Zasady komentowania: bez anonimowych komentarzy

Jakie są kryteria Kościoła w rozeznawaniu tzw. objawień prywatnych?

 


Fenomen tzw. objawień prywatnych wprawdzie istnieje od początków historii Kościoła, a nawet od zarania ludzkości jako zjawisko obecne chyba w każdej religii. Jednak w ostatnich dziesięcioleciach obserwujemy boom pod tym względem. Z jednej strony ma to związek z łatwością rozpowszechniania rzekomych "orędzi", czemu sprzyja zwłaszcza internet. Z drugiej wiąże się z poluzowaniem dyscypliny Kościoła odnośnie publikacyj religijnych. Wprawdzie istnieje nadal obowiązek tzw. imprimatur czyli kościelnego zezwolenia na drukowanie pism o tematyce wiary i obyczajów (Codex Iuris Canonici can. 823 - 832). Jednak faktycznie większość książek autorstwa nawet duchownych jest publikowana bez imprimatur. Równocześnie wiele publikacyj wręcz ewidentnie sprzecznych z wiarą katolicką jest wyposażonych w zezwolenie władz kościelnych, co oczywiście powoduje zamieszanie i wyrządza szkodę Kościołowi. 

Obecnie szczególnie gorliwsze religijnie dusze masowo lgną do objawień prywatnych, i to coraz mniej do tych uznanych przez Kościół (nadal względnie popularne są jedynie objawienia z Fatimy, choć ta popularność maleje), a przeważnie niestety do nowych - rzekomych, czyli nieuznanych, czy wręcz do ewidentnie fałszywych. Ma to związek zarówno ze spłyceniem czy wręcz zatraceniem autentycznego życia religijnego w strukturach parafialnych, z banalizacją czy wręcz zafałszowaniem liturgii, z brakiem szczerej troski i opieki ze strony duszpasterzy, w końcu z utratą zaufania do Kościoła jako instytucji hierarchicznej czyli z upadkiem autorytetu władz kościelnych. Innymi słowy: liturgia Novus Ordo skoncentrowana na pouczeniach, wybrakowana pod względem wyrazistości doktrynalnej oraz ducha szacunku dla świętych tajemnic, nie wystarcza wiernym, którzy - z różnych powodów, nierzadko po osobistym nawróceniu - szukają głębszych przeżyć oraz powiązania wiary ze swoim życiem. Nie znając głębii, bogactwa i żywotności tradycyjnej duchowości i pobożności katolickiej zawartej w tradycyjnej liturgii i pismach świętych Kościoła na przestrzeni wieków, a nie mając często nawet podstaw wiedzy katechizmowej, szukają po omacku i bardzo często w dobrodusznej naiwności stają się ofiarą oszustów i duchowych hochsztaplerów, pozujących na "mistyków" i "wizjonerów". Dotyczy to nie tylko osób świeckich, lecz niestety nie brakuje nawet duchownych, którzy uformowani na kiepskiej czy wręcz heretyckiej pseudoteologii modernistycznej nie dysponują wiedzą i dojrzałością duchową, konieczną do trzeźwej, katolickiej postawy wobec rzekomych objawień. 

Dlatego należy zwrócić uwagę na tradycyjne kryteria Kościoła stosowane od wieków wobec tego typu fenomenów. Normy te są podane w skrócie w dokumencie Kongregacji Nauki Wiary z 1978 r. W sposób dość precyzyjny dokument podaje kryteria do "osądzenia przynajmniej z pewnym prawdopodobieństwem o charakterze rzekomych zjawień czy objawień". 

Kryteriami pozytywnymi, czyli przemawiającymi za nadprzyrodzonym pochodzeniem danego zjawiska, są:

1. Moralna pewność lub przynajmniej wysokie prawdopodobieństwo co do faktyczności zdarzenia, co musi być wynikiem dokładnego zbadania. 

2. Okoliczności co do faktyczności oraz charakteru zdarzenia, zwłaszcza

a) osobistych cech danej osoby czy osób, które są odbiorcami zdarzenia, a konkretnie

zrównoważenie psychiczne 

godziwość i prawość moralna

szczerość i  posłuszeństwo wobec władz kościelnych

zdolność powrotu do normalnych form życia wiary

itp.

b) przekazywanej treści, czyli prawdziwość oraz wolność od błędu pod względem teologicznym i duchowym,

c) zdrowa pobożność oraz obfite i trwałe owoce duchowe, jak duch modlitwy, nawrócenia, dzieła miłości bliźniego.

Niemniej ważne i konieczne do zastosowania są kryteria negatywne, czyli wykluczające nadprzyrodzone pochodzenie danego zjawiska. Są to:

1.  Oczywisty błąd co do faktów, czyli oszukiwanie i kłamanie. 

2. Błędy pod względem prawd wiary czy to odnośnie samego Boga, czy Matki Najświętszej czy osoby świętej rzekomo się ukazującej.

3. Oczywiste dążenie do korzyści materialnych bezpośrednio w związku z fenomenem.

4. Akty poważnie niemoralne popełnione czy to w czasie fenomenu czy przy jego okazji, czy to przez sam podmiot, czy przez jego zwolenników. 

5. Schorzenia psychiczne bądź tendencje psychopatyczne podmiotu, które z pewnością miały wpływ na zdarzenie, jak też psychozy, histerie masowe i tym podobne okoliczności.

Istotna jest uwaga, że te kryteria muszą stosowane indykatywnie, a nie taxatywnie, to znaczy wystarczy jeden element przemawiający przeciw nadprzyrodzonemu pochodzeniu, by uznać całe zjawisko za nienadprzyrodzone. Innymi słowy: nie jest decydująca przewaga elementów przemawiających za nadprzyrodzonością, lecz muszą być spełnione wszystkie kryteria, by można było uznać dane zjawisko za nadprzyrodzone. 

Dokument określa także kompetencje w badaniu i orzekaniu odnośnie do danego zjawiska: właściwą instancją jest ordynariusz miejsca. Konferencja biskupów danego regionu czy kraju może się zająć badaniem sprawy tylko wtedy, gdy biskup miejsca ją o to poprosi. Stolica Apostolska oczywiście zawsze może badać sprawę czy to z własnej inicjatywy, czy na prośbę wiernych bądź zainteresowanych.

Podane kryteria osądu są w Kościele stosowane w ten sposób, że ordynariusz miejsca ustanawia dwie osobne komisje, mianowicie

- lekarską do zbadania stanu zdrowia oraz zachowania podmiotu względnie podmiotów z punktu widzenia nauk świeckich, oraz

- teologiczną do zbadania zjawiska pod względem charakteru oraz treści teologicznej i duchowej. 

Do komisji lekarskiej powołuje się zasadniczo taki skład, że jego większość nie należy do Kościoła katolickiego, po to, by zapewnić rygorystyczny obiektywizm naukowy. 

Na podstawie wyników badań tych komisyj ordynariusz miejsca wydaje osąd w sprawie. Zasadniczo stosowane są trzy oceny:

- constat de supernaturalitate

- non constat de supernaturalitate,

- constat de non supernaturalitate.

Pierwsza ocena oznacza, że stwierdzono nadprzyrodzone pochodzenie danego zjawiska. Ma to miejsce wtedy, gdy po wnikliwym i rzetelnym zbadaniu stwierdzono spełnienie wszystkich podanych kryteriów. 

Druga ocena jest wstrzymująca się i ma miejsce wtedy, gdy brakuje danych lub jasności w ich ocenie. 

Trzecia ocena jest negatywna i oznacza, iż dane zjawisko z pewnością nie ma pochodzenia nadprzyrodzonego, a to z powodu stwierdzenia choćby jednego elementu przemawiającego przeciw nadprzyrodzonemu pochodzeniu. 

