Zasady komentowania: bez anonimowych komentarzy

Kto ma coś z głową?

 


Ponieważ wielokrotnie byłem pytany odnośnie wypowiedzi x. Michała Woźnickiego z 12 lipca br. na mój temat, czuję się zobowiązany do publicznej reakcji. 

Z powodów technicznych znowu muszę podać ową wypowiedź w częściach, co zresztą ułatwi przejrzystość wypowiedzi. 


1. Po raz pierwszy dowiaduję się, że obradowano zaplecowo na temat mojej skromnej osoby, mimo że zarówno x. J. Bałemba, jak też przynajmniej małżeństwo, które znam od kilkunastu lat, mogli bez problemu się ze mną skontaktować i poprosić o wyjaśnienie sprawy. Nie uczyniono tego, natomiast popełniono grzech obmowy, a nawet oszczerstwa, bądź przynajmniej doprowadzono do oszczerstw, które tutaj popełnia x. Woźnicki (o czym poniżej). 

2. Nigdy i wobec nikogo nie deklarowałem, że wykluczam sprawowanie Novus Ordo. Z następujących powodów:

- jak powszechnie wiadomo, zostałem wyświęcony w Novus Ordo i przyrzekałem sprawować sakramenty w łączności z moim biskupem, któremu nadal podlegam,

- nie widzę powodów do zanegowania sakramentalnej ważności sprawowania sakramentów według rytu Novus Ordo, choć dostrzegam jego wady na płaszczyźnie teologicznej i duszpasterskiej, 

- uważam, że nie ma wystarczających i koniecznych powodów teologicznych do zerwania łączności ze strukturami Novus Ordo, czyli do faktycznego wejścia w stan schizmy. 

Jeśli ktoś sobie wyobraził takową deklarację z mojej strony, to jest to dzieło fantazji względnie urojeń. Równocześnie prawdą jest, że od zakończenia posługi parafialnej w 2005 r. de facto sprawuję wyłącznie liturgię tradycyjną, poza jednostkowymi wyjątkami z powodu potrzeby duszpasterskiej. 

3. Osobą, o której mówi x. Woźnicki, jest znana mi od kilkunastu lat matka byłego kleryka FSSP. Nigdy ze mną nie rozmawiała na ten temat. Natomiast okazała się rozczarowana, gdy odpowiadając na prośbę wiernych z Olsztyna i okolic (do których ona należy) nawiązałem kontakt z jednym z proboszczów, który w zamian za regularne celebracje liturgii tradycyjnej u niego w parafii poprosił o pomoc względnie zastępstwo w duszpasterstwie parafialnym. Co więcej: pośpieszyła donieść o tym x. Woźnickiemu, który jest znany ze złośliwego przekręcania faktów i to w ramach swoich "ogłoszeń" wygłaszanych w miejscu kazania podczas Mszy św. No cóż, ciekawy musi być stan sumienia tych osób...

Ciąg dalszy: 


4. Tutaj jest następne poważne zafałszowanie faktów, na co są świadkowie. Po pierwsze, stosując się do instrukcji Redemptionis Sacramentum (nr 89), konsekrowałem podczas Mszy św. hostie do Komunii św. dla wiernych:


Ponieważ tych hostij zabrakło, dla reszty wiernych wziąłem hostie z tabernakulum. O ten fakt chodzi x. Woźnickiemu i jego zwolennikom. Uczyniono mi z tego zarzut, stawiając mnie quasi przed trybunałem, któremu przewodniczył x. Woźnicki. On zapytał mnie jakby na przesłuchaniu, czy mam pewność, że były to ważnie konsekrowane hostie. Odpowiedziałem, że nigdy nie ma całkowitej pewności, gdyż nigdy nie można mieć do końca pewności co do intencji celebransa, który dane hostie miał konsekrować. Zostałem zakrzyczany przez x. Woźnickiego i jego zwolenników, gdy chciałem jeszcze wyjaśnić, że zasadniczo uznając ważność Novus Ordo nie mam powodów do zasadniczego kwestionowania ważności konsekracyj hostij znajdujących się w tabernakulum. Tym samym w swoich "ogłoszeniach" x. Woźnicki przekręcił zarówno sam zaistniały fakt jak też moje słowa. A miał możliwość skontaktowania się ze mną, by sprawę wyjaśnić, zanim publicznie ogłosił swoje fałszywe oskarżenie, jakobym świadomie udzielał w Komunii św. hostie wątpliwie konsekrowane. No cóż, to niestety pasuje do całej linii zachowania i postępowania x. Woźnickiego. 

Wyjaśniam: Mszę św. w Olsztynie sprawowałem za zgodą, wiedzą i błogosławieństwem tamtejszego Arcypasterza w terminie ustalonym już w kwietniu. Okazało się, że w tym samym dniu wierni związani z x. Bałembą i x. Woźnickim odbywali swoją pielgrzymkę do Gietrzwałdu i przybyli na Mszę św. sprawowaną przeze mnie. W dzień następny zostałem zaproszony na spotkanie w domu wspólnych znajomych. Zaproszenie przyjąłem, choć przyjazne mi głosy odradzały. Przyjąłem, żeby skorzystać z okazji do osobistego braterskiego upomnienia x. Woźnickiego odnośnie linii jego postępowania. Uczyniłem to, poprosiwszy o rozmowę w cztery oczy. Z przykrością muszę stwierdzić, że moje upomnienie nie tylko okazało się bezowocne, lecz spotkanie, na które się zgodziłem dla ratowania duszy jego i dusz jego zwolenników, zostało odwrócone przeciwko mnie i to w sposób zakłamany i złośliwy. Oczywiście ani x. Woźnicki, ani nikt z jego otoczenia nawet nie próbuje wykazać, w czym rzekomo mam związek z modernizmem, co dowodzi podłości tego zarzutu jako publicznego oszczerstwa. 

Na koniec jeszcze szczyt perfidii, aczkolwiek z pewnym przebłyskiem, gdy mówi o "diabelskiej satysfakcji", w czym zapewne ma rację niechcący: 


5. Na jakiej podstawie x. Woźnicki twierdzi, jakobym się "intelektem zeszmacił", pozostaje tajemnicą jego umysłu. Nie był bowiem obecny ani na żadnym moim egzaminie, ani chyba nawet nie czytał żadnej z moich prac naukowych. 

6. Oczywiście niezasłużoną nobilitacją dla mnie jest porównanie do x. arcybiskupa Lengi. Równocześnie znowu widać, że w umyśle x. Woźnickiego nie ma prawdziwych katolików oprócz niego samego i jego zwolenników, oraz x. Bałemby, który go widocznie duchowo wspiera. Jednak nie to jest istotne. Istotne jest, że ten zagubiony ex-salezjanin wykorzystuje święty czas i okoliczność Mszy św. na swoje nienawistne i w znacznej mierze kłamliwe ataki na wszystkich, którzy nie popierają całkowicie jego zachowania i postępowania. Tym samym jest dość jasne, jaki duch go pędzi. Na pewno nie Duch Święty. 

Na koniec jeszcze jedna osobista dygresja. Otóż przez ostatnie kilkanaście lat pobytu w Monachium celebrowałem w kościele parafialnym (w soboty, niedziele i święta), gdzie proboszczem był salezjanin, zresztą były przełożony kolegium salezjańskiego w tym mieście. Obydwaj od początku wiedzieliśmy, że mamy dość różne zarówno poglądy teologiczne jak też upodobania liturgiczne. Mimo tego doznałem ze strony proboszcza jak też jego ekipy parafialnej wiele życzliwości i pomocy. Przykład: parafialny stolarz specjalnie sporządził tron na krzyż ołtarzowy, żebym nie musiał stawiać krzyża na stosie mszałów i lekcjonarzy. Parafia w swoich ogłoszeniach podawała moje Msze św. (jako "trydenckie"), choć większość wiernych uczęszczających była spoza parafii. Życzliwości oraz kilkunastoletniej gościnności dla celebracji doznałem nawet od włoskich misjonarzy scalabrinianów, którzy mi udostępniali kaplicę zawsze w dni powszednie. W zamian nie żądano ode mnie niczego, nawet zwrotu kosztów za prąd i ogrzewanie. Natomiast najgorsze doświadczenia miałem z duchownymi związanymi z sektą medjugorjańską, polskim jezuitą, który był proboszczem w sąsiedniej parafii, oraz z polskimi redemptorystami. 

Nie jestem ani nie chcę być stroną w sporze między x. Woźnickim a jego byłą wspólnotą zakonną, ponieważ nie znam całości i szczegółów sprawy. Obecnie - na podstawie osobistego doświadczenia, o którym tutaj mowa - mam jednak pewność, że zachowanie i postępowanie x. Woźnickiego dalekie jest nie tylko od ducha kapłańskiego, kościelnego i zakonnego, lecz nawet od ogólnoludzkiej przyzwoitości. A miałem nadzieję, że może jednak zastanowi się nad sobą i okaże choćby trochę uznania swoich błędów, skruchy i woli nawrócenia. Jest bowiem niestety powodem i głównym sprawcą zgorszenia, które uderza zwłaszcza w kapłanów i wiernych sprawujących tradycyjną liturgię. Pozostaje już tylko modlitwa i post o jego nawrócenie i zadośćuczynienie za szkody duchowe, które wyrządził i póki co nadal wyrządza Kościołowi. 

53 komentarze:

  1. "Nie szukaj dobrych Księży wśród sławnych i prestiżowych.
    Dobrzy Księża są znienawidzeni lub zapomnieni przez świat" - św. Ludwik de Montfort

    A co do sytuacji widać wyraźnie, że w tego typu grupach, duszpasterstwach, kręgach i wszelkiej innej maści zgromadzeń ludzi ciągle problemem i niebezpieczeństwem jest popadanie w skrajności, hermetyzacja i co najgorsze stawanie się po prostu sektą.

    Niby wszyscy szukają prawdy i są otwarci na prawdę, ale to stek bzdur, jeśli ktoś po jakimś czasie błogiego działania jakieś grupy zauważa niepokojące syndromy raczkującej sekty.

    I tutaj jest problem, aby taką grupę ludzi znaleźć i czy jest sens szukać. Raz Ksiądz wspomniał w jednym ze swoich wpisów, aby w takich wspólnotach, które trwają w nieskalanej tradycji i nauce Kościoła Katolickiego trwać/rozważnie szukać (to było odnośnie obecnej sytuacji w Kościele i porad jak przetrwać ten czas jeśli dobrze pamiętam).
    Obecnie człowiek nie ma żadnej gwarancji, że dana grupa, która mieni się jako ta odpowiednia, po jakimś czasie nie zamieni się w wylęgarnie herezji i akceptacji tylko zgodnie z jedną słuszną linią partii.
    Jaki jest korzeń problemu w tego typu grupach, że po jakimś czasie zamieniają się w sekty?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Veritas-dobre pytania. Faktycznie takie sekciarskie grupy pojawiają się wszedzie w Kościele -od wspólnot "charyzmatycznych" do grup uważajacych się za tradycyjne. Wszystkie one mają wg mnie podobne cechy: 1. istnienie kogoś w rodzaju guru,który myśli za całą grupę i jest objęty zakazem krytyki, 2. członkowie, a czasem "wyznawcy guru",którym nie po drodze z używaniem rozumu i wolą zamiast tego emocje. Nie muszą myśleć, bo za nich myśli "guru" i oni zrzucają na niego całą odpowiedzialność za to co mają myśleć, robić i czuć. Bycie "tradycjonalistą" od tego nie chroni, bo zazwyczaj tacy "tradsi" nie kwapią się do pogłębiania wiedzy, myślenia krytycznego, tyko posługują się prostymi hasłami, których bronią bardzo emocjonalnie, często agresywnie, a jak brakuje im argumentów to manipulują lub kłamią. Z pewnością ma to wszystko także podłoże patologii psychologicznych, może czasem socjopatii. A z punktu duchowego to pycha i niedojrzałość. Co do wspólnot to wg mnie jeśli już się jakiejś szuka to faktycznie jedną z cech powinna byc formacja w katolicyźmie czyli Tradycji katolickiej. To konieczne, ale nie jest to wystarczające, po prostu trzeba patrzeć na zachowania ludzi, "jakość" przełożonego czy duszpasterza w tej wspólnocie, jedność z Kościołem (nie wyklucza to przecież krytyki tego co niewłaściwe), zdolność do samokrytyki, jawność tego co się dzieje w grupie itd. Zawsze też można przecież odejść z danej wspólnoty, mamy być w Kościele, niekoniecznie w danej wspólnocie.

