Zasady komentowania: bez anonimowych komentarzy

Dlaczego Bóg nie uzdrowił trędowatych?



Pytanie zawiera przynajmniej dwa zasadnicze i obszerne problemy teologiczne:
- kwestia właściwego rozumienia Starego Testamentu, oraz
- kwestia istnienia chorób i wszelkiego cierpienia.

Oczywiście nie mogę tutaj obszernie rozwinąć tych tematów. Wskażę na wątki istotne dla odpowiedzi.

Po pierwsze, nakaz izolowania trędowatych miał na celu ochronę przed zarażeniem zdrowych, gdyż jest to choroba wysoce zakaźna. Trąd stał się uleczalny dopiero w XX w. i do tej pory głównym środkiem medycznym odnośnie chorych było izolowanie ich od zdrowych.

Po drugie, Stary Testament jest jedynie przygotowaniem do pełnego Objawienia Bożego w Nowym Testamencie i ma charakter tymczasowy, tzn. do momentu przyjścia Zbawiciela. Jezus Chrystus objawił pełnię prawdy i środków Zbawienia, nakazując m. in. troskę o chorych. Dlatego Kościół od zarania swoich dziejów jako pierwsza instytucja w dziejach ludzkości zakładał szpitale, także leprozoria czyli miejsca opieki nad trędowatymi.

Po trzecie, sam Jezus Chrystus został zapowiedziany przez proroka Izajasza (53, 4) jako "trędowaty", tzn. że będzie uznany przez własny naród jakby za trędowatego, czyli wykluczonego ze społeczności. Jest to zapowiedź cierpienia Mesjasza, który przynosi Zbawienie.

Po czwarte, każde cierpienie, także straszliwa choroba trądu, jest w perspektywie teologicznej skutkiem grzechu pierworodnego. Oznacza to, że nie można zrozumieć cierpienia bez zrozumienia grzechu i ostatecznie relacji między człowiekiem a Bogiem, której grzech dotyczy.

Po piąte, teologicznie pewne jest także, że Pan Bóg nigdy nie przyglądał się cierpieniu bezczynnie, lecz już w raju, natychmiast po upadku grzechowym pierwszych rodziców, zapowiedział Zbawienie i zwycięstwo nad szatanem, który spowodował grzech i tym samym cierpienie.

Po szóste, jest oczywiście pytanie, dlaczego Pan Bóg nie zdziałał od razu Zbawienia od grzechu i cierpienia, lecz czyni to w ciągu historii, stopniowo, może się wydawać, że powoli i zwlekając. Oczywiście nie znamy zupełnego wyjaśnienia dla takiego planu, jednak możemy wnioskować z przesłanek teologicznych. Główną przesłanką jest historyczna natura dzieła stworzenia, które nie jest tylko jednorazowym wydarzeniem w przeszłości, u zarania istnienia wszechświata, lecz trwa jako podtrzymywanie w istnieniu i działanie Boga w nim (jako Opatrzność Boża). Pewne jest, że sposób działania Zbawienia odpowiada zarówno istocie i naturze Boga jak też naturze człowieka i całego stworzenia. Wiemy, że Bóg jest miłością i to doskonałą, tym samym dzieło zarówno stworzenia jak też Zbawienia pochodzi z miłości. Oczywiście jest to miłość inna niż nasze, ludzkie pojęcia i wyobrażenia o miłości, gdyż są one ograniczone i ułomne, jako że nasze poznanie jest niedoskonałe a nierzadko wręcz błędne, także odnośnie miłości, której właściwie każdy człowiek pragnie i szuka.

To jest jedynie kilka głównych wątków gwoli odpowiedzi. Pytanie sprowadza się ostatecznie do pytania osobistego, które każdy sobie zadaje wcześniej czy później: dlaczego Bóg zsyła mi cierpienie i nie wyzwala mnie z niego? Warto w taki sposób zastanowić się nad pytaniem. W szczerości serca i z szacunkiem należnym Panu Bogu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz