Zasady komentowania: bez anonimowych komentarzy

Czy Marija jest Pośredniczką łask wszelkich?



(źródło tutaj)

Temat stał się w Polsce ostatnio dyskutowany, zapewne pod wpływem pewnych głosów z Watykanu, a ostatecznie z powodu dążeń i tendencyj ekumaniackich, na co wskazują powiązania osób, które temat wszczynają. Są to bowiem osoby powiązane z tzw. charyzmatyzmem, czyli paraprotestanckim "ruchem" wewnątrz struktur Kościoła. Dywersyjny charakter tego "ruchu" ukazuje się nierzadko w postaci formalnej apostazji "grup modlitewnych" (przykłady tutaj). Niemniej niebezpieczna jest pełzająca apostazja poszczególnych osób, pozostających w formalnych strukturach Kościoła, ale głoszących herezje i poważne błędy, zwodzące odbiorców małymi krokami ostatecznie ku protestantyzmowi, jak internetowe "gwiazdy" typu o. Recław, o. Nowak, o. Szustak, M. Zieliński, M. Kapusta i inni mniej znani. Ostatnio wybił się x. Przemysław Sawa, działalności którego musiałem się nieco przyjrzeć. Właściwie nie jest zaskakujące, że włączył się on w chór paraprotestanckich "teologów" także w temacie mariologicznym. Oto jego wypowiedzi w jednej z dyskusyj internetowych:








X. Sawa twierdzi więc:

1. Marija nie jest Pośredniczką łask wszelkich.
2. Pośrednictwo to "cecha Boga".
3. Bóg nie musi zawsze działać przez Mariję.
4. Takie jest nauczanie Kościoła, a mówienie o powszechnym pośrednictwie Mariji jest "teologiczną głupotą".

X. Sawa nie podaje żadnych źródeł na poparcie swoich tez. Jedyną podstawą są dla niego słowa z Listu do Efezjan (3,12):



No cóż, wystarczy proste, trzeźwe myślenie na poziomie najwyżej gimnazjalnym, by dostrzec, że nie ma tutaj ani śladu zaprzeczenia pośrednictwu Matki Chrystusowej.

Tym samym kłamstwem jest teza 4, tak więc x. Sawa popełnia ewidentne oszustwo na odbiorcach.

Jedynie gwoli rzetelności wspomnę, że mówienie, jakoby pośrednictwo było "cechą Boga", świadczy nie tylko o zupełnej ignorancji teologicznej, lecz już nawet o braku elementarnie logicznego myślenia, gdyż
- pośredniczenie jest z definicji funkcją, nie cechą,
- Bóg jest sprawcą łask wszelkich, nie pośrednikiem.

Generalnie wypowiedź x. Sawy wpisuje się w typowy dla protestantów sprzeciw wobec kultu maryjnego, zwłaszcza tytułu "Pośredniczki". Z charakterystycznym prymitywizmem w podejściu do Pisma św., heretycy stale powołują się na słowa św. Pawła o "jedynym Pośredniku między Bogiem i ludźmi" (1 Tm 2, 5), którym jest Jezus Chrystus. Naśladowcami i sojusznikami herezji protestanckiej także w tej kwestii byli janseniści, a także pojedyncze głosy protestantyzujących katolików jak zwłaszcza świecki prawnik Adam Widenfeldt, niemiecki autor pamfletu przeciw katolickiej pobożności maryjnej, który to pamflet został umieszczony na indexie ksiąg zakazanych. Znamienny jest, że "sobór" anglikańskich heretyków z 1867 r., jak wiadomo blisko powiązanych nie tylko z władcami angielskimi lecz także z masonerią, wzywał do "unikania wywyższania Najświętszej Mariji Dziewicy jako Pośredniczki zastępującej swojego Syna", co jest oczywiście absurdalne i właściwie nie dotyczy teologii i pobożności katolickiej.

Przejdźmy do sedna rzeczy, czyli do kwestii, czy Marija według teologii katolickiej i tym samym w świetle nauczania Kościoła jest Pośredniczką łask wszelkich czy nie jest. Temat jest oczywiście dość obszerny i wymaga właściwie osobnego traktatu. Mogę go tutaj jedynie przedstawić skrótowo.

Należy zacząć od tego, że 12 stycznia 1921 roku papież Benedykt XV zaaprobował texty liturgiczne (formularz Mszy św. i Oficjum) na obchody święta Najświętszej Mariji Dziewicy, Pośredniczki Łask Wszelkich:


Tym samym prawda o powszechnym pośrednictwie Matki Chrystusowej ma zatwierdzenie papieskie jako zwyczajne nauczanie Kościoła. Oracja mszalna mówi wprost, że Bóg ustanowił Ją "naszą Pośredniczką" u Siebie.

Już papież Pius IX w swojej bulli "Ineffabilis Deus" ogłaszającej dogmat o Niepokalanym Poczęciu (1854) powiedział:
"Najświętsza Dziewica jest dla całego świata najpotężniejszą u Swoje Syna pośredniczką i wyjednawczynią (Mediatrix et Conciliatrix)."
Tym samym jest to prawda wiary katolickiej, aczkolwiek nie wchodząca w skład samej definicji dogmatycznej.

Leon XIII w swojej encyklice o różańcu Fidentem piumque (1896) nazwał Mariję "Pośredniczką u Pośrednika (ad Mediatorem Mediatrix), którą Bóg taką ustanowił w Swoim najdobrotliwszym miłosierdziu (encyklika Iucunda semper z 1892 r.). Podobnie uczyli św. Pius X i Benedykt XV.

Pius XI powiedział w swojej encyklice Miserentissimus Redemptor (1928), że Marija jest "służebnicą i pośredniczką łaski (gratiae ministram ac mediatricem)".

Jakie są źródła i podstawy teologiczne tej prawdy?

