To jest przykład postępującej ignorancji, samowoli i odmóżdżenia pośród duchowieństwa. Ten spowiednik albo sobie zmyślił coś takiego, żeby skrócić spowiedź (ktoś czytający z kartki zwykle spowiada się solidniej i dłużej), albo łyknął bełkot jakiegoś wykładowcy z seminarium duchownego, któremu także zależało na tempie spowiadania.
Sprawa jest zarówno teologiczna (sakramentologiczna) jak też duszpasterska.
Po pierwsze, rzeczywiście do ważności spowiedzi wystarczy niezatajenie żadnego grzechu ciężkiego popełnionego od ostatniej ważnej spowiedzi. Innymi słowy: wystarczy gdy penitent wyzna wszystkie grzechy ciężkie, których jest w momencie spowiedzi świadomy.
Po drugie jednak, do warunków dobrej spowiedzi należy także rzetelny rachunek sumienia oraz szczera wola wyznania wszystkich grzechów przynajmniej ciężkich. Jeśli ktoś nie jest pewny, czy w konfesjonale będzie pamiętał wszystkie grzechy przypomniane sobie podczas rachunku sumienia, wówczas możliwe a nawet chwalebne jest ich zapisanie. Wynika to ze szczerej chęci przedstawienia spowiednikowi pełnego obrazu swojej duszy. To spowiednik powinien docenić, a nie zwalczać.
Po trzecie, owszem zdarza się - zwłaszcza u osób z problemem skrupulantyzmu - że ktoś odczytuje jakby kronikę swojego życia, co jest także nieporozumieniem. Osoby nie dość wykształcone na katechezie a gorliwe, szczególnie świeżo nawrócone, mają taką tendencję. Wówczas spowiednik powinien z dobrocią pouczyć o tym, na czym polega wyznanie grzechów i jak powinno przebiegać. Temat spowiedzi, czyli sposobu spowiadania się powinien powracać na kazaniach, zwłaszcza podczas rekolekcyj, a to się w ostatnich dekadach bardzo rzadko zdarza niestety, czego skutki są widoczne w konfesjonale.
Otóż brakuje coraz częściej pouczenia, ze poszczególne grzechy należy zasadniczo wyznać w jednym zdaniu. Ewentualnie, gdy ma to znaczenie dla ciężaru grzechu, można dodać drugie zdanie wyjaśniające okoliczności. Generalnie jednak wystarczy zdać się na dopytanie przez spowiednika. Spowiednik powinien tylko wtedy dopytać, gdy z wyznania nie wynika dość jasno ciężar danego grzechu. Spowiednikowi nie wolno okazywać jakiejkolwiek ciekawości i prowokowania do opowiadania przez penitenta.
Przy tej okazji muszę zawrzeć jeszcze jedną istotną uwagę. Od pewnego czasu jako spowiednik nagminnie spotykam się z wyznawaniem grzechów w czasie teraźniejszym ("robię to, tamto", "nie robię tego, tamtego", "jestem taki, siaki" itp.). Nie wiem, skąd się wziął taki zwyczaj. Wynika on zapewne z haniebnego poziomu przygotowania do pierwszej spowiedzi, następnie z braku pouczenia w kazaniach, a także z braku zwrócenia uwagi przez spowiedników. A nie jest to kwestia jedynie językowa czy szczegół stylistyczny. Czas przeszły w wyznaniu grzechów na spowiedzi ma istotne znaczenie teologiczne, wręcz kluczowe, gdyż oznacza, że
- penitent ma szczerą wolę zerwania z grzechami, czyli pragnie, by stały się one przeszłością
- możliwe jest zerwanie z grzeszną przeszłością, czyli osiągnięcie łaski uświęcającej czyli świętości
- Pan Bóg rzeczywiście zmazuje grzechy i one stają się przeszłości, czyli daje duszy świętość.
Natomiast używanie czasu teraźniejszego zalatuje herezją protestancką, według której nie dokonuje się rzeczywiste uświęcenie lecz jedynie przykrycie grzechów, więc wystarczy ich wyznanie przez Bogiem, a nie rzeczywiste zerwanie z nimi.
1. Przygotowanie do pierwszej spowiedzi jest słabe, bo najczęściej księża mają klasy pokomunijne (do dziś wspominam wiele pozytywnych elementów z tego roku katechezy z księdzem, traktował nas poważnie, wprowadził w nabożeństwo 9 pierwszych piątków itd.) a do pierwszej Komunii przygotowują katechetki.
OdpowiedzUsuń2. Co do dopytywanie przez księdza na spowiedzi: zwłaszcza jeśli to spowiedź generalna i ktoś ma kartkę to nie pogubi się gdy mu ksiądz przerwie. Nie zapomni co jeszcze miał powiedzieć.
3. Myślę, że nawet w środowiskach tradycyjnych mało się mówi o tym jak powinna wyglądać częsta spowiedź, już z grzechów powszednich. A nawet tutaj można spotkać sprzeczne informacje. Może Ksiądz by kiedyś rozwinął taki temat w jakimś wpisie?
Mają te klasy, które sobie wezmą albo które proboszcz przydzieli. Jeśli proboszcz debil albo heretyk, to spycha świeckim przygotowanie do I-ej Komunii, co jest zbrodnią na duszach dzieci.
UsuńNa podstawie wieloletnich obserwacji mogę powiedzieć, że patrząc na to, do jakich idiotyzmów niektórzy księża są zdolni (dotyczy to głównie Mszy z tzw. udziałem dzieci) czasami może i lepiej, że świeccy przygotowują do I-szej Komunii. Mniej zgorszenia.
UsuńOczywiście to są problemy powiązane. Zwykle jest tak, że im gorszy proboszcz, tym gorszy wikary i tym gorszy świecki katecheta, jeśli proboszcz sobie dobiera. Wyjątki się oczywiście zdarzają. W każdym razie cyrkowe "msze dla dzieci" i świeccy katecheci mają ten sam korzeń: skrajny modernizm.
UsuńWażniejsze jest przygotowanie otoczki komunijnej i wierszyków. Księża słusznie powiedzą, że szkoda na to czasu i wysiłku, więc przygotowanie oddają świeckim katechetkom.
UsuńCzy nasze grzechy nie zostały już zmazane na krzyżu?
OdpowiedzUsuńJak Bóg je zmazuje w czasie spowiedzi?
No właśnie. To jest myślenie protestanckie. Gdyby tak było, to nasze grzechy byłyby zmazane zanim je popełniliśmy, a to jest absurd, herezja i demoralizacja.
UsuńOtóż gdy św. Paweł mówi, że Chrystus zgładził nasze grzechy na krzyżu, to ma na myśli, że mocą Swego Krzyża i Zmartwychwstania Jezus Chrystus gładzi nasze grzechy w chrzcie, spowiedzi i ostatnim namaszczeniu, a także bez sakramentów, jeśli mamy żal doskonały oraz pragnienie sakramentów, lecz nie mamy możliwości ich przyjęcia.
Przypomniało mi się, że na jednym indulcie ksiądz mówił, żeby nie czytać z kartki, bo to rodzi skrupuły. A także głosił tezy żeby samemu się nie usprawiedliwiać i nie pomijać na spowiedzi, że sie nie było na Mszy Świętej bo się było chorym tylko wyznać to wraz z powodem.
OdpowiedzUsuńCiekawe połączenie zrobił. Nie czytać z kartki bo skrupuły, a z drugiej strony spowiadać się z czegoś co ewidentnie nie jest grzechem.
Debilstwo niestety nie omija indultów. Zaś zakazywanie kartki na spowiedzi jest przejawem dość prymitywnego klerykalizmu, gdyż wynika z przeświadczenia, że czytanie z kartki wydłuża spowiedź, a wielebnemu się przecież śpieszy. Faktycznie jest wręcz odwrotnie: czytanie z dobrze przygotowanej kartki nie tylko gwarantuje solidność spowiedzi lecz także usprawnia wyznanie grzechów. Aczkolwiek pod jednym warunkiem: wtedy, gdy wielebne duchowieństwo raczyło pouczyć swoje owieczki, że wyznanie grzechów to nie opowiadanie, lecz wyliczenie grzechów po jednym zdaniu.
Usuń