Odpowiedź jest podana powyżej w kanonie z Kodexu Prawa Kanonicznego z 1983 r. Jednak nie jest ona do końca jasna.
Wersja oryginalna brzmi:
Tak więc zasadniczo nie wolno przystępować do Komunii św., jeśli ma się świadomość popełnionego grzechu ciężkiego i się nie przystąpiło do spowiedzi sakramentalnej, w której ten grzech został wyznany.
Wyjątkiem jest istnienie ważkiego powodu (gravis ratio) wraz z brakiem sposobności do spowiedzi sakramentalnej. Wówczas wystarczy wzbudzenie aktu doskonałej skruchy (tzw. żalu doskonałego), który zawiera zamiar wyspowiadania się jak najszybciej to będzie możliwe (quam primum).
Kluczowe są tutaj pojęcia: ważki powód (gravis ratio) oraz sposobność (opportunitas).
Ważkim powodem na pewno nie jest ani nawyk przyjmowania Komunii św., ani chęć niewyróżniania się (przez nieprzyjęcie Komunii św.), ani niechęć do okazania, że sumienie wyrzuca popełnienie grzechu ciężkiego itp. Jeśli dla kogoś są to powody, to tkwi głębiej w stanie grzechu i ułudzie niż przez popełnienie jednostkowego grzechu ciężkiego.
Natomiast ważkim powodem w znaczeniu prawa kanonicznego jest np. sytuacja, gdy kapłan spowiadający nie jest dostępny przez długi okres, natomiast jest możliwość przyjęcia Komunii św. przez diakona czy szafarza świeckiego w razie ciężkiej choroby czy niebezpieczeństwa śmierci. Tym samym nie wystarczy sam brak możliwości wyspowiadania się przed daną Mszą św. Nawyk przyjmowania Komunii św. itp. z całą pewnością NIE JEST poważnym powodem.
Pojęcie sposobności (opportunitas) jest dość szerokie. Chodzi z całą pewnością o realną możliwość wyspowiadania się, oczywiście także w sensie możliwości moralnej. Na przykład nie jest sposobnością taka sytuacja, gdyby podwładny miał się spowiadać swojemu przełożonemu z ukrytego grzechu, który musiałby pociągać konsekwencje na forum zewnętrznym (np. kradzież własności przełożonego), gdyż narażałoby to tego przełożonego na pokusę zdrady tajemnicy spowiedzi.
Natomiast z całą pewnością nie jest brakiem sposobności sytuacja, gdy trzeba poczekać kilka godzin czy dni na możliwość wyspowiadania się, oczywiście o ile nie zachodzi poważna choroba czy niebezpieczeństwo śmierci.
Kto zachęca do przyjmowania Komunii św. bez spełnienia tych warunków, bądź podając je błędnie i fałszywie, staje się współwinny, a nawet głównym winnym popełnienia Komunii św. świętokradzkiej, czyli grzechu cudzego, i przez to sam popełnia grzech ciężki.
A w przypadku komunii duchowej? Świadomość bycia w grzechu śmiertelnym z założenia raczej wyklucza taka możliwość, ale kiedy pozostają wątpliwości co do stanu duszy i chce się w najbliższym czasie przystąpić do sakramentu spowiedzi, to czy w tym czasie " oczekiwania" właściwą jest komunia duchowa, nie przystępując do sakramentalne?
OdpowiedzUsuńDla tzw. Komunii duchowej nie ma konieczności uprzedniej spowiedzi, ponieważ nie jest sakramentalna. Ze swej istoty zawiera ona żal doskonały.
OdpowiedzUsuńKsięże, mam pokrewne pytanie:
UsuńCzy gdy ktoś jest na przykład skrupulantem, nie potrafi rozeznać grzechu i opiera się na posłuszeństwie i zdaniu kierownika duchowego, to w przypadku gdy będzie miał miejsce faktyczny grzech ciężki, a kierownik, mimo dobrych intencji, źle rozezna sytuacje i nakaże iść do Komunii Świętej, to co dzieję się w takiej sytuacji?
Czy skrupulant przyjmuje świętokradzko Komunię Świętą?
Jeśli robi to w posłuszeństwie spowiednikowi, a nie ma pewności co do grzechu ciężkiego, to nie grzeszy.
UsuńChodzi mi o coś innego.
UsuńCzy jeśli skrupulant popełni grzech ciężki i kierownik powie mu błędnie ze grzechu ciężkiego nie popełnił to przecież nie sprawia ze dusza skrupulatna wraca do Łaski Uświęcającej? Komunia została przyjęta przez dusze bez Łaski Uświęcającej. Przecież świętokradztwo nie może iść w próżnię. I co z rozwojem duchowym i dobrymi uczynkami tego skrupulanta?
Wtedy wina za świętokradztwo spoczywa na kierowniku. Skrupulant dostaje łaski według swojej dobrej woli.
UsuńGorzej jeżeli skrupulat nie ma stałego spowiednika, spowiada się u różnych księży, a w obliczu np. braku pewności zadaje te same lub podobne pytania różnym spowiednikom, często otrzumując inne odpowiedzi na te same pytania.
UsuńNp. czy czyn X w sytuacji Y jest grzechem czy nie. Jeden spowiednik odpowie, że tak, inny że nie.
Albo "czy potrzebuję spowiedzi generalnej?"
I znów jeden powie, że tak, drugi, że nie. Bo na przykład są przesłanki ku temu/przeciw temu, które się wzajemnie wykluczają.
Coś o tym wiem, bo sam przez to przechodziłem.
Albo sytuacja, gdy pod wpływem nawrócenia z sumienia szerokiego robi się sumienie skrupulanckie.
I to często powtarzane pytanie: "czy ja mogę przystąpić dziś do Komunii?"
I brak stałego spowiednika, bo mimo chęci nie było to możliwe: brak dyżurów księży (codziennie wychodzi inny spowiednik) lub to, że dany ksiądz u którego chcę się wyspowiadać może zachorować, gdzieś wyjechać, mieć inne sprawy na głowie, sprawia, że muszę iść do innego kapłana.
Na szczęście to jest już za mną. Ale jak z tego wyszedłem? Tutaj duża ilość pracy, wychodzenie z tego zajęło niemało czasu.
Przede wszystkim słuchać spowiednika. I nie wracać do dawnych grzechów. Pod żadnym pozorem nie wracać do grzechów, co do których mam pewność, że je wyznałem na spowiedzi. Częste sakramenty i ufność Matce Bożej. Bo mam takie przeczucie, duże przekonanie, że to Ona mnie z tego wyciągnęła.
Sporo osób ma problem ze skrupułami, może komuś się to przyda, te komentarze można znaleźć w internecie przez wyszukiwarkę.