Biblijną podstawą jest już Księga Rodzaju, dokładniej fragment zwany Protoewangelią (3, 5), gdzie Bóg mówi o nieprzyjaźni między szatanem a "niewiastą" i jej potomstwem. Według papieża Piusa IX (Ineffabilis) jest to podstawa wspólnoty i towarzyszenia Mariji Dziewicy Pośrednikowi (principium consortii seu associationis).

W Nowym Testamencie zasadniczy jest fragment św. Łukaszowy o zwiastowaniu (1, 28):


Greckie słowo słusznie zostało przetłumaczone w Wulgacie jako "gratia plena" czyli "łaski pełna", ponieważ imiesłów (participium perfecti passivi) oznacza dosłownie "przełaskawiona" czyli przeniknięta łaską. Powiedzenie tego przez anioła Gabriela w momencie zwiastowania Wcielenia Syna Bożego nie może oznaczać nic innego jak wskazanie na ścisły, wewnętrzny i nierozerwalny związek tego, co się stało w Mariji i dla Mariji, z tym, co się stało dla całej ludzkości i wszechświata. Innymi słowy: działanie łaski w Mariji sprawiło Wcielenie Syna Bożego. A to oznacza, że Ona jest drogą, sposobem dzieła zbawienia - to przez Nią dokonuje się Odkupienie. Oczywiście to w żaden sposób nie wyklucza ani nie pomniejsza roli Jej Syna - Odkupiciela. Jej rola stanowi nieodłączną i - według planu Bożego - niezbędną część dzieła Syna Bożego począwszy od Wcielenia.

Czy jest to tylko jedynie pasywne poddanie się planowi? Oczywiście nie. Jest to widocznie już w opisie zwiastowania: Marija angażuje swoje myślenie (pytanie: "jakże się to stanie?") oraz wolę ("niechże mi się stanie"). Elżbieta na przywitanie nazywa Mariję "tą, która uwierzyła". Oznacza to osobowy akt wobec Boga i to - bardzo wyraźnie w tym wypadku - oznaczający oddanie swojego życia do dyspozycji i  nie tylko w taki sposób, jak każde macierzyństwo oddaje się życiu nowego człowieka, lecz jako całkowite oddanie siebie bez ograniczeń. Marija wiedziała, jaki los czeka Mesjasza, gdyż znała zapowiedzi proroków, które słuchała w synagodze. Jej akt wiary oznaczał nie tylko poznanie i uznanie, że Bóg wypełnia Swoje słowo posyłając w tym momencie Mesjasza. Jej przeczyste, wolne od wszelkiego grzechu serce, przepełnione miłością do Boga i ludzi, oddało się z całą osobą, zdolnościami i siłami, misji Zbawiciela czyli działaniu łaski dla zbawienia wszechświata. To było nie tylko poddanie się woli Bożej, lecz aktywne, wierne i wielkoduszne zaangażowanie, jak widać chociażby w Jej trosce matczynej o dwunastoletniego Jezusa zaginionego podczas pielgrzymki i też w uważnym zatroskaniu na godach w Kanie Galilejskiej. To drugie wydarzenie ukazuje bardzo wyraźnie Jej rolę nie tylko w niezręcznej sytuacji braku wina podczas przyjęcia weselnego. Te gody są według św. Jana obrazem dzieła Mesjasza w historii nie tylko narodu izraelskiego, lecz całej ludzkości, gdyż oblubieńcza miłość i gody mają miejsce u wszystkich ludów i w każdym czasie. Rola Mariji w przemianie wody w wino, gdy zabrakło wina zbawienia mimo przygotowań, starań i zabiegów, jest wyrazista i - według ekonomii zbawienia - niezbędna.

Ten związek jest wyraźnie ukazany w momencie ukrzyżowania i śmierci, czyli powierzenia Matki umiłowanemu uczniowi oraz tegoż ucznia Swojej własnej Matce, oraz w obecności Mariji we Wieczerniku w oczekiwaniu i zesłaniu Ducha Świętego na Apostołów. Te wydarzenia świadczą dobitnie, że obecność Mariji jest istotna i to nawet po Śmierci i Zmartwychwstaniu, gdy już dokonało się Odkupienie ("wykonało się"). I stale jest to obecność nie przypadkowa i nie tylko towarzysząca, lecz jest obecnością Matki z całym i najpełniejszym sensem macierzyństwa. To macierzyństwo, którego źródłem była pełnia łaski, nie mogło się zatrzymać ani ograniczyć na ludzkiej relacji do Jej Syna, lecz - zgodnie z Jego misją - musiało zostać przez Niego samego rozszerzone na Kościół, który jest Jego mistycznym Ciałem. Dlatego pośrednictwo Mariji jest nierozłącznie związane z pośrednictwem Kościoła. Można nawet powiedzieć: Kościół czerpie swoje pośrednictwo z Jej pośrednictwa, gdyż sam Bóg najpierw Ją uczynił "środkiem" Zbawienia w Jezusie Chrystusie.

Najstarszą zachowaną archeologicznie modlitwą skierowaną do Matki Bożej jest "Pod Twoją obronę", poświadczona na fragmencie papirusu z III w. z Egiptu:





Werbalnie nie ma tutaj wzmianki o pośrednictwie, jednak teologicznie jest ono tutaj zawarte. Oddanie się w opiekę oraz kierowanie próśb w potrzebach, zwłaszcza prośba o "wybawienie" względnie "uwolnienie" (λυτρώνω) ma wyraźne znaczenie soteriologiczne i tym samym charytologiczne. Innymi słowy: tego typu prośba może być - i to całkiem poprawnie i słusznie - skierowana także do Jezusa Chrystusa i ostatecznie do Boga. Oczywiście nie wynika z tego "ubóstwienie" Mariji, lecz chodzi o Jej związek z porządkiem łaski czyli zbawczego działania Boga. Dlatego według klasycznej teologii katolickiej, opartej na Piśmie św., literaturze patrystycznej i całej Tradycji Kościoła z Macierzyństwa Mariji jako Matki Syna Bożego wynika Jej powszechne pośrednictwo wraz z godnością królewską. Najstarsza poświadczona modlitwa maryjna jest właśnie tego modlitewnym wyrazem.

Liczne są świadectwa świętych teologów Kościoła odnośnie wielkości i doniosłości pośrednictwa Matki Chrystusowej i to począwszy od pierwszych wieków.

Pośród Ojców Kościoła już św. Efrem Syryjczyk w IV wieku wielokrotnie nazywa Mariję Pośredniczką (μεσιτης). Św. Epifaniusz mówi o Niej jako "pośredniczce między niebem i ziemią" (PG 43, 491). Według św. Proklusa Marija jest "jedynym mostem Boga do ludzi" (PG 65, 682). Według św. Bazylego z Seleukii Marija została ustanowiona przez Boga jako pośredniczka, żeby zjednoczone zostało to, co niebiańskie, i to, co ludzkie (PG 85, 443). Św. Andrzej z Krety mówi o Mariji jako "pośredniczce prawa i łaski" (PG 97, 1411).

Typowa jest modlitwa podana przez św. Sofroniusza, biskupa Jerozolimy (PL 73, 683):



Według św. Jana Damasceńskiego (PG 96, 714) Marija spełniając zadanie Pośredniczki jako "drabina, po której Bóg zstąpił do nas", złączyła to, co było rozdarte, czyli niebo i ziemię:



Podsumowując nauczanie Ojców Kościoła należy stwierdzić, że
- rozumienie Matki Chrystusa jako pośredniczki jest stale obecne, zarówno dosłownie jak też pośrednio
- to pośrednictwo jest nie tylko pośrednie, to znaczy przez historyczny fakt urodzenia Zbawiciela, lecz także przez osobisty udział w dziele Zbawienia
- jest to pośrednictwo powszechne, czyli odnoszące się do wszystkich ludzi wszystkich czasów, analogicznie do pośrednictwa Jej Syna, z którym jest nierozłącznie zjednoczona.

Św. Tomasz z Akwinu podaje teologiczne wyjaśnienie tej prawdy: Jezus Chrystus jest Pośrednikiem między Bogiem i ludźmi z racji tego, że stał się Człowiekiem (STh III q. 26). Swoje człowieczeństwo wziął z Mariji Dziewicy i to jest podstawą Jej Pośrednictwa.

Nauczanie nie zmieniło się zasadniczo po Vaticanum II. Świadczą o tym zarówno dokumenty soborowe (była o tym mowa tutaj) jak też Katechizm Kościoła Katolickiego:





P. S.

Na prośbę jednego z czytelników podaję cały formularz Mszy św. o NMP Pośredniczce Łask Wszelkich (źródło tutaj):




38 komentarzy:

  1. Ta niechęć do Maryi jest bardzo wymowna. Tylko czekać aż ktoś zacznie twierdzić, że zamiast mówić Theotokos powinniśmy mówić Christotokos...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie zawsze i nie tyle jest niechęć do Maryi po prostu, co - czy to z niewiedzy, czy z błędnego przeświadczenia metodologicznego, czy też wynikająca być może z poprzednich - szczera obawa aby nie obrazić Boga. Czy taka intencja powoduje grzech?

      Usuń
  2. Zgodnie z ''Uwielbieniami Maryi'' Alfonsa Liguori (s.390)

    ''albowiem,
    powiada Arnold Karnutański, podczas śmierci Chrystusa
    Pana, Marya zjednoczyła wole Swoją z wolą
    Syna Swojego do tego stopnia, że wraz z Nim też
    samą złożyła ofiarę. I tym to sposobem Syn i Matka
    dokonali wspólnie odkupienia ludzi a mianowicie: Pan
    Jezus zadośćczyniąc za nasze grzechy, a Marya
    wyjednywąjąc abyśmy z takowego zadośćuczynienia
    skorzystali ''. Co Arnold ma na myśli?

    ''Wielebny Dyonizy Kartuz utrzymuje
    podobnież, że przenajświętsza Panna nazwaną być
    może Z b a w i c i e l k ą świata , gdyż boleściami które poniosła współczując z boleściami Swego Syna,
    dobrowolnie przez Nią zaofiarowanego dla zadośćuczynienia
    sprawiedliwości Boskiej, wysłużyła to
    aby z zasług męki Zbawiciela korzystali ludzie''.

    Znowu , co to znaczy, skoro korzystanie ze Zbawienia wysłużył sam Jezus przez śmierć krzyżową, nawet jeśli Maryja nie współczułaby z boleściami Jego?


    ''Stawszy się tedy Marya przez zasługi boleści
    Swoich i ofiary jaką z Syna swojego uczyniła, Matką
    wszystkich ludzi odkupionych, wątpić nie powinniśmy,
    że nie inaczej jak przez Jej ręce otrzymujemy
    wszystkie łaski będące owocem zasług Chrystusa
    Pana, i wszelkie pomoce do nabycia życia
    wiekuistego''.

    Nie wiem, czy dobrze rozumiem, ale jak widać Liguori idzie dalej, nazywając nawet Maryję Współodkupicielką i Zbawicielką. Odczytuję to w inny sposób, że jest Ona Zbawicielką, ale oczywiście nie w ten jedyny, niepowtarzalny sposób jak Jezus (nie umarła za nasze grzechy, nie została ukrzyżowana w celu odkupienia, nie mogła z samej Swej istoty, gdyż jest tylko stworzeniem, a nie Synem Boga, a tylko w Jego mocy wskutek planu Trójcy/Boga Ojca (proszę mnie poprawić, bo nie wiem)jest zbawić osobiście), lecz miała swój udział w zbawieniu ludzkości, począwszy od swojego ''fiat'', gdyby nie poddała się woli Boga, nie byłoby Zbawienia w takiej formie, w jakiej się dokonało, a czy byłoby jakieś inne? Nie wiemy tego. W związku z tym oprzyjmy się na faktach, a faktycznie miała Swój udział w zbawieniu, na swój sposób, udział jeśli można to tak nazwać, pomocniczy, gdyż urodziła i oddała na śmierć Jezusa, chociaż czy rzeczywiście można to nazwać tylko pomocniczym, skoro gdyby nie urodziła, Zbawienia w takiej formie, okolicznościach, by się nie dokonało?

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy można więc powiedzieć, że Maryja jest Pośredniczką Łask, ponieważ pośrednio miała udział w Zbawieniu (czyli Ukrzyżowaniu)? Czyli, że termin ten nie oznacza, że udzielając każdej łaski np. ludziom Bóg robi to tylko przez Maryję, jakby nie mógł samemu, (czas teraźniejszy czyli Bóg udziela teraz łaski, ale do tego potrzebujemy teraz Maryi), tylko chodzi o to, że te wszelkie łaski mogą być udzielone kiedykolwiek i gdziekolwiek dlatego, że kiedyś (czas przeszły) dzięki Maryi dokonało się Odkupienie (czyli Jej pośrednictwo jest pośrednictwem wynikającym z udziału już dokonanego w zbawczej Męce Pana Jezusa, a nie z nieustannej konieczności ''asystowania'' przy udzielaniu przez Boga wszelkich łask ludziom?) Czyli, że pośrednictwo jest już dokonane i na zawsze obowiązujące z faktu udziału w misji Zbawienia, a nie co chwila ponawiane w sensie każdorazowego uczestnictwa w ''łańcuchu zdarzeń'' na linii Pan Bóg ludzie? Czyli, że nie należy rozumieć, że Pan Bóg np.w danym momencie uzdrawia, ale jest do tego konieczna tu i teraz Maryja jako Pośrednik, modlitwa do Niej, ale chodzi o to, że gdyby Maryja KIEDYŚ nie odegrała Swojej roli, dziś o uzdrowieniu w ogóle nie moglibyśmy, ani o innej łasce na czele z potencjalnym zbawieniem każdej duszy, mówić. Czyli, że dowolna łaska, np. uzdrowienie, nie wymaga modlitwy do Maryi, ale samo jej istnienie (łaski) zawdzięczamy i tak Matce Bożej wskutek Jej już dokonanych czynów z przeszłości?

    OdpowiedzUsuń
  4. Co się dzieje w tym Kościele ?
    Katolicy zwalczają katolicki kult Maryjny ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zadawanie pytań, dociekanie, chęć zrozumienia i intencja aby nie obrazić Boga to jest "zwalczanie" już? Chyba jeszcze nie. Nie każdy kwestionuje maryjną prawdę wiary, niektórzy po prostu jej nie pojmują i trudno im uwierzyć osobiście.

      Usuń
    2. Można nieraz odnieść takie wrażenie. Nie można przecież urażać naszych "braci odłączonych" :)

      Usuń
    3. Skoro zwalczają katolicki kult to już nie są katolicy tylko protestanci, judaiści, kryptomasoni, no bo czy heretyk może być zarazem katolikiem, skoro katolik musi wyznawać wiarę katolicką?

      Usuń
    4. (Skoro zwalczają katolicki kult to już nie są katolicy tylko protestanci, judaiści, kryptomasoni, no bo czy heretyk może być zarazem katolikiem, skoro katolik musi wyznawać wiarę katolicką?)
      Myślę, że większość z nich nie robi tego specjalnie, tylko niestety taka jest we współczesnym KRK katechizacja i formacja wiernych... czy raczej bym napisał, jest jej brak. Za to są wynalazki jak ekumenizm, dialogowanie, dni heretyków i inne pachamamy. Więc jest jak jest...

      Usuń
    5. Jeśli ktoś ma możność, np. intelektualną, aby sprawdzić jaka jest prawda, rozeznać, np. posłużyć się swoim smartfonem do sprawdzenia treści nauki Magisterium, a nie robi tego, jest winny grzechu i nie ma tu mowy o niezawinionej niewiedzy.

      Usuń
  5. W ksiązce W.G. Mosta "Maryja Współodkupicielka" jest wszystko, krok po kroku, na podstawie naucznia Kościoła, wyjaśnione. Jeśli sie nie myle, jest tam równiez mowa o łaskach Sakramentalnych.
    Polećcie tą książke temu Księdzu, może skorzysta.

    OdpowiedzUsuń
  6. Szanowny Księże Dariuszu!

    Dyskutowałem z księdzem Przemysławem – dwa z zaprezentowanych przez Księdza zrzutów ekranu to jego odpowiedzi na moje argumenty w rzeczonej dyskusji, odpowiedzi, dodajmy, słabe i nieprzekonujące – pozwolę sobie zatem podyskutować również z Księdzem. Podyskutować nie, broń Boże, by podważać czy kwestionować Księdza argumentację, lecz aby ją doprecyzować i docyzelować. Nie zamierzam też w żaden sposób Księdza pouczać, bo jest dla mnie jasne, że to, co piszę poniżej, to dla Księdza „oczywiste oczywistości”, a ja nie posiadam żadnego formalnego wykształcenia teologicznego. Nie, traktuję po prostu Księdza wpis jako okazję i zachętę, by usystematyzować i uściślić moje własne przemyślenia w tym temacie, i mam nadzieję, że przez próbę opublikowania ich tutaj w odpowiedzi na Księdza artykuł w żaden sposób Księdza nie urażę.

    Wydaje się, że problem większości osób z tytułem „Pośredniczki Wszelkich Łask” nie dotyczy nazywania Najświętszej Maryi Panny „Pośredniczką” – dopuszczają bowiem do siebie myśl, że Maryja może się za nami wstawiać, orędować za nami i wypraszać dla nas łaski u Boga – lecz ze słowami „wszelkich łask”. Wyłania się z tego mniej więcej taki obraz: tym, którzy tego z powodu swej niedojrzałości w wierze potrzebują i proszą o wstawiennictwo Maryję, Bóg w swej dobroci i pobłażliwości udziela swych łask przez Jej ręce, za Jej pośrednictwem; tym zaś debeściakom, którzy znają Pismo, wiedzą lepiej i mają dostęp do Boga bez jakichkolwiek „pośredników” (ew. dostęp do Ojca przez jedynego Pośrednika, którym jest Jezus Chrystus), udziela swych łask „BEZPOŚREDNIO”, nie potrzebując żadnych stacji pomiędzy.

    Symptomatycznym dla podobnego myślenia wydaje się być stwierdzenie ks. Sawy, że terminu „Pośredniczka Wszelkich Łask” „nie da się uzasadnić teologicznie”. Oczywiście, że się da. Aby to zrozumieć, trzeba jednak zmienić perspektywę z detalicznej – rozważania każdego daru, który otrzymujemy od Boga, z osobna i zastanawiania się, „czy ta akurat łaska też jest przez pośrednictwo Maryi, czy bezpośrednio od Niego” – na, nazwijmy to, ontologiczną (nie jestem pewien, czy to najlepsze określenie tego, o co mi chodzi, ale póki co lepsze mi się nie nasuwa). Wszechmogący i Wszechwiedzący Bóg w Trójcy Jedyny suwerenną i niepodważalną decyzją swej woli chciał, aby Syn Boży, Druga Osoba Boska, odwieczny Logos, dokonał aktu Wcielenia przy współpracy z człowiekiem – człowiekiem tym była Maryja. Wszystkie dary Boże, wszystkie łaski, których nam Bóg udziela, wszelkie dobro, które od Niego do nas przychodzi, możemy otrzymywać, ponieważ na Krzyżu dokonało się dzieło Odkupienia, nastąpiło pojednanie Nieba z ziemią i przez Krew Chrystusa, Najwyższego Arcykapłana, mamy dostęp do Boga, czego symbolem jest rozdarta zasłona w świątyni jerozolimskiej, która nie zagradza już wejścia do Przybytku, do Świętego Świętych. Lecz by mogło się to wydarzyć, konieczne* było Wcielenie, które z Bożej woli nastąpiło przez pośrednictwo Maryi – zarówno duchowe ze względu na Jej zgodę wyrażoną w posłuszeństwie i podporządkowaniu Jej woli woli Boga, jak i cielesne, gdyż to z Niej Syn Boży przyjął ludzką naturę i stał się człowiekiem i to w Niej Słowo stało się Ciałem i zamieszkało między nami. I co najmniej z tego powodu mówienie o Maryi jako o „Pośredniczce Wszelkich Łask” jest teologicznie uzasadnione.

    * „Konieczne” nie znaczy tu, że Bóg musiał postąpić tak a nie inaczej, ponieważ było to konieczne (Bóg nie jest poddany żadnej konieczności, nic nie musi), lecz, że było to konieczne, ponieważ, Bóg tak właśnie chciał i zarządził, by w ten sposób przeprowadzone zostało dzieło Odkupienia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo Księdzu dziękuję za wskazanie na formularz mszalny święta Najświętszej Maryi Panny, Pośredniczki Wszelkich Łask. To moim zdaniem załatwia sprawę i ustawia całą dyskusję. Znane mi były różne wypowiedzi papieży, w których pojawiało się określenie „Pośredniczka Wszelkich Łask”, ale najczęściej były to jakieś przemówienia, homilie, listy itp. czyli zasadniczo teksty o niezbyt wysokiej randze magisterialnej pewności i obarczone możliwością błędu. Natomiast zatwierdzone teksty liturgiczne to zupełnie inna bajka i argument, który powinien zamknąć usta pewniakom szastającym wyświechtaną frazą o „mariologii maksymalistycznej” i kategorycznie acz bezpodstawnie twierdzącymi, że określenie „Pośredniczka Wszelkich Łask” w nauczaniu Kościoła nie występuje i jest z nim niezgodne. Choć pewnie i to nie pomoże i będą wymyślać, że w aktualnym mszale (NOM) święto to nie występuje, czyli że „zostało zniesione”. Cóż, pozostaje chyba jedynie być wdzięcznym, że nie czytali do tej pory Congara, bo wymachiwaliby już pewnie maczugą jego „ohydnej mariodulii”.

    Serdecznie Księdza pozdrawiam.
    Z poważaniem
    T. P.

    OdpowiedzUsuń
  8. Szanowny Księże!

    Podobnie jak osoba komentująca 18 kwietnia, sądzę, że "problem większości osób z tytułem „Pośredniczki Wszelkich Łask” nie dotyczy nazywania Najświętszej Maryi Panny „Pośredniczką”". Kwantyfikator ogólny, "wszelkich" łask musi odnosić się do "wszelkich łask". Tym samym Maryja powinna być pośredniczką łask udzielonych jej przez Pana Boga (jest bowiem łaski pełna), co wydaje się przynajmniej dziwne.
    Niestety obawiam się, że obszerny i ciekawy wpis, rozmija się jednak z zasadniczym problemem.

    z wyrazami szacunku
    J.S.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest dziwne, ponieważ przez Nią przyszło Zbawienie w Jej Synu Jezusie Chrystusie, który jako prawdziwy Bóg jest źródłem i dawcą wszelkich i wszystkich łask.

      Usuń
  9. "Greckie słowo słusznie zostało przetłumaczone w Wulgacie jako "gratia plena" czyli "łaski pełna".
    Czyli po łacinie pleres charitos to GRATIA PLENA
    Jak również Kecharitomene to także GRATIA PLENA ?
    Łacina, tak jak język polski nie rozróżnia tych dwóch pozornie podobnych zwrotów (a jednak różniących się od siebie)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodzi o to, że łacina nie ma lepszego oddania greckiego "kecharitomene" jak właśnie "gratia plena".

      Usuń
    2. ks. Rosik"
      1. Etymologia kecharitomene
      Łaska jest pierwszym darem, jaki Maryja otrzymuje od Boga. Znajduje on swe potwierdzenie w słowach anioła: „Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga” (Łk 1,30), a jeszcze pełniej w sformułowaniu kecharitomene, niezbyt precyzyjnie tłumaczonym przez polskie „pełna łaski” (Łk 1,28), opartym z pewnością na łacińskim gratia plena, zaczerpniętym z Wulgaty. Bardziej odpowiedni termin zapisały niektóre przekłady starołacińskie, które mają lekcję gratificata. Ten grecki imiesłów pochodzi od czasownika charitoo, który w całej Biblii występuje zaledwie trzy (niektórzy badacze twierdzą: cztery) razy. Zgodnie ze słuszną zasadą egzegetyczną, aby odczytać właściwe znaczenie danego terminu, należy uwzględnić wszystkie (bądź przynajmniej najistotniejsze) teksty, w których termin ten się pojawia. Czasownik charitoo, obecny w Nowym Testamencie jedynie w Łk 1,28 i Ef 1,6, oznacza tyle, co przemieniać kogoś przez łaskę, czyniąc go życzliwym i pełnym wdzięku. Greckie czasowniki kończące się na –oo należą do grupy czasowników sprawczych lub przyczynowych i zawsze wskazują na takie działanie podmiotu, które dokonuje zmiany w przedmiocie działania. Przykładowo: leukoo – wybielić, sprawić, by coś stało się białe; douloo – uczynić niewolnikiem, sprawić, by ktoś stał się sługą; eleutereoo – uczynić wolnym. Zgodnie ze znaczeniem rdzenia danego słowa, od którego tworzy się rzeczownik, w formie czasownikowej termin wskazuje na zmianę w przedmiocie działania. Ponieważ rdzeniem czasownika charitoo jest charis, czyli „łaska”, stąd kecharitomene wskazuje na jednorazową, dokonaną w przeszłości czynność, związaną z udzieleniem łaski i obdarzeniem łaską w taki sposób, że powoduje ona istotową zmianę w przedmiocie działania. To takiej zmiany zmierza zresztą całe dzieło zbawienia. Dlatego u Łukasza rzeczownik „łaska” przyjmuje specyficzne znaczenie: obejmuje całą ewangelię – dobrą nowinę o zbawieniu przyniesionym w Chrystusie (por. Łk 4,22; Dz 20,24.32). Można więc wnioskować, że dzieło zbawienia o charakterze uniwersalnym dotknęło wcześniej indywidualnie osobę Maryi jako tę, która była kecharitomene.3. Kecharitomene a praeredemptioInny aspekt „pełni łaski” w Maryi to uprzedniość owej łaski. W rozumieniu dogmatu odwołuje się zazwyczaj do idei praeredemptio. Na poprawność takiego rozumowania wskazuje użycie czasów gramatycznych przez Łukasza w opowiadaniu o zwiastowaniu. Kecharitomene to participium perfecti passivi, który można tłumaczyć jako „wypełniona łaską”; natomiast w sformułowaniu „znalazłaś bowiem łaskę u Pana” (Łk 1,30) znajdujemy indicativus aoristi. Użycie tego czasu wskazuje, że wypełnienie łaską dokonało się jednorazowo w przeszłości i czynność ta jest definitywnie zakończona. Maryja uzyskała pełnię łask nie w chwili poczęcia Jezusa, lecz wcześniej. To właśnie owa pełnia łask stała się podstawą przywileju Bożego macierzyństwa Maryi. Takie właśnie użycie form gramatycznych stoi w pełnej harmonii z ideą praeredemptio.

      Usuń
    3. 5. Kecharitomene jako imię własne
      Kolejny ważny aspekt związany z terminem „pełna łaski” to fakt, że został on użyty jako imię własne Maryi. Jednym z elementów formalnych opowiadań o powołaniu lub powierzeniu misji jest bezpośrednie zwrócenie się do osoby, której powierzana jest misja, po imieniu. Tak było w przypadku Mojżesza, który zbliżał się do płonącego krzewu: „Gdy zaś Pan ujrzał, że [Mojżesz] podchodził, aby się przyjrzeć, zawołał Bóg do niego ze środka krzewu: ‘Mojżeszu, Mojżeszu’” (Wj 3,4). Tak było z Samuelem: „Przybył Pan i stanąwszy, zawołał jak poprzednim razem: ‘Samuelu, Samuelu!’. Samuel odpowiedział: ‘Mów, Panie, bo sługa Twój słucha’” (1Sm 3,10). Podobnie rzecz miała się z prorokami. Zestawienie zwiastowania z opowiadaniami o powołaniu i powierzeniu misji nasuwa przypuszczenie, że kecharitomene użyte zostało przez Łukasza jako imię własne Maryi. Na takie stwierdzenie pozwalają przede wszystkim wyniki studium porównawczego narracji o zwiastowaniu ze sceną powołania Gedeona (Sdz 6,11-24)[ Tam również w miejsce imienia Gedeona pojawia się wezwanie: „dzielny wojowniku”. Bibliści jednym niemal chórem przyznają, że starotestamentowa perykopa dostarczyła Łukaszowi potrzebnego schematu, w który mógł wbudować scenę zwiastowania. Podobieństwa pomiędzy oboma opisami są uderzające:  W obydwu opisach mowa jest o zapewnieniu pomocy ze strony Boga oraz o znaku (Sdz 6,16-17; Łk 1,35-37). Jeśli więc w obydwu opowiadaniach imię własne zastąpiono innym sformułowaniem, warto przypomnieć hebrajskie rozumienie imienia. W mentalności semickiej imię oznacza osobę, jej najgłębszą istotę. Tak było zresztą w przypadku wszystkich ludów semickich. Egipska legenda opowiada o bogini Izydzie, która, zanim zgodziła się wyleczyć boga Ra, ukąszonego przez węża, zażądała od niego wyjawienia swego imienia, które miało być źródłem jego potęgi. Wierzono, że imię wpływa na los człowieka, w pewien sposób determinuje jego przeznaczenie. Przez etymologię imienia próbowano niekiedy odgadnąć przyszłość nowonarodzonego.

      Usuń
    4. Stary Testament zna imiona, których znaczenie oddaje konkretną sytuację historyczną: Ewa – „urodziłam mężczyznę z pomocą Jahwe” (Rdz 4,1); Samuel – Bóg wysłuchał (1Sm 1,20); Gerszom – cudzoziemiec (Wj 2,22). Konkretną sytuację porodu oddają imiona Ezawa i Jakuba: „Wyszedł pierwszy syn czerwony, cały pokryty owłosieniem, jakby płaszczem. Nazwano go więc Ezaw [kosmaty]. Zaraz potem ukazał się jego brat, trzymający Ezawa za piętę. Dano mu przeto imię Jakub” (Rdz 25,25-26). Czasem wybierano imię będące nazwą zwierzęcia (Rachel – owca, Debora – pszczoła, Kaleb – pies, Nahasz – wąż) lub rośliny (Tamar – palma, Elon – dąb, Zetan – oliwka). Działo się tak, gdy np. w chwili porodu matka spojrzała na zwierzę lub roślinę, lub gdy symbolicznie odnoszono się do niektórych cech zwierząt (np. pszczoła symbolizowała pracowitość). Największe znaczenie miały imiona teoforyczne, w których (często w formie skróconej) pojawiało się imię Boga. Przykłady takich imion to Natan, Jeremiasz, Ezechiel, Jerubbal czy Jezus. We wcześniejszych epokach historii Izraela dużo częściej stosowano imiona teoforyczne. Onomastka biblijna zna np. około czterdziestu imion odwołujących się do idei ojcostwa Bożego, zawierających morfem ab. Poza imionami własnymi unikano jednak w Izraelu nazywania Boga Ojcem (wydaje się, że jedyne wyjątki stanowią Ps 2,7; 89,27; 1Krn 28,6).Jeśli rzeczywiście Łukaszowy termin kecharitomene potraktować jako imię własne, wówczas jego treść określa istotę osoby, która je nosi. Maryja więc wypełniona jest łaską w całej swej istocie. W tym też znaczeniu jest niepokalanie poczęta, ponieważ pełnia łaski całkowicie wyklucza grzech.Kolejnego argumentu za tym, że kecharitomene należy traktować jako imię własne dostarczają prorockie teksty, akcentujące zbawcze działanie Boga, w których mowa jest o powrocie do „wnętrza” Córy Syjony bądź Córy Jeruzalem samego Boga. Przy zestawieniu treści prorockich wyroczni z zapowiedzią Mesjasza w ustach Gabriela, bardzo wyraźnie dostrzec można grecki termin kecharitomene w miejscu imienia własnego. Podobieństwo Łk 1,28-33 z Za 9,9-10 i So 3,14-17 przedstawia się następująco: "

      Można też dodać iż w wersji Biblii przetłumaczonej na język syryjski (Peszitta z II wieku) też tłumaczą to jako “full of grace” // za https://kecharitomene.com/Także po raz kolejny okazuję się, że protestackie dyrdyały "nie ma tego w Biblii" w kontekście kultu Maryjnego też nie mają absolutnie żadnego pokrycia. 

      Usuń
    5. AvE Maria!

      Usuń
    6. Nie wiem co trzeba mieć w chorej głowie, żeby dziecko nazwać psem (Kaleb).

      Usuń
  10. W tym temacie chciałbym zwrócić uwagę na fragment książki Wierzę w Ducha Świętego tom I autorstwa Yves Congara. Autor pisze: "W rzeczy samej, jak można inaczej reagować, czytając następujący tekst św. Bernardyna z Sieny cytowany przez Leona XIII, który nieco później miał jednak napisać wspaniałą encyklikę o Duchu Świętym: "Cała łaska udzielana w tym świecie dochodzi w potrójnym ruchu. Według doskonałego porządku spływa od Boga do Chrystusa, od Chrystusa do Najświętszej Maryi Panny, od Niej zaś do nas". Św. Bernardyn dodaje, że Maryja dysponuje pewną "jurysdykcją czy władzą nad całym doczesnym pochodzeniem Ducha Świętego, tak iż żadne stworzenie nie otrzymało jakiejkolwiek łaski od Boga, jak tylko przez pośrednictwo Najświętszej Maryi Panny". To oczywiście nie do przyjęcia."

    OdpowiedzUsuń
  11. Jaka jest konkluzja z artykułu? Czy według Księdza Profesora Maryja jest Pośredniczką Łask Wszelkich?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzymskokatolicy oczerniają Protestantów o nienawiść do Maryji, ale czy tak
      jest w istocie?, ABSOLUTNIE NIE.

      Jeżeli dokładnie przeczytamy Nowy Testament, to kultu Maryjnego tam nie
      odnajdziemy, poprostu go NIEMA.

      Usuń
    2. Oczywiście, że jest. Albo perfidnie kłamiesz albo wypowiadasz się o rzeczach, o których nie masz bladego pojęcia czyli w tym wypadku o Nowym Testamencie, którego nie znasz.
      Kult Maryjny jest w nim oczywiście obecny. W ST również, ponieważ NT jest wypełnieniem ST i ma tam swoje korzenie.