      Usuń
    2. Korzeń problemu jest następujący: oddalenie od zasad katolickich. A główną zasadą katolicyzmu jest zgodność z poznaniem rozumowym, co oczywiście wyklucza ślepą wiarę w danego guru. Niestety jest to możliwe także w grupach uważających się za katolików tradycyjnych. Obecnie składają się przecież także z ludzi wychowanych na moderniźmie Novus Ordo, który jest zabójczy dla trzeźwego myślenia. Zmienia się tylko sztandar względnie etykietka, natomiast mentalność pozostaje w istotnej części ta sama.

      Usuń
  2. Wydaje mi się , ze ks Bałęba zadał tylko pytania a jakaś świecka osoba wprowadziła wszystkich w błąd,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. X. Bałemba mógł mnie bezpośrednio zapytać.

      Usuń
    2. Możliwe też, że x. Bałembie nieszczególnie zależało na tej wiedzy, a przebieg relacjonowanej dyskusji został poważnie zniekształcony. Generalnie jestem zdania, że nie można poważnie traktować żadnego słowa wypowiedzianego przez x. Woźnickiego i dlatego byłbym ostrożny w ocenie rzekomego zachowania x. Bałemby na podstawie relacji tego pierwszego.

      Usuń
  3. Zupełnie niepotrzebnie przyczepia się x. Bałembę do wszystkiego, co robi x. Woźnicki. Ze słów x. Woźnickiego wynika, że x. Bałemba zapytał, czy x. Olewiński sprawuje wyłącznie Mszę trydencką i czy aby na pewno. Kto zna działalność x. Bałemby wie że to dla niego kluczowe, bo sam złożył przysięgę związania się wyłącznie z rytem rzymskim we Mszy Świętej i w sprawowanych sakramentach i wzywa do tego każdego katolika jako jego obowiązek - związania się tylko i wyłącznie z kultem katolickim, a novus ordo kryteriów katolickości nie spełnia. Także w samym zadaniu takiego pytania, gdy ktoś inny w rozmowie podał nazwisko ks. Olewińskiego na tapet nie upatrywałbym grzechu obmowy ze strony x. Bałemby, tym bardziej że działalność duszpasterska każdego kapłana ma charakter publiczny.
    A x. Woźnicki już parokrotnie przyprawił x. Bałembę o nieprzyjemności i x. Bałemba zwrócił uwagę x. Woźnickiemu o to żeby był bardziej powściągliwy w swoich wypowiedziach o innych kapłanach z ambony, ponadto na swoim blogu napisał kilka postów dystansujących się od księdza i wiernych z Wronieckiej.
    Sytuacja jest o tyle przykra, że dzięki jego oporowi wobec modernistycznych salezjan poznaliśmy prawdę o patologii posoborowego duchowieństwa, które nie poprzestało na uniemożliwieniu mu sprawowania kultu Bożego w kościele, ale dopuszczało się aktów wandalizmu oraz świętokradztwa we wnętrzu własnego domu zakonnego, do czego ostatnio doszło zatrudnienie przez salezjanów osoby chorej psychicznie i niebezpiecznej i nasyłanie jej na księdza Woźnickiego i wiernych. Z drugiej strony nie odróźnia ksiądz Woźnicki krytyki od obrażania, a konkretnie uważa, że może obrażać każdego, kto jeszcze nie związał się z kultem przedsoborowym wyłącznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współbracia salezjanie jak i ks. Woźnicki są sami siebie warci... .

      I pytanie do Księdza:

      Na pewno Ksiądz widział te patologiczne filmiki z domu zakonnego księży salezjanów. Oczywiście, niektóre zachowania braci ks. Woźnickiego były wręcz skandaliczne, ale czy uważa Ksiądz, że w takiej sytuacji, atmosferze jak i okolicznościach typu pomalowane sprayem ściany celi zakonnej, ks. Woźnicki powinien w ogóle odprawiać Mszę Świętą?
      Wiadomo, przykro było patrzeć jak kapłan w ornacie był wleczony po schodach, ale czy ks. Woźnicki nie powinien przypadkiem zadbać o godność kultu i nie ryzykować odprawianiem Mszy św. w takich okolicznościach? Ludzie mogą patrzyć i myśleć: "męczennik", ale czy to nie jest raczej po prostu brak trzeźwej roztropności?

      Usuń
    2. O ile mi wiadomo, początkiem konfliktu były kazania x. Woźnickiego, w których atakował on Novus Ordo. Nie wiem, czego on się spodziewał, ale reakcja przełożonych w postaci zakazu głoszenia kazań była o tyle uzasadniona, że nie jest to temat na kazanie. Kazanie podczas Mszy św. powinno być wyjaśnianiem Ewangelii oraz nauczaniem wiary, nie krytykowaniem decyzyj dyscyplinarnych czy podburzaniem do buntu przeciw nim. Dalszy ciąg wydarzeń nakręcał x. Woźnicki, aż do stanu obecnego, czyli suspenzy oraz wydalenia z zakonu, które jest formalnie i materialnie zasadne, gdyż x. Woźnicki nie tylko nadużywał kazań do głoszenia treści, na które nie powinno mieć w nim miejsca, lecz nie wykonał prawnego nakazu przełożonych co do miejsca pobytu. Dodatkowo dopuścił się wręcz wulgarnych i nienawistnych wypowiedzi odnośnie swoich współbraci akurat w ramach "ogłoszeń", które wygłasza w miejscu kazania. Tak więc nie jest prawdą, jakoby był męczennikiem za sprawę Mszy św. tradycyjnej, gdyż dopuścił się poważnych wykroczeń wobec także tradycyjnych zasad Kościoła odnośnie do liturgii, a także odnośnie posłuszeństwa zakonnego.
      Skandaliczne zachowanie niektórych jego współbraci to osobna sprawa, którą należy widzieć na tle wydarzeń.
      Podsumowując: x. Woźnicki, odkąd i dopóki jest suspendowany, sprawuje Mszę św. nielegalnie, niegodziwie i tym samym w stanie grzechu ciężkiego, niezależnie od miejsca i czasu.

      Usuń
    3. Tu też coś się nie zgadza. Ks. Woźnicki, za przykładem ks. Bałemby zaczął odprawiać Msze trydencką z jednoczesnym zaniechaniem odprawiania Novusa.

      Najpierw uzyskał zgodę, potem zgoda na odprawianie Mszy trydenckiej została cofnięta. I to jest tło konfliktu , reszta jest dodatkiem. Podobna sytuacja ma sie z ks. Bałembą i ks.Dariuszem (nie pamiętam nazwiska). Równiez tym dwóm księżom czynione są problemy w związku z Mszą, a nie ich postawą dyscyplinarną.

