Temat poruszałem już jakiś czas temu skrótowo (tutaj). Wypada zająć się tematem judaizmu znowu i to nieco szerzej w związku z pewnym wywiadem, który jest zresztą typowy, gdyż główny jego bohater jest znany ze swojej wcześniejszej działalności perfidnie zakłamanej (tutaj).
Mamy tutaj główną tezę i niestety po prostu potężne kłamstwo w połączeniu z gołosłowiem. Przyznam, że nie pojmuję, jak można tak kłamać. Idźmy dalej.
Tutaj jest kolejne zasadnicze kłamstwo, co wykażę poniżej właśnie na podstawie dokumentów, na które powołuje się wywiadowany.
Tutaj jest dość oryginalna teoria o byciu ludem Boga: według wywiadowanego Bóg wybrał najpierw naród żydowski, a potem dodał nowy wybór czyli Kościół, i to się wcale nie kłóci. Przy okazji kłamie, ponieważ określenie "naród pierwszego wybrania" to nie jest pojęcie z oficjalnych dokumentów Kościoła lecz wymysł agenta SB x. Michała Czajkowskiego.
Tutaj jest znów mieszanka kłamstwa i absurdu. Otóż ani św. Paweł w Liście do Rzymian, ani Magisterium Kościoła nigdzie nie mówi, jakoby Żydzi pozostawali narodem wybranym. Oczywiście należy zdefiniować to wybraństwo, co wywiadowany też próbuje, aczkolwiek dość nieudolnie. Cóż to znaczy, że Bóg działa? To Bóg nie działa w innych narodach, nie działa w Kościele? Istotne jest tutaj określenie wybraństwa Bożego na podstawie przede wszystkim Pisma św. Otóż biblijnie rozumiane wybraństwo jest ściśle związane z obietnicami mesjańskimi. Ich początek jest zawarty już w Księdze Rodzaju, w tzw. Protoewangelii w rozdziale 3. Szczególnymi momentami są powołania Noego, Abrahama i Mojżesza. W pismach prorockich myśl mesjańska została jeszcze bardziej uwyraźniona w kierunku oczekiwania wyzwoliciela z potomstwa Dawida. Kwintesencję tego oczekiwana podaje tzw. kantyk Zachariasza w Ewangelii św. Łukaszowej (rozdział 1). W tym świetle najprościej można streścić biblijne wybraństwo jako przymierze, czyli bliskość i wierna zażyłość z Bogiem. Skoro Jezus Chrystus jest prawdziwym Bogiem, którego objawienie zostało zapoczątkowane w Starym Testamencie, to jak może być w zażyłości z Nim ktoś, kto Go odrzuca?
Tutaj oczywiście znów miesza różne sprawy: judaizm jako droga Zbawienia i możliwość zbawienia dla każdego człowieka. Problem jest już w pojęciu Zbawienia w judaiźmie, gdyż eschatologia judaistyczna już za czasów Pana Jezusa nie była jednolita, zaś współczesna jest skrajnie różna od eschatologii chrześcijańskiej.
Tutaj mamy znowu dość grube kłamstwa. Co oznacza instytucjonalne nawracanie? Wobec kogo to Kościół dziś stosuje? Oczywiście wobec nikogo, bo teraz się tylko "dialoguje". Owszem, są obecnie przedstawiciele Kościoła, którzy twierdzą, że Żydzi powinni pozostawać żydami, podobnie zresztą jak protestanci protestantami itp. Tylko że to nie ma żadnego oparcia w żadnym dokumencie Kościoła także po V2.
Wywiadowany jednak przyznaje, że należy mówić Żydom o Jezusie Chrystusie. Brawo. Jest tylko pytanie, czy i kiedy się to dzieje w tzw. dialogu. A już zupełnym pomyleniem jest mówienie tutaj o prozelityźmie. Jest to jedno z ulubionych wyzwisk bergogliańskich i to absurdalnych. Otóż pojęcie prozelityzmu pochodzi stąd, że Żydem nie można się stać lecz Żydem się człowiek rodzi albo nie rodzi, a ten, kto nie urodziwszy się Żydem, może być najwyżej prozelitą, ale nigdy Żydem we właściwym sensie. W chrześcijaństwie natomiast każdy człowiek z jakiegokolwiek narodu staje się pełnoprawnym i pełnowartościowym chrześcijaninem, nawet jeśli ma pochodzenie niechrześcijańskie. Mówienie więc, że nawracanie ludzi na wiarę katolicką jest prozelityzmem jest po pierwsze zakłamane a po drugie debilne.
Tutaj zastosowana jest typowa taktyka: zakłamanie przez przekręcenie: podczas gdy ów dokument mówi o wierze starotestamentalnej, wywiadowany przedstawia tak, jakby chodziło o wiarę współczesnego judaizmu:
Następne grube kłamstwo. Otóż dokument z grudnia 2015 roku o długim tytule "Bo dary łaski i wezwanie Boże są nieodwołalne" (Rz 11, 29) Refleksje o kwestiach teologicznych odnoszących się do relacji katolicko- żydowskich z okazji 50. rocznicy „Nostra aetate” (art. 4) według samookreślenia na jego wstępie NIE jest dokumentem magisterialnym, czyli wyposażonym w autorytet urzędu nauczycielskiego Kościoła:
I jeszcze w oryginale włoskim:
Tak więc treścią tego dokumentu są nie mniej nie więcej jak tylko prywatne refleksje trzech jego autorów i to o różnej jakości teologicznej.
Wywiadowany prezentuje tutaj ponownie swoją oryginalną, a absurdalną tezę, jakoby współcześni żydzi czyli wyznawcy judaizmu stanowili wraz z Kościołem jeden Lud Boży. Otóż w biblijnym pojęciu ludu czy raczej narodu wybranego zawarta jest pewien ustrój, którego podstawą jest prawo nadane przez Boga. Nie trzeba udowadniać, że inne jest prawo konstytuujące lud Starego Testamentu, a inne jest prawo Kościoła, a jeszcze inne jest prawo religii talmudycznej. Pomieszanie tych spraw jest zakłamaniem i kpiną nie tylko ze zdrowego rozsądku lecz także z elementarnej wiedzy historycznej i teologicznej.
Tutaj wywiadowany znów kłamie, licząc zapewne na ignorancję teologiczną wywiadującego i odbiorców. Nawet jeśli wywiadowany jest jedynie habilitowanym historykiem, to powinien wiedzieć, że istnieje coś takiego jak consensus patrum czyli zgodna opinia Ojców co do tego, że naród żydowski już nie jest narodem wybranym. W tym wypadku dochodzi jeszcze zgodność tej opinii Ojców z Pismem św. oraz z nauczaniem Magisterium Kościoła do Vaticanum II włącznie, nawet jeśli na tym ostatnim soborze doszło do zaciemnienia tegoż nauczania.
Wywiadowany jednak usiłuje wmówić coś, co jest po prostu perfidnym kłamstwem:
Otóż, jak każdy może sprawdzić, nie ma nauczania Kościoła, według którego Żydzi odrzucający Jezusa Chrystusa jako Mesjasza są nadal narodem wybranym. Nie ma tego nawet w najskrajniejszych ekumaniacko wypowiedziach Jana Pawła II, Benedykta XVI i Franciszka. A gdyby nawet taka teza pojawiła się w przemówieniach do Żydów, o które zapewne chodzi wywiadowanemu, to NIE jest to nauczanie Kościoła i to z dwóch powodów: formalnie i materialnie. Formalnie słowa skierowane do Żydów nie są nauczaniem skierowanym do Kościoła powszechnego w funkcji papieża jako najwyższego nauczyciela wiary i tym samym nie mogą stanowić Magisterium Kościoła. Zaś materialnie takie słowa byłyby sprzeczne zarówno z Pismem św. jak też z Tradycją Apostolską, Ojców Kościoła, Doktorów Kościoła oraz papieży i soborów przynajmniej do Vaticanum II, a nawet wraz z nim. Coś, co jest sprzeczne z tym, czego Kościół nauczał przez dwadzieścia wieków, nie może być nauczaniem Kościoła. Kościół prowadzony przez Ducha Świętego nie może zmienić zdania, gdyż Duch Święty nie zmienia zdania. Dlatego właśnie nawet za pontyfikatu Franciszka nie powstał ŻADEN dokument magisterialny zawierający to, co twierdzi kard. Ryś, który tutaj po prostu kłamie.
Zacznijmy od Listu do Rzymian, na który z upodobaniem powołują się łgarze judeofilscy. Oto istotne fragmenty:
Już w pierwszym wersecie jest jasne, że św. Paweł mówi o trwaniu przymierza w Żydach, którzy - tak jak on - przyjęli wiarę w Jezusa Chrystusa, czyli w "resztce", która jest wierna Bogu.
Stare Przymierze ma braki i jest przedawnione:
Wywiadowany odwołuje się do deklaracji soborowej "Nostra aetate". Konkretnie chodzi o rozdział IV, gdzie czytamy:
Kościół jest "ludem Nowego Testamentu" czyli narodem wybranym, w którym spełniły się obietnice Starego Testamentu. Nie ma tutaj mowy o judaiźmie, lecz o "plemieniu Abrahama", które reprezentują Patriarchowie, Mojżesz i Prorocy Starego Testamentu. Owszem, w tle można tutaj dostrzec sugestię, jakoby judaizm obecny był "plemieniem Abrahama", jednak po pierwsze nie jest to powiedziane, po drugie jest to fałsz, a po trzecie ta kwestia nie należy do nauczania wiary lecz do dziedziny religioznawstwa czy raczej fałszywej ideologii judaistycznej, zresztą sprzecznej z Nowym Testamentem, gdzie czytamy (J 8):W następnym fragmencie także nie ma tego, na co powołują się judeofile:
Zakończenie rozdziału o żydach nie pozostawia już żadnych wątpliwości:
Jak widać, nie ma tutaj odrzucenia prawdy, że naród żydowski przestał być narodem wybranym, a raczej stanowi ona tło wypowiedzi. Skoro Kościół jest "nowym Izraelem" czyli narodem wybranym, i ten nowy Lud Boży - jak każda społeczność - ma swoją strukturę i ustrój dany od Boga, to żadna inna społeczność nie może już być Ludem Bożym, czyli społecznością nie tylko ukształtowaną przez Boga lecz powołaną przez Niego do służenia dziełu Zbawienia.
Tutaj wyraźnie odróżnia się odniesienie do religii Mojżeszowej z czasów Pana Jezusa od współczesnego judaizmu. To odróżnienie jest regularnie pomijane i lekceważone, co ma poważne konsekwencje w wypowiedziach.
Tutaj mamy dość debilne porównanie do rodzeństwa, a przy tym zakłamanie. Otóż w przypadku chrześcijaństwa i judaizmu nie chodzi o jakiś magiczny czy samoczynny rozwój. Chrześcijaństwo powstało jako ustanowione przez Syna Bożego Jezusa Chrystusa, który jest Mesjaszem zapowiedzianym przez proroków. To jest fundamentalna i absolutna różnica. Kościół jest założonym i prowadzonym przez Boga Królestwem mesjańskim, oczywiście mającym swoje korzenie w Starym Testamencie. Natomiast "rozwój" judaizmu po Chrystusie i przeciw Chrystusowi nie może być dziełem Boga, gdyż Bóg nie może Sobie zaprzeczać ani działać przeciw sobie.
Tutaj jest próba docenienia trwania Tory w judaiźmie talmudycznym. Oczywiście należy to docenić. Jego przestrzeganie samej Tory nie stanowi o przynależności do ludu Bożego, lecz daje jedynie "udział w komunii z Bogiem". Brakuje tutaj sprecyzowania tej "komunii". Jednak wyraźne jest odróżnienie między indywidualną komunią Żyda z Bogiem, a przynależnością do ludu Bożego.
Tutaj autorzy już bardzo odpłynęli w swoje fantazje, prawdopodobnie pod wpływem jakichś dumań talmudycznych czy około talmudycznych. Otóż nie może być jakiejkolwiek równości między Pięcioksięgiem a Chrystusem, ani nawet między Pięcioksięgiem a Nowym Testamentem. Zrównywanie tych "obecności" jest po prostu bluźniercze i to z wielu powodów, nawet jeśli chodzi tutaj o słowo tego samego Boga, który przemówił - jak mówi List do Hebrajczyków - najpierw przez patriarchów i proroków, zaś ostatecznie przez Jezusa Chrystusa. Prawidłowe jest natomiast powiedzenie, że Tora i całe Objawienie starotestamentalne jest obecne w Jezusie Chrystusie i tym samym w Kościele, oczywiście w sposób wypełniony i doskonały.
Otóż pomieszanie i pomylenie Żydów jako wspólnoty kultowo-narodowej z indywidualną drogą zbawienia, która dotyczy oczywiście także poszczególnych wyznawców judaizmu talmudycznego, jest oczywiście intelektualnie nieuczciwe i fałszywe. Według nauczania Kościoła także poganin, który nie poznał Chrystusa i trwa w tej niezawinionej i nieprzezwyciężalnej ignorancji, może dostąpić zbawienia, jeśli idzie za prawdą i rozumowymi normami etycznymi, które dane mu było poznać. Z tego nie wynika jednak w żaden sposób, jakoby poganie w ogólności byli "uczestnikami Bożego zbawienia". Dotyczy to także współczesnych Żydów mutatis mutandis. Wprawdzie Żydowi, który zna i docenia Stary Testament, łatwiej jest dojść do poznania i wiary w Jezusa Chrystusa, i o tyle jest bliższy Zbawienia niż poganie w ogólności. Równocześnie jednak pogarda i wręcz nienawiść do Jezusa Chrystusa i do Kościoła, które są niezaprzeczalnie obecne w Talmudzie i w umysłach jego wyznawców, stanowią poważną i świadomą przeszkodę w przyjęciu Zbawienia, które Jezus Chrystus przyniósł wszystkim ludziom.