Zasady komentowania: bez anonimowych komentarzy

Czy katolik musi uznawać papieża?


Autor tego pytania chyba jednak nie rozumie, lecz powtarza quasi magiczne hasła i tezy wyczytanie w literaturze tzw. sedewakantystów. Wyjaśniam:

1. Władza papieska jest ograniczona zarówno co do nauczania jak też co do jurysdykcji. Granice wynikają zarówno z prawd Bożego Objawienia jak też z prawa moralnego zarówno objawionego jak też naturalnego. To właśnie powinien uznawać katolik, gdyż to jest przedmiot wiary katolickiej, i według tych zasad powinien rozumieć i stosować się do tego, co mówi i czyni dany papież. Katolicyzm nie jest sektą papistyczną, tym bardziej nie wojtyliańską, ratzingeriańską, bergogliańską itd., gdzie dany przywódca dowolnie decyduje o tym, co jest dobre, a co złe.

2. Nikt samodzielnie nie jest w stanie prawomocnie osądzić, czy dana osoba jest czy nie jest papieżem. Wyboru papieża dokonuje gremium ustanowione kościelnoprawnie - a nie przez Boże Objawienie - i jest to w historii Kościoła zmienne gremium, czyli obecnie konklawe złożone z kardynałów, którzy nie przekroczyli 80ego roku życia. To oni stwierdzają legalność bądź nielegalność dokonanego wyboru, czyli czy wybrana osoba została legalnie wybrana i tym samym legalnie obejmuje urząd papieski. NIC więcej. Z tego stwierdzenia nie wynika w żaden sposób, że dana osoba nie może przestać być papieżem np. wskutek popadnięcia w herezję czy ujawnienia już wcześniej istniejącej czy zaistniałej heretyckości.

3. Jakby magiczne jest w tym kontekście słowo "uznawać". Nie jest ono we właściwym sensie ani kanoniczne ani teologiczne. Jak już wskazałem, orzekanie co do legalności wyboru i objęcia urzędu należy do kompetencji kardynałów. Na tym orzeczeniu zasadza się przyrzeczenie szacunku i posłuszeństwa składane przez kardynałów zaraz po wyborze na konklawe (tzw. homagium). To jest uroczysty gest, który ma symboliczne znaczenie, ale nie istotne. Istotne dla życia Kościoła jest posłuszeństwo dla nauczania i zarządzeń danej osoby, a tutaj już normalny i nieodzowny jest proces osądu sumienia co do tego, czy można, wolno, należy zgodzić się i postępować według danego nauczania czy zarządzenia. Tutaj właśnie nadrzędną normą dla katolika są prawdy wiary, które są stałe i niezmienne, podczas gdy nauczanie papieży może być przynajmniej w jakiejś mierze zmienne i względne. Stąd wynika podstawowa zasada teologii katolickiej, mająca wprost przełożenie na decyzje i życie każdego katolika (wyrażona w sposób klasyczny przez słynną sentencję św. Wincentego z Lerynu: quod semper, ubique et ab omnibus creditum):

To, co stałe i niezmienne, ma być uznawane i stawiane ponad tym, co zmienne, zwłaszcza ponad tym, co jest nowe. 

Wagi tej zasady są dobrze świadomi moderniści i dlatego właśnie forsowali i forsują wszelkie zmiany właśnie po to, by podważyć nadrzędność i normatywność tego, co obowiązywało zawsze. Innymi słowy: usiłują oni wmówić katolikom przynajmniej pośrednio, że wszystko w Kościele jest zmienne. 

Tutaj są trzy główne wersje zmienności: 
- zmienność indywidualna, czyli poddanie własnemu osądowi, 
- zmienność kolektywna, czyli poddanie osądowi grupowemu czy społecznemu (tzw. duch czasu), oraz 
- zmienność hierarchiczna, czyli zarządzona z góry przez władzę kościelną, zwłaszcza przez papieża czy sobór. 

Każda z tych wersji jest zgubna i błędna, choć zawiera w sobie jakieś ziarno prawdy o Bożym Objawieniu i jego przekazywaniu. Problem polega natomiast na odpowiednim wyważeniu zarówno wzajemnej proporcji jak też stosunku do tego, co niezmienne. 

Podsumowując:

Katolik ma obowiązek uznawania tego, co jest niezmienne w Kościele, także co do swojego miejsca i kompetencji (także w orzekaniu co do osób sprawujących urzędy kościelne). Równocześnie katolik ma prawo, a nawet obowiązek sprzeciwienia się nowościom, choćby nawet były narzucane odgórnie czy przez większość społeczną. Nie przeczy to posłuszeństwu kościelnemu, lecz jest jego wyrazem i realizacją. 

18 komentarzy:

  1. Dlatego słuszne jest nauczanie Murielis Dignitatem o nowej interpretacji poddania żony mężowi czyli że poddanie ma być wzajemne i wszelkie rację za poddaniem żony mężowi mają być interpretowane w sensie wzajemnego poddania obojga w Bojaźni Chrystusowej, w przeciwieństwie do tego że niesłuszne jest nauczanie NT wolności religijnej czy dialogu międzyreligijnego czy dni judaizmu itp

    OdpowiedzUsuń
  2. Są jakieś wypowiedzi Urzędu Nauczycielskiego Kościoła o tym, że nauczanie dotychczasowe nauczane przez wieki stoi nad nauczaniem nowym, czy też jest to jedynie opinia pewnych teologów i świętych?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do Krzysztof Katechizm tak się wypowiada na ten temat
      KKK 892 Boska asystencja jest także udzielona następcom Apostołów, nauczającym w komunii z następcą Piotra, a w sposób szczególny Biskupowi Rzymu, pasterzowi całego Kościoła, gdy – nie formułując definicji nieomylnej i nie wypowiadając się w «sposób definitywny» – wykonuje swoje nauczanie zwyczajne, podaje pouczenia, które prowadzą do lepszego zrozumienia Objawienia w dziedzinie wiary i moralności. Nauczaniu zwyczajnemu wierni powinni okazać «religijną uległość ich ducha», która różni się od uległości wiary, a jednak jest jej przedłużeniem.

      Usuń
    2. Przecież nigdy nie może być wiążące NOWE nauczanie. Rację bytu ma tylko PRAWDA, a cała reszta to relatywizm.

      Usuń
    3. Tylko pewne rzeczy są w określonych okolicznościach dobre a w innych złe więc w pewnych kwestiach nauka KK się może zmieniać (posty , interpretacja podania zjny mężowi , prawo kościelne )

      Usuń
    4. Nie za bardzo rozumiem w jaki sposób punkt KKK 892 odpowiada na moje pytanie.

      Usuń
  3. Problem dzisiejszych czasów polega na tym, że my - wierni musimy stawać się teologami. Chodzi o studiowanie wiary w większym zakresie niz dawniej. Czytanie i odkłamywanie 60 lat modernizmu. A nasi przodkowie mogli mieć pewność, że jeśli cos opublikował papież to nie bylo dyskusji. Dziś przez liczne i widoczne herezje idące z góry nie mamy tej pewności. Nigdy tak nie było chyba, żeby analizować czy możemy przyjąć papieży. A skoro jest coś takiego jak niezawodność Kościoła to Mikłaszewskiemu chodziło o to, że Kościół nie może wprowadzić w błąd wiernych. Stąd wynika sedewakantyzm. Bo jeśli kogoś uważamy za papieża to kiedy sprawuje swój urząd jako Nauczyciel (czy w uroczystym Magisterium, czy Powszechnym) to mamy do tego przylgnąć .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teologkatolicki10 lutego 2024 23:25

      Widać najpoważniejszy brak: brak wiedzy katechizmowej. Zamiast tej wiedzy wtłaczane jest nam od dziesięcioleci uwielbienie dla papieża i to tego jedynego - "największego Polaka". I to jest właśnie przykład budowania sekty wojtyliańskiej zamiast Kościoła katolickiego. W międzyczasie mamy budowanie sekty bergoliańskiej, choć mniej w Polsce.

      Usuń
    2. Zgadzam sie. Mam przy okazji pytanie: jak ludziom otwierać oczy, którzy go pamiętają i wielbią?

      Usuń
    3. Słusznie Ksiądz Profesor zwraca uwagę na problem braku wiedzy katechizmowej. Jednak problemem jest też lekceważenie nauczania papieskiego.

      Usuń
    4. W tym temacie można jeszcze dodać sentencję św. Ignacego z Loyoli: „W taki sposób należy bronić Stolicy Apostolskiej, jej autorytetu i pociągać ludzi do prawdziwego jej posłuszeństwa, by wskutek nierozważnej jej obrony nie uważano nas za "papistów" i nie odmawiano nam zaufania. Gorliwość w zwalczaniu herezji winna być taka, by heretykom jako ludziom okazywać miłość, pragnienie ich zbawienia i współczucie.”

      Usuń
    5. Skoro pan Mikłaszewski tak rozumuje, to znaczy, że:
      1) nie wie, że prawo kanoniczne jest zmienne (np. kary za herezje) w przeciwieństwie do dogmatyki,
      2) nie wie, że papież może być heretykiem i fałszywie nauczać (mówi o tym choćby dogmat katolicki o wolnej woli, którą ma również każdy biskup, kardynał i papież czy też encyklika papieża Pawła IV, wedle której papież może popaść w herezję i stąd kara nieważności wejścia na urząd, tyle, że usunięta w 1913 roku w ramach zmiany zapisów prawa kanonicznego).
      Pan Mikłaszewski jak każdy sedewakantysta nie rozumie i nie odróżnia prawa kanonicznego (zmiennego - "cokolwiek zwiążecie, cokolwiek rozwiążecie") od dogmatów, które są elementami prawdy, która jest stała i niezmienna, a objawionej przez samego Boga, a nie związanej czy rozwiązanej przez ludzi.

      Usuń
  4. Zgadzam się z tym studiowaniem. Większość tekstów przeczytanych na blogu jest tak zaskakujących, że zastanawiam się czy ja żyłam swoje pand 30 lat w innej wierze. Przykład może banalny, ale chociażby niedawny kometarz Księdza na temat krzyża z tą wygiętą belką. Przejrzałam różańce, krzyż stawiany na stole przy kolędzie. Wszystkie właśnie te. I co? Wyrzucić. Można się pogubić w tym wszystkim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teologkatolicki10 lutego 2024 23:27

      Co do przykładu: można spokojnie usunąć do archiwum rodzinnego jako pamiątki haniebnej epoki w historii Kościoła.

      Usuń
  5. Jakie jest źródło w postaci dokumentów magisterialnych? Czy jest bezpośrednio napisane o tej zasadzie, że starsze jest ważniejsze i pewniejsze niż nowsze, czy jest to jedynie wnioskowane pośrednio, a bezpośrednio nigdzie tej zasady nie pisano?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teologkatolicki8 marca 2024 13:04

      Klasycznie zostało to wyłożone już przez św. Wincentego z Leryna w "Commonitorium", które jest regularnie cytowane przez teologów katolickich oraz dokumenty Magisterium.

      Usuń
    2. Ale "Commonitorium" nie jest dokumentem magisterialym, a o takie pytałem. Czy w jakimkolwiek dokumencie Magisterium jest o tym napisane wprost, a jeśli tak, to w jakim?

      Usuń
    3. teologkatolicki9 marca 2024 09:27

      Jest praktycznie w każdym, przynajmniej pośrednio. Dokumentem najwyższej rangi w tej kwestii jest konstytucja dogmatyczna "Dei Filius", która jasno mówi, że zadaniem urzędu Piotrowego nie jest wprowadzanie nowości, lecz strzeżenie depozytu wiary, czyli Tradycji.

      Usuń