Wobec tak złożonej i wymagającej wszechstronnej wiedzy i kompetencji procedury oczywiste jest, iż nikt inny - żadna poszczególna osoba czy to duchowna czy świecka - nie ma możliwości odpowiedniego zbadania tego typu fenomenów. Nawet biskup miejsca i także Stolica Apostolska posługuje się w takich sprawach badaniem i oceną komisyj specjalistów. Tym samym nie tylko absurdalne, lecz wręcz groteskowe i świadczące już nawet o braku zdrowego rozsądku są zachowania duchownych i świeckich, którzy na własną rękę, bez odpowiedniej wiedzy i bez możliwości zbadania uzurpują sobie kompetencję i prawo do orzekania, że dane zjawisko ma pochodzenie nadprzyrodzone. 

Nagminnie się to odbywa obecnie w odniesieniu do rzekomych - a przez władze kościelne ocenionych jednoznacznie jako fałszywych - objawień w Medjugorje. Duchowni i świeccy, którzy nie tylko uzurpują sobie kompetencję w orzekaniu lecz głoszą publicznie pogląd w tej sprawie sprzeczny z negatywnym osądem władz kościelnych, grzeszą ciężko przeciw wierze i tym samym sprawują sakramenty względnie je przyjmują świętokradzko. Brak głębszej wiedzy teologicznej nie jest tutaj usprawiedliwieniem, gdyż sprawa jest ewidentna i prosta. Mówienie, jakoby Matka Boża objawiała się w Medjugorje, oznacza nie tylko bunt wobec prawowitego orzeczenia władzy kościelnej, a w wypadku tego miejsca obowiązuje negatywne orzeczenie zarówno biskupa miejsca, czyli biskupa Mostaru, i komisji watykańskiej z początku lat 1990-ych. Jest to jeszcze bardziej i przede wszystkim bunt przeciw odwiecznym zasadom Kościoła stosowanym w tego typu sprawach. 

Innymi słowy: gdy duchowny czy osoba świecka zachowuje się i postępuje tak, jakby miała kompetencję czy choćby możliwość zbadania i wydania kompetentnego orzeczenia w tej sprawie, to jest to nic innego jak przejaw postawy i mentalności w gruncie rzeczy protestanckiej i tym samym heretyckiej. Nie jest przypadkiem, że zachodzi to u osób związanych przy przynajmniej będących pod wpływem tzw. charyzmatyzmu, który jest właściwie przeszczepem protestanckich praktyk, poglądów i mentalności na grunt katolicki. 

21 komentarzy:

  1. Z całym szacunkiem, ale:

    "Nagminnie się to odbywa obecnie w odniesieniu do rzekomych - a przez władze kościelne ocenionych jednoznacznie jako fałszywych - objawień w Medjugorje. Duchowni i świeccy, którzy nie tylko uzurpują sobie kompetencję w orzekaniu lecz głoszą publicznie pogląd w tej sprawie sprzeczny z negatywnym osądem władz kościelnych"

    Ostatnio czytałem rozmowę z abp. Henrykiem Hoserem, który jest wizytatorem apostolskim w Medjugorie.
    Zajmuje się on tam co prawda badaniem kwestii duszpasterskich, jednak kwestię doktrynalnych komentuje w ten sposób:
    "Z drugiej strony problemy doktrynalne mają długą historię. Nie zapominajmy, że w przyszłym roku będzie już czterdziestolecie wydarzeń jakie naznaczyły historię najnowszą tego miejsca i jego ewolucji. Tym się zajmowały najpierw liczne komisje miejscowe. Później ostatnim była komisja kard. Ruiniego. Były to działania skomponowane przez wiele osób kompetentnych, którzy długo pracowali i którzy również spotkali się ze wszystkimi widzącymi i ich wysłuchali. W końcu komisja kard. Ruiniego w 2014 roku wydała komunikat o zakończeniu prac i powstał raport. Nie został on jeszcze opublikowany, ale jest już zdeponowany w Sekretariacie Stanu. Właściwie całe dossier doktrynalne jest w tej chwili w gestii Sekretariatu Stanu, co również świadczy o tym, że problem jest trudny. Z drugiej strony jest to przecież niesłychanie ważne dla przyszłości."

    Proszę zatem NIE twierdzić, iż objawienia w Medjugorie zostały przez Kościół odrzucone (lub, że są one "fałszywe"), ponieważ Kościół nigdy tak nie stwierdził (na "poziomie" Stolicy Apostolskiej).

    Jeszcze inna sprawa, to treść tych objawień: czy wezwania do pokuty i modlitwy to coś złego? Nie. A takie są przesłania z Medjugorie, ale to tak na marginesie.

    Z Panem Bogiem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według zaprezentowanego powyżej regulaminu wydanego przez Kongregację Nauki Wiary w 1978 r. i nadal obowiązującego władzą kompetentną w orzeczeniu odnośnie autentyczności rzekomych objawień jest jedynie biskup miejsca. W szczególnych przypadkach sprawę bada wypowiada się Stolica Apostolska. Komisje watykańskie badały sprawę w 1990 oraz w 2014 r. Wynikiem tego badania NIE jest odwołanie czy anulowanie dekretu biskupa miejsca odrzucającego autentyczność rzekomych objawień w Medjugorje. Tym samym orzeczenie biskupa miejsca obowiązuje w całości i bez jakichkolwiek zastrzeżeń. Kto twierdzi inaczej, ten albo nie ma pojęcia o porządku prawnym w Kościele, albo po prostu bezczelnie i perfidnie kłamie. Tym samym każdy, czy to duchowny, czy świecki, postępujący w sprzeczności z orzeczeniem biskupa Mostaru sprzeciwia się w ten sposób prawomocnemu orzeczeniu kompetentnej władzy i grzeszy ciężko.
      Wizytacja, do przeprowadzenia której został wyznaczony abp Hoser, miała za zadanie WYŁĄCZNIE szukanie sposobu uregulowania duszpasterskiego statusu tego miejsca, a NIE badanie kwestii autentyczności rzekomych objawień. Proszę nie kłamać.
      Kłamstwem jest także sugerowanie, jakoby powodem negatywnego osądu kompetentnej władzy kościelnej czyli biskupa miejsca było wzywanie do pokuty i modlitwy. Kłamstwem jest także sugerowanie, jakoby rzekome orędzia zawierały jedynie wezwanie do pokuty i modlitwy. Otóż zawierają one wiele fałszów i błędów, które oczywiście przemycane są między pozornie pobożnymi i poniekąd słusznymi treściami, jak właśnie wzywanie do pokuty i modlitwy. Żaden rozsądny podstępny truciciel nie podaje trucizny w czystej postaci, lecz w dobrym pokarmie. Każdy oszust usiłuje zdobyć zaufanie swojej ofiary pozorami dobra i życzliwości.

      Usuń

    2. 1.1: Po raz kolejny: "Proszę nie kłamać." Wypraszam sobie.
      Moimi wypowiedziami nie miałem intencji kogokolwiek oszukać, zatem NIE stanowią one kłamstwa. Wynika to z samej definicji słowa "kłamstwo".

      1.2 Oto fragment mojej rzekomo kłamliwej wypowiedzi:
      Ostatnio czytałem rozmowę z abp. Henrykiem Hoserem, który jest wizytatorem apostolskim w Medjugorie.
      Zajmuje się on tam co prawda badaniem kwestii duszpasterskich, jednak kwestię doktrynalnych komentuje w ten sposób:
      "Z drugiej strony problemy doktrynalne mają długą historię. Nie zapominajmy, że w przyszłym roku będzie już czterdziestolecie wydarzeń jakie naznaczyły historię najnowszą tego miejsca i jego ewolucji. Tym się zajmowały najpierw liczne komisje miejscowe. Później ostatnim była komisja kard. Ruiniego. Były to działania skomponowane przez wiele osób kompetentnych, którzy długo pracowali i którzy również spotkali się ze wszystkimi widzącymi i ich wysłuchali. W końcu komisja kard. Ruiniego w 2014 roku wydała komunikat o zakończeniu prac i powstał raport. Nie został on jeszcze opublikowany, ale jest już zdeponowany w Sekretariacie Stanu. Właściwie całe dossier doktrynalne jest w tej chwili w gestii Sekretariatu Stanu, co również świadczy o tym, że problem jest trudny. Z drugiej strony jest to przecież niesłychanie ważne dla przyszłości."

      Co miałoby tu być "kłamliwego"?
      a) fragment CYTATU z wywiadu z abp. Hoserem, czyli jego własne słowa?
      b) któreś ze stwierdzeń poprzedzających, tj.: "Ostatnio czytałem rozmowę z abp. Henrykiem Hoserem, który jest wizytatorem apostolskim w Medjugorie.
      Zajmuje się on tam co prawda badaniem kwestii duszpasterskich, jednak kwestię doktrynalnych komentuje w ten sposób"?

      2:
      "Kto twierdzi inaczej, ten albo nie ma pojęcia o porządku prawnym w Kościele, albo po prostu bezczelnie i perfidnie kłamie."

      A kto debatuje i zadaje konkretne pytania?
      Albo kto próbuje rozwiać swoje wątpliwości?

      Przypomnę: raport leży w Sekretariacie Stanu, nieopublikowany.
      Oraz: jest możliwość o uznaniu pierwszych 7 objawień.

      Oczywiście: na ten moment żadne z tych objawień nie jest uznane. Nie neguję przecież tego. Tylko nikt również negować tego nie może, że do Medju MOGĄ być organizowane PIELGRZYMKI, bo tak chce papież i on podjął taką decyzję.

      Można równie dobrze skreślić wszystko co z Medju jest związane: owe pielgrzymki, miliony historii nawróceń, spowiedzi z całego życia, miliony różańców... Można by było to wszystko przekreślić, ale po co? Po owocach poznamy.

      Usuń
    3. 1.1 Jeśli ktoś pisze nieprawdę odnośnie kwestii powszechnie znanej i czyni to z pozycji wiedzącego ("czytałem wywiad"), to należy to nazwać kłamstwem i to niezależnie od intencji. Notoryczny kłamca nie musi mieć aktualnej intencji kłamania, gdyż kłamanie ma w nawyku i być może w danym momencie nawet nie ma intencji oszukiwania, lecz czyni to rutynowo.
      1.2 Jeszcze raz: Poruszanie kwestii fałszu doktrynalnego w rzekomych zjawach w Medju wykracza poza kompetencję abpa Hosera i poza zlecenie, które otrzymał. Tym samym jego wypowiedź w tej kwestii nie ma ŻADNEJ wagi w znaczeniu władzy kościelnej. Proszę nie kłamać.
      2. Pielgrzymki do Medju od początku były organizowane wbrew oficjalnemu zakazowi władz kościelnych i tym samym w jaskrawym nieposłuszeństwie. Już sam ten fakt jest wystarczającym dowodem na szatańskie pochodzenie. Matka Boża z całą pewnością nigdy by nie nawoływała do nieposłuszeństwa Kościołowi, i to tak nagminnie i regularnie jak to czyni "Gospa". I to jest właśnie dość wyraźny antyowoc. Proszę nie kłamać.
      Skąd wiadomo o spowiedziach z całego życia? O rzekomych nawróceniach? O milionach różańców?
      Odmawianie różańca można łatwo wyjaśnić taktyką mylenia przez pozory. Nie jest istotne klepanie słów, bo nie na tym polega prawdziwa modlitwa, o czym uczy już sam Pan Jezus w Ewangelii. Istotne jest uniesienie umysłu do Boga, nie do fałszywej zjawy.
      Rzekome nawrócenia wcale nie muszą oznaczać i de facto nie oznaczają nawrócenia na wiarę katolicką, lecz najwyżej na wiarę sekty "Gospy" z Medjugorje. Dlatego właśnie "nawróceni" przez nią nie stronią od żadnego kłamstwa i taktyki dla usprawiedliwienia swej sekty, tudzież z rzadką wrogością reagują na wszelką rozsądną i rzeczową krytykę. Sam tego doświadczyłem setki razy i nadal doświadczam. Prawdziwa cnota krytyki się nie boi. Natomiast wyznawcy sekty "Gospy" z Medjugorje są gotowi do największych podłości wobec kogoś, kto wskazuje im na błędy i fałsze.
      W końcu także spowiedzi w Medju można łatwo wyjaśnić prostym faktem, że chyba we wszystkich krajach poza Polską na zwykłych parafiach praktycznie nie ma okazji do spowiedzi, lecz trzeba specjalnie poprosić kapłana o spowiedź, w której penitent zresztą zwykle dowiaduje się przede wszystkim, że nie potrzebuje spowiedzi i że nie powinien zbędnie zabierać kapłanowi jego cennego czasu. Gdy ktoś, kto się wychował w takich warunkach, trafia do Medju, to wie zwykle, że tam się można wyspowiadać i to u kapłana, którego nie zna i raczej już nigdy w życiu nie spotka. To są idealne warunki dla kogoś, kto z jednej strony pragnie zrzucić ze siebie ciężar grzechów, a równocześnie zadowala się płycizną i banalnością rzekomych orędzi "Gospy". Tak więc nazywanie tego "nawróceniem" jest - delikatnie mówiąc - groteskowe.

      Usuń
  2. Raz jeszcze ja, gdyż nie doczytałem do końca, tytułem uzupełnienia:

    Należy zatem rozsądzić który werdykt Stolicy Apostolskiej "ma rację": ten z 1990 r. czy może raport 2014 r. (w zależności od jego treści, nie został on jeszcze opublikowany, ale został zdeponowany w Sekretariacie Stanu), czy może rację ma wysłannik papieża w osobie abp. Henryka Hosera SAC, który stwierdził o możliwości ZATWIERDZENIA pierwszych (bodaj) 7 objawień.. Więc co, Stolica Apostolska przeczy Stolicy Apostolskiej? Skoro w 1990 r. Stolica Apostolska mówi Medjugorie: "NIE", to NIE. I koniec. Więc jaki jest cel tych wszystkich działań, które Stolica Apostolska podejmuje w ostatnich latach? Żeby "sobie przeczyć", czy aby można było odnosić takie wrażenie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W skrócie:
      1. Wywiad udzielony przez abpa Hosera NIE jest stanowiskiem żadnej kompetentnej władzy, to znaczy ani biskupa miejsca, ani Stolicy Apostolskiej. Abp Hoser został mianowany wizytatorem JEDYNIE w celu zbadania możliwości uregulowania statusu DUSZPASTERSKIEGO tego miejsca. Ta misja NIE ma nic wspólnego z uznaniem czy nieuznaniem autentyczności rzekomych objawień. Tym samym każda wypowiedź abpa Hosera w tym ostatnim temacie jest uzurpacją i oszustwem.
      2. Treść raportu z 2014 r. nie jest znana. Są jedynie plotki odnośnie jego treści. Wygląda na to, że jest ona negatywna, skoro raport nie został dotychczas opublikowany, zaś abp Hoser został delegowany jedynie w sprawie statusu duszpasterskiego tego miejsca.

      Usuń
  3. Co czcigodny ksiądz sądzi o Medjugorie? Słuchałem kiedyś wyjaśnień księdza z Bractwa, nie miał wątpliwości iż to działanie Szatana ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście nie mam możliwości bezpośredniego zbadania sprawy, ponieważ należy to do kompetencji biskupa miejsca. Mogę więc jedynie wypowiedzieć się na podstawie ogólnie dostępnych informacyj. Wynika z nich:
      1. Skala i waga fałszu zawartego zarówno w treści rzekomych "orędzi" jak też w zachowaniu "wizjonerów" świadczy jednoznacznie o tym, że nie są to objawienia Matki Bożej, czyli nie pochodzą od Boga.
      2. Tak więc co do kwestii pochodzenia tego fenomenu pozostają dwie możliwości:
      - pochodzenie demoniczne, czyli mamienie szatańskie,
      - pochodzenie ludzkie, czyli oszustwo.
      Moim zdaniem, wiele przemawia za tych drugim, aczkolwiek należy mieć na uwadze, że każde oszustwo polega na swoistym pakcie z szatanem, który oczywiście może w nim dość efektywnie pomagać.

      Usuń
    2. Czcigodny Księże, sformułowałem kilka merytorycznych pytań:
      1. Po co został wysłany wizytator apostolski do Medjugorie?
      2. Co mają na celu te działania Stolicy Apostolskiej, które dziś są podejmowane?
      3. Jeżeli kwestia objawień w Medjugorie byłaby zamknięta, to dlaczego Stolica Apostolska nie przypomni, że sprawa od 1990 roku jest zamknięta, i że te objawienia należy odrzucić?
      Sprawa jest "ciągnięta" dalej. Sprawa ma dalszy bieg. Więc sprawa objawień w Medjugorie nie jest definitywnie zakończona, jest mowa o uznaniu pierwszych 7 dni i o badaniu dalszej części [domniemanych wciąż] objawień.
      4. Co w sytuacji, gdy zaczną wypełniać się tzw. tajemnice, które miały być przekazane widzącym? A o. Ljubicić na 3 dni przed uprzedzi świat - zgodnie z zapowiedzią?

      Usuń
    3. 1. Według informacyj wiadomych z mediów, dla zbadania możliwości uregulowania duszpasterskiego statusu Medjugorje.
      2. Jak wyżej. Ponadto należy mieć na uwadze, że niestety nie brakuje biskupów zaczadzonych pseudocharyzmatyzmem i popierających oszustwo z Medjugorje. Oni widocznie nie ustają w swoich staraniach.
      3. Jak wyżej. Ciągnięta jest, bo niestety są hierarchowie popierający oszustwo, służące ewidentnie przyćmieniu autentycznych objawień Matki Bożej i tym samym interesom modernistów. Oczywiście Stolica Apostolska ma prawo anulować dekret biskupa miejsca odrzucający autentyczność rzekomych objawień, czego jednak mimo dwukrotnego badania nie zrobiła. Miejmy nadzieję, że nie zrobi, gdyż wszystko przemawia przeciw autentyczności. Także uznanie rzekomych objawień z pierwszych 7 dni byłoby kompromitacją teologiczną i prawną, gdyż nie ma żadnych obiektywnych podstaw do oddzielenia tych dni do reszty, tym samym zostałoby popełnione oszustwo na faktach.
      4. Wizjonerzy z Medju już wielokrotnie zapowiadali rzekome znaki, które nigdy się nie wydarzyły. Tym samym rozpatrywanie możliwości wypełnienia się rzekomych tajemnic jest - delikatnie mówiąc - groteskowe. Oczywiście nie można wykluczyć możliwości następnego oszustwa, być może bardziej skrupulatnie przygotowanego. Na ocenę przyjdzie czas, gdy to nastąpi. Obecnie jest to jedynie czysta spekulacja.

      Usuń
    4. Dobrze, dziękuję za odpowiedzi.
      Zastanawia też to, (i też w tym kluczu zrodziły się w mojej głowie owe wątpliwości, które sprowokowały do pytań) że Stolica Apostolska NIE wypowiada się stanowczo i twardo, że te objawienia zostały już raz odrzucone. Przynajmniej tego w tej sprawie nie widać. Brakuje mi tutaj takiej wyrazistości, że: "objawienia zostały już odrzucone, my o tym przypominamy, że sprawa jest zamknięta".

      Abp Hoser powiedział: raport jest, ale zdeponowany w Sekretariacie Stanu - nie został jeszcze opublikowany. Trwających objawień prywatnych raczej nie można zaakceptować ani odrzucić, z tego powodu, że wciąż trwają (czy mają trwać wg 'widzących').

      Nie mam najmniejszego zamiaru się o to kłócić, jednocześnie bardzo dziękuję za polemikę.
      Tak czy inaczej wiara w tzw. objawienia prywatne nie jest rzecz jasna konieczna do zbawienia.

      Usuń
    5. Orzeczenie wskazujące, że orzeczenie biskupa miejsca jest w mocy, jest zbędne. Sprawa jest oczywista pod względem prawnym. Produkowanie zbędnego dokumentu nie należy do zwyczajów Stolicy Apostolskiej. Należy to mieć na uwadze.
      Oczywiście jest kwestia, czy takie oświadczenie nie byłoby potrzebne, chociażby dla przeciwdziałania kłamliwej propagandzie propagatorów i fanów Medjugorje, którzy wykorzystują każdą okoliczność dla dalszego oszukiwania publiczności.
      Kłamstwem jest także twierdzenie, jakoby nie można było wydać orzeczenia, dopóki rzekome objawienia trwaja. W żadnym dokumencie Kościoła nie ma takiego wymogu. Biskup miejsca ma prawo wkroczyć w każdym momencie.

      Usuń
    6. "Kłamstwem jest także twierdzenie, jakoby nie można było wydać orzeczenia, dopóki rzekome objawienia trwaja. W żadnym dokumencie Kościoła nie ma takiego wymogu. Biskup miejsca ma prawo wkroczyć w każdym momencie."
      Przepraszam, bazowałem na wiedzy, którą posiadałem do tej pory. Widocznie sam zostałem wcześniej wprowadzony w błąd.

      Usuń
    7. Czyli został Pan okłamany. Nie zmienia to faktu, że chodzi o kłamstwo.

      Usuń
  4. "aczkolwiek należy mieć na uwadze, że każde oszustwo polega na swoistym pakcie z szatanem"
    Proszę sprecyzować, bo brzmi to bardzo niepokojąco... Czy chodzi o jakiś związek na poziomie grzechu, czy o jakieś tam cyrografy... Ufam, że to pierwsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W przypadku Medju nie wykluczałbym paktu z diabłem, przynajmniej ze strony franciszkanów, którzy pierwotne to zjawisko wyprodukowali. Oni przedtem studiowali na skrajnie modernistycznym, opanowanym przez masonów wydziale teologii we Fryburgu w Niemczech. Już wtedy byli związani z pseudocharyzmatyzmem. Jeden z profesorów, zmarły niedawno x. prof. Joseph Schumacher, który ich wtedy poznał, powiedział o nich, że to byli "dzikie chłopaki" (wilde Jungs), co po niemiecku oznacza nie tylko nieokrzesane, lecz także niemoralne zachowanie. Zresztą potwierdza to fakt, że jeden z nich - a właściwie główny opiekun "wizjonerów" - spłodził dziecko z zakonnicą. Oczywiście "Gospa" broniła go w swoich "objawieniach"...

      Usuń
    2. Ale samo z siebie oszustwo nie jest przecież ani aktem wyrzeczenia się Boga, ani nie jest aktem oddania się złemu. Czyli słowo "pakt" zostało tu użyte niejako w cudzysłowiu. Czy się mylę? Proszę w razie czego poprawić. I proszę sprecyzować, bo jak na razie jest bardzo niejasne.

      Usuń
    3. Ponawiam prośbę o sprecyzowanie.

      Usuń
  5. Mam jedno pytanie. Czy niegodziwość moralna osoby mającej objawienia PRZED objawieniami świadczy nieomylnie, że owe objawienie jest fałszywe? Pytam się ze względu na fakt św.Paweł zwalczał Chrześcijaństwo zanim Bóg do niego przemówił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prosiłbym o odpowiedź

      Usuń
    2. Chyba liczy się to, co się stało z osobą "po" objawieniu. Jeśli ktoś był jak św. Paweł przed, to powinien być jak św. Paweł po. Np. Paweł "po" nie zrobił sobie z głoszenia Ewangelii źródła zarobkowania. Paweł "po" cierpiał prześladowania. Paweł "po" przez jakiś czas miał problemy z "ościeniem" - jakimś diabłem, który go nękał. Paweł nie stał się celebrytą. Nawrócenie Pawła dużo go kosztowało. Nikt, kto miał prawdziwe objawienia nie miał potem łatwo.
      Dla mnie znamienne w wypadku Medju jest to, że rzekomo widzący nie mają żadnych problemów jakiejkolwiek natury. Przynajmniej na ile mam taką wiedzę. Co ciekawsze, nikt z nich nie wybrał życia konsekrowanego, żeby uciec od bycia "tanią sensacją".

      Dla mnie jest zawsze gigantycznie podejrzane, jak ktoś twierdzi, że konwersuje z Matką Boską czy świętymi, a jego głównym źródłem dochodu jest wydawanie bestsellerów, jeżdżenie po świecie i dawanie "świadectwa". A jakże dzisiaj to powszechne...

      Usuń