Odpowiedź zależy przede wszystkim od definicji "miłości platonicznej". Zwykle rozumie się przez to czysto duchowo-emocjonalne przeżywanie bez czynności sexualnych.
Katechizm Kościoła Katolickiego (i za nim też inne dokumenty) rozróżnia między skłonnością a praktykowaniem, czyli czynnościami sexualnymi.
Skłonność oczywiście nie jest tym samym, co "zakochanie się" w osobie tej samej płci, aczkolwiek zwykle się to wiąże, o ile "zakochanie się" zawiera także pożądanie. Pożądanie samo w sobie może być różnego rodzaju i nie musi oznaczać pragnienia aktów homosexualnych w ścisłym tego słowa znaczeniu. Pożądanie może być zarówno bardziej duchowe, polegające na upodobaniu w osobie, jej osobowości, charakterze, zdolnościach itp., jak też bardziej zmysłowo cielesne czy skoncentrowane na wyglądzie i innych cechach zmysłowych. Czy ten dwa rodzaje mogą istnieć niezależnie od siebie? Na pewno ten drugi rodzaj istnieje w skrajnie patologicznych przypadkach jak prostytucja. Pierwszy przypadek - w znaczeniu zasadniczo tylko duchowego upodobania - ma miejsce nawet w Piśmie św., które mówi chociażby o umiłowanym uczniu, św. Janie, który podczas Ostatniej Wieczerzy położył głowę na piersi Mistrza. Lobby homosexualne upatruje m. in. w tym przypadku pozytywne stanowisko Pisma św. do homosexualizmu, co jest oczywiście fałszywe, gdyż tutaj z całą pewnością nie chodzi o homosexualizm. Myślę, że to jest biblijny dowód na możliwość duchowej miłości między osobami tej samej płci. Istnieją też przykłady z historii Kościoła, jak np. przyjaźń kardynała John'a Henry Newman'a z księdzem Ambrose St. John (więcej tutaj).
Podsumowując:
Miłość przyjacielska (amor amicitiae) między osobami tej samej płci nie jest grzeszna, nawet jeśli wiąże się z intensywnym uczuciem czy osobowym przywiązaniem. Grzeszne jest natomiast pożądanie zmysłowe i tym bardziej jego praktykowanie w znaczeniu czynów sexualnych przeciwnych naturze (zwanych sodomickimi).
Czy oddzielenie tego w konkretnym przypadku jest możliwe? Nie sposób ocenić z powodu braku danych empirycznych. Tutaj konieczne dojrzałe życie duchowe wraz z dobrym kierownictwem duchowym.
W przypadku pożądania sodomickiego lub czynów sodomickich, chyba z automatu zostaje przekreślona miłość przyjacielska. Więc wydaje się, że te sytuacje nie mogłyby być połączone, bo się wzajemnie wykluczają.
OdpowiedzUsuńCo do zakochania to niektórzy twierdzą, że może być też niepołączone z pożądaniem, tylko z przywiązaniem i występujące we wczesnym dzieciństwie wobec rodziców.
Jeśli zakochanie się z definicji ma charakter uczuciowo-erotyczny to już samo to jest grzeszne, niewłaściwe, bo ukierunkowane sprzecznie z naturą. Więc sprawa jest prosta, a Ksiądz nie wiedzieć czemu próbuje to usprawiedliwić. Nie ma wątpliwości, że pojęcie "zakochanie" wiąże się z aspektem erotycznym. Nawet tzw. platoniczne oznacza jedynie tyle, że nie jest konsumowane, ale erotyzm jest wpisany w sam charakter relacji. Nie jest to przecież koleżeństwo, ani przyjaźń, lecz wlaśnie miłość. Sięgając do samego Platona miłość erotyczna była szczeblem do wyższych poziomów owej miłości platonicznej jako procesu, w którym erotyzm był nieodzwonym elementem.
OdpowiedzUsuńNiczego nie próbuję usprawiedliwić. Należy odróżnić niewłaściwość od grzeszności. Grzeszność jest wtedy, gdy jest wina, czyli wolny wybór złego. Uczucia nie są wyborem. Wyborem jest dopiero pójście za niewłaściwym uczuciem.
UsuńTak, niemniej mam na myśli przypadki, kiedy ludzie nie unikają kontaktów, jakichkolwiek, wiedząc o uczuciu ukierunkowanym przeciw naturze. Nie odpowiadają za uczucia, które są mimowolne, ale odpowiadają za to, że np. nieunikają relacji, spotykania się, choćby "na kawkę".
Usuń