Temat fałszowania liturgii tradycyjnej przez najgłośniejszą medialnie grupę indultystów - notabene cieszących się poparciem strajnie modernistycznych przekaziorów jak deon.pl i KAI - był już okazyjnie poruszany:
https://teologkatolicki.blogspot.com/2018/08/w-sprawie-faszowania-liturgii-czy.html
Ostatnio pojawiła się w sieci wymiana listów między x. Dawidem Pietrasem (z diecezji zielonogórsko-gorzowskiej) a sekretarzem Papieskiej Komisji "Ecclesia Dei". Łatwo można znaleźć informacje odnośnie osoby, z których wynika, że jest właściwie zadomowiony w Novus Ordo, nie w liturgii tradycyjnej, co ma znaczenie dla postawionych przez niego pytań:
List składa się z 29 pytań w kontekście przygotowywanej przez autora rozprawy doktorskiej w dziedzinie prawa kanonicznego.
Pytania mają służyć wyjaśnieniu jego osobistych wątpliwości:
Z punktu widzenia formalno-prawnego odpowiedź sekretarza Komisji ma wyłącznie właśnie taki charakter. NIC więcej. List skierowany do osoby prywatnej i nie opublikowany w organie Stolicy Apostolskiej ani nie jest wiążącą interpretacją prawa, ani nie stanowi prawa (nie jest aktem prawnym), lecz jest wyłącznie stanowiskiem odnośnie praktycznego stosowania prawa. To jest istotne dla jego właściwej interpretacji. Nic pod tym względem nie zmienia fakt, że w korespondencji poruszana jest także kwestia rangi odpowiedzi Komisji, gdyż jest to także odpowiedź jedynie deklarująca, nie konstytuująca prawo (o czym będzie poniżej).
Nie ma potrzeby analizowania wszystkich poruszonych kwestij. Ograniczę się do spraw, które budzą najpoważniejsze zastrzeżenia.
Chodzi najpierw o wykroczenia przeciw rubrykom tradycyjnych ksiąg liturgicznych oraz przeciw odwiecznym regułom kanonicznym i liturgicznym Kościoła. Są to przede wszystkim dwie kwestie dotyczące sprawowania funkcyj przez świeckich:
Pytanie dotyczące pełnienia posługi subdiakona przez świeckiego sugeruje odpowiedź, powołując się na poprzednie listy Komisji do osób prywatnych, które nie zawierają jednoznacznego odniesienia do tzw. akolitów świeckich nie będących kandydatami do kapłaństwa:
Tym razem odpowiedź Komisji jest jednoznaczna: dopuszcza ona możliwość pełnienia funkcji subdiakona przez akolitę świeckiego nie będącego kandydatem do kapłaństwa:
Wskazany kanon Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1983 r. mówi w sposób oczywisty o ustanowieniu akolity według ksiąg i prawa Novus Ordo, czyli odnosząc się wyłącznie do liturgii tzw. posoborowej. Wówczas, w roku 1983 r., nie było jeszcze ani indultu ani oficjalnego potwierdzenia dalszej legalności ksiąg liturgicznych z 1962 r. Tym samym mamy do czynienia z pomieszaniem porządków nie tylko prawno-kanonicznych, lecz przede wszystkim liturgicznych, co jest jednoznacznie odrzucone we wszystkich oficjalnych dokumentach odnoszących się do aktualnego stosowania liturgii tradycyjnej, zwłaszcza w obydwu motuproprio - "Ecclesia Dei" z 1988 r. oraz "Summorum Pontificum" z 2007 r.
Problem jest poważny, nie tylko natury prawnej, lecz głównie liturgicznej i doktrynalnej. Święcenia subdiakonatu są w Tradycji Kościoła pierwszym stopniem święceń wyższych, związanym ze ślubowaniem dozgonnego celibatu. Jest to więc urząd co do istoty zupełnie inny niż tzw. ustanowiony akolita w Novus Ordo, którym może być też świecki, niezobowiązany do życia w czystości. Dopuszczenie kogoś takiego do pełnienia funkcji wyświęconego wyższego duchownego, związanej istotnie z celibatem, jest wewnętrznie sprzeczne i przeciwne sakramentologii i eklezjologii katolickiej.
Problem istnieje także pod względem prawnym. Chodzi o to, że w poprawnej interpretacji każdego prawa konieczne jest włączenie intencji prawodawcy. Skoro w Kodeksie Prawa Kanonicznego 1983 r. nie ma intencji zachowania sprawowania liturgii tradycyjnej, to na jakiej podstawie stosuje się do niej kanony sprzeczne z jej porządkiem liturgiczno-prawnym?
Odnośnie pytania numer 7 - w temacie świeckich ceremoniarzy biskupich - Komisja odpowiada ostrożniej, mianowicie, że "nie widzi zastrzeżeń". Równocześnie mówi wyraźnie, że chodzi o sytuację "nieobecności wyświęconego ceremoniarza":
Przy okazji warto zauważyć, że x. Pietras popełnia fałszerstwo w swoim tłumaczeniu, zamieniając "zastrzeżenie" (objection) na "przeszkodę" (po angielsku by to było "obstacles"):
Jest jasne, że sytuacji, o której mowa, nie było w żadnej celebracji w Polsce, gdyż byli obecni kapłani, którzy byli w stanie przygotować się do tej posługi przynajmniej tak samo jak uczynili to świeccy. Zabrakło jednak widocznie dobrej woli, czy to u organizatorów czy u nich samych, albo u jednych i drugich.
Pytanie odnośnie sposobu wykonywania chorału gregoriańskiego łączy bardzo różne kwestie, zrównując klasyczne wykonanie z nowością w postaci experymentów M. Peresa, które on sam rozumie nie jako odtwarzanie wykonania historycznego, lecz poszukiwanie własnej, nowoczesnej interpretacji (więcej tutaj):
Pytanie otrzymało najkrótszą i najprostszą z możliwych odpowiedzi, bez zróżnicowania:
Czy Komisja była świadoma problemu wykonania przez szkołę Peresa? Pytanie jest w każdym razie perfidne, gdyż próbuje wyręczyć adresata w zbadaniu sprawy i sugeruje odpowiedź, jest więc właściwie oszukańcze.
Godne uwagi są też niektóre inne odpowiedzi o charakterze bardziej ogólnym i zasadniczym.
Doniosłe jest pytanie o zależność stosowania liturgii tradycyjnej od Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1983 r.:
Odnośny punkt instrukcji brzmi:
(za: http://www.vatican.va/roman_curia/pontifical_commissions/ecclsdei/documents/rc_com_ecclsdei_doc_20110430_istr-universae-ecclesiae_lt.html)
Tak więc sprawa jest właściwie prosta: chodzi wyłącznie o kwestie dyscyplinarne, czyli dotyczące stosowania reguł liturgii tradycyjnej, a nie samych reguł tej liturgii. Innymi słowy: Kodeks obowiązuje odnośnie liturgii tradycyjnej jedynie w zakresie nieokreślonym przez samą liturgię czyli księgi liturgiczne (jak Mszał, Rytuał itd.). Konkretny przykład: gdy jest mowa o uczestniczącym w celebracji Mszy św. subdiakonie, czyli osobie, która przyjęła święcenia subdiakonatu według tychże ksiąg liturgicznych, to Kodeks Prawa Kanonicznego nie ma władzy - ani zamiaru - zastępowania go kimś innym, np. akolitą, gdyż byłoby to w sprzeczności zarówno z księgami liturgicznymi jak też z zakresem władzy Kodeksu. Inny przykład: księgi liturgiczne nie określają kwestii postu eucharystycznego. Ta sprawa była zawsze regulowana w prawie kanonicznym. Dlatego w celebrowaniu liturgii tradycyjnej wystarczy - pod względem czysto prawnym - zachować post eucharystyczny jedynie w wymiarze przewidzianym w Kodeksie z 1983 r.
Idąc tym tropem, następne pytania dotyczą starszych dekretów Stolicy Apostolskiej odnośnie liturgii, najpierw czy mają one nadal moc prawną:
Odpowiedź jest zasadniczo twierdząca, aczkolwiek można mieć wątpliwość, czy text nie zawiera błędu, tzn. czy nie powinno być "if" zamiast "of" oraz "preceptive" ("nakazujące") zamiast "perceptive", gdyż wtedy zdanie byłoby jaśniejsze. X. Pietras nie bardzo sobie radzi z tłumaczeniem, co jest tutaj akurat zrozumiałe:
W każdym razie zdanie potwierdza obowiązywanie przedsoborowych dekretów odnośnie liturgii tradycyjnej.
Następne pytanie dotyczy rangi odpowiedzi samej Papieskiej Komisji "Ecclesia Dei". Odpowiedź jest twierdząca, analogicznie do poprzedniego pytania:
Tym samym Komisja przyznaje swoim odpowiedziom tę samą rangę co przedsoborowym dekretom odnośnie liturgii. Jest to o tyle zrozumiałe, że posoborowa Kongregacja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów zajmuje się jedynie liturgią Novus Ordo, stosując jej własne przepisy. Logicznie wynika z tego, że Komisja "Ecclesia Dei" zajmuje się liturgią tradycyjną według jej własnych, przedsoborowych przepisów. W przeciwnym razie nie miałoby sensu wyjęcie liturgii tradycyjnej z kompetencji Kongregacji ds. Kultu Bożego. Tym samym absurdalne i sprzeczne z porządkiem prawnym jest ingerowanie w liturgię tradycyjną w oparciu o przepisy odnoszące się co do zamiaru i litery do Novus Ordo. Tego swojego postępowania Komisja nie uzasadnia ani prawnie, ani teologiczne, co zresztą nie dziwi, gdyż takowe uzasadnienie nie jest możliwe.
Ponadto Komisja przemilcza istotny fakt: dekrety Świętej Kongregacji Obrzędów były publikowane w oficjalnych organach Stolicy Apostolskiej. Zgodnie z powszechną zasadą prawną, dekrety te obowiązywały powszechnie dopiero po ich oficjalnej publikacji, tzn. dopiero wtedy miały ogólnie wiążącą moc prawną. Natomiast odpowiedź skierowana do x. Pietrasa jest skierowana tylko do niego i nie została opublikowana jako oficjalny dokument Komisji, tym samym nie ma rangi ogólnie wiążącego dokumentu, lecz służy jedynie jako wyjaśnienie do prywatnego użytku x. Pietrasa jako adresata.
Szczególnie godne uwagi są w końcu dwie sprawy wprawdzie szczegółowe, jednak znamienne w perspektywie ogólniejszych wniosków. W obydwu sprawach Komisja odpowiada twierdząco, akceptując istniejącą praktykę, przy czym pierwsza polega na używaniu ksiąg starszych niż te z 1962 r., zaś druga na wykroczeniu nawet poza posoborowe przepisy.
Najpierw chodzi o "wykroczenie" zachowawcze:
Następnie o wykroczenie "postępowe":
Mówiąc krótko: Komisja przyklepuje coś, co nie ma pokrycia w żadnym dokumencie odnośnie stosowania liturgii tradycyjnej obecnie. To jest charakterystyczne dla tego listu, a także dla obecnej linii Komisji: dyktatura faktów dokonanych - czyli praktykowania nadużyć - jest kluczem do tego dokumentu. Jak widać powyżej, we wielu kwestiach list jest niespójny i sprzeczny wewnętrznie. Linia postępowania staje się jasna dopiero w kluczu praxizmu, który jest niczym innym jak aplikacją marxizmu do liturgii Kościoła. Tym wątkiem zajmę się osobno.
Jakie refleksje nasuwają się tytułem wniosków i podsumowania, zwłaszcza odnośnie dwóch pierwszych spraw, które w sposób wyraźny dotykają prawd wiary i ustroju Kościoła?
Z pewnością należy wziąć pod uwagę kontext tej korespondencji. Ma ona miejsce
- po latach praktykowania nadużyć sprzecznych z literą rubryk oraz zasadami wiary i liturgii katolickiej,
- po zaproszeniu sekretarza Komisji na tzw. warsztaty Ars Celebrandi, gdzie został włączony do takiej praktykowanej już wcześniej celebry,
- wcześniejsze celebracje odbywały się z udziałem kilku biskupów, jednego kardynała (Burke) oraz w obecności biskupa miejsca (z Włocławka).
Tak więc zastosowano taktykę faktów dokonanych: zaczęto praktykować ewidentne nadużycia, po czym postarano się o ich quasi oficjalną aprobatę praktyczną (nie prawną), za którą ma widocznie uchodzić ta odpowiedź sekretarza Komisji.
Dla jasności:
- Nigdy w Kościele nie było pełnienia funkcji święceń wyższych przez świeckich, także funkcji subdiakona.
- Nigdy w Kościele nie było pełnienia funkcji ceremoniarza biskupiego w celebracji pontyfikalnej przez świeckiego.
Są to w sposób oczywisty wynalazki wąskiego grona osób powiązanych głównie z x. Wojciechem Grygielem (znanym ze skrajnie niekatolickich, wręcz heretyckich poglądów), grona, które cieszy się wszelkim poparciem kręgów otwarcie antykatolickich:
https://teologkatolicki.blogspot.com/2018/07/udawany-katolicyzm-czyli-czy-fideizm.html
X. Grygiel nie kryje swoich wywrotowych poglądów odnośnie także liturgii tradycyjnej:
https://teologkatolicki.blogspot.com/2018/11/czy-liturgia-tradycyjna-jest-mao.html
Warto zwrócić uwagę także na niedawne zachwyty zakulisowego organizatora "warsztatów" Ars Celebrandi:
https://teologkatolicki.blogspot.com/2018/11/czy-film-kler-sprzyja-nawroceniu-koscioa.html
Czy abp G. Pozzo miał realną możliwość udzielenia innej odpowiedzi, po tym jak praktyka tej grupy była de facto tolerowana przez kilku hierarchów (okłamywanych co do stanu prawnego i faktycznego w tych sprawach)? Pewne jest, że odpowiedź inna - tzn. zgodna z literą i teologią tradycyjnych ksiąg liturgicznych - byłaby stwierdzeniem popełnienia wykroczeń przez kilku hierarchów, którzy wówczas przypuszczalnie nie mieli świadomości wagi swojego udziału w imprezach organizowanych przez tę grupę.
Pewne jest więc, że mamy do czynienia z typową taktyką modernistycznych wrogów Kościoła. Dokładnie w ten sam sposób wprowadzano celebrację versus populum, w językach narodowych, Komunię do ręki, świeckich szafarzy i szafarki, i inne zwyczaje ewidentnie antykatolickie: najpierw praktykowano z naiwną tolerancją władz, a następnie, gdy bezwiedni katolicy zostali jako tako oswojeni z nadużyciem, zażądano oficjalnego uznania. Jest to więc atak wymierzony tym razem w resztki liturgii tradycyjnej ujęte w indultyźmie. Czy jest to zapowiedź, iż jedynym miejscem sprawowania liturgii tradycyjnej wiernie z jej nieskażonym duchem i literą będą struktury i wspólnoty niepodlegające Komisji "Ecclesia Dei"?
Że będą tego typu ataki na liturgię tradycyjną, coby ją zafałszować w duchu herezji modernizmu, było do przewidzenia. Jednak żadna tego typu próba nie jest w stanie zmienić ewidentnych faktów i prostych zasad Tradycji liturgicznej Kościoła. Zawsze będą jasne granice między rzetelną wiernością a fałszerskimi pomysłami, które mają rzekomo służyć upowszechnieniu i jedności.
Post scriptum
Link do tego textu wstawiłem jako komentarz na tablicy autora. Komentarz został bez słowa usunięty. O czym to świadczy, jest chyba dość jasne.
Przy okazji wspomnę epizod sprzed ponad dwóch lat, gdy x. Dawid napisał do mnie z prośbą o kontakt, na co chętnie przystałem. Jednak znamienne jest, że oczekiwał, iż będę do niego telefonował w jego interesie. Pisemny kontakt chyba mu nie odpowiadał, wolał widocznie, żebym ponosił koszty udzielania mu pomocy... No cóż, czy to świadczy o dojrzałości osobowej i duchowej?
Zastanawiam się czy takie publiczne wpisy nie są krzywdzące wobec osób by nie niszczyć dobrego imienia osób
OdpowiedzUsuńczy nie powinno się pierw ujawnić błędy wg drogi ewangelicznej ( cztery oczy, donieść Kościołowi proboszcz biskup etc .) Jak się zachować przy ewidentnej herezji gdy widzimy /słyszymy jakiś filmik głosiciela ? Bo nie znamy wnętrza tego człowieka i nie znamy intencji . Z drugiej strony też nie można pozwolić na szerzenie się herezji więc jak oddzielić jedno od drugiego . Wiem że przynajmniej dwie osoby tutaj opisane mają żal do Księdza, że nie zrobił tego w cztery oczy i są tutaj szkalowani .
Po pierwsze nie zgadzam się z tym, że jest to szkalowanie. Chodzi bowiem nie o prywatne błędy czy grzechy, lecz o fakty publiczne, które tym samym wymagają publicznej korekty. Owszem, przyjęcie publicznej krytyki wymaga pokory czyli poddania się prawdzie. Staram się krytykować jedynie rzetelnie i co do konkretnych faktów. Jeśli by coś było nietrafne, chętnie przyjmę krytykę.
UsuńZnalazłem taką książkę jeśli się nie mylę wydanie z 1948 roku. https://drive.google.com/file/d/0B5tAGGZoXhxEUTdzeUJpME9fMGM/view. na stronach 231 i 234 o. Ettensperger pisze kto pełni funkcję ceremoniarza.
OdpowiedzUsuńCzym innym jest ceremoniarz zwykły, a czym innym biskupi, tak samo jako Msza św. pontyfikalna czyli biskupia jest pod względem ceremonii czymś zupełnie innym niż Msza św. zwykłego xiędza, także uroczysta. Mszy św. pontyfikalna jest właściwą i pełną formą celebracji. Wynika to z ustroju i sakramentologii Kościoła: tylko biskup ma pełnię władzy sakramentalnej i to ukazje właśnie celebracja pontyfikalna. Dlatego ma właściwe dla siebie reguły, które muszą być przestrzegane.
UsuńDziękuję za rozjaśnienie, teraz lepiej zrozumiałem. Z Panem Bogiem.
UsuńSzkoda że już nawet w Watykanie urzędowym językiem nie jest łacina.
OdpowiedzUsuńWtedy te dokumenty nie wymagały by przynajmniej interpretowania ich.
"Pisemny kontakt chyba mu nie odpowiadał, wolał widocznie, żebym ponosił koszty udzielania mu pomocy... No cóż, czy to świadczy o dojrzałości osobowej i duchowej?"
OdpowiedzUsuńProszę księdza serio? Chodziło tylko o to kto do kogo ma pierwszy zadzwonić ? Trochę dziecinne. Sam kontaktowałem się z ks. Pietrasem w pewnej sprawie i wiem, że woli on rozmowę telefoniczna niż pisanie maili, może po prostu taki charakter ?
Może aby pomoc bliźniemu mógł i ojciec wykonać pierwszy gest dobrej woli ?
Jak wyjdzie praca doktorska to później będzie ksiądz narzekał ze fałszerstwa i przekłamania a może lepiej byłoby wcześniej pomoc tę pracę napisać ?
Ks. Pietras stara się nauczać prawdziwą i tradycyjną naukę KK. W swoich kazaniach często opiera się nauczaniu świętych i dokumentach Kościoła ciężko posądzać go o przemycanie "modernizmu" wręcz przeciwnie. Może akurat takich kapłanów wypada wspierać ?
Bo jak już ksiądz napiszę, że ks. Pietrasa nie warto słuchać to ja już nie wiem kogo w tym Kościele słuchać....
Szczęść Boże!
Dziecinne są te uwagi. Jeśli ktoś coś chce od drugiej, to oczekiwanie, by ta druga osoba uczyniła coś na własny koszt, jest conajmniej nietaktem. Oczywiście, można o to poprosić, jeśli są odpowiednie powody (a to nie była prośba), ale oczekiwanie z powodu "wolenia" świadczy przynajmniej o braku dobrego wychowania i elementarnego wyczucia sprawiedliwości. Dobrą wolę wykazałem wyrażając gotowość kontaktu pisemnego. Brak jakiejkolwiek reakcji jest ponownym przejawem tego samego. Niestety.
UsuńMłody kapłan piszę do kapłana, doktora teologii i oburzenie kierowane jest w stronę x. Dariusza m. No ludzie gdzie się podziały elementarne zasady dobrego wychowania i szacunku?
UsuńJeśli piszę doktorat i szukam pomocy to staje na głowie żeby z daną osobą skontaktować się możliwie jak najszybciej i wygodniej, staram się dostosować, a nie kontaktuje się i czekam na zaproszenie. Komu ma tu zależeć?
Pamiętam obraz jak starsza kobieta witając się z naszym proboszczem uklękła i ucałowała jego dłoń. Ktoś by powiedział dewotyzm. A ja w tym widzę nieskrępowany czysty szacunek i pełna świadomość, że klękam przed uosobieniem Jezusa Chrystusa, całuję ręcę w których chleb i wino stają się Ciałem i Krwią naszego Pana.
Gdzie jest ten szacunek do kapłana? Dzisiaj z biskupem witają się jak z kolegą.
KS Pietras robi dobrą robotę i ma cenne tradycyjne katechezy może jednak lepiej wspierać takich kapłanów a nie rugac ?
OdpowiedzUsuńNikt tutaj nie ruga za cenną robotę. Za krzywą robotę owszem.
UsuńCo znaczy nwwA ?
OdpowiedzUsuń