Często trafne i cenne są dowody pojawiające się jakby przypadkowo i mimochodem. Oto jeden z nich:
X. bp Stułkowski (którego zresztą poznałem swego czasu podczas jego studiów we Wiedniu u neomarxisty, heretyka i wroga Kościoła x. P. M. Zulehner'a, który mu zafundował stypendium na zrobienie doktoratu u niego) w sposób bardzo oględny, ale szczery powiedział przede wszystkim:
- kult wszczęty przez s. Faustynę (a raczej przez x. Sopoćkę) był zakazany
- powodem zakazu były względy teologiczne (nie rzekomo - jak głosi oficjalna propaganda wyznawców faustyno-sopoćkizmu - niedokładne tłumaczenie)
- wbrew zakazowi rozpowszechniania tego kultu (zwłaszcza "Dzienniczka" wraz z "koroneczką") regularnie łamano ten zakaz, a czyniły to akurat współzakonnice s. Faustyny - co jest jaskrawym aktem nieposłuszeństwa i świadczy dobitnie o niekatolickim charakterze zarówno tego działania jak i samego kultu.
Za sprawą kardynała K. Wojtyły to nieposłuszeństwo zostało wypromowane i nagrodzone, zapewne dla rozsławienia jego rodzinnego Krakowa, co nie może być dziełem Ducha Świętego.
Przy okazji bp Stułkowski przejawia zarówno naiwność jak też myślenie protestanckie, twierdząc, że s. Faustyna była posłuszna Panu Jezusowi. Ona była posłuszna najwyżej swoim urojeniom, czy raczej sugestiom x. Sopoćki, który jest prawdopodobnie zakulisowym i właściwym autorem "Dzienniczka". To jest zupełnie coś przeciwnego do posłuszeństwa Panu Jezusowi. To całe grono nie zdało próby posłuszeństwa, gdyż mimo formalnego zakazu wydanego przez Stolicę Apostolską nadal rozpowszechniało rzekome objawienia, co jest dowodem diabelskiego pochodzenia (oprócz poważnych, demaskujących błędów teologicznych, o których już pisałem wielokrotnie, zwłaszcza tutaj).
Dlaczego katolicy zajmują się kultem prywatnych objawień, dysputami o tym? Jeżeli zjawa przychodzi, to przychodzi prywatnie. Na co rozstrzygać czy komuś się objawila czy nie. To jego sprawa i jego zdrowej lub chorej głowy. No i zjawy dopuścili wyłącznie katolicy. Inne wyznania jak choćby prawosławie takimi durnotami się nie zajmują
OdpowiedzUsuńTo nie muszą być durnoty. Są też autentyczne objawienia prywatne, które są znakiem obecności charyzmatów w Kościele i prowadzenia przez Bożą Opatrzność. Aczkolwiek jest to jedynie niewielki procent w porównaniu z fałszywymi objawieniami prywatnymi.
UsuńRozumiem. Ale z samej definicji to jest sprawa prywatna. I dlaczego się nią zajmować na poziomie kościoła. Bo inaczej to przypomina trochę Monty pajtona: objawiła jej się, czcijmy Jehowe. Nie, nie objawiła jej się, to diabeł.
UsuńSpytam jeszcze: czy są jakieś treści od zjaw uznanych, które cokolwiek wnoszą poza oczywistościami zawsze powtarzanymi: pokuta i straszenie?
Są prywatne w tym znaczeniu, że nie należą do publicznego Objawienia Bożego zakończonego wraz ze śmiercią ostatniego z Apostołów. Jednak mogą być skierowane przynajmniej w jakimś stopniu do całego Kościoła, jak np. co do ustanowienia święta Bożego Ciała, kultu Najśw. Serca, kultu Niepokalanego Poczęcia itd.
UsuńCzy diabelski charakter tego kultu oznacza, że jego uczestnicy (często nieświadomi powiązań) dopuszczają się kultu demonów?
OdpowiedzUsuńGruuubo. Jak demoniczny może być kult miłosierdzia Boga. Można też ustanowienic kult sprawiedliwości albo kult wszechwiedzy. Nie trzeba do tego zjawy żadnej
UsuńNależy czytać ze zrozumieniem. Czym innym jest prawdziwy katolicki kult Bożego Miłosierdzia, a czym innym kult Sopoćkowo-Faustynowy, który jest zafałszowaniem kultu katolickiego.
UsuńCzy jak czczę i rozważam Boże miłosierdzie, to zastanawiam się, czy to wymysł Sopoćkowy czy Kryśkowy? Czy w ogóle do tego jakiejś zjawy potrzebuję, żeby mi o miłosierdziu mówiła? Czy żeby rozważać Bożą Sprawiedliwość trzeba czekać na zjawę od Bożej Sprawiedliwości?
UsuńJak czczę i rozważam? Jeśli na podstawie źródeł Bożego Objawienia i autentycznego nauczania Kościoła, to ok. Jeśli na podstawie twórczości typu Sopoćko, Faustyna itp. to bardzo nie ok.
UsuńRozważać owszem, ale czy można otaczać kultem/czcić którykolwiek przymiot, nawet jeśli boski? To jak to w końcu jest?
UsuńTen ostatni komentarz 21 sierpnia 21:34 to ja pisałem? Jeśli ja , to be sensu jest. Moderacja długotrwała zrobiła mi zwiechę i nie wiem, czy wstydzić się komentarza, czy jednak to nie ja.
Usuńad Anonimowy
UsuńMyślę, że jak Pan wątpi po ok. dobie, to raczej nie Pan.
Podejście Ojców Pustyni do tego tematu jest dla mnie najlepsze. Sami nie prosili o prywatne wizje, objawienia i bardzo sceptycznie podchodzili do objawień. Prosili nawet w modlitwie, aby nie czynili żadnych cudów, nie otrzymywali proroctw itp., wszystko przez to, aby nie popaść w pychę i wyniosłość.
OdpowiedzUsuń"Jedna z anegdot przypisywana Ojcom Pustyni z IV wieku mówi o pewnym mnichu, któremu ukazał się diabeł w postaci anioła światłości. Przybysz rzekł do świętego starca: „Ja jestem Gabriel i zostałem posłany do ciebie!”. „Sprawdź – odpowiedział mnich – czy to nie do kogoś innego zostałeś posłany, bo ja tego nie jestem godny”. Sądząc po liczbie i popularności u schyłku drugiego milenium przeróżnych objawień prywatnych daleko nam do pokory i roztropności egipskich pustelników"