Zasady komentowania: bez anonimowych komentarzy

Pszenica i kąkol

 

Przypowieść o pszenicy i kąkolu należy do tych nielicznych fragmentów Ewangelii, które są w stanie zbierać oklaski współczesnego świata. Czyż nie żyjemy w pluraliźmie i tolerancji? Czyż kaznodzieje pozujący na nowoczesnych nie napominają, że nie należy osądzać, nie należy nikogo wykluczać, ani oceniać czy nazywać zło i błąd po imieniu? Czyż nie jest wygodnie i nowocześnie pozwalać zasadniczo na wszystko i każdemu, przynamniej według norm i nakazów tzw. społeczeństwa otwartego? Przyjrzyjmy się tej przypowieści (Mt 13). 


Jest oczywiste, że siewcą jest Bóg. Nasieniem jest wszelkie dzieło Boże, gdyż wszystko, co Bóg uczynił i czyni, jest dobre, jak czytamy w Księdze Rodzaju (1). Tym nasieniem jest człowiek, stworzony na obraz i podobieństwo samego Boga, czyli jako odblask Bożej doskonałości, wyrazistej w pierwotnej świętości przed grzechem pierworodnym. Człowiek został posiany przez Boga na ziemię pośród innych stworzeń, by przyniósł owoc jako dzieło dobroci Bożej. 

Człowiek otrzymał wszystko od Boga, wszelkie dobra - swoje istnienie, swoje zdolności i siły - i w tym znaczeniu jest glebą. Bóg nie zasiał tylko raz, lecz poprzez całe dzieje ludzkości zasiewał i nadal sieje swoje słowo, oświecając każdego człowieka, który na ten świat przychodzi, jak mówi św. Jan Ewangelista w Prologu, ale też przez swoich mędrców i proroków, pouczając przez nich i napominając ludzkość. Słowem Boga raz na zawsze wypowiedzianym, ostatecznym, zawsze żywym i obecnym jest Jego Syn - Jezus Chrystus. To Słowo, upadłszy w ziemię, nie przestaje przemawiać przez Kościół, w którym jest On obecny. 

Tak więc dobrym nasieniem jest najpierw dzieło stworzenia oraz pierwotna świętość człowieka, a w szczególności każde słowo pochodzące od Boga jako Jego Objawienie, poświadczone przez patriarchów i proroków, ostatecznie ukazane w Jego odwiecznym Synu, który stał się Człowiekiem. 

Jednak jest też inne nasienie - zasiane przez nieprzyjaciela, którym jest diabeł. Tłumaczenie greckiego słowa ζιζάνια jako "kąkol" nie jest trafne (por. tutaj). Słowo to bowiem oznacza właściwie życicę, czyli roślinę często występującą wówczas w Palestynie, a bardzo podobną do pszenicy. 

Dopiero gdy roślina wyda kwiaty a zwłaszcza owoce, można ją łatwo odróżnić od pszenicy. Zaś jej owoce są trujące zarówno dla człowieka jak też dla zwierząt, w przeciwieństwie do pszenicy, która była i jest cennym, codziennym pożywieniem. Tak więc diabeł zasiał - i nadal sieje - to, co szkodzi życiu i zabija, choć przez pewien czas nie jest łatwo rozpoznawalne jako takie. 

Bliższy opis tego zasiewu znajdujemy już w Księdze Rodzaju. Wobec pierwszych rodziców szatan zasiał nieufność i podejrzliwość wobec Boga, oraz pobudzenie ambicji do bycia "jako bogowie". To wszystko oczywiście sprytnie owinięte w kłamstwo i krętactwo. Szatan wmawia ludziom, że Bóg im czegoś skąpi, oraz podżega ich do buntu przeciw Bogu. Zamiast wdzięczności za dary Boże, wpaja im - i nam wszystkim po wsze czasy - idiotyczne pragnienie bycia równymi Bogu. To złe nasienie jest zasiane we wnętrzu człowieka, tuż obok dobrego nasienia pochodzącego od Boga. Gdy w duszy człowieka rośnie wiara, wtedy też pojawiają się przeciwności, lęki i wątpliwości. Gdy jaśnieje nadzieja, to też wkrada się zuchwałość. Gdy rozpala się miłość, to też wciska się egoizm, zapatrzenie w siebie i subtelna zazdrość. To są właśnie nasiona diabelskie. One sięgają głęboko, aż do samego serca człowieka, tam zapuszczają korzenie i wysysają z niego życiodajne soki, które powinny służyć dobru. Takie nasienie diabeł zasiał na początku dziejów ludzkości i sieje poprzez całe dzieje, także dzisiaj, i będzie to czynił aż do końca świata. 

Ważne są okoliczności tego diabelskiego posiewu: nieprzyjaciel posiał, gdy ludzie spali. Ludzie spali, nie gospodarz. Gospodarz wiedział widocznie, gdy nieprzyjaciel w noc przyszedł, żeby zasiać chwast. W świecie przyrody chwastów nie trzeba siać, one same wyrastają. Ludzie śpią, bo się nie spodziewają zasiewu chwastu, zwłaszcza w nocy. Ten nocny zasiew wyraźnie wskazuje na siewcę: jest nim ten, którego porą jest noc, ciemność, który unika światła. To jest taktyka złego. I jest to postępowanie każdego, kto czyni zło. Dlatego Pan Jezus powiedział do Nikodema (J 3):


Gdy diabeł siał, ludzie spali - mówi Pan Jezus w przypowieści. Czyż Ewa spała, gdy szatan zasiał w jej serce złe nasienie? Czyż Adam spał, gdy przyjął od niewiasty i zjadł owoc? Czyż śpią ci wszyscy, którzy przyjmują diabelskie nasienie grzechu do swoich serc? Tutaj nie chodzi o sen ciała, lecz o sen ducha. To z braku czujności, braku trzeźwości duchowej człowiek daje się zwieść szatanowi. Ileż grzechów byśmy uniknęli, gdybyśmy nie dali się omamić mrzonkami szczęścia, pozorami dobra czy choćby przyjemności? Czyż nie doświadczamy za każdym razem, że przyjemność płynąca z grzechu jest krótkotrwała, przelotna i płytka? Że ona już po chwili przemienia się w niesmak, gorycz, a z czasem w jeszcze większe i coraz większe łaknienie, które coraz trudniej zaspokoić? Wybujała zmysłowość usypia i zaćmiewa nawet zdrowy rozsądek, osłabia wolność woli i wypacza aktywność umysłu. Jakże głupie było marzenie pierwszych rodziców o byciu równymi Bogu? Jakże absurdalny jest każdy grzech, skoro nie daje i nie może dać zaspokojenia, które obiecuje... Tak to jest, ponieważ pochodzi od ojca kłamstwa i nieprzyjaciela Boga i rodzaju ludzkiego. 

Oto zasiane jest dobre nasienie i złe nasienie. Jedno i drugie wzeszło. Tak jest też w człowieku, w każdym z nas: gdy ukazują się zdolności, szlachetne pragnienia, pobożność, to widać też słabości, próżność, egocentryzm, pychę. 

A ludzie dziwili się, że wzeszły chwasty. Słusznie wiedzieli, że gospodarz zasiał dobre ziarno. To jest odwieczne pytanie o pochodzenie zła, podnoszone też regularnie przez ateistów. Tak niektórzy negują istnienie zła, twierdząc, że jest ono jedynie inną postacią dobra. Inni uważają, że zło pochodzi z ludzkich błędów, słabości i przeciwności. Według nich wady ludzkie są jedynie inną postacią cnót. To prowadzi do myślenia, że zło jest czymś dobrym jako inna forma dobra, i tym samym także pochodzi od Boga. Niepotrzebne jest więc Zbawienie, wewnętrzna przemiana w nawróceniu ku Bogu, niepotrzebny jest im Zbawiciel - ten, który niweczy wszelkie dzieło szatana przez działanie Ducha Świętego i łaskę uświęcającą. A to jest fundamentalne zakłamanie, pochodzące od samego szatana, blokujące w człowieku zdolność do nawrócenia i poprawy życia. 

Dlatego gospodarz odpowiada jasno: zło nie pochodzi od niego, ani nie zostało pierwotnie zasiane w serce człowieka, lecz przyszło dopiero później na ten świat jako dzieło tego, który jest nieprzyjacielem Boga i rodzaju ludzkiego. Dlatego wiemy też, to dzieło szatańskie zostanie oddzielone od dzieła Bożego i precz wyrzucone. Nie ma, nie może być i nie będzie ani zgody, ani równowagi między nasieniem dobrym i nasieniem złym. Tym samym fundamentalnie chybione jest myślenie, jakoby nie było istotowej, wewnętrznej i absolutnej sprzeczności między dobrem a złem. Dlatego nie może być zgody na zło i dlatego właśnie w przyrzeczeniu chrzcielnym wyrzekamy się szatana i wszystkich spraw jego. 

Gdy słudzy usłyszeli, że chwast pochodzi od nieprzyjaciela, zapytali gospodarza: "chcesz, żebyśmy poszli i wyrwali chwast?". Pytanie ze wszechmiar słuszne, gdyż jest to rzeczywiście sprawa gospodarza. Czyż sługa Boży nie dąży słusznie do wyrwania ze swojego serca i z serc bliźnich już nawet kiełkującego zła? Czyż nie życzymy sobie, by nie było złych ludzi na tym świecie? Czyż nie dlatego budowane i utrzymywane są więzienia, by złoczyńców odseparować od społeczeństwa, o ile nie można im wymierzyć kary śmierci? Czyż nie dążymy do wyeliminowania wszelkiego zła na tym świecie - przestępstw, zbrodni, chorób, cierpienia, nędzy? Poniekąd słusznie. Jednak zbyt jednostronnie, gdyż myślimy wtedy tylko o chwaście, nie o pszenicy. Gospodarz natomiast dba bezwarunkowo o drogocenną pszenicę i dlatego nie pozwala na wyrwanie chwastu, by słudzy przy tym nie zaszkodzili pszenicy. I żeby oni i żebyśmy my wszyscy pamiętali, że to jest pole gospodarza, jego zasiew i jego dzieło, o które on dba najlepiej czyniąc wszystko we właściwym czasie, także nakazując sługom - czyli nam wszystkim - we właściwym czasie. 

Tę różnicę w podejściu widzimy wyraźnie we współczesnym rolnictwie: chwasty niszczone są chemicznie, nie bacząc na to, jakie to ma konsekwencje dla zboża. Gdy patrzymy wczesnym latem na pola zbożowe, to widzimy w zbożu nawet ślady kół po maszynach opryskujących pole trucizną herbicydową. To są ślady zniszczonego zboża, już nawet pomijając dostające się do niego substancje chemiczne, toksyczne dla człowieka i dla zwierząt, powodujące prawdopodobnie wiele chorób tzw. cywilizacyjnych, zwłaszcza nowotwory. Tak jest w dziedzinie rolniczej, a tym bardziej w dziedzinie duchowej. Dobro i zło zakorzenione w sercu człowieka istnieją nie obok siebie, lecz są splecione ze sobą. 

Nie oznacza to, jakoby nie było różnicy między pszenicą i chwastem, i że należałoby być obojętnym na tę różnicę (byłby to fatalny błąd indyferentyzmu). Wszak - jak mówi gospodarz - w swoim czasie dojdzie to wyrwania chwastu spośród pszenicy i zniszczenia go. Jednak trzeba cierpliwości, aż jedno i drugie dojrzeje, gdyż wtedy dopiero słudzy będą w stanie odróżnić chwast od pszenicy, żeby pszenica była bezpieczna. 

Widzimy to w naszym życiu duchowym: dążymy do osiągnięć w nauce, sporcie, w sztuce, co jest na pewno dobre, gdyż służy nie tylko danej jednostce, lecz także społeczności, nawet całej ludzkości. Jednak ambicja i sukces mają swoją ciemną stronę - bezwzględność, brak równowagi w innych dziedzinach życia, a zwłaszcza wyniosłość i pycha. Podobnie jest z codziennymi przeżyciami, zarówno zmysłowymi jak też duchowymi. Pan Bóg stworzył nas zdolnymi do odczuwania przyjemności w poznaniu prawdy, w doznaniu piękna, ale także z dobrego jedzenia i z miłości cielesnej. Jednak każdy rodzaj przyjemności może prowadzić do egoizmu i powodować uzależnienie, także bardzo destrukcyjne dla życia zarówno duchowego jak też biologicznego. Może to mieć miejsce również w czymś tak szlachetnym jak dawanie jałmużny: nawet gdy dajemy ją z dobroci serca, to jednak łatwo się może wmieszać zadowolenie ze siebie, wręcz duma, jak w przypadku faryzeusza, o którym mówił Pan Jezus (Łk 18, 9-14). 

Czyż nie widzimy wiele zła także w Kościele - niezdrowe ambicje, karierowiczostwo, zazdrość, obłudę? Czyż nie dostrzegamy w sobie samych egoizmu, pozowania, gnuśności, nawet wręcz podłości? Aż w świętych porywach duchowych wyrywa się z serca wołanie wraz z psalmistą: "stwórz, o Boże, we mnie serce czyste!" (Ps 51,12). Dlaczego Bóg nie uwolnił nas raz na zawsze od wszelkiego zła i ciągle musimy prosić "wybaw nas ode złego"? (Mt 6, 15) Gdy św. Paweł skarżył się Bogu na "posłańca szatana", który mu doskwiera, usłyszał odpowiedź: "wystarczy ci Mojej łaski" (2 Kor 12, 7-9). Tak więc oścień w ciele musiał pozostać, widocznie dla dobra duszy Apostoła i ku pouczeniu dla nas wszystkich. 

Może więc przynajmniej złych ludzi należy usunąć z tego świata, czy choćby wykluczyć ze społeczeństwa? Czyż świat nie byłby lepszy bez zbrodniarzy, oszustów, rozpustników, darmozjadów, głupich, podłych itd.? Ale czyż nie jest tak, że w każdym z nas tkwi coś z tego, czym gardzimy u innych? I odwrotnie: czy możemy z całą pewnością powiedzieć, że nawet w zbrodniarzu nie tli się jakiś choćby nikły płomyk dobra, który może go prowadzić do nawrócenia jak w przykładzie dobrego łotra na Golgocie? (Łk 23, 39-43)

Tak więc jeszcze raz: gospodarz nie pozwala sługom wyrwać chwastu przed czasem, ponieważ zależy mu na pszenicy, a słudzy, mimo szczerych chęci i dobrej gorliwości, mogliby jej zaszkodzić, gdyby zabrali się do oddzielenia bez nakazu gospodarza w odpowiednim czasie. Skoro gospodarz dopuścił zasianie chwastu przez nieprzyjaciela oraz pozwala mu rosnąć aż do czasu żniwa, to widocznie to jest dobrze dla pszenicy. Pamiętajmy: żecica, o której tutaj mowa, jest trująca dla ludzi i zwierząt. Gdyby na polu rosła tylko pszenica, to by łatwo przyciągała zarówno dzikie zwierzęta jak też złodziei, którzy chcieliby żerować nie pracując dla plonów. Tak więc żecica chroni pszenicę i służy jej uprawie. Celem gospodarza jest zebranie pszenicy do swojego spichlerza, całego swojego zasiewu, a cenne jest każde źdźbło pszenicy. Dlatego właśnie nie pozwala sługom wyrywać chwastu przed czasem. 

A nieuchronnie nadchodzi czas żniwa. W czas zasiewu dobre ziarno było pierwsze. Teraz gospodarz nakazuje najpierw zebrać chwast i to nie byle jak, niechlujnie, lecz każe związać w pęczki, żeby żadne źdźbło nie pozostało, żeby się nie rozproszyło, a wszystek chwast został dokładnie zebrany i spalony. Przez cały czas od zasiewu aż do żniwa zarówno pszenica jak i żecica czerpały pożywienie z tej samej gleby, wodę z tego samego deszczu, ciepło i światło z tego samego słońca. Teraz następuje oddzielenie - radykalne, dokładne, wręcz skrupulatne: chwast idzie na spalenie, natomiast pszenica do spichlerza gospodarza. To jest Sąd Ostateczny. Historia ludzkości i wszechświata dobiega końca. Zaś historia każdego człowieka kończy się wraz z jego odejściem z tego świata do wieczności: to jest dla każdego z osobna czas żniwa. 

Pan Bóg zasiał w każdym z nas Swoje dary przyrodzone i nadprzyrodzone. Każdemu dawał i daje łaski potrzebne do zbawienia, czyli żeby był urodzajną glebą i cenną pszenicą, którą chce mieć u Siebie w spichlerzu na zawsze. Jakim będę plonem? Czy i co pozostanie we mnie po spaleniu tego, co pochodzi z wysiewu diabła?

Boże mój! Dziękuję za dobre ziarno, które posiałeś we mnie. Daj, proszę, żeby wydało owoc. Oczyść mnie ze wszelkiego nasienia, które pochodzi od złego. I zabierz mnie do Swojego wiekuistego spichlerza. Amen. 


---

Wersja do posłuchania i subskrybowania:

https://youtu.be/1OkjllV6UU4


26 komentarzy:

  1. Kanał YouTube!
    Jestem pod wrażeniem. Sub + dzwoneczek poleciał. I łapka w górę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czcigodny Xięże, jak piękna jest prawda. Bóg zapłać!

    OdpowiedzUsuń
  3. To w jaki sposób powinno funkcjonować rolnictwo wpoleczesne? . Przecież dzięki herbicydom plony są większe lepsze i chyba wyższej jakości a chyba się da je bezpiecznie stosować (okres karencji minimalna dawka) czytałem o tym i normy są chyba dość restrykcyjne...
    "
    Tę różnicę w podejściu widzimy wyraźnie we współczesnym rolnictwie: chwasty niszczone są chemicznie, nie bacząc na to, jakie to ma konsekwencje dla zboża. Gdy patrzymy wczesnym latem na pola zbożowe, to widzimy w zbożu nawet ślady kół po maszynach opryskujących pole trucizną herbicydową. To są ślady zniszczonego zboża, już nawet pomijając dostające się do niego substancje chemiczne, toksyczne dla człowieka i dla zwierząt, powodujące prawdopodobnie wiele chorób tzw. cywilizacyjnych, zwłaszcza nowotwory. Tak jest w dziedzinie rolniczej, a tym bardziej w dziedzinie duchowej. Dobro i zło zakorzenione w sercu człowieka istnieją nie obok siebie, lecz są splecione ze sobą."

    OdpowiedzUsuń
  4. Twierdzi Ksiądz że używanie pestycydów to grzech?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jeśli jest z chęci zysku i bez względu na zdrowie konsumentów.

      Usuń
    2. Chyba to że jest z chęci zysku to nie jest coś złego. A chyba są okresy karencji i inne metody bezpiecznego używania pestycydów więc jeśli rolnik używa dopuszczonych środków ochrony roślin zgodnie z instrukcja to chyba jest to dozwolone moralnie...
      Dzięki tańszej żywności mniej ludzi może być głodnych

      Usuń
    3. Oczywiście należy się godziwa zapłata za uczciwą pracę. Tu nie ma problemu. Problem w tym, że producenci żywności samo nie jedzą tego, co produkują. Rolnik produkujący masowo ma osobno produkcję na swoje potrzeby. Czyli sam nie ufa dopuszczeniom, instrukcjom itp. I słusznie. Instrukcje wydają koncerny, którym zależy na sprzedaży. A politykom zależy na ściąganiu podatków z zysków. Na samym końcu jest zdrowie konsumenta. I nikt nigdy nie głodował z powodu niestosowania pestycydów, lecz z powodu braku ziemi uprawnej i wody. Tego nie mogą zastąpić ani pestycydy ani nawozy sztuczne. Wręcz przeciwnie: zatrucie chemiczne gleby i wody gruntowej powoduje z czasem ich wyjałowienie i niezdatność do produkcji żywności. Trzeba myśleć kategoriami szerszymi niż wydatek-zysk w jednym sezonie czy paru latach.

      Usuń
    4. Skąd taka informacja?


      "Problem w tym, że producenci żywności samo nie jedzą tego, co produkują. Rolnik produkujący masowo ma osobno produkcję na swoje potrzeby"

      Usuń

    5. Ale katolik może zaufać dopuszczeniom i instrukcjom :) gdyż są one oparte na badaniach, ponieważ sporo badań musi przejść pestycyd aby być dopuszczony do użytku
      "Czyli sam nie ufa dopuszczeniom, instrukcjom itp. I słusznie."

      Usuń
    6. No dzięki pestycydów i nawozom sztucznym plony są większe więc mniejsze jest ryzyko głodu. Poza tym nawozy sztuczne można stosować a przecież nawet obornik jest niejadalny i trujący dla człowieka.
      "I nikt nigdy nie głodował z powodu niestosowania pestycydów, lecz z powodu braku ziemi uprawnej i wody. Tego nie mogą zastąpić ani pestycydy ani nawozy sztuczne."

      Usuń
    7. Dzięki pestycydom i nawozom sztucznym większy jest krótkotrwały zysk, plony też są tylko przez krótki czas wyższe, gdyż gleba zostaje zatruta i wyjałowiona. Na samych pestycydach i nawozach sztucznych nic nie urośnie. Uprawa intensywna powoduje potrzebę zwiększania nawożenia sztucznego oraz stosowania pestycydów, ale granica tej strategii jest po jakimś czasie osiągnięta i to kosztem zdrowia i życia konsumentów.

      Usuń
    8. Jakby zjeść obornik to jest to szkodliwe a tak samo szkodliwe jest jedzenie nawozów sztucznych czy pestycydów.
      Nawozy sztuczne czy pestycydy odpowiednio stosowane(okresy karencji mała dawka) są chyba neutralne dla zdrowia bo pozostałości pestycydow są niskie i niegroźne chyba
      Niewiem w jaki sposób używają pestycydów rolnicy być może nie zawsze używają ich prawidłowo.
      Odpowiednią ilość pestycydów i nawozów sztucznych chyba jest korzystna dla upraw gdyż chyba nie wyjalawia gleby
      Niewiem czy rolnicy w prawidłowy sposób stosują nawozy i pestycydy ale to inna sprawa.
      Poza tym nawozy sztuczne chyba są już od sporego czasu stosowane i dzięki temu są lepsze plony nawet teraz , pewnie bez nawozów sztucznych żywność by była bardzo droga...

      Usuń
    9. Czy Ksiądz uważa że kupywane żywności w sklepie jest złe?

      Usuń
    10. Bez nawozów sztucznych i pestycydów mogły by być spore problemy z ogromnymi cenami żywności i/lub ich brakami.

      Usuń
    11. Skąd taka informacja ze granicą tej strategii jest po jakimś czasie osiągnięta?

      Usuń
  5. Jaka jest właściwa interpretacja fragmentu Pisma Św. "Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła." (Inne tłum: "(...)wszelkiego rodzaju zła")?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwa jest w kontekście.

      Usuń
    2. Tu: https://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1000#P6 jest kontekst bezpośredni.

      Usuń
  6. Piękne i budujące rozważanie. Bóg zapłać chcigodnemu Księdzu! Laudetur Jesus Christus!

    OdpowiedzUsuń
  7. Podział pszenica/życica dotyczy jednocześnie i podziału życia wewnętrznego człowieka i ludzi (na sądzie)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodzi o podział między tym, co pochodzi od Boga, a tym co pochodzi od złego.

      Usuń
  8. Takie pytanie nasuwa się - a jak z akceptacją niedoskonałości fizycznej w sobie? Czy jest czymś złym np. utrzymywanie przez osobę otyłą, że akceptuje siebie tak jak jest?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otyłość wynika z trybu życia, zwłaszcza z nieuporządkowania w jedzeniu. Tak więc to właściwie nie jest kwestia urody. Tym samym można i trzeba się wziąć za siebie i zwalczyć otyłość, choć oczywiście trudniej jest ją zwalczyć niż nabyć.
      Czym innym jest naturalny brak urody typu model. Tym nie należy się przejmować, lecz przyjąć jako dar Boży. Bowiem uroda typu model rzadko idzie w parze z dobrymi cechami charakteru. Kto zbytnio zwraca uwagę na swój wygląd zewnętrzny, ten zwykle zbyt mało poświęca uwagi swoim niedoskonałościom wewnętrznym.

      Usuń
    2. Co to jest uroda typu model?

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. Jeśli przyjąć, że "uroda typu model" jest równoznaczna z powszechnie lansowanym przez np. media, wzorcem przeskalowanego androida o nie dających się sklasyfikować bliżej, płynnych cechach antropologicznych (ironizując), to z całą pewnością nie ma nad czym się rozwodzić. Według jakich kryteriów estetycznych można dokonać wiarygodnych ustaleń w tym zakresie i czy w ogóle warto się nad tym biedzić? Stosowne kryteria, dotyczące ogólnych zasad piękna, wypracowali już starożytni, z nich najpełniej Hellenowie, a to w oparciu o wnikliwą obserwację przyrody i uchwycenie w niej najdoskonalszego występującego w naturze tzw. złotego podziału (sectio aurea), boskiej proporcji (divina proportio), dostrzegalnej w zasadzie wszędzie, co sprawia, że np. obcowanie z, i oglądanie przyrody daje zawsze ukojenie i spokój, a także poczucie harmonii i równowagi. To dotyczy wielorakich postaci piękna, postrzeganego przez zmysły, zwłaszcza wzroku i słuchu, czyli kształtów, obrazów, dźwięków, melodii; zauważalnych w naturze oraz użytych w świadomej twórczości człowieka: w obszarze sztuki, architektury, muzyki, literatury itp...; w sferze materialnej i niematerialnej. Złoty podział polega na takim podziale odcinka na dwie części, by stosunek długości dłuższej z nich do krótszej był taki sam, jak całego odcinka do części dłuższej. Ujmując inaczej: długość dłuższej części jest średnią geometryczną długości krótszej części i całego odcinka. Tej zasady naturalnym obrazem jest m.in. ciąg Fibonacciego. Stosunek, o jakim mówi definicja to tzw. złota liczba, oznaczona literą "φ" (w hołdzie genialnemu rzeźbiarzowi greckiemu Fidiaszowi, gr. Φειδίας). Jej wartość wynosi: 1, 61803 39887...

      Usuń