Pytanie dotyczy dwóch zasadniczych kwestij teologicznych:
1. pojęcia ofiarowania, czyli ofiary kultowej, w świetle zwłaszcza Bożego Objawienia,
2. wyrażenia "ciało i krew, dusza i bóstwo" Jezusa Chrystusa, czyli tematyki chrystologicznej i sakramentologicznej.
W świetle zarówno religioznawstwa jak też Bożego Objawienia przekazanego w Piśmie św. i Tradycji Kościoła jest zupełnie jasne, że w ofierze kultowej składana jest rzecz stworzona, która wyraża czy to postawę duchową oddania czci istocie czczonej, czy też zastępczo nawet samą osobę oddającą cześć istocie, do której skierowana jest ofiara. Przedmiot czy rzecz ofiarowywana ulega zniszczeniu względnie unicestwieniu, czy to w sposób rytualny (np. spalenie, spożycie) czy naturalny (pozostawienie na pożarcie dzikim zwierzętom czy na rozkład w procesie fizykalno-chemicznym). Innymi słowy: to, co jest ofiarowywane kultycznie, ulega przemianie, czego wyrazem jest zniszczenie.
"Ofiara, najmilsi bracia, jest wyniszczeniem. Dosyć spojrzeć pobieżnie przez wszystkie wieki na dzieje ludzkości. U wszystkich narodów, we wszystkich religiach ukazuje nam się obrządek nad wszystkie inne górujący jako główny czyn religii społeczeństwa, polegający zawsze na jakimś zniszczeniu, zabijaniu bydląt, paleniu kadzideł, lub czymś podobnym. Ma się rozumieć, nie każde zniszczenie jest ofiarą, ale tylko takie, które się czyni na cześć Boga, w imieniu ludu, aby uznać najwyższe Jego panowanie nad wszelkim stworzeniem i ubłagać Go ludziom. Stąd to gdy w przenośnym znaczeniu dajemy nazwę ofiary naszym prywatnym sprawom lub nawet wnętrznym aktom, tylko takie uczynki ofiarami zowiemy, które są trudne, bolesne, słowem, które są jakimś choć częściowym wyniszczeniem samego siebie, z utratą rzeczy nam drogiej, z przytłumieniem uczuć serca, w szlachetnym celu tj. dla czci Bożej lub dobra bliźniego. Ale tu mowa o ofierze w ścisłym znaczeniu, tj. o zniszczeniu rzeczy widomej, przez kapłana przedstawiciela ludu, na cześć Boską wykonywanym. Takie ofiary miał stary zakon, ale to były tylko figury; takie ofiary miało pogaństwo, ale to były świętokradztwa.
U nas chrześcijan, najmilsi, u nas tylko jest jedyna prawdziwa ofiara, Bogu nieskończoną cześć a ludziom wszelkie zbawienie przynosząca. Tą ofiarą, jak wiemy, jest śmierć krzyżowa Syna Bożego, w której ofiarnikiem i ofiarą jest sam Bóg-człowiek, a ofiarowaniem śmierć dobrowolnie podjęta. Ta ofiara gdy się raz spełniła, stało się zadosyć najobfitszej sprawiedliwości Bożej za niezliczone świata przestępki – ale miłości, najmilsi bracia, nie stało się zadosyć. Serce Jezusa żądało, aby ta sama ofiara, w oczach każdego z nas, nie raz lecz co dzień na każdym miejscu się powtarzała, co jest najcelniejszym miłości czynem i dowodem. I istotnie, co dzień po całym świecie powtarza się, raczej odtwarza się ofiara krzyżowa, już nie krwawa, jak na krzyżu, bo już okup grzesznego świata wypłacony, bo już Bóg przebłagany – ale niekrwawa, jak przystoi zakonowi łaski, i miłością samą gorejąca, czysta, święta, nieskończenie drogocenna: tak iż Bóg pięknością i wonnością jej niejako zachwycony, odrzuca wszystkie inne ofiary: "Nie mam chęci do was – mówi Pan Zastępów do starozakonnych ofiarników przez usta Malachiasza proroka – i daru nie przyjmę z ręki waszej: bo od wschodu słońca aż do zachodu wielkie jest imię moje między narody, a na każdym miejscu poświęcają i ofiarują imieniowi memu ofiarę czystą, bo wielkie jest imię moje między narody" (Malach. 1, 10-11).
Ale jeśli w tajemnicy Ołtarza jest prawdziwa ofiara, musi też być prawdziwe i rzeczywiste wyniszczenie. Lecz jakimże sposobem Chrystus, który, jak mówi Pismo, raz "zmartwychpowstawszy już więcej nie umiera" (Rzym. 6, 9), jakimże, mówię, sposobem wyniszczać się może w ofierze Mszy św.? Ach! Jakim sposobem Jezus wyniszcza się na ołtarzu?! Spojrzyjmy na ołtarz, najmilsi, na tę drobną hostię – jeżeli mamy iskierkę wiary w duszy i iskierkę miłości w sercu – a jużeśmy zrozumieli. Oto kapłan, widomy namiestnik prawdziwego wielkiego Kapłana naszego, wymówił słowa sakramentalne, i tymi słowy, gdyby mieczem ofiarniczym, jak mówią Święci Ojcowie, ofiarę żywą wprawił w stan wyniszczenia, do śmierci zgoła podobny, bliski stanowi ofiary zabitej. Patrzmy tylko – oto Król królów i Pan panujących, Sędzia żywych i umarłych, słońce miasta niebieskiego, rzeczywiście leży na ołtarzu, jak ofiara zabita, w postaci rzeczy martwej, w postaci pokarmu! Podobnie jak baranek ofiarny zabitym być musiał, zanim go pożywali, którzy w ofierze uczestnictwo mieli, tak samo i nasz niepokalany Baranek, mieczem słów sakramentalnych dosiągniony, składa wszelkie a wszelkie ślady życia, przybiera postać istoty martwej, aby tak móc być pożywanym od uczestników tej świętej ofiary. Nie tylko więc mistycznie, w podobieństwie, bywa zabitym, lecz rzeczywiście, o ile to stan pokarmu wymaga, wyniszczonym zostaje. Jest więc św. ofiara nasza na ołtarzu żywą, razem i zabitą; wszystkie członki ma w najświętszej Hostii, a nie rusza się i żadnego znaku życia nie objawia; rozlane są wdzięki na ustach Jego (Ps. 44, 3) – jak mówi Psalm – a głosu żadnego nie wydaje. Najpiękniejszy urodą między synami ludzkimi, ma kształt okruszyny chleba! Jeszcze więcej powiem: tak zupełnie jest śladów życia wyzuty, że każdy może Go dowoli brać, przenosić, miotać, czynić z Nim co tylko się podoba, używać Go nawet do niegodziwych, bezbożnych i świętokradzkich celów – i w samej rzeczy niestety piekło nauczyło ludzi nadużywać w taki sposób tego cudu miłości. Ach! nie jestże to, najmilsi, prawdziwe wyniszczenie, zdumiewający stan śmierci, przedziwna ofiara? Tak jest, w istocie, bo to jest ofiara właściwa miłości, ofiara Serca Jezusowego, a miłość, jak dobrze mówią, jest przemyślna, wymysły serca są zawsze przedziwne, a najprzedziwniejszym wymysłem najmiłościwszego Serca jest właśnie ten, że będąc nieśmiertelnym, znalazł sposób co dzień za nas umierać i w tym stanie ofiary zabitej na ołtarzach naszych trwać wiekuiście, i co dzień, jak zechcemy, od nas być pożywanym."
Drugą kwestię rozpatrzmy najpierw osobno, czyli niezależnie od idei ofiarowania. Otóż sama w sobie wzięta, jest to formuła określająca Obecność Jezusa Chrystusa w Eucharystii (podawana we wielu dokumentach Kościoła). Są to dogmatyczne składniki Osoby Jezusa Chrystusa, wyrażające Jego pełną istotową Obecność: "ciało, krew i dusza" odpowiadają Boskiemu Człowieczeństwu, "bóstwo" jest odpowiednikiem Boskiej Natury Syna Bożego, który jest współistotny Ojcu (consubstantialis, ομοουσιος).
Przejdźmy teraz do formuły jako całości. Jest oczywiste, że należy ją rozumieć w sensie eucharystycznym. Cały Chrystus, zarówno jako Syn Boży jak też jako prawdziwy Człowiek, złożył Siebie Ojcu w ofierze na Krzyżu. Było to możliwe dzięki jedności Osoby, która od momentu Wcielenia zawiera także osobowość ludzką (krew, ciało i duszę). Celem Wcielenia było właśnie dokonanie jedynej i niepowtarzalnej, doskonałej Ofiary, która wypełnia i nieskończenie przewyższa wszystkie i wszelkie ofiary Starego Przymierza (mówi o tym dobitnie List do Hebrajczyków). Dlatego właśnie Syn Boży stał się Człowiekiem: On złożył swoje Człowieczeństwo w ofierze na krzyżu. Uczynił to jako Bóg-Człowiek, Syn Boży i syn Maryi Dziewicy, ale nie ofiarował Swego bóstwa lecz Swoje człowiecze życie, Swoje Człowieczeństwo (ciało, krew i duszę), gdyż tylko ono według naturalnych właściwości natury ludzkiej było śmiertelne (a po Zmartwychwstaniu jest nieśmiertelne).
Tak więc teologicznie poprawnie mówimy o Obecności "ciała i krwi, duszy i bóstwa" Jezusa Chrystusa w Eucharystii. Jednak niepoprawne - a właściwie heretyckie - jest mówienie o ofiarowaniu "ciała i krwi, duszy i bóstwa" Jezusa Chrystusa. Powiedzmy jeszcze raz, z prostego powodu: ponieważ sam Jezus Chrystus nie ofiarował, tzn. ani nie zniszczył, ani nie unicestwił, ani nie przemienił Swojego Bóstwa na krzyżu.
Mówienie o ofiarowaniu bóstwa Jezusa Chrystusa jest tylko wtedy logicznie spójne, gdy się to "bóstwo" rozumie jako niewspółistotne Ojcu, czyli różne od Boskiej Natury Boga Ojca, czyli jakby stworzone, a to jest nic innego jak pogląd judaizującej herezji ariańskiej.
Post scriptum 1
Zrzuty pochodzą z książki: Ewa K. Czaczkowska, Siostra Faustyna. Biografia świętej.
Nie dziwią też próby obrony. Są one zasadniczo różne i ze sobą niespójne.
1.
Ten argument jest nietrafny, gdyż zawiera pomieszanie natur. Zasadnicza jest prawda, że ofiara Kościoła jest uobecnieniem i włączeniem się w Ofiarę, którą złożył sam Jezus Chrystus. Jezus Chrystus nie ofiarował Swojej Osoby, gdyż jest jako Syn drugą Osobą Trójcy Przenajświętszej współistotną Ojcu, lecz Swoje Człowieczeństwo. Jedność bosko-ludzkiej Osoby Jezusa Chrystusa, łączącej Bóstwo i Człowieczeństwo w jednym podmiocie działania, nie oznacza ani utraty przymiotów boskich ani ludzkich. Tym samym: o ile Osoba Jezusa Chrystusa jest prawdziwym Bogiem, nie może być ofiarowana. Może być ofiarowana wyłącznie jako Człowiek, czyli "ciało, krew i dusza".
Dogmatyczna reguła "wymiany przymiotów" (communicatio idiomatum) dotyczy wyłącznie przyjęcia przymiotów drugiej natury, a nie utraty własnych przymiotów. Konkretnie: poprawne jest powiedzenie, że Syn Boży (w znaczeniu bosko-ludzkiej Osoby) umarł na krzyżu, podobnie jak powiedzenie, że Syn Maryi (w znaczeniu bosko-ludzkiej Osoby) odpuszczał grzechy i zbawił świat. Jednak herezją jest powiedzenie, że Bóstwo Jezusa Chrystusa umarło na krzyżu czy że Jego Człowieczeństwo (w znaczeniu natury ludzkiej) odpuszczało grzechy i zbawiło świat.
2.
