Zasady komentowania: bez anonimowych komentarzy

Czy można zakazać liturgii tradycyjnej? (z post scriptum)

 


Oczywiście otrzymałem pytania w temacie dnia:


Pytanie tytułowe zostało pośrednio wyjaśnione przez Benedykta XVI w liście do biskupów w związku z motu proprio "Summorum Pontificum" z 2007 r.:

Także dzisiejsze motu proprio nie zaprzecza, lecz pośrednio potwierdza, że używanie ksiąg liturgicznych sprzed 1970 r. nigdy nie było i nadal nie jest zakazane. Motu proprio jedynie reguluje sposób stosowania, nie zaprzeczając zasadniczej stosowalności. 

W tym świetle należy rozumieć następujące kluczowe słowa:

Czyli:

"Księgi liturgiczne promulgowane przez świętych papieży Pawła VI i Jana Pawła II zgodnie z dekretami Soboru Watykańskiego II są jedynym wyrażeniem lex orandi Rytu Rzymskiego."

Czym są więc wcześniejsze księgi liturgiczne? Nie są wyrazem, czy też nie należą do Rytu Rzymskiego? Jeśli nie do rzymskiego, to do jakiego? W jakim rycie sprawują kapłani, biskupi i kardynałowie nadal posługujący się - i to oczywiście legalnie - wcześniejszymi księgami liturgicznymi? Jakie prawo wyrażają przez to? Jaką modlitwę? 

W tym miejscu polecam następującą analizę tej kwestii:

https://www.youtube.com/watch?v=cZLlkYel0q8

Zarówno w samym dzisiejszym motu proprio jak też w towarzyszącym liście do biskupów wyraźnie i wielorako wyrażone jest przeciwieństwo do motu proprio Benedykta XVI z 2007 r. Chodzi zwłaszcza o rozróżnienie między "zwyczajną" i "nadzwyczajną formą" rytu rzymskiego. Rzeczywiście to rozróżnienie jest wynalazkiem owego motu proprio dla nazwania sytuacji współistnienia i współużytkowania ksiąg liturgicznych z czasu po i przed reformami Pawła VI. Jest jednak teologicznie nie do utrzymania, przynajmniej w odniesieniu do powszechnego sposobu stosowania Novus Ordo. Słusznie zwraca uwagę filozof Peter A. Kwaśniewski (źródło tutaj):  

Jest pewne, że Benedyktowi XVI zależało na pokojowej koegzystencji obydwu "form", aczkolwiek wyrażał też pragnienie pewnego skorygowania "formy zwyczajnej" w kierunku "nadzwyczajnej". Nie trudno dostrzec, że jest to nazewnictwo niefortunne, będące zapewne ustępstwem na rzecz przeciwników "formy nadzwyczajnej". O tyle skasowanie tego nazewnictwa przez motu propriu Franciszka jest zrozumiałe i słuszne. Co oczywiście nie oznacza, że problem został załatwiony. Wręcz przeciwnie: jak widać ponownie, używania wcześniejszych ksiąg liturgicznych nie można zakazać. Można jedynie szykanować, oczerniać, wyzywać i prześladować tych, którzy je używają. Pod tym względem nic się nie zmieniło od 1970 r. Był tylko okres na odetchnięcie za pontyfikatu Benedykta XVI, aczkolwiek nie powszechnie i nietrwale, jak widać. 

W tym miejscu pozwolę sobie na małą osobistą dygresję. Będąc kilka dni w Rzymie w marcu 2008 r., czyli w pierwszym roku po wydaniu "Summorum Pontificum" po raz pierwszy odważyłem się udać do bazyliki św. Piotra, by celebrować rano prywatną Mszę św., oczywiście tradycyjnie. Wszedłszy do zakrystii, przedstawiłem się i poprosiłem o przygotowanie szat i ołtarza. Nikt nawet nie zapytał o celebret. Po ubraniu szat ministrant poprowadził mnie do ołtarza przygotowanego i wskazanego przez jednego z zakrystianów. Gdy ubrałem biret, rzucono na mnie pierwsze podejrzliwe spojrzenie. Po dojściu do ołtarza, postawiłem kielich, przygotowałem mszał, który przyniosłem ze sobą, lecz gdy zacząłem odmawiać modlitwy u stopni ołtarza pojawił się jeden z zakrystianów wyraźnie poirytowany i wezwał mnie do powrotu do zakrystii. W zakrystii starszy zakrystianin zażądał ode mnie celebretu, po czym oświadczył, że nie ma pozwolenia na celebrowanie według "trydenckiego" Missale Romanum. Gdy spokojnie nalegałem, zakrystianin najpierw polecił mi zwrócić się w ciągu dnia do kardynała kustosza bazyliki, a następnie sam wykonał jakąś rozmowę telefoniczną na uboczu, po czym oznajmil, że mogę celebrować, ale tylko w krypcie, czyli w podziemiach. Po jakiejś chwili zostałem tam zaprowadzony, idąc obok sarkofagów papieskich. Trafiłem do jednej z bocznych kaplic niedaleko grobu św. Piotra, co oczywiście było wzruszające. Natomiast o wiele mniej przyjemny był fakt, że w kaplicy grobu św. Piotra równocześnie odbywała się głośna msza Novus Ordo jakiejś grupy, przez co oczywiście nie miałem możliwości celebrowania w ciszy i skupieniu. Po tym incydencie napisałem list do Benedykta XVI, w którym opisałem zaistniałą sytuację, z prośbą o radę (odpowiedzi nie otrzymałem). Zwróciłem uwagę, że zażądano ode mnie celebretu dopiero wtedy, gdy poznano, iż zamierzam celebrować po "trydencku". Gdyby wszedł jakiś oszust podszywający się pod kapłana katolickiego i chciał celebrować Novus Ordo, to by to mógł zapewne czynić bez żadnych przeszkód.

I jeszcze jeden przykład. Ostatnie lata pontyfikatu Jana Pawła II i cały pontyfikat Benedykta XVI spędziłem w ojczyźnie tego ostatniego, w Monachium. Z własnego doświadczenia wiem, że sytuacja dla liturgii tradycyjnej po "Summorum Pontificum" bynajmniej nie poprawiła się. Owszem, już wcześniej była większa wolność niż chociażby w Polsce. W głównej parafii w centrum Monachium, św. Piotra, zawsze można było celebrować tradycyjnie przynajmniej na bocznym ołtarzu. Na terenie tej parafii istniała też coniedzielna Msza św. "indultowa" (kościół św. Anny, Damenstiftskirche). Sytuacja w tym kościele była dość symptomatyczna. Otóż po motu proprio "Ecclesia Dei" z 1988 r. najpierw owym "indultem" opiekował się jeden z kapłanów Bractwa Kapłańskiego Św. Piotra. Został jednak wyrzucony po tym, gdy stwierdzono, że nie udzielał Komunii św. z komunikantów w tabernakulum, lecz sam konsekrował w każdej Mszy św. komunikanty. Interpretowano to jako podważanie ważności konsekracji w Novus Ordo. Po jego wyrzuceniu nastało rozwiązanie następujące: oficjalnym rektorem kościoła i opiekunem "indultu" został jeden z kanoników katedralnych, zasłużony prałat. Jednak faktycznie w mieszkaniu rektora kościoła zamieszkał inny kapłan, który właśnie zwykle celebrował Mszę "indultową". A był to szczególny przypadek. Otóż ów kapłan pochodził z diecezji ratyzbońskiej, nota bene z parafii moich dobrych znajomych. Kilka lat po święceniach, porzucił kapłaństwo i ożenił się. Wkrótce "żona" zachorowała na SM (stwardnienie rozsiane) i wtedy zapragnął powrotu do kapłaństwa. Umożliwił mu to ówczesny arcybiskup monachijski, kardynał Ratzinger, jednak nie przydzielił go do pracy w parafii lecz do nauczania w szkole. Z czasem stał się faktycznym, choć nieoficjalnym opiekunem Mszy "indultowej" w Monachium. Poznałem go osobiście, gdy przez ponad 2 lata także celebrowałem w tym kościele. Otóż co jakiś czas pojawiał się na mojej Mszy św. wraz ze swoją gospodynią, podchodząc do Komunii św. z wyciągniętymi łapkami. Oczywiście odmawiałem takiego udzielenia, gdyż oczywiście była to liturgia tradycyjna i miałem do tego prawo. I oczywiście dostałem za to skargi do kurii, o których dowiedziałem się po jakimś czasie i to pośrednio. 

Podsumowując: pontyfikat Benedykta XVI był przez większość - i to dzierżącą władzę - traktowany jako przejściowy, chwilowy "karnawał". Zapewne chodziło o spowodowanie rozłamów wśród "tradziuchów", zwłaszcza w łonie FSSPX. Gdy to się średnio udało, uznano misję ratzingeriańską za wyczerpaną. Jej definitywnym zakończeniem ma być dzień dzisiejszy. 

Cóż jeszcze powiedzieć? Co poradzić? Jak się zachować?

Przede wszystkim należy zachować spokój. Wbrew pozorom, sytuacja obecnie jest znacznie lepsza niż w początkach moich lat kapłańskich. Dzisiejsze motu proprio potwierdza dość wyraźnie siłę i moc oddziaływania liturgii tradycyjnej zwłaszcza na młode pokolenie duchownych i świeckich. To właśnie lękiem powodowane są dzisiejsze posunięcia. A lęk świadczy o przynajmniej podświadomym poczuciu przegranej. To lęk paraliżuje trzeźwe, klarowne myślenie i wykazuje skłonność do brutalnej przemocy. Równocześnie usiłuje wywołać lęk po stronie przeciwnej. 

Tutaj jeszcze jedna osobista dygresja. Na koniec mojej "kariery" u werbistów miałem prowicjała Niemca, który przedtem długie lata spędził w Argentynie. Nawiasem mówiąc, uczył teologii "moralnej", właściwie niemoralnej, bo zajęcia z etyki sexualnej polegały na prezentacji referatów studentów o różnych zboczeniach, począwszy od masturbacji, poprzez stosunki przedmałżeńskie, aż do sexu oralnego, analnego i homosexualizmu. Obecnie ma koło 80tki i chyba jeszcze żyje, po tym jak doprowadził praktycznie do wyzerowania powołań do werbistów w krajach niemieckojęzycznych. Otóż on - zresztą na stopie prywatnej sprawiający wrażenie miłego człowieka - z twarzą wyrażającą równocześnie gniew i strach zwykł mawiać (spoglądając akurat na mnie), że nie zdzierżyłby, gdyby choćby jednego z nas kiedykolwiek ujrzał w sutannie, bo on całą swoją młodość walczył z obowiązkiem chodzenia w sutannie. No cóż, właściwie należało mu polecić dobrego psychoterapeutę i też exorcystę.  

Wyraźnym symptomem lęku jest zarządzenie, że kapłanów wyświęconych od dnia dzisiejszego, proszących o "pozwolenie" na celebrowanie liturgii tradycyjnej biskupi mają zgłaszać do Stolicy Apostolskiej. Można się domyślać tła tego zarządzenia: skoro młody kapłan ma takie pragnienie, to z jego formacją jest "nie tak, jak trzeba", i też ze święceniami. Biskup przyznający się do wyświęcenia takiego "delikwenta" ściąga na siebie zarzut braku prowadzenia należytej formacji w seminarium i stosowania odpowiednich kryteriów dopuszczania do święceń. Czyli tym samym biskup jakby kładł głowę pod topór podniesiony przez "Traditionis custodes". Równocześnie przepis ten ma też widocznie zniechęcić młodzieńców sympatyzujących z liturgią tradycyjną do wstępowania do seminarium, skoro mają być szczególnie "badani" i denuncjowani do Rzymu. To byłoby wręcz groteskowe, gdyby nie było tragiczne w swej wymowie. 

Tego typu zarządzenia - a w ogóle wrogość wobec liturgii tradycyjnej - z całą pewnością nie posłużą jedności w Kościele. Wręcz przeciwnie: liturgia tradycyjna stanie się jakby symbolem i znakiem sprzeciwu jednoczącym tych, którzy mają coś do zarzucenia Franciszkowi. A takich katolików, zarówno świeckich jak i duchownych, także w najwyższych stopniach hierarchii, jest niemało, również w Polsce, nawet jeśli tego głośno nie mówią. Oczywiście jest lęk przed karami czy choćby przed zerwaniem kariery. Jednak takie motywy są typowe dla słabych charakterów. Natomiast silne osobowości w takiej sytuacji tym bardziej dojrzewają i krzepną. 

Tym samym: 

- Należy nadal sprawować liturgię tradycyjną i uczestniczyć w niej, starając się o łączność z biskupem miejsca.

- Także w razie blokady ze strony władzy diecezjalnych każdy kapłan ma moralne prawo sprawowania, a wierni uczestniczenia w liturgii tradycyjnej w warunkach choćby konspiracyjnych, jak w czasach prześladowań. Oczywiście nie zwalnia to z obowiązku przestrzegania tradycyjnych przepisów prawnych i liturgicznych. Innymi słowy: każdy kapłan nie objęty prawnymi przeszkodami odnośnie Novus Ordo ma prawo celebrować także liturgię tradycyjną, nawet jeśli nie ma możliwości czynienia tego oficjalnie. 

Czego się spodziewać? Na pewno dojdzie do poważnego przyrostu wiernych i powołań poza oficjalnymi strukturami, czyli głównie w FSSPX i w sedewakantyźmie. Innymi słowy: tym samym Franciszek poważnie wzmocnił te kręgi i wspólnoty. To oczywiście zwiększy ich zasięg i siłę oddziaływania. Czy to na prawdę służy jedności w Kościele? Bardzo wątpię. A chciałbym wierzyć w szczerość intencji Franciszka i roztropność posunięć. 

Na pewno też wzmocni się podziemie w oficjalnych strukturach. Jak pamiętam, jeszcze w latach 90-ych jeden znajomy kapłan austriacki, studiujący wówczas na dwa doktoraty (dogmatyka i prawo kanoniczne) w Rzymie zmuszony sytuacją celebrował po prostu w pokoju. To teraz zapewne powróci. Nawet jeśli jakaś, może nawet znaczna część kapłanów pod naciskiem sytuacji zaprzestanie sprawowania liturgii tradycyjnej, to jednak zachowają oni sentyment i będą się starali przemycić jej elementy do Novus Ordo, co oczywiście jest coraz trudniejsze, gdyż protestantyzacja życia w parafiach galopuje także w Polsce. Najtragiczniejsze byłoby, gdyby porzucali kapłaństwo. Jednak także wtedy będzie to skutek i symptom posunięć Franciszka, co powinno dać do myślenia i otrzeźwić tych, którym po nim przyjdzie sprawować władzę w Kościele. 


