Odpowiadam w oparciu o Tradycję, Pismo św. oraz dokumenty Magisterium Kościoła. Nazywam się Dariusz Józef Olewiński. Jestem kapłanem Archidiecezji Wiedeńskiej. Tytuł doktora teologii przyznano mi na Uniwersytecie w Monachium na podstawie pracy doktorskiej przyjętej przez późniejszego Prefekta Kongregacji Doktryny Wiary, kard. Gerharda L. Müllera oraz examen rigorosum z oceną "summa cum laude". Od 2005 r. prowadziłem seminaria na uniwersytecie w Monachium oraz wykłady w seminarium duchownym.
Czy oglądanie bajek może być niebezpieczne dla dzieci?
Rzeczywiście nierzadko można dostrzec w bajkach dla dzieci, czy to książkowych czy filmowych, treści o podtextach okultystycznych. Zwykle są one prezentowane niepozornie i jakby tylko w kontekście, nawet z pewnym dobrym morałem. Słuszne jest pytanie o ocenę z punktu widzenia katolickiego.
Wyróżnić tutaj należy kilka aspektów, ponieważ ocena katolicka jest zasadniczo ogólna i całościowa.
1. Filozoficzno-światopoglądowy. Warto zwrócić uwagę, jak obraz rzeczywistości i jako pogląd na rzeczywistość prezentuje dana bajka. Dzieci są nie tylko w pewnym sensie naiwne i łatwowierne, lecz także wyczulone na prawdę i prawdomówność. Wprawdzie do pewnego wieku nie są jeszcze w stanie odróżnić zabawy i fantazji od rzeczywistości. Przemawia to jednak tym bardziej za odpowiedzialnością dorosłych za treści im prezentowane. Oczywiście nie chodzi o robienie dzieciom wykładów filozoficznych. Tym niemniej opowieści zupełnie fantazyjne w tym sensie, że opisane wydarzenia są po prostu niemożliwe i zupełnie oderwane od rzeczywistości, jak różnego rodzaju czary i "cuda", są fałszywe (co do prawdziwości) i dlatego szkodliwe dla procesu uczenia się świata, czyli zjawisk i praw nim rządzących, nawet jeśli istotne przesłanie (tzw. morał) jest moralnie pouczające. Wcześniej czy później dziecko dostrzeże sprzeczność z rzeczywistością i wówczas utraci dla niego znaczenie także pouczenie moralne przekazane za pomocą sprzecznej fantazji.
2. Aspekt teologiczny. Jest on rozwinięciem i poszerzeniem poglądu na rzeczywistość, a dotyczy szczególnie prawdy o Bogu i norm moralnych. Treści wzniosłe teologicznie czy etycznie nie mogą być wiarygodnie i trwale przekazane w sposób gruntownie fałszujący rzeczywistość. Owszem, także Pismo św. posługuje się językiem obrazowym i opowiadaniami o pewnych cechach wyobrażeń mitycznych i legendarnych. Jednak dotyczy to jedynie warstwy literackiej, nie samej treści. Innymi słowy: chociażby opis stworzenia w Księdze Rodzaju jest rodzajem poezji z pewną dozą ludzkich wyobrażeń charakterystycznych dla epoki powstania, jednak zupełnie odpowiada - oczywiście w odpowiednim odczytaniu - prawdzie poznawalnej naukowo-empirycznie. Podobnie jest z innymi tematami i opowiadaniami: nie przeczą one prawdzie objawionej o Bogu, człowieku i świecie. Tak np. czym innym jest opowiadanie o cudach sprawionych w imieniu Boga przez ludzi wybranych, a czym innym bajki o wróżce czy czarodzieju, które sugerują niezwykłe, tajemne moce człowieka. Przykładem może być też św. Mikołaj. Katolicki zwyczaj przebranej postaci z podarkami jest sposobem przekazania dzieciom prawdy o świętym Kościoła. Jeśli jest to zgodne z prawdą historyczną, to jest w porządku. Czym innym jest natomiast postać pajaca przebranego na czerwono, mimo że jest tak samo nazywany.
3. Aspekt pedagogiczny. Nie trudno zauważyć, że spostrzeżenie przez dorastające dziecko sprzeczności między "światem" bajek a realnym doświadczeniem i poznaniem może mieć i zwykle ma poważne konsekwencje dla jego stosunku do rodziców i otoczenia dorosłych, niekiedy do całej rzeczywistości. Uderza po prostu we wiarygodność i wywołuje bunt, poniekąd słuszny, przynajmniej zrozumiały psychologicznie. Nikt nie lubi być okłamywany, także dzieci.