      Usuń
    4. Nie. O ile mi wiadomo, konflikt zaczął się od "politycznych" kazań x. Woźnickiego. Dowodem jest fakt, iż najpierw zakazano mu jedynie głoszenie kazań.
      Do 16 lipca tego roku nie było prawnej możliwości zakazu sprawowania Mszy św. tradycyjnej. Przełożeni mogli jedynie ograniczać celebracje publiczne, czyli w ramach oficjalnego porządku nabożeństw. Dopiero teraz sytuacja się zmieniła formalnie.
      O ile wiem, księża Bałemba i Kowalczyk nie zostali w żaden sposób ukarani, nawet zakazem głoszenia kazań, aczkolwiek zapewne byli i są szykanowani. To jest istotna różnica. Oznacza to, że nie popełnili nic, co byłoby podstawą wymierzenia kary, w przeciwieństwie do x. Woźnickiego. Dlatego proszę nie mieszać tych spraw.

      Usuń
    5. Nie zamierzam się upierać, że znam wszystkie szczegóły, być może był konflikt o polityczne kazania, ale chyba kiedy jeszcze odprawiał Novus. Ten problem raczej zanikł i nie jest sednem. Ks. Woźnicki podjął decyzję o odprawianiu Mszy trydenckiej i taką zgodę otrzymał, poczym zgoda została cofnięta i to zaogniło sprawę, zgoda dotyczyła sprawowania Mszy św w Kosciele oficjalnie. Pretekstem do cofnięcia o ile pamietam, była sprawa zakazu wstępu przez osoby od ks. Natanka w płaszczach. Ktoś jednak wszedł w płaszczu i na drugi dzień odprawianie Mszy zostało zakazane. I to od tego momentu ks. Wożniki zaczął swoją walkę, co łączyło sie z odmową wyjazdu do innej placówki. Na pewno kazania polityczne nie były jedynym powodem,a pomijanie aspektu Mszy jest niewłaściwe.

      Odnośnie ks. Bałemby, to skarżrł sie że nikt z przełożonych nie jest zainteresowany jego posługą, były już dawno zapowiedzi "uporządkowania: sprawy także z nim, co w jakiś sposób zostało spowolnione przez sprawę ks. Woźnickiego, ale chyba nie zamiary.

      Ks. Bałemba zdecydował się na odprawanie tylko Mszy Trydenckiej i dostałał juz zapowiedź trudności z tą decyzją w celu nakłoniena go do zmiany decyzji, czego ks. Bałemba uczynić nie chce. Nie ukarono go , co nie znaczy, że ukarany nie będzie. Uważam że Ksiądz zbyt jednostronnie podchodzi do faktów.

      Mam pytanie , które sprawy mieszam?


      Usuń
    6. Do których faktów? Gdzie jest jednostronność?
      Chodzi o pomieszanie sprawy x. Woźnickiego ze sprawą x. Bałemby. Dotychczas x. Bałemba nie złamał legalnej decyzji swoich przełożonych, o ile wiem. W przeciwieństwie do x. Woźnickiego.

      Usuń
    7. Stronniczość polega na uwzględnieniu tylko argumentów przeciwko ks. Woźnickiemu. Faktem jest to, że oficjalną przyczyną ukarania ks. Woźnickiego była jego odmowa udania się do -chyba- Marianówki. Oczywiście była ona podyktowana troską ks. Wożnickiego o kontynuacje sprawowania Mszy sw w Poznaniu i troske o grupę wiernych dla których sprawował oraz wywiązanie sie z przyjętych intencji mszalnych. Sposób w jaki podeszli przełożeni do całości sprawy byl skandaliczny i generujący spory. Sprawa Ks. Bałemby jest w toku a wyników jeszcze nie ma. Wszystko pominęli, aby tylko skasować odprawinie Mszy Trydenckiech elementów. Jak się wydaje Ksiądz na tym stawia grób pobielany i widzi tylko negatywne przejawy u ks. woźnickiego.

      Usuń
    8. Boski ustrój Kościoła jest taki, że to biskup miejsca jest odpowiedzialny za duszpasterstwo na swoim terenie. W wypadku zakonnika o przydzielaniu działalności kapłanowi decyzuje jego ordynariusz, którym jest zwykle przełożony prowincjalny. Tym samym troska x. Woźnickiego o wiernych byłaby chwalebna, gdyby nie była fałszywa z powodu sprzeciwia się boskiemu ustrojowi Kościoła.

      Usuń
    9. Boski ustrój Kościoła to nie wszystko. Są tez inne aspekty i także ważne. Pierwsze to zbawienie dusz prawem najwyższym. Ks. Woźnicki wyraził i postawił swoje argumenty i wątliwości, bardzo ważne i słuszne. w odpowiedzi został wywalony po 25 latach kapłańnstwa chyba. Bardzo budujące i twórce.

      Usuń
    10. Nie. Stawianie swojej osobistej troski ponad boskim ustrojem Kościoła to protestantyzm, nie katolicyzm. I na pewno nie służy zbawieniu dusz. Co widać obecnie jaskrawie w całokształcie postępowania x. Woźnickiego.

      Usuń
  4. Pomijam aspekt ks. Woźnickiego. Tym razem słabe, nawet widać jakieś mataczenie.
    W związku z Novusem nie chodzi o negowanie ważności sakramentu, negowanie Novusa jest z innych powodów i związek z biskupem nie uzdrawia sytuacji. Poza tym, biskup zapewne nie przedstawił przed odbiorem przyrzeczenia, jak wygląda w pełni sytuacja liturgiczna i problemy z tzw reformą. Problem wiąże się z tym, że zgoda na Msze św jest wiązana z wymogiem przekazywania tego, co jest niewłaściwe, a wymagane jako nauczanie posoborowe. Więc powstaje pytanie, gdzie jest prowadzony wierny przy Mszy św?

    Jeszcze jeden wątek, czyli jak jest? trzeba uczęszczać na Novus w strukturach posoborowych oraz akceptować posoborowe przekazy, bo zdaniem Księdza w innym przypadku wchodzi się w stan schizmy>

    Jestem co najmniej zdegustowany takim Księdza podejściem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie rozumiem zarzutu. Ponadto widzę przekręcanie moich słów. Otóż boski ustrój Kościoła jest taki, że każdy ma swoje miejsce, zadania i odpowiedzialność według porządku hierarchicznego. Albo uznaje się prawowitość danej władzy albo nie. Jeśli się nie uznaje, to trzeba to odpowiednio uzasadnić, i wtedy są podstawy do odrzucania decyzyj danej władzy oraz do wzywania do sprzeciwu. Natomiast jeśli się uznaje, to istotny jest wprawdzie zakres tej władzy, gdyż władza kościelna nigdy nie jest absolutna. Jednak nie ma podstaw do odrzucania decyzyj wchodzących w zakres danej władzy. Konkretnie: skoro został wprowadzony Novus Ordo, to należy albo wykazać nielegalność tego wprowadzenia (co jest dość trudne), albo poddać się, czyli dopuszczać jego sprawowanie i uczestniczenie w nim, choć nie ma obowiązku przekonywania, że jest wspaniałym i jedynym dopuszczalnym rytem.
      Prawnie sprawa wygląda następująco: kapłan może zostać ukarany za odrzucenie sprawowania Novus. Wierni natomiast nie mogą zostać ukarani za odrzucenie uczestniczenia w Novus Ordo. Kapłan nie może zostać ukarany za nauczanie prawd wiary także tzw. przedsoborowych, choć może być szykanowany i prześladowany.
      Na koniec: ci, którzy wymagają od kapłana całkowitego odrzucenia sprawowania Novus Ordo (co może być podstawą prawną do ukarania suspenzą), powinni być gotowi zapewnić kapłanowi byt. Łatwo jest wymagać od kogoś działań, za które samemu nie ponosi się - i nie chce się ponosić - żadnych konsekwencyj. Czyż to nie jest faryzeizm?

      Usuń
    2. U mnie nie. Nie trzeba kwestionowac władzy , ustroju Kościoła, prawowitości danej władzy, aby kwestionowac konkretne decyzje owej władzy, czy przełożonego. Co do reszty również jestem coraz bardziej zdegustowany, także uproszczeniami.
      Błąd też jest tu: "skoro został wprowadzony Novus Ordo, to należy albo wykazać nielegalność tego wprowadzenia (co jest dość trudne), albo poddać się". Polega on na tym, ze ten kto twierdzi o legalność Novusa lub wymaga sprawowania go , powinien to udowodnić, co powinno mu przyjść łatwo.

      Kapłan nie może być karany za odprawianie Mszy trydenciej, a niestety są takie przypadki, nie może być karany za głoszenie tylko i wyłącznie i sciśle nauki katolickiej wraz z odrzuceniem błędów z nim sprzecznym a są takie przypadki, a nawet tendencja.
      Równiez kapłan nie może być karany za odrzucenie Novusa jako niezgodnego i sprzecznego z Mszą św sprawowaną od wieków. Takie zamkniecie tych tematów wyłącznie z zagadnieniu posłuszeństwa i zależności i zasad władzy jest niewłaściwe i prowadzi do kolejnych błędów. Które słowa przekręciłem?
      To co Ksiądz robi nie jest wyjasnianiem sprawy, a tendencyjna obrona swoich decyzji.

      Tu jest problem:
      "- jak powszechnie wiadomo, zostałem wyświęcony w Novus Ordo i przyrzekałem sprawować sakramenty w łączności z moim biskupem, któremu nadal podlegam" - sprawowanie sakramentów w sposób przedsoborowy nie stanowi zerwania łączności z biskupem.

      "- nie widzę powodów do zanegowania sakramentalnej ważności sprawowania sakramentów według rytu Novus Ordo, choć dostrzegam jego wady na płaszczyźnie teologicznej i duszpasterskiej,"
      - nie widzę, nie znaczy, że takich nie ma. To jest manipulacja czytelnikiem. Problemu z Novusem nie można sprowadzac tylko do zagadnienia ważności sakrementu, a z racji ewentualnej ważności sakramentu (ca walce nie jest w każdym przypadki pewne)wcale z automatu nie pozwala Novus akceptować. To kolejna manipulacja. Ta sprawa został juz podjęta w 1969 roku i dotąd srona posoborowa unika tematu.

      Probkem jest jescze tu:

      "- uważam, że nie ma wystarczających i koniecznych powodów teologicznych do zerwania łączności ze strukturami Novus Ordo, czyli do faktycznego wejścia w stan schizmy."
      - zerwania poprzez co? Odmowa wiernych lub kapłana odprawiania i uczestnictwa Novus i odmowa przyjmowania błędów soborowych i posoborowych ze strony stuktur Novus Ordo jest wejściem w schizmęe? Bo zdaje sie ze Ksiądz taką mysł wyraził.












      Usuń
    3. Argumenty nie są do degustacji, lecz do przyjęcia bądź obalenia.

      1. Jeśli Paweł VI był papieżem, to wprowadził Novus Ordo prawomocnie, choć oczywiście nie miał prawa zakazać liturgii tradycyjnej.

      2. X. Woźnicki nie został ukarany za sprawowanie liturgii tradycyjnej, lecz za atakowanie Novus Ordo w kazaniach, gdzie z całą pewnością nie jest to czas i miejsce odpowiednie, oraz ostatecznie za niepoddanie się legalnej decyzji przełożonych co do miejsca przebywania. Proszę nie kłamać.

      3. Zerwaniem łączności z biskupem jest odrzucenie sprawowania Novus Ordo, gdy biskup tego wymaga. A może tego wymagać, skoro Novus Ordo zostało legalnie wprowadzone. Nie może natomiast zakazać sprawowania liturgii tradycyjnej.

      4. Jeśli Pan widzi powody do zasadniczego zanegowania sakramentalnej ważności Novus Ordo, to należy je wykazać. Ja ich nie widzę i dlatego nie uważam, że hostie konsekrowane w Novus Ordo nie są konsekrowane.

      5. Zerwaniem łączności oraz wejściem w schizmę jest odrzucenie prawowitych decyzyj władz kościelnych. Prawowitą decyzją jest np. wprowadzenie Novus Ordo. Co oczywiście nie musi oznaczać, że jest to decyzja słuszna i dobra. Nieprawowitą decyzją byłby natomiast zakaz liturgii tradycyjnej i właśnie dlatego takiego zakazu nie ma, choć są próby ograniczenia oraz szykany.

      Usuń
    4. Punkt 3ci jest wewnętrznie sprzeczny, jako że poniższe stwierdzenia się wykluczają:
      1) muszę sprawować NOM jak biskup wymaga
      2) zawszę mogę sprawować Mszę Św. Wszech-czasów

      Usuń
    5. Nie jest. Czym innym jest nakaz sprawowania Novus Ordo, a czym innym zakaz sprawowania liturgii tradycyjnej. Biskup może np. nakazać sprawowanie Novus Ordo w ramach posługi parafialnej. To jednak nie oznacza zakazu sprawowania liturgii tradycyjnej poza posługą parafialną, np. w dzień wolny czy na wakacjach.

      Usuń
    6. Istota Ofiary Mszy Św. - tak jak rozumiem - jest niezależna od kontekstu w jakim jest odprawiana. Tzn czy w ramach posługi parafialnej czy nie.

      O ile dobrze pamiętam, Ksiądz pisał na ramach tego blogu, że wierni mają prawo do wyboru rytu. Także, co jeśli wierni nie chcą słuchać NOM.

      Ale to I tak nie ma znaczenia pierwszorzędnego - x Hesse dowodził kiedyś (mogę wyszukać), że Ofiara Mszy Św. nie jest materią dyscypliny/posłuszeństwa. Co więcej, będąc absolutnym jądrem naszej Wiary, istotą Katolicyzmu, podlega tym samym prawom co Tradycja (przed duże T). Także "nakaz sprawowania" jest istotowo uzurpatorstwem władzy której się nie posiada.

      Usuń
    7. Novus Ordo Missae jest nielegalna.
      Kanon 13 sesja 7 Soboru Trydenckiego. SW. Pius V w Bulli Quo Primum Tempore nalozyl klatwe na zmiana kanony we Mszy. W NOM kanon jest zmieniony.

      Nie ma podpisu Pawla VI na dekrecie obligujacym katolikow obrzadku rzymskiego na Przyjecie NOM. Jest tylko dekret kongregacji.
      Waznosc Mszy jest watpliwa ze wzgledu na defekt intencji - ofertorium.
      Ofertorium NOM nie jest Katolickie i nie wyraza katolickiej doktryny Mszy Sw.
      Na mocy dekretow papiezy Inocentego III i Benedykt XIV katolikom nie wolno przyjmowac sakramentow co do ktorych waznosci istnieje chocby cien watpliwosci.

      Usuń
    8. Sprawą otwartą pozostaje czy Papież może wprowadzić nowy ryt. NOM nie jest zmianą, ale nowością.

      Usuń
  5. Wielkie rozczarowanie postawą Księdza, również próba obrony w komentarzach rodzi wątpliwości. Jako przykład niekonsekwencji w postawie niech posłużą słowa Księdza: cyt. "...Odpowiedziałem, że nigdy nie ma całkowitej pewności, gdyż nigdy nie można mieć do końca pewności co do intencji celebransa, który dane hostie miał konsekrować..." i odp. udzielona w komentarzu pod postem "...Ja ich nie widzę i dlatego nie uważam, że hostie konsekrowane w Novus Ordo nie są konsekrowane...". Z Panem Bogiem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie rozumiem rozczarowania. Moja postawa jest konsekwentna: albo uznaje się, że Paweł VI był papieżem i tym samym prawomocnie wprowadził Novus Ordo (mimo wadliwości doktrynalnej), albo nie uznaje i wtedy konsekwentnie można to wprowadzenie odrzucić.
      Co do intencji celebransa koniecznej do ważności konsekracji proszę się poduczyć w sakramentologii katolickiej, bo widocznie tego brakuje. Zanim się zacznie rzucać bluzgami należy wpierw zapoznać się z teologią katolicką w temacie.

      Usuń
    2. Idąc tym tokiem myślenia by ksiądz Woźnicki uznał że jest jedynie świeckim (bo nie jest pewny intencji biskupa w chwili święceń) by poszedł szukać biskupa sede który by go wyświęcił jeszcze raz.....

      Usuń
    3. Skąd ta pewność, że biskup sede też będzie miał właściwą intencję?
      Poza tym najpierw musiałby powtórzyć wszystkie sakramenty od chrztu począwszy :) .

      Usuń
  6. Ja spojrzałbym na tę sprawę w nieco innej perspektywie. Rozumiem, że do pewnego stopnia "diabeł tkwi w szczegółach" więc nie przekreślam powyzszej dyskusji, która prowadzi do pewnych uściśleń, wyjaśnień.
    Tym nie mniej, w sumie jest to sprawa przykra i bolesna chyba dla każdej ze "stron sporu", bo jednak zakładam dobrą wolę każdego z 3 księży którzy pojawiają się w dyskutowanym tekście. Zapewne każdy z nich, we własnym przekonaniu, chce jak najlepiej dla sprawy jąką jest dobro KK.
    Nie oznacza to, żeby nie piętnować błędu, czy grzechu i tu ks. Olewiński zdaje się prezentować najbardziej przekonujące stanowisko. Tym nie mniej chodzi też o pewien sposób w podejściu, czy metodzie. Wszyscy "jedziemy na tym samym wózku" który zdaje się zmierzać ku jakiejś katastrofie. Nie jest to dobry moment na taką drobiazgowość w rozstrząsaniu tych problemów. W rezultacie wiernym, którzy nie chcą wnikać ani w przyczyny ani w rezultaty tych dyskusji, tylko trwać w KK za bardzo to nie służy. A takich chyba jest większość.
    Także w normalnym, np. rodzinnym życiu bywa podobnie. Idzie w sumie czasem o drobiazgi, których już nikt nie pamięta, a niesmak czy niepotrzebny dystans pozostaje na dłużej. Chyba niepotrzebnie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy kapłan jest przez innego kapłana publicznie oskarżany o "coś z głową", "zeszmacenie intelektualne" i "modernizm", to z całą pewnością nie są to drobiazgi, zwłaszcza że bez choćby próby wykazania.
      Podobnie nie jest drobiazgiem, gdy (ex)zakonnik powołując się na rzekomą troskę o dusze popełnia jaskrawe nieposłuszeństwo (co do miejsca pobytu), a Mszę św. wykorzystuje do nienawistnych i nawet wulgarno-rynsztokowych ataków na swoich współdomowników i przełożonych, i też na kogo popadnie, z tak zacnym duchownym jak abp Lenga włącznie. To jest diabelskie.