X. Różycki argumentował, że "bóstwo" w tej formule nie oznacza natury boskiej lecz "Osobę Boską Jezusa" i tym samym może być ofiarowane. W ten sposób x. Różycki odszedł od linii argumentacji x. Sopoćki, pośrednio przyznając, że nie jest ona trafna.
Odpowiedź jest już częściowo zawarta w odpowiedzi na argumentację x. Sopoćki. Należy zauważyć sprzeczność zarówno wobec interpretacji słowa "bóstwo" u x. Sopoćki jak też wobec textu samej formuły.
Po pierwsze nic nie wskazuje na słuszność takiej interpretacji. Słowo polskie "bóstwo" w języku teologicznym jest zawsze synonimem "natury boskiej". Jedynie w języku potocznym może być synonimem słowa "bożek" czy "idol". Czyżby x. Różycki na prawdę uważał, że to drugie znaczenie mogło zostać użyte przez samego Pana Jezusa (według relacji s. Faustyny)?
Po drugie x. Różycki widocznie tutaj nie tylko rozróżnia, ale wprowadza podział między Osobą Syna Bożego w znaczeniu trynitarnym i Osobą Jezusa Chrystusa obejmującą Bóstwo i Człowieczeństwo. Ten podział jest teologicznie fałszywy, właściwie heretycki, gdyż stoi w sprzeczności z nauczaniem Soboru Chalcedońskiego o jedności bosko-ludzkiej Osoby Jezusa Chrystusa, czyli jedności przedwiecznego Syna Bożego i człowieczeństwa.
Po trzecie, x. Różycki fałszywie interpretuje słowa Soboru Trydenckiego, które zostały użyte w tej formule. Otóż formuła soborowa z całą pewnością mówi o tym, że w Eucharystii jest obecne nie tylko Człowieczeństwo ("ciało, krew, dusza"), lecz także Bóstwo Jezusa Chrystusa, czyli prawdziwy Bóg. Dlaczego więc nie można ofiarować tego Bóstwa? Ano dlatego, ponieważ czym innym jest orzeczenie o obecności, a czym innym orzeczenie o ofiarowaniu. To drugie może być wyłącznie włączeniem się do Ofiary Jezusa Chrystusa: On jako prawdziwy Bóg i prawdziwy Człowiek ofiarował Swoje Człowieczeństwo, nie Swoje Bóstwo, gdyż ani nie przestał być Bogiem, ani Jego Bóstwo nie uległo przemianie, a tym bardziej zabiciu.
Po czwarte x. Różycki wskazuje na List do Efezjan na potwierdzenie swojej interpretacji. Jest to również nietrafne. Otóż przede wszystkim chodzi zapewne o List do Filipian 2,5-11:
Te słowa w żaden sposób nie potwierdzają, jakoby Jezus Chrystus ofiarował Swoje Bóstwo, lecz mówią o Jego uniżeniu samego Siebie do postaci "sługi", bez zatracenia Boskości i tym samym bez jej ofiarowania.
3.
Trzeci argument obrońców tej formuły wskazuje na tzw. modlitwę anioła z Fatimy.
Po pierwsze ta modlitwa jest znana dopiero z późniejszych zapisków s. Łucji i nie jest zawarta w aktach z 1930 r. zatwierdzających objawienia Matki Bożej z 1917 r. Tym samym ta modlitwa nie ma ze strony Kościoła żadnego potwierdzenia zgodności z wiarą katolicką czy nadprzyrodzoności.
Po drugie znamienna jest rzekoma wypowiedź s. Łucji wobec zastrzeżeń teologicznych odnośnie tych rzekomych słów anioła, mianowicie sarkastyczne zdanie, że "widocznie anioł nie studiował teologii". Otóż przede wszystkim musiałoby być solidnie poświadczone, że s. Łucja tak powiedziała. Gdyż taka wypowiedź odnośnie prawd wiary nauczanych przez Kościół uroczyście od starożytności z pewnością nie świadczy ani o szacunku dla asystencji Ducha Świętego w Kościele, ani o pokorze. Sprawa nie dotyczy bowiem jakichś drobiazgowych sporów teologicznych, lecz
- formuły dogmatycznej, która bez wątpienia została użyta w tym zdaniu, a której
- użycie w danym kontekście i znaczeniu uderza w elementarne zasady nauczania Kościoła odnośnie zarówno Osoby Jezusa Chrystusa jak też Jego dzieła zbawczego.
W końcu po trzecie: przywoływanie tych słów w argumentacji jest właściwie przyznaniem, że zastrzeżenia teologiczne są słuszne, skoro pozostaje tylko cyniczny sarkazm.
Warto także odnotować, że niemiecki ksiądz i słynny pisarz katolicki Wilhelm Hünermann w swojej książce z 1954 r. - wydanej oczywiście z imprimatur kościelnym - podaje słowa tzw. modlitwy anioła z Fatimy nie zawierające ofiarowania bóstwa:
Sprawa jest o tyle poważna, że dotyczy nie tylko miejsca i znaczenia teologii w Kościele, lecz istoty wiary katolickiej. Według nauczania Kościoła nadprzyrodzony akt wiary nie jest ślepą uległością, wymagającą pogardy i odrzucenia racjonalnego, poprawnego myślenia (jak to jest zarówno w protestantyźmie, jak też w talmudyźmie i islamie). Wiara katolicka zakłada poprawne używanie zasad rozumowych, nawet myślenia filozoficznego we właściwym sensie. Argumenty rozumowe zarówno podprawadzają do aktu wiary, jak też mu towarzyszą, wspierają, a także czerpią nadprzyrodzone światło z prawd objawionych. Naucza o tym zwłaszcza Sobór Watykański I, a także Sobór Watykański II. Tak więc chodzi ostatecznie o istotę i charakter wiary katolickiej.
Czcigodny Księże dziękuję za to wyjaśnienie. Mam wrażenie, że koresponduje ono (przynajmniej w warstwie objaśnienia choć niekoniecznie konkluzji) z wywodem ks. Czesława Bartnika (https://www.google.pl/url?sa=t&source=web&rct=j&url=http://www.dogmatyka.pl/TwP/2,2/TwP_02,2(2008)267-270.pdf&ved=2ahUKEwix35H2r_XZAhUpAZoKHR_xBMIQFjAAegQICBAB&usg=AOvVaw0Ss7TWdW3XyhR2A2S3r1cK). Mam jednak pytanie o wnioski płynące z tego wyjaśnienia. Czy zatem odmawianie Koronki do Miłosierdzia Bożego w obecnym kształcie wiąże się z wypowiadaniem heretyckich sformułowań? A w związku z tym kolejne: czy (czasem przecież zadają ją spowednicy) albo jak odmawiać właściwie koronkę?
OdpowiedzUsuńZ góry Bóg zapłać za odpowiedź.
Formuła "ofiaruję Ci... Bóstwo" jest heretycka, aczkolwiek wielu, także duchownych nie zdaje sobie z tego sprawy i nie są gotowi przyjąć tego faktu do wiadomości.
UsuńIstnieje starsza forma Koronki do Miłosierdzia Bożego, nie zawierająca błędów teologicznych i zatwierdzona przez władze kościelne. Można są znaleźć w starszym modlitewnikach, obecnie także w internecie (wystarczy wpisać w wyszukiwarkę: starsza koronka do Miłosierdzia Bożego).
Nie mam facebooka dlatego swoje pytanie zadam tutaj, bo pośrednio odnosi się ono do "koronki" i samej św. Faustyny. Otóż, jeśli przekazana przez nią modlitwa zawiera błąd teologiczny, to czy Kościół słusznie ogłosił ją świętą? Idąc dalej czy zdarzyła się w historii Kościoła "desakralizacja" jakiejś osoby z uwagi na rewizję poglądu na temat jej świętości?
OdpowiedzUsuńSą tutaj różne kwestie.
UsuńKluczowa jest kwestia pochodzenia rzekomych objawień danych s. Faustynie. Z powodu ich treści - o której tutaj mowa - nie mogą one pochodzić od Boga. To jednak zasadniczo nie wyklucza osobistej świętości danej osoby, nawet jeśli uległa złudzeniu szatańskiemu, mimo - a może właśnie z powodu - poddania się kierownictwu duchowemu danego spowiednika.
Drugą kwestią jest wiarygodność s. Faustyny, tzn. czy i na ile wiarygodne są jej zapiski znane obecnie. Tutaj sprawa jest także skomplikowana, gdyż jest wiele dziwnych okoliczności, które mogą podważać autentyczność znanej obecnie wersji "Dzienniczka".
W końcu jest kwestia samej treści "Dzienniczka", zakładając jego autentyczność czyli pochodzenie od s. Faustyny. Otóż nie trzeba być wytrawnym teologiem, by dostrzec poważne problemy, jak wysławianie s. Faustyny ponad wszystkich świętych wraz z Matką Bożą. Normalny katolik o zdrowym wyczuciu już nawet spontanicznie dostrzega w czymś takim mamienie szatańskie. Brak tego wyczucia źle świadczy o cnotach teologalnych u danej osoby. Tym samym należy mieć poważne wątpliwości co do osobistej świętości s. Faustyny.
Na koniec: po Soborze Watykańskim II wyrzucono z kalendarza liturgicznego cały szereg świętych czczonych od wielu wieków. Jest to dowód na to, że jest możliwa "dekanonizacja" przynajmniej formalnie. Tym samym możliwe jest - a nawet bardzo prawdopodobne - usunięcie z kalendarza liturgicznego osób kanonizowanych według znacznie okrojonych zasada po Vaticanum II.
Co zrobić, kiedy we wspólnocie odmawiana jest Koronka? Mogę w niej uczestniczyć, ale przemilczać w duchu słowa o ofiarowaniu Bóstwa?
UsuńCzy lepiej jest modlić się indywidualnie, ale nie korzystać z wersji s. Faustyny, tylko z wersji ks. Andrasza?
Generalnie jeżeli modlę się indywidualnie, to preferuję Różaniec, gdyż jest to bardzo istotna modlitwa i ważna dla Matki Bożej, Matki Miłosierdzia, która może u swego Syna wszystko nam wyprosić.
Jeśli można uniknąć udziału, należy unikać. Jeśli udział jest obowiązkowy, to wcale nie odmawiać albo przynajmniej pomijać ofiarowanie Bóstwa. Albo odmawiać w tym czasie modlitwę bezsprzecznie uznaną przez Kościół jak tradycyjną koronkę do Miłosierdzia Bożego albo różaniec.
UsuńJeśli się zdarzyło odmówić, czy to jest akt herezji?
UsuńAkt herezji zakłada świadome odrzucenie przynajmniej jednej z prawd wiary. Tym samym bezwiedne czy bezmyślne odmówienie heretyckiej koronki nie jest aktem heretyckim.
Usuńhttp://archiwum.rycerzniepokalanej.pl/articles.php?article_id=72
OdpowiedzUsuńChciałem zapytać o wyjaśnienie w przytoczonym linku
"W Koronce nic nie wskazuje na to, żeby "Bóstwo Jezusa" rozumieć tylko jako Jego Boską naturę, wspólną wszystkim Osobom Trójcy. Jest wręcz przeciwnie - skoro mówi się o "Bóstwie Jezusa", a nie o "bóstwie" po prostu, to rozumie się je jako coś przynależnego tylko Drugiej Osobie Boskiej. A tym, co się wyróżnia, jest właśnie Osoba Jezusa, którą modlący się ofiarowuje Ojcu."
UsuńCzy to nie jest właśnie herezja ariańska, która odróżnia Bóstwo Ojca od Bóstwa Chrystusa?
Bóstwo jest JEDNO, a więc TO SAMO.
"co się wyróżnia, jest właśnie Osoba Jezusa, którą modlący się ofiarowuje Ojcu."
Ale w treści modlitwy nie ma słów:"ofiaruję Ciało, Krew, Duszę i Osobę Jezusa", tylko "ofiaruję Ciało, Krew, Duszę i Bóstwo Jezusa Chrystusa".
To jest jedynie powtórzenie oficjalnej narracji sanktuarium łagiewnickiego, bez jakiejkolwiek wartości argumentacyjnej. Czyli prymitywna propaganda, nic więcej.
Usuń"W końcu jest kwestia samej treści "Dzienniczka", zakładając jego autentyczność czyli pochodzenie od s. Faustyny. Otóż nie trzeba być wytrawnym teologiem, by dostrzec poważne problemy, jak wysławianie s. Faustyny ponad wszystkich świętych wraz z Matką Bożą." - mógłby Ksiądz to sparafrazować bo nie rozumiem trochę.
OdpowiedzUsuńśw. Faustyna sam się wysławia czy wierni?
Rzekome słowa Pana Jezusa do niej - zapisane w "Dzienniczku" - tak ją wywyższają.
UsuńNie wydaje mi się, żeby w Dzienniczku (co do którego również mam wątpliwości), były jakieś fragmenty, które stawiały by św. Faustyne ponad Matke Bożą. To by nie przeszło nawet w posoborowiu, może to kwestia kontekstu itp. Jeśli Ksiądz może to prosze podać ów fragmenty.
UsuńPodam.
UsuńPolecam tę serię: https://www.youtube.com/watch?v=yI5_4Pi0e8w
UsuńTu jest sporo przykładów
Dankon pro via partopreno en la diskutado :-)
UsuńNedankinde :)
UsuńJa podam: Dz 707 "Teraz wiem, że kochasz mnie nie dla łask i darów, które ci okazuję, ale wola Moja droższa ci jest niż życie. Dlatego łączę się z tobą tak ściśle, jak z żadnym innym stworzeniem".
UsuńNasuwa się pytanie na przykład takie: czyli bardziej niż z Maryją?
To jest właśnie jedno z wielu bluźnierstw "Dzienniczka".
UsuńOdnośnie jeszcze ofiarowania człowieczeństwa (pytanie też zadał już ktoś pod innym wpisem, ale nie widziałem odpowiedzi). Czy nieśmiertelna dusza, która przecież nie mogła zostać unicestwiona, również została przez Chrystusa ofiarowana?
OdpowiedzUsuńJak rozumieć księdza słowa: "Może być ofiarowana wyłącznie jako Człowiek, czyli 《ciało, krew i dusza》" ?
Ofiarowanie nie oznacza unicestwienia. Także ciało jest w ofiarowaniu zabite, nie unicestwione. W przypadku duszy ofiarowanie polega na udziale w śmierci, czyli oddzieleniu od ciała, przez co dusza doświadcza swego rodzaju braku (dlatego właśnie ostatecznie jest zmartwychwstanie).
UsuńCo Xsiądz sądzi o argumentacji o koronce zawarte w poniższym linku?
OdpowiedzUsuńhttps://myslkatolicka.blogspot.com/2021/02/potepienie-nabozenstwa-do-miosierdzia.html?m=1
Mało w tym argumentacji.
UsuńAnonimowy: "Ja podam: Dz 707 "Teraz wiem, że kochasz mnie nie dla łask i darów, które ci okazuję, ale wola Moja droższa ci jest niż życie. Dlatego łączę się z tobą tak ściśle, jak z żadnym innym stworzeniem".
OdpowiedzUsuńNasuwa się pytanie na przykład takie: czyli bardziej niż z Maryją?"
Analogicznie: "Gdy Jezus to usłyszał, zadziwił się i rzekł do tych, którzy szli za Nim: «Zaprawdę, powiadam wam: U nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary." (Matt. 8:10 BTP)"
Czy to znaczy, że setnik miał większą wiarę niż Matka Pana? A może, że Maryja nie była częścią Izraela? A może w obu przypadkach chodziło o hiperbolę?
Słowa Pana Jezusa odnoszą się ewidentnie do ludzi, których nauczał, nie do wszystkich wierzących. To jest jasne w kontekście. Natomiast słowa z "Dzienniczka" odnoszą się do s. Faustyny z jednej strony oraz do wszystkich stworzeń z drugiej strony, więc nie można ich obronić.
UsuńZ cały szacunkiem, mam inne zdanie. Oczywiście, że ważny jest kontekst. Obie te wypowiedzi przy wszystkich różnicach mają jedno wspólne – charakter wypowiedzi, której nie można brać dosłownie, bo jest hiperbolą. Myślę, że Ksiądz Doktor zgodzi się ze mną, że Matka Pana należała do osób, które Pan Jezus nauczał, i że wśród wszystkich uczniów była pierwszą uczennicą, bo miała największą wiarę. Tak samo to Ona jest tą, która wśród wszystkich stworzeń zajmuje miejsce uprzywilejowane, tzn. pierwsze, i że Pan łączy się z Nią najściślej ze wszystkich stworzeń. I jeśli ta cytowana przeze mnie wypowiedź Pana zapisana w Ewangeliach nie jest powodem dla Księdza do odrzucenia Ewangelii, prosta uczciwość intelektualna domaga się, żeby z powodu analogicznej wypowiedzi zapisanej Dzienniczku nie odrzucać Dzienniczka.
OdpowiedzUsuń***
Ten wpis jest jednak o czymś innym. Widzę, że Dzienniczkowi poświęca Ksiądz Doktor inne wpisy. Natomiast jeśli chodzi o temat tego wpisu, to najpierw drobna uwaga odnośnie cytatu biblijnego. Pisze Ksiądz: „Po czwarte x. Różycki wskazuje na List do Efezjan na potwierdzenie swojej interpretacji. Jest to również nietrafne. Otóż przede wszystkim chodzi zapewne o List do Filipian 2,5-11:”
Myślę, że ks. Różycki miał na myśli Ef 5,2: „(…) i postępujcie drogą miłości, bo i Chrystus was umiłował i samego siebie wydał za nas w ofierze i dani na woń miłą Bogu”.
***
Natomiast do treści modlitwy: „Ojcze Przedwieczny, ofiaruję Ci Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo najmilszego Syna Twojego, a Pana naszego Jezusa Chrystusa, na przebłaganie za grzechy nasze i całego świata.” Oczywiście nie chodzi tu o składnie ofiary w znaczeniu kultycznym, czyli nie jest to składanie Bogu Ojcu ofiary z bóstwa Jezusa, (coś takiego nie jest możliwe) ale raczej ofiarowanie czyli zanoszenie Bogu Ojcu ofiary złożonej przez Pana i obecnej w Eucharystii. Nie ma w tym nic heretyckiego, ale jest dobre, słuszne i zbawienne. I wielka szkoda, że Czcigodny Ksiądz odwodzi innych od odmawiania koronki.
1. Nic nie wskazuje na hiperbolę, ani w jednym ani w drugim przypadku. Słowa Pana Jezusa "takiej wiary" - biorąc dokładnie - nie mówią o wielkości wiary, lecz o rodzaju wiary. Wiara Matki Najświętszej była innego rodzaju, w pewnym sensie z innej ligi, gdyż jest to osoba wyjątkowa. I jeszcze raz: te słowa odnoszą się w sposób jasny do publiczności, którą Pan Jezus nauczał, a nic nie wskazuje na to, by Matka Najświętsza należała do niej. W słowach tych Pan Jezus stawia tego człowieka za wzór wiary, zaś Jego Matka, której wiara miała jeszcze pozostawać w ukryciu, miała wiarę niedoścignioną, ponad wszelkimi wzorami, co dopiero potem Pan Jezus objawił Apostołom i nam.
UsuńZupełnie inaczej sprawa wygląda w słowach z "Dzienniczka", które są proste i jasne. Nic nie wskazuje na ich sens przenośny czy hiberboliczny.
Zresztą jest wiele powodów do odrzucenia nadprzyrodzonego pochodzenia "Dzienniczka". To jest tylko jeden z przykładów bluźnierstw w nim zawartych.
2. Także Ef 5,2 nie stanowi dowodu na korzyść ofiarowania Bóstwa. Wydanie siebie należy oczywiście rozumieć w połączeniu z Listem do Hebrajczyków rozdz. 10, gdzie jest ewidentnie mowa o związku Ofiary Chrystusa z Jego Wcieleniem, czyli Człowieczeństwem. Tym samym jasne jest, że Chrystus ofiarował Ojcu swoje Człowieczeństwo, nie Bóstwo, które przecież jest współistotne Ojcu. Owo "siebie" jest uprawnione na podstawie unii hipostatycznej, gdyż Osoba (czyli hipostaza) Jezusa Chrystusa obejmuje także człowieczeństwo. W żaden sposób nie jest powiedziane, że Chrystus wydał swoje Bóstwo za nas.
3. Po pierwsze, jest mowa dosłownie o ofiarowaniu, nie o przynoszeniu. Po drugie, jaki charakter miałoby mieć owo przynoszenie jeśli nie kultyczny? Chodzi przecież ewidentnie o duchowe włączenie się w Ofiarę Jezusa Chrystusa. Tutaj można mieć pewne zastrzeżenia, ale wystarczy odróżnić między ofiarą sakramentalną a duchową. Natomiast na czym polega heretyckość, a nawet wręcz apostacki charakter ofiarowania Bóstwa Jezusa Chrystusa, wyłożyłem już wielorako, zwłaszcza opierając się na interpretacji podanej przez x. Różyckiego. Moim obowiązkiem jako teologa i kapłana jest wskazywanie na to i ostrzeganie w trosce o wiarę i zbawienie dusz. Mamy bowiem do czynienia z podstępnym oszustwem na potężną skalę. Jednak prawda kiedyś na pewno zwycięży.
Teza: Syn Boży stał się Człowiekiem: On złożył swoje Człowieczeństwo w ofierze na krzyżu. Uczynił to jako Bóg-Człowiek, Syn Boży i syn Maryi Dziewicy, ale nie ofiarował Swego bóstwa lecz Swoje człowiecze życie, Swoje Człowieczeństwo (ciało, krew i duszę), gdyż tylko ono według naturalnych właściwości natury ludzkiej było śmiertelne (a po Zmartwychwstaniu jest nieśmiertelne).
OdpowiedzUsuńOdp. Jest tu negacja tego, że Syn Boży w momencie wcielenia opuszczając Niebo przerwał łączność z Ojcem w Swojej Boskiej świadomości. Jest to też negacja tego, że Ojciec również złożył ofiarę posyłając Syna i tracąc z nim świadomą łączność. Został użyty zbyt duży kwantyfikator. Otóż to, co stanowi istotę Trójcy co do sposobu bytowania jest JESTEM. Co do zaś sposobu poznania istotą jest miłość. Sposób bytowania w momencie wcielenia w Synu Bożym się nie zmienił. Zmienił się natomiast sposób poznania miłości do Ojca i Ducha z Boskiej na ludzką. Przy wcieleniu zarówno Ojciec, Syn jak i Duch Święty ponieśli dokładnie tą samą ofiarę kenozy czyli uniżenia poznawania siebie nawzajem. Ofiarowanie bóstwa Syna Ojcu nastąpiło na krzyżu gdy Jezus zawołał: "Eloi, Eloi, lema sabachthani, to znaczy: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił". Jezus mówi nie Ojcze lecz Boże co oznacza, że opuścił Go jako człowieka sposób poznania Ojca i Ducha. Dlatego też mówi dwukrotnie "Eloi" (Elohim dosł. Bogowie). W tym momencie co do sposobu poznania złożyły jednocześnie Trzy Osoby Boskie. Taki sposób był konieczny z tego powodu, że żeby grzech był zupełnie wymazany musiało znaleźć się jakieś "puste" miejsce w świadomości Bożej gdzie grzech mógłby zostać anihilowany.
Przykro mi, to są herezje i bluźnierstwa, nie mające żadnych podstaw ani w Piśmie św., ani w Tradycji, ani w Magisterium Kościoła. To jest natomiast taka sama linia rozumowania jak u x. Różyckiego: zepchnięcie Bóstwa do poziomu stworzeń.
UsuńSłowa Pana Jezusa na krzyżu są modlitwą wziętą z Psalmu 22. Jest to modlitwa wyrażająca właśnie człowieczeństwo Jezusa Chrystusa, a Jego Bóstwo zawsze pozostawało istotowo zjednoczone z Bóstwem Ojca i Ducha Świętego.
file:///C:/Users/Dawid/Downloads/8546-Tekst%20artyku%C5%82u-22249-1-10-20200407.pdf
OdpowiedzUsuńMógłby xiądz odnieść się do tego? I czy można modlić się tą Koronką z zamienieniem "Bóstwa" na "Osobę"?
Link nie jest dostępny.
UsuńZastąpienie słowa "Bóstwo" przez słowo "Osoba" nie ma sensu, ponieważ "krew, ciało i dusza" oznaczają człowieczeństwo, a Osoba Jezusa Chrystusa łączy w sobie Bóstwo i Człowieczeństwo. Teologicznie poprawne byłoby natomiast ofiarowanie Osoby, czyli nie wyliczając dodatkowo z osobna krwi, ciała i duszy.
Taki "link" to zaledwie adres lokalny i będzie działał tylko na komputerze na którym go wygenerowano i na którym znajduje się ten plik. W celu udostępnienia na zewnątrz, niezbędne jest umieszczenie go na serwerze.
UsuńKsiadz Olewiński w swoim artykule referuje nie do chrześcijańskiego pojęcia Ofiary, lecz do pojęcia pogańskiego - tj. takiego, w którym ofiara jest czymś, co jest "niszczone", co się traci, co jest czymś, co przynosi się do bóstwa, aby je "przekupić".
OdpowiedzUsuńJest to całkowicie sprzeczne z chrześcijańskim pojęciem Ofiary.
Pojęcie „ofiara” w swoim pierwotnym, biblijnym znaczeniu to pewien sposób praktykowania relacji, połączenia z kimś. Stąd np. w ST sporo ofiar pokarmowych, które ofiarujący ze smakiem zjadał (trudno to uznać za „stratę”).
Zresztą podkreśla to symbolika ołtarza - stołu ofiarnego (posiłek od zawsze był symbolem kultywowania więzi - nawiasem mówiąc, nie rozumieją tego pseudotradycjonaliści, z zapałem zwalczając ołtarz w tym rozumieniu).
Składając Ofiarę, dzielimy się po to by odczuć że jesteśmy jednością, rodziną, a nie po to by „dać coś Bogu w zamian”.
Ratzinger w "Duchu liturgii" napisał:
"Niemal we wszystkich światowych właściwym centrum kultu jest ofiara. To ostatnie pojęcie obrosło jednak mnóstwem nieporozumień. Powszechnie przyjmuje się, że ofiara ma coś wspólnego z niszczeniem. [...] W tym miejscu jednak trzeba od razu zapytać o to, jaką właściwie radość Bóg miałby czerpać ze zniszczenia. Czy wskutek zniszczenia On coś zyskuje? Często powiada się, że w zniszczeniu kryje się akt uznania zwierzchności Boga nad wszystkimi rzeczami. Ale czy taki formalny akt może rzeczywiście służyć chwale Bożej? Z pewnością nie. Prawdziwe przekazanie Bogu rzeczywistości musi wyglądać zupełnie inaczej. Musi ono polegać, jak sądzą Ojcowie Kościoła odwołujący się do myślenia biblijnego, na zjednoczeniu człowieka i stworzenia z Bogiem. Zjednoczenie z Bogiem nie ma nic wspólnego ze zniszczeniem bądź niebytem, lecz związane jest z pewnym sposobem bycia. Oznacza ono porzucenie sytuacji oddzielenia, pozornej autonomii, bycia tylko dla siebie i w sobie. Oznacza ono ową “utratę siebie”, która jest jedynym sposobem “zachowania siebie”. Dlatego św. Augustyn mógł powiedzieć, że prawdziwą ofiarą jest civitas Dei, to znaczy ludzkość, która stała się miłością, która przebóstwia stworzenie i która jest oddaniem Bogu wszechświata na własność. Bóg będący wszystkim we wszystkich – oto cel świata, istota “ofiary” i kultu."
Proszę podać definicję chrześcijańskiej i pogańskiej ofiary wraz ze źródłami.
UsuńW którym miejscu cytat z Ratzinger niby obala moje zastrzeżenia odnośnie ofiarowania Bóstwa? Bo nie widzę. Wręcz przeciwnie. Jeśli ofiarowanie jest "porzuceniem sytuacji oddzielenia", to zakłada, że Bóstwo Jezusa Chrystusa jest oddzielone od Bóstwa Boga Ojca, a to jest herezja.
Katechizm kard. Gaspariego:
Usuń384. Co to jest ofiara?
Ofiara jest to dar widzialny, który składamy ku czci Boga przez zniszczenie lub przemianę, żeby Go uznać najwyższym Panem, stworzycielem i ostatecznym celem naszym.
389. W jaki sposób przez ofiarę Mszy świętej przydzielają nam się owoce ofiary krzyżowej?
UsuńPrzez ofiarę Mszy św. przydzielają nam się owoce ofiary krzyżowej w ten sposób, że Bóg, przejednany tą ofiarą, użycza łask, które nam wysłużył Jezus Chrystus za cenę Krwi swojej.
LJCh!
OdpowiedzUsuńJa mam pytanie, czy poniższe dwa spostrzeżenia mają sens:
1) Krytyka wydaje się być skupiona na nie mającym sensu umieszczeniu Bóstwa w modlitwie. Mnie natomiast równie zastanawia orzeczenie, tzn kto to jest kto ofiaruje. Wydawało by się, że jest osoba wypowiadająca modlitwę. Pytanie jest, czy z punktu widzenia teologicznego, osoba świecka może ofiarować?
2) Można metodą nie wprost udowodnić absurdalność modlitwy. Mianowicie, jeśli w dobrej wierze przyjmiemy - jak to proponenci starają się tłumaczyć -, że "Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo" oznacza Chrystusa (jako, że to właśnie nie wnikając w detale Chrystus umarł na krzyżu), to całość brzmiała by jako "Ojcze przedwieczny, ofiaruję Ci Chrystusa najmilszego Syna Twojego, a Pana naszego Jezusa Chrystusa na przebłaganie za grzechy nasze i całego świata." co logicznie jest nonsensem.
ad 1)
UsuńOsoba świecka może jedynie włączyć się w ofiarę Jezusa Chrystusa. Jedynie kapłan ofiarowuje w Osobie Jezusa Chrystusa.
ad 2)
Detale są istotne. Istotne jest, że Pan Jezus umarł jako człowiek, gdyż jako Bóg jest nieśmiertelny.
ad. 1. Oczywiście że tak. Spożycie Eucharystii jest niczym innym jak udziałem z złożeniu Ofiary. Analogicznie jak spożycie przez rodzinę ojca żydowskiej rodziny (który złożył baranka w Świątyni) było udziałem w ofierze Paschy
OdpowiedzUsuńNa ad.2. nie odpowiadam, bo nie rozumiem w czym widzisz problem.
Czym innym jest udział w złożeniu ofiary, a czym innym spożycie daru ofiarowanego. Pan Jezus ofiarował siebie, ale nie spożył Siebie, lecz dał do spożycia w Komunii św.
UsuńNie widać problemu w śmierci Bóstwa Jezusa Chrystusa???
Przykro mi, ale myli się Ksiądz. Właśnie spożycie daru jest formą złożenia Ofiary.
UsuńWIe to każdy, kto prześledzi genezę Eucharystii, to jest ofiary starotestamentowe (zwłaszcza ofiarę Paschy, bowiem Ewangelia nie pozostawia wątpliwości, że Ofiara Jezusa jest ofiarą paschalną właśnie).
Bełkot i herezja. Jedyną doskonałą i na zawsze ważną ofiarą dla prawdziwego Boga jest Ofiara Jezusa Chrystusa na krzyżu. Jezus Chrystus nie spożywał samego Siebie. To raz.
UsuńPo drugie, Ofiara Krzyżowa NIE jest ofiarą paschalną, lecz starotestamentalna ofiara paschalna jest zapowiedzią i przygotowaniem Ofiary Krzyżowej. Proszę nie mącić, bo to śmierdzi judaizowaniem.
Naprawdę, Ofiara Jezusa nie była ofiarą paschalną?
Usuń"Wyrzućcie więc stary kwas, abyście się stali nowym ciastem, jako że przaśni jesteście. CHRYSTUS BOWIEM ZOSTAŁ ZŁOŻONY W OFIERZE JAKO NASZA PASCHA."/1Kor 5,7/
Nie wiem czy zdaje sobie Ksiądz sprawę, że właśnie wyraził stanowisko protestanckie, stosowane przy krytyce Eucharystii.
Podobnie, jak wist w rodzaju "Jezus Chrystus nie spożywał samego Siebie".
Może Ksiądz przytoczyć fragment Ewangelii, w którym jest napisane, że Chrystus spożył Chleb po konsekracji?
Pismo święte trzeba umieć czytać. Wyłupywanie zdań czy określeń to metoda protestancka. Jeszcze raz: według teologii katolickiej - zakorzenionej już w Piśmie św. - Ofiara Krzyżowa jest spełnieniem wszystkich ofiar starotestamenalnych, w tym ofiary paschalnej, także ofiary Abla, Abrahama i Melchizedeka. Mówi o tym wyraźnie Kanon Rzymski. Tak, ten znienawidzony i odrzucany przez protestantów.
UsuńRównież według teologii katolickiej kult starotestamentalny jest jedynie zapowiedzią i przygotowaniem jedynej doskonałej ofiary, jaką jest Ofiara Krzyżowa.
Gdzie jest napisane, że Pan Jezus spożywał chleb przemieniony w Swoje Ciało?
Dodaję: według św. Pawła "nasza pascha" z całą pewnością NIE JEST paschą żydowską. Św. Paweł z całą pewnością wiedział i uważał, że Ofiara Krzyżowa NIE JEST paschą żydowską, lecz jej spełnieniem.
Usuń> znamienna jest rzekoma wypowiedź s. Łucji wobec zastrzeżeń teologicznych odnośnie tych rzekomych słów anioła, mianowicie sarkastyczne zdanie, że "widocznie anioł nie studiował teologii". Otóż przede wszystkim musiałoby być solidnie poświadczone, że s. Łucja tak powiedziała.
OdpowiedzUsuńTrzeba tutaj koniecznie rozróżnić dwie różne osoby: siostrę Łucję z Fatimy, która zniknęła przed rokiem 1960tym, oraz siostrę Łucję z Koimbry, która wypłynęła koło roku 1970go.
Peter Chojnowski zrobił bardzo dokładne badania dotyczące tego faktu pokazując ponad wszelką wątpliwość, że są to dwie różne osoby. Dokładniej zlecił badania świeckim specjalistom z różnych dziedzin, jak chirurgia plastyczna, automatyczne rozpoznawanie twarzy, kryminologia, dentystyka, itp. Badani pokazały ponad wszelką wątpliwość, że są to dwie różne osoby. Można wyszukać informacje w sieci po słowach: sister Lucy truth.
Zresztą jest to oczywiste przy porównaniu zdjęć, co jako pierwszy zauważył portal Tradition in Action.
Słowa "anioła" raczej potwierdzają tezy księdza niż im zaprzeczają. Potwierdzają, że komuś zależało na promowaniu "ofiarowania bóstwa" skoro nagle wypływają w różnych miejscach w podobnym czasie.
UsuńMusze przyznac, ze mnie osobiscie tez od samego poczatku to ofiarowanie Bostwa razi, na dlugo przed natrafieniem na Ksiedza teksty na ten temat. A tu dzisiaj w zupelnie innym kontekscie natknelam sie na ofiarowanie Bostwa w tekscie znacznie starszym niz Fatima i Koronka bo z roku 1880. "Das Leben der Heiligen Gottes / nach den besten Quellen bearbeitet von Otto Bitschnau ; mit einem Vorwort Sr. Gnaden des Hochwst. Herrn Freanz Joseph Rudiger, Bishof von Linz" opatrzona aprobacjami i poleceniami kilkunastu owczesnych biskupow. Piszac o Ofiarowaniu Panskim autor pisze "Diese Opfergabe ist ihrern Gehalt nach die Gottheit Jesu, der Abglanz der Glorie und Herrlichkeit Gottes und zugleich die gebenedeite Frucht der Gebenedeiten unter den Weibern, der vielgeliebte Sohn, an dem der himmlische Vater sein Wohlgefallen hat". (S. 149) Przyznam, ze w tym momencie zdebialam...
OdpowiedzUsuńDebilstwo teologiczne już wtedy grasowało w jakimś stopniu. Jednak wtedy nikt nie twierdził, że tak sam Pan Jezus nauczył się modlić...
Usuń