Jest źródłowo obficie i obszernie poświadczone, że x. Michał Sopoćko, główny promotor rzekomych objawień przeżytych przez s. Faustynę Kowalską, był gorliwym i nachalnym promotorem tzw. niedzieli miłosierdzia w pierwszą niedzielę po niedzieli Zmartwychwstania Pańskiego. Słusznie napotkało to na sprzeciw zarówno wielu teologów jak też większości biskupów polskich. Argumenty były różne. Temat czeka na osobne opracowanie. Tymczasem wskażę jedynie na dość prosty i zwykle pomijany fakt, że temat Bożego miłosierdzia jest dość jasno i wyraźnie obecny w tradycyjnej liturgii rzymskiej, czyli tej sprzed reformy promulgowanej przez Pawła VI. Nie było więc żadnego słusznego powodu do wprowadzania osobnego święta czyli niedzieli dla tej tematyki. Oto dwa najsilniejsze przykłady, jeden z drugiej niedzieli po niedzieli Zmartwychwstania Pańskiego, drugi z dziesiątej niedzieli po Zesłaniu Ducha Świętego:
W pierwszym przypadku jest to śpiew na wejście, introitus, w drugim oracja. Oracja jest szczególnie ciekawa i ważna, ponieważ odpowiada ona dokładnie temu, co św. Tomasz z Akwinu mówi w kwestii o miłosierdziu, mianowicie, że Bóg pokazuje Swoją wszechmoc najbardziej w przebaczeniu i zmiłowaniu. Uwaga: św. Tomasz nie mówi, że miłosierdzie Boże przewyższa sprawiedliwość czy inne przymioty Boga, jak to głosi x. Sopoćko i jego sekta. W całej teologii katolickiej, ani w Piśmie św., ani w Tradycji Kościoła, nie ma podstaw do takiego twierdzenia. To jest wymysł x. Sopoćki, który zresztą najprawdopodobniej jest właściwym autorem "Dzienniczka" s. Faustyny wraz z tą całą fałszywą, właściwie heretycką i bluźnierczą ideologią miłosierdzizmu.
Sopoćkowy miłosierdzizm był zatem dość wczesnym i zarazem oryginalnym atakiem na tradycyjną liturgię katolicką w postaci Missale Romanum św. Piusa V, którego tenże święty papież nie był autorem, lecz tym, który zarządził stosowanie tradycyjnego, praktykowanego od wieków rzymskiego obrzędu mszalnego w całym Kościele.
Oszukańcze twierdzenie x. Sopoćki, jakoby Pan Jezus żądał wprowadzenia niedzieli miłosierdzia Bożego w pierwszą niedzielę po Zmartwychwstaniu Pańskim, jest szczególnie absurdalne i bezczelne, gdyż oznacza, jakoby Pan Jezus chciał zmienić tradycyjny mszał rzymski, skoro tenże mówi wyraźnie o miłosierdziu Bożym w dwie inne niedziele roku liturgicznego.
Wobec tego przyznam, że nie rozumiem, jak ktoś znający mszał św. Piusa V oraz uważający go - co jest teologicznie pewne - za dzieło Ducha Świętego może nie dostrzegać tej sprzeczności, czyli właściwie bluźnierczej natury pomysłu Sopoćkowego. Sprawa jest prosta: Mszał św. Piusa V nie jest i nie może być przypadkowym i tymczasowym ludzkim pomysłem, lecz dziełem Ducha Świętego, który prowadzi i uświęca Kościół przede wszystkim poprzez ten mszał. Tak więc domaganie się przez x. Sopoćkę jego gruntownego przerobienia, a właściwie usunięcia, jest jest subwersyjnym pomysłem, który nie tylko podważa świętość i nieomylność Tradycji Kościoła poświadczonej w mszale św. Piusa V, lecz bezczelnie i bluźnierczo przypisuje to domaganie się Panu Jezusowi, który rzekomo ukazał się s. Faustynie. Zauważmy: tutaj nie chodzi o to, w którą niedzielę Kościół wspomina szczególnie i świętuje prawdę o Bożym miłosierdziu. Chodzi o to, że tym samym de facto podważana jest teologiczna doskonałość liturgii tradycyjnej - i to rzekomo przez samego Pana Jezusa, co jest szczególnie zuchwałym bluźnierstwem. Teologicznie i pastoralnie fałszywe jest oczywiście także wyróżnianie jednego przedmiotu Boga z pominięciem innych przymiotów. Do czego taki zabieg prowadzi, tego jesteśmy obecnie świadkami szczególnie w działaniach Franciszka, co do których zresztą mają zastrzeżenia także mało rozgarnięci wojtylianie i ratzingerianie nie wykazujący przywiązania czy choćby docenienia liturgii tradycyjnej, a niestety nie dostrzegający związku poczynań ich idoli z poczynaniami obecnego pontyfikatu.
Tak więc wygląda na to, że mamy do czynienia z akcją zaprogramowaną długoterminowo i to nie dopiero wraz z Vaticanum II. Jednym z prekursorów fałszowania katolicyzmu, którego obecnie już nie można nie dostrzec, jest z całą pewnością x. Michał Sopoćko. A Kościół w Polsce został perfidnie porażony hańbą wypromowania tego bluźnierczego kultu.
Post scriptum
W komentarzach pojawiła się wskazówka na jeden z argumentów wytaczanych przez x. Sopoćkę, mianowicie, że w Krakowie od XVII w. istnieje kościół Bożego Miłosierdzie i tym samym kult Bożego Miłosierdzia nie jest nowością.
Zacznijmy od faktów. Na stronie tegoż kościoła rektoralnego (tutaj) znajduje się krótka jego historia, gdzie czytamy:
Podana jest też fotografia fragmentu cytowanego dokumentu:
Oto poprawne tłumaczenie:
"Tego samego roku dnia 25 października tenże podpisany Najwielebniejszy Pan konsekrował kościół Miłosierdzia Bożego oraz trzy ołtarze: główny ku czci Podwyższenia Świętego Krzyża, drugi ku czci Najświętszej Marii, trzeci ku czci św. Antoniego z Padwy, oraz umieścił w nich relikwie świętych męczenników Aureliusza i Witalisa."
Jest więc mowa o konsekrowaniu kościoła oraz znajdujących się w nim ołtarzy. Rzeczywiście konsekrowanie Miłosierdziu Bożemu jest dziwne, ponieważ w kalendarzu liturgicznym nie było takiego święta, a tytuł kościoła zawsze miał swoje święto patronalne (związane z odpustem). Sprawa jest więc zagadkowa. Tytuł tego kościoła wziął się najprawdopodobniej z celu, któremu służył, tzn. ma z pewnością związek z domem dla ubogich, którym służył. Jest to więc raczej tytuł zwyczajowy, potoczny, i wynika z charytatywnego charakteru tego miejsca. Natomiast właściwym, kanonicznym tytułem tegoż kościoła było zapewne Podwyższenie Świętego Krzyża wraz z tymże świętem patronalnym. Należałoby to sprawdzić w dokumentach tego kościoła względnie parafii, do której należał. W każdym razie fałszywie jest twierdzenie x. Sopoćki, jakoby z faktu istnienia tego kościółka wynikało praktykowanie święta Miłosierdzia Bożego. Czym innym jest bowiem tradycyjne, charytatywne znaczenie, a czym innym treść nadawana temu pojęciu przez "Dzienniczek" oraz działalność x. Sopoćki.