      Usuń
    2. Czy odprawianie Mszy na śmietniku lub w innych niegodnych miejscach

      Usuń
    3. Tym bardziej że były miejsca z Liturgią tradycyjną w Poznaniu

      Usuń
  7. x Woźnicki słynie z plotkowania od ołtarza (nielegalnego), na przykład raz oskarżył kandydata na prezydenta o grzech przeciwko naturze.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Michale ale wiesz, że w tej materii to padły konkretne nazwiska? Prawdopodobnie pan redaktor Mossakowski wystraszył się i dlatego zaprzestał jakichkolwiek kontaktów z Księdzem Michałem Woźnickim, żeby ewentualnie nie ponosić konsekwencji za sprzedanie tej tajemnicy. Jeżeli okazało by się to prawdą, a nie zostałoby sprostowane to w momencie prezydentury takowego kandydata (nie mówię teraz o panu kandydacie na prezydenta z Konfederacji, ale o każdym potencjalnym kandydacie) możnaby wywierać presję polityczną na długie lata, na każde jego działanie. Przecież większość niemieckich nazistów była homoseksualna, własnie w ten sposób awansowali na wyższe stopnie w karierze, sam Adolf był regularnie szturchany, a gdy doszedł do władzy to powykańczał wszystkich go szturchających. (za książką "Różowa swastyka" (Zachodzi tutaj duża analogia do postaw biskupów amerykańskich, ale i pewnie do naszych rodzimych jakby się im tak przyjrzeć dokładniej)

      Usuń
  8. Taka jest prawda że jegomościa Michała nie przyjmie żadna diecezja ani instytut zakonny (Wliczając FSSPX). nIKT NIE zamierza przejąć gorącego ziemniaka od salezjanów którym jest ksiądz Woźnicki. Zamiast opuścić wspólnotę, poszukać innej która by akceptowała lub tolerowała jego preferencje Liturgiczne wybrał konflikt

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. X. Woźnicki sam sobie zaszkodził. Nie chodzi o to, że chce pozostać salezjaninem, bo ma do tego prawo. Chodzi o to, że przez publiczne nienawistne wypowiedzi o współbraciach spalił za sobą mosty.

      Usuń
    2. Jak napisał pan Michał: "Bo zamiast szukać możliwości pozostania we wspólnocie zakonnej i wyłącznego celebrowania tradycyjnej Mszy, wybrał konflikt.

      Zamiast szukać wspólnoty tradycjonalistycznej lub bardziej tradycyjnej, która akceptowałaby jego preferencje liturgiczne i postawę teologiczną, wybrał eskalację konfliktu.

      Wreszcie, zamiast rozstać się po dżentelmeńsku z byłymi współbraćmi, wybrał zupełnie pozaprawne pozostawanie wśród posoborowych salezjanów."

      Usuń
    3. Dokładnie taką samą drogę wybrał o. Augustyn Pelanowski, x. Jacek Międlar. Inaczej skończył o. Adam Wyszyński OP - tutaj niestety za ujawnienie niemoralnych ciągot współbraci i mobbingu oraz znęcania się pychicznego - co o. Adam przypłacił zatorem płucnym - zakon przy pomocy znajomych lekarzy próbował z niego zrobić wariata. Nie wiem jaka obecnie jest jego sytuacja. Też niestety zawierzył łatwowiernie panu Stonodze i przez jego medium odbył się szokujący wywiad, który potem ukazał obrzydliwe oblicze zakonu dominikanów z prowincjałem na czele. Ojciec Adam został całkowicie zniszczony przez zakon - cień człowieka, ale ciągle jest w nim pragnienie służby Bogu. Coś nie do opisania.

      Taka droga walki obecnie jest moim zdaniem błędna jeśli chodzi o tzw zwykłych wikarych/zakonników. To co innego niż biskup i wyżej, że może sobie na taką walkę pozwolić. I takich biskupów chciałbym widzieć więcej. Bp Vigano, Schneider, czy też nasz polski abp Lenga.
      Ciężko się patrzy jak Kościół rękami hierarchów i przełożonych niszczy własnych synów.

      Usuń
  9. Od kilku lat śledzę działalność x. Wożnickiego, nawet subując jego kanał,gdyż chciałam zrozumieć jego postępowanie.Trzeba przyznać, że wszystko jest dokładnie udokumentowane w postaci tych nagrań, czasami wielogodzinnych...Absolutnie nie przysłużył się tym ,którzy naprawdę kochają Mszę św. Trydencką a nawet wprost przeciwnie bardzo zaszkodził...chociaż ma w internecie wielu fanów.Muszę stwierdzić,że tak hejtowych kazań w życiu nie słyszałam i dziwię się mocno tym osobom, które zostały przy tym suspendowanym Salezjaninie.Dla mnie było szokiem, gdy zobaczyłam jak odprawia NAJŚWIĘTSZĄ OFIARĘ na pianinie ,który to instrument stał na klatce, pod schodami...Uważam,że x. Woźnicki ma problemy osobowościowe i natury psychicznej,na wskutek - być może- stresu pourazowego, gdy był na misjach w Afryce i jak sam opowiadał miał już przyłożony nóż do gardła. Mam nadzieję, że w jakiś sposób PAN BÓG wyprowadzi z tego dobro i kapłan ten uda się jednak do tej Marianówki, że da sobie pomóc.Jutro,tj.7 września ma się zgłosić na policję w roli oskarżonego z par. 226 KK. Przykre to

    OdpowiedzUsuń
  10. „Jeśli ktoś sobie wyobraził takową deklarację z mojej strony, to jest to dzieło fantazji względnie urojeń.”

    X. Woźnickim lepiej się nie zajmować. Im mniej będzie się o nim mówić tym lepiej dla Niego samego. Co do odprawiania przez Księdza Nowej Mszy, wielu jest pewnie zaskoczonych. Na swoim blogu raczej nie wypowiada się Ksiądz pochlebnie o nowym rycie. Pozwolę sobie zacytować Księdza odpowiedź na jedno z pytań (z dn 17 lipca 2021 08:49): "Ucieczka przed Novus Ordo do jakiegokolwiek rytu tradycyjnego jest moralnie uzasadniona."
    czy
    "Jeśli nie ma możliwości w oficjalnych strukturach, to moralnie usprawiedliwione jest uczęszczanie na liturgię tradycyjną poza nimi. " jako odpowiedź na pytanie " Co z tymi którzy już w niedzielę nie będą mogli pójść na Msze do Kościoła a zostanie im tylko FSSPX?"

    Jak więc zwykły czytelnik ma połączyć: moralnie uzasadnione pozostanie w NOM i zarazem moralne uzasadnioną ucieczkę do jakiegokolwiek tradycyjnego rytu? Jak moralnie uzasadnione jest uczęszczanie na Mszę Świętą poza strukturami Novus Ordo i zarazem nie ma wystarczających i koniecznych powodów teologicznych do zerwania łączności ze strukturami Novus Ordo, czyli do faktycznego wejścia w stan schizm.

    P.S.
    Bardzo dziękuję na prowadzenie tego bloga i odpowiedzi na trudne pytania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyjaśniam, ponieważ widzę nieporozumienia.
      1. Nie powiedziałem, że sprawuję NOM, lecz że nie wykluczam jego sprawowania w razie poważnych powodów, jak zlecenie przełożonego czy potrzeba duszpasterska. Dopóki i o ile nie ma takich powodów i mam możliwość wyboru, wybieram liturgię tradycyjną.
      2. Inna jest sytuacja kapłana, a inna świeckich. Świeccy nie są związani nakazem sprawowania według takich a nie innych ksiąg liturgicznych i mają znacznie większą możliwość wyboru, aczkolwiek za cenę pokonywania przeszkód tego typu jak odległość do miejsca celebracji.
      3. Moralne uzasadnienie sprawowania NOM polega na tym, że kapłan nie ma pełni władzy sakramentalnej, lecz sprawuje liturgię ze zlecenia swojego biskupa. Tym samym to nie kapłan ponosi odpowiedzialność za skutki rzetelnego wykonywania tego zlecenia. Innymi słowy: kapłan sprawujący NOM nie grzeszy, jeśli przestrzega norm NOM, mimo że te normy są wadliwe i otwarte na nadużycia. Grzeszy natomiast kapłan, który uprawia te nadużycia. Osobiście od początku mojej posługi kapłańskiej starałem się tak sprawować NOM, by - w ramach przepisów - celebracja była jak najbardziej zbliżona do liturgii tradycyjnej. Tak np. używałem wyłącznie Kanonu Rzymskiego oraz tych elementów, które miały oparcie w liturgii tradycyjnej, wystrzegając się na ile to możliwe nowości specyficznych dla NOM. W taki sposób unikałem narażani a się na ukaranie, mimo zastawianych pułapek. Z tego względu nigdy nie zostałem formalnie ukarany, gdyż nie było rzeczywistych powodów, lecz byłem i jestem szykanowany, także w sposób nielegalny, sprzeczny nawet z aktualnym prawem.
      4. Kapłan nie może zostać legalnie ukarany za sprawowanie liturgii tradycyjnej. Może jednak zostać ukarany za odmowę sprawowania NOM na zlecenie swojego biskupa. Wierni świeccy nie sprawują, lecz uczestniczą, tym samym mają zupełnie wolny wybór.
      5. Uczestnictwo w liturgii poza strukturami Novus Ordo nie stanowi o stanie schizmy, jeśli powodem jest liturgia tradycyjna. Należy jednak zachować czujność, by nie popaść w mentalność danej grupy, która w duchu sekciarskim może się oddalać nawet od tradycyjnego nauczania Kościoła.

      Usuń
    2. Tak będzie konsekwencja że ksiądz Michał będzie karnie przeniesiony do stanu świeckiego. Wtedy się obudzi z ręką w nocniku - gdy wyrok odpowiedni zapadnie i wtedy już pan Michał się opamięta?

      Usuń
    3. Proszę Księdza,
      chciałbym dopytać o punkt 5 ("Uczestnictwo w liturgii poza strukturami Novus Ordo nie stanowi o stanie schizmy, jeśli powodem jest liturgia tradycyjna").

      A co, jeśli powodem uczestnictwa we Mszy Świętej sprawowanej przez FSSPX jest nie tylko liturgia tradycyjna, ale również przekonanie o głoszeniu przez tamtejszych kapłanów nieskażonej nauki doktryny i moralności katolickiej w połączeniu z odrzucaniem spornych punktów w nauczaniu Soboru Watykańskiego II (wolność religijna, ekumenizm, kolegializm) i odrzucaniem tak rozpowszechnionych błędów i zgorszeń w strukturach oficjalnych?

      Usuń
  11. Po prostu ks Michał W gada głupoty, skonfliktowany jest od paru dobrych lat z (byłymi obecnie) przełożonymi. Bezprawnie zajmuje celę klasztorną, nie płaci za prąd, gaz i wodę. Sprawuje Mszę poza miejscem świętym bez uzasadnienia, Przechowuje Najświętszy Sakrament nielegalnie, używa wulgaryzmów podczas tak zwanych ogłoszeń gdzie głupoty gada a później tak przystępuje do Stołu Pańskiego.....

    OdpowiedzUsuń
  12. A a jego główny prowodyr ks JB miał rzekomo przyjąć Święcenia Subconditione z rąk bp Richarda Wiliamsona i Bierzmowania. A racji że przebywa poza klasztorem to są rowadzone działania które doprowadzą do jego wydalenia z SDB......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ksiądz Bałęba utracił współpracę z Bractwem PX decyzją ks. Stehlina, ponieważ korzystając z tej sposobności głosił wiernym Bractwa sedewakantyzm, natomiast święcenia subconditione przyjął nie w Bractwie, tylko tak jakby u konkurencji sedewakantystycznej, czyli właśnie od bp. Wiliamsona. Faktycznie, nieładnie, bo nielojalnie wobec gospodarza i trochę nieuczciwie wobec wiernych się zachował.

      Usuń
    2. A i ksiądz Bałemba został wydalony z SDB za nieprzebywanie z Domu Zakonnym/

      Usuń
    3. Inna sprawa wielebny Bałemba wykorzystał fakt że ks Michał w wyniku powikłań po malarycznych nie jest do końca zdrowy na umyśle. Ks Woźnicki powinien być objęty opieką lekarską psychiatry

      Usuń
    4. Inna sprawa by si e przydało jakby skasowano konto na YouTube przynajmniej jego głupoty by nie szły w świat. Tak to co chwila nazwisko suspendowanego ks Woźnickiego na pierwszych stronach różnych serwisów internetowych

      Usuń
  13. A prowodyr xMichała xJB dąży do przyjęcia Święceń Biskupich, wtedy to i włoży ręce na Pana Ministranta......

    OdpowiedzUsuń