      Usuń
    3. Do: Anonimowy 16 września 2024 00:51 (Protestant)

      1. O tym, co jest w Piśmie Świętym wg samego Pisma Świętego uprawnionym do obwieszczania, co jest w Piśmie Świętym nie jest każdy kto chce na jego chłopski rozum, tylko Urząd Nauczycielski Kościoła katolickiego (a więc nie uznajesz Pisma Świętego).
      2. Pismo Święte wg samego Pisma Świętego nie jest jedynym źródłem Objawienia (a więc znów nie uznajesz Pisma Świętego).
      3. Pismo Święte zostało stworzone z czasem przez sam Kościół katolicki, a nie przez ciebie, więc Kościół katolicki wie lepiej od ciebie co jest w Piśmie Świętym i w jakim znaczeniu.
      4. Pismo Święte stwierdza, że nie wszystko w nim się znajduje, co powiedział i zrobił Chrystus, za to wszystko to się znajduje w ustnej Tradycji Kościoła katolickiego jak stwierdza św. Paweł, powierzonej wyłącznie Kościołowi katolickiemu a nie świeckim Januszom "teologii" domorosłej.
      5. O kulcie Maryjnym jest tak w I Księdze Mojżeszowej, w innych miejscach Starego Testamentu, jak i w Zwiastowaniu, Ewaneglii wg św. Jana, u św. Pawła, Apokalipsie i wielu innych miejscach, wbrew twoim fałszerstwom Pisma Świętego.

      Usuń
    4. "O tym, co jest w Piśmie Świętym wg samego Pisma Świętego uprawnionym do obwieszczania, co jest w Piśmie Świętym nie jest każdy kto chce na jego chłopski rozum, tylko Urząd Nauczycielski Kościoła katolickiego"
      To jest truizm dla prawdziwego katolika. Należy powiedzieć dużo dobitniej, samo w sobie Pismo Święte bez klucza nauki katolickiej jest zwykłą książką, której nie ma sensu czytać. Pismo Święte przynosi owoce Wiary tylko jeśli słucha się objaśnienia Autorytetu magisterialnego. Samowolka w czytaniu i interpretowaniu Biblii nie tylko, że nie pomoże człowiekowi, ale jeszcze może go zwodzić ku różnym herezjom i narazi go na wieczne potępienie. Dlatego bez wierności Kościołowi nie warto nawet Biblii brać do ręki. Luter w ten sposób zszedł ku upadkowi.

      Usuń
    5. Truizm dla prawdziwego katolika, czyli dla garstki może kilkunastu - kilkudziesięciu tysięcy w Polsce, a nie dla milionów modernistów i setek tysięcy protestantów.

      Usuń
  12. "Pośrednictwo cechą Boga". Bóg miałby sam sobie pośredniczyć. To nonsens.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę to powiedzieć ks. Sawie.

      Usuń
  13. 1. Ave, maris stella,
    Dei Mater alma,
    Atque semper Virgo
    Felix coeli porta.

    2. Sumens illud Ave
    Gabriélis ore,
    Funda nos in pace,
    Mutans Hevae nomen.

    3. Solve vincla reis,
    Profer lumen caecis,
    Mala nostra pelle,
    Bona cuncta posce,

    4. Monstra te esse Matrem,
    Sumat per te preces,
    Qui pro nobis natus,
    Tulit esse tuus,

    5. Virgo singuláris,
    Inter omnes mitis,
    Nos culpis solútos,
    Mites fac et castos.

    6. Vitam praesta puram
    Iter para tutum,
    Ut vidéntes Jesum,
    Semper collaetémur.

    7. Sit laus Deo Patri,
    Summo Christo decus
    Spiritui Sancto,
    Tribus honor unus.

    Amen.


    integral link
    https://www.youtube.com/watch?v=i-3h9TQ312c

    OdpowiedzUsuń
  14. To ciekawa sprawa z tym tłumaczeniem "kecharitomene". Protestanci oczywiście twierdzą że źle i tendencyjnie katolicy to przetłumaczyli ale niestety katoliccy apologeci im wtórują. Sam miałem niedawno taką dyskusję.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to nie są katoliccy apologeci tylko protestanci i judejscy apologeci antykatoliccy.

      Usuń
    2. Może nie trzeba się doszukiwać złej woli... Taki apologeta, który prowadzi polemikę z poglądami innowierców, jest narażony na wpływ ich argumentacji. Ot, takie "ryzyko zawodowe". Podobnie jeśli ktoś chce ratować tonącego, a sam nie umie dobrze pływać, też może utonąć.

      Usuń
    3. (Może nie trzeba się doszukiwać złej woli... Taki apologeta, który prowadzi polemikę z poglądami innowierców, jest narażony na wpływ ich argumentacji. Ot, takie "ryzyko zawodowe". Podobnie jeśli ktoś chce ratować tonącego, a sam nie umie dobrze pływać, też może utonąć.)
      Niestety sporo z tych "apologetów" jest wychowywanych na SV2 i myślą, że to tak wszystko na prawdę i tak naucza kościół. Ulegają protestantyzacji jak my wszyscy. Taki mamy niestety w Kościele "klimat". Tacy apologeci np. są bardzo agresywni i napastliwi wobec FSSXP a wobec heretyków to już przecież nasi bracia i się modlimy razem. Z heretykami prowadzi się dialogi z katolikami nazwijmy to ortodoksyjnymi już nie ;)

      Usuń
    4. Moderniści nie są katolikami, bo heretycy nie są katolikami.

      Usuń
    5. Pytanie do Księdza Teologa - czy to prawda, co twierdzi się na kazaniach FSSPX, że Chrystus nie miał i nie ma łaski wiary i nadziei, bo jako Bóg ma wiedzę o prawdzie? Uzasadnienie brzmi sensownie, ale chcę potwierdzić u Księdza.

      Usuń