Zwykle rodzice czy wychowawcy zajmują dzieci bajkami dla własnej wygody i też z braku pomysłu na zajęcie dla dzieci. Często kryje się pod tym fałszywe przekonanie, jakoby dzieci pragnęły bajek. Jest dokładnie odwrotnie: dzieci chcą uczestniczyć w życiu i zajęciach dorosłych i nic ich tak nie interesuje jak to, czym zajmują się dorośli. Tworzenie dzieciom specjalnego "dziecięcego" czy raczej bajkowego świata jest więc rodzajem gwałcenia ich naturalnych potrzeb i pragnień. Oczywiście udział dzieci w życiu dorosłych wymagania odpowiedniego przystosowania, przygotowania, opieki i wysiłku. Wiadomo, że dzieci nie mogą uczestniczyć we wszystkim i nie mogą robić wszystkiego, co robią dorośli. To jest pewna trudność. Kochający rodzic jednak znajduje odpowiedni sposób, także przez dzielenie się zajęciami między rodzicami: pewne zajęcia dzieci mogą wykonywać z ojcem, a inne z matką.
Oczywiście takim zajęciem może być czytanie dzieciom odpowiednich dla nich historyjek, starannie dobranych. Ideałem są biblijne opowieści dla dzieci. Jednak mogą być też inne opowiadania o treści realistycznej i budującej, głównie z żywotów świętych.
Mówiąc krótko: nie przywiązanie do ekranu służy rozwojowi dziecka, lecz czas spędzany z rodzicami czy innymi wychowującymi. Służy to też najlepiej zdrowej więzi między nim a rodzicami, która jest trwała i rzutuje na przyszłe relacje.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
Chociaż już od dłuższego czasu odpowiadam na tego typu pytania, to jednak widocznie nadal są niejasności i potrzeba dalszych wyjaśnień...
-
Przy okazji aktualnej sprawy posła Grzegorza Brauna (więcej tutaj ) słusznie nasuwa się pytanie, czy katolikowi wolno uczestniczyć w świętow...
-
Samo patrzenie na nagie ciało nie jest grzechem. Grzechem jest natomiast pożądanie w znaczeniu pragnienia zgrzeszenia, czyli popełnienia ...
-
Dla tych P. T. Czytelników, którzy nie wiedzą, co oznacza skrót FSSPX, wyjaśniam, że po polsku oznacza on: Bractwo Kapłańskie Św. Piusa X. Z...
-
Kwestia dotyczy wprost autonomii Kościoła, w odpowiednim sensie stosunków między Kościołem a państwem. W tej kwestii są dwie zasadnicze p...
-
Dzięki wskazówce życzliwego czytelnika trafiłem na książkę z wypowiedzią bodaj najwybitniejszego polskiego dogmatyka katolickiego w okresi...
-
W związku z działalnością tzw. ruchu oporu (FSSPXR) w Polsce byłem pytany wielokrotnie o opinię. To grono zresztą widocznie pilnie śledzi bl...
-
30 listopada 2023 roku na stronie znanego watykanisty Marco Tosatti'ego została opublikowana deklaracja będąca pierwszą tego typu reakc...
-
Najpierw przypomnijmy fakty, czyli kontext historyczny tego pytania. Od około 10-u lat, po Motu proprio "Summorum Pontificum"...
-
Zależy, jaka zmiana. Jako istotne dla ważności Konsekracji zostały przez papieży określone słowa: " Hoc est enim Corpus meum " ...
Ale, w takim razie musielibyśmy w ogóle nie czytać nic fantastycznego, ani baśni, ani legend, ani bajek, ani fantasy. Niestety, dla mnie by to oznaczało skończenie z Tolkienem. Przy okazji - Tolkien, przynajmniej wewnątrz swoich książek, opisywał śmierć jako Boży dar, a nie karę. Łączy się to z potępieniem w książkach strachu przed śmiercią, przedstawieniem uciekających przed śmiercią i chcących jakiejś „ziemskiej” nieśmiertelności negatywnie, a pozytywnie tych, co przyjmyją własną śmierć. Zapytany przez pewnego księdza, odpowiedział „Jakie kary boże nie są darami”? Czy Tolkien, deklarując się jako katolik, popełnił nieświadomie herezję, czy jednak da się jakoś pogodzić jego idee z katolicyzmem?
OdpowiedzUsuńP. S. W późniejszych, opublikowanych pośmiertnie i mało popularnych „apokryfach” jest wzmianka o swoistym grzechu pierworodnym, jednak niejasnym pozostaje, czy nie jest on (wewnątrz świata Tolkiena, oczywiście) tylko legendą ludzi. Tu dochodzę do innego pytania - jak bardzo mogą autorzy redefiniować naturę rzeczy? Np. gdzieś natrafiłem na twierdzenie, że magia w Harry’m Potterze jest zła, bo autor nie może jej zredefiniować w utworze. Czy faktycznie w tym (konkretnie w tym, nie w samej treści) jest problem?
P. P. S. Może warto napisać oddzielne pytanie, nie sądzę jednak, że jest to dostatecznie ważna kwestia.
Przyznam, że nie znam dobrze Tolkiena, gdyż nie mam ani czasu, ani zapału do zajmowania się tego typu literaturą. Dlatego nie mogę ani polecić, ani potępić. Mogę jedynie wskazać na dwa zasadnicze kryteria:
Usuń1. Zgodność treści ze zdrowym rozsądkiem, czyli prawem naturalnym, oraz wiarą katolicką, czyli wolność od ewidentnych błędów światopoglądowych, moralnych i religijnych.
2. Postawa życiowa, moralna i religijna autora. Jeśli autor prowadził czy prowadzi niemoralne, gorszące życie, i to już w znaczeniu naturalnego prawa moralnego, to jest bardzo prawdopodobne, a nawet wręcz pewne, że ma to swoje odbicie także w jego twórczości. Dlatego warto się gruntownie zapoznać z biografią danego autora (autorki), zanim się poleci czytanie jego (jej) książek, zwłaszcza dzieciom.
W chwili kiedy przedstawiam takie tezy w środowisku innych rodziców jestem brany za oszołoma :)
OdpowiedzUsuńPo owocach się okaże, kto ma rację. Tym owocem będzie przyszłość dzieci, oczywiście w tym, co zależy od wychowania.
UsuńMam do Księdza pytanie: czy jeśli np. posiadam książkę w której występują wulgaryzmy, to czy mogę ją komuś sprzedać? czy powinienem ją spalić?
OdpowiedzUsuńZależy, w jakim sensie i celu tam są. Jeśli mogą zgorszyć, to należy spalić.
UsuńAlbo jeśli w filmie padają wulgaryzmy, to czy można taki film komuś polecić? Przepraszam że tak dużo pytań, ale po prostu nie wiem (i nie wiem gdzie szukać odpowiedzi).
UsuńJeśli sprzeda się taką książkę komuś osobiście, o kim wie się na pewno, że jest osobą dorosłą, to nie powinno być problemu.
UsuńCzy jeżeli występują w dialogach powieści, to sprzedaż/polecenie jej komuś jest grzechem?
OdpowiedzUsuńZadaj sobie pytanie jaką ta książki przynosi korzyść? Co wnosi do życia duchowego? W jaki sposób je ubogaca? Jeśli takich korzyści nie ma to chyba jasne. Już samo zdawanie takich pytań moim zdaniem świadczy, że sumienie coś wyrzuca i jest niepokój.
OdpowiedzUsuńJak apostoł św Paweł twierdzi. Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie oddam się w niewolę.
Bóg zapłać za odpowiedź. Choć nie ukrywam że wolałbym odpowiedź od kapłana czy to jest grzech śmiertelny czy nie.
OdpowiedzUsuńCo ksiądz sądzi o serialu The Chosen? Czy można go oglądać?
OdpowiedzUsuńJeśli mogę to proszę o odpowiedź odnośnie tego serialu
UsuńNie znam.
UsuńPewna kobieta lekko po trzydziestce mając córkę pozwalała jej większość wolnego czasu oglądać bajki w TV.
OdpowiedzUsuńPóźniej efekt był taki, że ta kobieta musiała ze swoją córką chodzić do psychologa dziecięcego, bo córka była nerwowa, miała trudności ze skupieniem uwagi, etc.
Psycholog zaleciła, aby jeśli już dziecko ogląda bajki, to żeby to było maksymalnie pół godziny dziennie i oczywiście, żeby to były jakieś mądre bajki, a poza tym kobieta miała sama czytać córce różne baśnie, opowiadania, ogólnie spędzać z córką czas osobiście.
Efekt był taki, że zalecenia pani psycholog pomogły.