Pytanie odnosi się wprawdzie do konkretnego elementu udziału w procesie wyborczym w tzw. systemie demokratycznym, dotyczy jednak udziału w tym procesie w ogóle.
Kościół nigdy nie wydał konkretnych reguł czy zaleceń co do udziału w wyborach, tzn. nigdy nie wydał generalnego ani nakazu ani zakazu, lecz pozostawił tę kwestię sumieniu katolików, ograniczając się do minimalnych kryteriów negatywnych. Tak np. głosowanie na kandydatów wprost głoszących program sprzeczny z prawem naturalnym było w Kościele powszechnie uważane za grzech. Dopiero w ostatnich dekadach rozmazane zostało nauczanie na poziomie konferencyj biskupów, zaś od 2013 roku niestety także na poziomie osób sprawujących urzędy w Stolicy Rzymskiej.
Katolicka teologia moralna wysoko ceni realizm i roztropność. Dlatego właśnie nigdy nie potępiła udziału w wyborach tzw. demokratycznych na jakimkolwiek ich etapie. W świetle jej zasad można uznać za ustalone:
- O ile jest realna szansa na choćby częściową realizację katolickich zasad życia społecznego przez uczestnictwo w wyborach, należy tę szansę wykorzystać. W przeciwnym razie może zachodzić grzech zaniedbania.
- Nie jest grzechem niewzięcie udziału w wyborach, o ile nie ma to wpływu na wynik wybór w znaczeniu realnej szansy realizacji porządku społecznego według zasad katolickich czy przynajmniej prawa naturalnego.
Teraz konkretnie co do zadanego pytania:
Najpierw należy się postarać o wpływ na skład danej listy wyborczej, przedstawiając racje, zasady i ewentualne zastrzeżenia. Jeśli mimo starań dana lista nie jest zadowalająca pod względem kryteriów katolickich, to należy rozważyć, czy mimo tego są realne szanse na choćby częściowe wprowadzanie w życie katolickich zasad życia społecznego przez daną listę. Jeśli nie ma realnych szans na to, wówczas jest moralnie niedopuszczalny udział w popieraniu danej listy. Jeśli natomiast są realne szanse, wówczas jest moralnie dopuszczalne, a być może nawet wskazane popieranie takiej listy, mimo słusznych zastrzeżeń co do pojedynczych osób.
Przy okazji. Jak moralnie ocenić płacenie za usługi niejednoznacznych firm? Tzn. np. sklepów spożywczych, w których kupuje się potrzebne rzeczy, ale w większości sprzedają też artykuły typu antykoncepcja; produktów z państw, gdzie niejasne pozostaje, czy pieniądze pójdą na szpitale, czy bomby i kule (bo biudżet obejmuje wszystko); koncerny farmakologiczne, sprzedające życiowo niezbędne leki, ale też biorące udział w niemoralnych procederach; firmy komputerowe j internetowe, które zapewniają wiele niezbędnych usług, ale ich dyrekcja i / lub osoby odpowiadające za algorytmy (niekoniecznie sam produkt), świadomie lub nie, popierają poglądy antykatolickie itd.
OdpowiedzUsuń