Zasady komentowania: bez anonimowych komentarzy

Gdzie jest Kościół?

 


Pytanie dotyczy oczywiście kwestii teologicznej. A jest obecnie szczególnie aktualne, wobec częstego, szerokiego i też fałszywego rozumienia i używania określenia "Kościół", niestety nawet przez niektórych hierarchów. 

Na szersze przedstawienie sprawy przyjdzie czas, Deo volente. Tymczasem zwracam uwagę na zdanie św. Hieronima, Doktora Kościoła, zawarte w jego komentarzu do psalmu 133 (źródło tutaj, szpalta 1222-3):



Św. Hieronim, komentując zdanie "którzy stoicie domu Pana, w przedsionkach domu Boga naszego", wspomina, że nie są istotne mury, ponieważ bywały czasy, gdy ariańscy heretycy okupowali świątynie katolickie, oczywiście nie będąc Kościołem. Natomiast podkreśla, że "Kościół jest tam, gdzie jest prawdziwa wiara". 

Wiąże się z tym następujące słynne zdanie św. Hieronima (z Dialogu przeciw Lucyferianom, źródło tutaj, szpalta 181):


"Westchnął cały okrąg ziemski i zdziwił się, że jest ariański".

To jest dobitne świadectwo zasięgu i rozmiaru, jaki osiągnęła wówczas herezja ariańska. Obecnie niestety forsowany jest jej podstępny powrót w postaci ataku na boskie pochodzenie Kościoła, a ostatecznie na boską godność Jezusa Chrystusa. Atak na boskie pochodzenie Kościoła wyraża się w pogardzie dla Kościoła sprzed Vaticanum II, w wyszydzaniu i odrzucaniu jego odwiecznego nauczania i praktyki liturgicznej i duszpasterskiej. Atakiem na Bóstwo Jezusa Chrystusa jest zwalczanie oznak czci do Najświętszego Sakramentu jak Komunia na stojąco i dołapna. Szczególnie podstępnym zabiegiem jest koronka s. Faustyny, która nawet w oficjalnej interpretacji x. Różyckiego (więcej tutaj) jest ariańska i bluźniercza, ponieważ zawiera negację współistotności Bóstwa Syna Bożego i Boga Ojca. 

16 komentarzy:

  1. Czy można prosić o tłumaczenie dla tych, którzy nie znają łaciny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Istotne w temacie zdania są podkreślone i przetłumaczone. Reszta to szczegóły komentujące dany werset.

      Usuń
    2. 1. Ale cytat w takim razie pozostaje wyrwany z kontekstu, nawet bezpośredniego.
      2. Co do bycia w łączności z Kościołem, jak z heretykami materialnymi? Bo duża część hierarchii i ogólnie duchowieństwa prawdopodobnie nimi jest, ale trudno ich posądzić o pozostawanie poza łącznością.
      3. Czy jest rozróżnienie między realnym i formalnym pozostawaniem w łączności z Kościołem? Mam na myśli, heretyk formalny, który nie popełnił PRZESTĘPSTWA herezji, formalnie pozostaje w łączności, ale realnie traci wiarę...
      4. Czy mam rację, że w pełni utracić więzi z Kościołem (przestać być Jego członkiem) się nie da z powodu chrztu?

      Usuń
    3. 1. Nie jest wyrwany. Proszę czytać uważnie.
      2. Nie ma w teologii pojęcia "łączność". Albo jest się w jedności z Kościołem, albo nie jest. Albo się przynależy, albo nie. Oczywiście są rodzaje przynależności. Najważniejsze rozróżnienie to przynależność zewnętrzna i wewnętrzna.
      3. J. w.
      4. Nie można przestać być ochrzczonym. Ale można się znajdować poza widzialną wspólnotą Kościoła, czyli nie przynależeć do tej wspólnoty.

      Usuń
    4. Czy mogę prosić o szersze wyjaśnienie pkt. 2?

      Usuń
    5. W punkcie 2 odpowiedzi wspomniał Xiądz o rodzajach przynależności. Czy można szerzej o tym?

      Usuń
  2. Frapujące pytanie, zwłaszcza w kontekście trzech przymiotów Kościoła: widzialności, nieomylności i niezniszczalności (razem wziętych). Pocieszające słowa św. Hieronima, ale jednak "tylko" Wielkiego Doktora: czy jego słowa zostały przyjęte w Magisterium? - pytam, bo nie wiem. Wydaje mi się ponadto, że tzw. czasy ariańskie były zjawiskiem mimo wszystko lokalnym i trudno szukać w nich w sensie ścisłym analogii do współczesnego kościoła nowego adwentu, który (od ok. 60 lat) nie głosi nauki Chrystusowej, a "jakąś inną ewangelię". Nasuwa mi się jeszcze inne, robaczywe i straszne pytanie jak wyglądałby Kościół, gdyby bramy piekielne go przemogły? Co to w ogóle oznacza, że nie przemogą? Bardzo jestem ciekaw rozwinięcia tematu "Gdzie jest Kościół?" przez Księdza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oznacza to, że zawsze będzie istniał jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół.

      Usuń
    2. Jeden, święty, KATOLICKI i apostolski Kościół.

      Usuń
    3. Powszechny = katolicki

      Usuń
    4. To się rozumie samo przez się.

      Usuń
    5. Proszę Księdza, to nie jest to samo?

      Usuń
    6. Doprecyzuję: Kościół widzialny głosi od kilkudziesięciu lat w nauczaniu zwyczajnym (encykliki, adhortacje itp.) takie rzeczy, których nie sposób jednocześnie pogodzić z przymiotem nieomylności. Czy dobrze rozumiem, że utrata jednego z przymiotów, w tym wypadku nieomylności, oznaczałaby że bramy piekielne przemogły? Albo czy Kościół może głosić błędne nauki w nauczaniu zwyczajnym? Dlaczego możemy dzisiaj nadal mówić (pomimo dewastacji na różnych polach), że nie przemogły? Dlaczego miasto na górze, które ktoś trafnie rozpozna jako jedyny Kościół Chrystusowy, jednocześnie nie jest nieomylne, bo głosi temu komuś posoborowe nowinki, czyli wprowadza go w błąd? Albo na czym nieomylność polega? Mi przychodzi do głowy, że mimo wszystko Kościół szafuje sakramentami, czyli dostęp do łaski jest, ale to i tak nie rozwiązuje dylematu pomiędzy widzialnością i nieomylnością. Nie potrafię tego rozwikłać i wydaje mi się, że te dwa przymioty w obecnej sytuacji nie są do pogodzenia. Sedeki ratują nieomylność, ale tracą widzialność. Inni zachowując widzialność, nijak nie są w stanie obronić nieomylności. Bardzo proszę Księdza o odpowiedź na te wątpliwości i wskazanie na ewentualny błąd w powyższym rozumowaniu.

      Usuń
  3. Ale jak ta wiara przetrwa, skoro w seminariach jest coraz gorzej. Są te tradycyjne, ale nie oszukujmy się, są one zepchnięte na margines i patrząc co szykuje Franciszek z dostępem do Mszy trydenckiej to samo za niedługo będzie czekać tego typu niszowe seminaria.
    Kierunek w jakim działa papież i administracja watykańska jest już dosyć klarowny na chwilę obecną i wiadomo do czego to wszystko zmierza, do ugaszenia tych pojedynczych ognisk tradycji katolickiej, które dalej opierają się modernistycznym wytycznym Vaticanum II. Wiadomo, są świeckie osoby, ale głos duchowieństwa i osób, które dopiero rozpoczęły drogę formacji jest równie ważny, bo to relacja z pierwszej ręki.
    Oto głos, a właściwie krzyk katolickiego seminarzysty z wymownym pytaniem:
    https://onepeterfive.com/seminarian-is-there-any-reason-why-i-should-remain-catholic/

    W książce "Przebudzenie małych Samuelów" o. Augustyna Pelanowskiego - Ksiądz opisał jak ten paulin pobłądził i jakie są jego błędy (tylko Biblia i objawienia prywatne) - zawarł jednak kilka trafnych spostrzeżeń i przytoczył kilka listów osób zakonnych, które otrzymał na temat tego co się teraz dzieje w zgromadzeniach kontemplacyjnych:
    "Dwa lata temu dostałem od pewnej siostry zakonnej list z takim fragmentem: "nie mogę już unieść tego w sobie... czasami nie wiem, czy to chrześcijaństwo... zamieniamy często Nieszpory na prezentacje multimedialne, na rozmyślaniu niektóre siostry słuchają przez telefon rozważań... jakby zapomniały, że mamy w sobie zdolność do słuchania i relacji z Duchem Świętym... Przełożona dba o to, by we wspólnocie było dobrze, ale czy Jezusowi jest z nami dobrze?... różne nowenny polegają na dekoracjach, a nie na wewnętrznych postawach..."
    Ktoś inny pisze tak: "ostatnio miałyśmy iść na drogę krzyżową, ale wyświetlono nam film o Jerozolimie i via dolorosa - jakiś Amerykanin podważał wszystko, w co wierzę. Dlaczego nam dają takie odbierające wiarę programy zamiast modlitwy? Powiedzieli nam, że droga krzyżowa to strata czasu, trzeba mieć naukową wiedzę, a nie naiwną pobożność. Ale czy odejść od pobożności do pobieżności? Czy ja jestem jeszcze w klasztorze?"
    Inny cytat z listu: "zakupiono komputery, wszystkie siedzimy przy nich od rana do wieczora, kiedyś siedziałyśmy w kaplicy"
    Ktoś inny kto żyje w klasztorze, zaskoczony zmianami napisał:
    "Od kilku tygodni mam w sobie coraz mniej radości i jakiś niepokój w sercu, ciemne myśli...generalnie jest we mnie coraz większe NIE na to, czego doświadczam. Ja nie mieszczę się w tutejszej wizji życia zakonnego, tu nie ma przyszłości, nie ma czym oddychać duchowo, zaczynam się dusić, pół godziny adoracji na miesiąc...! Próbowałam się dystansować, ciągle tłumaczyć międzykulturowością, ze strony mojej przełożonej zaczęłam spotykać się z coraz większym zdziwieniem, że chodzę na spowiedź co 2 lub 3 tygodnie... jak trudno jest przyjąć, że do spowiedzi chodzę z Miłości... Ona tłumaczy, że nie prawo nas zbawia, ale osoba Jezusa Chrystusa. Ze spowiedzią jest jeszcze większy problem, bo czasami nie wpuszcza mnie do niej, albo w ogóle ksiądz mnie nie rozumie, albo czasem po spowiedzi jest mi ciężej niż przed. Nie mówię dużo... tylko same grzechy, nie opowiadam więcej, ja już raz się otworzyłam"
    Taki przykładów podał jeszcze kilka i wierzę, że jest wiele osób duchownych, które takie listy otrzymują. Ale co za tym idzie?

    OdpowiedzUsuń
  4. Dlatego tym bardziej ubolewam, że moje dwa ulubione ludy wczesnego średniowiecza: Goci i Gepidowie nie przyjęli katolicyzmu, lecz pomarli w herezji ariańskiej 😔

    OdpowiedzUsuń