Post scriptum

Pojawiły się pytania w temacie, które są częste:


Oczywiście w wymiarze czysto prawnym każdy papież - o ile jest rzeczywiście papieżem, nie uzurpatorem - ma taką samą władzę, co jego poprzednicy, i tym samym może zastąpić swoimi decyzjami decyzje swoich poprzedników. Jednak zarówno całe prawo kościelne jak też wszystkie dokumenty i decyzje kościelne mają przede wszystkim wymiar teologiczny, który jest nadrzędny wobec wymiaru prawnego. Innymi słowy: papieżowi generalnie wolno podejmować jedynie decyzje zgodne z Bożym Objawieniem poświadczonym w Piśmie św. i Tradycji Kościoła. Tym samym wolno mu odwołać czy zmienić decyzje swoich poprzedników tylko wtedy, gdy one były niedoskonałe czy niepełne pod względem wierności Bożemu Objawieniu. W tym świetle należy rozumieć groźbę gniewu Bożego wypowiedzianą - między innymi - w bulli Quo primum tempore: atak na mszał św. Piusa V jest atakiem na Boże Objawienie. Takim atakiem nie są drobne zmiany w rubrykach, których dokonywali następni papieże, natomiast jest nim próba usunięcia tego mszału z życia Kościoła. 

Konkretnie: jeśli by Paweł VI dokonał tylko tego typu zmian, jakich dokonywali jego poprzednicy, czyli bez naruszania substancji teologicznej, to by nie było problemu, nie byłoby sprzeciwu i nie byłoby pragnienia i faktycznego powrotu do mszału "przedsoborowego". Tymczasem już nawet powierzchowne porównanie obydwu liturgij - Novus Ordo z jednej strony i tradycyjnej z drugiej strony - daje wynik oczywisty i to nawet u osób bez jakiegokolwiek wykształcenia teologicznego. Prosty przykład: w moim życiu kapłańskim wielokrotnie miałem sytuację, że osoby widzące mnie sprawującego Mszę św. tradycyjną pytały, z jakiego jestem wyznania. 

Otóż ludzie wychowani na Novus Ordo i myślący kategoriami dalekimi od katechizmu katolickiego są z reguły przekonani, że Msza św. jest pamiątką Ostatniej Wieczerzy, czyli podzielają herezję protestancką. Tej herezji sprzyja właśnie celebrowanie przy stole i mówienie o "uczcie", co jest oczywiście także absurdalne, gdyż nie wyrugowano zupełnie wątku ofiary. Dlatego Novus Ordo jest wewnętrznie sprzeczny, dławi trzeźwe, krytyczne myślenie i przez swoją niespójność teologiczną odpycha nie tylko estetycznie, lecz także intelektualnie. 

Rzeczywiście prawdy wiary - jak chociażby dogmaty odnośnie Mszy św. - mają niewątpliwie rangę wyższą i nadrzędną wobec jakiegokolwiek dokumentu papieskiego, zwłaszcza wobec motu proprio, które ma rangę dość niską. Tym samym: jeśli wiara w katolickie rozumienie Mszy św. jest dla kogoś podstawą do odrzucenia motu proprio, to odrzucenie to jest teologicznie i moralnie usprawiedliwione. 

Konkretnie: Obecnie regułą na celebracjach Novus Ordo są różnego rodzaju nadużycia, jak chociażby zwyczajne angażowanie tzw. nadzwyczajnych szafarzy czy Komunia dołapna, nie mówiąc nawet o takich sprawach jak nieobecność łaciny i śpiewu gregoriańskiego, co jest ewidentnie sprzeczne nawet z konstytucją o liturgii Sacrosanctum Concilium (nr 36 i 112). Skoro katolikowi nie zapewnia się możliwości uczestniczenia w liturgii Novus Ordo bez nadużyć, to tym bardziej żadna władza nie ma prawa zmuszać w jakikolwiek sposób do uczestniczenia w niej, chociażby przez odbieranie możliwości uczestniczenia w liturgii tradycyjnej. Zauważa to także Peter A. Kwaśniewski (źródło tutaj):


Brak podejmowania kroków przeciw nadużyciom w Novus Ordo z równoczesnym ograniczaniem dostępu do liturgii tradycyjnej świadczy dość wyraźnie o intencjach danej osoby sprawującej władzę. Zapewne nie chodzi o wierność ani wierze katolickiej, ani nawet przepisom Novus Ordo. 

109 komentarzy:

  1. Deo gratias za ten wpis.
    Zachować spokój. Bardzo pokrzepiające słowa a analiza odmienna od tych które sypią się na prawo i lewo, histerycznych i bardzo emocjonalnych. Wiadomo kto doradza kiedy nie ma spokoju i są niekontrolowane emocje.
    Jeszcze raz Bóg zapłać!

    OdpowiedzUsuń
  2. Laudetur Iesus Christus. Ja próbowałem 3 razy pogadać z kapłanami z mojej parafii czy byłaby szansa na tradycyjna liturgię. Odpowiedź: "masz neokatechumenat, odnowę, mszę o uzdrowienie po ci Ci jeszcze to"? A nic nie mówiłem o soborze lub ważności albo godziwości novusa. Jeszcze mszal bylem gotowy za swoje kupić. Potem maile do dwóch parafii, kolejne mail do parafii z rodzinnej miejscowości oraz rozmowa z proboszczem z parafii mojego dzieciństwa gdzie 15 lat służyłem jako ministrant. Reakcja proboszcza: wzrok w dół i gadka, "ale to bysmy oltarz musieli mieć, a nie stół i to trzeba umiećodprawiać..." z opresji biedaka wybawila kobieta, która chciała zamówić intencję mszalna. Olał mnie po załatwieniu sprawy z intencja mszalna i wziął tylko numer telefonu na odczepnego. Oczywiście nie oddzwonił. Dlatego w moim życiu nic to nie zmienia, a tylko utwierdza w przekonaniu, że dobrze że stosunkowo mam blisko kaplicę FSSPX. Szkoda mi tylko tych wszystkich ludzi i kapłanów, którzy wierzyli w indult jako rizwiazanie sytuacji.

    OdpowiedzUsuń
  3. LICh,
    Zamęt i strach już mają miejsce, a to dopiero godziny od ogłoszenia tego motu, które "sprytnie" biskupowi miejsca daje narzędzia do walki z tradsami, z czego niektórzy skwapliwie skorzystają, powodowani różnymi motywami. Ot już się dzieje;

    https://m.facebook.com/1738646273127190/posts/3018614251797046/?refid=52&__tn__=R-R

    Xięże pytanie:

    Czy w sytuacji spowodowanego przez biskupa miejsca braku możliwości udziału w Tridentinie, może "lepiej" chodzić na Służbę Bożą do Grekokatolików, w oczekiwaniu na zmiany i dobre czasy dla tradsów?

    Z Panem Bogiem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ucieczka przed Novus Ordo do jakiegokolwiek rytu tradycyjnego jest moralnie uzasadniona.

      Usuń
    2. Przy okazji, czy można całkowicie przejść do obrządku greckiego z tego względu?

      Usuń
    3. Zależy, co oznacza "całkowicie". Formalne przejście pod jurysdykcję ordynariusza obrządku grecko-katolickiego wymaga formalnych kroków, które trzeba załatwiać przez kurię biskupią. Natomiast nie potrzeba formalnych kroków dla uczęszczania na liturgię grecko-katolicką.

      Usuń
  4. Merytoryczna analiza motu proprio Franciszka:

    https://rorate-caeli.blogspot.com/2021/07/article-legal-considerations-on-motu.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
  5. Drogi Księże,
    Jak ma się końcowe stwierdzenie pod motu proprio Benedyka XVI:

    Wszystko, co zostało postanowione przez Nas w niniejszym „Motu Proprio” ma być uznawane za postanowione i obowiązujące oraz rozkazujemy by obowiązywało od dnia 14 września tegoż roku od święta Podwyższenia Krzyża Świętego, wbrew wszelkim przeciwnym zarządzeniom.

    do obecnego? Wolno, nie wolno zmieniać, znosić? Taki zamęt i chaos prawno-teologiczny będzie zawsze?

    Z Panem Bogiem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest zwyczajowa formuła dokumentów papieskich. Przepisy prawne - podane w jakimkolwiek dokumencie - są ze swej natury zmienne. Natomiast niezmienne są prawdy wiary i zasady teologiczne. Formalnie "Traditionis custodes" unieważniło poprzednie dokumenty. Nie mogło jednak unieważnić prawd wiary oraz zasad teologicznych. Jedną z nich jest: to, co było święte, nie może stać się złe i zakazane.

      Usuń
    2. Jak w takim razie nowa Msza Święta, jak i zakazy/nakazy mają się do bulli św. Piusa V?:
      „Na mocy treści niniejszego aktu i mocą Naszej Apostolskiej władzy, przyznajemy i uznajemy po wieczne czasy, że dla śpiewania bądź recytowania Mszy świętej w jakimkolwiek kościele, bezwzględnie można posługiwać się tym Mszałem, bez jakichkolwiek skrupułów sumienia lub obawy o narażenie się na karę, sąd lub cenzurę, i że można go swobodnie i zgodnie z prawem używać. Żaden biskup, administrator, kanonik, kapelan lub inny ksiądz diecezjalny, lub zakonnik jakiegokolwiek zgromadzenia, jakkolwiek nie byłby tytułowany, nie może być zobowiązany do odprawiania Mszy świętej w inny sposób, niż przez Nas polecono. Podobnie nakazujemy i oznajmiamy, iż nikt nie może być nakłaniany bądź zmuszany do zmieniania tego Mszału; a niniejsza Konstytucja nigdy nie może być unieważniona lub zmieniona, ale na zawsze pozostanie ważna, i będzie mieć moc prawną”
      (Bulla Quo primum tempore – Ustanowienie Wiecznego Kanonu Mszy Świętej, 14 lipca 1570 r).

      Usuń
    3. Do: Anonimowy17 lipca 2021 12:08

      Ksiądz już napisał, że dokumenty prawne ze swej natury są zmienne (tj. jeden papież nie może wiązać rąk swojemu następcy w takich kwestiach), a Quo Primum jest dokumentem prawnym, jeśli się nie mylę, a nie dogamatem.

      Po drugie:
      W Quo primum jest taki zapis:

      "Wszystkim innym ww. kościołom zakazuje się używania innych mszałów, które należy zupełnie i w całości wycofać; i przez tę obecną Konstytucję, która będzie mieć moc prawną po wsze czasy, nakazujemy i polecamy, pod GROŹBĄ Naszego gniewu, aby nic nie było DODANE do Naszego nowo wydanego Mszału, nic tam pominięte, ani cokolwiek ZMIENIONE."
      - Niech Pan sprawdzi czy przez te 500 lat żaden papież nic nie dodał i tym samym nie zmienił w ów Mszale... .

      Usuń
    4. No właśnie.

      1) Jakim argumentem prawnym odpowiadać na argument, że w sensie prawnym bullę może znieść papież, bo jest równy innym papieżom w uprawnieniach?

      2) Czy odwołania w Bulli do gniewu św Apostołów były standardową praktyką, czy też podkreślają wagę dokumentu i jego nieodwołalność?

      3) Czy można powołać się na zasadę lex orandi, lex credendi jako wyższą nad motu proprio?

      4) Czy można powołać się na to, co orzekł Sobór Trydencki że o ile wiem nie wolno zmieniać Mszy (pod rygorem ''niech będzie wyklęty''?)

      Usuń
    5. To już pytania do Księdza :)

      Usuń
  6. Opinia roztropna i umacniająca. Bóg zapłać Czcigodnemu Xiędzu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Szczęść Boże! Proszę Księdza - mimo wszystko jest to dla wiernych duży problem. Co z tymi którzy już w niedzielę nie będą mogli pójść na Msze do Kościoła a zostanie im tylko FSSPX? Osobiście nie jestem przekonany do FSSPX, co zatem robić? Na NOM na pewno nie mam zamiaru pójść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli nie ma możliwości w oficjalnych strukturach, to moralnie usprawiedliwione jest uczęszczanie na liturgię tradycyjną poza nimi.

      Usuń
    2. do tego co się dzieję w oficjalnej hierarchii od czasów SW2 jest Pan przekonany?

      Jak dla mnie nieustalony status kanoniczny Bractwa to dar niebios, nie muszą brać udziału w tym wszystkim co się w Kościele dzieje ...
      A Msza w Bractwie jest przecież ważna, godna i legalna, mają jurysdykcję od samego papieża przecież..

      Swoja drogą ciekawa rzecz, że Franciszek tak bardzo ciśnie w stronę decentralizacji papiestwa, wszystkie te akcje z synodalnością i jakieś idee że z ludem bożym ma być wszystko konsultowane a tutaj zachował się chyba jak typowy dyktator?

      Stwierdzono, że to tradycjonaliści tworzą jakiś "podział" więc podział chcą zlikwidować likwidując tradycjonalistów ? :)

      Usuń
    3. Moim skromnym zdaniem jeśli po ponad pięciu dekadach epoki posoborowej i wczorajszym odsłonięciu prawdziwej twarzy Franciszka ktoś jeszcze jest w stanie pisać, że nie jest przekonany do FSSPX, które o takich jak wczorajszy krokach od początku ostrzegało, słysząc nie rzadko od zwolenników indultu i kompromisowego dogadywania się z modernistami, że wcale tak źle nie będzie - to najprawdopodobniej nic już takiego kogoś nie przekona.

      Ktoś taki będzie chyba do końca stawiać na szali swoją wiarę (a w konsekwencji zbawienie) byle trwać w oficjalnych strukturach, choćby miał aprobować swoją obecnością jakieś dni islamu, ekumeniackie nabożeństwa bądź nawet bywać na tradycyjnej Mszy ale z modernistycznymi naukami. Warto jest dziś każdemu sobie przypomnieć ważną dzisiaj przestrogę św. Hieronima - Ecclesia ibi est, ubi fides vera est. Kościół jest tam, gdzie jest prawdziwa wiara.

      Katolik mający świadomość tego co jest najwyższym prawem Kościoła i co obiektywnie nie ma szansy podlegać karaniu choćby i samą ekskomuniką (np. za wierność tradycyjnej liturgii) - nie będzie miał żadnych trudności by związać się z FSSPX i to nawet bez wczorajszego dokumentu Franciszka. Co nie znaczy, że poza Bractwem nie ma kapłanów Tradycji godnych zaufania, jak najbardziej są. Ale w rozproszeniu i w niezorganizowanych strukturach mogą być łatwym celem pacyfikacji po takim "Traditionis custodes".

      Zgadzam się z przedmówcą: w obecnej tragicznej sytuacji nie do końca formalnie uregulowany status Bractwa coraz wyraźniej wygląda na Dar Nieba.

      Usuń
    4. Zwłaszcza, że np świętowanie schizmy Lutra Franciszek uważa za ok. a Tradycyjny katolicyzm uważa za podział.

      A jeśli tak cierpi, że zostało mu tylko Bractwo to chyba nie potrafi ocenić intencji żadnej ze stron.

