Zasady komentowania: bez anonimowych komentarzy

Jak przekonać ateistę o niemoralności aborcji?

 


Pytanie odnosi się do argumentu, że tzw. aborcja skraca bądź usuwa cierpienie. 

W tym argumencie zawartych jest kilka błędów myślowych, mianowicie: 

1. Mniemanie, jakoby można było dysponować życiem osoby cierpiącej względnie narażonej na cierpienie. 

2. Uznanie życia w cierpieniu za mniej czy bezwartościowe.

3. Ułuda, jakoby możliwe było życie bez cierpienia.

4. Nieliczenie się z faktem cierpienia właśnie w wyniku aborcji, co do którego są niezaprzeczalne dane empiryczne (tzw. syndrom postaborcyjny). 

Rzeczywiście, odgrywa tutaj pewną rolę brak zrozumienia wartości cierpienia. Świadczy to o braku zdroworozsądkowego myślenia, ponieważ nie istnieje życie bez cierpienia, a ucieczka przed cierpieniem w ogóle ułudą, której logiczną konsekwencją może być tylko samobójstwo. Widocznie osoby tak myślące przynajmniej przeczuwają tę konsekwencję, jednak brak im odwagi przyznania się do niej oraz dokonania, a zastępczo szukają rozwiązania w zabiciu innej osoby czy innych osób, co jest oczywiście patologiczne. 

Ktoś, do kogo dociera, że nie jest możliwe życie bez cierpienia, może próbować argumentować odnośnie skali cierpienia, mianowicie, że należy minimalizować cierpienie, skoro nie można go zupełnie uniknąć. Także tutaj zawarty jest błąd myślowy, polegający na uzurpowaniu sobie prawa decydowania o czyimś życiu w imię minimalizacji własnego cierpienia. Nie trudno dostrzec, że także takie nastawienie jest patologiczne przynajmniej w zarodku i prowadzi do patologicznych zachowań. Jest to wyraźnie widoczne właśnie w sprawie aborcji: ponieważ dziecko w łonie matki jest bezbronne, to łatwo jest dysponować jego życiem z pominięciem jego praw na podstawie zwykłego faktu biologicznego, że jest to człowiek. 

Jak widać, można to nastawienie obalić już w ramach prawa naturalnego poznawalnego czysto rozumowo, czyli bez odwoływania się do Bożego Objawienia. 

Dodać należy, że nikt nie ma prawa decydować o tym, czy życie innej osoby - także niepełnosprawnej i cierpiącej - ma sens czy nie ma. 

Sens jest innym określeniem na cel życia, który świadomy. Sens nie jest tworzony przez świadomość, lecz jest przez nią poznawany. W tej sprawie często zachodzi znowu błąd myślowy, wpajany zwłaszcza przez fałszywą filozofię kantyzmu i jego pochodnych. Według tego myślenia rzeczy same w sobie - i tym samym ich cel - nie są poznawalne, lecz ich sens jest nadawany przed podmiot poznający. Jaskrawie wyraził to Hegel w swoim słynnym powiedzeniu (na pytanie studenta podczas wykładów), że gdy teoria nie zgadza się z faktami, to tym gorzej dla faktów:


Niestety jest to myślenie dość rozpowszechnione obecnie, aczkolwiek bardziej praktycznie niż teoretycznie. Logicznie jest ono absurdalne, jednak de facto często stosowane.  

Jak przekonać ateistę, agnostyka czy w ogóle poganina o wartości cierpienia? 

Właściwie wystarczy wskazać na proste doświadczenie życiowe. Także matka rodząca zdrowe dziecko nie jest w stanie uniknąć cierpienia. Ani ona, ani nikt nie wie, czy to dziecko nie zachoruje, nie będzie cierpiało i nie umrze w młodym wieku, czy to w wyniku w wypadku, czy na nieuleczalną chorobę. Rodzice pragnący potomstwa decydują się na opiekę nad nim, a to znaczy także nieprzyjemne obowiązki jak przewijanie, karmienie nocą, troski w razie choroby, także trud wychowania i poważne ograniczenie swojej wolności, wypoczynku, zaspokajania swoich potrzeb i zachcianek. Podobnie jest w każdej innej dziedzinie życia: nie ma sukcesu szkolnego ani zawodowego bez żmudnego uczenia się, wysiłku, rezygnacji z przyjemności itp. To są wszystko sposoby świadomie i dobrowolnie podjętego cierpienia, co wyrazili już starożytni Rzymianie w powiedzeniu: per aspera ad astra (= przez trudy do gwiazd). 

4 komentarze:

  1. Czcigodny Księże Doktorze,
    czy mógłby Ksiądz Doktor podrzucić jakieś naukowe źródła dot. syndromu postaborcyjnego?
    z góry dziękuję
    van Cleef

    OdpowiedzUsuń
  2. ,,Sens nie jest tworzony przez świadomość, lecz jest przez nią poznawany.''
    Na jakiej podstawie Pan tak twierdzi?

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy jest Pan w stanie wskazać osobę, która uważa, że da się całkowicie uniknąć cierpienia?

    OdpowiedzUsuń
  4. Szanowny Księże.
    Czytam wpisy księdza od pewnego czasu i muszę pogratulować jakże ogromnej wiedzy, jak i biegłości w operowaniu nią. Mimo, że nie zgadzam się z księdzem w zapewne wielu kwestiach, tak nie mogę odmówić mądrości, jaka przez księdza przemawia.
    Niemniej, jako osoba lubiąca krytykę muszę przyczepić się do niektórych kwestii widocznych, również w tym tekście. Np. Ksiądz powołuje się tutaj na syndrom poaborcyjny, co jest błędnym argumentem, gdyż nic takiego nie ma miejsca (lekarze, którym należy wierzyć są w tej kwestii jednomyślni - jako środowisko). Ale to i tak jest pojedynczy błąd.
    Myślę, że o wiele większym "błędem" księdza jest powoływanie się na prawo naturalne, bez podawania konkretnych przykładów. Taki zabieg ma sens, jeżeli odbiorca "siedzi" w tych samych ramach koncepcyjnych, co ksiądz. Rozumiem, że powoływanie się na prawo naturalne wynika z chęci dowodu czegoś osobom nie koniecznie uznających autorytet KK, jednak zakłada uznanie tych samych wartości, co ksiądz. Jeżeli coś mylę proszę o naprostowanie.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń