Odpowiadam w oparciu o Tradycję, Pismo św. oraz dokumenty Magisterium Kościoła. Nazywam się Dariusz Józef Olewiński. Jestem kapłanem Archidiecezji Wiedeńskiej. Tytuł doktora teologii przyznano mi na Uniwersytecie w Monachium na podstawie pracy doktorskiej przyjętej przez późniejszego Prefekta Kongregacji Doktryny Wiary, kard. Gerharda L. Müllera oraz examen rigorosum z oceną "summa cum laude". Od 2005 r. prowadziłem seminaria na uniwersytecie w Monachium oraz wykłady w seminarium duchownym.
Czy nacjonalizm jest herezją?
Nie jest moim zadaniem ani zamiarem komentowanie słów Księdza Arcybiskupa. Odniosę się jedynie do wskazanego problemu.
O ile definicja herezji jest dość jasna (jest to negowanie której z prawd wiary katolickiej), o tyle nie ma jednolitej i jednoznacznej definicji nacjonalizmu. Można powiedzieć, że każda postać nacjonalizmu jest związana z danym narodem, z jego historią, kulturą i tożsamością. Dlatego Kościół nigdy nie potępił nacjonalizmu jako takiego. Potępiony został jedynie szowinizm we Francji okresu międzywojennego oraz nazizm niemiecki.
Rozumiejąc nacjonalizm ogólnie jako koncepcję i dążenie do państwa jednonarodowego można powiedzieć, że nie ma teologicznej możliwości - przynajmniej w ramach teologii katolickiej - potępienia tak rozumianego nacjonalizmu. Przyczyna jest prosta: naród wybrany miał państwo narodowe, tym samym potępienie państwa jednonarodowego oznaczałoby odrzucenie historii Zbawienia i byłoby to nawiązanie do starożytnej herezji Markiona.
Po drugie, oznaczałoby odcięcie się od katolickiego rozumienia państwa, którego ideałem jest monarchia. Zaś monarchia jest pochodną państwa plemiennego i ostatecznie rodziny jako podstawowej komórki i wzoru każdej społeczności. Na ten związek wskazują wyraźnie wielcy teologowie Kościoła jako chociażby św. Tomasz z Akwinu czy św. Robert Bellarmin. Owszem, myślenie kogoś nie posiadającego wiedzy teologicznej czy chociażby historycznej często nie wychodzi poza kategorie i schematy demokratyczne. Nie może to być jednak kryterium prawdy i słuszności, już chociażby z tego powodu, że Kościół nie tylko jest monarchią w swym ustroju, lecz przede wszystkim rozumie siebie jako Królestwo Boże na ziemi oraz czci swojego Boskiego Założyciela jako Króla.
Po trzecie, nie ma żadnych przesłanek teologicznych, ani w Tradycji Kościoła ani w Piśmie św., które by stanowiły podstawę do odrzucenia czy potępienia nacjonalizmu w rozumieniu podanym powyżej. Przeciwne wierze katolickiej jest jedynie negowanie jedności rodzaju ludzkiego (co zostało potępione chociażby w encyklice Piusa XII "Summi Pontificatus") oraz mieszanie celów państwa z celami Kościoła (co było powodem zastrzeżeń Piusa XI do "Action Francaise").
Paradoxalnie w aktualnych napięciach między narodowcami a niektórymi przedstawicielami hierarchii chodzi w gruncie rzeczy właśnie o ten ostatni problem, aczkolwiek akurat z innej strony. Polskim narodowcom zależy na budowaniu państwa na zasadach katolickiej nauki społecznej i to głównie wbrew i przeciw globalizmowi zagrażającemu i niszczącemu wszechstronnie byt nie tylko społeczeństw i rodzin, lecz także suwerenność państw. Zastrzeżenia czy negatywne ocenianie nacjonalizmu polskiego ma zwykle nie tylko podłoże i podtext, lecz wręcz motywację, która miesza naturę i cel państwa z naturą i celem Kościoła. Prostackie hasła typu: "katolik i nacjonalista to sprzeczność, ponieważ Kościół jest powszechny" wykazują zarówno braki i błędy w teologicznym myśleniu jak też uleganie prymitywnym schematom.
Otóż specyfiką katolicyzmu, w odróżnieniu głównie od protestantyzmu, jest po pierwsze poszanowanie prawa naturalnego. Oznacza to poszanowanie naturalnych więzi, w tym kulturowych i narodowych. Jest to widoczne zwłaszcza w tradycji polskiej, ale też w innych krajach katolickich: Kościół, będący - oprócz głoszenia Ewangelii i właśnie z powodu tego głoszenia - nośnikiem cywilizacji klasycznej, grecko-łacińskiej, był zawsze promotorem, obrońcą i stróżem tożsamości danego ludu. Jest to szczególnie wyraźnie widoczne na przykładzie z jednej strony Ameryki Północnej, kolonizowanej zasadniczo przez protestantów, a z drugiej strony chociażby Filipin, gdzie chrystianizacja nie oznaczała wyniszczenia kulturowego i etnicznego.
Drugą istotną cechą katolicyzmu jest odróżnienie sfery religijnej od sfery państwowej, czyli niezależność Kościoła względem państwa, oczywiście przy zachowaniu prymatu wartości duchowych nad doczesnymi. Kościół był w stanie zachować swój autorytet i wypełniać swoje zadania właśnie dzięki swej wolności, która oznaczała także zdrowy dystans wobec władzy świeckiej. Mówiąc konkretniej w odniesieniu do aktualnych spraw: uleganie przez przedstawicieli Kościoła dyktatowi polityków głobalistycznych, narzucających państwom i narodom własne plany, strategie i zamiary, jest haniebnym poddaństwem, które jest nie do pogodzenia ani z tożsamością i wiarą Kościoła, ani z godnością jego członków, zwłaszcza hierarchów.