      Usuń
    5. A dlaczego do fsspx można a do np. ks. Natanka już nie (pomijam oczywiście jego liturgiczny misz masz)? Przecież to tez „nieoficjalne” struktury.

      Usuń
    6. Czyli do sedewakantystów też można iść?

      Usuń
    7. Co do daru niebios w postaci FSSPX polecam przeczytać objawienia z Quito - objawienia z XVI wieku. Zostaly zatwierdzone jako prawdziwe.Proszę zwrócić uwage na to co Maria mówi o pewnym "prałacie".

      Usuń
    8. Ks Piotr Natanek wręcz stworzył własny ryt zwany grzechyńskim

      Usuń
    9. Na przykład Katolickie Obrządki Wschodnie

      Usuń
    10. A czy KS Natanek czy inni sedewakantysci mają jurysdykcję od papieża jak FSSXP?

      FSSXP oficjalnie odprawia mszę w jedności z papieżem więc chyba jest znacząca roznica..

      Usuń
    11. Natanek, Woźnicki i Sedewakantyści nie mają jurysdykcji

      Usuń
  9. " Oczywiście odmawiałem takiego udzielenia, gdyż oczywiście była to liturgia tradycyjna i miałem do tego prawo" - w Novus Ordo również.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie. W Novus Ordo w krajach niemieckojęzycznych szafarz nie ma prawa odmówienia udzielenia na rękę. To jest jasno powiedziane w odnośnych przepisach. One są inne niż te obowiązujące w Polsce.

      Usuń
    2. A czy 92 pkt. REDEMPTIONIS SACRAMENTUM, który jest jak mniemam powszechnym prawem (?), nie jest pewnego rodzaju furtką dla kapłanów by odmówić udzielenia na ręke? Przecież upadek partykuł na ziemie to też profanacja, niezamierzona ale jednak.

      Usuń
    3. To nie jest akt prawny (dyscyplinarny), lecz magisterialny. W jego wyniku powinny być wydane stosowne akty prawne, co jednak nie nastąpiło.

      Usuń
  10. Ciekawe, co czuje Benedykt XVI? Jak idiota? Ja tak bym się poczuł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a może jednak Benedykt XVI (który tak ot sobie abdykował ze strachu? Podobno był baaaaardzo zmęczony, a jednak Pan Bóg darzy go zdrowiem i żyje sobie w najlepsze!) jest zadowolony? Może Franciszkowi sam podsunął taką myśl? Piszę to, bo nie siedzę ani w głowie Franciszka, ani Benedykta, więc pisanie, że ktoś się czuje tak albo siak jest bezpodstawne!

      Usuń
    2. Powinien na pewno żałować przedwczesnej abdykacji. To był zasadniczy błąd.

      Usuń
    3. Lub sądził w 2013 że w ciągu roku umrze a już żyje 8 lat..... I dokonał pewnego precedensu przy okazji

      Usuń
    4. Nie tylko abdykacja, ale też "nieustawienie" konklawe.

      Usuń
    5. (do Michał) to Pan Bóg ustala wiek każdego człowieka, a papież może sobie tylko pogdybać. Poza tym. Jeśli już wygdybał, że umrze w ciągu roku, to po co mu w ogóle było to ustępowanie? Wystarczyło uporządkować sprawy i poczekać ten roczek na łożu śmierci. Mógł nie robić zamieszania i zgorszenia.

      Usuń
  11. jest choćby ryt ambrozjański jak najbardziej rzymski
    generalnie jest też wiele rzymskich wschodnich od etipskich, syrofenickich po prawosławne

    OdpowiedzUsuń
  12. Z Losserwatore Romano, Nr 5 (392) 2017, Rok XXXVIII, s. 53: "To jest tajemnica krzyża, a mówi to Paweł: 'Stał się grzechem' i przybrał postać ojca grzechu [Paweł mówi o Chrystusie, że przybrał postać sługi] , przebiegłego węża”"; "ale, powiedział Franciszek, „jako pamięć o Tym, który stał się grzechem, który siebie uczynił diabłem, wężem dla nas; uniżył się aż po całkowite unicestwienie siebie”". CZY BERGIGLIO, KTÓRY TAK WYPOWIADA SIĘ O CHRYSTUSIE ZASŁUGUJE NA ZAUFANIE, POSŁUCH, POSŁUSZEŃSTWO?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Istotne jest, czy jest papieżem i czy działa w ramach władzy papieskiej.

      Usuń
  13. A ja mam do Księdza pytanie natury teologiczno-historycznej, jeśli można:
    - Nie raz słyszałem powiedzenie, że kiedyś, przed soborem ksiądz podchodził do ołtarza w Łasce Uświęcającej, a odchodził z trzema grzechami ciężkimi... .
    Czy naprawdę przed reformą było takie prawo dotyczące pomyłek księży podczas odprawiania Mszy Św? Ciężko mi w to uwierzyć, by pokolenia świętych kapłanów, biskupów czy papieży sankcjonowało tak nader rygorystyczne prawo. I przede wszystkim jak pomyłka, błąd itp. może być grzechem ciężkim skoro tu nie ma dobrowolności?
    Nie wiem jak było, ale opinia, że kiedyś księża chodzili przestraszeni, bo bali się zgrzeszyć ciężko jakąś pomyłką podczas odprawiania Mszy św. jest albo jakimś mitem, pokutujący również w kręgach tradycyjnych, albo jakimś nieporozumieniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest głupie i kłamliwe powiedzenie. Tylko świadome i własnowolne wykroczenie przeciw rubrykom w ważkiej sprawie jest popełnieniem grzechu ciężkiego.

      Usuń
    2. W nowej Mszy ] łamanie przepisów również jest materią grzechu.

      Usuń
    3. Nie wiem czy Ks. Olewiński to widział/słyszał, ale odnośnie powyższego pytania to wcale nie jakieś dawne tezy tylko bardzo świeże, wciąż powtarzane - domyślam się, że chodzi o najnowszy filmik O. Remigiusza "banuj od razu" Recława z kanału Mocni w duchu w którym cieszy się, że to koniec liturgii trydenckiej i zachęca do banowania tradycjonalistów zamiast dyskutowania. Właśnie tam pada dużo stwierdzeń, że kapłani musieli ciągle w lęku stawać do tradycyjnej Mszy żeby nie nagrzeszyć ciężko. Odpowiedział na to też Ks. Bańka - https://youtu.be/MrBveleH1H4

      Usuń
  14. Czy jest szansa że założy ksiądz profil na YouTube lub innym tego typu serwisie, żeby publikować Katechezy, konferencje? Na kształt tego co robi ksiądz Jacek Bałemba SDB.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma. Przynajmniej na razie.

      Usuń
    2. Za X. Jacka Bałemba SDB już się jego własny zakon wziął:

      Wpis z bloga ks. Jacka Bałemby:

      „25.05.2021
      Ks. Inspektor Jarosław Pizoń SDB przyjechał do Międzyborza. W rozmowie obwieścił mi swój zamiar przesunięcia mnie do innej placówki oraz rozpędzenia wiernych przybywających do Międzyborza na Mszę Świętą w rycie rzymskim. Nie jest zainteresowany wiernymi, ich dobrem duchowym, ani ewentualną rozmową z nimi. Niszczenia ciąg dalszy. Wraca mantra: „My nie przewidujemy rozwoju duszpasterstwa Tradycji w naszej inspektorii”. „Kto księdzu pozwolił prowadzić duszpasterstwo Tradycji?”. Odpowiedziałem: Pan Bóg.
      Żałość bierze patrząc na ludzi tego pokroju. Komu służą? Co właściwie robią w Kościele? Coś okropnego.” (Za sacerdoshyacintus.com )

      Usuń
    3. Dlaczego nie ma szansy?

      Usuń
    4. Miejmy nadzieję, że ksiądz nie będzie tracił czasu na jutuby, bo musiałoby się to odbić na merytoryczności. Forma pisemną jest lepsza.

      Usuń
    5. Dokładnie. Słowo pisane można łatwo zapisać i potem do tego wracać, a wertować i przeglądać masę filmików, żeby przypomnieć sobie wybrany fragment to jak Syzyfowe prace.

      Usuń
  15. "Wręcz przeciwnie: jak widać ponownie, używania wcześniejszych ksiąg liturgicznych nie można zakazać."
    Ale Papież Benedykt XVI powiedział tylko, że Mszał z 62' nie został po prostu prawnie zniesiony, a nie, że nie mógł zostać zniesiony w ogóle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Także F ani nie powiedział, że Missale z 1962 r. zostało zakazane, ani nie zakazał.

      Usuń
    2. W liście do Biskupów Świata przynajmniej można znaleźć subiektywne motywy działania Papieża Franciszka:
      https://www.thecatholicthing.org/2021/07/19/cardinal-mueller-on-the-new-tlm-restrictions/
      A tutaj komentarz Kardynała Muellera:
      https://www.thecatholicthing.org/2021/07/19/cardinal-mueller-on-the-new-tlm-restrictions/
      Bardzo rzeczowa analiza Czcigodnego Kardynała.

      Usuń
  16. Dlaczego posunięcia Jerzego Bergolio zwanego też Franciszkiem miały być nieszczerze?

    Od samego początku i konsekwentnie zmierza w jednym i tym samym celu - wyznaczonym przez schizmatycki sobór.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Dziewico piękna jak księżyc,
      niebiańska rozkoszy,
      Ciebie błogosławieni oglądają twarzą w twarz,
      a aniołowie przeglądają się w Twoim obliczu;
      spraw, byśmy my, jako Twoje dzieci,
      byli do Ciebie podobni
      i by nasze dusze otrzymały choć promyk Twego piękna,
      co nie przemija z biegiem,
      lecz olśniewa na wieczność"
      Pius XII

      Usuń
  17. Chciałbym prosić szanownego Księdza o odpowiedź... czy uczestniczenie w takim razie w NOM jest grzechem? Pytam gdyż taka narracja jest powszechna w środowiskach tradycjonalistycznych. Deo gratias!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli wynika z odrzucenia liturgii katolickiej z powodu jej wyrazistości doktrynalnej czyli przynajmniej pośrednio z powodu odrzucenia prawd wiary katolickiej, to jest to postawa heretycka i tym samym grzeszna.

      Usuń
    2. Nie słyszałem aby ktoś powiedział wprost że chodzenie na NOM jest z automatu grzechem ...

      Usuń
    3. Czyja postawa Księże jest heretycka i grzeszna? Bo nie rozumiem.
      Na tym blogu Ksiądz wyjaśniał kilkukrotnie, że wymiar sakramentalny, czyli, że dokonuje się uobecnienie Ofiary Krzyżowej Jezusa Chrystusa jest główny i fundamentalny.
      Novus Ordo zaciemnia wiarę katolicką w wymiarze katechetyczno-pedagogicznej liturgii, który nie jest jedyny i pierwszorzędny.
      Tak Ksiądz to tłumaczył odnośnie zapytania we wpisie "Czy można uczęszczać na liturgię Novus Ordo"

      Usuń
    4. Chodzi o odrzucających liturgię tradycyjną.

      Usuń
    5. Chodzenie na NOM nie może być grzechem z automatu, bo warunkiem wystąpienia grzechu jest jego świadomość.
      Co do tego kiedy chodzenie na NOM jest grzechem, a kiedy nie są różne opinie. Jedna jest taka jak Ksiądz wyżej opisał i taka sytuacja z pewnością jest grzechem, jak każda herezja. Druga to przykładowo stanowisko FSSPX, które sprowadza się do pełnej świadomości zła nowej liturgii, choć nawet tutaj nie wydają oni kategorycznych wyroków.
      https://www.youtube.com/watch?v=TPjrl1vFjUA

      Usuń
  18. "Także w razie blokady ze strony władzy diecezjalnych każdy kapłan ma moralne prawo sprawowania, a wierni uczestniczenia w liturgii tradycyjnej w warunkach choćby konspiracyjnych, jak w czasach prześladowań." Czy to nie jest namawianie do sprzeciwienia się Papieżowi ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest. Jest tylko odpowiedzią teologiczną, jak teologicznie należy ocenić sprawowanie i uczęszczanie na liturgię tradycyjną w sytuacji braku takiej możliwości w oficjalnych strukturach. Każdy sam wybiera.

      Usuń
  19. To jest naprawdę absurd, ale cóż, spodziewałem się tego. Do kościoła można zaprosić protestanckiego "księdza" aby głosił kazanie, szamana, uzdrowiciela, "świeckiego lidera", należy obchodzić dni islamu, w zasadzie to wszystko można oprócz odprawienia katolickiej Mszy. Taka "nerwowa" reakcja papieża świadczy o jednym- Tradycyjna Msza zyskiwała na popularności, w przeciwnym razie nikt nie zawracałby sobie głowy jakąś grupką "nawiedzonych" wiernych. Zresztą widziałem to po frekwencji na Mszach trydenckich, w których uczestniczę, tzw. pandemia to był skokowy przyrost ludzi, ale wcześniej też były wzrosty. Z tego co wiem, to w mojej okolicy Tradycyjna Msza dalej będzie (jest osobna kaplica), ale obawiam się, że to może być stan przejściowy i naprawdę nie zdziwię się jak "wyląduję" w FSSPX. Dawno temu uważałem abp Lefebre'a za dziwaka, heretyka, odszczepieńca, bo tak często był przedstawiany, ale niestety sprawa tak prosto nie wyglądała. Teraz widzę, że abp Lefebvre znalazł się w sytuacji dramatycznej z rodzaju "tak źle i tak niedobrze". Niestety teraz w takiej sytuacji znajdzie się spora grupa katolików przywiązanych do Tradycji. Jak widać otwartość, dialog, zrozumienie, towarzyszenie, akceptacja i wszystkie te piękne słowa papieża nie mają odniesienia do katolików tradycyjnych.
    Po najnowszym motu proprio czuję się jakbym został spoliczkowany, ale to chyba znak, że idę w dobrym kierunku, po prostu to kolejny życiowy krzyż. Radosne Msze i happeningi na pełnych stadionach, śpiewy, tańce i oklaski- Pan Jezus przecież nie mówił, że będzie lekko, łatwo i przyjemnie, a mogłoby być, gdybym poszedł w tę stronę. Wole inaczej- dojazd na Mszę 100 km, stanie pod kościołem z braku miejsc, msza w jakimś garażu, byle biskup nie widział i nikt nie doniósł...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ktoś umieścił bardzo trafny komentarz całej tej sytuacji.
      "Od Summorum pontificum do Traditionis custodes, czyli z rezerwatu do ZOO"

      Usuń
  20. Szanowny Księże, ponawiam pytania:

    1) Jakim argumentem prawnym odpowiadać na argument, że w sensie prawnym bullę może znieść papież, bo jest równy innym papieżom w uprawnieniach?

