Zasady komentowania: bez anonimowych komentarzy

Jakie powinno być katolickie wesele?

 


Odpowiadając najkrócej: tak jak uroczysty obiad czy uroczysta kolacja, może nawet w połączeniu. Jest to coś zupełnie innego niż obecnie rozpowszechniony model typu obżarstwo, pijaństwo plus potańcówka, która nierzadko oznacza rozwiązłość, skoro głównym atrybutem wesela jest alkohol i to w bezmiarze. Owszem, od pewnego czasu istniały też wesela bezalkoholowe, jednak były one skrajną rzadkością i obecnie praktycznie zanikły. A to z prostego powodu: ponieważ różniły się tylko brakiem alkoholu (który był zresztą pokątnie łamany), bez gruntownej zmiany koncepcji, czyli z zachowaniem pozostałych elementów tego modelu. 

Jakie są cechy uroczystej biesiady? Ograniczę się do głównych cech, gdyż oczywiście nie ma definicji ani przepisów przebiegu. Jest tylko pewien model kulturowy, zresztą obecny w zasadniczych zrębach chyba we wszystkich kulturach. 

Po pierwsze, uroczyste, wystawne jadło, co oznacza nie tylko obfitość, lecz przede wszystkim jakość. Oczywiście niełatwo jest to pogodzić z masowością imprezy. Dlatego wesela powinny być ograniczone do wybranych osób, także ze względu na to, czy i jak potrafią się zachować na uroczystym, kulturalnym wydarzeniu. Tak więc jakość powinna być dostosowana do tego, by dostarczyć gościom w odpowiedniej ilości pożywne i zdrowe jadło. Takim z pewnością nie są mięsa smażone kilka dni wcześniej, a następnie tylko odgrzewane, ani sałatki z kilkudniowym stażem. Dobry, zdrowo myślący kucharz czy kucharka będzie w stanie odpowiednio dobrać potrawy, nawet jeśli wychodzą poza schemat typu rosół, barszcz, kotlet, wędliny, sałatka warzywna z majonezem itd. Także w wyjątkowości jadła powinna mieć wyraz wyjątkowość uroczystości okazji. Na szczęście obecnie goście w naszym regionie świata nie muszą przychodzić na wesele, żeby się najeść, lecz po to, żeby świętować, co powinno mieć także wyraz kulinarny. A zdrowe, smaczne i niecodzienne jadło nie musi być ani skomplikowane i pracochłonne w przygotowaniu, ani drogie (wiem z własnej codziennej praktyki). 

Po drugie, atmosfera biesiady powinna podkreślać okazję oraz cel. W przypadku wesela jest to swego rodzaju domowo-wspólnotowa celebracja nowo zawartego małżeństwa i rodziny. Jak w każdej celebracji, najważniejsza jest treść duchowa, czyli prymat treści. Wesele powinno być przeżyciem nie tylko kulinarnym (tym bardziej nie alkoholowo-rozpustnym), lecz rodzinnym i społecznym. Polega to na zaangażowaniu twórczości słownej i muzycznej. Nie muszą to być arcydzieła literatury i dźwięku. Rodzinna natura wydarzenia sprzyja, a nawet domaga się zaprezentowania twórczości własnej członków rodziny czy grona przyjaciół. Ma to znaczenie nie tylko dla wzajemnego poznania się, co jest jak najbardziej celowe, gdyż w zawartym małżeństwie łączą się dwie rodziny, z których pochodzą nowożeńcy. Szczególnie dla młodego pokolenia ważne jest wzajemne poznanie talentów, co jest pedagogiczną zachętą do ich rozwijania. Właśnie domorosła twórczość jest najcenniejszym prezentem weselnym, pożytecznym dla całego grona obecnych. Konkretnie mam na myśli np. jakieś wierszyki z własnej twórczości, może nawet kompozycje, czy przynamniej śpiewy. A napewno jest miejsce na przemówienia głównych osób, jak sami nowożeńcy, rodzice, chrzestni, i kogo jeszcze nowożeńcy zechcą poprosić. Można to oczywiście połączyć z toastami, co będzie też wyrażało odpowiednią kulturę picia alkoholu. 

Po trzecie, ważna jest też oprawa muzyczna, która również powinna być podporządkowana charakterowi uroczystej biesiady. W obecnie powszechnym modelu alkoholowo-dyskotekowym tzw. muzyka - a jest to właściwie mniej czy bardziej dotkliwe dudnienie instrumentów plus mniej czy bardziej estetyczne ryczenie przez głośniki - pełni funkcję zagłuszania rozmów, co jest absurdalne, antyspołeczne i antykulturalne. Muzyka powinna być tłem dla biesiady, a nie ją zagłuszać, nawet jeśli ma służyć tańcom (o tańcach było tutajtutaj). Nie powinno być wcale tematem tabu posłużenie się raczej muzyką odtworzoną z nośników dźwięku, zamiast zatrudnienia profesjonalnych muzyków (czy raczej hałaśników w przypadku "muzyki" dyskotekowej). Jest to rozwiązanie jak najbardziej sensowne, także ze względu na koszty. 

Szczegóły można pozostawić inteligencji, wyczuciu i gustowi nowożeńców, gdyż to oni powinni mieć istotny wpływ na kształt własnego wesela, chyba że dobrowolnie powierzą organizację komuś zaufanemu. 

14 komentarzy:

  1. Moje wesele było z toastem. Alkoholu na stołach nie było. Msza Święta była z scholą i klasycznym śpiewem katolickim (trochę chorału i klasyczne polskie pieśni liturgiczne). Był to świadomy wybór żony i mój.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co sądzi Ksiądz o sedewakantystach? Czy uczęszczanie do ich kaplic jest grzechem?

      Usuń
    2. teologkatolicki22 sierpnia 2023 20:22

      Jest w temacie:
      https://teologkatolicki.blogspot.com/2019/01/czy-sedewakantyzm-jest-herezja.html

      Usuń
  2. Franek Popławski22 sierpnia 2023 20:59

    Naprawdę nie jest trudno zrobić coś ciekawy z łatwo dostępnych składników. Mówię to jako osoba, aktywnie ucząca się gotować. Powiedzmy, zapiekankę z mieszanki farszu, ubitych jaj, naturalnej przyprawy z ziół, suszonych warzyw i soli. Brzmi prosto? Jednak smak jest godzien przynajmniej obiadu niedzielnego. Do tego np. ryż.
    Z deserów może być sernik królewski (utarkowane zamrożone ciasto kakaowe przełożone masą z twarogu). Na coś drobniejszego da się zrobić budyń z kakao, skrobi, cukru i mleka (potrzeba tylko tyle); zapiekankę z gotowanego ryżu zmielonego z twarogiem i ubitymi jajami z cukrem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Choć obecnie rzadko spotykane żeby ktoś się upił na weselu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co Pan rozumie pisząc "upił"? Upitych do nieprzytomności? To wtedy może i tak.

      Usuń
    2. a jak trzeba rozumiec slowo upił się?

      Usuń
    3. Chodziło mi że ktoś taki zatacza się bełkocze, z daleka widać że wypity

      Usuń
    4. Franek Popławski24 sierpnia 2023 22:56

      Panie Michale,
      Efekt alkoholu to sprawa wysoce indywidualna i sytuacyjna. Przy tej samej ilości, zależnie od genów, masy ciała, przyzwyczajenia, najedzenia itd. różne osoby (a też ta sama w różnych warunkach) mogą się zachowywać różnie. Niektórzy płaczą, inni się biją, ktoś opowiada historię życia, kogoś ciągnie do wygłupów (żarty, jakieś zapasy na niby); ktoś ukazuje swoją sprośność. Nie zawsze człowiek musi ledwie stać na nogach, żeby być niemiły dla innych, możliwie też ryzykując zdrowiem. Nie mówię teraz o stronie moralnej.

      Usuń
  4. Nie ma możliwości skomentowania na stronie Facebook Księdza, bo nie jestem wśród znajomych. Zapytam tedy tu. Na jakiej podstawie stwierdza się w zalinkowanym przez Księdza artykule, jakoby Markiz de Sade był satanistą? Owszem, był to wynaturzeniec i wróg Kościoła, ale skąd twierdzenie o satanizmie? Oczywiście to nie Ksiądz to napisał, ale Ksiądz się podzielił, więc pytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mogę komentować, a również nie jestem znajomym.

      Usuń
  5. "A zdrowe, smaczne i niecodzienne jadło nie musi być ani skomplikowane i pracochłonne w przygotowaniu, ani drogie (wiem z własnej codziennej praktyki)". W takim razie czy mógłby Ksiądz zdradzić jakieś przepisy, z których korzysta?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teologkatolicki31 sierpnia 2023 13:42

      Raczej tworzę niż korzystam :-)

      Usuń
  6. Czy może Ksiądz opisać jak powinno wyglądać spotkanie rodzinne w dniu świątecznym albo wigilię Bożego Narodzenia? A przy okazji Wigilii - jak pogodzić przyjęcie Komunii św. (post eucharystyczny) z posiłkiem przy kolacji - chodzi o zachowanie katolickie - tradycyjne.

    OdpowiedzUsuń