Zadaniem Kościoła jest owszem nauczanie, przypominanie i naleganie na przestrzeganie prawdy o człowieku, o prawie naturalnym, w którego skład wchodzą także prawa narodu - zwłaszcza prawo samostanowienia i zachowania tożsamości kulturowej i religijnej, o prawie Bożym nauczanym w Ewangelii. Tego zadania jednak nie sposób pogodzić ze służalczością wobec możnych tego świata, dążących do wyniszczenia zarówno kultury i cywilizacji chrześcijańskiej, jak też suwerennych narodów i państw. Powoływanie się w tym kontekście na powszechność Kościoła i miłość bliźniego jest conajmniej nieporozumieniem, jeśli nie wręcz zamierzonym zakłamaniem i obłudą. Jest to szczególnie wyraźne w kwestii przyjmowania imigrantów obcych kulturowo i religijnie, którzy stanowią realne zagrożenie dla pokoju społecznego, a nawet dla bezpieczeństwa życia konkretnych ludzi. Kościół nigdy nie zachęcał i nie może zachęcać do mieszania kultur i religij. Każdy rozsądny, trzeźwo myślący czy przynajmniej znający fakty człowiek wie, jakie to może mieć konsekwencje i rzeczywiście ma. Już w Starym Testamencie ideałem szczęścia i pomyślności miłej Bogu, nawet stanowiącym Bożą obietnicę jest zamieszkiwanie na własnej ziemi, w społeczności zjednoczonej więzami naturalnymi i religijnymi. Jakim więc prawem osoby określające się katolikami mają tupet popierać i zachęcać do tworzenia społeczeństwa wielokulturowego i wieloreligijnego?
Na koniec jeszcze jedna uwaga, dość istotna. Ostatnio często pojawia się powoływanie się na słowa Jana Pawła II w jego książce "Pamięć i tożsamość", gdzie jest zawarte odróżnienie i zarazem zróżnicowanie w wartościowaniu nacjonalizmu i patriotyzmu. Po pierwsze należy mieć na uwadze, że ta książka i zawarte w niej wypowiedzi w żaden sposób nie stanowią nauczania papieskiego, gdyż nie jest to urzędowy dokument Magisterium Kościoła, lecz są to jedynie prywatne myśli. Tym samym słowom tym nie przysługuje żadna ranga w znaczeniu nauczania Kościoła i tym samym można i należy je rozpatrzyć według odpowiedniego znaczenia.
Po drugie, jest oczywiste, że czym innym jest patriotyzm (więcej tutaj), a czym innym nacjonalizm. Pierwszego nie można zastąpić drugim i odwrotnie.
Po trzecie, Jan Paweł II w żaden sposób nie przedstawił użytego w tym kontekście pojęcia nacjonalizmu, tym bardziej go nie rozwinął, nie opisał i nie uzasadnił negatywnej oceny. Wobec tak daleko idącej niejasności jest po prostu bardzo nieuczciwym zabiegiem powoływanie się na te słowa w kontekście i w odniesieniu do konkretnego programu politycznego oraz określonej kwestii, mianowicie przyjmowania imigrantów ekonomicznych.
Jest natomiast sporo oficjalnych, bez wątpienia papieskich wystąpień Jana Pawła II, gdzie można dostrzec przynajmniej zręby czegoś takiego jak teologia narodu i tym samym teologia nacjonalizmu. Podam kilka jedynie przykładów:
- W encyklice "Redemptor hominis" (15, 17) jest mowa o poszanowaniu praw "zarówno człowieka, jak narodu i ludu", wbrew "celom imperializmu".
- W encyklice "Laborem exercens" (10) o pracy ludzkiej mówi: "To wszystko sprawia, że człowiek swoją głębszą tożsamość ludzką łączy z przynależnością do narodu...".
- W encyklice "Slavorum Apostoli" (18) mówi: "Każdy człowiek, każdy naród, każda kultura i cywilazacja mają swoją rolę do wypełnienia i swoje miejsce w tajemniczym planie Boga i w powszechnej historii zbawienia."
Przykładów jest znacznie więcej. Jeśli Pan Bóg pozwoli, będzie czas na ich szerszą prezentację. Tymczasem niech wystarczą.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
Chociaż już od dłuższego czasu odpowiadam na tego typu pytania, to jednak widocznie nadal są niejasności i potrzeba dalszych wyjaśnień...
-
Przy okazji aktualnej sprawy posła Grzegorza Brauna (więcej tutaj ) słusznie nasuwa się pytanie, czy katolikowi wolno uczestniczyć w świętow...
-
Samo patrzenie na nagie ciało nie jest grzechem. Grzechem jest natomiast pożądanie w znaczeniu pragnienia zgrzeszenia, czyli popełnienia ...
-
Dla tych P. T. Czytelników, którzy nie wiedzą, co oznacza skrót FSSPX, wyjaśniam, że po polsku oznacza on: Bractwo Kapłańskie Św. Piusa X. Z...
-
Kwestia dotyczy wprost autonomii Kościoła, w odpowiednim sensie stosunków między Kościołem a państwem. W tej kwestii są dwie zasadnicze p...
-
Dzięki wskazówce życzliwego czytelnika trafiłem na książkę z wypowiedzią bodaj najwybitniejszego polskiego dogmatyka katolickiego w okresi...
-
W związku z działalnością tzw. ruchu oporu (FSSPXR) w Polsce byłem pytany wielokrotnie o opinię. To grono zresztą widocznie pilnie śledzi bl...
-
30 listopada 2023 roku na stronie znanego watykanisty Marco Tosatti'ego została opublikowana deklaracja będąca pierwszą tego typu reakc...
-
Najpierw przypomnijmy fakty, czyli kontext historyczny tego pytania. Od około 10-u lat, po Motu proprio "Summorum Pontificum"...
-
Zależy, jaka zmiana. Jako istotne dla ważności Konsekracji zostały przez papieży określone słowa: " Hoc est enim Corpus meum " ...