    2) Czy odwołania w Bulli do gniewu św Apostołów były standardową praktyką, czy też podkreślają wagę dokumentu i jego nieodwołalność?

    3) Czy można powołać się na zasadę lex orandi, lex credendi jako wyższą nad motu proprio?

    4) Czy można powołać się na to, co orzekł Sobór Trydencki że o ile wiem nie wolno zmieniać Mszy (pod rygorem ''niech będzie wyklęty''?)

    dziękując za ewentualną odpowiedź

    OdpowiedzUsuń
  21. Szanowny Księże,

    pytanie z innej beczki (nie wiedziałem, gdzie wpisać)

    czy moralne jest zarabianie na prowadzeniu budek z kebabami (o ile z deklaracji producenta mięsa wynika, że nie jest ''halal'' ani koszerne)?

    Czy wystarczy deklaracja, bo nie wiem, czy muszę (i jak to zrobić) upewnić się że zwierzę nie cierpiało

    Ponadto o ile się nie mylę pisał Ksiądz o tym, że dopuszczenie mięsa jako takiego do spożywania nastąpiło wskutek jedynie zatwardziałości serc ludzkich, więc czy zarabiając na tym grzeszę?

    Ponadto, bardzo mi zależy by zwierzę nie cierpiało ale nawet jeśli to nie będzie halal, czy koszerne, to nie wiem, jak wygląda praktyka i czy na przykład zakład produkcyjny zabija zwierzęta tak, że się nie spodziewają ( to chyba lepiej, bo bez żadnego stresu), czy też jednak czują/wiedzą co je spotka?

    Czy można to jakoś zweryfikować albo wyeliminować?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Należy wysłać pytanie przez formularz kontaktowy (na dole po prawej).

      Usuń
    2. "Gdyby rzeźnie miały szklane ściany, każdy byłby wegetarianinem."-Paul McCartney. Pewnie da się znaleźć w sieci jakieś obrazki z rzeźni...
      Pozdrawia zjadacz-w ilościach umiarkowanych, ale jednak-ryb i kaczek.

      Usuń
    3. Jest pan pewny,że zwierzę umierające śmiercią naturalną, często z powodu chorób, o których nie może przecież powiedzieć, cierpi mniej niż zwierzę zabijane w rzeźni? Wielu ludzi chce umrzeć śmiercią nagłą właśnie ze względu na cierpienie długiego umierania. Pracownicy rzeźni nie są wegetarianami. Ani weterynarze. Jeśli człowiek został stworzony jako mięsożerny (skoro trawi mięso to jest miesożerny) to jednak sprawa bardziej moralnego wegetarianizmu jest dyskusyjna.

      Usuń
  22. Xięże,

    Czy przytoczone w poniższym linku sedewakantystyczne wnioski i dywagacje odnośnie do Franciszkowego motu są uprawnione w świetle teologii i kanonistyki katolickiej, pomijając wszelkie argumenty ad personam?

    http://tenetetraditiones.blogspot.com/2021/07/o-prawdziwych-intencjach-franciszka-w.html?m=1

    Z Panem Bogiem

    OdpowiedzUsuń
  23. Jestem ciekaw czy w ogóle taki kapłan mógłby grzeszyć w przypadku odprawiania NOM i Mszy Wszechczasów. Patrząc na aktualną sytuację, to szczególnie mam na myśli przypadek, gdzie niejako jest zobowiązany odprawiać NOM formalnie, a klasyczną Mszę albo rzadko, albo ogółem "w katakumbach".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawowanie liturgii tradycyjnej nie może być grzeszne.

      Usuń
    2. Absolutnie się z tym zgadzam. Natomiast bardziej chodziło mi o sytuację, co kapłan chciałby tylko odprawiać mszę tradycyjną ale ze względu na posłuszeństwo musi odprawiać NOM.

      Usuń
  24. Sobór Trydencki ogłosił
    "Kanon 7 o Najświętszej Ofierze Mszy świętej (Sobór Trydencki):
    Gdyby ktoś mówił, że obrzędy, szaty i znaki zewnętrzne, których używa przy sprawowaniu mszy Kościół katolicki, są bardziej podnietą do bezbożności niż pełnieniem pobożności - niech będzie wyklęty."

    OdpowiedzUsuń
  25. Na pch24 był materiał w którym powiedziano że biskupi mają wg. jakiegoś paragrafu praw kanonicznego pełna możliwość obejścia tego dokumentu papieża i piłka będzie po ich stronie. W Polsce pewnie można mieć względny optymizm gorzej na zachodzie, tam biskupom bardziej zależy na błogosławieniu rozwodnikow czy sodomitów niż na mszy trydenckiej ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie podzielam tej opinii. Wydaje mi się, że biskupi w Polsce są bardziej łasi na przychylność Rzymu i dlatego częściej będą wypełniać wręcz nadgorliwie wolę przedstawioną przez Papieża Franciszka.

      Usuń
    2. Zgadzam się.
      Niestety, takiej woli ze strony polskich biskupów nie widać. Mam wrażenie, że czytali ten dokument jak instrukcję. Zrobić tak i tak, koniec... Przykład widzę jest poniżej w komunikacie wydanym przez biskupa diecezji warszawsko-praskiej.
      To jednoznacznie pokazuję ich fałszywą troskę o wiernych oraz brak jakiejkolwiek więzi z rytem klasycznym z nauką i tradycją KK, ciągłością tej nauki.
      Widać jakby w ogóle nie istniało nic tylko Vaticanum II i cała reszta po...

      Czytając komunikaty wydane choćby przez amerykańskich biskupów bezpośrednio rzuca się w oczy przywiązanie i trwanie w tradycji i nauki KK, które rezonuje na to jak oceniają dokument papieża. Patrzą na to w sposób całościowy, a nie wyrywkowy. To przekłada się na ich prawdziwą troskę i dobro wiernych, które mocno przebija się w słowach oraz na decyzję, które podejmują jako biskupi a nie jak pracownicy wykonujący polecenie szefa.
      W Polsce takich biskupów to chyba na palcach jednej ręki można policzyć.

      Usuń
    3. Jak na razie (po motu proprio) to nawet jeden palec jednej ręki jest niepotrzebny jeśli chodzi o czynnych biskupów. Pół wieku temu zresztą nie było inaczej.

      Usuń
  26. "Jak pamiętam, jeszcze w latach 90-ych jeden znajomy kapłan austriacki, studiujący wówczas na dwa doktoraty (dogmatyka i prawo kanoniczne) w Rzymie zmuszony sytuacją celebrował po prostu w pokoju".

    O, czy był to ks. Gregorius Hesse?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie. On był już wtedy po studiach. Wrócił do Austrii, gdy kard. Stickler, którego był sekretarzem, przeszedł na emeryturę.

      Usuń
  27. Papież Franciszek ma dobre intencje: chce byśmy stali się ECCLESIA MILITANS. Chce byśmy wstali w końcu z tej wygodnej, pluszowej kanapy i zaczęli walczyć jak na katolików przystało. Papież jako wyświęcony biskup jest niegodnym narzędziem w rękach wspaniałomyślnego Boga.

    OdpowiedzUsuń
  28. Bóg zapłać za ten wpis, rewelacja !

    OdpowiedzUsuń
  29. Czy Bulla Quo Primum tempore jest dokumentem ex cathedra? Pytam bo jest fragment mogący świadczyć o kanonie zobowiązującym w sumieniu pod groźbą gniewu Bozego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To stawia nas w sytuacji... sedewakante.

