Kościół zawsze nauczał o godności nie tylko stworzenia jako całości lecz także poszczególnych stworzeń jako dzieł Bożych. Odpowiednie traktowanie zwierząt jest pochodną szacunku dla Stwórcy.
Katolicka teologia moralna zawsze uznawała znęcanie się nad zwierzętami jako grzech. Dotyczy to także zadawania zbędnych cierpień, które nie są uzasadnione dobrem wyższym czy wyższą koniecznością. W tym znaczeniu Kościół zawsze myślał "ekologicznie" we właściwym tego słowa znaczeniu, bez fałszywej konotacji ideologicznej.
Wielebny Księże Dariuszu,
OdpowiedzUsuńchociaż z rytem trydenckim i tzw. tradycyjnym katolicyzmem związany jestem od prawie 10 lat, to dopiero teraz bardziej zainteresowałem się tym blogiem. Jest świetny.
Chcę dodać parę słów w kwestii tzw. praw zwierząd, których dotyczy powyższy wpis. Myślę, że jest to temat ważny i "rozwojowy". Może warto go nieco doprecyzować i w tym duchu jest mój komentarz.
1. Sądzę że zagadnienie "prawa zwierząt" w znaczeniu jakie się mu aktualnie przypisuje powstało jako analogiczne do "praw człowieka" które zostały w pewien sposób skodyfikowane dla zastąpienia prawa naturalnego. Człowiek, ONZ czy inna instytucja prawa naturalnego nadać nie może, a jeśli to robi, przyznając sobie Boskie prerogatywy to zapewne w zasadzie, że: "kto ustanowił ten może znieść", co znaczyć może, że w przyszłości np. ONZ czy UE może w jakimś kraju te prawa ograniczyć lub ich pozbawić.
2. "Prawa zwierząt" w analogicznym znaczeniu nie istnieją dlatego, że zwierzęta nie posiadają wolnej woli, intelektu i innych zdlności pozwalających im na uświadomienie sobie takich "praw". Nie pókdą więc z transparentami żądając świadomie np. ich kodyfikacji czy przestrzegania.
3. Prawami zwierząt dlatego można nazwać - moim zdaniem - jedynie charakterystyczne prawa jakimi się kierują z natury, tj. że ptaki mieszkają na drzewach i są jajorodne, tygrysy są mięsozerne, ryby żyją w wodzie itp.
4. "Prawa zwierząt" w znaczeniu analogicznym do "praw czlowieka" tj. przepisy prawa stanowinego odnoszą się - tak jak każde prawo tego rodzaju - do człowieka i jego działań. Są to przepisy jak czlowiek się ma odnosić do każdej zwierzyny. Zwierzę tych przepisów nigdy nie pozna i nie zastosuje.
5. W istocie przepisy takie zmierzają w swoim rozwoju do coraz większego zrównania człowieka ze zwierzęciem, zwierzęta w coraz większym stopniu afirmuje się do pozycji czlowieka, a czlowieka degraduje do zwierzęcia, niwelując obraz Boży który za nim stoi. Typowym przykładem jest powszechne zastosowanie terminu "adopcja" w odniesieniu do przygarnięcia zwierzęcia albo zamiana terminu "bezpański pies" na "bezdomny pies".
To tylka kilka punktów, które Ksiądz na pewno dobrze zrozumie i - jeśli uzna za stosowne - może szerzej rozwinąć z punktu widzenia kaolickiej doktryny. Myślę, że byłoby to pożyteczne dla wielu czytelników.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Koncepcja praw człowieka wbrew pozorom nie została stworzona, żeby zastąpić prawa boskie, ale w reakcji na pozytywizm prawny, który ostatecznie doprowadził do totalitaryzmów. Odwołania do prawa naturalnego były jawne i oczywiste, a nawet wprost używano tego pojęcia. I gdy koncepcję praw człowieka tworzono wcale jeszcze nie miały ateistycznego charakteru, zwłaszcza, że wiedli w tym prym Amerykanie, którzy dopiero niedawno przestali się odwoływać wprost do Boga w polityce.
UsuńByło to wtedy wynajdywanie koła, no ale kto by się czymś takim jak nauka katolicka przejmował, a protestanci nie mają przecież choćby namiastki tego co wypracował Kościół.
Nie no to jest nieprawda. Prawa człowieka w znaczeniu takim jak przedstawia je humanizm jest herezją. Wyjaśniam. Nie mogą wynikać z pozytywizmu prawnego prowadzącego do totalitaryzmów, bo totalitaryzmy wtedy nie istniały. Totalitaryzm bazuje na różnych formach takiego świeckiego mesjanizmu politycznego, któremu ma być podporządkowana sfera publiczna (w tym prawna) i prywatna. Tzw. prawa człowieka mają inną genezę, mają genezę w konglomeracie myśli oświeceniowych, w dużej mierze potępionych przez Kościół katolicki opartych o fałszywie rozumianą wolność i równość (w domyśle chodzi o fałszywe idee liberalizmu i egalitaryzmu). Tym ideom rozpęd dały dwie masońskie rewolucje francuska (w 1789 roku) i amerykańska (w 1776 roku). W wyniku rewolucji francuskiej ogłoszono Powszechną Deklarację Praw Człowieka i Obywatela potępioną przez papieża Piusa VI. Podobne idee głoszone były przez rewolucjonistów amerykańskich. Jakie idee były w niej zawarte? Te same co są bożkiem współczesności, gadają o nich bez sensu wszelkiej maści demokraci. A mianowicie takie jak: wolność słowa i prasy (taka idea jest całkowicie sprzeczna z nauką katolicką, bo sugeruje inną fałszywą naukę neutralności i pluralizmu światopoglądowego, gdzie zrównana jest prawda, czyli Wiara i nauka katolicka z wszelkimi fałszywymi ideami, mają one równe prawa. Tymczasem zgodnie z katolicką optyką społeczną człowiek choć ma wolną wolę i prywatnie nie musi być zmuszany do bycia katolikiem, czy w ogóle dobrym człowiekiem to w sferze publicznej nie można akceptować równych praw dla prawdy i fałszu), nienaruszalne prawo własności (kolejny fałszywy pogląd wynikający z liberalno-indywidualistycznego myślenia. Własność nie jest wartością absolutną, bo jest ograniczona przez etykę i dobro społeczne), równy dostęp do urzędów (kolejny fałszywy pogląd demokratyzmu i egalitaryzmu, który rzekomo jako "prawo" każdego człowieka mówi, że stanowiska państwowe muszą być dostępne dla każdego. Tymczasem ludzie wbrew masońskim egalitarystom nie są równi. Każdy ma różne zdolności, różny zapał do pracy. A władza nie jest korytem służącym do ustawienia się tylko ma być zobowiązaniem obejmującego urząd. Urzędy powinni sprawować ci, którzy mają do tego predyspozycje, a nie każdy), równość wobec prawa (znowu fałszywy pogląd egalitaryzmu. Odpowiedzialność przed prawem powinna być proporcjonalna do odpowiedzialności pozycji społecznej, którą się zajmuje. Absurdem jest, by np ktoś bogatszy płacił taką samą grzywnę z sto samo wykroczenie niż biedniejszy skoro dla bogatego taki wydatek to nic, a dla biednego to może być wszystko. No i q hierarchii społecznej wobec pewnych grup osób należny jest większy szacunek to wtedy większe jest poszanowanie dobra publicznego. Jeśli księdza traktuje się tak jak Mietka spod budki to Wiary katolickiej na takim podejściu nie zbuduje się), prawo do dobrego życia i szczęścia (tu jest kolejny fałszywy pogląd, że jakąś wartością absolutną jest sukces w życiu i dobra doczesne. Tymczasem Jezus przestrzegał przed pokładaniem ufności w dobra materialne i brak cierpienia), prawa wyborcze (kolejny fałsz demokratyzmu. Polityka polegająca na dostosowywaniu się do chwiejnej opinii publicznej, kształtowanej pod wpływem emocji i manipulacji to nie jest dobra polityka. Dobra polityka ma opierać się o dobro i prawdę obiektywną, nawet jeśli byłaby wbrew opinii publicznej). Te same masońskie, oświeceniowe idee były promowane przez kulturę amerykańską począwszy od XVIII wieku, a od XIX wieku były przeszczepiane na grunt Kościoła katolickiego jako lokalna forma modernizmu. Nazywała się ona amerykanizmem i została jako herezja potępiona przez papieża Leona XIII, a następnie św. Piusa X. Tak więc ogólna koncepcja tzw praw człowieka była wielokrotnie potępiona przez papieży jako zawierająca szereg fałszywych idei.
UsuńWielebny Księże!
OdpowiedzUsuńLiczę na to, że odniesie się Ksiądz do następującej historii (przestawię jąw sposób ogólny, bez imion osób).
Pewna pobożna kobieta opowiada o spotkaniu z pewnym świątobliwym zakonnikiem. Odwiedza on ją w jej domu, upominając zarazem, że zbyt poufale traktuje swojego psa, pozwalając mu jeść że swojego talerza a nawet całując go w pyszczek. Duchowny uważa to za grzech i bluźnierstwo, skoro tymi samymi ustami kobieta przyjmuje w Kościele Najswietszy Sakrament. Ponieważ mimo skruchy kobieta nie zmienia swojego zachowania, duchowny wypowiada slowa: Piesku, zdechnij! W tym momencie zwierze pada martwe.
Historia ta jest opowiadana dla potwierdzenia wyjątkowej świątobliwości tego duchownego.
Czy z punktu widzenia teologii Bóg rzeczywiście posłużyłby się czymś takim? Wydaje mi się to jakims rodzajem szyderstwa z Bożego "Niech się stanie" (byt).Tutaj człowiek wypowiada słowo śmierci...
Bardzo proszę o jakieś ustosunkowanie się do tej historii.
Najpierw musiałoby być pewne, że to się wydarzyło.
Usuń