Jako teolog zapytuje kolegę teologa czy pisząc tą odpowiedź, zgłębił koncepcję dobra wspólnego wg Św. Tomasza? Czy wie o tym, że w średniowieczu a nawet w epoce nowożytnej królowie zasiadali na tronach państw wielonarodowych (daleko Rzeczpospolitej dwojga a nawet trojga Narodów szukać nie trzeba) , czy uważa że naturalne więzi między członkami jednego narodu są bardziej naturalne od naturalnych więzi między członkami jednej rodziny, czy bardziej naturalne niż więzi pomiędzy chrześcijanami? Czy zapomniało tym, że kto wynosi ponad miarę ludzkich wartości państwo lub jego przedstawicieli ten wywraca i fałszuje porządek rzeczy ustanowiony przez Boga Człowieka? Czy pogarda dla innego z powodu jego przynależności narodowej lub nierówne traktowanie z tego powodu nie jest pogardą o której Nasz Pan i Zbawiciel Jezus Chrystus? Z chrześcijańskim pozdrowieniem. Maciej Pakowski
OdpowiedzUsuńWidać elementarne braki wiedzy historycznej. W Rzeczpospolitej tylko i wyłącznie katolik mógł zostać królem. Co więcej, odsyłam choćby do pierwszego artykułu Konstytucji 3 Maja.
Usuń@ Maciej Pakowski
Usuń1. Nie wiem, co rozumie Pan przez zgłębienie. Proszę o konkrety.
2. Fakty historyczne państw wielonarodowych są jedynie przykładem historycznym. Zresztą dość pouczającym. Państwa wielonarodowe nigdy nie były trwałe. Także władza obcych monarchów zwykle nie była korzystna dla kraju.
3. Proszę uważnie przeczytać text, do którego się Pan odnosi. Nigdzie nie jest powiedziane, jakoby więzy rodzinne i religijne były mniej ważne niż więzi narodowe.
4. Jedność religii jest ważnym spoiwem społeczeństwa i państwa. Istnieje oczywiście różnica między religią katolicką a protestancką czy prawosławną, pod względem zarówno teologicznym jak też socjologicznym.
5. Fałszywie insynuuje Pan wynoszenie ziemskiej rzeczywistości ponad rzeczywistość nadprzyrodzoną, a także utożsamianie państwa z narodem jako więzią naturalną.
6. Nie wiem, co rozumie Pan przez "porządek rzeczy ustanowiony przez Boga Człowieka" i w którym miejscu miałbym ten porządek "zafałszować".
7. Absurdalny jest także zarzut "pogardy z powodu przynależności narodowej" czy "nierównego traktowania". To są jedynie wymysły Pańskiej fantazji, kłamliwe i oszczercze.
A jaka jest różnica socjologiczna między Katolicyzmem a "Prawosławiem"?
UsuńProsiłbym Wielebnego Xiędza o odpowiedź
UsuńA jak z małżeństwami międzynarodowymi i/lub międzyrasowymi?
OdpowiedzUsuńCzy są dozwolone, oraz w której kulturze i którym kraju pochodzenia mieliby wychować dzieci?
UsuńNie można zakazać zawierania małżeństw mieszanych etnicznie. Można natomiast zakazać praktyk "religijnych" sprzecznych z prawem naturalnym jak np. obrzezanie dzieci.
UsuńDlaczego obrzezanie miałoby być czymś z natury złym? W USA np wielu chłopców jest obrzezanych nie ze względów kultu, ale zdrowia.
UsuńO swoim ciele każdy powinien sam decydować.
UsuńA więc mamy rozumieć, że Bóg wprost nakazał Izraelitom działanie sprzeczne z prawem naturalnym?
Usuń"Nie można zakazać zawierania małżeństw mieszanych etnicznie"
UsuńTu właśnie mam pytanie, bo niestety wielu nacjonalistów będących jednocześnie tradycjonalistami katolickimi myli kompetencje państwa i prawo naturalne i twierdzi, że Kościół nie może mówić państwu, że nie może zakazywać małżeństw mieszanych rasowo, bo "co cesarskie oddać cezarowi". Czy takie postulaty państwowego zakazu małżeństw wielorasowych rodem z ustaw norymberskich należy traktować wprost jak herezję? Czy gdyby w przyszłości to był problem powszechny to czy ortodoksyjny papież powinien całkowicie zakazać głoszenia takich postulatów jako heretyckich?
Proszę wyjaśnić w takim razie te kwestie:
OdpowiedzUsuń1. Niektórzy przybywają do Europy, bo inaczej zginą. Nie wszyscy idą tu z celów materialistycznych.
2. A co mają robić kraje, które z przyczyn historycznych są mieszane etnicznie? Czyżby wypędzić Polaków z Białorusi, Słoweńców z Austrii, Litwinów z Polski? Albo państwa, w których są tysiące kultur. Nie sposób zrobić państwa narodowego dla każdej grupy etnicznej.
3. Co mają robić ludzie, którzy z przyczyn historycznych są mieszani etnicznie, mieszkają poza państwem narodowym?
1. Azyl oraz asymilacja są zjawiskiem normalnym i słusznym. To jest coś innego niż demograficzny podbój.
Usuń2. Takie kraje są tworem sztucznym - powstałym z reguły przez podbój - i nietrwałym, czego dowodzi historia wszystkich imperiów. Nie chodzi o wypędzanie czy ciemiężenie rdzennej ludności. Zło należy odrzucić w zarodku, czyli w podboju. Państwa powinne powstawać naturalnie na zasadzie jedności kulturowo-cywilizacyjnej. Oczywiście nie wykluczając asymilacji mniejszości, co też jest procesem naturalnym i nieuchronnym. Asymilacja nie oznacza rugowania odrębności etnicznej na poziomie folkloru, lecz na poziomie cywilizacyjnym. Przykład: wręcz zbrodnią przeciw narodowi polskiemu był tzw. przywilej kaliski przyznający żydom (niezależnie od tego, czy był fałszerstwem czy nie) odrębne prawa, niemal osobny system prawny, osobne sądownictwo.
3. Małżeństwa mieszane etniczne są za reguły przynajmniej poważnym ryzykiem. Jednak także tutaj działa asymilacja. Dzieci z takich małżeństw przyjmują zasadniczo kulturę danego kraju i państwa.
Nie jestem Anonimowym, który zadał pytanie 27.11.2021.
Usuń1. Chciałbym się spytać dlaczego Xiądz uważa, że nadanie przywileju akurat Żydom był zbrodnią. Przecież podobny przywilej nadano Ormianom, którzy byli chrześcijanami. Czy to też jest "zbrodnia"? Jakby nie patrzeć to przecież przez całe Średniowiecze było osobne sądownictwo dla chłopstwa i osobne dla szlachty.
2.Jak niby jest możliwe rugowanie jedynie odrębności cywilizacyjnej bez etnicznej?
3.Czy grzeszą władze, które rugują także odrębność etniczną? Pytam się zwłaszcza w kontekście Zakonu Krzyżackiego, których działania w Prusach doprowadzili do zniszczenia kultury rdzennych Prusów.
Bóg zapłać za odpowiedź!
1. Nadanie komukolwiek przywilejów większych niż rdzennej ludności jest zbrodnią, zwłaszcza gdy chodzi o nację z obcą i wrogą tożsamością. Natomiast Ormianie mają tę samą religię, tym samym nie są zagrożeniem dla tożsamości kulturowo-cywilizacyjnej.
Usuń2. Cywilizacja chrześcijańska łączy wiele grup etnicznych.
3. Grzeszy władza, która działa wbrew prawu naturalnemu, do którego należy także tożsamość etniczna. Historycznie nie jest pewne, czy kultura Prusów mogła zostać zchrystianizowana.
Ad.1 Czy są jakieś okoliczności sprawujące, że nadanie obcokrajowcom przywileju nie jest zbrodnia. Przykład: kraj A i kraj B są złączone unią personalną. Ludzie w kraju A się budują i mordują zwolenników unii robiąc powtórkę z Rewolucji Francuskiej. Wojska kraju B pokonują rewolucję. Czy władca obu kraju po stłumieniu buntu może dbać przywileje obywatelom kraju B w kraju A (tzn. Że obywatel kraju B w kraju A może np.dzierżyć wyższe funkcję w wojsku itp. zaś rdzenny już nie) w celu ukarania budowniczego narodu za jego pychę (bunt przeciw władzy, która pochodzi od Boga bez wątpienia jest pychą)? Bóg zapłać za odpowiedź.
UsuńGłówną zasadą sprawiedliwości jest równość wobec prawa. Pan Bóg nie dał innych przykazań do żydów, a innych dla pogan. Także kara wieczna jest taka sama dla wszystkich nacyj i religij. Zaś bunt przeciw niesprawiedliwej czy wręcz zbrodniczej władzy jest zgodny z wolą Bożą.
UsuńBóg zapłać za odpowiedź! Chciałbym zadać jeszcze jedno pytanie. Czy represje po upadku Powstania Listopadowego i Styczniowego według szanownego Xiędza były sprawiedliwe?
UsuńZależy dla kogo i jakie. Jeśli dla prowodyrów, którzy bezsensownie podżegali i prowadzili naiwną młodzież na śmierć w niemądrej walce, to były słuszne. Powinni może nawet ponieść karę śmierci, jeśli działali świadomie na szkodę narodu polskiego.
UsuńTu autor głównego komentarza.
Usuń1. Asymilacja to nie to samo co integracja. Zwykle tym słowem nazywa się pozbawienie języka, kultury na rzecz większości. Często przymusowe. Sytuacja A: Arab przyjechał do Francji, jego dzieci już mówią tylko po francusku, ale nadal gorzej, niż Francuzi. Poza tym, mieszają własną kulturę z francuską i mogłyby (w wielkich liczbach imigrantów) sprymitywizować język. Czyżby to było doskonalsze niż po prostu odrzucenie muzułmańskich sensu stricte elementów, przyjęcie chrześcijaństwa i bycie Arabami we Francji?
2. Jako pół-Polak, pół Białorusin pochodzący z Litwy, unoszę brew na twierdzenia o małżeństwach. Moja tożsamość jest przeważnie polska, ale dwa inne elementy też grają rolę i pragnąłbym je przekazać moim potomkom. Dlaczego miałbym przyjmować obce w dużej mierze język i zwyczaje większości narodowej? Czy po prostu chodzi Księdzu o coś innego? I, w podobnym kierunku, jak jest z gwarami, szczególnie pogranicza? Czy miałby człowiek odrzucić własną gwarę całkowicie na korzyść sztucznego języka literackiego, jedynie z powodu osłabionego wpływu obcego na ten standard? Czy dużym problemem jest małżeństwo mieszane na terenach, na których w ogóle trudno ustalić granice między narodami i językami z powodu bliskości (np. Śląsk Cieszyński)?
3. Ormianie mają w większości własne fałszywe poglądy, odrzucające Sobór Chalcedoński, choć obecnie znaczna mniejszość jest katolikami obrządku ormiańskiego. Nie katoliccy jednak Ormianie przyjeżdżali niegdyś do Polski.
4. Potwierdza możliwość schrystianizowania Prusów Litwa, też niegdyś bałtycko-pogański kraj. Ale potrzeba dobrej woli także po stronie chrystianizatorów. Niemcy nie tylko asymilowali, ale i rżnęli w pień (na miejsce Prusów m. in. osiedlili się polscy Mazurzy). Do tego możliwość rzekomego braku możliwości chrystianizacji jakiejkolwiek kultury brzmi jak zaprzeczenie mocy chrześcijańskiego oczyszczenia, a do tego szowinistycznie.
5. Dlaczego walka o wolność polityczną od obcego zaborcy miałaby być czymś niemądrym? O ile nie ma Ksiądz na myśli konkretów, bo tu akurat było mało szans. Co do przywódców, to carscy oprawcy niektórych powstańców nawet nie pochowali, tylko rzucili w doły i zalali wapnem, i nawet znaków nie zostawili.
do pkt 5 poprzedniego komentarza: martwe ciała rzucili, rzecz jasna
UsuńCzemu "Małżeństwa mieszane etniczne są za reguły przynajmniej poważnym ryzykiem. " ?
UsuńZauważyłem, że nie było odpowiedzi na mój komentarz z 10 stycznia 2022 18:49. Czy mogę o nią prosić?
UsuńKsięże, bardzo proszę wyjaśnić, jak możliwa jest asymilacja bez wynarodowienia, skoro sprowadza Ksiądz odrębność etniczną do folkloru. I też co miał Ksiądz na myśli mówiąc o niemożliwości schrystianizowania jakiejkolwiek kultury? Widzę, że ktoś te pytania zadał lata temu, ale nie ma odpowiedzi. Wystarczy krótki akapit, o ile to możliwe.
UsuńMogę prosić o odpowiedź?
UsuńNie wiem, kto prosi i w sprawie którego pytania.
UsuńProsi Anonimowy, który napisał komentarz 21 kwietnia 2023 11:57. Prosi uprzejmie Księdza o odpowiedź na komentarz, o ile nie sprawi to nieuzasadnionych trudności.
Usuń1. Oczywiście zależy od pojęcia narodowości, a to wcale nie jest jasne. Jeśli narodowość sprowadza się do własnego języka, to nie widzę sprzeczności względem asymilacji. Gorzej gdy narodowość wiąże się z religią, gdyż religia ma ścisły związek z kulturą i cywilizacją.
Usuń2. Od tzw. oświecenia często spotykany jest zabobon, jakoby religia była sprawą prywatną, która nie ma i nie powinna mieć wpływu na życie społeczne i publiczne. Jest to oczywiście kłamstwo, które jest na usługach państwowej ateizacji. Nie ma społeczności bez religii tak jak nie ma człowieka bez religii, choć dla niektórych ateizm jest religią. A jeśli społeczeństwo jest pluralistyczne religijnie, to pluralizm jest religią państwową, co sprowadza się do tego, że ta religia uzurpuje sobie dominację nad innym religiami. Tak było np. w starożytnym Rzymie. Oczywiście jest możliwe schrystianizowanie każdej kultury, ale tylko wraz z jej przemianą, czyli wyprostowaniem przez odrzucenie tego, co jest sprzeczne ze chrześcijaństwem. Tak np. nie da się pogodzić chrześcijaństwa z obrzezaniem choćby już z powodu praw dziecka do ochrony przed okaleczeniem.
> 5. Dlaczego walka o wolność polityczną od obcego zaborcy miałaby być czymś niemądrym? ...Co do przywódców, to carscy oprawcy niektórych powstańców nawet nie pochowali, tylko rzucili w doły i zalali wapnem, i nawet znaków nie zostawili.
UsuńPo pierwsze, trzeba mieć elementarne pojęcie o Prawie Naturalnym oraz o historii. A więc, choć oczywiście rozbiory były bezprawiem, to jednak:
- żeby powstanie było moralnie usprawiedliwione potrzeba dwu warunków: musi być skierowane przeciwko nielegalnej władzy, lub władzy gwałcącej elementarne prawa, oraz musi być perspektywa zwycięstwa. Żadne z powstań nie spełniało obu warunków.
- Ruchawka tzw. "Konfederatów Barskich" sprowokowała kolejny rozbiór, prawdopodobnie została zorganizowana przez pewną mniejszość etniczną, o której jest mowa we wpisach, dla korzyści tej mniejszości (stały scenariusz anty/polskich powstań).
- Przyjęcie cara za króla Polski było dobrowolne, powszechne i w pokoju. Św. Tomasz kwalifikuje taką zgodę jako legitymację władzy. Zatem car był królem Polski, czy się nam to podoba, czy nie podoba i sprawował legalnie władzę, zresztą zostawiając sporą autonomię.
- Powstanie Listopadowe, dokładniej rewolta, była więc wymierzona w legalną władzę, zresztą bardzo liberalną. Władza ta miała więc prawo i obowiązek, tę rewoltę zdławić!
- Powstanie listopadowe zniszczyło Polską autonomię, zatrzymało rozwój społeczny, ekonomiczny i kulturalny. Cofnęło kraj o dekady, a korzyści przyniosło wrogom Polski, w tym wiadomej mniejszości etnicznej.
- Powstanie Styczniowe było również nie tylko beznadziejne, ale i nielegalne - była to rewolta spowodowana przez prowokatorów z wiadomej mniejszości - są zapiski historyczne na ten temat. Pociągnęło za sobą represje we wszystkich niemal dziedzinach. Warstwa rządząca, szlachta, została bardzo osłabiona. Znowu kluczową rolę odegrała ta mniejszość zarówno w podżeganiu, jak i potem w denuncjacjach, no i oni właśnie odnieśli korzyści polityczne i ekonomiczne. Zaczęła się ich ekspansja na polskie miasta, przejmowanie majątków itp.
- Powstanie Warszawskie i Akcja Burza, choć nie były nielegalne, ale były beznadziejne, to wyrządziły straszliwe szkody, o których chyba pisać nie potrzeba. Znowu za nim stali prowokatorzy, znowu ginęła patriotyczna, ale niemyśląca młodzież, znowu straszliwe straty i znowu korzyści odnieśli wrogowie Polski.
Warto więc porzucić fałszywy model rewolucyjnego "patriotyzmu", tak u nas zakorzeniony, bo jest to model samobójczy, model, który żydów kosztował jedną z największych hekatomb w historii ludzkości: wojny żydowskie, ta z roku 70 po narodzeniu Chrystusa, a szczególnie ta 140 roku przyniosły ze sobą niemal całkowitą zagładę. Pan bóg tak karze buntowników!
Warto poczytać na ten temat, żeby trochę otrzeźwieć z pseud-patriotycznego rewolucjonizmu, który dzisiaj serwuje nam PiS, kiedyś serwowała nie bardzo różniącą się od niego Sanacja (skutkiem była 2WŚ i Powstanie Warszawskie), a wcześniej, w czasie rozbiorów serwowali nam wiadomi prowokatorzy.
Trzeba też pamiętać, że rozbiory były karą Bożą na Polskę zapowiadaną stulecie wcześniej przez o. Piotra Skargę. Karę bożą należy przyjąć i cierpierć tak długo, jak to się Bogu podoba. Warto w tym kontekście poczytać ST, szczególnie Proroctwo Izajasza, bo paralele są bardzo bliskie: grzech, kara w postaci wojny, bunt przeciwko karze, kara surowsza, wygnanie, etc.
> Warto w tym kontekście poczytać ST, szczególnie Proroctwo Izajasza, bo paralele są bardzo bliskie: grzech, kara w postaci wojny, bunt przeciwko karze, kara surowsza, wygnanie, etc.
UsuńAutokorekta, miało być oczywiście JEREMIASZA, a nie Izajasza!
A są jakieś wiarygodne źródła nt. rzekomych wpływów żydowskich w tej sferze? I kto niby przyjął cara za króla Polski? Proszę pamiętać, że duża część szlachty była od dawna pod wpływem Rosji. Poza tym, rozbiory zostały przeprowadzone w 1772–1795, a car ustanowił Królestwo tzw. kongresowe wespół z innymi zaborcami w ciągu Kongresu Wiedeńskiego w 1815; wtedy nie było mowy o sprzeciwie, Napoleon został pokonany, a sami Polacy nic by nie wskórali. Do tego car zaatakował od razu unitów, zmuszając ich do "powrotu" do tzw. prawosławia. Oczywiście, powstania to było szaleństwo, jednak nie widzę przyczyn, dla których katolik i Polak miałby w tej sytuacji bronić cara i do tego węszyć spiski żydowskie. Sądzi Pan, że Polacy marzyli o poddaniu się Rosji, a Żydzi ich podburzali? O wiele logiczniej jest zauważyć, że Rzeczpospolita osiemnastowieczna to produkt masońskiego "oświecenia", a powstania to owoc "Wielkiej" rewolucji francuskiej.
UsuńP.S. Zapomniałem o kluczowym fakcie – przecież car Aleksander I był znanym masonem!
Usuń"Przeciwne wierze katolickiej jest jedynie negowanie jedności rodzaju ludzkiego (co zostało potępione chociażby w encyklice Piusa XII "Summi Pontificatus") oraz mieszanie celów państwa z celami Kościoła (co było powodem zastrzeżeń Piusa XI do "Action Francaise")."
OdpowiedzUsuńCzyżby nie było w takich dokumentach potępienia wprost nazizmu, szowinizmu, faszyzmu?
I co z tego?
UsuńA to z tego, że nie wspomniał Ksiądz o tym. A bez tego i w tym kontekście ta wypowiedź wygląda na niejako milczące przyzwolenie na to, co nie jest wspomniane.
UsuńProszę zacytować owe potępienia.
UsuńW korespondencji ze mna, już dość dawno, w kontekście życia wielu kultur w jednym kraju, konkretnie co do ich konfliktów (lub pokoju), powiedział Ksiądz takie zdanie "Jedynie religia może narody albo łączyć, albo podjudzać". W związku z tym zdaniem nasuwa się taka kwestia: jak z narodami, które mają lub miały konflikty czysto etniczne (np. Niemcy i Żydzi), oraz następna kwestia: czy możemy uznawać za jeden naród np. Białorusinów (których znaczna mniejszość jest katolikami, bliskimi Polsce), oraz odwrotnie, czy błędne jest jeśli nie uznawanie za jeden naród Serbów, Chorwatów i Bośniaków, co przynajmniej ich języka za jeden? Chyba wychodzimy tu za granice teologii i nauczania Kościoła , ale interesuje mnie wypowiedzieć właśnie Księdza teologa.
OdpowiedzUsuńNie przypadkowo tzw. Jugosławia rozpadła się na państwa etniczne. To jest normalny i zdrowy proces. Prosty przykład: państwo musi regulować ustawowe dni świąteczne. W Polsce chociażby dniami wolnymi od pracy są święta katolickie, nie bizantyńskie, protestanckie, żydowskie, islamskie, hinduistyczne itd. To jest dowód na to, że państwo nie może być neutralne religijnie. Nie będzie neutralne nawet wtedy, gdyby nie uznawało także świąt katolickich, albo gdyby uznawało święta wszystkich religij, gdyż za każdym razem byłaby to postawa światopoglądowa - ateizm względnie relatywizm.
UsuńNormalnym i zdrowym procesem, chciałoby się spodziewać, nazywa Ksiądz sam fakt rozpadu, nie straszną wojnę i czystki etniczne?
UsuńGdyby kraj podzielono pokojowo, to by nie było czystek etnicznych.
UsuńTrudno o to, żeby poprowadzić granice tak, żeby nie zostawiać znacznych mniejszości po obu stronach, szczególnie w Jugosławii. Obecnie najbardziej cierpi z tego Bośnia, która wcale nie jest państwem narodowym, tylko zlepkiem prowizorycznej federacji Chorwatów i Bośniaków oraz Republiki Serbskiej. Tam po prostu te granice byłyby co najmniej strasznie niewygodne (np. znaczna część Serbów jest prawie izolowana od Serbii głównej przez inne narody, a Bośniacy są rozsiani. Jedynie z Chorwatami nie byłoby problemu, mieszkają przeważnie zwarcie).
UsuńA w tym temacie: czy federacja dwu i więcej państw narodowych jest dopuszczalna? Wiadomo, jak to bywa w praktyce, ale np. gdyby model brytyjski (unia koron kilku narodów) albo rosyjski (autonomie narodowe, niejako państwa w państwie, kontrolowane jednak i "wszczepione" niejako w państwo narodowe rosyjskie), naprawdę działał?
"W Polsce chociażby dniami wolnymi od pracy są święta katolickie, nie bizantyńskie, protestanckie, żydowskie, islamskie, hinduistyczne itd."
UsuńNie wiedziałem, że protestanci mają własne święta oprócz rocznicy "reformacji".
"Gdyby kraj podzielono pokojowo, to by nie było czystek etnicznych." Ale chyba musi Ksiądz przyznać, że brak podziału pokojowego nie usprawiedliwia ani imperializmu pewnych grup etnicznych, ani czystek. Ani (już poza przykładem Jugosławii) wykorzystywania przez siły zewnętrzne charakteru państwa, żeby wywołać konflikt i zagładę kraju dla własnych interesów.
UsuńCzy mógłby Ksiądz odnieść się do pytań powyżej? Także mnie zależy na tym.
OdpowiedzUsuńDo których pytań. Odpowiadanie na pytania osób anonimowych jest już zbytkiem uprzejmości.
UsuńNie są to pytania zdrożne ani wyrażające złą wolę, więc przynajmniej ja nie widzę problemu.
UsuńDo tego wypowiedzi Księdza w tej sprawie opierają się na nie do końca jasnych kryteriach. Powiedzmy - dlaczego sam fakt podziału ludzkości na narody miałby być naturalny, a ich mieszanie i migracje nie? Jako, że narody nie mieszkają w "sterylnych" szklanych kopułach i wiele z nich stale się historycznie przemieszczało i mieszało (szczególnie na granicach), to sądząc z opisów Księdza niemal każdy, zamiast czuć dumę i przywiązanie do narodu, stale by czuł się, jakby samo jego istnienie nie było mile widziane (co jest oczywiście bzdurą), bo jego przodkowie przybyli z innej części świata, albo jego rodzice są z różnych narodów. Skąd przeświadczenie, że narody mają być "sterylne", bez mieszania? Szczególnie, że tak wiele narodów powstało przez zmieszanie dwu lub więcej innych. Powtarzam - jakie są Księdza kryteria i do tego, czy ma Ksiądz jakieś źródła pisane?
UsuńNaprawdę, proszę dowieść, że nie jest to po prostu uprzedzenie człowieka urodzonego w państwie, które jest wyjątkowo monoetniczne, jakim jest współczesna Polska. Bo Polakom z Polski to łatwo mówić, jak mniejszości narodowe zostały w większości wymordowane lub wygnane, a gwary w większości zmieszane i/lub zastąpiane przez język literacki.
A co do "zbytku uprzejmości", to jak Ksiądz napisał coś gorszącego lub co najmniej niejasnego, to proszę wziąć za to odpowiedzialność. Szczególnie, że jak Księdzu naprawdę zależy na prawdzie, to wcale nie jest problematyczne, ten akapit.
Jakim cudem monarchia jest ideałem katolickiego rozumienia państwa?
OdpowiedzUsuńChodzi o monarchia feudalna? Przecież feudale często źle traktowali chłopów :
https://wielkahistoria.pl/najbardziej-znienawidzone-obowiazki-polskich-chlopow-panszczyzna-wcale-nie-byla-najgorsza/?fbclid=IwAR1ZP5j3cXtBlV0ZqGRNr0INjvrMvKStAwaWePN7hGlNjAMr-g4I17kt5hE
Feudalizm to przecież coś innego niż ustrój monarchiczny. Proszę nie mieszać i nie wierzyć ślepo lewackiej propagandzie.
UsuńCzyli twierdzi Ksiądz że feudale traktowali chłopów w porządku ? Jakiej lewackiej propagandzie?
UsuńNie twierdzę ani tak ani odwrotnie. Byli różni feudale i byli różni chłopi. Podobniej jak są teraz różni sprawujący władzę i różni obywatele, różni pracodawcy i różni pracownicy.
UsuńAle przecież monarchia nie zabrania istnieniu urzędów doradców, rad itp. do pomocy królowi? Żeby utrudnić despotyzm
UsuńSkoro monarchia jest najlepsza to co należy sądzić o demokracji?
OdpowiedzUsuńŻe nie jest najlepsza.
UsuńW sensie czy można ją popierać? Drugie pytanie jest takie czy lepsza jest monarchia dziedziczna czy elekcyjna?
UsuńAle czy jest dopuszczalna?
UsuńJest dopuszczalna już Leon 13 o tym mówił. Poza tym chyba nie ma takiej nauki KK że monarchia najlepsza
UsuńCzy będąc mniejszością narodową w kraju, należy identyfikować się z większością w aspekcie narodu? Obecnie mówi się o tzw. "narodzie politycznym", jak Belgowie, Amerykania, Brytyjczycy itp. Czy jest to sprzeczne z ujęciem narodu w perspektywie teologii katolickiej, i czy czymś niewskazanym jest mówienie (jako że jestem z mniejszości narodowej) np. "Jestem z Polski, ale jestem Niemcem/Kaszubem/Białorusinem?
OdpowiedzUsuńSzczególnie w świetle obecnej sytuacji politycznej warto by napisać o zasadach wojny sprawiedliwej. Oczywiście bez agitacji politycznej.
OdpowiedzUsuńZapytam Księdza o opinię co do tematyki narodowej. Powiedzmy mamy państwo A, w którym z przyczyn historycznych dominował język państwa B, i znaczna część ludności A w pewnym regionie z czasem przyjęła tożsamość B. Pytanie: jak ocenić moralnie takie stopniowe przyjęcie obcej świadomości (państwa były połączone religijnie i unią polityczną, ale w pewnych momentach występował też przymus)? Oraz jak ocenić sytuację, gdy działacze państwa A obecnie (we własnym państwie narodowym) z jednej strony traktują mniejszość B jako obcych przybyszy, chcąc wyrugować ich język, ale jednocześnie uparcie traktują ich jako "wynarodowionych A", nie jako B. I wychodzi, że ludzie mówiący w języku B są traktowani jako przybysze i ludzie drugiej kategorii w regionie, gdzie żyli od wieków, podczas gdy obecni członkowie narodu A w dużej mierze są urodzeni poza tym regionem... Czy nie ma tak, że przysługuje im przynajmniej takie samo prawo do tej ziemi, co członkom narodu tytularnego?
OdpowiedzUsuńProszę jasno opisać przypadek oraz jasno sformułować pytanie. Do bełkotu nie będę się odnosił.
UsuńWystarczyło pierwszego zdania. "Bełkot" to już obelga.
UsuńWięc po kolei. Nadal zmienię nazwy krajów narodów, bo nie lubię się afiszować z krajem zamieszkania. Dla wygody nazwijmy te kraje i narody Abecja i Beocja. Abecja i Beocja były kiedyś państwami odrębnymi, jednak z czasem weszły w bliski sojusz i unię. Jak zwykle w takich uniach bywa, Beocja została tym młodszym partnerem. Rozpowszechnił się w niej język abecki. Odbywało się to pierwotnie bez przymusu, jednak jakiś czas po ustaniu unii Abecja zajęła jeden z regionów Beocji (gdzie mówiono zarówno po abecku, jak też beocku) i przymusem przyśpieszyła abecyzację. Migracji nie było, po prostu pierwotnie dobrowolnie, a potem przymusowo, część Beotów zaczęła się uważać za Abetów. Po odzyskaniu regionu ci z Beotów, którzy zachowali odrębność, paradoksalnie uznają lokalnych Abetów niby za obcych, ale jednocześnie za wynarodowionych współplemieńców. Oczekuje się od nich wszelakich ustępstw, między innymi nie jest mile widziany ich język, który mimo wszystko jest już dla nich ojczysty, jak też swoista (sub)kultura regionalna. Ale przecież mimo zmiany języka i świadomości to lokalni Abeci są rdzenną ludnością danego oddzielnie rozpatrywanego regionu, nie Beoci z innych części kraju, którzy się tam przesiedlili później. To pytam po pierwsze o moralną ocenę tej dobrowolnej asymilacji (z przymusem jest jasne) oraz o kwestię kto ma wg. prawa naturalnego większe, równe, mniejsze prawo do danego regionu - wynarodowiona rdzenna ludność czy ludność napływowa, która zachowała wcześniejszą tożsamość.
Zaznaczę, że gdybym nawet powiedział, o jaki kraj i region chodzi, jedynie skomplikowałoby to sprawę, gdyż jest to temat kontrowersyjny i spolityzowany. Do tego opinia jednej strony jest głośniejsza, bo język jest bardziej rozpowszechniony. Postarałem się opisać jak najbardziej obiektywnie.
1. Obelgą jest pokrętne pisanie i oczekiwanie na to odpowiedzi. Jeśli oczekuje się od kogoś, że poświęci swój czas na przeczytanie czegoś i napisanie odpowiedzi, to wypadałoby postarać się o napisanie składne i klarowne.
Usuń2. Zabawa w Abecję i Beocję niepotrzebnie komplikuje sprawę. Prościej byłoby albo napisać nazwy państw i narodów, albo zadać pytania bez rzekomo wyjaśniającego opisu sytuacji.
3. Odpowiadam:
- Zabór terytorium innego państwa jest niemoralny. Winę ponosi zaborca, niezależnie od motywacji.
- Tym samym niemoralne jest także przerabianie na inną narodowość.
- Poddanie się asymilacji nie jest niemoralne.
- Pierwotnym i nadrzędnym prawem do danego terytorium jest prawo własności prywatnej, nie państwowej. Tym samym to ludność, czyli właściciele prywatni powinni decydować o swojej przynależności państwowej. Oczywiście jest problem decyzji większościowej. Decyzja większościowa powinna respektować prawa mniejszości.
- Nie należy utożsamiać narodowości z językiem. Są narody wielojęzykowe, jak Szwajcaria, Belgia itp., oraz języki wielopaństwowe jak niemiecki, hiszpański, rosyjski itp.
W konkretnej sytuacji, o której mówię, ludność zasymilowana nie identyfikuje się już z narodem większości, wręcz uznaje za obraźliwe używanie wobec siebie nazwy narodu tytularnego. Nie ma tu mowy o wspólnocie narodu. Jednocześnie jednak istnieje jedność religijna między większością a mniejszością, mentalność i rzeczy jak np. kuchnia tradycyjna są zbieżne, a różnicą pozostaje język, folklor i odrębna samoidentyfikacja. Powoli też zachodzi reintegracja, nawet reasymilacja do większości, tak więc nie istnieje zagrożenie dla państwa, że mieszka w nim ta mniejszość, a najwyżej odwrotnie.
UsuńHusarz12 nadal miesza. Czym się różni naród większości od narodu tytularnego?
UsuńP. S. Dziękuję mimo wszystko za odpowiedź i przepraszam za niejasność. Zabawa w Abecję i Beocję pozwoliła m. in. uniknąć niuansu, jakim jest stan wiedzy osoby postronnej na temat tego kraju, a także możliwych uprzedzeń.
UsuńNiczym, przynajmniej w tym wypadku. Po prostu użyłem synonimów, żeby nie powtarzać.
UsuńTo nie są synonimy. Czym innym jest większość, a czym innym tytularność. Gdy się coś pisze, to należy myśleć o czytelniku, żeby było dla niego jasne, nie o swojej pomysłowości językowej.
UsuńJeśli pytania są teologiczne, to nie ma żadnego miejsca na uprzedzenia. Podejrzenie o uprzedzenia można uznać za obraźliwe. To tak na przyszłość.
Będę miał na uwadze. W danym wypadku tytularny jest naród większości.
Usuń