      Usuń
    2. Niekoniecznie. Nie jest powiedziane, że za złamanie "Quo primum" jest exkomunika latae sententiae.

      Usuń
    3. Ok. W takim razie co wynika dla katolika zerwanie z tradycją katolicką przez Franciszka (oraz poprzednich papieży)? Nie mówię o juz nawet o Paczamamie,swietowaniu rocznicy reformacji, Amoris Leticia etc. Czy to już czas apokaliptycznej oblubienicy oraz nierzadnicy (dwóch obrazów Kościoła na koniec czasów)?

      Usuń
    4. Niekoniecznie? Skoro ex catedra, to mamy do czynienia z nieomylnością papieską, a więc każdy kto temu się sprzeciwia (włącznie z papieżami) stawia się poza Kościołem.

      Usuń
    5. Widocznie nie ma Pani pojęcia, ani czym są orzeczenia ex cathedra, ani na czym polega nieomylność papieska.

      Usuń
    6. Nie wiem czy ksiądz dostał moją wiadomość odnośnie nieomylności Papieskiej w kontekście papieży posoborowych i tego jak rozumieją ja sedewakantysci a jak FSSPX. Byla dość długa. Może uda sie księdzu zrobić wpis o nieomylnosci papieża w kontekście posoborowych czasów i dziwnych decyzji papieskich. Fajnie jeśli mozna byłoby tez omówić teze Cassiciacum. Nikt nam - wiernym tego nie tlumaczy, a juz w kościołach parafialnych to w ogóle.

      Usuń
    7. Proszę wysłać jeszcze raz, bo być może gdzieś przepadło.

      Usuń
    8. W temacie sedewakantyzmu jest już wpis:
      https://teologkatolicki.blogspot.com/2019/01/czy-sedewakantyzm-jest-herezja.html

      Usuń
    9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    10. Obowiązuje poprawna pisownia:
      https://rjp.pan.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=749:pisownia-form-grzecznociowych&catid=44&Itemid=58

      Usuń
  30. Podobno każdy biskup może dyspensować parafie i ze spokojem msze w rycie katolickim będą mogły być odprawiane. Pytanie czy to zrobią ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biskup Diecezji Warszawsko-Praskiej już tego dokonał:
      diecezja.waw.pl/7572
      Pełno przypisów odwołujących się do konkretnych zdań z mottu proprio, tyle, że argumentacja jest tak toporna i zero-jedynkowa jakby była na rękę Biskupowi (bardziej chyba pomocniczemu zależało) do rozprawienia się z Mszą Trydencką i duszpasterstwami Tradycji Łacińskiej.
      Niektóre cytaty z mottu proprio choćby ten fragment:
      "Drodzy Bracia i Siostry, zgodnie z prośbą, jaką skierował do biskupów papież Franciszek w swoim liście do Motu proprio – „proszę Was o czuwanie, by każda liturgia była sprawowana godnie i z dochowaniem wierności księgom liturgicznym promulgowanym po Soborze Watykańskim II, bez ekscentryczności, które łatwo przeradzają się w nadużycia”[5] – zamierzam w najbliższym czasie odnowić skład Komisji Muzyki Sakralnej i powołać w naszej diecezji Komisję Liturgiczną. Obie komisje opracują jasne zasady pomocne nam wszystkim w zadbaniu o godziwość, dyscyplinę i piękno liturgii w diecezji warszawsko-praskiej, zarówno tej sprawowanej w rycie zwyczajnym, zgodnej z dekretami Soboru Watykańskiego II i będącej jedynym wyrazem lex orandi rytu rzymskiego[6], jak i liturgii sprawowanej według Mszału Rzymskiego z 1962 roku w wyznaczonym przeze mnie miejscu."
      To chyba tyczy się głównie Novus Ordo z modlitwą o uzdrowienie, jakieś uwielbienia, tańce, gitary i inne abberacje, których jest dosłownie pełno. Przykładów można mnożyć.
      Osobiście nie spotkałem się ani razu z jakąkolwiek "ekscentrycznością" na Mszy Świętej w rycie klasycznym. Tutaj ta nowo powołana komisja liturgiczna mogłaby się poduczyć w kwestii godności sprawowania liturgii i muzyki sakralnej.

      Usuń
  31. Na pewno orzeczeniem ex cathedra jest każde wyznanie i symbol wiary, w tym trydenckie wyznanie wiary, w którym czytamy: "Mocno uznaję i przyjmuję tradycje apostolskie i kościelne, a także pozostałe zwyczaje i postanowienia Kościoła". Franciszek uderzając w tradycyjną łacińską Mszę św., dezawuując ją, działając z premedytacją w ten sposób, aby katolicy nie mieli do niej swobodnego dostępu, w rzeczywistości zrywa z tym katolickim wyznaniem wiary.

    OdpowiedzUsuń
  32. " Wkrótce "żona" zachorowała na MS" Co to jest 'MS'?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To:
      https://www.medicalnewstoday.com/articles/37556

      Usuń
  33. Może Ksiądz podac podać podstawy prawne na to, ze Quo Primum jest dokumentem ex catedra?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest podane w samym dokumencie: powołuje się on na autorytet następcy św. Piotra.

      Usuń
    2. Rozumiem, dlaczego wiec w latach 70’ ten fakt nie był argumentem wystarczającym przeciw modernistom?
      Czy to nie jest troche tak jak z orzeczeniem Jana Pawła II dotyczącego święceń kobiet? Dla jednych jest ex catedra inni maja jakieś obiekcje… .

      Usuń
    3. Biskupi na soborze nie chcieli i nie spodziewali się całkowitego wyrzucenia mszału św. Piusa V. Dowodem jest konstytucja o liturgii. Także w głosowaniu ankietowym nad projektem Bugnini'ego z 1969 r. większość biskupów nie przyjęła tej wersji. Jednak mimo tego Paweł VI zarządził, co było jaskrawym nadużyciem władzy. Należy pamiętać o kontekście: w 1968 r. Paweł VI wydał encyklikę "Humanae vitae", w której zakazał stosowania środków antykoncepcyjnych, co oczywiście spowodowało burzę i sprzeciw, także ze strony modernistycznych biskupów, zaś poparcie konserwatywnych. Akurat w tej wrzawie pojawił się nowy mszał. Biskupi konserwatywni zostali postawieni w bardzo kłopotliwej sytuacji, a zasadniczo nie chcieli łączyć się z modernistami przeciw papieżowi. Na tym polegała perfidia reformatorów liturgii. Dokładnie to zaplanowali także pod względem czasowym i kontextu.
      Zresztą kwestia środków antykoncepcyjnych była aktualna już kilka lat wcześniej, gdy pojawiła się pigułka. Jednak Paweł VI zwlekał kilka lat z decyzją, co oczywiście było błędem, jednak widocznie miało służyć przeforsowaniu "reformy" Bugnini'ego.

      Usuń
    4. Dziekuje, jeszcze tylko dopytam:
      Czy stwierdzenie Jana Pawła II dot. Święceń kobiet jest wg. Księdza ex catedra? Jesli tak to dlaczego niektórzy maja wątpliwości?

      Usuń
  34. A mnie zastanawia jedna rzecz.
    Skoro Quo Primum jest nieomylne to dlaczego na przestrzeni lat papieże dokonywali pewnych modyfikacji w Mszale? Rozumiem, że były one kosmetyczne, ale jeśli pisze nieomylnie: "aby nic nie było dodane do Naszego nowo wydanego Mszału, nic tam pominięte, ani cokolwiek zmienione" to jakim prawem dokonywały się te zmiany?

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń