoliczności faktyczne, które mogą mieć wpływ na to czy z bólem serca i z drżeniem o swoje zdrowie będę zmuszony do przyjęcia tego syfiastego preparatu, który dodatkowo może pochodzić po części z komórek abortowanych dzieci.

    I tu mam moralny dylemat, z którym do Księdza się zwracam. Naprawdę nie wiem co mam robić, tym bardziej, że cała ta sytuacja wpędza mnie powoli w depresję (tym bardziej, że ostatnio straciłem dotychczasową pracę).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przymusu przyjęcia tej "szczepionki" nie ma i nie ma prawa być, także dyskryminacji z powodu nieprzyjęcia. Oczywiście niestety w niektórych zawodach są naciski i to dość mocne. Jednak są one nielegalne i należy się przed nimi bronić. Dopóki ma się wybór, należy się bronić. Tzw. "święty" spokój nie jest usprawiedliwieniem. Ewentualnie należy zmienić pracę, może zawód.

      Usuń
    2. To nie jest tylko kwestia grzechu przez samo przyjęcie z powodu nacisków, lecz także przez ryzykowanie swoim zdrowiem i życiem przez przyjęcie.

      Usuń
    3. Bardzo niepokoi mnie to, że niektórzy załatwiają sobie fałszywe zaświadczenia dot. szczepień, by ułatwić sobie życie, czym wprowadzają innych w błąd (narażając ich na utratę zdrowia i życia) i co najboleśniejsze - sieją w ten sposób zgorszenie. Udają oni bowiem, że przyjęli ,,szczepionkę’’ wyprodukowaną przy pomocy zbrodni na dzieciach nienarodzonych, dając w ten sposób zły przykład dla innych. Nie będą się oni przecież chwalić, że mają fałszywe zaświadczenie, bo wkopali by wtedy siebie i tego co je wystawiał. Więc nie dość, że gorszą oni innych, to zawyżają jeszcze liczbę osób oficjalnie ,,wyszczepionych’’ wspierając w ten sposób szczepionkową propagandę. A jeżeli ktoś jeszcze płaci za takie fałszywe zaświadczenie, to rozkręca dodatkowo łapówkarstwo. Widać na tym przykładzie jak zło rodzi kolejne zło.

      Usuń
    4. - będę zmuszony do przyjęcia tego syfiastego preparatu,
      Nie wolno ulec w takiej sytucji. Cel nie uświęca środków. Ta Pani też była w trudnej sytuacji i nie uległa: https://wolnosc.tv/jan-pospieszalski-polska-lekarka-wygrala-z-panstwem-norweskim-w-walce-o-klauzule-sumienia-warto-rozmawiac-wideo/

      Usuń
  9. A jeśli komórki nie pochodziłyby z ciała dziecka abortowanego ale z naturalnego poronienia (albo abortowanego ale w sytuacji ratowania matki), to nie byłoby konfliktu moralnego?
    Jeśli się nie mylę, to ciekawe dlaczego firmy nie chcą tego zrobić, żeby mieć spokój - pewnie chodzi o koszty - podobnie jak jest z brakiem ustalenia standardów na ilość związków aluminium w substancjach konserwujących szczepionki.

    OdpowiedzUsuń
  10. Szanowny Xiężę, proszę o radę. Bliska mi bardzo starsza osoba zachorowała na covid. Słyszę różne historie o tym, że podobno są dobre lekarstwa typu hydroksychlorochina czy iwermektyna, ale są blokowane. Nie wiem komu wierzyć. Nie jestem lekarzem, nie mogę wiedzieć jaka jest prawda. A stan zdrowotny tej osoby się pogarsza, może być źle. Co zrobić w tej sytuacji, komu katolik ma wierzyć? Jeśli ta osoba umrze, będę czuł się współodpowiedzialny ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można się poinformować w internecie i należy szukać pomocy lekarza.

      Usuń
    2. Pytanie polega na tym jakiego lekarza. Bo jedni wierzą w działanie tego typu leków inni nie, a ja nie potrafię na podstawie informacji w internecie rozsądzić.pewien Lekarz już się tą osobą zajmuje. Czy katolik ma być zasadniczo posłuszny jego decyzjom?

      Usuń
    3. Takiego lekarza, który jest godny zaufania. Zaufanie powinno być rozumne, nie ślepe. Dlatego trzeba się informować z wiarygodnych źródeł.

      Usuń
    4. Jak znaleźć lekarza godnego zaufania? Jak ocenić czy dany lekarz jest godny zaufania? Xiądz mówi o informowanie się z wiarygodnych źródeł. Ale jak to ma ocenić zwykły szary człowiek, który nie jest lekarzem? Jak mam ocenić np. to czy prawda jest, że hydroksychlorochina lub iwermektyna działa? Nie mam odpowiedniego wykształcenia. Jeszcze słyszę głosy, że hospitalizacja to wyrok śmierci, a te głosy to już mnie dobijają, nie wiem ku ufać.

      Przy okazji proszę wszystkich którzy to czytają o modlitwę za tę bliską mi osobę. Jej stan jest niepokojący ... Kyrie eleison!

      Usuń
    5. Nie wiem czy już to napisałem, więc napisze to samo jeszcze raz. Jak znaleźć teraz lekarza godnego zaufania? Jak ocenić czy dany lekarz jest godny zaufania? Xiądz mówi o tym, żeby się informować z wiarygodnych źródeł. Ale jak zwykły szary niewykształcony medycznie człowiek ma ocenić która informacja jest praedziwa np. czy hydroksychlorochina działa czy nie, albo iwermektyna. Teraz jeszcze słyszę ludzi, którzy twierdzą, że oddział intensywnej terapii to wyrok śmierci. Te słowa mnie dobijają. Nie wiem co myśleć, nie wiem komu ufać.

      Przy okazji proszę was, abyście pomodlili się za tę bliską mi osobę. Jej stan zdrowia jest niepokojący

      Usuń
    6. Apel o modlitwę jeszcze bardziej aktualny - bliska mi osoba wylądowała w szpitalu.

      Usuń
    7. Po prostu sam nie wiem czy ufać lekarzom, którzy pracują w szpitalu w sprawie przeprowadzanej terapii, czy dowiadywać się na własną rękę czegoś (tylko jak narzucić inną terapię szpitalowi). Po prostu nie wiem jak po katolicku do tego podejść, a sam jestem bardzo zmartwiony sytuacją.

      Usuń
    8. Nie jestem ani lekarzem, ani prawnikiem. Więcej info trzeba szukać gdzie indziej.

      Usuń
    9. Czytam teraz pańskie wpisy. Czy osoba chora wyzdrowiała? Jeżeli mogę to opiszę sytuację w osobistego doświadczenia. W maju pochowałam 43 letniego szwagra. Osierocił dwoje dzieci. W grudniu 2020 roku miał objawy przeziębieniowo-grypowe. Wcześniej nosił nawet dwie maski, co nie uchroniło go przed chorobą, a być może zaszkodziło. Bez zbadania, na telefon został mu przepisany antybiotyk po którym stan jego zdrowia się pogorszył. Po teście na cowid, który wyszedł pozytywny zabrali go na Stadion Narodowy. W między czasie lekarz rodzinna wypisała nam receptę na amantadynę. Jednak stan szwagra pogorszył się i przewieźli go do MSWiA. Już mu tej amantadyny nie podali. Po długim leczeniu szwagier zmarł. Sekcja wykazała obecność dwuch gatunków bakterii opornych na antybiotyki.
      Amantadyna, którą dla niego zakupiliśmy trafiła do wielu osób, które miały objawy grypopodobne z wysoką gorączką. Wszyscy twierdzą, że po zażyciu 2 tabletek (również bez badania przez lekarza) czuli się o wiele lepiej, a poprawa następowała bardzo szybko.
      Wygląda na to, że ani rządzącym ani wielu lekarzom nie zależy na naszym zdrowiu, jak to deklarują...

      Z Panem Bogiem.

      Usuń